Średnia Ocena:
Latawiec
Jesień 1976. W Szczecinie dochodzi do serii wypadków śmiertelnych. Bardzo dynamicznie okazuje się, że ofiary łączy nie tylko sposób, w jaki zginęły, lecz też fakt, że na miejscu każdego ze wydarzeń śledczy znajdują zagadkowe przedmioty. Do sprawy zostaje przydzielony porucznik Ugne Galant. Milicjant stale zmaga się z dręczącymi go demonami. Gdy okazuje się, że na miejscu wydarzeń ��ledczy znajdują ślady pozostawione przez Galanta, milicjant będzie musiał zmierzyć się z upiorami przeszłości i brutalną prawdą o sobie samym. Zanurzy się w mroczny świat melin, przemocy i grzechu. Zaczyna się polowanie na latawce. Jeżeli prawdą jest, że rozpacz uszlachetnia, to czas, by się z tą prawdą zmierzyli ci, którzy ją głoszą. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Latawiec |
Autor: | Przemysław Kowalewski |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Filia |
Rok wydania: | 2024 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Latawiec PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
te krokusy ocaleniem nadzieją ku trzeźwości te kwiaty wyzwoleniem ucieczką z ciemności kochana siostrzyczko w dłoni latawiec miałaś kochana siostrzyczko ty tylko żyć pragnąłaś on strach głęboki czuje on bez niej nie potrafi żyć wódką rozpacz maskuje w niej tylko potrafi się skryć Następny dzień. Następny łyk. Następna butelka. Później do domu wraca. A dzieci patrzą. Słuchają. Boją się. Modlą. Obok mama z różańcem. By tato wyzdrowiał. I przestał pić. Lecz on nie przestanie. Szemrane zaułki Szczecina 70. lat. Takie ciemne. Takie mroczne. Takie brudne. Jak dusze ludzi. Zniszczone. Pokonane. Mętny wzrok osnuty alkoholem. Jego odór unoszący się po ulicach, domach, rodzinach. Oni nim nasiąkają. On się w nich wżera. Wgryza. Ktoś ich się pozbywa. Latawców. On żyć musi bez niej. Bez miłości, którą wówczas poczuł. Która odbijała się w jej oczach. Ta poharatana dusza Ugne musi żyć. Lecz nie potrafi. Więc ucieka. W wódkę. W zapomnienie. W niepamięć. Ona daje mu wytchnienie. Bez niej nie potrafi istnieć. Następny łyk to motywacja. Determinacja zamknięta w butelce. Ulga. Alkohol, który substytutem się staje. Napędza. Tylko na chwilę. Podnosi. Choć za chwilę upadek przyniesie. Odbiera pamięć. Kruszy ją. Rozbija. Niszczy. Lecz śledczy nos porucznika nie zawodzi. Gdy poczuje trop, nie odpuści. Brnie do przodu. I węszy. Mrok ubrany w nadziei kolory. W fioletową poświatę. Ponieważ to przecież krokusy. W nich trzeźwości nadzieja. Demony przeszłości utkane tęsknotą i bólem wypełzają z ciemności. Byle ich nie czuć. Byle od nich uciec. Od myśli. Wspomnień. Zemsta obleczona w krzywdę. W utratę. Trzeba się ich pozbyć. Tych, którzy zawinili. To wszystko w klimacie głębokim. Prawdziwym. Rzeczywistym. To wszystko w emocjach poruszających. Wrzynających się w serce. Intensywnych. Twórca po raz następny udowadnia, jaką jego słowo pisane ma moc przekazu. Polecam.
Idealny kryminał, który nie tylko opowiada o morderstwach, sposobie prowadzenia śledztwa i podążaniu za zabójcą, lecz również o tym, że z każdego syfu można się wygrzebać. Zalecam wszystkim pamiętającym PRL, libacje alkoholowe i ponure czasy, w których PAN WŁADZA był alfą i omegą i należało się go strzec.