Średnia Ocena:
Opiekunka
Kryminalna intryga i płomienny romans w nowej książce pdf autorki "Sentymentalnej bzdury", "Negatywu szczęścia" i "Po godzinach". Życiem siedmioletniej Josie Spencer nieoczekiwanie wstrząsa dramat - zabici zostają matka i ojczym dziewczynki. Pocieszenie daje jej jedynie obecność ukochanej opiekunki. Reese Anderson, dwudziestodwuletnia studentka psychologii, bardzo mocno angażuje się w opiekę ponad osieroconym dzieckiem. Do tego stopnia, że dla jego niezła jest skłonna zataić przed policją fakty, które mogłyby ściągnąć na Josie uwagę sprawców napadu. Gdy do Los Angeles przylatuje biologiczny ojciec dziewczynki, Reese pomaga mu w nawiązaniu kontaktu z córką. Nie jest to łatwe - Owen nigdy nie chciał być obecny w jej życiu, więc Josie nie zna ojca i trochę się go obawia. Sytuacji nie ułatwia to, że facet nie do końca ufa Reese, a ona z jakichś przyczyn trzyma mężczyzn na dystans. A jednak, chociażby ze względu na Josie, tych dwoje będzie musiało odłożyć na bok uprzedzenia i zbliżyć się do siebie. Ponieważ zagrożenie stale czyha... Ludka Skrzydlewska napisała powieść, która trzyma w napięciu od pierwszych stron! Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Opiekunka |
Autor: | Skrzydlewska Ludka |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | EditioRed |
Rok wydania: | 2021 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Opiekunka PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Reese Adreson jest dwudziestodwuletnią studentką psychologii i od roku jest opiekunką Josie. Ślicznej siedmiolatki. Jednak pewnego dnia życie dzidziusia zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Jej rodzice zostają zabici a ona z ukrycia wszystko widzi. Tylko przy Reese dziewczynka się odzywa i to skąpo. Wyparła traumę i niczego nie pamięta. Przechodzi przez koszmar a Reese znając podstawy pomocy psychologicznej jest jedynym punktem zaczepienia dla Josie. Jedyną równowagą. Ojciec biologiczny dziewczynki przylatuje na wieść o tragedii. Tylko jest jeden mały problem: nie utrzymywał kontaktów z byłą żoną a tym bardziej z dzieckiem. Przez pięć lat ich nie widział. Owen Maxwell jest obcym facetem dla Josie. Całą trójką muszą się jakoś odnaleźć w nowej rzeczywistości. Tym bardziej, że zabójca nie został złapany. Kim on jest? Dlaczego zabił małżeństwo? Czy Josie przypomni sobie mordercę i uda się go złapać zanim będzie za późno? Co z Reese i Owenem? Jakie sekrety skrywają? Czy rodzące się pożądanie nie skomplikuje sytuacji? Czy różnica wieku będzie przeszkodą? Uwielbiam książki autorki. Przeczytałam wszystkie do tej pory wydane grubaski. Tak, książki Ludki są pokaźnych rozmiarów. I wcale nie narzekam. Ba, nawet chciałabym jeszcze dłuższe historie. Lecz to już byłoby strasznie niewygodnie czytać takie tomiszcze, hihi. Po debiucie, który był fenomenalny oddałam autorce półkę w własnej biblioteczce. Powoli się zapełnia. Wszystkie ślicznie koło siebie wyglądają. I właśnie dołączyła kolejna. "Opiekunka" od początku praktycznie chwyta za serce. Główna bohaterka pokochała własną podopieczną. I choć zdaje sobie sprawę, że przekroczyła tę cienką linię, to nie potrafi się odsunąć. Nie potrafi się odciąć, odejść z pracy i pójść dalej. Reese jest bardzo inteligentną i empatyczną młodą kobietą. Ponad wyraz dorosłą w swym zachowaniu czy myśleniu. Nie jest typową młodą dziewczyną, którą interesują tylko imprezy i chłopaki. Nie, ona ma inne priorytety. Od początku zapałałam do niej sympatią. Walczyła jak lwica o bezpieczeństwo i komfort Josie. Jakby to była jej własna córka. W momencie, gdy pojawił się ojciec dziecka, Owen, miałam do niego mieszane odczucia. Rządził, dyrygował i rozkazywał. Zero troski czy jakiejkolwiek empatii. Zwyczajnie w tamtym momencie miałam ochotę zdzielić go w potylicę. Co za buc! Dopiero później wyszła prawda. Prawda, która