Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Eliza Ostaszewska, poetka utrzymująca się z pracy w bibliotece, właśnie wydała tomik własnych wierszy, a zaprzyjaźniony pub zorganizował jej wieczór autorski. Nie jest jej jednak dane nacieszyć się sukcesem, bo już nazajutrz odbiera zagadkowy telefon ze szpitala. W jednej chwili tragiczna przeszłość gwałtownie wkracza w jej życie i całkowicie je zmienia.Co się wydarzy, gdy unikająca najbliższych związków trzydziestolatka z dnia na dzień zostanie matką nastoletniej dziewczynki? Jak artystka, kochająca literaturę i sztukę absolwentka kulturoznawstwa, poradzi sobie z prowadzeniem firmy? Czy będzie potrafiła dokonać właściwych wyborów?Magdalena Knedler w świeżym wydaniu – mocno obyczajowym i miłosnym – udowadnia nam, że o uczuciach można pisać z humorem, lecz i na poważnie, już z pewnością nie ckliwie i bez tony cukru. I, co najważniejsze, historia nie straci własnych „uzdrawiających” właściwości. Bez wątpienia opowieść ta sprawdzi się jako pigułka na chandrę i odskocznia od zgryzot i smutków.Agnieszka Pohl, Obsesyjna BiblioteczkaMagdalena KnedlerAutorka powieści „Pan Darcy nie żyje”, „Winda” i „Nic prócz strachu”. Za opowieść „Pan Darcy nie żyje” otrzymała nominację w kategorii „debiut” do nagrody Emocje 2015, przyznawanej przez Radio Wrocław Kultura za najciekawsze lokalne zdarzenie kulturalne roku i nominację do nagrody WARTO 2016 przyznawanej przez wrocławską Gazetę Wyborczą. Recenzentka i redaktorka współpracująca z portalami kulturalno-informacyjnymi. Mieszka i pracuje we Wrocławiu.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Klamki i dzwonki |
Autor: | Knedler Magdalena |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Novae Res |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Zalecam recenzję książki "Klamki i dzwonki" na portalu Sztukater.pl: https://sztukater.pl/ksiazki/item/20902-klamki-i-dzwonki.html
"Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez skazy i pomrzemy bez rutyny." Tak Wisława Szymborska, której duch jest bardzo mocno wyczuwalny w powieści "Klamki i dzwonki", zdefiniowała ludzki los. I podobnie Magdalena Knedler ukazuje nam w własnej nowej odsłonie - obyczajowej, emocjonalnej i bardzo ludzkiej, w jaki sposób koleje losu zmieniają człowieka i stawiają go w obliczu wyzwań, których kompletnie się nie spodziewa, a dzięki którym zdobywa nowe doświadczenia i inaczej patrzy na słynne mu do tej pory miejsca i ludzi. Stworzona przez Magdę bohaterka - Eliza Ostaszewska - jest lubiącą samotność poetką, bibliotekarką a także wielbicielką dobrej kawy i literatury. Jej życie jest dość spokojne i podporządkowane pragnieniu wydania swojego tomiku poezji, co dzięki ascetycznemu trybowi życia i odkładaniu na ten cel każdego grosza, ostatecznie się udaje. W miarę uporządkowane życie Elizy burzy jedna rozmowa telefoniczna, która przywołuje duchy przeszłości i sprawia, że Eliza decyduje się zaopiekować nastoletnią córką własnej byłej przyjaciółki, a także przejąć jej nieźle prosperujący biznes. Jednocześnie na horyzoncie pojawia się obiekt skrytych westchnień Elizy z czasów studiów kulturoznawczych - Albert Dębski, aktualnie wzięty prawnik, któremu rudowłosa koleżanka ze studiów też na lata zapadła w pamięć. Zabawnie, lecz i nostalgicznie omówiony przez Magdę splot okoliczności doprowadza do tego, że ścieżki Elizy i Alberta na moment się krzyżują, żeby później znów rozejść się w przeciwnych kierunkach. Tym bardziej, że o względy Elizy zabiega też przesympatyczny lekar Oleński, a ponad odzyskaniem Alberta usilnie pracuje jego ex-żona. Dzięki wprawnie poprowadzonej akcji, umiejętnemu mieszaniu zdarzeń przeszłych z teraźniejszymi a także plastycznemu językowi, jakim pisana jest książka, do końca nie wiemy, jaki finał będzie miała ta historia. Z pisarstwem Magdaleny Knedler spotkałam się po raz pierwszy przy okazji lektury kryminalnej serii o Annie Lindholm i bardzo się cieszę, że autorka usiłuje innych gatunków i to z dużym powodzeniem. "Klamki i dzwonki" to opowieść ciepła, optymistyczna i pełna literackich odniesień, co jest według mnie już znakiem rozpoznawczym Magdy :). Czyta się ją z czystą przyjemnością też dlatego, że wraz z bohaterami przemierzamy uliczki pięknego Wrocławia. Serdecznie zalecam tę książkę każdemu, kto lubi się pośmiać, lecz i wzruszyć.
-Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez skazy i pomrzemy bez rutyny.- Tak Wisława Szymborska, której duch jest bardzo mocno wyczuwalny w powieści -Klamki i dzwonki-, zdefiniowała ludzki los. I podobnie Magdalena Knedler ukazuje nam w własnej nowej odsłonie - obyczajowej, emocjonalnej i bardzo ludzkiej, w jaki sposób koleje losu zmieniają człowieka i stawiają go w obliczu wyzwań, których kompletnie się nie spodziewa, a dzięki którym zdobywa nowe doświadczenia i inaczej patrzy na słynne mu do tej pory miejsca i ludzi. Stworzona przez Magdę bohaterka - Eliza Ostaszewska - jest lubiącą samotność poetką, bibliotekarką a także wielbicielką dobrej kawy i literatury. Jej życie jest dość spokojne i podporządkowane pragnieniu wydania swojego tomiku poezji, co dzięki ascetycznemu trybowi życia i odkładaniu na ten cel każdego grosza, ostatecznie się udaje. W miarę uporządkowane życie Elizy burzy jedna rozmowa telefoniczna, która przywołuje duchy przeszłości i sprawia, że Eliza decyduje się zaopiekować nastoletnią córką własnej byłej przyjaciółki, a także przejąć jej nieźle prosperujący biznes. Jednocześnie na horyzoncie pojawia się obiekt skrytych westchnień Elizy z czasów studiów kulturoznawczych - Albert Dębski, aktualnie wzięty prawnik, któremu rudowłosa koleżanka ze studiów też na lata zapadła w pamięć. Zabawnie, lecz i nostalgicznie omówiony przez Magdę splot okoliczności doprowadza do tego, że ścieżki Elizy i Alberta na moment się krzyżują, żeby później znów rozejść się w przeciwnych kierunkach. Tym bardziej, że o względy Elizy zabiega też przesympatyczny lekar Oleński, a ponad odzyskaniem Alberta usilnie pracuje jego ex-żona. Dzięki wprawnie poprowadzonej akcji, umiejętnemu mieszaniu zdarzeń przeszłych z teraźniejszymi a także plastycznemu językowi, jakim pisana jest książka, do końca nie wiemy, jaki finał będzie miała ta historia. Z pisarstwem Magdaleny Knedler spotkałam się po raz pierwszy przy okazji lektury kryminalnej serii o Annie Lindholm i bardzo się cieszę, że autorka usiłuje innych gatunków i to z dużym powodzeniem. -Klamki i dzwonki- to opowieść ciepła, optymistyczna i pełna literackich odniesień, co jest według mnie już znakiem rozpoznawczym Magdy :). Czyta się ją z czystą przyjemnością też dlatego, że wraz z bohaterami przemierzamy uliczki pięknego Wrocławia. Serdecznie zalecam tę książkę każdemu, kto lubi się pośmiać, lecz i wzruszyć.
Magdalena Knedler to autorka, która za własny debiut "Pan Darcy nie żyje" otrzymała nominację do nagrody Emocje 2015, przyznawanej przez Radio Wrocław Kultura. Ponadto jest recenzentką i redaktorką współpracującą z portalami kulturalno-informacyjnymi. Młoda mieszkanka Wrocławia.Eliza Ostaszewska to niespełniona poetka. Kiedy napisała własny pierwszy tomik, nikt nie zdecydował się go wydać, z racji tego, iż poezja w obecnych czasach jest mniej szanowana i czytana. Kiedy nakładem własnych środków ukazuje się on na "świecie", jej świat znacząco ulega zmianie. I nie jest to spowodowane autorskim wybiciem, tylko przeszłością, która wali do niej drzwiami, domagając się uwagi. Jej przyjaciółka z zamierzchłych lat, Helena ma do niej prośbę nie do odrzucenia. Czy Eliza zdoła wybaczyć jej błędy, a sama przyjmie na siebie olbrzymi obowiązek? Co, jeśli na własnej drodze spotka też własną dawną, "ukrytą" miłość, która skrycie stale o niej myśli?"Klamki i dzwonki" to opowieść obyczajowa z dużą dozą romantyzmu, co jest wisienką na torcie. Mocno realna, przejrzysta fabuła dawkowana czytelnikowi pięknym mową z literackimi odniesieniami. Sam fakt, że miłość podawana jest tu w idealnych proporcjach, z delikatnością, by nie zarzucić czytelnika niespodziewanymi, nierzeczywistymi uczuciami sprawia, że książkę czyta się z olbrzymią przyjemnością.Bohaterowie są wrażliwi, ludzcy, popełniają błędy i ponoszą za to konsekwencje. Twórca nie oszczędza ich, poddając niewłaściwe czyny pod odpowiednią odpowiedzialność. Mają pewną głębię, wykształcone dokładnie profile psychologiczne. Na próżno szukać tu lukrowanych historii, pełnych miłości i szczęścia. Postacie muszą sobie radzić z przeciwnościami losu, które jak na złość narastają. Ponadto męczy ich przeczucie, że w przeszłości poszli błędną drogą, która poprowadziła ich w ślepą uliczkę. Jednak kreacje otrzymują drugą szansę, gdzie mogą przemienić własny zamierzchły wybór. Czy potrafią z niego skorzystać?Jest to nostalgiczna opowieść, pełna sentymentalnych wspomnień, powrotów do przeszłości, niekiedy bardzo bolesnych. Lekkie pióro autorki pozwala na znalezienie się wśród kartek, retrospekcji i częstych zmian jeśli chodzi o narrację.W powieści Pani Magdalena przedstawia nam kilka punktów widzenia, mamy narrację pierwszoosobową a także wszechwiedzącego narratora. Pozwala nam to na zagłębianie się w umysły bohaterów, co ułatwia nam zadanie, bo niekiedy ich fantazja potrafi narobić pokaźny rozgardiasz. Zalecam książkę wszystkim, którzy nie znają twórczości autorki, bo w tej powieści poradziła sobie wyśmienicie. Połączyła kilka wątków, złączyła w całość różnorodne życia, stworzyła nieszablonową strukturę a także wykreowała różnorakie charaktery, całkowicie od siebie odmienne. Recenzja znajduje się też na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Mówi się, że serce nie sługa, a jednak ten słynny z szerokiego liryzmu organ potrafi postawić się swojej wrażliwości i mimowolnie zaczyna służyć rozkazom zwykłego rozsądku. Jeżeli przedmiotem tej wewnętrznej wariacji staje się ulotna chwila sprzed lat, myśli zaczynają wariować i finalnie nierzadko dążą do obrania najwygodniejszej opcji. Magdalena Knedler powieścią „Klamki i dzwonki” przywraca bohaterom szansę dokonania właściwych wyborów, lecz jednocześnie nie zapomina o trudzie codzienności, samoistnie wypierającej prawdziwe marzenia. Pogrążona w wiecznej zadumie Eliza Ostaszewska wciąż balansuje pomiędzy zwykłą pracą w bibliotece a swoją poetycką duszą, która prowadzi