Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Londyn jest jego miastem. Nad dachami brytyjskiej stolicy osiemnastoletni David odnalazł własny drugi dom. Tylko tutaj czuje się wolny i może zapomnieć o własnej niechlubnej przeszłości. Pewnej nocy na jednym z dachów spotyka dziwną i piękną dziewczynę. Ma na imię Heaven i błaga o pomoc. Twierdzi, że właśnie wycięto jej serce. Choć David nic z tego nie rozumie i nie dowierza słowom Heaven, postanawia jej pomóc. W szpitalu lekarz potwierdza, że Heaven naprawdę nie ma serca. W ten sposób rozpoczyna się ich wspólna niebezpieczna przygoda. Przeżyją tylko wtedy, gdy uda im się poznać tajemnicę Heaven.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Heaven. Miasto elfów |
Autor: | Marzi Christoph |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo MUZA S.A. |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
To jest moja pierwsza przeczytana książka ebook tego gatunku i naprawdę wciągnęła i zaciekawiła mnie, jest godna polecenia.
Po mojej długiej nieobecności, powracam z recenzją książki "Heaven. Miasto elfów". Opowieść zainteresowała mnie swoim opisem już na samym początku i to właśnie przesądziło o tym, że tak chętnie po nią sięgnęłam. Muszę przyznać, że nie nierzadko zdarza mi się czytać książki z gatunku urban fantasy, lecz tym razem postanowiłam zaryzykować i przekonać się co takiego twórca ma do zaoferowania swoim czytelnikom. Jeśli jesteście ciekawi jakie wrażenie zrobiła na mnie historia głównych bohaterów, zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią recenzji, z której z pewnością się tego dowiecie. David nie spędza wolnego czasu jak każdy normalny nastolatek. Chłopak wielbi chodzić po dachach i takim właśnie metodą przemieszcza się po przepięknym mieście, jakim jest Londyn. Pewnej nocy, David jak zwykle wybiera się na spacer, tylko, że tym razem na jednym z dachów spotyka bardzo zagadkową dziewczynę imieniem Heaven. Kobieta twierdzi, że chwilę przedtem wycięto jej serce. David nie wierzy jej, lecz nie wiedzieć czemu, postanawia, że jej pomoże. Co takiego uda im się wspólnie odkryć? Czy w opowieści Heaven jest choć trochę prawdy? Cała recenzja dostępna na stronie: http://ksiazki-milki.blogspot.com/2017/02/heaven-miasto-elfow-christoph-marzi.html
Już sam opis książki mnie bardzo zainteresował. Jak możliwym mogłoby być życie bez serca? I głównie to bardzo mnie do tej historii przyciągało. Niestety odrzucała mnie sama okładka i tytuł, łudząco przypominający serię Cassandry Clare. Mimo wszystko, postawiłam jednak na opowiadanie jaką niesie ze sobą historia i zabrałam się za czytanie.Fabuła jest tu dość oryginalna, jednak mnie nie zachwyciła. Oczywiście pomysł na wycięcie serca był tu ciekawy, lecz nie na tyle bym chciała mówić o tej książce pdf w kategoriach moich ulubionych powieści dla młodzieży. Lecz zacznijmy od początku. Od pierwszych stron książka ebook jest bardzo tajemnicza. Przedstawia chłopaka, który poznaje bardzo dziwną i nietypową dziewczynę z nieznaną przeszłością. Postanawia jej pomóc, mimo iż jej nie zna i nie do końca ufa. Kto z nas by tak postąpił? Całość rozwija się dość sprawnie, jednak jak dla mnie zbyt mozolnie. Właściwa akcja, która mnie interesowała, miała miejsce dopiero po połowie książki. Do tego czasu co prawda się nie nudziłam, lecz cóż, szału nie było. Całość trzymała się jedynie dzięki ogromnej tajemniczości i zagrożeniu jakie pojawiło się w życiu bohaterów. Ktoś zaczyna im zagrażać. I przez to moje zainteresowanie wzrosło. Nie brakowało tu scen akcji, powodujących wzrost tempa czytania książki.W pewnym momencie wszystko nabrał zawrotnego tempa. Wiadomo było już, że za chwilę wszystko stanie się jasne. A jeśli już przy tym jestem, owe zakończenie nie do końca mnie satysfakcjonowało. Owszem, było zaskakujące lecz nie na tyle, bym pamiętała je i wspominała przez długi czas.A bohaterowie? O Heaven już wiemy, że jest bardzo zagadkowa i nietypowa. A David? To nie do końca jasna postać. Niby typowy, lecz jest w nim coś niezwykłego, czego nie potrafię nawet nazwać. Ich relacje można określić jako bardzo bliskie, mimo tak krótkiej znajomości.Tym co najbardziej mi się tu jednak nie podobało, jest okładka. Nie dość że kolorystyka jest nieciekawa, to całość, graficznie po prostu źle wygląda. Co prawda ma ona lekki związek z treścią, lecz to nie wystarczy. Mimo wszystko samo wykonanie książki jest w miarę solidne. Nieźle sklejone strony, umożliwiające sprawne czytanie.Książka nie jest idealna. To niezła młodzieżówka, lecz raczej na jednorazowe przeczytanie. Co prawda historia jest ciekawa, a zakończenie zaskakuje, lecz nie na tyle na ile powinna. Chyba, że będzie czytana przez najmłodszych odbiorców.
