Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Burzliwe losy Jerzego Główczewskiego, przedwojennego polskiego inteligenta, ostatniego żyjącego pilota myśliwca, jego rodziny, przyjaciół a także kumpli składają się na barwną, napiętnowaną dramatami sagę, obejmującą czas od dwudziestolecia międzywojennego do współczesności. Wartka, nasycona szczegółem i humorem narracja sprawia, że książkę czyta się jak opowieść przygodową.Książka przypomina pomiędzy innymi historię polskich pilotów w lotnictwie na Zachodzie. Relacjonuje wydarzenia, które coraz bardziej zacierają się w świadomości Polaków, a tym najmłodszym są zupełnie nieznane."Cała nasza współczesność jest efektem naszej wspólnej przeszłości, osobistej i zbiorowej. Żyję od nad pół wieku za granicą, na stałe mieszkam w Świeżym Jorku, na Manhattanie. W sercu miasta, które jest dużym zestawem ludzi różnorakich narodowości i kultur. Pasjonuje mnie ich obserwowanie. Pochodzą z różnorakich środowisk etnicznych, religijnych i kulturowych. Widzę w ich życiu idealny efekt tego wymieszania, widoczny we wspólnej kulturze, w osiągnięciach technicznych, nauce, sztuce. Obie Ameryki są przykładem krajów stworzonych przez emigrantów, lecz też przez rdzenną ludność obydwu kontynentów, która wniosła wiele do obecnej wspólnoty dziejów. Pojawia się w tym miejscu porównanie z Polską." (Fragment tekstu)
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Ostatni pilot myśliwca. Wspomnienia |
Autor: | Główczewski Jerzy |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Naukowe PWN |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
„Ostatni pilot myśliwca” to wspomnienia Jerzego Główczewskiego, który podczas drugiej wojny światowej walczył w Dywizjonie 308, a wcześniej zasłużył się jako żołnierz Brygady Strzelców Karpackich w Afryce. Mimo iż książka ebook liczy niemalże 800 stron, czyta się ją jednym tchem. Sprzyjają temu gawędziarski styl i barwne życie autora, o którym opowiada on ze swadą, emocjami i poczuciem humoru. Jerzy Główczewski zaczyna własną opowiadanie od czasów dzieciństwa i rodzinnych korzeni. Wiele miejsca poświęca historii własnej familii, rodzicom, przyjaciołom z dzieciństwa i młodości, nauczycielom i autorytetom. Pierwszym przełomowym zdarzeniem w jego życiu okazuje się wybuch drugiej wojny światowej, który skazuje nastoletniego Jurka i jego bliskich na tułaczkę po Polsce i Europie. Potyczka o codzienne przetrwanie, poczucie wyobcowania na emigracji i tęsknota za rodzinnym domem powodują, że chłopak pragnie walczyć z Niemcami. Gdy trafia na front wraz z Brygadą Strzelców Karpackich musi przedwcześnie wydorośleć i dynamicznie zdaje sobie sprawę z tego, że wojna to nie wielka przygoda, ale piekło na ziemi. W tym przekonaniu utwierdza go też służba w Polskich Siłach Powietrznych na Zachodzie. Bycie pilotem myśliwca to igranie w losem i codzienna niepewność nie tylko jutra, lecz każdej godziny spędzonej w samolocie. Równie interesujące, barwne i tragiczne okazują się powojenne dzieje autora, który musiał podjąć trudną decyzję o powrocie do Polski. Mimo iż stał się tu uznanym architektem, nie czuł się wolny i ostatecznie wybrał życie na emigracji w Stanach Zjednoczonych. Tam przez lata utrzymywał bliskie kontakty z rodakami, wśród których byli słynni pisarze, np. Jerzy Kosiński i Leopold Tyrmand, którego Główczewski poznał jeszcze w Warszawie. Połączyła ich wtedy miłość do jazzu, która z czasem przerodziła się w przyjaźń. Przez wspomnienia przewija się wielu mniej i bardziej słynnych ludzi. Są wśród nich inteligenci, naukowcy, artyści, żołnierze, politycy… Są ludzie, którzy odnaleźli się w powojennej rzeczywistości i tacy, którym świeży ustrój w Polsce złamał życie. Całość układa się nie tylko w barwną opowiadanie o losach autora i jego rodziny a także przyjaciół. To zbiorowy portret Polaków i ich postaw względem najbardziej tragicznych wydarzeń XX wieku. Książka ebook Jerzego Główczewskiego opowiada o historii minionego stulecia lepiej niż szkolny podręcznik, gdyż prezentuje Europę i świat przez pryzmat człowieka, który czuje, przeżywa, cierpi, lecz potrafi również się cieszyć i realizować własne marzenia. To ostatnie wydaje się myślą przewodnią wspomnień. Swoim burzliwym życiem twórca udowadnia, że warto realizować pragnienia, walczyć o miejsce na ziemi, o bliskich, prawo do wolności i swoich wyborów. Na wielu stronach „Ostatniego pilota myśliwca” odnajdziemy również inne ponadczasowe przesłania. To pomiędzy innymi przekonanie o sile uniwersalnych wartości, jakimi są: miłość, przyjaźń, uczciwość, honor, prawda i patriotyzm. W ujęciu autora słowa te nie brzmią sztucznie, nie są tylko demagogicznymi wydmuszkami, jakimi posługują się współcześni politycy, którzy bez umiaru rzucają frazesami. Ze stron książki emanuje szczerość i odpowiedzialność za to, co się mówi i pisze. Jerzy Główczewski idealnie łączy w swych wspomnieniach patos, powagę, ironię i poczucie humoru. Dzięki temu ciężko oderwać się od lektury, którą pochłania się jednym tchem, niczym przygodowo-sensacyjną powieść. BEATA IGIELSKA