ją do wydania tomiku poezji. Skromny wieczór autorski w zaprzyjaźnionym pubie przynosi odrobinę satysfakcji i zadowolenia, lecz zagadkowy telefon ze szpitala sprawia, że myśli dziewczyny zaczynają toczyć wewnętrzny spór. Do jej mocno zadumanego życia wkrada się bowiem niespokojna przeszłość i dosłownie naciera na wypracowany przez nią porządek dnia. Dawna przyjaciółka, Helena Bukowska, którą los obarcza nieuleczalną chorobą, pragnie zapewnić swej córce Agacie szansę na zwyczajne życie i właśnie w Elizie widzi nową opiekunkę nastolatki. Życie poetki zaczyna się zmieniać, lecz jednocześnie, w najbliższej odległości, żywot własny wiedzie Albert Dębski, adwokat, którego życie prywatne pozostawia dużo do życzenia. Facet zatraca się we swoich wspomnieniach i wciąż wraca do młodzieńczej chwili, do której, już we swoich myślach, mimowolnie wraca także główna bohaterka… Cień przeszłości rzuca się swym ciężarem na potok bieżących przemyśleń, czym dynamicznie nadaje powieści stricte refleksyjnego charakteru i sprawia, że czytelnik od początku chce zaangażować się w tę piękną opowieść. Nie jest to jednak ckliwy romans polany słodkim lukrem, a przepełniona niespotykaną wrażliwością historia, w której swe miejsce zagrzała także gorycz codzienności. Obraz okrutnej choroby przeplata się tutaj z wizerunkiem przyjaźni i matczynej miłości, łagodnie sygnalizując zbliżającą się śmierć, a życie pozostałych bohaterów toczy się wokół ich swoich dramatów, precyzjyjnie wychwytując słabości każdego z nich. Autorka z niezwykłą lekkością operuje słowem, wciąż podchwyca jego urok i sprawia, że czytelnik nieprzerwanie kontempluje zastosowany styl. Odpowiednio wyważone zwroty, często potraktowane ironicznym poczuciem humoru, stanowią dużą atrakcję dla fanów literatury pięknej, a liczne nawiązania do mniej albo bardziej słynnych dzieł literackich potwierdzają, że Magdalena Knedler posługuje się nie tylko wyobraźnią, lecz także olbrzymią wiedzą. Nasycony ekspresją mowa niewątpliwie podkreśla emocjonalny charakter powieści, lecz własny udział w jej temperamentnej odsłonie ma także osobliwa narracja, którą posługuje się polska autorka. Częste wspomnienia mieszają się tu bowiem z obecnymi wydarzeniami, a trzecioosobowy narrator mądrze miesza się z monologami poszczególnych bohaterów. Każdy chce dojść do głosu i opowiedzieć swoją historię, a kombinacja różnorakich narracji zdaje się przemyślanym rozwiązaniem. Zauważalny chaos, tak delikatnie i genialnie wprowadzony, wprawia zatem w ruch kolejne wydarzenia i sprawia, że czytelnik mimowolnie w nich uczestniczy. Cała recenzja na stronie: http://www.mozaikaliteracka.pl/2016/12/klamki-i-dzwonki-magdalena-knedler-czy.html
„Klamki i dzwonki” Magdaleny Knedler, to powieść, od której zaczęłam własną przygodę z jej twórczością. Czytałam wiele pozytywnych opinii o ebookach pani Magdy, więc liczyłam na wiele. Czy zostałam zauroczona jej najnowszą powieścią? Zapraszam na recenzję.Eliza Ostaszewska pracuje na pół etatu w bibliotece i właśnie wydała tomik poezji, który cieszył się wielkim uznaniem, podczas jej pierwszego spotkania autorskiego. Jednak radość z sukcesu nie trwa zbyt długo, gdyż wszystko niszczy dziwaczny telefon ze szpitala. Okazuje się, że jej dawna przyjaciółka zachorowała na raka i potrzebuje od niej pomocy. Wówczas właśnie tragiczna przeszłość wkrada się w jej życie i całkowicie je zmienia. Czy Eliza jest gotowa na takie zmiany. Czy sobie poradzi z odpowiedzialnością za dorastającą nastolatkę. W jej życiu pojawi się także facet – Albert Dębski, do którego dziewczyna kiedyś czuła coś więcej, niestety facet obecnie ma żonę, choć w jego małżeństwie nieciekawie się dzieje. Czy Eliza będzie potrafiła dokonać trafnych wyborów? Przekonajcie się sami.„Magdalena Knedler, to autorka powieści „Pan Darcy nie żyje”, „Winda” i „Nic prócz strachu”. Za opowieść „Pan Darcy nie żyje” otrzymała nominację w kategorii debiut do nagrody Emocje 2015, przyznawanej przez Radio Wrocław Kultura za najciekawsze lokalne zdarzenie kulturalne roku i nominację do nagrody WARTO 2016 przyznawanej przez wrocławską Gazetę Wyborczą. Recenzentka i redaktorka współpracująca z portalami kulturalno – informacyjnymi. Mieszka i pracuje we Wrocławiu.”„Klamki i dzwonki” to bardzo interesująca opowieść obyczajowa z wątkiem miłosnym, który na całe szczęście nie jest przesłodzony i nie przytłacza całej opowieści. Jest doskonale wyważony i wplątany w fabułę książki. Na pewno jest to opowieść oryginalna, a zarazem bardzo naturalna, napisana nietuzinkowym językiem, która wciąga czytelnika już od pierwszej strony.Powieść ta jest wielowątkowa i już na samym początku poznajemy dzieje kilkorga bohaterów, którym życie nie szczędzi przykrości. Helena, która boryka się z chorobą, Agata, dwunastoletnia dziewczynka, która musi zmierzyć się z chorobą matki, Dagny, następna nastolatka, która wplątała się w romans ze starszym od siebie mężczyzną, i który niestety miał tragiczny finał. Jest również Albert, prawnik, który zajmuje się sprawą nastolatki, a jego małżeństwo powoli staje się fikcją, no i oczywiście Eliza, która będzie musiała podjąć trudne życiowe decyzje. Każdy z bohaterów jest z bagażem swoich doświadczeń i popełnionych błędów, lecz każdy z nich spogląda z nadzieją w przyszłość i walczy o lepsze jutro. Dzieje tych postaci będę się splatać i łączyć ze sobą, i dzięki temu autorka pokazała mi jak przewrotny potrafi być los oraz, że naszym życiem zawsze rządzi przeznaczenie.Niestety jest jedna rzecz, która nie podobała mi się w tej powieści, mianowicie opisy, które miejscami zdominowały tę historię. Tak naprawdę, to trzy czwarte książki stanowią opisy, a dialogów jest jak na lekarstwo. Uważam, że gdyby autorka skróciła je o połowę, to książka ebook zyskałaby na tym i nabrałaby uroku a także przejrzystości. Niemniej jednak książkę oceniam nieźle i na pewno nie odradzę Wam jej, gdyż uważam, że warto ją przeczytać i poznać historię Elizy i reszty bohaterów.Bardzo spodobali mi się bohaterowie, to normalne osoby z problemami, jakich dużo chodzi ulicami naszych miast. Jednak autorka przedstawiła ich w taki sposób, że dla mnie stawali się oni wyjątkowi w tej własnej zwyczajności. Bardzo mi się to podobało i dzięki temu jeszcze bardziej mogłam się z niektórymi z nich utożsamić i choć na moment wejść w ich skórę.