Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Tasmania – rozległa, zagadkowa kraina. Pewnej nocy 1954 roku osadę Butlers Gorge omiatała śnieżyca, a czarne chmury przesłoniły gwiazdy. Maria Buloh bez słowa opuściła męża i trzyletnią córkę, by nigdy do nich nie wrócić. Rozpłynęła się bez śladu. Dlaczego i dokąd odeszła? Szukając zapomnienia w alkoholu, Bojan, słoweński imigrant, odnajdzie w nim jedynie demony przeszłości – dramatyczne wspomnienia z czasu wojny, a cierpienie po odejściu małżonki przekuje w codzienne domowe piekło dla małej Sonji. W 1989 roku, po latach spędzonych w Sydney, dorosła już Sonja odwiedza ojca. To szansa na przebaczenie, lecz również i czas na podjęcie najistotniejszej decyzji w życiu młodej kobiety, która będąc w ciąży, zastanawia się ponad jej przerwaniem. Richard Flanagan jest jednym z najwybitniejszych współczesnych pisarzy australijskich. W 2014 roku otrzymał prestiżową Nagrodę Bookera za "Ścieżki północy". "Klaśnięcie jednej dłoni" to następna głośna opowieść Flanagana, jaką Wydawnictwo Literackie pokazuje polskim czytelnikom.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Klaśnięcie jednej dłoni |
Autor: | Flanagan Richard |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Flanagan stale w najwyższej formie. Trudni się od tej historii uwolnić. Od deski do deski.
„W końcu bycie normalnym człowiekiem ma własną cenę, podobnie jak ma ją bycie człowiekiem nadzwyczajnym.” S. 105. Rzadko mi się ostatnio zdarza przeczytać książkę, która zostawi we mnie jakiś ślad. Moje lektury bywają z gatunku tych, które czyta się szybko, akcja toczy się wartko, a później zlewają się w pamięci i ciężko je opowiedzieć, gdyż w morzu podobnych zatraciły swą wyjątkowość. „Klaśnięcie jednej dłoni” to naprawdę cudowna opowiadanie o miłości, o tym jak ciężko żyć dalej, mając doświadczenie wojny w życiorysie. Naiwnością okazało się przekonanie Bojana i Marii i wielu innych uchodźców z Europy, że odległa Australia czy Tasmania pomoże im zacząć od nowa. Jedni zabijali wojenne wspomnienia w pubie, inni ciężką pracą a inni nie dawali porady pozbyć się ich inaczej, jak tylko spotykając śmierć. Sonja, córka Bojana i Marii, długo nie wiedziała co się stało z matką, która ją, trzyletnią dziewczynkę, opuściła w zimowy wieczór i odeszła w zamieć. Została sama z ojcem, który na własny sposób usiłował radzić sobie i z przeszłością i z przyszłością. Pił, pracował nad siły, oddawał córkę pod opiekę innych, sądząc, że to dla niej dobrze, usiłował również ułożyć sobie życie z kobietą, zakochał się z wzajemnością, lecz nie wyszło. Wówczas zatracał się w alkoholu i bił córkę, chcąc żeby go zostawiła. Inaczej nie potrafił. Sonja nie płakała. Jej twarz inni ludzie postrzegali jak maskę nie wyrażającą żadnych uczuć. Wyjechała, odnalazła pracę, kąt u ludzi, lecz nie potrafiła kochać, nie potrafiła czuć. Dopiero ciąża, którą początkowo planowała usunąć, przemieniła ją. Sonja pod wpływem dawnej przyjaciółki Helvi i jej męża Jiriego, porzuca Sydney i zostaje z nimi. Przyjeżdża do ojca, lecz zdają sobie nie mieć nic do powiedzenia. On chce usłyszeć, że ma mężczyznę i jest szczęśliwa. Rodzina jest najważniejsza, lecz nie jest prosto utrzymać rodzinne więzi. Droga Bojana do córki okazuje się obfitująca w niebezpieczne przeszkody. Wyrusza starym samochodem, w niepogodę, ryzykując życiem, lecz pokonuje ją. Pije nadal, lecz już jest innym człowiekiem. Urodziny wnuczki dla Bojana a dla Sonji córeczki, którą nazywa Marią, stają się spoiwem w tej mocno doświadczonej rodzinie. Najładniejszy dla mnie był koniec. Tajemnicze odejście Marii, tak krytycznie oceniane przez otoczenie, wreszcie się wyjaśnia. Okropnie się spłakałam i być może właśnie dlatego zapamiętam tę książkę. Zupełnie jak w starożytnym dramacie, gdzie katharsis jest lub przez płacz lub przez śmiech i kiedy człowiekiem wstrząsa, to zostaje w nim na dłużej.