Elfy kojarzone są z istotami dobrymi, przyjaznymi, pięknymi. W literaturze to dosyć słynny motyw i niemal zawsze jest on omówiony jako coś pozytywnego. Jednak Christoph Marzi ma inne wyobrażenie na temat tych stworzeń. W własnej powieści „Heaven. Miasto elfów” ukazuje elfy jako coś co niekoniecznie jest dobrym duszkiem. Marzi ma inną definicję dla elfów i jest to coś innowacyjnego i zaskakującego.David zostawia za sobą przeszłość. Na dachach Londynu czuje się wolny. To jedyne miejsce, gdzie jest mu naprawdę dobrze, gdzie adrenalina miesza się ze spokojem. I na jednym z dachów poznaje ją – Heaven. Kobieta twierdzi, że nie ma serca. David wie, że to szaleństwo, jednak postanawia jej pomóc. I odtąd już nic nie będzie takie samo.„Heaven. Miasto elfów” można omówić jednym słowem – intrygująca. Ta książka ebook jest bez wątpienia bardzo intrygująca. Ma w sobie tę magię, która sprawia, że nie możemy przestać jej czytać. Bohaterów też można omówić jako bardzo intrygujące postacie. Twórca zadbał o to, by poznawanie każdego z nich było dla czytelnika jak odkrywanie kolejnych fragmentów układanki. Taki zabieg sprawia, że książkę czyta się z wypiekami na twarzy. Główni bohaterowie to postacie barwne, wyraziste i bardzo nieźle dopracowane. David to postać, która dużo już przeszła, lecz mimo młodego wieku postanawia odciąć się od przeszłości i zacząć nowe życie. Przemierzając dachy Londyńskich budynków czuje, że w końcu żyje. Heaven to postać bardzo zaskakująca. Poznajemy ją w dość dziwacznych okolicznościach, a z każdą kolejną stroną i każdym kolejnym odkrytym szczegółem staje nam się coraz bliższa. Objaśnienie całej tajemnicy jest dość zaskakujące, dlatego czytelnik będzie miał na zakończenie miłą niespodziankę. Bohaterowie drugoplanowi to też nieźle wykreowane postacie, które wnoszą bardzo wiele dobrego do powieści. Twórca zadbał, by każdy z bohaterów był inny i każdy wywoływał w czytelniku niezliczoną ilość emocji.Christoph Marzi miał bardzo interesujący pomysł na książkę. Twórca bardzo nieźle skonstruował fabułę. Jej budowa pobudza ciekawość czytelnika z każdą stroną. Marzi nie zdradza za dużo, co jest bardzo na plus, ponieważ wiemy jak kluczowa jest tajemniczość w powieściach. Mowa i styl są na wysokim poziomie, co sprawia, że czytanie staje się prawdziwą przyjemnością. Fabuła jest bardzo dynamiczna i dynamiczna. Akcja dosłownie goni akcję nie dając czytelnikowi chwili wytchnienia. Poznawanie nowych, zaskakujących faktów sprawia, że nasze emocje popadają ze skrajności w skrajność. „Heaven. Miasto elfów” to książka ebook z wielkim potencjałem, ale niewykorzystanym w stu procentach. Czytając ją, miałam wrażenie, że czegoś brakuje, jakiegoś kluczowego elementu. To wrażenie zapewne było związane z moim czystym gapiostwem. Takie uczucie, gdy jestem przekonana, że brakuje kluczowego elementu, towarzyszy mi zawsze podczas czytania serii. Czytając pierwszy tom, zawsze mam wrażenie, że twórca nie wykorzystuje wszystkich możliwości, gdyż zostawia je sobie na kolejne tomy. I tak również było w przypadku „Heaven. Miasto elfów”. Jednak ku mojemu dużemu rozczarowaniu, pod koniec czytania zostałam niemile zaskoczona. Christoph Marzi ujął historię Davida i Heaven w jednym tomie. Zaczynając czytać „Heaven. Miasto elfów” byłam święcie przekonana, że to pierwszy tom serii. Po prostu założyłam, że ta historia to dopiero początek i jakież było moje zdziwienie, gdy przeczytałam końcówkę „Heaven. Miasto elfów”. Twórca daje nam do zrozumienia, że to koniec przygody z elfami. A powiem szczerze, że mało mi „Heaven”. Chętnie bym sięgnęła po kolejne tomy i z dużym bólem serca i olbrzymim niedosytem muszę odłożyć „Heaven. Miasto elfów” na półkę. Kiedyś po nią sięgnę raz jeszcze, by znowu przenieść się do Miasta elfów.Taką przysłowiowa wisienką na torcie jest prawdopodobnie okładka książki. To piękna, zmysłowa, zagadkowa grafika, która w stu procentach oddaje klimat powieści. Niestety minusem jest tytuł powieści, który może zmylić osoby sięgające po tę książkę. Elfów w powieści jest mało i nie jest to klasyczna opowieść o istotach nadnaturalnych. Do miasta elfów nie