Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Apokalipsa, którą sami sobie zgotowaliśmy, jest coraz bliżej! Trzecia element klimatycznej tetralogii Mai Lunde – autorki bestsellerowej "Historii pszczół" i "Błękitu" – nareszcie w Polsce! Sankt Petersburg, 1881 rok. Odnalezione w Mongolii kości nowego gatunku konia trafiają do zoologa Michaiła. Ten ze zdumieniem odkrywa, że szczątki do złudzenia przypominają szkielet prehistorycznego dzikiego zwierzęcia i marzy o wyprawie badawczej na stepy mongolskie. Czy awanturnik i poszukiwacz przygód Wolff pomoże mu ziścić to pragnienie? Mongolia, 1992 rok. Karin wraz z synem Mathiasem zmierzają do Parku Narodowego Chustajn. Dziewczyna dorastała w rezydencji Hermana Göringa – Carinhall, gdzie konie Przewalskiego były trzymane w niewoli. Od tamtej pory nie ustaje w staraniach, aby sprowadzić je z Europy do Mongolii, gdzie przed laty żyły na wolności. W końcu jest tego bliska. Jaką cenę przyjdzie jej zapłacić? Norwegia, 2064 rok. Eva wraz z córką prowadzą podupadającą rodzinną farmę. Dokoła ruiny i zgliszcza, Europa powoli się rozpada, brakuje prądu i żywności, sąsiedzi wyjechali na północ. Nastoletnia Isa błaga matkę, aby i one uciekły. Lecz Eva nie chce opuścić zwierząt. Na dodatek pewnego dnia do ich drzwi puka zagadkowa kobieta, która szuka noclegu. Czy Louise ściągnie na nie zgubę? Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Ostatni |
Autor: | Lunde Maja |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania: | 2021 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Czy można czytać tetralogię, zaczynając od trzeciego tomu? Można. Przeczytana właśnie książka ebook Mai Lunde „Ostatni” wzbudziła tylko moje zainteresowanie poprzednimi częściami, o których przecież było głośno w swoim czasie. Kwartet klimatyczny Lunde to cykl powieści, dotyczących degradacji środowiska naturalnego i wpływu tej sytuacji na ludzi. Prócz tematu głównego, którym zawsze jest negatywny wpływ człowieka na przyrodę, odbijający się mocno na jego warunkach życiowych, wszystkie książki serii skonstruowane są w podobny sposób – opowiadają historie z dalszej przeszłości, trochę bliższej a także z pobliskiej przyszłości. Tematy ekologiczne, choć dominujące, nie przysłaniają jednak żywych i skomplikowanych relacji międzyludzkich. Motywem przewodnim książki „Ostatni” jest ochrona gatunku, jakim są konie Przewalskiego, żyjące dziko na mongolskich stepach, uznanych za wymarłe na wolności już w 1969 roku. Od lat dziewięćdziesiątych podejmowano próby osiedlenia tych zwierząt w ich naturalnym środowisku, stale jednak zdecydowana większość populacji żyje w ogrodach zoologicznych. Biorąc pod uwagę, że gatunek odtwarzano z 31 osobników, uznać należy, że żyjących obecnie około 1800 zwierząt to duży sukces. Akcja „Ostatniego” losy się w trzech planach czasowych. W 1882 roku zoolog Michaił razem z łowcą przygód i zwierząt Wilhelmem Wolffem przygotowują wyprawę do Mongolii, by sprowadzić do Petersburga legendarne konie – ostatni gatunek żyjący na wolności. Oddalenie od domu i starzejącej się matki a także samotność na stepie sprawia, że naukowiec wyzwala własną prawdziwą naturę i poddaje się jej. W 1992 roku na pierwszy plan wysuwa się Karin – przyrodniczka i lekarz weterynarii, owładnięta myślą o konieczności przywrócenia koniom wolności w ich naturalnym środowisku. Towarzyszy jej syn Mathias, były narkoman a także Dżoczi – miejscowy współpracownik. Karin stawia konie na pierwszym miejscu – to one są najistotniejszym powodem, dla którego odnalazła się na tym pustkowiu, im poświęciła życie. Wreszcie w 2064 roku poznajemy Evę i jej córkę Isę, które próbują przetrwać na upadającej farmie w czasach katastrofy ekologicznej, kiedy już nic nie jest takie, jak znamy to dzisiaj. Nie działają elektrownie, nie istnieje przemysł, brakuje leków, a ludzie przemierzają świat w poszukiwaniu miejsca do życia, gdzie natura pozwoli cokolwiek wyhodować, gdyż z jednej strony susze, a z drugiej ulewne deszcze, wyludniają coraz większe przestrzenie lądów. Tylko Eva pozostaje na miejscu, by chronić ostatnie żyjące konie. Wkrótce na jej farmę przybywa zagadkowa Louise – kobieta znikąd, która nie znajduje słów, żeby opowiedzieć własną historię. Wizja katastrofy ekologicznej przedstawiona w książce pdf jest przerażająca. Życie polega tylko na poszukiwaniu jedzenia i wody. Pieniądze nie istnieją, ludzie mają tylko to, co sami potrafią stworzyć swoimi rękami, a natura wydziera im wszelkie zdobycze technologiczne, sprowadza ich egzystencję do biologicznego istnienia, rewidując przy okazji stosunki społeczne, etykę, zmuszając do podejmowania dramatycznych decyzji. Wszystkie trzy historie, prócz oczywistego tematu potyczki o ocalenie wymierającego gatunku, mają również wspólny mianownik w postaci przedstawienia skomplikowanych relacji między rodzicami a dziećmi. Wynika z nich wszystkich, że zarówno najmłodsze pokolenia, jak i rodzice, potrzebują przerwania pępowiny w takim samym stopniu, by nawzajem pozwolić sobie na życie zgodne z swoją naturą i powołaniem. Podsumowując, jest to opowiadanie pełna emocji, którą czyta się z zapartym tchem, pełna zwrotów akcji powodujących, że cały czas trzyma w napięciu. Mimo że autorka rysuje dramatyczny obraz przyszłości, to jednak pozostawia czytelnika z nadzieją, że człowiek pozostanie człowiekiem i przetrwa katastrofę, którą sam sobie zgotował.