Przysłowie arabskie uczy, że najbliższą z rzeczy jest śmierć, a najdalszą – nadzieja. Między tymi dwiema rozpościera się ludzki los. Niekiedy zbliża nas ku zgubie, innym razem każe poszukiwać świeżych szans. Miotając się, jak ślepcy, gubimy się w świecie emocji, które bywają zgubnymi kierunkowskazami. Czy dane nam będzie skręcić we właściwą drogę? Czy się nie zgubimy? Kiedy Maria opuszcza własny dom, by nigdy nie wrócić, zamieć śnieżna zaciera jej ślady. Mała córeczka widzi tylko strzęp koronki na wietrze, po czym sama pęka jak porcelanowa filiżanka. Jak kawałek drewna, życie ojca rozłupuje się na pół. Bojan i trzyletnia Sonja w Tasmańskiej głuszy zapominają o życiu. Zapominają o miłości, której jedyną oznaką staje się ciąg picia i przemocy. Wracają wspomnienia wojny, która wypędza ludzi z ich domów, skazuje na tułaczkę, zostawia jątrzące się rany. Po wielu latach Sonja wraca, by na zgliszczach domu na nowo zbudować własne życie. Czy uda jej się odnaleźć siebie? Czy ojciec i córka spojrzą sobie w oczy? Czy otworzą własne serca? Czy zwycięży nadzieja, czy śmierć? Richard Flanagan z uporem maniaka burzy moje wyobrażenia o Australii- słonecznej krainie kangurów. Ukazuje trudne dzieje emigrantów, którym nie zawsze udaje się odnaleźć szczęście w nowej ojczyźnie. Flanagan nie boi się skrajnych emocji, rozdrapywania ran, rozliczeń z przeszłością. Swą wielowarstwową prozą wciąga czytelnika w świat zawiłych relacji międzyludzkich, zmusza do współodczuwania, lecz również czaruje swym polotem. Podobnie jak „Ścieżki północy”, „Klaśnięcie jednej dłoni” wymaga skupienia i zachwyca niejednoznacznością i skłania do refleksji. Miłość u Flanagana nie jest cukierkowa, każe ranić, szuka odkupienia. Bohaterowie budzą skrajne reakcje, jednak zawsze tli się w nich iskra człowieczeństwa. Ciężko ich osądzić, równie ciężko potępić. Poszukują przecież nadziei, a ścieżki do niej prowadzące czasem sprowadzają ich na manowce. Urok języka literackiego, które przyniosło Flanaganowi Nagrodę Bookera, pozwala się rozkoszować się tą niełatwą powieścią. Jednocześnie zmusza do zastanowienia, do odkrywania ukrytego sensu, poszukiwania przyczyny. Głębokie prawdy wymagają sprawnego pióra, a to Flanagan z pewnością posiada.Więcej recenzji na http://ksiazkilubie.blogspot.com/
Tasmania to wyjątkowo zagadkowa a także dzika wyspa, która znajduje się na południe od wybrzeży Australii. Pewnej nocy 1954 roku jedną z osad nawiedziła ogromna śnieżyca, która zaskoczyła mieszkańców własną gwałtownością a także przenikliwym mrozem. To właśnie wówczas Maria Buloh wyszła bez żadnego słowa i opuściła własnego męża a także trzyletnią córeczkę Sonję. Nikt nie znał powodów jej nagłego odejścia i nie potrafił zrozumieć, jak mogła opuścić własną rodzinę. Co tak naprawdę spowodowało, że dziewczyna postanowiła uciec? Czy jej mąż a także dzidziuś mają jakąkolwiek szansę, aby jeszcze kiedyś ją zobaczyć? Dokąd Maria udała się w taką śnieżycę? „Miłość to most. A bywają ciężary, co most pod nimi pęka.”Bojan Buloh jest imigrantem, który pragnął odnaleźć w Tasmanii spokój a także wytchnienie od koszmaru, jaki niedawno przeżył. Jednak demony przeszłości cały czas go nawiedzają, a brutalność a także gwałtowność wojny nie dają o sobie tak dynamicznie zapomnieć. Facet stale nie potrafi pogodzić się z odejściem małżonki i coraz częściej zaczyna sięgać po alkohol. Cała ta sytuacja odbija się jednak na jego córce, która podobnie jak on czuje pozostawioną przez Marię pustkę. Wkrótce Bojan zaczyna wyżywać się na Sonji, która stara się ze wszystkich sił spokojnie przyjmować kolejne ciosy ojca. Jednak czy kobieta będzie potrafiła w przyszłości wybaczyć ojcu wyrządzone przez niego krzywdy? „Przeszłość nie wytycza przeznaczenia, a możliwości tworzymy sobie tak samo jak prowadzimy samochód: lub powoli, nie ryzykując i niczego wartościowego przy tym nie osiągając, lub szybko, a wówczas liczy się tylko to, co jest przed nami, a to, co zostaje za nami, przestaje mieć znaczenie.”W 1989 roku Sonja postanawia wrócić w rodzinne strony po latach spędzonych w Sydney. Dziewczyna jest już dorosła i usiłuje odnaleźć coś, co straciła dawno temu. Jednak czy ponowne spotkanie z ojcem, który wyrządził jej tak duże krzywdy, to naprawdę niezły pomysł? Czy facet przemienił się po latach rozłąki? Sonja pragnie też poznać odpowiedzi na dręczące ją zapytania na temat tajemniczego zaginięcia jej matki, której niemal w ogóle nie pamięta. Czy dziewczynie uda się w końcu zaznać spokoju po latach udręki? Dziewczyna będzie musiała wkrótce podjąć najważniejszą decyzję w swoim życiu, która już na zawsze ją odmieni… „Moja przeszłość to nie ja, przekonywała samą siebie, nie ogranicza mnie ani nie definiuje. Jestem własnymi marzeniami i zapewne dlatego Sidney – przebiegłe miasto złudnych obietnic – to dla mnie właściwe miejsce”Z twórczością Flanagana miałam już styczność podczas czytania wyjątkowo poruszającej książki „Ścieżki północy”, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Już wówczas postanowiłam sobie, że koniecznie muszę poznać resztę ebooków tego autora. „Klaśnięcie jednej dłoni” zaintrygowało mnie swoim opisem, który jest wyjątkowo tajemniczy a także interesujący. Akcja bardzo powoli nabiera tempa i dopiero pod sam koniec czytelnik otrzymuje odpowiedzi na nurtujące go pytania. Richard Flanagan wyjątkowo ciekawie a także barwnie omawia Tasmanię, w której dzieją się wszystkie wydarzenia. Atmosfera tej pozycji jest naprawdę niesamowita i przenosi czytelnika do zupełnie innego świata.Główna bohaterka dużo przeszła w swoim życiu i już jako mała dziewczynka musiała mierzyć się z wieloma problemami. Dzięki licznym retrospekcjom mamy możliwość poznać jej przeszłość a także zobaczyć, jak trudne dzieciństwo wpłynęło na całe jej życie. „Klaśnięcie jednej dłoni” to książka ebook która zmusza nas do refleksji ponad swoim życiem a także odpowiedzenia sobie na pytanie: Co tak naprawdę liczy się w naszym życiu? Choć „Ścieżki północy” zrobiły na mnie większe wrażenie, to uważam, że pozycja też zasługuje na chwilę uwagi. Jeśli jeszcze nie poznaliście twórczości Flanagana, to naprawdę gorąco Was do tego zachęcam!