w mig zatarła to niepochlebne wrażenie. Owen okazał się całkiem przyjaznym mężczyzną. Seksownym, pewnym siebie i temperamentnym. Popełniał błędy lecz umiał się przyznać i poprosić o pomoc. Co rusz stawiałam kolejne plusiki przy jego postaci. Trochę szalał i wracały zamierzchłe nawyki, lecz finalnie przeszedł sam siebie. Bardzo fajny, troskliwy facet, który okazał się tatusiem na medal. Serio. Zaskoczył mnie. Nie sądziłam, że do końca uda mu wczuć w nową, podarowaną od losu, rolę. Rolę, która niejednego mężczyznę przeraża. A on od razu "dostał" siedmiolatkę. To nie niemowlę, którego uczymy się od narodzin. To dzidziuś w pewnymi wykształconymi nawykami, charakterem czy pasjami. A Josie jest świetną dziewczynką. Polubiłam ją. Choć ogromnie jej współczułam. Nie wyobrażam sobie takiej traumy. Takiej tragedii. A ona walczyła. Zuch dziewczyna. Buzia sama mi się śmiała, gdy czytałam momenty jej beztroski, radości, dzielnych pomysłów czy stwierdzeń. Umiała wbić ćwieka. Piękna dziewczynka. I wiedziałam, że relacja Reese i Owena będzie pikantna. Tylko nie sądziłam, że tak dynamicznie trafi ich strzała Amora. Uczucie było jak jad. Powolutku się rozprzestrzeniało i zawładnęło ich całych. Autorce udało się zachować tę cienką linię pomiędzy pożądaniem a wolą uniesień cielesnych. To myśli, te spojrzenia, to zauroczenie. Pięknie rozegrane. Odciągało to trochę od zbrodni i pozwalało odetchnąć. Złapać oddech, by znowu stać na czatach Josie. Ludka zbliżenia opisała z subtelnością. Z uczuciem i magią. To nie były tylko czyste kontakty celem pozbycia się napięcia seksualnego. To były chwile uniesień, które ceni każda romantyczna dusza. Z troską o potrzeby partnera, z całą tą otoczką, która powoduje szybsze bicie serca. Ale, że nie samą miłością człowiek żyje, to autorka dostarczyła swoim bohaterom też zdarzeń mrożących krew w żyłach. I nie mówię tu o tych z początku historii. Najlepsze bowiem było przede mną. Ten niepokój i strach. Towarzyszył mi dreszcz emocji. Włos stawał dęba na wieść o tych sensacyjnych wydarzeniach. Trzymały mnie w niepewności i takiej nerwowości. Akcja w tych wątkach była dynamiczna. Autorka dawkowała informacje, zapraszała do śledztwa, by na deser zaprosić na najbardziej groźny rollercoaster. To było genialne. Do tego przeszłość bohaterów. Trauma, miłość, lęk, panika i zbrodnia. Tu jest wszystko. Lecz tak się ze sobą wszystko spójnie łączyło, że na serio, choćbym chciała, to i tak nie mam się do czego doczepić. Autorka następny raz udowodniła mi, że ma talent. Że umie czarować słowem. Pobudziła moją wyobraźnię. Lekturę pochłonęła mnie totalnie. Przeczytałam ją w jedno popołudnie. Bomba
Reese Adreson jest dwudziestodwuletnią studentką psychologii i od roku jest opiekunką Josie. Ślicznej siedmiolatki. Jednak pewnego dnia życie dzidziusia zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Jej rodzice zostają zabici a ona z ukrycia wszystko widzi. Tylko przy Reese dziewczynka się odzywa i to skąpo. Wyparła traumę i niczego nie pamięta. Przechodzi przez koszmar a Reese znając podstawy pomocy psychologicznej jest jedynym punktem zaczepienia dla Josie. Jedyną równowagą. Ojciec biologiczny dziewczynki przylatuje na wieść o tragedii. Tylko jest jeden mały problem: nie utrzymywał kontaktów z byłą żoną a tym bardziej z dzieckiem. Przez pięć lat ich nie widział. Owen Maxwell jest obcym facetem dla Josie. Całą trójką muszą się jakoś odnaleźć w nowej rzeczywistości. Tym bardziej, że zabójca nie został złapany. Kim on jest? Dlaczego zabił małżeństwo? Czy Josie przypomni sobie mordercę i uda się go złapać zanim będzie za późno? Co z Reese i Owenem? Jakie sekrety skrywają? Czy rodzące się pożądanie nie skomplikuje sytuacji? Czy różnica wieku będzie przeszkodą? Uwielbiam książki autorki. Przeczytałam wszystkie do tej pory wydane grubaski. Tak, książki Ludki są