Świat się kończy, świat się rozpada - czyli dzisiaj kilka słów o moim pierwszym spotkaniu z prozą M.Lunde. Każdy kto czytał opowieść Ostatni albo jej elementy poczuł na swojej skórze choć cień niepokoju. Autorka w wyjątkowo sugestywny sposób ukazała przedsmak tego, do czego doprowadzą nas zmiany klimatu, jeśli nie będziemy w porę działać. Historia przedstawiona z niezwykłą wrażliwością, opowiedziana plastycznym, barwnym mową nie tylko zachwyca, lecz daje do myślenia. Czytając czujemy niepokój, ponieważ świat tu nakreślony nie jest sprzyjającym miejscem do życia, nikt nie czuje się w nim bezpiecznie. Przyroda, ratowanie zagrożonych gatunków - na tym głównie skupia się fabuła powieści, lecz nie tylko! Zwróćcie uwagę jak wnikliwą badaczką ludzkiej natury okazuje się Lunde. Gdyby przyjrzeć się bliżej sylwetkom bohaterów okazuje się, że łączy ich pewien głód bliskości, tęsknoty. Gdzieś spomiędzy tej nostalgii przebija się cień nadziei, jeszcze nie jest za późno, jeszcze czas na zmiany... Jestem zachwycona tą powieścią! Nie bez powodu okrzyknięto Lunde prawdziwą znawczynią apokaliptycznych wizji!
Nie musicie czytać dwóch pierwszych powieści z klimatycznej (w odniesieniu do zmian klimatu, a nie nastroju) tetralogii norweskiej pisarki Mai Lunde aby zagłębić się w "Ostatnim" i historii egzotycznych koni Przewalskiego, których jest coraz mniej i mniej i mniej... Lecz jeśli czytaliście "Historię pszczół" i "Błękit" z pewnością odnajdziecie haczyki, łączące te powieści. Mamy tu kilka osobnych narracji i historii, snutych przez bohaterów oddalonych od siebie o setki kilometrów i setki lat - łączy ich właśnie motyw egzotycznych koni i potyczka o ich przetrwanie w zupełnie innych momentach historii świata i historii tego gatunku właśnie. Ten z roku 2064 to oczywiście scenariusz dystopijny, pełen niepokoju i wizji świata, o której wolimy jeszcze nie myśleć. Świata, w którym brakuje jedzenia i w którym ludzie muszą walczyć o przetrwanie. W którym zanikają prawa i zasady, w którym przychodzi zezwierzęcenie i w którym to także ludzie powoli stają się gatunkiem na wymarciu. Lunde jak zawsze stawia kluczowe zapytania o rolę człowieka i priorytety w świecie, w ekosystemie, lecz również w rodzinie, i we swóim życiu. W "Ostatnim" tych wątków i refleksji dotyczących samego człowieka jest o dużo więcej niż w poprzednich powieściach Lunde. Czy musimy najpierw zajrzeć w głąb siebie aby znaleźć w nas samych miłość do zwierząt, pasję, a wreszcie umiar i pokorę? Bohaterowie Lunde muszą zadecydować, które wartości są wartościami nadrzędnymi. Bardzo nieźle mi się to czytało i lubię kiedy książka ebook zostawia we mnie własne okruchy. A jeśli chodzi o powiązania "Ostatniego" z "Błękitem" to... nie będę psuła Wam tej niespodzianki. Rok 2020 dobitnie pokazał, że to, co jeszcze niedawno było "niewyobrażalne" może zdarzyć się już za moment i właśnie z tą refleksją zalecam Wam całą tetralogię Lunde - od pszczół, przez wodę, aż po stado egzotycznych koni galopujących po mongolskim stepie. Własną drogą, to musi być cudowny widok...