Klaśniecie jednej dłoni. Intrygujący tytuł, którym twórca zachęca czytelników do przeczytania więcej. Zagadkowa okładka, od której nie można oderwać oczu. I wnętrze wywołujące olbrzymi ból i rozdzierające serce na kawałki.Richard Flanagan – australijski pisarz, twórca bestsellerowych „Ścieżek północy” – w swej najwieższej powieści zastosował dwa plany czasowe. Pierwszy to aktualny czas akcji - rok 1989, w którym pewna dziewczyna - Sonja - wraca z Sydney na Tasmanię. Chce odwiedzić ojca i rozliczyć się z ciężkim dzieciństwem, którego zaznała. Druga płaszczyzna czasowa, to rok 1954. To właśnie wówczas Maria Buloh, małżonka słoweńskiego imigranta i matka trzyletniej Sonji opuszcza osadę Butlers Gorge zmieniając na zawsze świat tych dwojga. To właśnie z koszmarem spowodowanym odejściem matki po latach usiłuje rozliczyć się Sonja.Klaśniecie jednej dłoni jest lekturą, której daleko do lekkości i przyjemności. Samą swą budową serwuje nam mocne wrażenia. W krótkich rozdziałach zwiększających dynamikę rozgrywa się powoli cała historia. Historia, której nie można poznać bez doświadczenia bólu. Trudne dzieje europejskich imigrantów, którzy wywędrowali do Australii w poszukiwaniu lepszego życia to tylko pretekst do dalszej opowieści. Niełatwy sytuacyjny kontekst, którego chciałoby się nie poznać. Ponieważ trudno przyznać, że miejsce, które miało być rajem, przyniosło koszmar. I właśnie w tym miejscu, gdzie imigranci traktowani są jak ludzie na gorszej pozycji, rozgrywa się cały tragedia naszych bohaterów.W książce pdf Richarda Flanagana nie ma jasnego podziału na czarne i białe. Nie ma niezłych i złych bohaterów, czy pozytywnych i negatywnych wydarzeń. Ta książka ebook jest pełna odcieni szarości. Miłości, która łączy się z bólem. Klaśnięcie jednej dłoni wypełnione jest ciężkimi tematami rodzinnymi. Tematami, które na pierwszy rzut oka mogłyby się wydawać nierzadko już poruszane i przedstawione ze wszystkich możliwych stron. Jednak sposób pokazania ich przez autora porusza najgłębsze emocje. Bohater, którego chcielibyśmy uznać za złego i spisać na straty ma w sobie jakieś okruchy dobra, a ten, który powinien być traktowany jako ofiara i istota pokrzywdzona przez los, popełnia błędy, przez które serce chce pęknąć. I właśnie to tak bardzo dotyka czytelnika. Te sprzeczne emocje, które zaserwował mu autor.Naprawdę trudno mi pisać o Klaśnięciu jednej dłoni. Ta książka ebook pełna jest emocji, których nie można od razu przyswoić. Zostają one w człowieku, czekając na moment, kiedy zostaną przemyślane. Ja stale układam je w głowie. Jedno jest jednak pewne: chcę następny raz spotkać się z piórem Richarda Flanagana.
Jest typ autorów, którzy - choć wydają kolejne tytuły - to jakby pisali stale tę samą książkę – cały czas sięgają po już powołane przez siebie motywy, tematy, problemy… Jakby stale dokonywali rozliczeń i szukali odpowiedzi – ponieważ te wcześniejsze okazały się niewystarczające. Tak odbieram Krall - za jej wojenne świadectwa, Sienkiewicza – za niedosyt Polski wojującej, Stasiuka – za opowieści w drodze i o drodze, Wassmo – za świat dziewczyn mimo świata mężczyzn, Tokarczuk – za przestrzenie realne-nie-realne, Myśliwskiego – za nieme historie skryte za tymi opowiadanymi… A Flanagana za powoływanie człowieka wyobcowanego, samotnego w tłumie, wyrwanego z korzeniami i rzuconego poza własne miejsce a także za pulsujące rany zadane wojną, o której wielu wolałoby nie wiedzieć/nie pamiętać.W „Ścieżkach…” mieliśmy do czynienia z młodym, wykształconym człowiekiem, którego Historia wyrwała z cywilizacji prawie-europejskiej, by w japońskiej niewoli budował tzw. Kolej Śmierci. A w „Klaśnięciu…” Flanagan opowiada historię rodziny Buloh, którą wojenna zawierucha rzuciła ze Słowenii na restrykcyjną ziemię Tasmanii. Wykorzenieni, oderwani od swojego języka, tradycji, bliskich, pozbawieni historii, lekceważący tożsamość próbuję stworzyć się na nowo – siebie jako rodzinę i siebie jako poszczególnego jej członka. I już na wstępie ponoszą klęskę. Matka porzuca dziecko, ojciec oddaje je pod opiekę obcych, sam zatraca się w ponadludzkiej pracy i alkoholu, a to dzidziuś – niewiele rozumiejąc – tworzy w własnej głowie świat z obrazów minionych, obecnych, przyszłych, doświadczonych i wykreowanych. Opowiadanie o rodzinie Buloch poznajemy strzępkowo, fragmentarycznie, przy pomocy retrospekcji, oscylują one wokół osoby Sonji, która - stojąc u progu przełomowego momentu swego życia - nie jest w stanie wejść w świeży etap bez zrozumienia przeszłości, tego, co ją ukształtowało, uwrażliwiło i uczyniło twardą jednocześnie. Takim metodą „Klaśnięcie…” nie jest kolejną powieścią o wojennych emigrantach zaludniających nieludzką ziemię i kształtujących ją nieludzką pracą; choć dużo w niej aluzji historycznych i politycznych, nie jest powieścią społeczną, pokazującą człowieczy trud na obczyźnie – to opowiadanie o wstawaniu, ponownych narodzinach, budowaniu siebie, szukaniu siebie, pomysłu na siebie i własnego miejsca; to jedna z tych powieści, które - choć rozgrywają się gdzieś daleko, poniekąd w egzotycznej scenerii - od pierwszej strony wciągają, uwierają, nie głaszczą miłymi obrazami, ale kłują surowością i brutalnością. Wraz z Sonją czytelnik podąża przez egzotyczne przestrzenie nieprzychylnej ziemi a także przez nawet mroczne pokłady ludzkich emocji. I takich ebooków więcej sobie życzę! Ponieważ cenię sobie literaturę trudną, wymagającą, uwierającą, nieoczywistą i niebanalną. A Flanagan staje się jednym z moich ulubionych pisarzy. Was również zachęcam, by sięgnąć:)
Wzruszająca opowiadanie trzymająca w napięciu. Nie lubię omawiać książki żeby każdy mógł przeczytać i nie bazował na żadnym streszczeniu. Jedna z niewielu pozycji książkowych, do których będę wracała. Polecam!!
