Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
W "Odrodzeniu" Tim Seeley łączy kryminał z fantastyką, rozrywkę z wielowątkową, rozbudowaną fabułą, makabrę z rodzinnym i społecznym dramatem a także czarnym humorem. Spiętrzające się zagadki i małomiasteczkowa atmosfera niczym z prozy Stephena Kinga i serialu "Twin Peaks", w połączeniu z galerią nietuzinkowych bohaterów i niecodziennie ogranym motywem zombie, dają piorunujący efekt, który dodatkowo potęgują wyśmienite malunki Mike’a Nortona. Wiejskie noir z prawdziwego zdarzenia.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Odrodzenie. Tom 1. Jesteś wśród przyjaciół |
Autor: | Seeley Tim |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Non Stop Comics |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Idealny komiks. Polecam. Dobre wejście na rynek nowego wydawnictwa.
Czy możemy jeszcze mówić o modzie na zombie? Jeszcze parę lat temu faktycznie widoczny był wysyp seriali czy filmów, lecz obecnie produkcja o zombie to produkcja o zombie, a nie przejaw podążania za modą. Dlaczego w ogóle o tym piszę? W „Odrodzeniu” istotną rolę odgrywają żywe trupy, chociaż nikt ich tak nie nazywa, a tym bardziej nie obraża ich mianem zombie. No ponieważ jak można byłoby tak mówić do kochanej babci czy siostry, którą już pożegnaliśmy, a ona powróciła i zachowuje się w zasadzie zwyczajnie (i wcale nie ciągnie jej do tatara z mózgu)? Pomysł na serię od razu przypadł mi do gustu, ponieważ pozwala autorom zadawać kluczowe zapytania w nietypowy sposób. Czy naprawdę chcemy nieśmiertelności? Czy potrafilibyśmy na nowo przyjąć do naszego życia osobę, którą już pożegnaliśmy? Chociaż jesteśmy świadomi własnej śmiertelności, śmierć najbliższych zawsze bardzo przeżywamy. Wrócić (nomen omen) do żywych po tragedii nie jest łatwo. Musi się w nas coś zmienić. Czy po tej wewnętrznej zmianie bylibyśmy gotowi żyć w towarzystwie osoby, której powinno już nie być wśród nas? To ciekawe, że taką egzystencjalną tematykę udało się wcisnąć do prowincjonalnego noir (jak własne dzieło określają sami autorzy). Akcja „Odrodzenia” rozgrywa się w niedużej miejscowości w stanie Wisconsin. Nie jest to może dziura zamordowana dechami, lecz jest na tyle mała, że szeryfem jest brodacz z zasadami, a jedną z funkcjonariuszek jego córka. Miasto musi zmierzyć się z wyjątkowym fenomenem (dla niektórych cudem, a innych wręcz przeciwnie – aktem działalności Szatana) – powrotami zmarłych. W komiksie nie brakuje śledztw, lecz generalnie ma charakter raczej obyczajowy. Możemy obserwować jak z nową sytuacją radzą sobie mieszkańcy i rodziny odrodzonych. Fascynujące jest, jak tego typu wydarzenia polaryzują społeczność. Błyskawicznie pojawiają się osoby przerażone sytuacją. Lecz mamy również ludzi, którzy za wszelką cenę chcieliby się dostać do objętego kwarantanną miasteczka i doświadczyć tego cudu. Kreska Mike’a Mortona jest poprawna, lecz jak na mój gust nieco zbyt superbohaterska. Za ładne te buźki, za jasne te kadry. Brakuje zabawy półcieniem i prowincjonalnego brudu. Wszak historia nie jest lekką opowiastką – obserwujemy ludzkie dramaty, których śmierć była dopiero początkiem. Aż prosi się nie tyle o bardziej realistyczną warstwę wizualną, ale mniej jednoznaczną. Mike, pozwól nam się trochę podomyślać! Na pewno sięgnę po następny tom „Odrodzenia” – główny motyw ma olbrzymi potencjał. A bo dochodzą do tego wszystkiego jeszcze duchy i demony, to możemy spodziewać się jeszcze bardziej pokręconej fabuły. Kluczowe jednak, by autorzy nie zapomnieli o aspekcie obyczajowym, ponieważ pomimo tej całej fantastycznej otoczki to on wydaje mi się najciekawszy.