„Klamki i dzwonki” to opowieść obyczajowa, której fabuła nieraz Was zaskoczy. Ciekawi bohaterowie i miłość, która nie zawsze musi być pokazana w otoczce kwiatków, serduszek i cukierkowej scenerii. Jedyny minus, to te nieszczęsne opisy, które momentami doprowadzały mnie na skraj znudzenia. Jednak uważam, że osoby, które lubią powieści obyczajowe powinny skusić się na lekturę tej powieści, ponieważ na pewno miejscami zostaną mile zaskoczeni.Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Eliza Ostaszewska to młoda, samotna kobieta, pracująca w bibliotece i początkująca poetka, która właśnie wydała własny pierwszy tomik poezji, a całkiem udany wieczór autorski zorganizował jej znajomy w zaprzyjaźnionym pubie. Dziewczyna nie potrafi jednak do końca cieszyć się swoim sukcesem, coraz częściej bowiem wraca wspomnieniami do czasów studenckich, kiedy to zauroczyła się w pewnym chłopaku. Pewnego dnia otrzymuje telefon, iż jej była przyjaciółka Helena Bukowska - z którą niegdyś poróżniło ją uczucie do tego samego faceta - jest śmiertelnie chora, a jej ostatnią wolą jest przejęcie przez Elizę opieki ponad dwunastoletnią córką Agatą a także przejęcie zakładu fryzjerskiego. W szpitalu Eliza poznaje sympatycznego i nieśmiałego onkologa Roberta Oleńskiego, któremu wpada w oko. Tymczasem Albert Dębski - adwokat nie może dojść do porozumienia ze własną żoną Pauliną. Uświadamia sobie, że prawdopodobnie nigdy jej nie kochał, a jedyną kobietą, z którą mógłby zaznać szczęścia jest Eliza Ostaszewska, którą ujrzał na wieczorze poetyckim. Wróciły do niego wspomnienia z przeszłości. Ponadto facet otrzymuje sprawę, w której ma zostać obrońcą siedemnastoletniej kobiety - Dagny Zander, która rzekomo potrąciła ze skutkiem śmiertelnym starszego człowieka...Bez wątpienia książka ebook jest bardzo nieźle napisana, bogatym i pięknym mową a także lekkim i przyjemnym w odbiorze stylem. Początkowo przeraziła mnie mała czcionka, lecz historia mnie na tyle wciągnęła, że w pewnym momencie przestało mi to przeszkadzać, a nawet o tym zapomniałam i w miarę dynamicznie pochłaniałam kolejne strony. Zdarzało się też słownictwo wulgarne, głównie w trakcie rozmów prowadzonych między wspólnikami kancelarii adwokackiej tj. pomiędzy Maćkiem a Albertem, co kompletnie mi nie zawadzało i nie miało znaczącego wpływu na jakość książki. Mogę nawet rzec, że niesamowicie bawiły mnie dialogi obydwu panów.Fabuła natomiast jest dość intrygująca, a przede wszystkim charakteryzuje się wielowątkowością. Mianowicie poza wątkiem miłosnym pojawiają się też inne, dodające całości poniekąd pikanterii i wyjątkowo ją urozmaicając (np.: sprawa potrącenia pieszego ze skutkiem śmiertelnym, relacja matka-córka, kłopoty małżeńskie, choroba najlepszej przyjaciółki głównej bohaterki, rozterki Dagny Zander i inne). Niestety według mnie ukazana historia jest również dość przewidywalna, co w pewnym momencie odbiera w jakimś stopniu przyjemność z kontynuowania lektury. Tym bardziej, że muszę przyznać, że od dwusetnej strony książki, miałam niestety momenty znudzenia i znużenia, czasami normalnie się męczyłam w trakcie jej lektury. Akcja bowiem toczyła się bardzo wolno, stopniowo ujawniane były fakty i wydarzenia z przeszłości, lecz też te teraźniejsze. Dodatkowo było dużo opisów, stanowiących zdecydowaną większość w porównaniu do dialogów. Były to nie tylko omawiane zaistniałe zdarzenia, lecz także obszerne spostrzeżenia bohaterów. Moim zdaniem, mogły zostać okrojone i zwięźlej przedstawione, bez zbędnych elementów. Momentami miałam wrażenie, jakby wszystko było naciągane i specjalnie wydłużane. A to niestety przeszkadzało, tym bardziej, że koniec opowieści i rozwiązanie wszystkich wątków było naprawdę do przewidzenia. Bywały zatem chwile, kiedy normalnie pragnęłam dotrzeć już do ostatniej strony, pragnęłam, żeby ta książka ebook się już skończyła.Cała opowiadanie ukazana jest z perspektywy paru bohaterów, co niewątpliwie jest dobrym pomysłem, bo możemy dokładniej i precyzyjniej poznać i zrozumieć uczucia, myśli i zachowania postaci. Każda z tych osób boryka się z różnorakimi problemami, dzieli się własnymi przemyśleniami, wspomnieniami z przeszłości, własnymi uwagami, chwilami zwątpienia, porażkami i sukcesami, smutkami i rozterkami. Każda z tych osób pragnie miłości, poczucia bezpieczeństwa, wsparcia, pomocy, szczęścia, chce zostać docenioną i zauważoną, a jednocześnie za wszelką cenę unika samotności i odrzucenia przez społeczeństwo. "Klamki i dzwonki" to na pewno opowieść warta uwagi, głównie ze względu na poruszane, jakże prawdziwe i życiowe tematy, które zdecydowanie skłaniają do refleksji i uświadamiają dużo kwestii. Książka ebook bowiem traktuje o pięknej miłości, niezwykłej przyjaźni, relacjach rodzinnych a także relacji matka-córka, chorobie, zdradzie, bólu, zazdrości, tęsknocie, śmierci, utracie najbliższej osoby, samotności, bezpłodności, depresji a także poszukiwaniu drogi do szczęścia, stabilizacji i upragnionego spokoju. Bezwzględnie jej atutami są: cudowny i prosto przyswajalny język, plastyczny i konkretny styl pisania, wartościowe i cenne cytaty a także trafnie wysnute wnioski, wyraziście wykreowani bohaterowie, wielowątkowość a także dotknięcie wielu ważnych zagadnień. Opowieść wzbudza również skrajne emocje, są chwile wywołujące uśmiech na twarzy, lecz jest również czas smutku, wzruszenia i refleksji. Co prawda mam mieszane uczucia po jej lekturze, lecz nie żałuję czasu poświęconego na poznanie zawartej w niej historii. Zapewne za jakiś czas sięgnę po kolejne powieści autorki.