Flanagan ujmującym stylem pisze o ludzkich lękach, strachu przed wspomnieniami, przeszłością i obawie, że trauma wojenna się powtórzy. Jeśli jednak spodziewacie się porywającej akcji, szybkiego tempa i wielu wydarzeń, rozczarujecie się. Z tego, co poczytałam na innych blogach, wynika, że "Klaśnięcie" zostało przyjęte w Polsce dość krytycznie ‒ sama przez pierwsze pięćdziesiąt stron odrobinę męczyłam tę powieść, lecz później się wciągnęłam i absolutnie nie mogę się zgodzić z opiniami wielu czytelników, jakoby wątek psychologiczny ojca i córki został źle poprowadzony. Co nie zmienia faktu, że "Klaśnięcie jednej dłoni" to opowieść z rodzaju trudnych, których czytanie jest dość bolesne.
Richard Flanagan, twórca książki „Klaśnięcie jednej dłoni” to mistrz narracji, zagmatwanej fabuły w której relacje pomiędzy bohaterami ranią nie tylko ich, lecz i czytelnika. To niełatwa powieść. Opowiada o miłości, cierpieniu, okropieństwie wojny, przemocy domowej, niemożności odnalezienia się na emigracji, zadawaniu bólu wbrew sobie. Pozostawia trwały ślad w psychice czytającego. Smutna, przejmująca opowiadanie rodzinna . Akcja toczy się na Tasmanii, dzikiej wyspie leżącej na południe od wybrzeży Australii. Pewnej zimowej nocy kochająca matka i kochana małżonka porzuca męża i ich trzyletnią córeczkę na zawsze. Ojciec, imigrant ze Słowenii nie może pogodzić się z tym faktem. Do tego borykając się z demonami przeszłości jakimi są traumatyczne przeżycia podczas II wojny światowej popada w alkoholizm. Od tej pory kochający ojciec na trzeźwo, po pijanemu staje się katem dla swojego dziecka. Historia, która chwyta za serce i nie puszcza od początku do końca. Czy miłość może pokonać wszystko? Pozwoli zapomnieć o bólu, cierpieniu, odrzuceniu? Czy z miłości można wybaczyć?„Miłość to most. A bywają ciężary, co most pod nimi pęka."„Klaśnięcie jednej dłoni” to też książka ebook o wybaczeniu. Zniewalająca jak jej bohaterowie.WYBITNA PROZA. GORĄCO POLECAM!
Dzika, nieprzystępna i niemalże nie słynna mi Tasmania spleciona z intrygującym i zagadkowym zarysem fabuły plus znakomite rekomendacje związane z inną powieścią Richarda Flanagana "Ścieżki północy" - to wystarczyło, abym zapragnęła przeczytać Klaśnięcie jednej dłoni. Już pierwsze kilkanaście stron udowodniło mi, że to nie będzie prosty orzech do zgryzienia. Książka ebook jest mocna i twarda, to moje pierwsze skojarzenia. Restrykcyjna i chłodna, jak śnieżyca, którą się rozpoczyna. Pomyślnie zostałam uprzedzona przez Natalię (dziękuję :) ), że język, jakim posługuje się twórca jest specyficzny, dzięki temu nie byłam zaskoczona i mężnie brnęłam dalej. Ponieważ rzeczywiście styl Flanagana jest charakterystyczny i podczas lektury nie raz zdarzyło się, że któreś zdanie zazgrzytało mi pomiędzy zębami. Nie raz przyłapywałam się na to, że czytam je po kilkakroć, żeby zrozumieć, przyswoić i móc iść dalej.Klaśnięcie jednej dłoni to dla mnie opowieść precedens. Z jednej strony czytałam ją niemalże dwa tygodnie, choć do dużych gabarytowo się nie zalicza i nie jest również jakoś niezwykle przeładowana treścią. Nie czułam specjalnego przymusu, żeby po nią sięgać, po prostu sobie leżała i czekała na sięgającą dłoń. Z drugiej strony było w niej coś magnetyzującego, co sprawiało, że kiedy już miałam ją w ręku, nie odkładałam dopóki nie zaczynały mi się kleić powieki. Z pewnością, gdyby ta książka ebook była inna, gdyby obfitowała w emocje, dynamiczne zdarzenia i wartką akcję, przeczytałabym ją w dwa wieczory. Lecz nie: ona jest spokojna, na własny sposób senna, wyważona, a równocześnie dziwnie niepokojąca. Gdyby była inna pewnie straciłaby ten własny magnetyzm...Powieść Flanagana jest piękna, na pewien restrykcyjny i trochę nieprzystępny sposób. To fascynujący zapis niełatwych rodzinnych relacji, których fundamentem staje się tragiczne zdarzenie sprzed lat, a może nawet jeszcze wcześniejsze doznania wojenne. To nie literatura rozrywkowa, którą zabijemy ból głowy i zmęczenie, bowiem zbyt dużo myśli wpycha do głowy, zbyt trudne emocje obejmuje swymi stronami. Książka ebook z pewnością spodoba się fanom prozy ambitnej, nieszablonowej, kwiecistej, a zarazem niełatwej. Polecam!