zaglądamy nawet na sekundę. „Heaven” może sugerować, że to nazwa serii (tak, tak, opisałam moją wpadkę o tym dwa akapity wyżej). Lecz te uwagi są na szczęście minusami natury technicznej. Ponieważ niezła fabuła zawsze się wybroni przed takimi niuansami.Książkę zalecam nie tylko wielbicielom takich klimatów. To niezła powieść, która pozostawia po sobie duży niedosyt. Będzie mi brakować Davida i Heaven i gdzieś po cichu liczę, że może kiedyś jeszcze o nich przeczytam. A teraz pozostaje nam tylko „Miasto elfów”, choć bez „miasta” i bez „elfów” powieści jest znakomita. Polecam!Całość na: http://ksiazkomania-recenzje.blogspot.com/
Co zapowiada ta tajemnicza, niebrzydka, połyskująca srebrem okładka? Niby nie wybiera się ebooków po okładkach, lecz miło, gdy cieszą oczy. A ta moje ucieszyła. Nie powiem, że na tym koniec, lecz historia snuta przez Christopha Marziego mnie nie powaliła na kolana. Jest to przyzwoicie napisana opowieść obyczajowa z rozbudowanym wątkiem fantastycznym: elfy, duchy, gwiazdy…Od początku czegoś mi w tej opowieści brakowało. Nawet po przeczytaniu książki nie wiem czego. Może jakiegoś elementu zaskoczenia, żebym otworzyła usta ze zdziwienia albo chociaż powiedziała wow! Niestety, nic takiego się nie stało. Dostałam do rąk książkę po prostu dobrą, lecz nie genialną czy wybitną. A chciałoby się…David Pettyfer i Heaven Mirrlees, chociaż może powinnam napisać Heaven i David. Dwójka nastolatków na granicy dorosłości. Spotykają się, a raczej wpadają na siebie na dachu pewnej londyńskiej kamienicy. Jakby nie można było zwyczajnie jak ludzie po trotuarze… David woli jednak przemieszczać się, utrudniając sobie życie, po dachach. Heaven natomiast wielbi oglądać niebo, a zwłaszcza tę jego część, która kiedyś zniknęła. Heaven w momencie spotkania z Davidem, nie jest w dobrej kondycji i twierdzi, że ktoś wyciął jej serce. Już prawdopodobnie wiecie o jakiej kondycji mowa, ponieważ przecież bez tego mięśnia, żyć się nie da."Nie można żyć bez serca – stwierdził i starał się nie myśleć, że przecież nie czuł tętna. Trzymał dłoń na jej piersi; przez cieniutki materiał bluzki musiałby cos wyczuć. Lecz jednak… nie, to niemożliwe. – Nie można żyć bez serca – powtórzył. – A co dopiero, biegać i uciekać.- Wiem – odparła załamana. Z jej oczu spływały łzy, zamarzały na policzkach, zmieniały się w kryształki lodu. Starła je zniecierpliwiona. – A jednak tu stoję, prawda?"Ścigani przez tajemniczego i bardzo niebezpiecznego Quilpa, Scrooge’a, Droopa, Heepa, czy jak mu tam, usiłują dokopać się do przeszłości kobiety i jej rodziny. Udaje im się dojść do wniosku, że dziwne obecne zdarzenia mają związek z zaginięciem kawałka nieba dużo lat temu.Heaven. Miasto elfów to dziwaczna powieść. Niby współczesna, teraźniejsza, lecz jakaś taka trochę staromodna. Nie wątpię, że jest to zasługą talentu prozatorskiego niemieckiego pisarza. Marzi pisze lekko, lecz i wyrafinowanie, dlatego książkę pochłania się błyskawicznie. Heaven. Miasto elfów przesycone jest baśniowością, którą tak lubię w literaturze. Niech nie zmylą was tytułowe elfy. Nie są to postaci jakie znacie z powieści Tolkiena… lecz sami się przekonacie. Może ta różnica wynika z tego, że w dosłownym przekładzie język jest o mieście wróżek, lecz przecież nie ja jestem tłumaczem."Po śmierci mojej mamy kawałek nieba wrócił na miejsce. Kawałek nocnego nieba. Doszło do tego owego pamiętnego dwudziestego piątego listopada, gdy River Mirrlees zniknęła bez śladu (…) Lecz nie całe niebo wróciło na miejsce, tylko kawałek (…) Dlaczego? Ponieważ ja żyję. Ponieważ we mnie żyje cząstka serca mojej matki. Przekazała mi je. Rosło we mnie przez te wszystkie lata. I dlatego żyję."Heaven. Miasto elfów jest przyzwoicie napisaną powieścią; gdybym wystawiała oceny, to w skali sześciostopniowej dałabym mocne cztery. Czyli ocenę dobrą. Szkoda, że mnie nie zachwyciła, a była taka możliwość, ponieważ z taką tematyką się prawdopodobnie jeszcze nie spotkałam. Historia snuta przez Marziego miała niebywały potencjał, lecz jak napisałam na początku czegoś mi w niej zabrakło. A po pisarzu nagradzanym i z tak wielkim dorobkiem prawdopodobnie spodziewałam się trochę więcej.Uważam, że osobom zaczytanym w fantastyce Heaven. Miasto elfów może się nie spodobać albo potraktują opowieść dość niesprawiedliwie. A do niej trzeba podejść, jak do literatury młodzieżowej, kierowanej do najmłodszej młodzieży. Starzy wyjadacze, którzy na fantasy zjedli zęby, nie będą zapewne zachwyceni. Jednak niewykluczone, że opowiadanie Marziego przypadnie do gustu pewnej grupie czytelników. Ja ze swej strony polecam."