To była najbardziej wyczekiwana przeze mnie premiera, która zapowiadała wyborną ucztę literacką. Nie zawiodłam się. Maja Lunde w niesamowity sposób prowadzi czytelnika po latach, opisując przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, dostarczając tym samym mnóstwo refleksji czytelniczych. Wydawać by się mogło, że przyszłość jawi się nam jako dobrodziejstwo, wciąż coś ulepszamy, obcujemy z nową technologią, generacją i innowacyjnością. Wydaje się, że nasza przyszłość nie może być gorsza od tego co było kiedyś, w tym przypadku autorka przedstawia zupełnie inną wizję świata. Rok 2064 to jednak nie czas dobrobytu, to świat przedstawiony po katastrofie ekologicznej, która sprawiła, że Europa po zniszczeniu nie jest w stanie się podnieść. Bez prądu, bez jedzenia, bez oparcia wśród najbliższych w towarzystwie zwierząt żyją matka i córka do których dołącza wędrowna kobieta. Dzielą się tym co mają, są dla siebie wsparciem, ich relacja pokazuje, że nie wszystko jeszcze stracone, że w człowieku pozostają jeszcze instynkty, dobro czy empatia. Tłem historii są konie prowansalskie, gatunek wymierający, który za wszelką cenę bohaterowie poszczególnych okresów chcą zachować przy życiu. W XVIII wieku zoolog Michaił a także łowca zwierząt Wolff wyruszają do Azji celem ujęcia i przetransportowania zwierząt do Rosji i Niemiec. W późniejszym okresie dzięki tym zabiegom pozyskania wymierającego gatunku, przyrodnicy, zoologowie z całego świata zaopiekowali się tymi zwierzętami i odbudowali ich populację na nowo. Gatunek, który uznany został za wymarły, odzyskał życie dzięki tej dwójce. Śledzimy nie tylko dzieje ich wyprawy, ale też relację, która się między nimi zrodziła. W ostatniej dekadzie dwudziestego wieku niemiecka weterynarz zabrała konie w jej w rodzinne strony by mogły poczuć się wolne, by mogły wzmocnić i usamodzielnić własny gatunek. W tym okresie śledzimy jej życie, które w pełni poświęciła koniom, zatracając się przy tym w roli matki. W tej wyprawie towarzyszy też jej syn, relacja ich jest mocno nadwątlona, po latach wychodzą błędy, które zostały popełnione w wychowaniu i w kształtowaniu syna – Mathiasa. Autorka w taki sposób prowadzi czytelnika po tych równoważnych światach, że można się w nich zatracić, pokochać konie gdyż można się w wielu z nich nauczyć. „Historia pszczół”, „Błękit” czy „Ostatni” to niepowtarzalna wizja świata przedstawiona przez autorkę, porusza i zmusza do refleksji.
"Ostatni" to moje pierwsze spotkanie z prozą Mai Lunde. To trzecia element klimatycznej tetralogii. Wcześniejsze tomy to "Historia pszczół" i "Błękit". Dużo słyszałam o tych powieściach, dużo pozytywnych opinii, lecz jakoś nie mogłam się zebrać by po nie sięgnąć. Ale gdy w zapowiedziach styczniowych zobaczyłam ten tytuł, "Ostatni" i w opisie fabuły przeczytałam, że bohaterami tego tomu będą konie, stanowiło to impuls, by sięgnąć po tę element i dzięki wydawnictwu Literackiemu, miałam tę możliwość. Lektura"Ostatniego" dała mi olbrzymią motywację by sięgnąć po poprzednie tomy. Opowieść ta niesie ze sobą tak wielki ładunek emocjonalny, że sama nie wiem jak ubrać myśli w słowa, jak wam opowiedzieć o tej wyjątkowej historii, a raczej historiach. Bowiem akcja losy się na trzech płaszczyznach czasowych. W Rosji 1881 roku poznamy historię Michaiła Aleksandrowicza i Wilhelma Wolffa, w Mongolii 1992 roku, gdzie poznamy dzieje Karin, Mathiasa i Dżocziego, a także w Norwegii 2064 roku, gdzie poznamy Evę, jej córkę Isę, a także Louise. Ich historie łączy tytułowy ostatni, zagrożony gatunek dzikiego konia, konia Przewalskiego. Gatunek ten został nazwany na cześć Nikołaja Przewalskiego, który w 1879 r. zebrał materiały badawcze, na podstawie których Poliakow omówił to zwierzę w 1881 roku. Dużo koni Przewalskiego zostało schwytanych na początku XX wieku i umieszczonych w ogrodach zoologicznych. Dzięki temu gatunek ten został odbudowany i przetrwał do dziś. Dzieje ludzi, bohaterów tej powieści splatają się z dziejami tych niezwykłych koni. Każdy z bohaterów, Michaił, Karin i Eva traktują owe konie jak członków rodziny, poświęcają dla nich element lub całe własne życie, są one dla nich bardzo ważne. W każdej z tej historii konie stoją na pierwszym planie, walczy się o ich przetrwanie, odbudowę gatunku czy zwraca się odebraną im wolność, pod czujnym okiem opiekunów, by stopniowo przyzwyczajały się do tej nowej sytuacji, wolności, do życia bez kurateli ludzi. To opowiadanie nie tylko o koniach, o fascynacji tym konkretnym gatunkiem, lecz przede wszystkim o ludziach, o człowieku. O tym, że nam ludziom wydaje się, że jesteśmy panami i władcami Ziemi, lecz zapominamy, że to my jesteśmy zależni od niej, nie na odwrót i jeśli ona zniknie, czy zbuntuje