Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Koń, którego chciała ocalić Susan Richards, nie dawał się zapędzić do przyczepy. Za to Lay Me Down, była klacz wyścigowa, razem ze swoim źrebięciem wmaszerowała po rampie wprost w życie Susan. Łagodne zwierzę - osłabione z powodu niedożywienia, zapalenia płuc i infekcji oka - przeszło trudną drogę, ale w przedziwny sposób jego serce pozostało szczodre i otwarte. Najwyraźniej Lay Me Down było pisane trafić na pastwisko Susan i nauczyć ją, jak w pełni cieszyć się życiem pomimo jego niebezpieczeństw. Przepiękna, rozdzierająca serce opowieść. Zwierzęcy bohaterowie są równie złożeni i barwni jak ich ludzkie odpowiedniki, a cała historia inspiruje do przemyśleń na temat odwagi, nadziei i sposobu, w jaki każda miłość - nawet miłość zwierzęcia - może pokazać swą uzdrawiającą moc. "Susan Richards myślała, że ratuje zagłodzonego, zmaltretowanego i porzuconego konia… Okazało się, że to Lay Me Down uratowała Susan Richards. Nieprawdopodobnie poruszająca opowieść, wnikliwa i cudownie napisana." "The Roanoke Times"
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Koń, który mnie wybrał. Jak znękana klacz uleczyła sponiewierane serce |
Autor: | Richards Susan |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Replika |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
RECENZJA „Dopiero miłość do chorego konia sprawiła, że wreszcie, po tylu latach, byłam gotowa stanąć oko w oko ze śmiercią i po raz pierwszy opłakać zmarłą matkę i utratę rodziny. Trzydzieści osiem lat trwało, nim przestałam pić i żartować albo kłamać na temat okropnego dzieciństwa, jakie od tamtej pory było moim udziałem. Przez te wszystkie lata radziłam sobie, dystansując się od niego, zupełnie jakby przydarzyło się komuś innemu, ot, dzieciakowi z opowiadania.” – element książki. „Koń, który mnie wybrał. Jak znękana klacz uleczyła sponiewierane serce” autorstwa Susan Richards to książka, na której lekturę bez wahania się zdecydowałam, bo powieści ze zwierzęcymi bohaterami w rolach głównych są bardzo bliskie memu sercu. Jakież było zatem moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że książka ebook ta traktuje o tytułowej znękanej klaczy w wiele mniejszym stopniu niż się spodziewałam. Ponieważ według mnie, „Koń, który mnie wybrał” to nic innego jak spisana prostym, pamiętnikarskim mową historia życia czterdziestotrzyletniej Susan Richards, mająca dla niej samej wartość terapeutyczną, ponieważ tworzyła ją jako osoba nieoszczędzana przez los od wczesnego dzieciństwa. Tak naprawdę to ona gra w tej historii główną rolę, a nie uratowana klacz wyścigowa o dźwięcznym imieniu „Lay me down”, która bardzo dużo wycierpiała, kiedy przestała być częścią dochodowego biznesu. Trzeba przyznać, że wątki bezpośrednio związane z hodowlą koni, ich charakterami, relacjami pomiędzy poszczególnymi członkami stada, opieką ponad tymi cudownymi zwierzętami a także uwagą, jakiej wymagają są opisywane bardzo interesująco i przejmująco, i za to autorka