Żadna opowieść, która zaczyna się jak baśń, nigdy tak naprawdę się nie kończy. Trwa dalej, nawet gdy opadnie kurtyna. David Pettyfer, który jako pasażer na gapę przyjechał z Cardiff do Londynu, wiedział o tym najlepiej."
Jestem olbrzymią wielbicielką gatunku, jakim jest urban fantasy, dlatego z olbrzymią chęcią sięgnęłam po opowieść Christopha Marzi, „Heaven. Miasto elfów”. Stale uważam, że gatunek ten jest w naszym państwie niedoceniany i bardzo słabo rozpowszechniony, dlatego cieszę się, że chociaż raz na jakiś czas pojawi się jakaś opowieść w tym stylu. Nie miałam pojęcia, czego mogę się spodziewać po tej książce, co więcej, zapoznałam się z bardzo skrajnymi opiniami na jej temat – lub były to recenzje czysto negatywne lub pozytywne, które jak najbardziej zachęcały do zapoznania się z nią. Postanowiłam się jednak nie kierować żadnymi z nich i po prostu zapomniałam o wszystkim, co do tej pory usłyszałam bądź przeczytałam o tej lekturze. Po prostu czytałam.Aby uciec od własnego dawnego życia, David postanowił przeprowadzić się do Londynu. Zamieszkał w antykwariacie u miłej, chociaż nieco charakternej staruszki, jednak drugi dom znalazł na dachach okolicznych domów. Chłopak wielbi na nich przesiadywać i patrzeć w niebo, które ponad Londynem jest wyjątkowo charakterystyczne, bowiem brakuje w nim jednego fragmentu. Po prostu jest tam pustka – jakby ktoś wyciął kawałek firmamentu i nigdy nie wstawił z powrotem na miejsce. Któregoś razu wpada na piękną, lecz i dziwną dziewczynę, która przedstawia się imieniem Heaven i twierdzi, że przed chwilą wycięto jej serce. Tego wieczoru życie Davida zmienia się o 180 stopni. Sam nie wie dlaczego, lecz postanawia pomóc dziewczynie, która na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie obłąkanej. Ten, który ją napadł i zabrał serce, poluje nadal. Zwłaszcza, gdy dociera do niego, że kobieta przeżyła. Oboje wygrają ten pogoń tylko wtedy, kiedy odkryją tajemnicę Heaven.Moja chłopczykowi zdecydowanie nie będzie skrajna, a raczej będzie się plasować gdzieś między odczuciami pozytywnymi i negatywnymi. Nie da się ukryć, że Christoph Marzi stworzył ciekawą i intrygującą opowieść, która charakteryzuje się zachwycającym klimatem i posiada niewątpliwie własny urok. Jednakże cały czas towarzyszyło mi dziwne uczucie, że czytam coś bardzo znajomego. Dopiero na koniec dotarło do mnie, że widzę tutaj pewne inspiracje zaczerpnięte z twórczości Neila Gaimana. Być może nie czytałam zbyt wielu jego książek, lecz cała otoczka jest naprawdę bardzo podobna. Właściwie nawet samo rozwikłanie tajemnicy Heaven jest niemalże identyczne z jednym z pomysłów, które spotykamy w pewnej powieści Gaimana. Nie chcę oceniać tej książki pod takim względem, bowiem może to być tylko i wyłącznie moje subiektywne odczucie, lecz niektórym może się to wydać klasycznym powielaniem schematów. Natomiast mogą znaleźć się i tacy, którym książka ebook Marzi naprawdę się spodoba, zwłaszcza jeżeli przepadają za twórczością drugiego, wyżej wymienionego pisarza.Autor w bardzo barwny i plastyczny sposób przedstawił Londyn, a także historię Heaven i Davida. Pojawia się tutaj dużo różnorakich wątków, które zostały ładnie połączone w jedną całość. Jest to historia logiczna i nieźle skonstruowana, nic nie losy się bez przyczyny, a bohaterowie wciąż muszą stawiać czoła niebezpieczeństwom i tajemnicom. Kreacja bohaterów nie jest najgorsza, chociaż mam wrażenie, że lepiej autorowi wyszło przedstawienie czarnych charakterów niż dwójki nastolatków, którzy powinni tutaj grać pierwsze skrzypce. Przyznaję jednak, że tempo akcji jest odpowiednio dopasowane do rozgrywających się zdarzeń – z