Odrodzenie. Tom 2. Życie ma sens okładka

Średnia Ocena:


Odrodzenie. Tom 2. Życie ma sens

Drugi tom znakomitego „Odrodzenia”. Tim Seeley łączy kryminał z fantastyką, rozrywkę z wielowątkową, rozbudowaną fabułą, makabrę z rodzinnym i społecznym dramatem a także czarnym humorem. Panuje tu  małomiasteczkowa atmosfera niczym z prozy Stephena Kinga i serialu „Twin Peaks”.

Szczegóły
Tytuł Odrodzenie. Tom 2. Życie ma sens
Autor: Seeley Tim
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Rok wydania: 2018
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Odrodzenie. Tom 2. Życie ma sens w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Odrodzenie. Tom 2. Życie ma sens PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Łukasz Wasilewski

    W pierwszym tomie „Odrodzenia” za najciekawsze uznałem egzystencjalną tematykę i wątki obyczajowe. Rozwikłanie tajemnicy, dlaczego małe miasteczko w Wisconsin musi sobie radzić z martwymi, którzy wracają do życia, ciekawiło mnie już mniej. Jasne, ciekawość robi swoje, przekładając strony, liczę na rozwój fabuły, lecz najbardziej intrygujące było to, ile pytań związanych ze śmiertelnością Timowi Seeleyowi udało się zadać w popularnym komiksie. Po drugim tomie oczekiwałem podobnych wrażeń i wiecie co? Nie zawiodłem się. Pod wobec struktury „Odrodzenie” przypomina współczesne seriale. Poszczególne wątki płynnie się przelatają i nie mamy wrażenia, że specjalnie upychane są w określoną liczbę zeszytów. Kontynuowany jest wątek Andersa Hine’a – odrodzonego, seniora rodu, który podejrzewany jest o morderstwo, a udaje katatonika. W jego przypadku określenie zemsta zza grobu nabiera zupełnie nowego znaczenia. Odrodzeni zdecydowanie komplikują życie głównej bohaterki – policjantki Dany Cypress. Trzeba jak zauważyć, że Dana nie jest protagonistką, która występuje w niemal wszystkich kadrach. Jej postać się wyróżnia, lecz scenarzysta nierzadko zabiera nas w inne rejony. Na przykład do domu jego byłego męża. Z nieodległej szopy, którą wynajmuje bandzie wsioków, dochodzą niepokojące odgłosy (choć nie na tyle, by Derrick Hinch się nimi bardziej zainteresował). Z trójką braci wiąże się bardzo interesujący wątek – handlu narządów odrodzonych. Bardzo spodobało mi się takie realistyczne podejście do świata przedstawionego. W sumie czego innego moglibyśmy spodziewać się po ludziach? Skoro w jakimś miasteczku mamy do czynienia ze zmartwychwstaniami, to oczywiste było, że pojawią się religijni fanatycy, którzy uznają to za cud. Nieunikniona była również cyniczna monetyzacja aktualnych wydarzeń, co trochę kojarzy się z książkami, które na półkach, nomen omen, lądują kilka dni po tragedii. Rzecz jasna pojawiają się cwaniacy, którzy nie zadają sobie trudu, by wywieźć z Wasau narządy prawdziwych odrodzonych – w końcu zdesperowani kupią wszystko, prawda? Wyczułem w tym nawiązanie do relikwii i ciągłego zapotrzebowania na nie. Mam nadzieję, że ten wątek będzie rozwijany. W recenzji pierwszego tomu pisałem: Kreska Mike’a Mortona jest poprawna, lecz jak na mój gust nieco zbyt superbohaterska. Za ładne te buźki, za jasne te kadry. Brakuje zabawy półcieniem i prowincjonalnego brudu. Wszak historia nie jest lekką opowiastką – obserwujemy ludzkie dramaty, których śmierć była dopiero początkiem. Aż prosi się nie tyle o bardziej realistyczną warstwę wizualną, ale mniej jednoznaczną. Mike, pozwól nam się trochę podomyślać! W tej kwestii nic się nie zmieniło – stale jest prawidłowo i klarownie, lecz bez jakiegoś błysku. To jednak komiks, który czytamy dla fabuły i zmuszających do refleksji motywów, lecz nie mądrych kadrów, które chce się oprawić w ramki. „Odrodzenie” pozostaje bardzo ciekawą serią, ponieważ własnego głównego motywu nie traktuje tylko jako wabika, który ma przyciągnąć czytelnika. Odrodzeni są fundamentami opowiadanej historii, która zmusza, by zadać sobie niewygodne pytanie, czy chcielibyśmy żyć wiecznie. I czy tego samego chcielibyśmy dla naszych bliskich. Niby odpowiedź jest oczywista – tak! – lecz na koniec przytoczę słowa Andersa Hine’a, które dodają dużo szarości do tego czarno-białego pytania: „Pomyślałem o tych wszystkich zmarłych powracających do życia (...). O tym jak bardzo wszystko komplikujemy. Ponieważ jak ma rozkwitnąć nowe pokolenie, jeśli stare nie odejdzie?”.

