Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Konrad zabił własną żonę. Nie ma tajemnicy, nie ma szukania sprawcy.Czytelnik wysłuchuje różnorakich odsłony historii zbrodni podczas nieformalnego dochodzenia. Czemu to zrobił? Pierwsze zapytanie pociąga następne: kim właściwie był? kim była jego żona? jakim byli małżeństwem? czemu Konrad nie spisał studium "O słuchu"? Poczucie bezsilności kryje się za największymi i najwspanialszymi projektami, a gdy do ich realizacji przystępują obłąkani, zagubieni ludzie, katastrofa jest tylko kwestią czasu. Jedna z najsłynniejszych powieści Bernharda, w Polsce zapoznana dzięki genialnemu spektaklowi Krystiana Lupy, którego malunki powstałe podczas pracy ponad adaptacją zostały zamieszczone na okładce a także stronach tytułowych.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Kalkwerk |
Autor: | Bernhard Thomas |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Officyna |
Rok wydania: | 2010 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Kluczowa pozycja . Trzeba.
Bernhard i jego twórczość jest tak nieszablonowa, że skutecznie wymyka się wszelkim konwencjom. Twórca miał odwagę krytykować własną ojczyznę i wytykać jej wszelkie przywary, które przemycał w dziełach o specyficznej tematyce. "Kalkwerk" jest naznaczony samotnością, nieuleczalną chorobą, samozniszczeniem i izolacją – oryginalny i kontrowersyjny zarazem, a przede wszystkim realny, na wskroś bolesny. Dla jednych jest fascynacją, w innych zaś budzi odrazę i sprzeciw. Bernhard zdaje się badał w nim wytrzymałość własnych czytelników, stawiając im wysokie wymagania, prowokując i dezorientując zarazem. Opowieść ta pełna powtórzeń, gier słownych, wieloznaczności, niekonsekwencji i braku chronologii, wymaga olbrzymiej koncentracji i uwagi. Polecam, warto poświęcić odrobinę czasu, by przyjrzeć się jednemu z najwybitniejszych przedstawicieli literatury niemieckojęzycznej.
Lektura „Kalkwerk” nie należy do łatwych i przyjemnych. Ani od strony formalnej, ani merytorycznej. Jest jedną, bardzo długą myślą rozpisaną na dużo głosów. Jest swoistym studium upadku człowieka ogarniętego szaleńczą naturą. Odważę się stwierdzić, że ta opowieść jest bolesnym atakiem przeciwko człowiekowi i życiu w ogóle. Konrad jest postacią tragiczną, co do tego nie mam najmniejszej wątpliwości. Jest bohaterem odrażającym w własnej obsesji. Wyrachowanym, wyniosłym, egoistycznym i pozbawionym litości człowiekiem. Lecz o dziwo znajduję właśnie w tym usprawiedliwienie czynu, jakiego się dopuścił. Już z pierwszych zdań powieści dowiadujemy się, że uśmiercił własną chorą małżonkę strzałem w głowę. Już na samym początku Bernhard nie pozostawia złudzeń, co do niegodziwości jego zachowania. Tym okrutnym wstępem otwiera powieść, która zaskakuje przede wszystkim natężeniem myśli, natężeniem faktów, bez pardonu dawkowanych i nierzadko wielokrotnie powtarzanych.
Proza Bernharda to zdecydowanie nie moja bajka; nie odnajduję się w tak prowokacyjnym, kompletnie dezorientującym stylu - jestem kurczowo przywiązana do tradycyjnej formy, zaś podobne eksperymenty zupełnie do mnie nie przemawiają. Cóż, mój brak otwartości na nowatorską formę nie przekłada się na szczęście na podejście do treści i przesłania, które mocno mnie poruszyły.Małżeństwo Konradów mieszka w starej wapniarni, tytułowym Kalkwerku. To nieprzytulne, niegościnne, pogrążone w grobowej ciszy miejsce na odludziu staje się milczącym świadkiem pełnego tragizmu związku dwojga ludzi noszącego wszelkie znamiona sadyzmu: kalekiej małżonki zdanej na łaskę i niełaskę zarazem troskliwego jak i okrutnego pa