Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Podczas II wojny światowej nie wszyscy Polacy byli nastawieni antyniemiecko. Wielu polityków i szereg organizacji starało się podjąć kolaborację z III Rzeszą i u jej boku stworzyć okrojone państwo polskie. Zwolennikami "opcji niemieckiej" nie kierowała sympatia do Adolfa Hitlera i jego chorej ideologii, lecz zdrowy rozsądek. Uważali, że kompromis z okupantem pozwoli ograniczyć rozpaczy ludności cywilnej i skupić wysiłki na potyczce z największym wrogiem Rzeczypospolitej – Związkiem Sowieckim. Mimo patriotycznej motywacji tych ludzi ich działania stanowią w Polsce temat tabu. Historycy sądzą go za groźny i niewygodny."Opcja niemiecka" to pierwsza książka, która ujawnia sensacyjne kulisy współpracy Polaków z III Rzeszą.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Opcja niemiecka. Czyli jak polscy antykomuniści próbowali porozumieć się z Trzecią Rzeszą |
Autor: | Zychowicz Piotr |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Dom Wydawniczy Rebis |
Rok wydania: | 2014 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Lektura obowiązkowa dla każdego kto chce pogłębić wiedzę historii Polski.
To jeden z tych elementów historii, o których warto mówić. Polaków denerwuje, że dzieci na świecie uczą się wyrywkowej historii, a w Niemczech młodzieży nie mówi się za dużo o II wojnie światowej, jednak Polacy też niechętnie poruszają pewne tematy. Tym bardziej takie książki są bezcenne, warto o nich mówić i je czytać. Bardzo polecam.
Bardzo się cieszę, że poglądy powszechne wśród żołnierzy II Korpusu dają się słyszeć co raz to głośniej. Nie było czasu po wojnie, musimy nagłaśniać te poglądy właśnie teraz, kiedy mamy wolną Polskę. Szkoda tylko, że mój dziadek już nie żyje. Zadałbym mu jeszcze dużo pytań. Proszę pisać Panie Zychowicz jak najwięcej. Może pojawią się tytuły "Ślązacy, Kaszubi w Wehrmachcie" czy "Opcja Aliancka"
Owa książka ebook daje zupełnie inne spojrzenie na wydarzenia w okupowanej Polsce przez Niemcy. Jestem z owej publikacji zadowolony ponieważ jest cenna i ma wartość. I ukazuje, że zdrowy rozsądek nam jest bardzo daleki. Powinniśmy brać przykład z Francuzów ponieważ rząd Francuski przez poddanie się Niemcom ocalił dużo istnień. Twórca wysuwa tezę że polski rząd powinien iść razem z Niemcami na Stalina. Lecz jak napisano w "451 stopni Fahrenheita"Bradbury Ray trzeba przeczytaną treść przemyśleć i przeanalizować. I zastanawiam co by było gdyby Polacy poszli w ramie w ramie z Niemcami na Stalina przegrali by w Stalingradzie a Stalin i tak by wszedł do polski ponieważ miał takie pozwolenie przez UK i USA. Przez proniemiecki Polski rząd ocalało by wiele polaków w tym inteligencji gdyby taki rząd powstał. I mam zapytanie czy po wejściu armii czerwonej do Polski nie było by powtórki z Polakami jaką Stalin zrobił Ukraińcom czyli zagłodził 7 milionów Ukraińców.