pokaźnych rozmiarów. I wcale nie narzekam. Ba, nawet chciałabym jeszcze dłuższe historie. Lecz to już byłoby strasznie niewygodnie czytać takie tomiszcze, hihi. Po debiucie, który był fenomenalny oddałam autorce półkę w własnej biblioteczce. Powoli się zapełnia. Wszystkie ślicznie koło siebie wyglądają. I właśnie dołączyła kolejna. "Opiekunka" od początku praktycznie chwyta za serce. Główna bohaterka pokochała własną podopieczną. I choć zdaje sobie sprawę, że przekroczyła tę cienką linię, to nie potrafi się odsunąć. Nie potrafi się odciąć, odejść z pracy i pójść dalej. Reese jest bardzo inteligentną i empatyczną młodą kobietą. Ponad wyraz dorosłą w swym zachowaniu czy myśleniu. Nie jest typową młodą dziewczyną, którą interesują tylko imprezy i chłopaki. Nie, ona ma inne priorytety. Od początku zapałałam do niej sympatią. Walczyła jak lwica o bezpieczeństwo i komfort Josie. Jakby to była jej własna córka. W momencie, gdy pojawił się ojciec dziecka, Owen, miałam do niego mieszane odczucia. Rządził, dyrygował i rozkazywał. Zero troski czy jakiejkolwiek empatii. Zwyczajnie w tamtym momencie miałam ochotę zdzielić go w potylicę. Co za buc! Dopiero później wyszła prawda. Prawda, która w mig zatarła to niepochlebne wrażenie. Owen okazał się całkiem przyjaznym mężczyzną. Seksownym, pewnym siebie i temperamentnym. Popełniał błędy lecz umiał się przyznać i poprosić o pomoc. Co rusz stawiałam kolejne plusiki przy jego postaci. Trochę szalał i wracały zamierzchłe nawyki, lecz finalnie przeszedł sam siebie. Bardzo fajny, troskliwy facet, który okazał się tatusiem na medal. Serio. Zaskoczył mnie. Nie sądziłam, że do końca uda mu wczuć w nową, podarowaną od losu, rolę. Rolę, która niejednego mężczyznę przeraża. A on od razu "dostał" siedmiolatkę. To nie niemowlę, którego uczymy się od narodzin. To dzidziuś w pewnymi wykształconymi nawykami, charakterem czy pasjami. A Josie jest świetną dziewczynką. Polubiłam ją. Choć ogromnie jej współczułam. Nie wyobrażam sobie takiej traumy. Takiej tragedii. A ona walczyła. Zuch dziewczyna. Buzia sama mi się śmiała, gdy czytałam momenty jej beztroski, radości, dzielnych pomysłów czy stwierdzeń. Umiała wbić ćwieka. Piękna dziewczynka. I wiedziałam, że relacja Reese i Owena będzie pikantna. Tylko nie sądziłam, że tak dynamicznie trafi ich strzała Amora. Uczucie było jak jad. Powolutku się rozprzestrzeniało i zawładnęło ich całych. Autorce udało się zachować tę cienką linię pomiędzy pożądaniem a wolą uniesień cielesnych. To myśli, te spojrzenia, to zauroczenie. Pięknie rozegrane. Odciągało to trochę od zbrodni i pozwalało odetchnąć. Złapać oddech, by znowu stać na czatach Josie. Ludka zbliżenia opisała z subtelnością. Z uczuciem i magią. To nie były tylko czyste kontakty celem pozbycia się napięcia seksualnego. To były chwile uniesień, które ceni każda romantyczna dusza. Z troską o potrzeby partnera, z całą tą otoczką, która powoduje szybsze bicie serca. Ale, że nie samą miłością człowiek żyje, to autorka dostarczyła swoim bohaterom też zdarzeń mrożących krew w żyłach. I nie mówię tu o tych z początku historii. Najlepsze bowiem było przede mną. Ten niepokój i strach. Towarzyszył mi dreszcz emocji. Włos stawał dęba na wieść o tych sensacyjnych wydarzeniach. Trzymały mnie w niepewności i takiej nerwowości. Akcja w tych wątkach była dynamiczna. Autorka dawkowała informacje, zapraszała do śledztwa, by na deser zaprosić na najbardziej groźny rollercoaster. To było genialne. Do tego przeszłość bohaterów. Trauma, miłość, lęk, panika i zbrodnia. Tu jest wszystko. Lecz tak się ze sobą wszystko spójnie łączyło, że na serio, choćbym chciała, to i tak nie mam się do czego doczepić. Autorka następny raz udowodniła mi, że ma talent. Że umie czarować słowem. Pobudziła moją wyobraźnię. Lekturę pochłonęła mnie totalnie. Przeczytałam ją w jedno popołudnie.