  • Wkp

    ŻYCIE PO ŻYCIU W MAŁYM MIASTECZKU Gdyby Stephen Kinga spisał „Fargo” w odsłony zombie, powstałby właśnie ten komiks. Ponieważ „Odrodzenie” Tima Seeleya i Mike’a Nortona, przez samego scenarzystę określane mianem prowincjonalnego noir, to idealna seria, jakiej nie powstydziłby się Król Horroru. Klimatyczna i intrygująca, wciąga i jak to z niezłymi seriami bywa, pozostawia wielkie uczucie niedosytu. Miasteczko Wausau w centrum stanu Wisconsin stało się miejscem wyjątkowych wydarzeń. Ludzie zaczęli wstawać z grobów, budzić się na stołach sekcyjnych, uciekać z pieców do kremacji zwłok… Nikt nie wie, co jest tego przyczyną, nikt nie ma pojęcia co to wszystko może oznaczać. Wieści dynamicznie się roznoszą, rząd zaniepokojony masowymi odrodzeniami odcina miasto od świata i zaczyna kwarantannę, a wewnątrz granic Wausau mieszkańcy muszą radzić sobie z obecną sytuacją. Z jednej strony rodziny odzyskują bliskich, których utracili, z drugiej zmartwychwstali nie są do końca tymi samymi ludźmi, którzy odeszli. Niektórzy z nich są wręcz niebezpieczni, pojawiają się pierwsze zbrodnie, a policja tworzy oddział, mający zajmować się sprawami odrodzonych. Należy do niego młoda policjantka Dana Cypress, która sama nie pozostaje obojętna na to, co się dzieje. Jej siostra także należy od zmartwychwstałych, a że zaczyna zachowywać się dziwnie, wszelki niepokój wydaje się jak najbardziej uzasadniony. To jednak nie koniec problemów. W Wausau przybywa zbrodni, którymi trzeba się zająć. Do tego dochodzi do wypadku ciężarówki przewożącej… fragmentu ludzkich ciał. Jakby tego było mało, pomiędzy drzewami snuje się pewna dziwaczna istota. Rząd decyduje się przesiedlić odrodzonych, jednak czy to rozwiąże problemy? Pytań przybywa, odpowiedzi nie ma, a w ludziach narastają lęk i paranoja… Mroczny klimat skutego zimą miasteczka na odludziu, interesująca zagadka, mix thrillerowo-horrorowych motywów i nieźle skonstruowane postacie. Tim Seeley, który własnymi scenariuszami do komiksów z Batmanem nie zawsze zadowalał, w „Odrodzeniu” osiąga szczytów własnych twórczych możliwości, oferując czytelnikom naprawdę świetną serię. Kolejną, obok omawianego przeze mnie niedawno „Paper Girls”, której nie powstydziłby się sam Stephen King, mistrz podobnych, małomiasteczkowych klimatów. Wymieniać inspiracji autora do stworzenia „Odrodzenia” nie ma prawdopodobnie większego sensu. Robiłem to zresztą przy okazji poprzedniego tomu. Warto pochylić się jednak ponad samą zawartością, ponieważ co to znaczy, że rzecz jest klimatyczna wiadomo, lecz co kryje się za hasłem, że to niezły komiks? Przede wszystkim całość została sprawnie napisana. Sekret intryguje, portret małej społeczności jest przekonujący, akcja także nie zawodzi. Bywa również krwawo, czasem całość przypomina horror o zombie, czasem „Z archiwum X”. Zachowania bohaterów są ludzkie, dialogi żywe, idealna jest również szata graficzna, odpowiednio prosta, lecz i realistyczna – a okładki poszczególnych zeszytów po prostu zachwycają. Wydanie? Dobre jak zawsze, papier kredowy, nieco sztywniejsza oprawa, troszkę dodatków: tym razem dwie strony szkiców z tekstami autorów. Zsumujcie to wszystko, a dostaniecie naprawdę idealny komiks. Komiks dla fanów mocniejszych wrażeń, którzy dość mają tandetnych thrillerów zalewających wydawniczy rynek i chcieliby wreszcie czegoś naprawdę dobrego.