"Obcy sobie ludzie, pomyślał. Patrzył, jak córka siedzi bez ruchu na krześle, i nie zobaczył w niej nic dziecięcego. Wydawało się, że wszelka żwawość i energia ją opuściły. Popatrzył na mały zagracony pokój tchnący ubóstwem; (…) wiedział tylko jedno, a mianowicie, że tego wieczoru znów popije, aby zapomnieć. Życie nie jest życiem. Dzieci nie są dziećmi. Ojcowie są zagubieni, matki odeszły i nie mogą znaleźć własnych dzieci, które i tak opuściły już własne ciało."Już na wstępie muszę powiedzieć, że będzie mi ciężko pisać o tej książce. Trudność ta wiąże się przede wszystkim z emocjami, które wywołuje powieść; są one intensywne, uderzały we mnie podczas lektury coraz mocniejszymi falami, kruszącymi mur bezpieczeństwa i komfortu. Dojmujący smutek, bijący z kart powieści, pogłębia się z każdą wypitą i stłuczoną butelką. Samotność okazuje się najbardziej dotkliwa w obecności najbliższej, można by sądzić, osoby. Ludzie bez przyszłości i bez domu, posiadający jedynie wspomnienia, o których woleliby nie pamiętać. Rozpacz jest tak silne, że nie pozwala żyć, a jednocześnie stanowi jedyny czynnik, który trzyma wydrążone ludzkie skorupy przy śmiesznym zamienniku życia. To tylko wierzchołek góry lodowej tego, co znajdziemy w Klaśnięciu jednej dłoni."W odstępach pomiędzy napierającymi drzewami dostrzegła księżyc i gwiazdy. Dokąd prowadzi ten przerażający korytarz, do przeszłości czy przyszłości, tego nie wiedziała. Drzewa nie dały odpowiedzi, nie wołały, nie wydały z siebie żadnych widmowych głosów objaśniających to wszystko. Były tylko pytaniem. I nie chciały zniknąć."Z prozą Richarda Flanagana spotkałam się już przy okazji rewelacyjnych Ścieżek Północy. Teraz wydana w Polsce została następna jego powieść, Klaśnięcie jednej dłoni, która swą premierę światową miała w roku 1997, a rok potem twórca przeniósł ją na ekrany kin. Film, w którym dużo ról przypadło australijskim imigrantom – w tym także wielu Polaków, m. in.: Jacek Koman czy Kristof Kaczmarek – zdobył nominację do Złotego Niedźwiedzia na Festiwalu w Berlinie. Historia opowiada o losach rodziny słoweńskich emigrantów, ojca i córki, dwojga bliskich sobie ludzi, którzy są dla siebie obcymi. To głównie z ich perspektywy prowadzona jest narracja w powieści...Klaśnięcie jednej dłoni jest opowieścią o niezłych chwilach, dobrych dniach i okropnych latach. Flanagan przedstawia w powieści to, co wydaje się niewyrażalne, na co bohaterom brakuje słów, by to nazwać....http://monweg.blogspot.com/2016/03/klasniecie-jednej-doni-richard-flanagan.html
Książka ebook 'Klaśnięcie jednej dłoni' to bardzo wzruszająca i przejmująca opowiadanie o pierwszym i drugim pokoleniu tasmańskich imigrantów z Europy Środkowej, konkretnie ze Słowenii. Opowieść toczy się na dwóch planach czasowych, w latach 1989-1991, gdy Sonja Buloh jako trzydziestoośmioletnia dziewczyna z nieułożonym życiem osobistym wraca do miejsca z dzieciństwa, do Tasmanii, żeby w końcu zmierzyć się z demonami, które siedzą w jej głowie. I właśnie z tej nieuporządkowanej, nie zamkniętej przeszłości jej i jej ojca wyłania się narracja o ciężkim dzieciństwie Sonji, opowiadana z perspektywy jej i jej ojca, Bojana. Wyłania się z tej opowieści obraz poranionej psychicznie, bardzo samotnej i odrzuconej dziewczynki, bitej i odrzucanej w szkole a także ojca, w Tasmanii robotnika przy zaporze, nazywanego 'bambo', jako człowieka drugiej kategorii, jednego z wielu imigrantów z całej poranionej przez wojnę Europy, mężczyznę, którego opuściła żona, który się rozpił, lecz który lubi stolarstwo i gotowanie idealnej kiełbasy. I to były prawdopodobnie jedyne jego zalety, ponieważ tak poza tym, to dosyć odrażający człowiek. Jak zwykle jednak u Flanagana, bohaterowie jego ebooków nie są jednoznacznie złe, ani jednoznacznie dobre. Nasz Bojan dawno temu w Słowenii był człowiekiem dzielnym, walczącym w powstaniu przeciwko Niemcom, był romantykiem. To wszystko kłębi się w Bojanie przez dziesięciolecia i zatruwa mu te resztki życia. Jak zwykle u Flanagana, zakończenie zaskakuje. Jest on mistrzem uwalniania napięcia, niczym w teatrze antycznym po przeżyciu katharsis.Na osobne wspomnienie zasługuje mowa powieści. W partiach narracyjnych jest on bardzo poetycki, mówiący o uczuciach, o filozofii życia. Mi, jako czytelniczce to bardzo odpowiada, ponieważ daje to wrażenie poezji, czegoś bardziej uniwersalnego w powiedzeniu prawdzie o człowieku.Podsumowując, najwieższa (dla polskiego czytelnika) książka ebook Richarda Flanagana to prześliczna opowiadanie o miłości i życiu w poczuciu autodestrukcji. Lecz o o byciu imigrantem, o wykorzenieniu z jednej tożsamości i nie zakorzenieniu się w nową. Ta autodestrukcja w powieści przejawia się w życiu ojca i córki. Jest również wielka samotność, samotność niemal kosmiczna, którą tylko coś niezwykłego, jakiś cud może przełamać. I ten cud się zdarza. Jest to książka ebook bardzo ważna, która mówi coś kluczowego o kondycji współczesnego człowieka, posthistorycznego. Zalecam książkę gorąco. Ucisk w gardle przez wszystkie strony gwarantowany. http://literackie-zamieszanie.blogspot.com/2016/02/richard-flanagan-klasniecie-jednej-doni.html
Historia zakorzeniona daleko od starego swiata, w dzikiej i niezasiedlonej wówczas Tasmanii. W państwie dalekim dosłownie i w przenośni dla bohaterów o słoweńskich korzeniach. To piękna, epicka opowiadanie o świeżym świecie który stał sie zarazem zbawieniem, jak i przekleństwem dla bohaterów. Twórca zabiera nas w retrospektywną podróż, napisaną pięknym mową do swiata surowego i nieprzychylnego, do swiata gdzie ścierają sie najsilniejsze ludzkie emocje... I zeby wreszcie znaleźć spokoj i odpowiedz na najistotniejsze zapytanie - kim jestem i gdzie jest moje miejsce. Polecam!