ma u mnie plusik. Podobnie jak za ukazanie tego, jakimi bezdusznym biznesem są wyścigi konne, które ku uciesze gawiedzi wchłaniają warte po sto tysięcy dolarów cudowne konie, a wypluwają wymęczone, zabiedzone i wyeksploatowane karykatury tych fantastycznych stworzeń. Niestety jednak wyzierające z przeważającej części książki zgorzknienie autorki a także jej zapętlenie wokół wydarzeń z przeszłości (śmierci matki, kłopotów alkoholowych, nieudanych związków z mężczyznami) i ich nadmierne roztrząsanie, skutecznie mnie do niej zniechęciły. Nie neguję oczywiście tego, że autorka miała prawo być rozżalona na świat, za to co ją spotkało, lecz nie oznacza to, że ma ten świat zamęczać własnymi rozterkami i dosłownie rozkładać je na łamach książki na czynniki pierwsze. No, przynajmniej ja poczułam się zmęczona, bo liczyłam na książkę pokroju „Marley i ja” czy „Zaklinacz koni”, która rozbawi mnie, lecz i wzruszy do łez, ponieważ tak barwne jest życie ze zwierzakami u boku. I niestety nie zmienia moich uczuć fakt, że ostatecznie – jak wskazuje zacytowany wyżej element książki – Susan oswaja przeszłość i stara się na nowo zaufać ludziom w taki sposób, w jaki zaufaniem obdarzyła ją „Lay me down”, która to do końca własnych dni pozostała pogodnym koniem, pomimo koszmaru, jaki ją spotkał. Lektura tego tytułu wywołała we mnie zatem bardzo mieszane uczucia, jednak ostatecznie, czas na nią przeznaczony nie został zmarnowany. Poznanie historii „Lay me down” przywraca bowiem wiarę w ludzi, którzy poświęcają się pomocy potrzebującym zwierzętom i szanują je dokładnie tak, jak powinniśmy szanować siebie nawzajem. I z taką myślą was zostawiam, podobnie jak z decyzją, czy dać tej książce pdf szansę, czy jednak nie. Bardzo dziękuję Wydawnictwu „Replika” za egzemplarz recenzencki.
Susan Richard jest dojrzałą dziewczyną po czterdziestce, która w swoim życiu przeżyła wiele, zostając w ten sposób skrzywdzona. Jednak w swoim trudnym życiu od zawsze miłowała konie, którym poświęca dużo czasu, daje własną miłość i dba o nie jak o swoje dzieci. Jej życie się zmienia z dniem, który postanowiła ocalić zwierze, które miało, iść na rzeż, ale nie było to łatwe, gdy koń nie chciał wejść do przyczepy. Co wykorzystała Lay Me Down, dawna klacz wyścigowa, która weszła tam ze swoim źrebięciem, schorowana dostała świeży dom. Mimo tego, że była w kiepskim stanie, niedożywiona z zapaleniem płuc i infekcja oka, posiadała w sobie dużo zaufania i miłości do Susan. Otworzyła dziewczynie oczy, ukazując tym pozytywne aspekty życia, dając tym równie szanse ułożenia sobie życia. Książka ebook porusza aż do łez, a długie i wymagające opisy w książce pdf rekompensują nam to przepięknymi, emocjami zawartymi w nich, dając nam poznać szczegółowo emocje i relacje, jakie się tworzą miedzy dziewczyna i klacz, jak z przyjaźni rodzi się pomiędzy nimi miłość, która obydwóm daje siłę do życia. Jest to przepięknąksiążką, którą z olbrzymią radością polecam, gdy warto ją przeczytam dla historii i emocji, jakie zawiera.
