Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Kogo bracia Daltonowie boją się najbardziej na świecie? Kto bezkarnie może wytarmosić ich za ucho, przylać w pupę i nie dać deseru? Oczywiście, mamusia! To właśnie w objęcia stęsknionej rodzicielki bracia Daltonowie postanawiają wrócić po kolejnej ucieczce z więzienia. I nic dziwnego, przecież nie ma jak u mamy… Czy Lucky Luke’owi uda się przerwać tę rodzinną sielankę? I czy ma jakąkolwiek szansę w pojedynku ze straszną mamusią, skoro dziewczyny nie wolno tknąć nawet kwiatkiem? Seria Lucky Luke została stworzona przez dwie legendy frankofońskiego rynku komiksowego: pisarza René Goscinnego (1926–1977, autora bestsellerowych ebooków o Mikołajku a także scenariuszy do tak znanych cykli komiksowych jak Asteriks i Iznogud) a także rysownika Morrisa (własc. Maurice de Bevere, 1923–2001).
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Lucky Luke. Tom 38. Mama Dalton |
Autor: | Goscinny Rene |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Egmont Polska Sp. z o.o. |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
GDZIE DIABEŁ NIE MOŻE… … tam Mama Dalton da radę – po przeczytaniu tego tomu „Lucky Luke’a” taka parafraza słynnego wszystkim przysłowia nikogo prawdopodobnie nie zdziwi. Szczególnie, że ta staruszka niejednemu młodemu może pokazać gdzie raki zimują. A wszystko co robi, robi w absolutnie genialnym stylu. Każdy ma matkę. Nawet ktoś taki, jak Daltonowie, choć Lucky Luke nigdy by się tego nie spodziewał. Kiedy kolejne zlecenie, ochrona konwoju pieniędzy, kończy się bezpiecznym dowiezieniem transportu dp Cactus Junction, najszybszy kowboj na Egzotycznym Zachodzie postanawia nieco odpocząć. Okazuje się jednak, że właśnie tu żyje Mama Dalton, staruszka, będąca miejscową atrakcją. Na jej utrzymanie składa się cała mieścina, kobiecina natomiast chodzi wszędzie z bronią i „okrada” sklepiki z niezbędnych jej produktów, nie chcąc czuć się zdana na łaskę innych. Spotkawszy Luke’a, informuje o tym w liście własnych synów, a ci, jak na nich przystało, uciekają z więzienia by zająć się swoim największym wrogiem. Co czeka na nich w domu? Zaradna mama, gorące zupki, kryjówki i… kłopoty. Ponieważ przykuty do jednego z Daltonów pies Bzik nie przypada do gustu (i to z wzajemnością) kotu staruszki, a obecność synków sprawia, że dziewczyna schodzi na złą drogę. Pomaga ukryć się swoim pociechom (które zresztą co chwila poucza), zaczyna prawdziwe napady… Lucky Luke wie, że Daltonowie są w okolicy, jak jednak ma poradzić sobie tym razem, kiedy będzie musiał stawić czoła sympatycznej, lecz stale groźnej kobiecie? „Lucky Luke” i René Goscinny to idealne połączenie. Ten tom, własną drogą jeden z najlepszych, jakie czytałem, a za sobą mam już niezłych kilkanaście albumów, jest na to kolejnym dowodem. Zabawny, pomysłowy, idealnie poprowadzony, pełen wspaniałych dialogów, scen i żartów, wciąga i nie sposób odłożyć go przed skończeniem lektury. Cóż, taki jest właśnie piękno klasyki, współczesne komiksy tego typu, nawet jeśli bardzo udane, stale mimo wszystko nie mogą się równać z tym, co przed laty zrobili mistrzowie gatunku. Lecz czy po Goscinnym można by się było spodziewać czegoś innego? Prace ojca „Asteriksa”, „Mikołajka” i wielu innych wspaniałych serii, nawet jeśli wykazywały spadek formy, były znakomite, a ”Mama Dalton”, jak już wspominałem, należy do najlepszych tomów „Luke’a”. A co za tym idzie zabawa jest naprawdę świetna. Podobnie zresztą jak szata graficzna w wykonaniu Morrisa, twórcy postaci najszybszego kowboja na Egzotycznym Zachodzie. Ta prosta, cartoonowa kreska nigdy nie straci własnego uroku. Nierzadko już same ilustracje potrafią bawić, bywają również bardzo klimatyczne (sceny z pożarem więzienia), lecz przede wszystkim są idealne do tej opowieści – i mają w sobie to coś, co wymyka się słowom. Całość natomiast to po prostu bardzo niezły komiks humorystyczny dla czytelników w każdym wieku. Budzący sentymenty i poprawiający humor. Jak zawsze zalecam gorąco, ponieważ zabawa w towarzystwie Lucky Luke’a jest tradycyjnie bardzo udana.