Marvel Classic. Tom 1. Punisher Max okładka

Średnia Ocena:


Marvel Classic. Tom 1. Punisher Max

Pierwszy tom mrocznej i pełnej przemocy opowieści, której bohaterem – a może antybohaterem – jest Frank Castle, czyli znany Punisher. Kiedyś brutalnie zamordowano jego małżonkę i dzieci. Teraz w pojedynkę wymierza sprawiedliwość wszelkiej maści przestępcom. Jedna z dokonanych przez niego masakr burzy równowagę zbrodniczego półświatka i – jak się okazuje – ściąga na niego uwagę nie tylko mafii. Czego chce od samotnego mściciela CIA? I co zamierza Micro, zamierzchły wspólnik Punishera, który najwyraźniej ma dla niego propozycję nie do odrzucenia?

Szczegóły
Tytuł Marvel Classic. Tom 1. Punisher Max
Autor: Ennis Garth
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Egmont Polska Sp. z o.o.
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Marvel Classic. Tom 1. Punisher Max w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Marvel Classic. Tom 1. Punisher Max PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Wkp

    PUNISHER NA MAXA Kiedy w roku 2000 Garth Ennis, świeżo po skończeniu pracy ponad swoim opus magnum „Kaznodzieją”, przejął pisanie przygód marvelowskiego mściciela, Punisher nie miał się najlepiej. Zamordowany i wskrzeszony w miniserii „Purgatory” stał się nadnaturalnym agentem pracującym zarówno dla aniołów jak i demonów. To się nie mogło udać, Ennis z miejsca odrzucił kontynuowanie tej fabuły i skupił się na potyczce Franka Castle’a z gangsterami i bandytami. Dwunastoczęściowy run zatytułowany „Witaj w domu, Frank” okazał się strzałem w dziesiątkę, a irlandzki scenarzysta dostał możliwość napisania nie tylko paru oneshotów i miniserii z tą postacią, lecz również czwartego volume’u jej losów, a później i piątego, już w ramach linii Max przeznaczonej dla dorosłych czytelników. I to właśnie te ostatnie przygody, krwawe, brutalne i wulgarne, trafiły niedawno do rąk polskich czytelników. I chociaż przemoc osiąga tutaj absurdalne rozmiary, „Punisher: Max” to po prostu doskonały komiks, który czyta się jednym tchem. Historia w nim opowiedziana jest w zasadzie prosta. Punisher morduje kolejnych gangsterów – bossów, pomniejszych żołnierzy czy nawet „emerytowanych” już członków mafijnych rodzin – i to masowo. Chce ich zabijać tak długo, aż przestaną pojawiać się kolejni na ich miejsce. Osaczeni przestępcy chcą się pozbyć wroga za wszelką cenę, lecz nie tylko oni polują na Mściciela. Pewna zagadkowa grupa nie tylko jest w stanie go wyśledzić, lecz także ma po własnej stronie Micro, dawnego współpracownika Franka. Czy tym razem przeciwnicy zdołają powstrzymać samozwańczego egzekutora? W pierwszej miniserii o Punisherze („Circle of Blood”) twórcy postawili ważne pytanie: ile przemocy i zabijania znieść może jeden człowiek. Ennis kontynuując tę tradycję zastanawia się czy istnieje sposób by Frank Castle przestał być Mścicielem. Oczywiście robi to w charakterystycznym dla siebie stylu, psychologii postaci szukając wśród przerysowanej brutalności, hektolitrach krwi i czarnym humorze. Punisher, niby Rambo w czwartej odsłonie własnych przygód, chwyta za karabin maszynowy i zaczyna rzeź. Lecz nie jest to masakra dla masakry, chociaż Ennis lubuje się w okrucieństwie, taka historia dynamicznie by się przejadła. Twórca po raz następny prezentuje więc zagubionego człowieka, który nie potrafi przestać mordować. Śmierć rodziny z rąk gangsterów to jedynie pretekst by móc strzelać do kolejnych ludzi pod płaszczykiem potyczki z bezprawiem. Czy w takiej sytuacji istnieje jeszcze jakaś granica? I gdzie są resztki człowieczeństwa Punishera? Odpowiedzi, jak zawsze u Ennisa, są mroczne i niepokojące. I w takim tonie utrzymane zostały tez ilustracje – przynajmniej w pierwszych sześciu z zebranych tu zeszytów. Kreska jest brudna, kadry ciemne, a Lewis LaRosa nie unika pokazywania wprost ran i okaleczeń. Prościej wyglądają kolejne części w wykonaniu Leandro Fernándeza, lecz i one mają własny klimat i urok, a przede wszystkim pasują do pisanego przez Ennisa scenariusza. Mogłoby się wprawdzie wydawać, że „Punisher Max” nie ma do zaoferowania nic nad mocną rozrywkę, jednak to tylko pozory. Z tym z komiksem jest, jak z filmami Tarantino, starczy pragnąć spojrzeć poprzez tryskającą krew, a okazuje się, że naprawdę kryje się tam coś więcej. Ennis po raz następny nie zawiódł, a ten tytuł to zdecydowanie jedna z najlepszych opowieści wydanych w ramach klasyki Marvela. Warto jest po nią sięgnąć, szczególnie że nadaje się nieźle też dla świeżych odbiorców, warto również czekać na kolejne tomy, a że Egmont od czerwca zaczyna wznawiać „Kaznodzieję” gwarantuje, iż Ennis nie prędko zniknie z księgarskich półek.