Lucky Luke. Tom 38. Mama Dalton okładka

Średnia Ocena:


Lucky Luke. Tom 38. Mama Dalton

Kogo bracia Daltonowie boją się najbardziej na świecie? Kto bezkarnie może wytarmosić ich za ucho, przylać w pupę i nie dać deseru? Oczywiście, mamusia! To właśnie w objęcia stęsknionej rodzicielki bracia Daltonowie postanawiają wrócić po kolejnej ucieczce z więzienia. I nic dziwnego, przecież nie ma jak u mamy… Czy Lucky Luke’owi uda się przerwać tę rodzinną sielankę? I czy ma jakąkolwiek szansę w pojedynku ze straszną mamusią, skoro dziewczyny nie wolno tknąć nawet kwiatkiem? Seria Lucky Luke została stworzona przez dwie legendy frankofońskiego rynku komiksowego: pisarza René Goscinnego (1926–1977, autora bestsellerowych ebooków o Mikołajku a także scenariuszy do tak znanych cykli komiksowych jak Asteriks i Iznogud) a także rysownika Morrisa (własc. Maurice de Bevere, 1923–2001).

Szczegóły
Tytuł Lucky Luke. Tom 38. Mama Dalton
Autor: Goscinny Rene
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Egmont Polska Sp. z o.o.
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Lucky Luke. Tom 38. Mama Dalton w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Lucky Luke. Tom 38. Mama Dalton PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Wkp

    GDZIE DIABEŁ NIE MOŻE… … tam Mama Dalton da radę – po przeczytaniu tego tomu „Lucky Luke’a” taka parafraza słynnego wszystkim przysłowia nikogo prawdopodobnie nie zdziwi. Szczególnie, że ta staruszka niejednemu młodemu może pokazać gdzie raki zimują. A wszystko co robi, robi w absolutnie genialnym stylu. Każdy ma matkę. Nawet ktoś taki, jak Daltonowie, choć Lucky Luke nigdy by się tego nie spodziewał. Kiedy kolejne zlecenie, ochrona konwoju pieniędzy, kończy się bezpiecznym dowiezieniem transportu dp Cactus Junction, najszybszy kowboj na Egzotycznym Zachodzie postanawia nieco odpocząć. Okazuje się jednak, że właśnie tu żyje Mama Dalton, staruszka, będąca miejscową atrakcją. Na jej utrzymanie składa się cała mieścina, kobiecina natomiast chodzi wszędzie z bronią i „okrada” sklepiki z niezbędnych jej produktów, nie chcąc czuć się zdana na łaskę innych. Spotkawszy Luke’a, informuje o tym w liście własnych synów, a ci, jak na nich przystało, uciekają z więzienia by zająć się swoim największym wrogiem. Co czeka na nich w domu? Zaradna mama, gorące zupki, kryjówki i… kłopoty. Ponieważ przykuty do jednego z Daltonów pies Bzik nie przypada do gustu (i to z wzajemnością) kotu staruszki, a obecność synków sprawia, że dziewczyna schodzi na złą drogę. Pomaga ukryć się swoim pociechom (które zresztą co chwila poucza), zaczyna prawdziwe napady… Lucky Luke wie, że Daltonowie są w okolicy, jak jednak ma poradzić sobie tym razem, kiedy będzie musiał stawić czoła sympatycznej, lecz stale groźnej kobiecie? „Lucky Luke” i René Goscinny to idealne połączenie. Ten tom, własną drogą jeden z najlepszych, jakie czytałem, a za sobą mam już niezłych kilkanaście albumów, jest na to kolejnym dowodem. Zabawny, pomysłowy, idealnie poprowadzony, pełen wspaniałych dialogów, scen i żartów, wciąga i nie sposób odłożyć go przed skończeniem lektury. Cóż, taki jest właśnie piękno klasyki, współczesne komiksy tego typu, nawet jeśli bardzo udane, stale mimo wszystko nie mogą się równać z tym, co przed laty zrobili mistrzowie gatunku. Lecz czy po Goscinnym można by się było spodziewać czegoś innego? Prace ojca „Asteriksa”, „Mikołajka” i wielu innych wspaniałych serii, nawet jeśli wykazywały spadek formy, były znakomite, a ”Mama Dalton”, jak już wspominałem, należy do najlepszych tomów „Luke’a”. A co za tym idzie zabawa jest naprawdę świetna. Podobnie zresztą jak szata graficzna w wykonaniu Morrisa, twórcy postaci najszybszego kowboja na Egzotycznym Zachodzie. Ta prosta, cartoonowa kreska nigdy nie straci własnego uroku. Nierzadko już same ilustracje potrafią bawić, bywają również bardzo klimatyczne (sceny z pożarem więzienia), lecz przede wszystkim są idealne do tej opowieści – i mają w sobie to coś, co wymyka się słowom. Całość natomiast to po prostu bardzo niezły komiks humorystyczny dla czytelników w każdym wieku. Budzący sentymenty i poprawiający humor. Jak zawsze zalecam gorąco, ponieważ zabawa w towarzystwie Lucky Luke’a jest tradycyjnie bardzo udana.