Jak tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki to wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Uwielbiam gdy pomiędzy głównymi bohaterami jest znaczna różnica wieku. Lubię czytać o takich relacjach, oczywiście pod warunkiem, że Twórca sprosta zadaniu i w odpowiedni sposób scharakteryzuje uczucie, które łączy dwójkę postaci. Przyznam się wam, że przez pierwsze sto stron było mi cholernie trudno przebrnąć, lecz to dlatego, że historia zaczęła się z mocnym emocjonalnym przytupem. Spadła na mnie lawina uczuć, które towarzyszyły bohaterom na początku ich drogi. Śmierć dwójki rodziców i trauma którą przeżyła dziewczynka bardzo mnie poruszyły. Autorka w bardzo umiejętny sposób przelała wszystkie targające Josephine jak i też Reese emocje. Smutek, strach, lęk - wycofanie. To były naprawdę trudne i emocjonalne momenty, które przeżywałam równie mocno co bohaterki. Jeśli chodzi o Reese to jej osoba bardzo mi zaimponowała. Młoda kobieta, też będąca doświadczoną przez życie, stawała na głowie, by poskładać rozwalone na kawałki życie własnej podopiecznej. I niespodziewanie pojawił się on. Biologiczny ojciec , który nie znał własnego dziecka, nie miał kompletnie pojęcia o wychowaniu, o byciu odpowiedzialnym za drugą osobę. Jego pojawienie się dużo namieszało! Na początku byłam cholernie zła na niego! Tak, Owen sprawił, że byłam wściekła, lecz zauważyłam pewne minimalne zmiany... Z czasem jednak niełatwa relacja pomiędzy tą trójką zaczęła się klarować i nabierać głębi. Maxwell do tej pory żył jak chciał, sypiał z dziewczynami jak chciał. Był dupkiem, ponieważ mógł. Niespodziewanie jednak musiał się przemienić i przewartościować własne życia na zupełnie inne niż znał do tej pory. To opowiadanie o narodzinach nie tylko miłości, a zupełnie nowego człowieka. Faceta który uczy się jak zajmować się dzieckiem, uczy się gospodarować czasem tak, żeby znaleźć w nim miejsce nie tylko na pracę. Owen podejmuję jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu. Ryzykuję, zamiast dalej być tchórzem, zamkniętym w sobie protekcjonalnym dupkiem. skaczę na głęboką wodę i postanawia dać szansę uczuciu, które zaczęło brać ponad nim górę. O tak. Autorka dbała o niesamowite napięcie pomiędzy tą dwójką. Czuć było to pożądanie w powietrzu, a jak bardzo iskrzyło! Czytałam z wypiekami na twarzy. Czekałam na ten moment kulminacyjny, aż w końcu Reese i Owen pozwolą dać swoim uczuciom upust. Sceny zbliżeń były ze smakiem i mocno erotyczne. Podobało mi się też to, że było dużo przemyśleń bohaterów, że możemy bez problemu zajrzeć do ich głów i dowiedzieć się co tam w nich siedzi. Do tego wątek kryminalny, nierozwiązana sprawa podwójnego zabójstwa. Sprawnie wplecione w całą fabułę wydarzenia z przeszłości dziewczyny sprawiły, że całość była wyjątkowo interesująca i spójna. Podoba mi się też to, jak wiele było w tym wszystkim Josephine, jej emocji. Jej relacja z Reese również była na własny sposób magiczna. Z pewnością jest to książka ebook wielowątkowa, która porusza dużo kwestii. Nie jest to zwykły romans, tutaj dostajemy coś o dużo więcej. Cała trójka naszych bohaterów walczy ze własnymi swoimi demonami. Każde z nich ma za sobą ciężkie przeżycia, które za sprawą świetnego pióra Autorki - łączą, i sprawiają, że obcy sobie ludzie stają się rodzinom. Zbliżają ich do siebie. Te rozterki związane z różnicą wieku, niełatwa przeszłość sprawia, że bohaterowie są najbliżsi naszemu sercu. Możemy w nich odnaleźć cząstkę siebie. Kto nie ryzykuję, nie ma nic. A kto się odważy, może mieć wszystko. I tym kończę własną recenzję, a was zachęcam do sięgnięcia po książkę, ponieważ jest naprawdę bardzo niezła i warta uwagi. Znajdziecie w niej wiele emocji, uczuć, akcji i uśmiechu, a na koniec nawet bym powiedziała, że nieco stresu 😀 Tak więc pełen rollercoastet.
