Amerykańska mitologia, noir, pulpowy horror, dużo, wiele humoru, niepodrabialny styl rysunków Erica Powella i Mike Mignola na gościnnych występach - legendarny Goon wreszcie w całości po polsku.
Szczegóły
Tytuł
Kolekcja. The Goon. Tom 1
Autor:
Powell Eric
Rozszerzenie:
brak
Język wydania:
polski
Ilość stron:
Wydawnictwo:
Non Stop Comics
Rok wydania:
2018
Tytuł
Data Dodania
Rozmiar
Porównaj ceny książki Kolekcja. The Goon. Tom 1 w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.
Kolekcja. The Goon. Tom 1 PDF - podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Podgląd niedostępny.
To twoja książka?
Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.
Recenzje
Wkp
MAFIA, ZOMBIE I INNE TAKIE Pamiętam moje pierwsze spotkanie z „The Goon”. Pamiętam, ponieważ mimo kultowego statusy serii, nie było ono udane. Parę lat temu w moje ręce trafił jeden z zeszytów wypuszczonych w ramach Free Comic Book Day. Sięgnąłem po niego ze względu na prolog do „Fight Clubu 2”, lecz był tam również krótki komiks z tej serii właśnie, a także „Strain”. I żaden z nich, poza „FC” nie przypadł mi do gustu, choć „Zbira” doceniłem za ilustracje. Teraz nadszedł czas bym zmierzył się z ogółem tej opowieści i przekonał co ma do zaoferowania. W końcu całość zdobyła łącznie pięć nagród Eisnera, w superlatywach wypowiadają się o niej takie osobistości, jak syn Stephena Kinga, Joe Hill czy Frank Darabont, a na polskim rynku właśnie ukazało się imponujące, ponieważ pięćsetstronicowe wydanie, zbierające pierwsze cztery tomy serii. Sięgnąłem więc po nie, przekartkowałem, później zacząłem czytać i… wpadłem, a „The Goon” zachwycił mnie tak samo, jak miliony czytelników na całym świecie. Zacznijmy jednak od tego o czym to właściwie jest. Ponieważ tytuł „Zbir” może właściwie oznaczać wszystko, choć najbardziej kojarzy się z sensacyjnymi opowieściami. I po części mamy tu z taką do czynienia, ale… Właśnie, tytułowy Zbir to prawa ręką gangstera Labrazia, którego klan rządzi pewnym miastem. Los chce, że to właśnie do tej mieściny przybywa Kapłan Zombie, który z umarłych chce stworzyć swoją przestępczą rodzinę. Powoli zdobywa coraz większe wpływy, lecz stale nie może zagrozić pozycji Labrazii. Wszystko przez Zbira i jego pomocnika Franky’ego, którzy zawsze krzyżują im szyki. Dlatego również Kapłan stara się znaleźć sposób na ich pokonanie… Serię „Zbir” w naszym państwie w roku 2005 zaczęło publikować wydawnictwo Taurus Media. Ukazały się wtedy trzy cienkie albumy i na tym kariera tytułu się zakończyła. Teraz jednak jest nadzieja, że całość w końcu ukaże się na polskim rynku – a przynajmniej ta część, która już powstała, ponieważ seria stale się ukazuje – i to w pięciu (bo tyle dopóki co ich jest), imponujących tomiszczach. A że warto, prawdopodobnie nie muszę już Was przekonywać, lecz i tak przyjrzyjmy się serii nieco bliżej, ponieważ to, co napisałem do tej pory, nie oddaje nawet w połowie tego, z czym mamy tu do czynienia. A z czym mamy? Z szaloną, daleką od poprawności politycznej i jakiejkolwiek autocenzury czarną komedią z pogranicza gangsterskich pulpowych ebooków z lat 30. i horrorów właściwie z każdego okresu ich istnienia. Mamy tu więc gangsterskie klimaty w stylu czasów prohibicji, a obok nich wszelkie strowy stwory, zaczynając od klasyki jak zombie czy byty rodem z mitologii Cthulhu, przez wszelkiej maści efekty chorych eksperymentów, po samego Hellboya goszczącego w jednej historii, przy której pomagał oczywiście Mike Mignola, autor przygód Piekielnego Chłopca. Jest więc krwawo, jest zabawnie – choć humor to nie dla wszystkich, a już na pewno nie dla wrażliwych – akcja toczy się szybko, a całość ma doskonały klimat. Ponieważ „The Goon” to nie tylko lejąca się krew i wszelkiej maści urazy, lecz również i idealnie zbudowany nastrój. Przy okazji nie można również zapomnieć o doskonałej szacie graficznej, która nie tylko rozwija się wraz z kolejnymi rozdziałami, lecz również i stanowi połączenie najróżniejszych stylistyk. Mamy tu i ilustracje w stylu Mignoli, i prace ciążące w stronę rysunków Jeffa Smitha, i znakomite grafiki robione ołówkiem, wreszcie także komiks skomponowany ze zdjęć czy okładki przypominające prace Simona Bisleya. A wszystko to przetykane rozbrajającym reklamami, wydrukowane na papierze kredowym i zamknięte w imponującym tomie, z twardą okładką i dodatkową obwolutą. Po prostu cudo. Fani klimatycznych, szalonych komiksów i horrorów będą zachwyceni. „The Goon” to idealna opowieść, którą czyta się z olbrzymią przyjemnością. Zalecam gorąco, choć prawdopodobnie tytułu o tak kultowym statusie zalecać nikomu jednak nie trzeba.
Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklam, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym.
Czytaj więcejOK
Recenzje
MAFIA, ZOMBIE I INNE TAKIE Pamiętam moje pierwsze spotkanie z „The Goon”. Pamiętam, ponieważ mimo kultowego statusy serii, nie było ono udane. Parę lat temu w moje ręce trafił jeden z zeszytów wypuszczonych w ramach Free Comic Book Day. Sięgnąłem po niego ze względu na prolog do „Fight Clubu 2”, lecz był tam również krótki komiks z tej serii właśnie, a także „Strain”. I żaden z nich, poza „FC” nie przypadł mi do gustu, choć „Zbira” doceniłem za ilustracje. Teraz nadszedł czas bym zmierzył się z ogółem tej opowieści i przekonał co ma do zaoferowania. W końcu całość zdobyła łącznie pięć nagród Eisnera, w superlatywach wypowiadają się o niej takie osobistości, jak syn Stephena Kinga, Joe Hill czy Frank Darabont, a na polskim rynku właśnie ukazało się imponujące, ponieważ pięćsetstronicowe wydanie, zbierające pierwsze cztery tomy serii. Sięgnąłem więc po nie, przekartkowałem, później zacząłem czytać i… wpadłem, a „The Goon” zachwycił mnie tak samo, jak miliony czytelników na całym świecie. Zacznijmy jednak od tego o czym to właściwie jest. Ponieważ tytuł „Zbir” może właściwie oznaczać wszystko, choć najbardziej kojarzy się z sensacyjnymi opowieściami. I po części mamy tu z taką do czynienia, ale… Właśnie, tytułowy Zbir to prawa ręką gangstera Labrazia, którego klan rządzi pewnym miastem. Los chce, że to właśnie do tej mieściny przybywa Kapłan Zombie, który z umarłych chce stworzyć swoją przestępczą rodzinę. Powoli zdobywa coraz większe wpływy, lecz stale nie może zagrozić pozycji Labrazii. Wszystko przez Zbira i jego pomocnika Franky’ego, którzy zawsze krzyżują im szyki. Dlatego również Kapłan stara się znaleźć sposób na ich pokonanie… Serię „Zbir” w naszym państwie w roku 2005 zaczęło publikować wydawnictwo Taurus Media. Ukazały się wtedy trzy cienkie albumy i na tym kariera tytułu się zakończyła. Teraz jednak jest nadzieja, że całość w końcu ukaże się na polskim rynku – a przynajmniej ta część, która już powstała, ponieważ seria stale się ukazuje – i to w pięciu (bo tyle dopóki co ich jest), imponujących tomiszczach. A że warto, prawdopodobnie nie muszę już Was przekonywać, lecz i tak przyjrzyjmy się serii nieco bliżej, ponieważ to, co napisałem do tej pory, nie oddaje nawet w połowie tego, z czym mamy tu do czynienia. A z czym mamy? Z szaloną, daleką od poprawności politycznej i jakiejkolwiek autocenzury czarną komedią z pogranicza gangsterskich pulpowych ebooków z lat 30. i horrorów właściwie z każdego okresu ich istnienia. Mamy tu więc gangsterskie klimaty w stylu czasów prohibicji, a obok nich wszelkie strowy stwory, zaczynając od klasyki jak zombie czy byty rodem z mitologii Cthulhu, przez wszelkiej maści efekty chorych eksperymentów, po samego Hellboya goszczącego w jednej historii, przy której pomagał oczywiście Mike Mignola, autor przygód Piekielnego Chłopca. Jest więc krwawo, jest zabawnie – choć humor to nie dla wszystkich, a już na pewno nie dla wrażliwych – akcja toczy się szybko, a całość ma doskonały klimat. Ponieważ „The Goon” to nie tylko lejąca się krew i wszelkiej maści urazy, lecz również i idealnie zbudowany nastrój. Przy okazji nie można również zapomnieć o doskonałej szacie graficznej, która nie tylko rozwija się wraz z kolejnymi rozdziałami, lecz również i stanowi połączenie najróżniejszych stylistyk. Mamy tu i ilustracje w stylu Mignoli, i prace ciążące w stronę rysunków Jeffa Smitha, i znakomite grafiki robione ołówkiem, wreszcie także komiks skomponowany ze zdjęć czy okładki przypominające prace Simona Bisleya. A wszystko to przetykane rozbrajającym reklamami, wydrukowane na papierze kredowym i zamknięte w imponującym tomie, z twardą okładką i dodatkową obwolutą. Po prostu cudo. Fani klimatycznych, szalonych komiksów i horrorów będą zachwyceni. „The Goon” to idealna opowieść, którą czyta się z olbrzymią przyjemnością. Zalecam gorąco, choć prawdopodobnie tytułu o tak kultowym statusie zalecać nikomu jednak nie trzeba.