Nie tak dawno temu o Richardzie Flanaganie zrobiło się naprawdę głośno. Stało się to za sprawą Nagrody Bookera, przyznanej autorowi za "Ścieżki północy". Tym razem Wydawnictwo Literackie pozwala nam zapoznać się z samymi początkami kariery tego australijskiego pisarza, wydając jego drugą z kolei opowieść "Klaśnięcie jednej dłoni", która pierwotnie ukazała się w roku 1997.Czy jedna noc jest w stanie przemienić całe życie? Bojan i Sonja Buloh przekonują się, że może je nie tylko zmienić, lecz także rozbić na malutkie kawałki, które okażą się niemożliwe do poskładania na nowo. Kiedy Maria postanawia opuścić własnego męża i małą córeczkę, wychodząc w zimną, nieprzyjazną noc ubrana w żałobną, koronkową sukienkę, Sonja wie, że to najistotniejsze odejście jej życia. Odejście, które zdeterminuje jej każdy następny dzień. Nie spodziewała się jednak, że ta noc naznaczy także jej ojca bolesnym piętnem człowieka uciekającego – przed miłością, przed zwyczajnym życiem, uciekającego w alkohol i przemoc. To działo się jednak dawno, dawno temu. Teraz, w roku 1989, roku przemian, Sonja postanawia wrócić na Tasmanię i spojrzeć ojcu w twarz.Flanagan zabiera nas w nieprzyjazne rejony Tasmanii, ukazując relację ojca i córki na przestrzeni niemal czterdziestu lat. Relację trudną, gdyż opierającą się przede wszystkim na poczuciu straty, okazywaną jedynie gestami wypaczonymi, pozbawioną słów. To związek, który nie miał prawa wytrzymać próby czasu, pomimo miłości i przywiązania. Twórca prezentuje nam dwa plany czasowe – przeszłość i teraźniejszość – które wypełniają luki w opowieści, w pewnym stopniu nadają znaczenie każdej decyzji powziętej przez bohaterów. Ukazuje Bojana, uciekającego przed widmem II wojny światowej imigranta, który przechodzi niesamowicie długą drogę, by dostać się wprost do piekła. Drogę od próby pogodzenia się z odejściem małżonki i zbudowania czegoś na kształt domu, przez całkowite poddanie się beznadziejnemu losowi, aż po zamknięcie się w ścianach swojej przeszłości, bólu i poczucia samotności. Sonja różni się od niego, choć jej życie też naznaczone jest piętnem osamotnienia – opuszczona przez matkę, a później ojca, oddana obcym kobietom, postanawia zamknąć się przed całym światem, opuścić ciało i nie wracać, aż do momentu, w którym będzie mogła być ze swoim ojcem. Ta miłość okazuje się jednak trująca, gdyż więzi ją w czterech ścianach z człowiekiem pozbawionym zahamowań, alkoholikiem skupionym na swóim cierpieniu, starającym się zahartować córkę pięścią i bezsennymi nocami, by nieustanna się lepszym człowiekiem, niż on sam. Ta patologiczna miłość, miłość zmieniająca się powoli w cichą nienawiść, jest stanowczo najsilniejszym punktem powieści Flanagana.Jednak twórca pragnie pokazać także powrót – powrót córki, dziewczyny w ciąży pragnącej dokonać kolejnej aborcji. Jak można się domyślić, Sonja postanawia pozostać na Tasmanii, opuszcza niesatysfakcjonującą pracę i puste mieszkanie, i usiłuje pozbierać własne życie do kupy, tak jak stara się ułożyć dawno zniszczony imbryczek, symbol jej marnej egzystencji. Te współczesne elementy powieści, choć też naznaczone beznadzieją i poczuciem ciągle buzującego osamotnienia, w porównaniu z omówionymi przeze mnie wspomnieniami bohaterów, wydają się zbyt idealistyczne, by móc traktować je jako odpowiedni ciąg dalszy relacji wyniszczającej i tłamszącej. Flanagan psuje własną historię, niszcząc psychologiczne portrety postaci (które, trzeba przyznać, też nie zostały nakreślone perfekcyjnie) i wplątując ich w melodramat z tanimi symbolami w roli głównej – dzieckiem, świeżym życiem, będącym jednocześnie mostem między ojcem i córką a także poskładanym imbryczkiem, zapowiadającym drugą szansę na zbudowanie prawdziwego domu. Dramatyczna opowiadanie udręczonego imigranta i jego pozbawionej oparcia córki przemienia się w film z happy endem, smutną wizję spłaszczonego życia i jeszcze bardziej spłaszczonej psychiki: zdewastowanej i tłamszonej przez lata, lecz zdolnej, ot tak, by przebaczyć i zacząć szczęśliwe życie.Powieść ratuje nie tylko rzetelnie omówiona przeszłość bohaterów, lecz także mowa – poetycki, plastyczny, monumentalny wręcz. Momentami jednak Flanagan popada w przesadę, gubi się w dużych porównaniach, metafory stają się wręcz śmieszne. Tego typu potworków jest jednak niewiele, a sam styl autora mogę stanowczo zaliczyć na plus powieści, w którą trzeba było wgryzać się powoli i ze smakiem. Szkoda tylko, że treści nie do końca udało się dogonić formę."Klaśnięcie jednej dłoni" mogło być powieścią dobrą, miało nawet fragmenty, które zapowiadały wielkość, pozostało jednak miałką i przeciętną historią o bliznach potrafiących zniknąć, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Doskonała powieść! Po przeczytaniu poprzedniej tj. "Ścieżki północy", nie miałam wątpliwości, że ta pozycja też będzie znakomita, wciągająca. Gorąco polecam!