się przeciw ludziom, to co nam pozostanie, czyimi panami będziemy? Dowody na naszą zbiorową głupotę i bezmyślność otaczają nas z każdej strony, a przyroda już się buntuje, czy coś do nas dotrze, obudzimy się na czas? Życie Evy przedstawione w 2064 roku to przedsmak tego jak może wyglądać nasze życie w przyszłości. "Ostatni" to opowieść bogata w emocje, niejednokrotnie wzrusza, łamie serce, lecz także niesie światło nadziei, że gdzieś tam, na dnie naszych serc, mamy w sobie pokłady człowieczeństwa i że jak chcemy, to potrafimy pomóc innym, w tym naszym mniejszym bratom. Szkoda jedynie, że musimy naprawiać własne swoje błędy. Lecz najważniejsze, że umiemy je w porę dostrzec i próbować im zaradzić. Nieźle odzwierciedla to historia Karin, która dla ratowania koni była gotowa poświęcić całe życie. Opowieść ta, to także bohaterowie, którzy naznaczeni przeszłością, niejednokrotnie trudnymi przeżyciami, próbują przemienić własne życie, walczą o każdy dzień, o własnych najbliższych i o nie, o konie. "Ostatni" poruszył mnie dogłębnie, wraz z bohaterami przeżywałam ich troski i zmartwienia, cieszyłam się ich radościami, a także cierpiałam wraz z końmi i odczułam ulgę i spokój gdy wiedziałam już, że udało im się mimo wszystko przetrwać. To bardzo kluczowa lektura, która uwrażliwia na los zwierząt, nie tylko koni, lecz tych wszystkich gatunków, które zagrożone są wyginięciem. To od nas ludzi zależy czy one przetrwają. Ponieważ to przez nas, ludzi stoją na granicy wyginięcia. Nie bądźmy zwierzętami jak mówi bohaterka tej powieści, Eva, otaczajmy opieką naszych mniejszych braci, w końcu jesteśmy ludźmi. Zasłużmy na to miano. Prześliczna opowieść, skrywająca w sobie olbrzymi wachlarz emocji, niosąca tyle kluczowych przesłań i genialnych myśli, jak chociażby te: "Człowiek to nieprawdopodobnie głupie zwierzę(...)Nie potrafimy wybiec myślą w przyszłość dalej niż do następnej wiosny(...)Może nie pierwszy raz człowiek brnie w przepaść i ciągnie za sobą mnóstwo innych gatunków.(...)Za każdym razem, gdy osiągamy pewien poziom rozwoju, zaczynamy przedobrzać, budujemy i niszczymy do oporu. Aż wszystko się kończy.(...) Może jeden gatunek po prostu nie ma prawa stać się zbyt inteligentny." "Jeśli jednak poświęcimy ich życie, aby mieć co jeść, to również będziemy tylko zwierzętami. Rozumiesz, będziemy tylko zwierzętami" Zalecam z całego serca ! Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Literackiemu.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością M.Lunde i bardzo chętnie sięgnę po jej poprzednie książki. Surowy, skandynawski styl, prostota wyrazu a także jasny, dobitny przekaz. W tej powieści zarówno ludzie jak i zwierzątka mają tyle samo do powiedzenia. natura została tu ukazana z dużym szacunkiem, oddaniem. Autorka snuje przed nami ponurą wizje rzeczywistości, która ma stanowić przestrogę, lecz dać również nadzieję. Trzy perspektywy czasowe i bohaterowie, których łączy ratowanie gatunku konia Przewalskiego. Lunde stawia zapytania - co jest ważniejsze ludzie, czy zwierzęta? - z zaznaczeniem, że zwierzątka bez ludzi mogą funkcjonować, lecz czy odwrotnie? Czy ludzkość przetrwa bez zwierząt? Każdy z bohaterów cierpli na swego rodzaju głód bliskości, tęsknoty do drugiego człowieka, do natury. Czytając czujemy niepokój, gdyż ponura wizja rzeczywistości przedstawiona w powieści prezentuje nam świat, jakiego nie znamy i nie chcielibyśmy znać, w którym nikt nie czuje się bezpieczny.
Najwieższa opowieść norweskiej prozaiczki sprawia, że Kwartet klimatyczny w końcu przedstawia się jako spójna całość. Nie mam wątpliwości, że "Ostatni" jest najlepszą powieścią, która wyszła spod pióra Mai Lunde. Historie, które opowiada, niosą ze sobą olbrzymi ładunek emocjonalny, a rozpaczliwa potyczka bohaterów sprawia, że czytelnik niejednokrotnie zamiera w trakcie lektury i waha się, czy przerzucić kolejną stronę. Całe szczęście wielkiej cierpienia towarzyszy równie wielka nadzieja.
"Ostatni" to trzecia element ekologicznej tetralogii Mai Lunde. Jest ona mistrzynią przedstawiania apokaliptycznych wizji, które jako społeczeństwo sami sobie zgotowaliśmy. Wcześniej pisała o ginących pszczołach i braku wody na Ziemi. Więc jeśli czytaliście jej świetną "Historię pszczół" a także "Błękit" to konstrukcja "Ostatniego" będzie Wam nieźle znana. Tak samo jak w pozostałych książkach, też w "Ostatnim" mamy trzy plany czasowe i trzy miejsca, które nawzajem się przeplatają i uzupełniają. Maja Lunde tym razem bierze na warsztat konie Przewalskiego, ostatni gatunek egzotycznych koni, których stale jest mniej i mniej... Sankt Petersburg 1881 rok: Do zoologa Michaiła docierają z Mongolii ostatnie szczątki dziko żyjącego konia. Marzy on o wyprawie badawczej do