Zacząłem czytać tę książkę z przekonaniem, że będę czytał o zdrajcach i wypaczeńcach, którzy chcieli sprzedać nasz kraj hitlerowi. Jednak w miarę czytania okazało się, że ci "zwyrodnialcy" mieli argumenty (nawet logiczne), cele (nawet sensowne) i pomysły (realne)... okazuje się, zła droga nie oznacza, że obrali ją źli ludzie... bardzo pouczajaca dla mnie książka ebook
Piotr Zychowicz „Opcja niemiecka. Czyli jak polscy antykomuniści próbowali porozumieć się z III Rzeszą”. Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań 2014. Twórca konsekwentnie przedstawia wykład, jak należało w pierwszej połowie XX wieku rozumieć polską rację stanu i wytyka błędy naszych politycznych przywódców. W tym kontekście książkę można potraktować jako kontynuację „Paktu Ribbentrop-Beck”. W tamtej publikacji Piotr Zychowicz ukazał zmarnowaną, realną okazję skierowania przez Polskę w 1939 r. losów Europy i Świata na inne tory niż to faktycznie nastąpiło. W niniejszej natomiast koncentruje się na możliwościach zminimalizowania polskich strat (ludnościowych i materialnych) w drodze różnorakich form kolaboracji z okupantem niemieckim. Odkrywa przy tym mnóstwo (dla przeciętnego czytelnika) białych plam w najwieższej historii Polski, omawia fakty (powtarzam: fakty) dotychczas przez historyków z premedytacją przemilczane bądź przedstawiane tendencyjnie. Twórca bynajmniej nie relatywizuje zbrodniczych poczynań okupanta. Pisze o nich bez ogródek i potępia je jednoznacznie. Jako podstawową przyczynę wskazuje patologię charakterów Hitlera i Himmlera, odrzucających propozycje innej, bardziej rozumnej „Polenpolitik” - wysuwane przez wielu nazistowskich i wojskowych przywódców, generalnego gubernatora Hansa Franka nie wyłączając. Owe propozycje znajdą zrozumienie na szczytach władzy III Rzeszy dopiero pod koniec 1944 r., tj. w sytuacji gdy morze przelanej polskiej krwi a także sytuacja militarna Niemiec uczynią je już całkowicie iluzorycznymi. Można powiedzieć, iż Piotr Zychowicz stawia tezę głupoty polityki niemieckiej podczas II wojny światowej, po czym przeprowadza tego niebudzący wątpliwości dowód. Niestety, to samo odnosi się do rządu emigracyjnego w Londynie a także dowództwa Armii Krajowej. Sternicy naszej polityki szafują polską krwią, niepotrzebnie wysyłają na śmierć najzdolniejszą polską młodzież - a w wszystko to w imię przypodobania się zachodnim aliantom. Oddolne próby taktycznych porozumień dowódców AK i Wehrmachtu na terenach wschodnich traktują jako zdradę, nie chcą przyjąć do wiadomości, iż głównym celem partyzantki radzieckiej na tych terenach jest fizyczna likwidacja oddziałów polskich i w ogóle niedopuszczenie do odrodzenia się polskiej państwowości. W tej sytuacji nie może dziwić, że miejscowi polscy komendanci zawierają z Niemcami nieformalny rozejm, a nawet otrzymują od nich broń. I w końcu dochodzi do takiego paradoksu, że oddziały Armii Krajowej na Wileńszczyźnie - dozbrojone przez Niemców - na wyraźny rozkaz z Warszawy pomagają Armii Czerwonej zdobyć Wilno, czym wprawiają tychże Niemców w osłupienie (niemiecki generał był przekonany, że wcześniejsza koncentracja AK pod Wilnem miała na celu wspólną obronę miasta przed bolszewikami). Gdy akcja „Burza” przenosi się do centralnej Polski, idealnie poinformowani Niemcy usiłują jej zapobiec - też w drodze nieformalnych negocjacji z przywódcami państwa podziemnego (vide epizod nr 44 pt. „Polacy, nie róbcie powstania!”). Wszystko to na próżno, politycy polscy (i cywilni, i umundurowani) cały czas bezrozumnie szafują biologiczną substancją narodu, odrzucając niemieckie propozycje rozejmu na terenach okupowanych. To bynajmniej nie było streszczenie książki, ale tylko wskazanie jej niektórych wątków. Przeczytamy w niej m.in. także o „Muszkieterach”, „Mieczu i Pługu”, Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ, o Władysławie Studnickim, o b. premierze II RP Leonie Kozłowskim, o marszałku Edwardzie Rydzu-Śmigłym i o Adamie hr. Ronikierze. A zatem - do lektury! Na co jeszcze czekacie? Na zakończenie jednak i szczypta dziegciu - imiennie pod adresem Szanownego Autora. Oczywiście wiem, jaką opcję polityczną reprezentuje p. Piotr Zychowicz - mógłby jednak zachować nieco więcej obiektywizmu. Nie stroniąc od podawania informacji o charakterze rodzinno-intymnym (na str. 137 pisze np., że pp. Roweccy żyli w separacji, a małżonka generała „Grota” była partnerką majora Abwehry), „zapomniał” napisać - przedstawiając tragiczny los pułkownika Józefa Spychalskiego (komendanta AK w Krakowie) - że to przecież brat Mariana Spychalskiego, późniejszego marszałka Polski w czasach PRL. Pan Piotr Zychowicz mógłby też dostrzec pragmatyzm (tak bardzo przez siebie propagowany!) też i po drugiej stronie polskiej barykady politycznej. Widzi jednak tam tylko „czerwoną swołocz”, nie przyjmując do wiadomości, że „Polskę Ludową” stworzyli nie tylko zdrajcy i agenci ZSRR, lecz też dość liczni pragmatycy - orientujący się (już po Teheranie, styczeń 1944), że alianci zachodni przehandlowali nasz kraj Stalinowi, a III wojna światowa jest mrzonką. Ostatecznie do owych pragmatyków dołączyli przecież także niektórzy politycy londyńscy, w tym sam Stanisław Mikołajczyk, b. premier rządu emigracyjnego. Z jakim skutkiem - nieźle wiemy. Lecz przecież bez owego polskiego „prosowieckiego pragmatyzmu” mogło być wtedy inaczej. Ponieważ to nieprawda, że nigdy nie może być jeszcze gorzej niż jest.