Susan Richards w tej książce pdf omawia wydarzenia, które ją spotkały. Jest dojrzałą dziewczyną po przejściach – w młodości zmarła jej mama, co odcisnęło bolesne piętno. Przez to trafiała z domu do domu, nigdzie nie miała własnego miejsca. Kiedy dorosła, wyszła za mąż, lecz dynamicznie pożałowała tej decyzji. Po odejściu od męża kupiła dom a także konie, które miłowała od zawsze. Los sprawia, że trafia do niej także Lay Me Down wraz ze swoim źrebięciem – niedożywiona klacz z zapaleniem płuc a także infekcją oka. Zdaje się, że to zdarzenie było piękną i ważną lekcją w życiu autorki. Kiedy dostałam propozycję przeczytania tej książki, bardzo cieszyłam się na czekającą mnie lekturę. Ja – fanka zwierząt nie mogłam sobie odmówić zapoznania się z „Koniem, który mnie wybrał”. Uwielbiam wszystkie zwierzęta, jednak muszę przyznać, że osobiście z końmi miałam okazję spotkać się zaledwie kilka razy i nie posiadam o nich nie wiadomo jak znacznej wiedzy. Po przeczytaniu tej książki dalej nie twierdzę, że posiadam pełną wiedzę o tych zwierzętach, lecz w bardzo ciekawy i przystępny sposób została tu przybliżona natura tych zwierząt. Karmienie, szczotkowanie i dbanie o te zwierzątka to codzienne złożone i wymagające rytuały, więc to z pewnością nie jest dla każdego. Posiadanie tych zwierząt wiąże się z ciężką pracą a także różnorakimi wyrzeczeniami, o których mamy okazję się przekonać, dzięki spisanym doświadczeniom Richards. Jednak to co możemy dzięki temu osiągnąć, tę magiczną więź i wdzięczność zwierzęcia na pewno sprawia, że warto się starać i to pielęgnować. Autorka idealnie przedstawiła własne konie. Opisała ich wyjątkowo barwnie i złożenie, zupełnie w taki sam sposób, w jaki zazwyczaj pisarze opisują ludzkich bohaterów własnych dzieł. Susan Richards w własnej książce pdf opowiada najwięcej o Lay Me Down, Georgii, Tempie a także Hotshocie i każdy z tych koni jest zupełnie inny a także ma inne zwyczaje. Jeden jest przyjazny i wdzięczny za okazywaną troskę, a inny bywa zazdrosny, kiedy pozostałym poświęca się zbyt wiele uwagi. Te zwierzątka są bardzo złożone i różnorodne, lecz są bardzo inteligentne, a to jaką wieź można z nimi stworzyć jest przepiękne. Ta książka ebook może nie porwać od pierwszych stron, ponieważ nie ma tu zawrotnej akcji, lecz kiedy dacie jej szansę i wciągniecie się w tę historię na pewno dostrzeżecie jej urok, ponieważ jest wyjątkowo emocjonalna. „Jak znękana klacz uleczyła znękane serce” – zarówno autorka jak i Lay Me Down dużo przeszły, jednak obie nawzajem sobie pomogły i spędziły razem cudowne chwile. Spotkanie tej klaczy było dla Richards cenną lekcją, a jeśli wierzycie w przeznaczenie to można by rzec, że było też i tym. Warto też dodać, że idealnym uzupełnieniem historii są zamieszczone w książce pdf zdjęcia. Po przeczytaniu lektury przyjemnie było zobaczyć konie, których obraz tylko rysował się w mojej głowie. „Koń, który mnie wybrał” to książka ebook o szukaniu szczęścia, bezwarunkowej miłości do zwierząt, a także o więzi, jaką można z nimi stworzyć. Zapewniam, że to nie jest lektura tylko dla fanów koni i tak właściwie każdy może z niej wynieść coś dla siebie Dzięki temu, że historia zdarzyła się naprawdę i omawia rzeczywiste zdarzenia jest bardzo poruszająca.