pewnością nie ma tutaj czasu na nudę, bowiem wciąż coś się dzieje, praktycznie na każdej stronie. Być może tylko raz czy dwa mamy chwilę wytchnienia i możliwość przeanalizowania sytuacji. „Heaven. Miasto elfów” to książka, którą czytało mi się dobrze, lecz chyba nie jest to powieść, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Przyjemnie było przeżyć z bohaterami tę przygodę, lecz to by było na tyle. Nie zdobyli oni części mojego serca. Sam tytuł może być nieco mylący, bowiem sama spodziewałam się otrzymać opowieść w nieco innym stylu, z innym biegiem zdarzeń i w ogóle z nieco innym pomysłem na fabułę, jednak nie uważam, aby kierunek obrany przez autora był zły. To taka lekka i przyjemna książka, która zapewnia rozrywkę na jeden czy dwa wieczory. Jest napisana przyjaznym językiem, nie ma możliwości pogubienia się w historii zagadkowej Heaven i trzeba przyznać, że mało jest tutaj elementów, które faktycznie mogłyby czytelnika porządnie zirytować. Jeżeli potrzebujecie się na chwilę oderwać od rzeczywistości, to ta pozycja sprawdzi się tutaj idealnie.www.bookeaterreality.blogspot.com
Urban fantasy – jak wskazuje sama nazwa, jest podgatunkiem powieści fantastycznej, w której bohaterom zawsze towarzyszy jakiś nierzeczywisty, tudzież paranormalny element. Kobieta bez serca czy zagadkowa zjawa, w książce pdf Christopha Marzi’ego magii nie brakuje, niemniej jednak jest ona dawkowana etapowo. Bohaterowie nie od razu funkcjonują w świecie wyzbytym prawdziwości, a to, z czym przychodzi im się zmierzyć, okazuje się zaskoczeniem także i dla nich.David, czyli postać, z którą czytelnik spotyka się w pierwszej kolejności, to posłaniec pracujący na zlecenie antykwariatu. Zamieszkując dom zatrudniającej go dziewczyny z czasem zaczyna traktować ją jak najbliższą mu osobę, bo kiedyś los skłonił go do odcięcia się od niełatwej przeszłości i tym samym, całej rodziny. Heaven z kolei przez cały czas stoi za kotarą tajemnicy, odsłaniając własną twarz czytelnikowi poprzez poporcjowane na niewielkie kawałki informacje. Niemająca przyjaciół, sierota pomieszkująca z opiekunem w pokoju pozbawionym umeblowana. To jednak jej życie ma okazać się tym ciekawszym i tak również dokładnie jest.Niemniej jednak mam zastrzeżenia jeżeli chodzi o kreację głównych bohaterów. Obdarzone ciekawą historią postaci, stanowiące wyzwanie, sprawiające wrażenie niebanalnych, są niestety płaskie, jak gdyby autor, poświęcając uwagę aurze tajemnicy, zapomniał wyposażyć je w dominujące cechy charakteru. Intrygują, zachęcają do brnięcia w głąb treści, chociaż ciężko się z nimi identyfikować.Akcja powieści rozgrywana jest w Londynie, magicznym, urokliwym – zwłaszcza nocą. Tajemnica bezgwiezdnego nieba, podążanie tropem ostatnich słów zmarłych rodziców bohaterki czy zatrważająca wizyta na cmentarzu. Pościg, czyhające za rogiem zło i oddanie. „Heaven. Miasto elfów” bez dwóch zdań może poszczycić się oryginalną fabułą, w której ciężko przewidzieć co nastąpi na samym końcu. Jest niegasnący klimat niedopowiedzeń, są interesujące fragmenty składowe całej akcji i tylko brak jej odpowiedniego tempa. Niejednokrotnie, po wystrzale pomysłów autora następuje monotonia słów, powolne brnięcie do przodu, które potrafi wymęczyć. Kwestią sporną okazuje się dla mnie także styl jakim ta opowieść została napisana. Prosty, aczkolwiek plastyczny mowa kontrastuje z przejawiającą się sztucznością wywołując naprawdę mieszane uczucia.„Heaven. Miasto elfów” to opowieść szalenie nierównomierna – potrafiąca zaintrygować, lecz i zniechęcić. Zbudowana na podłożu genialnego pomysłu trochę chwieje się ze względu na wykon, a jednak odczuwam potrzebę dodania tutaj czegoś jeszcze. Nie chciałabym zniechęcać do spotkania z tą historią, ponieważ mam wrażenie, że jej grupa docelowa – młodzież, przyjmie ją w pełni usatysfakcjonowana. Książka ebook ma dużo zalet, a przy jej boku i ja niejednokrotnie nieźle się bawiłam. Jednak dojrzalszy czytelnik, wymagający i potrafiący prosto wytropić naiwność sytuacji, może odczuwać niedosyt. Dopóki co nie przekreślam tego autora, bo wyczuwam w nim niemały potencjał. A Wy, dacie mu szansę?