W dzisiejszych czasach już nikt nie potrzebuje poezji. Do takich wniosków dochodzi Eliza Ostaszewska, bibliotekarka i korepetytorka, która ledwo wiążąc koniec z końcem spełnia własne marzenie – wydaje swój tomik wierszy. Czy może nacieszyć się sukcesem? Raczej nie, w znacznej mierze za sprawą telefonu przyjaciółki sprzed lat, której prośba wywraca życie dziewczyny do góry nogami.Samotna, rozpamiętująca stale tkwiące w niej uczucie do pewnego mężczyzny, czuje, że jej codzienność niespodziewanie zaczyna przyspieszać, jakby do tej pory uśpiona ruszyła z kopyta. Przejmując opiekę ponad nastoletnią kobietą i obowiązki związane z prowadzeniem firmy przekracza progi świata, którego do tej pory nie znała. Czy sobie poradzi? Czy natrafi na kogoś, w kim będzie mogła odnaleźć wsparcie?Trochę inna, niż wszyscy. Eliza. Żyjąca przeszłością, skłonna do zadumy, rezygnująca z wygód na rzecz ambitnych, choć mało współczesnych marzeń. Sama. Aż do pewnego momentu, ponieważ zmuszona przez los będzie musiała przejść pewną metamorfozę. I przejdzie. Albert Dębski, właściciel kancelarii prawnej, tkwi w nieszczęśliwym związku, a wszystkie znaki na niebie i ziemi głoszą, że nie tak mogło wyglądać jego życie. Inteligentny, otoczony wianuszkiem ludzi, a jednak samotny. Ostatnio wciąż myślący o pewnej kobiecie z przeszłości. Jest jeszcze pewna młoda, zagubiona dziewczyna, na którą padło oskarżenie o spowodowanie wypadku ze śmiertelnym skutkiem. Jest nastolatka, której życie dość dynamicznie pokazało niełatwą stronę istnienia. Jest miłość i przyjaźń i to właśnie one, tuż obok Elizy i Alberta, odgrywają tutaj jedne z ważniejszych ról. Ponieważ pomimo smutku i niesprawiedliwości panoszących się w książce, autorka pozwala czytelnikowi cieszyć się także nadzieją. Dokładnie tak, jak to bywa w rzeczywistości każdego z nas. Niezaprzeczalnie kreślona jedynymi w swoim rodzaju bohaterami, z bagażem ludzkich słabości, ulotnych nadziei, popełnionych błędów. Oryginalna, płynąca miarowym rytmem, a jednak nie do końca przewidywalna. Magdalena Knedler pokazała, że opowieść obyczajowa może dużo mieć oblicz. To stworzone przez nią z pewnością wnosi w polską literaturę powiew świeżości.Ale…Nie wszystko powaliło mnie tutaj na kolana. Nie ukrywam, że ciężko było mi się wbić w środowisko stworzone przez tę autorkę. Zdezorientował mnie początkowy natłok bohaterów, którzy mając własne pięć sekund dynamicznie przesuwani byli na boczny tor, by ustąpić miejsca komuś innemu. I choć same postaci okazały się nieźle „naszkicowane”, nie od razu miałam także wrażenie. Do tego doszła mieszana narracja pierwszoosobowa, prowadzona przez dwie osoby naprzemiennie przejmujące stery i narracja trzecioosobowa, dzięki której poznajemy dzieje drugoplanowych postaci. Mogło być inaczej. No lecz nie jest.„Klamki i dzwonki” to bez dwóch zdań opowieść o naturalnym wydźwięku, obyczajowa, z towarzyszącym akcji wątkiem miłosnym. Nie jest to jednak pod żadnym wobec filmowy romans, wyjęty rodem z fantazji pisarek klasycznych love stories. Niesłodki i nie gorzki, bez zbędnych ochów i achów, nieprzejaskrawiony, niedekorowany, a potrafiący oddać klimat prawdziwego uczucia. Na własny sposób piękny, ponieważ największą zaletą tej książki okazuje się właśnie jej naturalność i oryginalność zarazem. Tę właśnie historię, która wyszła spod pióra Magdaleny Knedler, polecę fanom powieści obyczajowych. Uwaga, jej schemat i przebieg akcji mogą Was zaskoczyć – a to już dla wielu wystarczający powód, by po nią sięgnąć. Prawda? Zwykli, a zarazem niecodzienni bohaterowie i ciekawy, jakby skromny, a zarazem wystarczająco niezły sposób na przedstawienie miłości. Nie obyło się bez wad, stąd książka ebook z pewnością nie trafi na listę moich ulubionych. A jednak mimo to odnalazłam w jej treści zbyt dużo plusów, by odradzać Wam jej czytanie. Wybór więc należy do Was.
