Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Co wspólnego mają dwie polne myszki, Brzydkie Kaczątko, Kopciuszek i pewna dumna blondynka z Gdańska? Jak się okazuje – całkiem sporo. Hania ma 28 lat, pracuje po kilkanaście godzin na dobę, by spłacić kredyt we frankach, ubiera się w „Tanim Armanim”, gdzie przy okazji dorabia sortowaniem ubrań, a w nielicznych wolnych chwilach pisze bajki – dopóki co „do szuflady”. Kłopoty dnia codziennego odpędza, zarywając noce na rozmowach z Karolem. Fascynacja poznanym w Internecie chłopakiem trwa do pierwszego spotkania w realnym świecie. Później przychodzą wątpliwości, dylematy i nowe kłopoty. No i jest jeszcze Mateusz – mieszkający po sąsiedzku kumpel z aspiracjami na mężczyznę życia Hani. Historia Hanki to lekka, pełna dystansu opowiadanie o niekiedy bardzo niełatwych sprawach: miłości, potrzebie bliskości i tym, że wszystko ma własną cenę.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | No i bajka! |
Autor: | Bielicka Magda |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Novae Res |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Książkę, o której dziś wam opowiem jest „No i bajka” Magdy Bielickiej. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res miałam okazję przeczytać tę pozycję. Sugerując się opisem z tyłu, stwierdziłam, że jest doskonała dla mnie. Szukałam już od jakiegoś czasu czegoś lekkiego i zabawnego, przy czym mogłabym się odstresować i nie myśleć zbyt wiele. Tutaj mamy zaledwie 192 stron w formacie nieco mniejszym od A5. Doskonała do torebki. Jednak nie miałam okazji jej wozić, bo przeczytałam ją w jeden wieczór. Przy ciasteczkach cytrynowych, których zapach jeszcze się podnosił w całym domu po pieczeniu. Nie osłodziły mi czytania na tyle, by przełknąć tę pozycję bezboleśnie.Magda Bielicka jest polską dziennikarką i autorką książek. Pochodzi z Prabut na Pomorzu. Absolwentka dziennikarstwa i politologii. Obecnie redaktor naczelna lokalnej czasopisma i PR-owiec w urzędzie gminy. Autorka dwóch książek: „Lista. Historia zbrodni niedoskonałych…” a także „JestĘ magistrĘ”. Obie książki zostały wydane w 2013 r. przez Wydawnictwo Novae Res. W dniu dzisiejszym mieszka w Pruszczu Gdańskim. Prowadziła bloga „Z życia Wąsatej Kreatury”, który obecnie przeniósł się na Facebooka. Prywatnie wielbi książki i koty. Nie należy jej mylić z Magdaleną Bielicką, dziennikarką udzielającą się na łamach periodyku „Kocie Sprawy”.Cóż, jest tylko jeden pozytywny aspekt tej powieści, lecz jego zostawię sobie na koniec. Miałam wrażenie, że autorka chciała zrobić groteskę, lecz przedobrzyła. Co mogę powiedzieć o bohaterach? Płascy, mdli, nierealni. Historia rodem wyjęta z baśni, gdzie wszystko ma własny happy ending. Ponieważ właśnie tak została wykreowana historia – jest nieciekawie, potem spotyka się księcia z bajki, coś się ewidentnie rozwala, jest tragedia i w końcu happy end. Tylko, że fragment z dramatem jest podniesiony do potęgi nieskończonej. Takiej komedii pomyłek i nieprawdopodobności nie widziałam od bardzo długiego czasu. Główna bohaterka, która powinna być siłą napędową książki, jest tak naprawdę niezdecydowaną dziewczyną, nie potrafiącą o siebie zadbać i narzekającą na własne życie. Rodem ze „Zmierzchu”. Ciągle krąży pomiędzy swoim księciem a chłopcem z sąsiedztwa, robiąc z obydwu idiotów, co mężczyźni chętnie przyjmują na klatę i zazwyczaj nawet nie są źli. Fabuły starczyłoby na kilka powieści. Gdyby tak ograniczyć te wszystkie dramaty i powroty – byłaby całkiem dobra historia, ponieważ zaczęło się naprawdę obiecująco. Potem jednak zaczęło się sypać. Autorka jednym słowem poszła po bandzie. No i jeszcze bajka, którą napisała bohaterka wciśnięta pomiędzy dwie części – była najciekawszym fragmentem tej pozycji, lecz jej umiejscowienie pozostawiało dużo do życzenia. Mój chłopak był świadkiem, kiedy po lekturze miotałam się po pokoju z niezrozumieniem na twarzy, że można było zrujnować przesadą tak obiecującą historię. Ponieważ porusza kluczowe tematy – radzenie sobie w dzisiejszym świecie, kiedy trzeba tyrać na dwa etaty, aby mieć co jeść, znajomości internetowych i godzenia się na półśrodki, ponieważ nie ma się odwagi, żeby ryzykować .Komu zalecam tę powieść? Na pewno niewymagającym czytelnikom, który chcą posmakować groteski w jej przerysowanej wersji.„Mateusz był jej mechanikiem. Poznali się, kiedy przyjeżdżała do warsztatu swoim wysłużonym kadettem. Do naprawy było w nim praktycznie wszystko i w końcu zaproponował jej kupno volkswagena polo. Też nie był pierwszej młodości (a nawet stuknęła mu dwudziestka), lecz Mateusz znał sprzedającego, znał auto i miał na podorędziu dużo zapasowych części do tego modelu. Skorzystała z jego rady, sprzedała kadeta za pięć stów, dołożyła parę złotych (dosłownie) i nieustanna się właścicielką polówki w kolorze rdzawoczerwonym (z przewagą rdzy)”inne recenzje: kraina-bezsennosci.blog.pl