Zaczyna się, jak thriller, lecz thrillerem nie jest. Świeża opowieść Richarda Flanagana zabiera nas jednak tam, gdzie nie zabraknie dreszczy i przerażenia – do wnętrza ludzkiej duszy i przeszłości, która wywiera na nas niezatarty wpływ determinujący całe nasze życie.Był rok 1954, kiedy w trakcie gwałtownej śnieżycy, z domu wyszła Maria Buloh, zostawiając za sobą kwilącą wśród czterech ścian córeczkę. Wiedziała, że już nie wróci. Wiedziała, że nigdy nie zobaczy ani jej, ani męża. Nie zostawiła im nawet słowa pożegnania.35 lat później, jej córka, Sonja, powraca z Sydney na Tasmanię, odwiedzając po latach ojca. Niegdyś była dzieckiem, które straciło matkę, teraz jest matką, która sama rozważa stratę dziecka, zastanawiając się ponad przerwaniem ciąży. Ojciec, którego z jednej strony kocha, a z drugiej nienawidzi za to, jak krzywdził ja w młodości po alkoholu, jest dla niej niemal obcym człowiekiem. Podobnie jak dziecko, które w sobie nosi. Rozdarta między przeszłość, a teraźniejszość, które splatają się w jej trudnym życiu w dziwaczny tańcu, stara się podjąć decyzję i zrozumieć swoje uczucia i wszystko, co działo się w przeszłości…Mocna to i trudna lektura. Opowieść poruszająca całą paletę ciężkich tematów, które nigdy nie tracą na aktualności. Tu miłość splata się z wojenną traumą, konieczność ucieczki z obcego państwie z powrotem do tego właśnie kraju, jako domu już, a szukanie samego siebie z próbami odnalezienia w obcym świecie. Bohaterowie powieści Flanagana nie są wewnętrznie sprzeczni, a rozdarci. Ludzcy. Dalecy od papierowych postaci. Spójni psychologicznie. To po prostu zwykli ludzie z ich słabościami, mierzący się ze zwykłym, zwyczajnym, życiem. Życiem pełnym brudu. Życiem, gdzie seks myli się z uczuciem, a konsekwencji stara uniknąć za wszelką cenę. Życiem, w którym tylko czasem zdarzy się coś niezwykłego, jak całkowite zniknięcie kobiety.Stylistycznie powieść, choć szybka pod wobec długości epizodów i opisów, to bardzo kwieciście napisana, przepełniona porównaniami i specyficznym, bardzo literackim stylem rzecz dla wyrobionych czytelników. Dla tych, którzy cenią sobie książki z wyższej półki, niełatwe, za to satysfakcjonujące i intrygujące. Książki, w których tylko pozornie losy się niewiele.Należycie do tej grupy? Sięgnijcie, ponieważ naprawdę jest warto. Polecam.
Mogłoby się wydawać, że literatura australijska nie jest specjalnie dostrzegana i doceniana. Podejrzewam, że niektórzy nie zdają sobie nawet sprawy z tego, jak wielu autorów pochodzi z Australii.Richard Flanagan, którego książki powoli ukazują się w Polsce, znajduje się naprawdę w zacnym gronie pisarzy: Rhonda Byrne („Sekret”), Markus Zusak (australijsko-niemiecki twórca „Złodziejki książek”) i najbardziej prawdopodobnie słynny autor, Thomas Keneally, autor „Listy Schindlera”, na podstawie której Spielberg nakręcił film w 1993 roku.„Klaśnięcie jednej dłoni” to trzecia książka ebook Flanagana, która ukazała się w Polsce. Porusza bardzo delikatne, lecz i ważkie tematy. Na jej podstawie Flanagan spisał scenariusz i nakręcił film, który wszedł na ekrany w 1998 roku pod tytułem „Oklaski jednej dłoni”. Obraz był nominowany do Złotego Niedźwiedzia, a jedną z postaci drugoplanowych zagrała Agnieszka Fritkau-Perepeczko.Głównym bohaterem powieści jest rodzina słoweńskich imigrantów, którzy próbują odnaleźć się w nowej, australijskiej rzeczywistości. Bojan Buloh, wraz z żoną Marią i córeczką Sonją, tworzy małą, lecz nie do końca szczęśliwą rodzinę. Kiedy Sonja kończy 3 lata, Maria opuszcza męża i córkę. To zdarzenie staje się punktem wyjścia dla całej opowieści. Bojan zaczyna pić, staje się agresywny, nie potrafi nawiązać kontaktu z dorastającą córką. Sonja jest samotna, musi o siebie zadbać, ponieważ wie, że nie może liczyć na ojca. Zostawiona przez matkę, w istocie jest także opuszczona przez ojca. Przeżycia z dzieciństwa rzutują na całe jej dorosłe życie – jako dziewczyna nie umie nawiązać zwyczajnych relacji z mężczyznami, a do życia podchodzi w destrukcyjny sposób.Sonja i Bolan nie potrafią poradzić sobie z odejściem Marii. Nie wiedzą, dlaczego do tego doszło i ta niewiadoma jest prawdopodobnie największą tragedią tej rodziny. Bojan odreagowuje na małej Sonji nie tylko to zdarzenie, lecz także lata wojenne, które przeżył w Słowenii.Rozdział po rozdziale poznajemy historię Bulohów. Powoli ukazuje się przed nami przeszłość i teraźniejszość, które tworzą całą opowiadanie o Bolanie i Sonji. „Klaśnięcie jednej dłoni” to pozycja trudna, lecz warta przeczytania. Porusza tematy ciężkie, na które nierzadko ludzie boją się rozmawiać.Ważnym elementem, który tworzy w powieści ten specyficzny i niezwykły klimat, jest język. Muszę przyznać, że nie każdemu taka forma może przypaść do gustu. Mowa jest niezwykły, choć może okazać się męczący. Sprawia, że ciężko tę opowieść zaszufladkować jako obyczajową czy psychologiczną – jest także oniryczna, trochę filozoficzna, momentami wręcz baśniowa. Klimatem (i trochę stylem właśnie) przypomina „Kamyki w brzuchu” Jona Bauera (też zresztą pisarza australijskiego). W obydwu przypadkach główni bohaterowie, jako dorosłe osoby, wracają do domu rodzinnego, z którym nie wiążą niezłych wspomnień.„Klaśnięcie jednej dłoni” to wartościowa książka ebook o rodzinie, nadziei i przebaczeniu. Przede wszystkim jednak o miłości, której bohaterowie nie potrafią nikomu okazywać.
Richard Flanagan, to uznany na całym świecie pisarz, a zaczynał całkiem niedawno.Najwybitniejszy przedstawiciel własnej generacji. Odkryłem jego talent całkiem niedawno, a to dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego, od którego otrzymałem powieść"Ścieżki Północy"."Klaśnięcie jednej dłoni, to następna książka ebook tegoż autora.Gdy pewnej śnieżnej nocy 1954 roku, tasmańską osadę, bez słowa wyjaśnienia opuszcza Maria Buldi, zostawiając maleńką córeczkę Sonję, a także męża, żeby nigdy już nie wrócić, nikt nie przypuszcza, jak to zdarzenie wpłynie na dzieje reszty mieszkańców.Kilkanaście lat potem dorosła już Sonja, powraca w rodzinne strony, usiłując uporać się z demonami przyszłości, a także mając nadzieję na pojednanie z ojcem.Tak rozpoczyna się ta cudowna opowieść, o miłości, traumatycznych zdarzeniach z przeszłości, o wojnie, która zmienia na zawsze każdego człowieka, a także o tym, że każdy z nas ma jakąś tajemnicę, z którą nie zawsze chce się dzielić z innymi.Pięknie napisana, idealnym językiem, pełna poetyckich metafor.Scen które wywołują wzruszenie, lecz i takie, które rozdzierają serce.Przeniosłem się z łatwością, w ten odległy,tasmański świat, to oczywiście zasługa autora i jego niesamowitej umiejętności wprowadzania czytelnika w własny stworzony świat.Polecam.