Życie Elizy Ostaszewskiej można podzielić na bardzo różniące się pomiędzy sobą PRZED i PO. PRZED była początkującą poetką, która właśnie wydała własny pierwszy tomik wierszy, a nieodległy pub zdecydował się zorganizować jej wieczór autorski. Tomik sfinansowała ze własnej swojej kieszeni, przez dwa lata oszczędzając na czym tylko się da i żywiąc się głównie ryżem a także płatkami owsianymi.Przełomowym momentem, który zmienia jej życie o sto osiemdziesiąt stopni, jest telefon ze szpitala, który sprawia, że z dnia na dzień zostaje matką nastoletniej dziewczynki i właścicielką salonu fryzjerskiego. W jednej chwili powraca do niej tragiczna przeszłość, z którą musi się zmierzyć.Po pierwsze, bardzo rzadko zdarza mi się sięgać po tego typu literaturę, a już szczególnie po powieści obyczajowe polskich autorów. Niestety, mam małe, niewiadomego pochodzenia uprzedzenie do rodzimych pisarzy, i znacznie częściej sięgam po twórczość zagranicznych autorów. Tym razem zrobiłam wyjątek, mając w pamięci dobre opinie o Magdalenie Knedler, i jestem mile zaskoczona.Historia opowiedziana w Klamkach i dzwonkach to nie tylko historia Elizy Ostaszewskiej. Opowieść składa się z paru wątków, które początkowo wydają się być w ogóle ze sobą niezwiązane, a później znajdują wspólne zakończenie. Po pierwsze, poznajemy niespełnioną poetkę Elizę, prawnika Alberta Dębskiego, śmiertelnie chorą Helenę Bukowską, jej córkę Agatę a także teoretycznie niezwiązaną z resztą bohaterów Dagny Zander. Taki podział książki okazał się całkiem ciekawy, ale, według mnie, akcja mogłaby toczyć się szybciej. W zasadzie coś konkretnego zaczyna się dziać dopiero po setnej stronie.Przyznam się, że znalazłam coś niezwykłego w tym, że czytam polską książkę, która nie przeszła przez ręce żadnego z tłumaczy i żaden przekład na inny mowa nie wpłynął na postać książki. Mam nadzieję, że wiecie, o co mi chodzi - to fajne, że dostaje się książkę niejako niezmodyfikowaną przez tłumaczenie, które czasem może przemienić styl autora.O dziwo, nawet nie przeszkadzały mi polskie imiona bohaterów, które czasem bardzo irytują mnie podczas czytania. Na szczęście nie pojawia się tam żadna Mariolka, Grażynka, Stasia ani Wiesia, ponieważ zdecydowanie trudniej byłoby mi to znieść.Głównym minusem, który bardzo przeszkadzał mi w tej książce, były bardzo nierzadko pojawiające się przekleństwa, płynące z ust w zasadzie każdego z bohaterów. Idealnie rozumiem to, że wielu Polaków nadużywa wulgaryzmów, lecz aż taka ich ilość w książce pdf bardzo mnie denerwowała i było to dla mnie normalnie niekulturalne.Bardzo zdziwiło mnie to, że kiedy w końcu doszło do spotkania głównych bohaterów, na co trzeba było bardzo długo czekać, wątek rozwijającej się pomiędzy nimi relacji został praktycznie całkiem pominięty. Wprawdzie znajdowały się tam wspominki na temat tego, co się działo, lecz wolałabym zobaczyć dokładniejszy opis tej historii.Zdecydowanym plusem tej powieści byli dla mnie bohaterowie. Niektórzy naprawdę przypadli mi do gustu, o co nie podejrzewałabym siebie przed rozpoczęciem lektury.Po pierwsze, mamy Elizę Ostaszewską, która jest obrazem klasycznej artystycznej duszy: wiecznie chodzi z głową w chmurach, nierzadko zdarza jej się odpływać myślami, a do tego jest roztrzepana i niepoukładana - przynajmniej do czasu, kiedy jej życie się zmienia. Ta bohaterka w trakcie trwania powieści przechodzi niezwykłą przemianę.Kolejną postacią, która bardzo mi się podobała, była Agata, która ,,nie była normalną dziewczyną, to dwunastolatka, która kiedyś musiała pożreć umysł i dojrzałość leciwego filozofa-egzystencjalisty". Agata była niezwykle dorosła mentalnie jak na własny wiek. Polubiłam jej rezolutność i bystrość, która praktycznie nie zdarza się u tak młodych postaci.Wśród bohaterów byli także Dagny i Karol, którzy razem tworzyli obraz naprawdę przeuroczej pary. Ona - klasyczna piękność, skrywająca mroczne sekrety, on - zakochany po uszy, całkowicie oddany chłopak, który czekał przy jej boku na szansę. Chociaż ich relacja rozwija się dopiero na końcu książki, miałam ochotę czytać ich historię jeszcze dłużej i ta dwójka ciekawiła mnie bardziej niż para głównych bohaterów.Klamki i dzwonki miały niemal tyle samo wad, co zalet. Jednak moje końcowe odczucia skłaniają się bardziej ku zadowoleniu niż rozczarowaniu. Może nie była to fenomenalna powieść, lecz przy tej historii można nieźle spędzić czas. Nie miałam dużych oczekiwań co do tej książki, lecz ona przyjemnie mnie zaskoczyła. booksofsouls.blogspot.com
Tajemniczy tytuł, autorka, o której dużo słyszałam - tak, to ,,Klamki i dzwonki" Magdaleny Knedler. Przyszła i na mnie pora, żeby przekonać się na swojej skórze, o czym pisze autorka. Jak więc oceniam własną pierwszą styczność z jej twórczością? Opis: ,,Eliza Ostaszewska, poetka utrzymująca się z pracy w bibliotece i z korepetycji, właśnie wydała tomik własnych wierszy, a zaprzyjaźniony pub zorganizował jej wieczór autorski. Nie jest jej jednak dane nacieszyć się sukcesem, bo już nazajutrz odbiera zagadkowy telefon ze szpitala. W jednej chwili tragiczna przeszłość gwałtownie wkracza w jej życie i całkowicie je zmienia.Co się wydarzy, gdy unikająca najbliższych związków trzydziestolatka z dnia na dzień zostanie matką nastoletniej dziewczynki? Jak artystka, kochająca literaturę i sztukę absolwentka kulturoznawstwa poradzi sobie z prowadzeniem firmy? Czy będzie potrafiła dokonać właściwych wyborów? "źródło opisu: materiały wydawnictwa Do siedemdziesiątej strony nie wciągała mnie historia. Wcześniej nie miałam styczności z twórczością Magdaleny Knedler (choć wielokrotnie o niej słyszałam), więc nie byłam przygotowana na... chaos (z braku lepszego słowa). Tak, chaos, ponieważ pióro