Londyn nocą. Miasto, ponad którym brakuje kawałka nieba. David, chłopak który dostarcza klientom księgarni cenne książki, rozpoczyna kolejną wędrówkę po dachach wieżowców. Spokojny spacer burzy jednak widok dziewczyny, która błaga o pomoc. Twierdzi, że ją napadnięto, że właśnie wycięto jej serce. Historia wydaje się nieprawdopodobna, ponieważ przecież kobieta oddycha. Zszokowany chłopak postanawia pomóc pięknej Heaven i zabrać ją do siebie. Ich śladem kroczy oprawca kobiety i jego asystent, Łachmaniarz. David i Heaven zrobią wszystko, by rozwikłać tajemnicę natury kobiety – dlaczego została zaatakowana, i jak udało jej się przeżyć, choć serce już nie bije w jej piersi. Wrogowie jednak są coraz bliżej, a kobieta jest ich najistotniejszym celem. Historia na pierwszy rzut oka wydaje się niesamowita i mnie również bardzo zaciekawiła. Pierwsze epizody jednak są rozczarowujące – książkę napisano drętwym językiem, a szczególnie dialogi pozostawiają dużo do życzenia, są kompletnie nietrafione, irytujące, kiczowate. Na początku bardzo mało wiemy o głównych bohaterach i samym mieście – pojawiają się urywane informacje, które dopiero potem uda się zebrać w logiczną całość. Historia „żyje” głównie jednym wydarzeniem: wycięciem serca, i na każdej stronie po kilka razy bohaterowie powtarzają, co się właśnie stało – tak jakby czytelnik stale jego nie przyswoił. Miałam ochotę odłożyć lekturę, lecz nie poddałam się i bardzo dobrze, ponieważ później opowieść się rozkręca. Dowiadujemy się coraz więcej o Heaven, która nie jest zwykłą dziewczyną, poznajemy historię jej matki, w to wszystko wplata się zainteresowanie astronomią i dziwacznym zjawiskiem braku kawałka nieba. Heaven narodziła się w dniu, kiedy kawałek nieba trafił z powrotem na nieboskłon, lecz nie w całości. Element stale zieje pustką. Czy ma to związek z jej sercem?David również jest szczególnym chłopcem: opuścił dom rodzinny, ponieważ czuł się tam jak w klatce, żyje samotnie, pełen wątpliwości i wyrzutów sumienia. Przy Heaven odzyskuje spokój, zaczyna mu zależeć na dziewczynie, i choć wydarzenia, których są świadkiem, wydają się nieprawdopodobne, wspólna potyczka o przetrwanie bardzo ich łączy.Książka rozgrywa się współcześnie, lecz Christoph Marzi tworzy specyficzny klimat, tak że mamy wrażenie, jakby historia wydarzyła się kilkaset lat temu. Mamy przed sobą baśniową opowieść, z fragmentami urban fantasy, która choć opowiada o zwykłych nastolatkach, pod koniec daje nam zupełnie inny obraz rzeczywistości. Wielkim plusem książki jest zakończenie, które - można powiedzieć – ratuje całość. Jest interesujące, zupełnie nowe, wprowadza fragment zaskoczenia. Książkę oceniam raczej słabo, gdzieś pośrodku skali, lecz dzięki końcowym rozdziałom ta nota rośnie.