Po pierwsze ledwo się ukazała a już bestseler,!!kolejny absurd jak wszystko co pisze autorzyna Zychowicz.Po zakłamanej książce pdf Obłęd 44 ,nie trzymającej się faktów ,tendencyjnie zakłammanego obrazu Powstania ,ktoś taki przdstawiać ma historię według własnego widzimisię ,to ja dziękuję za takie obrazy.Koncz waść i sobie wstydu oszczędz panie Zychowicz.!!!!!!!!!!
Straszna szkoda, że w Polsce fałszuje się historię, że w szkole nie uczy się historii najwieższej w szerokim kontekście... to jest jedna z książek, którą powinno się znać, która pokazuje, że nie wszystko jest czarne lub białe, że drogi do niezależności mogą być różne, a nie tylko krwawe bezsensowne powstania... Bardzo fajnie, że pojawiaja się takie publikacje, szkoda tylko, że nie trafiają do szkół i młodych umysłów gdzie chowa się lub beznadziejnych męczenników historii lub szczury korporacyjne, które widzą tylko koniec własnego ogona...
Jako duży pasjonat historii nie mogłem przejść obojętnie obok tej książki. Temat, którego podjął się twórca jest na pewno kontrowersyjny jak też dla wielu niewygodny. Ja jednak cieszę się, że mogę przeczytać czyjś punkt widzenia na tę element naszej historii. Co prawda może nie, że wszystkim się zgadzam z autorem, lecz uważam, że jest to całkiem przyzwoita książka, która na pewno przypadnie do gustu wielbicielom historii.
To pewnie będzie ciekawa książka, biorąc pod uwagę mniej słynne kulisy II wojny światowej. Tematyka wykraczająca szerzej nad to wszystko co jest nam słynne choćby z podręczników historycznych. Sądząc po fascynującej zawartości, to książka ebook nie tylko dla pasjonatów historii.
To jeszcze nie recenzja, bo przeczytałem tylko zapowiedź wydawniczą, a premierę książki przewidziano dopiero na 23 września 2014 r. Lecz sygnalizowany tytuł jest tak ważki, iż przemilczeć go nie sposób. Ja osobiście nie widzę nic złego w tym, że pewne polskie elity polityczne postawiły w latach II wojny światowej na kartę niemiecką - z punktu widzenia polskiej racji stanu całkowicie alternatywną względem opcji proalianckiej. Analogicznie w okresie I wojny światowej obóz Romana Dmowskiego stawiał na Ententę, a obóz legionowy Józefa Piłsudskiego - do czasu - na Państwa Centralne. I oczywiście już z tzw. ostrożności procesowej zastrzegam, że absolutnie nie mam na myśli ani zdrady narodowej, ani kolaboracji z Niemcami w zwalczaniu podziemia niepodległościowego, ani, broń Boże, polskiego współudziału w Holocauście.Latem i jesienią 1941 r. możliwa była całkowita klęska ZSRR (gdyby np. Japonia nie wybrała „opcji Pearl Harbour”) a także wyjście Wielkiej Brytanii z wojny - m.in. po to w końcu Hitler „nieformalnie” wysłał tam samolotem własnego partyjnego zastępcę. Nasza racja stanu wymagała wtedy schowania dumy i godności do kieszeni. Pisząc „wówczas” mam na myśli 2-gą połowę 1941 r. Nie wiem, czy i jak p. Piotr Zychowicz odniesie się do warszawskiego spotkania jesienią 1941 r. b. premiera Leona Kozłowskiego i marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Jestem pełen podziwu, że L. Kozłowski i E. Rydz-Śmigły zaczynali tworzyć - alternatywny wobec londyńskiego - polski decyzyjny ośrodek polityczny (czytaj: przyszły rząd). Musieli