Magdaleny jest inne, specyficzne, niż do tej pory miałam styczność. Kiedy więc przyzwyczaiłam się do ,,innej" techniki pisania, dynamicznie pogrążyłam się w lekturze.Momentami miałam wrażenie, że panuje taki ,,chaos", jak w filmie Moulin Rouge (oczywiście to plus. Uwielbiam ten film). Momentami, ponieważ nie zawsze. Humorystyczne przenoszenie rzeczywistości na kartki papieru trafnie współgrają z całościowym odniesieniem do książki, lecz niekiedy nie pasowało to do fragmentów. Przypuśćmy na przykład, co najbardziej raziło mnie w oczy, wiele przekleństw, przezwisk i negatywnych, bluźnierczych opisów. Spokojnie, sama przeklinam i nawet dość sporo, zważywszy na to, że jestem kobietą, dlatego w ebookach lubię, gdy człowiek gada jak człowiek, a nie jak wyspecjalizowany biznesmen. Przyznajmy, każdemu zdarza się przekląć w mniej lub i bardziej stosownej sytuacji. Tutaj jednak przekleństwa (a raczej ogół, o czym wyżej napisałam) nie były... płynne. Nie czułam się, jakby człowiek instynktownie użył niestosownego wyrazu, a raczej ,,na siłę". Tak samo w przypadku normalnych żartobliwych wyzwisk. Również odnosiłam wrażenie, jakby na siłę chciałoby się pokazać ,,lajtowe" odnoszenie się do świata. Czasami to było zabawne, lecz częściej marszczyłam brwi i prosiłam, aby był to ostatni taki zwrot. Za wiele tego było. Stanowczo za dużo.Fabularnie? Bardzo ciekawie. Jak to zwykle u mnie bywa, nie czytam opisów z tylnej okładki - lubię być zaskakiwana. Lubię wchodzić do książki nie mając pojęcia, co mnie czeka. I tak było i tym razem. Pierwsze, co chciałabym omówić, jest morał - przeznaczenie. Odebrałam książkę jako porady do tego, że bądź co bądź przeznaczenie kieruje naszym losem. Kto by pomyślał, że w pewnej chwili początkująca poetka stanie na innej drodze, niż wcześniej myślała? Rola matki, zakład fryzjerski, ciche pukanie miłości z obydwu stron? Sama nie wiem, czy poradziłabym sobie w jej sytuacji. Okazała się silną kobietą, która mimo tego, że urwała przyjaźń z dawną przyjaciółką, na powrót nieustanna się dobrą wróżką i okazała się wspaniałomyślnością, pomagając jej w potrzebie. Gdybyście bardziej wczytali się w słowa, możecie bez problemu zauważyć zbieżność sytuacji. Wierzę w przeznaczenie i prawdopodobnie główna bohaterka też w to uwierzyła, zważając na jej przeżycia. Z początku mieszały mi się imiona, sytuacje. Widzimy historię z perspektywy kilku osób, przez co czytelnik przez chwilę błądzi, lecz potem, kiedy sytuacja się unormuje, wszystko układa się nam w głowie na odpowiednim miejscu. Obyczajówka na tle romansu to fajny pomysł. Widzimy zmagania z rzeczywistością, konflikty wewnętrzne i spory. Nie sądzę natomiast, by była to lekka lektura - może i temat należy do tych lekkich, przy których można się zrelaksować, lecz pismo autorki nie do każdego trafi. Jak już wspomniałam, na początku miałam kłopot z ,,przyzwyczajeniem się", lecz teraz uważam, że przyjemnie spędzało się czas przy tej lekturze. Bohaterzy (jak i ogólnie cała powieść) są dość specyficzni (w dobrym tego słowa znaczeniu). Niby normalni, lecz jednak mają coś w sobie, co do końca nie mogę określić. Tacy pozytywnie zakręceni. Najbardziej polubiłam Gabrielę - bohaterkę poboczną, od której czuć było silny, artystyczny temperament. Z chęcią poczytałabym więcej o jej losach. Reasumując, mimo kilku spraw, które mi się nie spodobały, książka ebook jest warta przeczytania. Osoby lubiące literaturę obyczajową na pewno się odnajdą w ,,Klamkach i dzwonkach". Z chęcią sięgnę po inne książki tej autorki. Ocena: 5/6Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res
Lubię kiedy twórca przedstawia w taki nietypowy sposób historię miłości. Okładka książki spodobała mi się. Spojrzałam na jej układ i zastanowiło mnie czy tych dwoje ludzi z okładki się połączy? Eliza jest dziewczyna po trzydziestce , lubiąca własne dotychczasowe życie, pracę , spełniła się jako bibliotekarka, wydała tomik wierszy. Pod wobec sercowym nie ułożyło się jej. Miłość została jej odebrana. Albert Dębski, adwokat niespełniony w małżeństwie, nieszczęśliwy, mający własne spostrzeżenia i dzieli się nimi podczas własnej pracy zawodowej. Jest lubiany, gdyż jego praca jest nieźle wykonywana. Podczas studiów drogi jego zetknęły się z pewną zwariowaną dziewczyną, lecz niestety na jakiś czas zrezygnował z niej. Chociaż ich drogi zetknęły się i melodia piosenki „ Listen to your heart” podczas tańca z Elizą na jednej z prywatek domowych. Albert cały czas pamiętał o tej melodii. Słuchał jej podczas jazdy samochodem, nie zapominał o tych słowach piosenki. Eliza pamiętała o Albercie i nie myślała o nim tak jak on o niej, gdy ujrzał ją podczas wieczoru autorskiego czytała własne wiersze. Zajęła się wyłącznie swóim życiem póki jej przyjaciółka Helena nie skomplikowała dalszych prywatnych losów. Pani Magdalena zaskoczyła mnie pozytywnie spojrzeniem ,że każda sytuacja jest do rozwiązania pomimo niespodzianek jakie przynosi każdy dzień. Czytelnik spotka się tutaj z ludźmi pochodzącej z innych sfer. Mowa komunikacji daje dużo do myślenia w relacjach w świecie zawodu adwokata między Maciejem, a Albertem. Współpracownicy kancelarii mający różnorakie wizje własnej pracy. Eliza jako główna bohaterka to postać bardzo ciepła i wie jak postąpić w sytuacji trudnej. Nie boi się wszelkiego rodzaju wyzwań nawet, jeśli są to nowe przeciwności zawodowe. Dzięki tej książce pdf można spojrzeć inaczej na własne życie z perspektywy zmian, gdy nastąpią ma pewnym etapie rozwoju zawodowego i prywatnego. Drogi czytelniku warto zapoznać się z tą książką ze względu na to, że Pani Magdalena postarała się by nie zabrakło wątków na , które nie przedstawiają wielu zabawnych sytuacji z naszego codziennego życia.