Mongolii i sprowadzeniu koni Przewalskiego do tutejszego zoo. Pomaga mu w tym ekscentryczny poszukiwacz przygód, Wolff. Ich relacje podczas podróży przerodzą się w coś, czego sami nie będą potrafili nazwać. Mongolia, 1992 rok: Karin wraz z synem Mathiasem wyrusza do Mongolii, do Parku Narodowego Chustajn. Spędziła tam dzieciństwo przyglądając się koniom Przewalskiego trzymanych w niewoli. Marzy o tym, żeby sprowadzić je z Europy do Mongolii i zapewnić im wolność. Jednak, czy jej się to uda? Norwegia, 2064 rok: to najbardziej dystopijna i apokaliptyczna wizja naszej przyszłości. Eva wraz z córką prowadzi podupadłą farmę. W Europie brakuje jedzenia i prądu, a ludzie tułają się bez celu. Młoda Isa prosi matkę, by też uciekły, ale ta nie potrafi opuścić zwierząt, a zwłaszcza dzikiej klaczy. Pewnego dnia w ich domu zjawia się zagadkowa Louis, która szuka noclegu. Eva będzie musiała stanąć przed bardzo ciężkimi wyborami. Maja Lunde prócz zaprezentowania nam apokaliptycznej wizji świata jest też świetną obserwatorką i znawczynią ludzkiej psychiki. To ebookach nie tylko o egzotycznych koniach, lecz także o ludziach, ich emocjach, poświęceniu, wyborach i niełatwych decyzjach, jakie muszą podjąć. Po raz następny Maja Lunde zadaje czytelnikom zapytanie - czy zdążymy naprawić błędy, które sami wyrządziliśmy? "Ostatni" to fantastyczna, wielowątkowa powieść, którą szczerze Wam polecam. Otwiera oczy na kłopoty naszej planety i zabiera nas w podróż w przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Tych refleksji dotyczących człowieka, jego miejsca w ekosystemie i priorytetów nie tylko związanych z ekologią, lecz także z codziennym życiem jest naprawdę sporo. Nie musicie interesować się końmi ani być zagorzałymi ekologami, by docenić świetne pióro Lunde. Ta opowieść zachwyca idealnym mową a także fabułą, która intryguje i nierzadko wzbudza niepokój. Dla mnie must have tego roku
"Ostatni" Maja Lunde Rok 1881. Na mongolskim stepie zostaje odkryty świeży gatunek konia, co wzbudza zainteresowanie Michaiła. Postanawia on wyruszyć w podróż, by sprowadzić konie do moskiewskiego ogrodu zoologicznego. Rok 1992. Karin, która poświęciła Koniom Przewalskiego większość własnego życia decyduje udać się wraz z paroma okazami a także synem do Mongolii, żeby przywrócić koniom odebraną im niegdyś wolność. Rok 2098. W gospodarstwie Evy przebywa ostatnia para koni Przewalskiego na świecie. Tymczasem Europa coraz bardziej pogrąża się w głodzie i cierpieniu. Życie w norweskim gospodarstwie płynie nieustannym rytmem, aż wywraca się do góry nogami, gdy Eva decyduje się przyjąć do domu zagadkową nieznajomą. "Ostatni", czyli trzecia już element kwartetu klimatycznego. Tym razem autorka skupia się na wymierających gatunkach, w tym wypadku konia Przewalskiego, który od dziesiątek lat był tępiony przez ludzi, aż doprowadzili oni do niemal całkowitego wyginięcia tego gatunku w jego naturalnym środowisku. Maja Lunde prezentuje nam do czego prowadzi działanie człowieka, jego zbyt znaczna ingerencja w środowisko występowania różnorakich gatunków zwierząt. Autorka w "Ostatnim" bierze na warsztat bardzo poważny problem, który jak w poprzednich częściach staje się jedynie tłem ludzkich dramatów, tragedii i zmagań z brutalną rzeczywistością. Mimo, iż wydawać się może, że "Ostatni" jest opowieścią o koniach Przewalskiego, to wcale tak nie jest, mamy tutaj do czynienia z historią o ludziach a także momentach ich zachowań, raz bezmyślnych, raz szlachetnych. Jednym z ogromnych zalet całej powieści jest realność bohaterów, wszyscy z nich cechują się czym innym, wszyscy są unikatowi sami w sobie. W "Ostatnim" zachwyca też obraz świata przyszłości, świata, gdzie każdy człowiek troszczy się o siebie. Pieniądze straciły już wartość, a zyskało ją jedzenie i życie. Ciekawym motywem w całej książce pdf jest zastosowanie paru linii czasowych, w których możemy porównać życie ludzi na przestrzeni lat, wieków. Jest to zabieg, który daje nam też idealny wgląd na sytuację klimatyczną w tamtych i przyszłych czasach. Uważam, że cała ta książka ebook jest arcydziełem samym w sobie. Gorąco wam ją polecam. ⭐10/10