Cała akcja powieści toczy się w pięknym Londynie.Te miasto dodało głównemu bohaterowi poczucie,że znalazł własne swoje miejsce,swój azyl.Całe życie Davida zaczyna się zmieniać,gdy w nocy na dachu budynku spotyka pewną dziewczynę.Na pozór kobieta nie wyróżnia się niczym szczególnym, jednak skrywa coś wyjątkowego. Zagadkowa Heaven czuję się zagubiona na domiar złego twierdzi,że żyje bez serca. Nikt nie jest w stanie znaleźć racjonalnego wytłumaczenia, jak możliwe jest życie bez tak kluczowego organu. David postanawia pomóc Heaven.Czy uda się rozwikłać zagadkę gdzie jest serce Heaven i kim naprawdę jest dziewczyna? Koniecznie przeczytajcie. Cała książka ebook wprowadza nas w mistyczny świat fantasy, niezwykłych zjawisk stworzeń.Nie zabraknie w powieści dużo zagadkowych wątków i zagadek.Od pierwszych stron książki wtajemniczamy się w dzieje bohaterki.Cała opowieść toczy się naturalnym rytmem sprawia,iż musimy się uzbroić w cierpliwość.Autor przez całą opowieść trzyma nas w napięciu i tak dynamicznie nie odkrywa przed nami zagadki kim jest Heaven. Zakończenie książki zapewne spodoba się każdemu czytelnikowi.Jeśli macie chęć wejść w świat zagadkowych stworzeń, zapraszam serdecznie do przeczytania powieści.
Na dobre rozpoczęcie dnia mam dla Was kolejną paranormalną młodzieżówkę, która zainteresowała mnie opisem, okładką i przede wszystkim tytułem. Barwna i bogata obwoluta hipnotyzowała mnie za każdym razem, gdy sięgałam po książkę. Mimo że nie czytam już literatury, która głównie trafia do najmłodszej grupy odbiorczej, nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie. Jak ją oceniam? Opis: Londyn jest jego miastem. Nad dachami brytyjskiej stolicy osiemnastoletni David odnalazł własny drugi dom. Tylko tutaj czuje się wolny i może zapomnieć o własnej niechlubnej przeszłości.Pewnej nocy na jednym z dachów spotyka dziwną i piękną dziewczynę. Ma na imię Heaven i błaga o pomoc. Twierdzi, że właśnie wycięto jej serce. Choć David nic z tego nie rozumie i nie dowierza słowom Heaven, postanawia jej pomóc. W szpitalu lekarz potwierdza, że Heaven naprawdę nie ma serca. W ten sposób rozpoczyna się ich wspólna niebezpieczna przygoda. Przeżyją tylko wtedy, gdy uda im się poznać tajemnicę Heaven.źródło opisu: http://muza.com.plJuż na początku chciałabym przyznać, że zaczynając Heaven. Miasto elfów nieco rozczarowałam się stylem pisania autora. Łatwe pióro trochę pokrzyżowały mi wizję fantastycznej krainy. Dopiero koło pięćdziesiątej strony oswoiłam się, przyzwyczaiłam do stylu, który głównie trafiłby w gust czytelniczy młodzieży. Zaczęłam ciężko, lecz potem książka ebook sama się kartkowała - tak bardzo chłonęłam historię Davida i Heaven. Jedynym minusem jest styl pisania, lecz reszta? Z początku poznajemy dziewczynę, która ciągle mówi o tym, że wycięli jej serce. Usiądźcie na chwilę i zastanówcie się: gdybyście byli świadkiem, jak młoda dziewczyna opowiada o braku serca i faktycznie nie czuć byłoby pulsu, a jej ubranie byłoby całe w krwi, to uwierzylibyście? Choć mamy niezbite dowody na to, że tak może być, nasza wiara stanęłaby po stronie sceptycyzmu. I to właśnie jeden z zalet książki. Niby literatura fantasy, lecz jednak odczuwałam się jak człowiek, który dopiero wchodzi do magicznego, nierealnego świata. Nie wiedziałam, czego mogłabym się spodziewać. Co jeszcze stanie na drodze głównych bohaterów? Wchodzimy do realnego świata, który powolutku, lecz z należytą mocą, zmienia się w świat pełen mitycznych potworów i zjaw. Takiej historii jeszcze nie czytałam. Czytelnik stopniowo przyswaja sobie nowe niuanse. Wierzy w realistyczny świat, który z biegiem czasu staje się bardziej pogmatwany. Źli ludzie starają się złapać bohaterów, a jeden z nich wygląda jak chodzący umarlak. Duchy, legendy o mitycznych stworzeniach barwnie wykreowały przedstawiony w książce pdf świat. Są momenty zaskoczenia, momenty przerażenia i ekscytacji. Nie ma tutaj bajecznej krainy Zmierzchu. Bohaterowie nie są idealni, mają własną przeszłość, z którą w prawdzie nie spotkałam się wcześniej w książkach. Mimo młodego wieku, starają się rozwikłać tajemnicę Heaven w dorosły sposób. Zresztą twórca pokazał nam, że nie wszystko jest takie, jak się wydaje. Życie, które było dość normalne, przestaje takie być. Nawet przeszłość zaczyna wyglądać zupełnie inaczej. Książkę zalecam młodzieży, którzy lubią podobny klimat. Legendy, mity i fantastyka miesza się z realizmem, dzięki czemu czytelnik przyjemnie spędzi czas z książką. Świeża historia przeniesie Was do miasta, w którym nie wszystko wydaje się być takie, jak być powinno. PolecamOcena: 5/6Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MUZA