Jerzy Główczewski, rocznik 1922, potomek spolonizowanych rodów niemieckich i francuskich, ostatni polski pilot myśliwski, który walczył w okresie II Wojny Światowej jest postacią nietuzinkową. I bynajmniej nie z tego powodu, że jako 17- latek, po wybuchu II Wojny Światowej chciał wstąpić do Wojska Polskiego, żeby walczyć z Niemcami. W ten sposób postępowali praktycznie wszyscy młodzi ludzie wychowani w tradycji patriotycznej, a takich była większość w czasie XX – lecia międzywojennego. Dzięki splotowi różnorakich okoliczności zamiast dotrzeć do punktu koncentracji w wschodniej Polsce odnalazł się w Rumunii, potem wstąpił do Brygady Karpackiej w Afryce, stamtąd trafił do szkoły pilotów, a po jej ukończeniu do Dywizjonu 308. Pan Jerzy jest niezmiernie rzadkim przypadkiem polskiego pozytywisty. Mając świadomość, że wraca do innej Polski, niż ta, którą opuścił, zdecydował się na powrót do Warszawy. Miało to nie tylko związek z tęsknotą za rodziną i ukochanym miastem, lecz też z atmosferą, jaka panowała w Wielkiej Brytanii a także we Francji, gdzie ze względu na liczną rodzinę mógł się osiedlić. Anglikom, nawet podpisanie Traktatu Jałtańskiego, nie przeszkadzało w korzystaniu z ofiarności polskich pilotów. Zaczęli im oni przeszkadzać po wojnie, ponieważ mieli odbierać pracę powracającym z frontu Brytyjczykom. We Francji, duma z „pokonania Boszów” (slangowe, obraźliwe określenie Niemców) i włączenie do grona mocarstw biorących udział w ustalaniu nowego światowego porządku, przyćmiły faktyczne "dokonania" Francuzów w II Wojnie Światowej, w okresie której jednym z „heroicznych czynów” francuskiej Marynarki Wojennej było.... zatopienie dużej części swojej floty, „żeby nie wpadła w ręce III Rzeszy”. Tu, „nieco” złośliwie, Twórca zadał pytanie, czy nikt z owych „herosów” nie pomyślał o udaniu się np. do Wielkiej Brytanii i podjęciu potyczki z Niemcami za pomocą niezatopionych okrętów. Po powrocie do Polski Główczewski rozpoczyna studia na wymarzonej architekturze i bierze czynny udział w odbudowie Stolicy. Jest pomiędzy innymi, jednym z głównych architektów Stadionu X-lecia, zbiera liczne nagrody za projekty przemysłowe. Jego kumplami są pomiędzy innymi Jan Rodowicz -sławny porucznik AK „Anoda” i Jan Suzin, którego Ojciec jest znanym i cenionym profesorem. Jerzy Główczewski przestrzega współczesnych młodych Polaków, aby nie dali się omamiać patriotycznymi hasłami i bohaterstwem za które sami zapłacą krwią w imię nie zawsze jasnych interesów. „Anoda” nie został zabity przez bezpiekę za działalność wojenną, lecz za zaangażowanie w zbroje podziemie antykomunistyczne już po wojnie. Wówczas to Zachód bardzo chciał pomagać Polakom w obalaniu komunizmu. Szkoda tylko, że nie zrobił tego w Teheranie i Jałcie. Nie byłoby wówczas konieczności obalania czegokolwiek. I nie była to tylko wina Churchilla. Franklin Delano Roosevelt, już po sprzedaniu Polski Stalinowi w Jałcie, prosił o głosy Polonii amerykańskiej w wyborach prezydenckich, obiecując „walkę o zachowanie polskiej racji stanu i granic”. Osoby, które są oburzone takim podejściem, które chciałby zarzucić panu Jerzemu np. brak odwagi informuję że podczas II Wojny Światowej Jerzy Główczewski był odznaczony Krzyżem Walecznych. I to trzykrotnie. Jako uznany architekt bierze udział w rozlicznych projektach, a dzięki ciężkiej pracy, nawet jego pochodzenie i kariera wojskowa na Zachodzie nie przeszkadza w wyjazdach na stypendia zagraniczne – w tym do Francji i USA. Jednak utrudnienia, które zaczęły się pojawiać przy kolejnych projektach, pomiędzy innymi w Egipcie i oferta polskiej bezpieki, aby tam, na miejscu „współpracował z radzieckimi towarzyszami” skłoniły naszego bohatera do emigracji do Stanów. Element wspomnień dotyczących okresu wojennego jest dość krótka, znacznie więcej przeczytacie o przygodach pana Jerzego jako architekta, pracującego przy bardzo ciekawych i prestiżowych projektach na całym świecie. Warto przeczytać, jak z perspektywy człowieka już mocno dojrzałego (pan Jerzy w tym roku kończy 95 lat) wyglądał świat i Polska przez ostanie kilkadziesiąt lat. Według Autora w dalszym ciągu ani Polacy, ani Amerykanie, ani Brytyjczycy nie zmienili własnych charakterów narodowych i niczego się nie nauczyli na swoich błędach. Anglicy – kiedy potrzebują Polaków, są ślicznymi gospodarzami, jednak kiedy Polacy przestają być potrzebni – to won. Tak było zaraz po wojnie i tak jest teraz, podczas Brexitu. Amerykanie nie wynieśli żadnej wiedzy z Wietnamu i z podobnym maniackim uporem działali i działają na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie. A my? My tylko w przypadkach narodowych klęsk, zagrożeni fizyczną eksterminacją zaczynamy współpracować. Ponieważ przecież „gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania”. http://niestatystycznypolak.blogspot.com