Uczciwie muszę przyznać, że ta książka ebook nie porwała mnie od razu. Na początku odczuwałam nawet coś w rodzaju dyskomfortu. Z jednej strony jestem straszną zwolenniczką różnego rodzaju zwierzaków i wierzę, że człowiek i zwierzę mogą zbudować taką przyjaźń, jaką nie nierzadko spotyka się pomiędzy ludźmi. Mimo wszystko coś nie do końca mi grało w początkach lektury. Być może był to natłok fachowej terminologii związanej z hodowlą koni, które to zajęcie jest mi zupełnie obce. Zbyt nierzadko sięgałam do klawiatury, żeby sprawdzić znaczenie konkretnych słów. Tym bardziej czułam się zaskoczona, gdy w końcu skończyłam czytać książkę Susan Richards – ponieważ niespodziewanie okazało się, że ona naprawdę mi się podobała. Ciężko to wyjaśnić, lecz po skończonej lekturze odczuwałam niedosyt, że to już, że skończyło się tak niepostrzeżenie. Teoretycznie widziałam, że kartek do przeczytania stale ubywa, a jednak wydawało mi się, że jeszcze tyle przede mną. Aż tu niespodziewanie ta poruszająca opowiadanie się skończyła, pozostawiając mnie w zdumieniu, że stało się to tak szybko. Autorka zdobywała moje zaufanie i moją sympatię stopniowo. Oswajała mnie ze własną historią, jak człowiek oswaja nieufną zwierzynę. Nawet nie wiem, kiedy dokładnie to się stało, lecz im dalej brnęłam w smutną opowiadanie jej życia, tym bardziej nie wyobrażałam sobie przestać. Spokój, jakim emanował główny zwierzęcy bohater, czyli koń o imieniu Lay Me Down, udzielił się także mi. To zmaltretowane przez życie zwierzę niespodziewanie zaczęło przypominać mi samą autorkę – połączyły ich trudne przeżycia z przeszłości, lecz tylko jedno z nich wydawało się z tą przeszłością pogodzone. W tym przypadku nie był to człowiek. Chora klacz, niczym najlepszy terapeuta, krok po kroku, uczyła Susan Richards, jak pogodzić się z tym, co było i przeminęło. Jakby swoim swóim postępowaniem pokazywała, że bez tego pogodzenia z losem nie zrobi się kroku naprzód, a przeszłość stale będzie kładła się cieniem na teraźniejszości i przyszłości. Lay Me Down, odkąd tylko zawitała w życiu autorki, a stało się to całkiem nieoczekiwanie, uczyła ją, jak cieszyć się z małych rzeczy, które po zsumowaniu dają rzeczywistą miarę szczęścia. Czasem nieoczywistego, niedostrzeganego na pierwszy rzut oka, zwłaszcza w przypadku kogoś, kto już odzwyczaił się od bycia szczęśliwym. Przeczuwałam, jak skończy się ta historia, a jednak podświadomie starałam się zaklinać rzeczywistość, licząc, że w końcowym rozrachunku wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Happy end był w moim odczuciu połowiczny, lecz dla niektórych miał wymiar terapeutyczny. Dzięki temu, co się wydarzyło, niektórzy mogli dotrzeć w głąb siebie, zrozumieć motywację własnych dotychczasowych poczynań i…zwyczajnie pogodzić się z losem, zaakceptować przeszłość, jej nieodwracalność i niezmienność. Nie trzeba być znawcą koni, aby zaczytać się w tej książce. Jestem na to dobrym przykładem. Myślę, że żeby znaleźć w niej upodobanie, starczy być otwartym na tę niezwykłą wieź, jaką może stworzyć człowiek i zwierzę. Więź trwałą, pełną zaufania, czasem zupełnie niezrozumiałą, zwłaszcza gdy w przeszłości to właśnie człowiek krzywdził zwierzę. „Koń, który mnie wybrał” to także dowód na to, że człowiek może się dużo nauczyć od zwierzęcia – począwszy od zaufania, przez bycie odpowiedzialnym za drugie stworzenie, a skończywszy na odkryciu pokładów swojej wrażliwości. Książka ebook jest przeznaczona tak naprawdę dla różnorakich grup wiekowych – od młodzieży aż po osoby dojrzałe. Historia wzrusza tym bardziej, że jest prawdziwa, zdarzyła się naprawdę. Warto po nią sięgnąć jeszcze z jednego powodu – być może nie jesteśmy świadomi, że drzemie w nas tak znaczna skłonność do wzruszeń. Ulubione cytaty: „Ja jednak byłam w ciąży z książką. Czułam, jak kopie, chcąc się urodzić” „Nasze niedobranie nie było niczyją winą. Po prostu było sobie, duże i smutne, i przypominało, że samotność jeszcze się nie skończyła” „Przepełniał mnie smutek i żal za źle przeżytą młodością. Młodością, która miała przecież trwać wiecznie”. zaczytana.com.pl
Cudowna i wzruszająca książka. Doskonała dla dorosłych fanek koni.