Moja Alicja wielbiła tego typu książeczki gdy była jeszcze bardzo malutka. Bez kłopotu składała je i rozkładała a także pilnie studiowała wszystkie ilustracje. Sztywne grube strony sprawiały, że jej małe rączki idealnie radziły sobie same a mały format książki i jej niewielka waga sprawiał, że to była lektura w sam raz dla niej. Ala nosiła ze sobą te książki wszędzie i chętnie słuchała opowieści w niej zawartych.Sadziłam, że te czasy minęły. Moje dzidziuś mając pólke wypełnioną duzymi, cudownymi ksiązkami nie zainteresuje się takimi miniaturowymi.Tymczasem mała przyjęła je z dużym entuzjazmem. Może dlatego, że skojarzyły jej się ze starymi książeczkami, lub dlatego, że ich bohaterką jest słynna jej już figlarna małpka? Lecz muszę przyznać, że moja czterolatka bawi się nimi chętnie. Nierzadko przegląda i znając już nieźle przygody małpki Fiki Miki "czyta" je teraz swoim pluszakom.