Maja Lunde - dużo o niej słyszałam, zwłaszcza o jej "Historii pszczół", którą to powieścią podbiła serca czytelników na całym świecie, ale do tej pory niczego, co wyszło spod jej pióra, nie czytałam. "Ostatni", to trzecia element tzw. kwartetu klimatycznego, trzecia i jak do tej pory najnowsza - czwarta wersja ów cyklu zgaduję, że się pisze. Książki można czytać w dowolnej kolejności, ponieważ nie łączą się ze sobą i mają innych bohaterów - fragmentem wspólnym jest katastrofa klimatyczna... taka, czy inna. W "Ostatnim" pisarka wplątuje nas w trzy różnorakie historie, które dzielą lata, lata, lata i - zmiany, zmiany, zmiany. mamy więc ROK 1882 i Michaiła, zoologa z Petersburga, który wyrusza do Mongolii by złapać świeży gatunek koni - KONIE PRZEWALSKIEGO, ROK 1992 i Karin, weterynarz, która usiłuje KONIOM PRZEWALSKIEGO zwrócić wolność (również Mongolia) i wreszcie 2064 i Eve, której rzeczywistość polega na ciągłej potyczce o przetrwanie pośród świata nękanego katastrofą klimatyczną, ona też ma KONIE PRZEWALSKIEGO i za wszelką cenę usiłuje je uratować przed wyginięciem. Mamy również dużo innych bohaterów, jak chociażby syna Karin - Mathiasa, który w życiu jest dość pogubiony, albo córkę Evy - Isę, zbuntowaną nastolatkę, samotną młodą dziewczynę, która pragnie matczynej uwagi. Cóż, postaci mnóstwo i każda z tych postaci nosi, że tak się wyrażę "swój krzyż". Ilu ludzi, tyle tragedii, a może i więcej, ponieważ w okresie deszczu nie spada na nas jedna kropla, nie od jednej kropli przecież mokniemy, a ci ludzie są przemoczeni tragediami. Może to również mnie trochę przytłoczyło. Czasem czułam sporą dezorientację i nie wiedziałam o kim właściwe czytam. Bohaterowie zlewali mi się w jedną całość, ale - już po lekturze - sama nie wiem, czy to zaleta, czy wada tej książki. Zdecydowanie ta opowieść niesie ze sobą dużo emocji, które na początku, a raczej przez większość czasu zdają się wprowadzać chaos, a czytelnik nie wie, czy lubi bohaterów i nawet nie wie, czym się oni od siebie różnią i czy w ogóle się różnią. Sądziłam, że to błąd, ponieważ charaktery postaci nie zostały poprawnie zarysowane, lecz naprawdę teraz, po przewróceniu ostatnich stron nie wiem. Te opowieści mają w sobie pewną uniwersalność, pokazują, że jesteśmy do siebie bardzo podobni i nie tylko my, jako ludzie, lecz również my, jako istoty żywe. I wreszcie słowo o sercu książki - KONIE PRZEWALSKIEGO, są kręgosłupem całej tej powieści, są łącznikiem w czasie, punktem wspólnym. Uwielbiam pracować z końmi, to wspaniałe zwierzęta, a pisarka wykonała moc pracy, zebrała informacje, dbała o szczegóły - jestem pod wrażeniem tej jej skrupulatności BRAVO! Idealnie wyszły jej opisy zachowań zwierząt i to nie tylko zachowań koni, ponieważ mamy tu do czynienia też np. ze zwierzętami gospodarczymi. Ludne stanęła na wysokości zadania, nie mamy tu bzdur. Muszę się wam przyznać, że niemalże do końca nie wiedziałam, czy ostatecznie napiszę, że ta książka ebook mi się podobała, czy że mnie zawiodła - lecz to, jak autorka zamknęła te opowieści sprawiło, że serce zabiło mi mocniej. Od początku wiedziałam, że "Ostatni" jest powieścią dobrą, ponieważ styl nie budził moich zastrzeżeń, ale nie mogłam zżyć się z bohaterami, ale teraz, po poznaniu całej historii czuję brak - pustkę, ponieważ skończyła się książka, która tak dużo mówi o emocjach, o uczuciach, o bólu, o tym, jacy jesteśmy, czego się wstydzimy, jak się krzywdzimy i na ile mocno podlegamy instynktom. To była ciekawa przygoda. Nie rozumiem jednak tytułu, bo w oryginale jest to "Koń Przewalskiego"/"Konie Przewalskiego" i uważam, że to byłby lepszy tytuł, niż "Ostatni". Do tłumaczenia nie mam jednak zastrzeżeń, bardzo nieźle się mi tę książkę czytało i zalecam ją przeczytać. Wiem jednak, że będą tacy, co ją pokochają, tacy co ją docenią (w tym ja), tacy dla których będzie obojętna i tacy, którym się nie spodoba. Warto sprawdzić to których "takich" należycie. bardzo dobra, choć nieco przytłaczająca 7/10 cykl: Kwartet Klimatyczny element III Wydawnictwo Literackie
To pierwsza książka, którą skończyłam w tym roku i niesamowite jest to, że przeczytałam ją akurat w tym czasie, kiedy coś się kończy a coś zaczyna. Jest idealnym otrzeźwieniem na początek, kubłem zimnej wody na nasz nastawiony na konsumpcjonizm i destrukcyjny dla środowiska styl życia. Cieszę się, że tak nieźle skończyłam poprzedni rok i zaczęłam kolejny. Na „Ostatniego” przyszło nam czekać nad 2,5 roku. Jednak to co proponuje czytelnikowi ta opowieść było warte czekania. TRZECI ( WSPANIAŁY) TOM TETRALOGII KLIMATYCZNEJ Świeża opowieść Mai Lunde to następna wersja idealnej tetralogii, o wpływie człowieka na środowisko i skutkach zmian klimatycznych, którą wyjątkowo sobie cenię i zalecam na prawo i lewo. Po kolejne powieści Mai Lunde sięgam w ciemno. Wiem, że się nie zawiodę. W „Ostatnim” Lunde po raz następny niepokoi własną wizją świata zrujnowanego wojną i potyczką o przetrwanie, rozstrojonego przez zmiany klimatu. Przeraża zniszczeniem i brakiem perspektyw. Choć muszę przyznać, że autorka mimo wszystko daje skrawki nadziei na przyszłość. Trzy płaszczyzny czasowe i bohaterów łączy wątek ostatnich egzotycznych koni. Brzmi banalnie? Gwarantuję, że tak nie jest! Trzy oddzielne wątki, które złożyły się na wyjątkową opowieść przybliżającą