Migracje modernizmu okładka

Średnia Ocena:


Migracje modernizmu

"Stulecie, które minęło określa się nierzadko jako wiek wojen i migracji. Artyści a także badacze, którzy z politycznych powodów musieli szukać nowego miejsca do życia, próbowali w nim zaszczepić to, co przywieźli z sobą – kapitał intelektualny, bądź artystyczny. Nie obyło się przy tym bez strat, lecz odnotowano też (przesunięte w czasie) dochody obu stron interakcji. Autorzy artykułów zgrupowanych w tomie z pasją tropią ślady wędrówek artystów i teoretyków (idea materializmu biograficznego) i ich kapitału kulturowego (koncept "geografii teorii" w połączeniu z geografią artystyczną). O wielu z tych wędrówek wiedzieliśmy wcześniej „z grubsza” bądź nie wiedzieliśmy o nich wcale, dlatego "Migracje modernizmu" czyta się z przysłowiowym „zapartym tchem”. " Anna Zeidler-Janiszewska

Szczegóły
Tytuł Migracje modernizmu
Autor: Opracowanie zbiorowe
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Officyna
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Migracje modernizmu w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Migracje modernizmu PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Katarzyna Krzan

    „Uchodźca” to współczesne już nie słowo-klucz, a słowo-wytrych, otwierające każde, szczelnie do tej pory zamknięte drzwi. Uciekający przed (każdą) wojną ludzie pojawiali się w różnorakich miejscach świata od zawsze i nie ma w tym nic dziwnego. W ostatnich latach jednakże stali się nie tylko szukającymi schronienia ofiarami, co raczej synonimem zagrożenia. Uchodźcy niosą ze sobą odmienną kulturę, inny sposób rozumienia świata, inne wartości, co więcej – głośno domagają się dla siebie praw. Ich obecność w Europie wywołuje dużo dyskusji, nie tylko politycznych i dotyczących bezpieczeństwa, lecz także kulturowych. Akademicy spierają się o to, jaki wpływ wywrze ich obecność na wzajemne stosunki w sferze kulturowej. Publikacja „Migracje modernizmu. Nowoczesność i uchodźcy” już samym tytułem sugeruje mobilność nowoczesności. Teksty sięgają do założeń szkoły frankfurckiej, twórczości Bertolda Brechta, strukturalizmu Jacobsona, Bauhausu czy wschodnioeuropejskiego jazzu. W przypisach mamy więc teksty z lat trzydziestych, czterdziestych, sześćdziesiątych, sporadycznie osiemdziesiątych. Odnosi się nieodparte wrażenie, że wyciągnięto je z mocno zakurzonych szuflad, nadano nieco nowoczesnego szlifu i opublikowano jako tezy próbujące mówić coś o współczesności. Lecz może to być mylne wrażenie, wywołane postmodernistycznym przekonaniem, że „wszystko już było”. Także migracja. W tekstach zwraca się uwagę na „obce” pochodzenie przywoływanych badaczy. Fakt emigracji stanowi główny przyczynek do zainteresowania się ich działalnością. Jak zauważają Autorzy: „Migracyjne dzieje artystów i artystek, badaczy, teoretyków, okazują się w tej pespektywie czynnikiem nieoddzielnym od obieranego przez nich kierunku myślenia, stylu argumentacji i profilu rozwijanych przedsięwzięć. (…) Podstawowym tematem książki i zebranych w niej szczegółowych studiów jest rola geograficznych i kulturowych przemieszczeń związanych z wymuszoną mobilnością emigrantów w tworzeniu autodefinicji i języków opisu nowoczesności. W szczególności ich udział w przekształcaniu idiomów sztuki i teorii w późnych latach 30. i 40. XX wieku, spowodowanych falą uciecze z Niemiec, anektowanych Czech, Austrii, z czasem z pogrążonej w wojnie Europy.” Ta perspektywa czasowa zawęża badany obszar do tematów wielokrotnie już opracowywanych. Będzie tu język o stosunku artystów do kolonizacji, fascynacji etnografią, kulcie inności i egzotyki. Na tym budowana była nowoczesność, tak brutalnie rozpoczęta konfliktami wojennymi. To one rozpoczęły masowe migracje, przemieszczanie się ludzi do miejsc, których pewnie w warunkach pokoju nigdy by nie odwiedzili. Czy ta sytuacja podziałała na rozwój kultury w ożywczy czy raczej destrukcyjny sposób? Warto by wskazać na to, jakie będą prognozowane konsekwencje współczesnych ruchów migracyjnych. Jak daleko zaprowadzą europejską kulturę, która będzie musiała jakoś się dopasować do nowej sytuacji. W latach czterdziestych to Europejczycy rozsiali się po świecie, zasilając własną twórczością artystyczną nierzadko dzikie dla siebie miejsca. Obecnie sytuacja jest zgoła inna – to Europa musi przyjąć Innych. Caren Kaplan zwraca uwagę: „Dekonstrukcja dyskursu wygnania wymaga wyobrażenia sobie dystansu w mniej dychotomiczny, bardziej złożony sposób. W dobie telekomunikacji i transnarodowej produkcji kulturowej może to oznaczać, że dystans niekoniecznie wiedzie do wygnania albo wojny, lecz także do świeżych podmiotowości, które ustanawiają nowe relacje z czasem i przestrzenią tak, iż dystans nie jest już wyłącznie wyznacznikiem bezpieczeństwa bądź polem napięć, lecz terytorium, na którym zadomowią się nowe podmioty krytyczne.” Ciężko się zgodzić z entuzjazmem prof. Anny Zeidler-Janiszewskiej, że „Migracje modernizmu czyta się z przysłowiowym zapartym tchem”. To raczej ciężka lektura, pisana zawiłym stylem, z którego trzeba wyłuskiwać sens. Na przykład z takich zdań: „Ta waloryzacja uogólnionej hybrydyczności ma wspomagać tworzenie się globalnego czy kosmopolitycznego zestawu tożsamości, które są lepsze (superior) od oferowanych przez XIX-wieczne pojęcia narodu, rasy i płci (gender), zamierzchłych charakterystyk, przyjmowanych przez imigrantów w wysiłkach na rzecz asymilacji.” Co to tak naprawdę znaczy? Momentami potrzeba tłumacza. Przyzwyczailiśmy się do tego, że mowa naukowy jest zawiły, podnosi to jego poziom w oczach czytelników. Lecz czy musi być tak hermetyczny i niezrozumiały dla czytelnika, który z entuzjazmem sięga po lekturę obiecujących tekstów, by po kilkunastu stronach dać sobie spokój i wrócić do oglądania filmików w Internecie.