Książkę czyta się równie miło jak ogląda i dotyka :) To wciągającą, pełna emocji opowiadanie o miłości. Wielowątkowość fabuły i liczne około- i pozaliterackie nawiązania są wielkim atutem powieści. Magdalena Knedler pisze pięknie, i mam na myśli zarówno historię, którą omawia jak i jej warsztat, mowa jakim się posługuje. To naprawdę czysta przyjemność obcować z taką literaturą :)
Historia Elizy Ostaszewskiej, bibliotekarki, poetki, która nie mogąc znaleźć wydawcy, sama - mocno zaciskając pasa - wydaje swój tomik wierszy i cieszy się pierwszym wieczorem autorskim. Radość nie trwa długo, ponieważ oto Eliza odbiera zagadkowy telefon ze szpitala i ... właśnie, i tu powinna zaczynać się akcja, która zatrzyma nas do ostatniej literki i nie da zasnąć. Niestety, nic takiego się nie dzieje, fabuła to wątki pomieszane i poplątane, źle prowadzone, słabo zorganizowane. Daną sytuację poznajemy z punktu widzenia różnorakich bohaterów, i nic w tym złego, gdyby nie to, że owe punkty widzenia nie wnoszą nic nowego, a raczej powtarzają dane opisy.Zakończenia historii zaczynamy się domyślać po ok. 10 stronach, co nie wpływa na nas pozytywnie.Autorka ambitnie podjęła się pisania historii wielowątkowej, z wieloma bohaterami, co należy docenić, ponieważ prosta to sztuka nie jest. Niestety w tym przypadku nie jest to do końca udane.Plus za dobrą technicznie okładkę, skład i druk. Format książki przyjemny, choć przy tej ilości stron ciężko się książkę czyta, rozkłada, i czasami wymyka się z rąk.
Z recenzjami ebooków autorów, którzy piszą tylko w obrębie jednego gatunku jest ten problem, że trzeba się nagimnastykować, by nie pisać ciągle tego samego przy założeniach, że książki są na podobnym poziomie. Z Magdaleną Knedler dopóki co nie mam takiego problemu, gdyż ona w każdej nowej książce pdf zaskakuje zabawą formą, konwencją i stylistyką. Na co tym razem się pokusiła? Były klamki i dzwonki na których zawczasu dotyk kładł się na dotyk. /Wisława Szybmorska, Miłość od pierwszego wejrzenia/klamki-i-dzwonkiEliza Ostaszewska jest aspirującą, młodą pisarką. Pewnego dnia dostaje nietypową propozycję od własnej dawnej przyjaciółki Heleny. Dzięki temu w jej życiu znowu pojawia się Albert Dębski, w którym miłowała się na studiach. Decyzja jaką musi podjąć będzie miała radykalny wpływ na całe dalsze życie, a skrywane do tej pory uczucia ponownie powrócą. Brzmi banalnie, prawda? Nie w przypadku Magdaleny Knedler. W tej opowieści nic nie jest oczywiste. Fabuła jest wielowątkowa, dlatego nie ma sensu Wam jej zdradzać. Losy się bardzo dużo, bohaterowie zmagają się z wieloma problemami, towarzyszą im ogromne emocje a co najistotniejsze do końca nie wiemy jak potoczą się ich losy.Klamki i dzwonki to udane połączenie powieści obyczajowej, romansu i powieści współczesnej. Widać, że autorka lubi bawić się formą, dla niej nic nie jest oczywiste zarówno w obrębie danego gatunku, jak i w sferze uczuć. Nie spodziewajcie różowo-landrynkowej historii miłosnej. Nic z tych rzeczy. Aczkolwiek własną historią i pomysłem na połączeni fabuły mnie kupiła i chyba Klamki i dzwonki to moja ulubiona książka ebook autorki, jak do tej pory. Może trochę na równi z Windą. Nie obrażę się jak następnie powstanie książka ebook Klamki w windzie 😉Klamki i dzwonki to ciekawa, poruszająca i wciągająca historia o miłości i jej różnorakich odcieniach, o samotności, chorobie, o stracie. Poruszana tematyka jest bardzo uniwersalna, dlatego każdy znajdzie coś dla siebie. Autorka nie sili się na patetyczny ton i zbytnią egzaltację uczuć. W Klamkach i dzwonkach emocje są zbilansowane dzięki czemu czytelnik może skupić się na treści. Cichym bohaterem jest tutaj sam Wrocław. Nabrałam ochoty na odwiedzenie tego miasta i posmakowania jego klimatu. Wielokrotne nawiązania do dzieł literackich, filmowych czy muzycznych to kolejne smaczki jakie możemy znaleźć w fabule.Nie jest tak, że świeża książka ebook Knedler nie ma wad. Dla mnie mankamentem było prowadzenie pierwszoosobowej narracji przeplatanej z narracją trzecioosobową. Zdecydowanie wolę, jeśli cała historia prowadzona jest w jednej narracji. Eliza i Albert to postaci, którym oddano głos, z ich perspektywy poznajemy większość wydarzeń. Reszta bohaterów nieustanna się uczestnikami opowieści. Być może autorka w ten sposób chciała wskazać główne postaci, niemniej trochę nie pozwalało mi to do końca zżyć się z bohaterami.Z niecierpliwością czekam na kolejną książkę autorki i jestem interesująca czym tym razem nas zaskoczy. Klamki i dzwonki to niewątpliwie ujmująca historia, do której z pewnością wrócę za jakiś czas.