proces wymierania ostatnich egzotycznych koni i wyginięcia wielu gatunków zwierząt, rolę człowieka w potyczce o ich byt i przetrwanie, robią wrażenie razem jako całość, lecz i osobno. Będący osią dla tej powieści wątek egzotycznych koni idealnie ją scala. Nie wybija się jednak jako ten główny i nie męczy, o co w tego typu powieściach nie trudno. Nierzadko w powieściach w których śledzimy kilka historii jednocześnie mam skłonność do faworyzowania jednej z nich. W przypadku „Ostatniego” nic takiego nie miało miejsca. Na rozwinięcie każdego wątku czekałam z taką samą niecierpliwością. Autorka jak zwykle idealnie kreśli opowieść, przeplata dzieje bohaterów i łączy w zaskakujący i piękny sposób. Uwielbiam pióro tej norweskiej pisarki, jej wyczucie, styl i to jak idealnie kreuje własnych bohaterów a także relacje pomiędzy nimi. Jej bohaterowie są realni, do bólu prawdziwi, złożeni, pełni wad, sprzeczności i nadziei. Zarówno w przeszłości, teraźniejszości jak i przyszłości. Wnikliwa psychologia postaci, to coś co w powieściach Lunde najbardziej mnie przyciąga i zachwyca. Cieszę się, że w „Ostatnim” to właśnie ludzka niedoskonałość grała pierwsze skrzypce. Nie można się oderwać od lektury, a jednocześnie trzeba ją sobie dawkować, ponieważ żal ją skończyć. Muszę jednak przyznać, że czasem filozoficzno-moralne wywody Lunde nieco mi się dłużyły i były przegadane, jakby autorka za bardzo chciała uzmysłowić coś swojemu czytelnikowi, wytłumaczyć i udowodnić własną postawę. Kompletnie niepotrzebnie. Na szczęście takich przegadanych dłużyzn było niewiele. PODSUMOWANIE To bez wątpienia niezwykła lektura. Maja Lunde snuje opowiadanie pełną sugestywnych obrazów, obrazów rzeczywistości, w której być może przyjdzie nam kiedyś żyć, obrazów przeszłości , które wywołują nostalgię i poczucie, że przegapiliśmy pewien moment na zmianę kierunku, w którym zmierzamy i w końcu obrazów teraźniejszości, które kłują nas, wytykają bierność. Byłam przekonana, że ta książka ebook będzie dobra, nie sądziłam jednak, że wywrze na mnie tak ogromne wrażenie, że opowiadanie ostatnich egzotycznych koniach porwie mnie i zafascynuje.
Najwieższa opowieść Maja Lunde o tytule Ostatni, to książka, która zachwyca, po niesamowitej i otwierającej oczy na życie pszczół Historii pszczół, a także Błękicie autorka stale potrafi oczarować nas własnymi historiami przyciągnąć czytelnika do siebie i nie wypuścić puki ostatnia strona niezostanie przeczytana. Tym razem autorka przedstawia trzy historie połączone ze sobą końmi, lecz i wieżami matki i dziecka. Pierwszą i najbardziej odległą historią jest opowiadanie o Michaiłu; zoologu mieszkającym w Petersburgu wraz ze swą matką w 1881 roku. Facet wiedzie spokoje życie, dogląda zwierząt, które są pod jego opieką. Jest to człowiek, który pomimo brutalnych czasów, w jakich przyszło mu żyć, stara się kierować sercem, zarówno dla zwierząt, jak i ludzi. Te spokoje wręcz sielankowe życie niespodziewanie się zmienia, gdy do jego biura przychodzą kości być może dzikiego konia. Michaił decyduje się na wyprawę w poszukiwaniu egzotycznych koni wraz ze znanym podrożeniem, czy wrócą z tego cali? Czy te konie istnieją? Ta historia, pomimo, że dzieję się tak dużo lat temu, ma się wrażenie, że losy się każdego roku w niemalże każdym domu, w którym ktoś decyduje się na daleką podróż w nowe miejsce, i tak jak bohater powieści nie wie jak sobie poradzi, targają nim zwątpienie, zaprzeczenie czy strach. Druga historia losy się w 1994 roku tym razem bohatera jest dziewczyna i jej syn. Karin, ponieważ tak ma na imię, leci do Mongolii wraz z końmi i swym synem, by spróbować reintrodukcji egzotycznych koni ich naturalnym środowisku, i w tej historii nie zabrakło bohaterów z kwi i kości, a także sytuacji, które pewnie znają osoby, które ratują zagrożone gatunki zwierząt. Ja czytałam ten wątek z zapartym tchem, kibicując jej i wraz z nią przeżywając każde nie powodzenie. Trzecią i ostatnią, a zarazem najmocniejszą historia jest ta dziejąca się w przyszłości w 2064, w której nikt nie chciał, by żyć. Świat, jaki znamy obecnie, przemienił się po wojnie, w której ludzie walczyli miedzy sobą nie o terytorium czy religie, lecz o żywność i wodę wojnę, w której nie było zwycięzcy, a jedynie przegrani. W tym świecie ludzie nie żyją już w domach, a migrują. Wciąż się przemieszają w poszukiwaniu jedzenia i innych ludzi. W takim miejscu przyszło żyć Evie i je córce, które są jednymi z ostatnich, które w swym domu (dawnym zwierzyńcu) stale mieszkają. Prowadzą ciężkie, chodź stabilne życie, wśród jakie zwierząt jeszcze im zostały. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia matka postanawia zabrać do domu kobietę. Kim jest owa nieznajoma? Jakie ma zamiary? Czy dziewczyny stale są bezpieczne z nią? Te zapytania wciąż zadaje sobie czytelnik, czytając kolejne linijni tej trzymające w napięciu historii. Mocną stroną wszystkich tych wątków są relacje pomiędzy postaciami, które autorka idealnie oddała, każdy z bohaterów musi radzić sobie z napotkanymi przeciwnościami losu. Wszyscy oni zmagają się z naturą czasem piękną, lecz bardzo nierzadko bezwzględną i niewybaczającą błędów. To następna książka ebook Maja Lunde, która zostanie na długo w mym sercu. To jedna z książek, o których chce się rozmawiać, zastanawiać się jak my byśmy wybrali, co my byśmy zrobili, na miejscu bohaterów i co możemy zrobić, by nasz świat nie wyglądał tak jak wizji przyszłości omówionej w tej książce. Ja zalecam ją przeczytać, gdyż to genialna i wciągająca opowieść kolejne arcydzieło, o którym się nie zapomina. Więcej na jej temat znajdziecie w moje recenzji https://youtu.be/zFHb-vfQYuQ
Moje pierwsze zetknięcie z piórem pisarki i wiecie co? Jestem oczarowana.. Akcja powieści losy się na trzech płaszczyznach czasowych Pierwsza z nich przenosi nas do XIXw. Dwóch facetów udaje się na wyprawę w poszukiwaniu koni, których gatunek już dawno uważano za wymarły. Druga historia zabiera nas w to samo miejsce - do Mongolii - lecz nad 100lat później. Poznajemy tam Karin, która zadbała o konie, które teraz ma wprowadzić do naturalnego środowiska. Ostatnia historia to czasy bardzo odległe w porównaniu z tymi w książce. Rok 2064. Tym razem autorka przenosi nas do Norwegii, w okres klimatycznej katastrofy, gdzie nie ma już dosłownie nic. W tak niełatwej sytuacji młoda dziewczyna musi dbać o siebie, własnego syna i dwa konie, które są dla niej jak dzieci. Wydaje się dziwne... Proste.. Nijakie? Również tak na początku myślałam, lecz im bardziej zagłębiałam się w tę historię tym bardziej byłam nią oczarowana, a za razem przerażona. Dwa skrajne uczucia, które nierzadko przyprawiały mnie o zawał serca. Autorka w przerażający sposób uświadamia czytelnika, jak bardzo chyba może wyglądać nasz świat, kiedy będzie on u progu apokalipsy. Przyznaję, że opisy przyprawiały mnie o szybsze bicie serca i zawsze ogarniający mnie smutek. Jest to jedna z lepszych powieści jakie dotychczas czytałam. Jestem zachwycona tą książką i wiem, że pozostanie ona na długo w mojej pamięci. Jest ona bardzo delikatna, wręcz powiedziałabym subtelna. Napisana z olbrzymią wrażliwością.. Pierwszy raz spotykam się z tym, żeby twórca w taki sposób pisał książki. Jestem pewna, że sięgnę po pozostałe z tej serii. Zdecydowanie polecam.
Wspaniała! Rewelacyjna! Fantastyczna! Te słowa od razu przychodzą mi do głowy po przeczytaniu najwieższej książki autorki „Historii pszczół” i „Błękitu”. Maja Lunde następny raz otworzyła nam oczy na kłopoty naszej planety, następny raz zabiera nas w przygodę po przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Były pszczoły i woda, teraz są konie Przewalskiego- ginący gatunek. Książkę rozpoczynamy poznając Evę i jej córkę w 2064 roku w Norwegii. Dziewczyna mieszka na oddalonej farmie. Walczy o przetrwanie w czasach po wielkiej wojnie. Opiekuje się ostatnią parą egzotycznych koni. W potyczce o codzienny byt widzimy jak te konie i troska o nie są dla niej ważne. Pewnego dnia spotyka młodą kobietę Luise i postanawia jej pomóc. Później autorka przenosi nas do Sankt Petersburga do roku 1881 gdzie to zoolog Michail dowiaduje się o zagadkowym znalezisku- podobno odkryto egzotyczne konie. Postanawia więc zorganizować wyprawę do Mongolii po te zagadkowe stworzenia. Wyprawę organizuje z poszukiwaczem przygód Wolfem. Trzecia bohaterka to Karin, niemiecka weterynarz z roku 1992, która razem z synem Mathiasem wyrusza do Mongolii, aby zasiedlić konie Przewalskiego znowu na wolności. Trzy odważne postaci, które nie boją się walczyć o dobro naszej planety. Trzy niesamowicie wykreowani bohaterowie. Trzy różnorakie historie, a wszystkie mają na celu jedno- ochronę gatunku. Autorka następny raz poruszyła niełatwy temat w bardzo przystępny sposób. Ta książka ebook to jak przebudzenie się z głębokiego snu, kubeł zimnej wody na nasze społeczeństwo, wołanie do nas- Dzwoni już ostatni dzwonek, zróbmy coś z tym! Książkę czyta się jednym tchem. Jest napisana bardzo dobrze, porywa czytelnika w własne objęcia i przez długi czas nie puszcza. Nie można przejść obok tej książki obojętnie. Jest przerażająca, lecz daje nadzieję, każe zatrzymać się i pomyśleć. Jej wymowa jest bardzo wyraźna- mamy jeszcze czas, lecz pora już coś zrobić. Zastanawiam się jakie słowa jeszcze by Was przekonały do przeczytania „Ostatni”. Takie książki jak ta trzeba po prostu przeczytać, trzeba o nich mówić. Jest to idealna pozycja, obowiązkowy tytuł dla wszystkich.