Intrygujący tytuł, interesująca okładka i wciągający opis – tyle potrzeba, by sięgnąć po książkę. Specjaliści od marketingu nieźle o tym wiedzą i bezwzględnie wykorzystują. Lecz czy Państwowy Instytut Wydawniczy mógłby uciekać się do takich sztuczek? Opium nie jest kolejnym produktem do sprzedaży. To jest Literatura. W opowiadaniach zgniły smutny romantyzm przeplata się z bezduszną rzeczywistością i sadyzmem. Niejednokrotnie pojawia się motyw znęcania ponad zwierzętami, co zapewne obrzydzi i wzburzy niektórych czytelników. Pierwszoosobowa narracja, nierzadko przedstawiana okiem małego chłopca, pogłębia wrażenie autentyzmu, umożliwia nam poznanie psychiki bohatera. To nie przypadkowe zagranie węgierskiego autora – lekarza psychiatry i sympatyka freudowskich teorii. Całą recenzję przeczytasz tutaj: http://rzeczokulturze.blogspot.com/2016/05/zastrzyk-wegierskiej-literatury.html