ZOMBIE FARGO Jak zrobić dobrą opowiadanie grozy opartą na wszystkim słynnych schematach, czerpiącą pełnymi garściami z innych dzieł, a jednak potrafiącą zachwycić? Odpowiedź na to zapytanie wydaje mi się prosta: trzeba to po prostu czuć i potrafić owe uczucia przekształcić w produkt finalny, a wówczas wszyscy go docenią. Sztuka ta udała się Timowi Seeley’owi, scenarzyście m.in. „Wiecznego Batmana”, który własne „Odrodzenie” zbudował na gruncie, gdzie „Żywe trupy” spotkały się z „Fargo”, dając nam historię określoną przez samego autora mianem „wiejskiego noir” – i to takiego, którego nie powstydziłby się sam Stephen King. Wausau w Wisconsin to miasteczko jakich wiele. Spokojni ludzie, brak zbrodni, odludna okolica, mróz, śnieg. Co niezwykłego może się tu wydarzyć? Pewnego dnia na początku stycznia młoda dziennikarka „The Ledger” odwiedza lokalną kostnicę, szukając materiału do działu o dziwacznych zawodach. Tak staje się świadkiem pierwszego „odrodzenia”, kiedy kremowany właśnie człowiek wydostaje się z pieca… Wkrótce zmartwychwstałych ludzi przybywa. Wszyscy wracają zza grobu, lecz nie są klasycznymi zombie. Pamiętają własne życie, zachowują się normalnie… Wszystko tak, jakby po prostu zbudzili się ze snu. W mediach wybucha burza, religijni fanatycy widzą w tym znaki, sceptycy zastanawiają się czego jeszcze niewiedzą na temat ludzkiej biologii, a tymczasem nikt nie jest w stanie wyjaśnić co się właściwie dzieje. Centrum Zwalczania Chorób izoluje Wausau od reszty świata, a lokalny szef policji na zlecenie rządu tworzy specjalny oddział zajmujący się przestępstwami i wykroczeniami wiązanymi z „odrodzonymi”. Na jego czele staje jego córka Dana Cypress, która od teraz musi radzić sobie z nietypowymi sprawami, bowiem nie każdy ze zmartwychwstałych jest spokojny i nieszkodliwy. Co jednak właściwie losy się w mieście? Kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy? I czym jest zagadkowa biała istota przemykająca przez Wausau? Seeley „Odrodzenie” spisał m.in. pod wpływem słynnej serii „The Walking Dead: Żywe trupy”. Odmienił jednak charakter zombie, odrzucając ich wizerunek morderczych, pozbawionych ludzkich cech potworów na rzecz istot takich, jak my. Jedyne co ich od nas różni to fakt, że zmartwychwstali i że niektórzy po tym zdarzeniu zaczęli zachowywać się dziwnie. Ludzie jednak starają się żyć obok nich – żyć z nimi – i zrozumieć co tu właściwie się dzieje. A losy się wiele i w idealnym stylu, w scenerii rodem ze wspomnianego „Fargo” i w społeczności tak bardzo przypominającej te, do jakich przyzwyczaił nas Stephen King – mistrz małomiasteczkowego horroru. „Odrodzeni” to w końcu tylko jeden z kłopotów Wausau. Dana musi mierzyć się ze zbrodniami, które równie nieźle mógł popełnić jeden z nich, jak i ktoś z żywych mieszkańców, a całość zyskała także udane tło obyczajowe. I doskonałą szatę graficzną. Mike Norton, operując bardzo współczesną, lecz czystą kreską, idealnie oddał klimat pustych, zaśnieżonych terenów pełnych martwych drzew. Mrok zapada tutaj szybko, słońce rzadko wygląda zza chmur, wnętrza rozjaśnia lub mdławy blask, lub sterylne oświetlenie rodem ze szpitali… Wygląda to świetnie, a idealnie dobrany kolor (stworzył go sam Seeley) doskonale uzupełnia całość. Lubicie nastrojowe, mroczne horrory? Macie ochotę na nieco świeżości w klimacie zombie? Lub po prostu chcecie przeczytać idealny komiks z dreszczykiem? Nie wahajcie się i sięgnijcie po „Odrodzenie”. Nie zawiedziecie się.