zgodnie wyjść z założenia, że w imię polskiej racji stanu trzeba ratować, co się da. Oczywiście odbywało się to pod cichą, lecz pełną kontrolą Niemców. Leon Kozłowski zgłosił się do nich tuż po przekroczeniu linii frontu, a osoba marszałka Rydza-Śmigłego nawet na chwilę nie mogła zejść z pola widzenia wywiadu niemieckiego. To przecież był b. naczelny wódz wojsk pokonanego państwa, nie wzięty do niewoli, ale internowany w innym kraju, sojuszniczym wobec Niemiec dopiero po 22.06.1941 r. Jakieś tajne ustalenia między Rydzem a Niemcami prawdopodobnie musiały zapaść. Inaczej nie udałoby mu się przybyć incognito do GG via Węgry i Słowację, zostałby pochwycony jeszcze w Rumunii. Być może nawet to sami Niemcy wyreżyserowali jego ucieczkę z miejsca internowania (albo dopomogli w takiej reżyserii). Jasne jest, że żeby „alternatywna misja” Leona Kozłowskiego i Edwarda Rydza-Śmigłego się powiodła, nie mogli oni chodzić po Warszawie w obstawie pułkowników Abwehry. Musiano pozostawić im bardzo dużą swobodę i samodzielność w kontaktach konspiracyjnych z potencjalnymi politycznymi zwolennikami. A w okupowanym państwie takich przecież mieli sporo. Po klęsce Francji w 1940 r. autorytet gen. Sikorskiego mocno przyblakł. Cała sprawa nieustanna się bezprzedmiotowa na przełomie 1941/1942. ZSRR nie upadł, USA przystąpiły do wojny, alianci zachodni postawili na „radziecką” kartę. Leon Kozłowski, na którego polskie władze wydały wyrok śmierci, został przez Niemców „wycofany” do Berlina i trzymany tam „w rezerwie”. Na jego korzyść trzeba zapisać, że nie dał się wykorzystać w propagandzie hitlerowskiej. A marszałka Rydza-Śmigłego władze Polski podziemnej najzwyczajniej po cichu zlikwidowały. Gdyż po swej „wolcie politycznej” stał się potencjalnie bardzo groźny dla rządu emigracyjnego, Armii Krajowej i w ogóle dla orientacji Polski w II wojnie światowej. Ponieważ ciężko uwierzyć, że niespodziewanie umarł na anginę pectoris. Zdaję sobie sprawę, że niewyjaśnione pozostają intencje Niemców. Czy była to tylko taka ich gra operacyjna obliczona na kompromitację, dezorganizację i sianie zamętu w polskim środowisku, czy może rzeczywiście Niemcy planowali utworzenie marionetkowej, wasalnej Polski (od takich planów jesienią 1939 r. Hitler odstąpił dopiero względem sprzeciwu Stalina). W hitlerowskich kręgach decyzyjnych ścierały się tu dwie koncepcje. Pierwsza to oczywiście eksterminacja, wynarodowienie i zniewolenie Polaków. Lecz była również i druga koncepcja, zakładająca stopniowe wchodzenie elit polskich do rządu GG, a z czasem nawet przyznanie Polsce jakiejś formy niezależności, autonomii. Ciekawie o tym pisze Adam Ronikier w wydanych ostatnio „Pamiętnikach 1939-1945”. Tyle tymczasem takiej mojej refleksji (nie recenzji !) po zapowiedzi wydawniczej najwieższej książki Piotra Zychowicza. Z niecierpliwością oczekuję, jak p. Piotr przedstawi tematykę zasygnalizowaną w jej przewrotnym tytule. Książkę już, via Empik, zamówiłem (nawet dwa egzemplarze).
Panie Piotrze najpierw ma pan pretensje że w 1939 nie poszliśmy z Hitlerem na Moskwę , później że AK wspierała Armie Czerwoną w potyczce z Niemcami teraz na siłę szuka pan hitlerowskich kolaborantów?