„Bo wydarzyło się to dawno, dawno temu w świecie, który sczezł później w torfie, w zapomnianą zimę na wyspie, o której niewielu słyszało. Zaczęło się przed tą porą, kiedy śnieg całkowicie i nieodwołalnie pokrywa ślady. Jak czarne chmury przesłaniają gwiazdy i rozświetlone księżycem niebo, jak najgęściejszy mrok otula szepczącą krainę. Dokładnie w tej chwili, w której czas się przełamał.” str. 364Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1954 w obozowisku robotników budujących hydroelektrownię zwanym Butlers Gorge. Pewnej zimowej nocy podczas gwałtownej śnieżycy Maria Buloh pakuje małych rozmiarów walizkę, i wychodzi z domu nie zostawiając żadnej wiadomości, ślad po niej ginie, nikt nie wie dokąd się udała i dlaczego. Zostawiając trzyletnią córeczkę Sonję i męża Bojana nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jakie będzie to niosło ze sobą konsekwencje. Córkę skazuje na opiekę w rodzinach zastępczych, a mąż popada w alkoholizm, by ostatecznie znęcać się ponad nieletnią córką. Sonja po kilkunastu latach wraca w rodzinne strony, gdzie po cichutku liczy na pogodzenie się z ojcem, którego ostatni raz widziała mając 16 lat. Teraz trzydziestoośmioletnia Sonja stale nie rozumie co skłoniło matkę do odejścia, skazując ją na zaniedbania a także brak miłości rodzicielskiej. Sonja ukrywa przed ojcem, że jest w ciąży bowiem zdecydowana jest na aborcję, w dodatku już nie pierwszą. Przypadkiem spotyka Helvi, która przychodzi jej z pomocą. „Imbryk i dzbanuszek, spodek i filiżanka na betonie. Porcelana, perłowo gładka z zewnątrz, ostra jak szkło i sucha jak śmierć, gdy stłuczona. Czy oni również się tak potłukli? Potłukli? Rozbity imbryk i dzbanuszek. Śpiew matki. Szloch ojca. Strzaskany spodek i filiżanka. Czy oni również się tak potłukli? W głowie wycie, które za nic nie chciało ucichnąć.” str. 345Zapraszam na całą recenzję: http://nhoryzonty.blogspot.com/2016/02/przedpremierowo-klasniecie-jednej-doni.html#more
Richarda Flanagana poznałam przy okazji lektury jego książki „Ścieżki północy”. Nie ukrywam, że było to wymagające dzieło, lecz jednocześnie wywarło na mnie ogromnie pozytywne wrażenie – książka ebook była szczera i cudownie napisana. Nie tak dawno udało mi się przeczytać kolejną opowieść tego autora. „Klaśnięcie jednej dłoni” to równie urzekająca historia, co trudna, lecz do takich tematów w przypadku Flanagana należy przywyknąć. Twórca idealnie radzi sobie z kreacją intrygującej historii, otwarcie opowiada o trudach zwykłego człowieka, a robi to w sposób urzekający. Nie ma znaczenia, jak mocno przygnębiająca jest treść. Coś niezwykłego ma w sobie każdy element jego powieści, ponieważ naprawdę nie sposób się od nich oderwać.Spodziewałam się, że książka ebook nie będzie łatwa. Starczy spojrzeć na jej okładkę – szara, lekko przygnębiająca. I taka sama jest jej zawartość. Nie ma się co oszukiwać, że znajdziemy w niej coś lekkiego albo zabawnego. A jednak niesamowicie fascynuje już od pierwszej strony. Zwykła, szara rzeczywistość, ludzkie błędy i rozpacz – to wszystko ubrane w słowa w stylu Flanagana: robiącym wrażenie, wbijającym w fotel… To, co najbardziej podoba mi się w ebookach tego australijskiego pisarza, jest to, że omawia wszystko wprost. „Klaśnięcie jednej dłoni” to także bardzo konkretna powieść. Twórca nie stara się, by wyrazić gniew albo cierpienie własnych bohaterów w okrężny, mniej dosadny sposób. Jeśli trzeba krzyknąć, usłyszymy krzyk. Jeśli trzeba użyć wulgaryzmu – pojawi się najgorsze ze wszystkich świństw. W ten sposób bardzo realistycznie przedstawił relację na linii ojciec-córka, która niestety nie wyglądała różowo. Flanagan opowiada tę historię, co rusz wracając do przeszłości, nakreślając sytuację sprzed lat, jak i po latach, gdy znowu dochodzi do spotkania Sonji i Bojana. Śledzimy tę relację z niemałych zaangażowaniem, targają nami różne emocje, zadajemy sobie tak dużo pytań. I czytamy dalej, ponieważ historia, choć trudna i pełna udręki, staje się czymś fascynującym. I naprawdę chcemy poznać, jak ona się zakończy. Pamiętam, do końca zastanawiałam się, co takiego przydarzyło się Marii Buloh. Jej zniknięcie stało się przyczyną udręki męża i rozpaczy córki, czyli tym, o czym czytamy przez całą powieść. Objaśnienie pojawiło się dopiero na samym końcu, powiem nawet, że było to nieco zaskakujące, ponieważ po tylu stronach przestałam mieć nadzieję, że poznam przyczynę. Lecz – na zakończenie historia wydaje nam się kompletna. Dzięki ujawnieniu tej tajemnicy, czujemy wreszcie, że poznaliśmy CAŁĄ historię. Bez niedomówień, bez nierozwiązanych spraw. Starczy spojrzeć na opis tej książki – już wówczas wiadomo, że nie każdemu może się ona spodobać. Z mojej strony mogę zapewnić jednak, że naprawdę warto poświęcić jej czas. Nie należy do łatwych, mówiąc wprost, lecz z pewnością może się podobać. Mimo przygnębiającego wyrazu, potrafi zaciekawić, mocno wciągnąć, a także zafascynować. A ogromu emocji, jaki w nas wywołuje, nie sposób omówić nawet wieloma słowami…