„Każde z nas nosi jakieś blizny, których może nie widać na pierwszy rzut oka, lecz które są głęboko w nas, schowane przed wścibskich wzrokiem postronnych”. Macie własnych ulubionych polskich autorów? Ja mam już kilku, a jedną z pierwszych była właśnie Ludka Skrzydlewska. Zaczęło się od Sentymentalnej Bzury i później poszło już z górki, ponieważ z każdą kolejną książką nie mogę się nadziwić jak niezły i rozwinięty warsztat posiada autorka. Po Królu Grzechu nie wiedziałam, czy coś jeszcze mogłoby mi się od autorki spodobać bardziej, jednak „Opiekunka” obecnie wskakuje na pierwsze miejsce podium! No dobra, wiem, że od początku się zachwycam, to może, zanim wspomnę o tym, co sprawiło, że tak uważam kilka słów o fabule. „Opiekunka” to historia, którą poznajemy z perspektywy dwojga głównych bohaterów. Reese – dwudziestodwuletniej studentki psychologii a także Owena – trzydziestopięcioletniego biologicznego ojca Josie – dziewczynki, którą opiekuje się Reese. Ich życia ulegają zmianie, w momencie, gdy zostają zabici rodzice siedmioletniej Josie. Nie mając innego wyjścia, Owen po pięcioletniej nieobecności wraca do Los Angeles, by zaopiekować się córką, z którą nie utrzymywał kontaktów. Reese, wiedząc, że jest jedyną osobą, której mała jeszcze ufa, postanawia trwać przy niej, bez względu na to, jak dużym dupkiem wydaje się jej obecny opiekun. Każde z nich ma własne swoje demony. Czy dźwigając na barkach swoje problemy, będą w stanie zapewnić Josie dobrą opiekę? Co zrobią, gdy w ich relacji pojawią się uczucia, których żadne z nich się nie spodziewało? Jedno jest pewna.. „Różnica wieku nie ma znaczenia, jeśli w grę wchodzi płomienne uczucie”. **** Tak jak wspominałam wcześniej, za każdym razem jestem pod wrażeniem, jak dobre historię wychodzą spod pióra autorki. Widać, że tworzone są z pasją i zaangażowaniem, a każda myśl, każda emocja, smutek, czy radość jest przelane na papier w taki sposób, że bez problemu potrafisz wczuć się w to, co w danym momencie przeżywają bohaterowie. „Opiekunka” to świetne połączenie romansu z różnicą wieku i sensacji, która dodawała tej historii dreszczyku emocji. Historia, która dostarczyła mi wielu wrażeń. Czułam strach o życie tej małej dziewczynki, smutek przez to, co ją spotkało, złość na Owena za to, że początkowo w ogóle nie potrafił poradzić sobie z sytuacją, w jakiej się znalazł, podziw dla Reese za to, jak dużo z siebie dawała, a także olbrzymią nadzieję na to, że wszystko skończy się dobrze. Razem z bohaterami przechodziłam przez wszystkie etapy od smutku po radość, wielokrotnie nie zauważając mijanych stron, ponieważ ta historia tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją, w ciągu jednego popołudnia zapominając o tym, co losy się wokół. Nie mam wątpliwości, że autorka ta powieścią następny raz udowodniła, że tworzy historię wyjątkowo życiowe, prawdziwe, lecz przede wszystkim spisane w idealnym stylu. Tu wszystko doskonale do siebie pasuje. Każdy zdanie, każdy opis emocji, każdy żywy dialog łączy się w spójną całość, tworząc historię, która łamie serce, lecz również napełnia je nadzieją.. Moje serce ta historia zdobyła w całości, więc przyjemnością wam ją POLECAM!
Idealna opowieść kryminalna z dynamiczną akcją, wyrazistymi bohaterami i urokliwą scenerią Los Angeles. Najciekawsze, że to nie policja gra główną rolę w odkrywaniu sprawców morderstwa. Takie amatorskie śledztwa nie zawsze nieźle się kończą, lecz tutaj nie tylko odpowiednie osoby lądują w rękach policji, lecz i życie prywatne bohaterów splata się w harmonijnym happy endzie.
Tytuł sugestywny, lecz fabuła romansu nie jest wcale taka oczywista. Opiekunka wplątuje się nie tylko w związek z ojcem siedmiolatki, lecz także jest główną bohaterką intrygi kryminalnej. To niezła wciągająca opowieść z intensywną akcją, w efektownej scenerii Los Angeles.
Fajna opowieść. Od erotycznych fascynacji dojrzałego faceta i ojca młodą studentką, do ich dojrzałego związku opartego na głębokim zaufaniu i właściwym podziale ról. Przyjemna lektura, pełna erotyzmu i z dobrą intryga kryminalną.