Londyn. Miasto, które zachwyca i sprawia, że każdy kto tam trafi chce do niego wrócić. Miasto o bogatej historii, pełne sekretów i mrocznych sekretów. Jakże chętnie wykorzystywane przez pisarzy, którzy właśnie tam umieszczają akcję i bohaterów swych utworów. Nie inaczej jest w przypadku współczesnej powieści należącej do gatunku urban fantasy, czyli "Heaven. Miasto elfów".Książkę spisał pisarz niemiecki Christoph Marzi, w którego dorobku znajduje się trylogia fantasy"Lycidias".Nie mając dużego doświadczenia z literaturą z gatunku urban fantasy zdecydowałam się na lekturę "Heaven. Miasto elfów" z dwóch powodów. Lubię fantasy, lecz jeszcze bardziej lubię Londyn. Jeśli chodzi o klimat powieści i realizację pomysłu na fabułę nie jestem w pełni usatysfakcjonowana. Natomiast powieściową wędrówkę po Londynie będę wspominać z przyjemnością. Lecz od początku. Historia przedstawiona w powieści rozpoczyna się pośród londyńskich dachów. Nocą, gdy miasto ujawnia mroczną i niewiarygodną stronę życia. Młody pracownik urokliwego antykwariatu "The Owl And The Pussycat" David Pettyfer wykonuje swą codzienną pracę. Dostarcza unikatowe egzemplarze ebooków klientom antykwariatu. Robi to dość nietypowo. Otóż porusza się po dachach. W górze czuje się wolny i zapomina o wszystkich problemach. Jest dynamiczny i zwinny. Wykonując standardową wędrówkę na jednym z dachów spotyka dziewczynę, która twierdzi, że została zaatakowana przez dwóch mężczyzn. Ta kobieta to Heaven, która mówi, że właśnie wycięto jej serce. Jak to możliwe? Przecież David widzi, że ona oddycha. Owszem jest zakrwawiona i wystraszona, lecz przecież stale żyje. A bez serca nie da się żyć. Dlaczego w takim razie nie wyczuwa jej pulsu?Przyznam, że to wyznanie głównej bohaterki zaintrygowało mnie, pomysł zawiązania fabuły bardzo mi się spodobał. Pomyślałam, że jeśli tak będzie dalej, to książka ebook "Heaven. Miasto elfów" może okazać się strzałem w dziesiątkę. A jednak tak się nie stało. Po mocnym i intrygującym początku następuje wielkie spowolnienie akcji, mimo że twórca zdecydował się umieścić w powieści szereg pościgów (głównych bohaterów ścigają mroczni tropiciele wykonujący zlecenie tajemniczego klienta), włącznie ze spektakularnym zwieńczeniem fabuły w London Eye. W połowie powieści wkracza znużenie. Mimo że podobało mi się interesujące połączenie historii ze współczesnością Londynu, odniesienia do dziewiętnastowiecznych powieści, w tym znanych "Wielkich nadziei" Dickensa, nastrój starej księgarni i klimatyczne opisy cmentarza Highate. Magia starego Londynu i wędrówka ulicami współczesnego miasta, podróże metrem a także zaglądanie do słynnych wszystkim miejsc to pozytywny aspekt powieści. I jeszcze kilka elementów poświęconych Cardiff. Lubiłam je, bo wywoływały młodzieńcze wspomnienia. Znużenie historią powodowały zachowania bohaterów. Niestety nie przekonała mnie Heaven, która zdawała się nie wiedzieć, czego tak naprawdę chce. David okazał się ciekawiej skonstruowaną postacią, nawiązującą charakterologicznie do dickensowskiego Olivera Twista. Dzielny i dobry.Moją sympatię zdobyła ekscentryczna właścicielka ślicznej księgarni. Żałuję, że twórca nie pozwolił więcej zdziałać opiekunowi Heaven, o którym napisał, że był "trochę podobny do Morgana Freemana". Myślałam, że odegra większą rolę.Wydaje mi się, że moje zagubienie w powieści wywołało wprowadzenie wątku zaginionego kawałka nieba ponad londyńskim City. Rozumiem, że motyw niewyjaśnionego zjawiska astronomicznego miał spowodować, iż łatwiej będzie zaakceptować fantastyczną warstwę opowieści i późniejsze jej zakończenie (ukłon względem starszych czytelników). Jednak mnie nie przekonał. Może nie należę już do grupy docelowej, dla której napisana została ta powieść?Mimo niektórych mankamentów opowieści podobał mi się nowatorski pomysł stworzenia elfów niepodobnych do tych, które znamy z innych powieści i filmów. Trochę tajemnicy, szczypta magii i cudowne zakątki Londynu sprawiły, że przyjemnie spędziłam czas ponad lekturą. Te fragmenty ratowały mnie, gdy denerwowały mnie wątki sensacyjne i miało wiarygodny romans młodych bohaterów. Za szacunek autora względem dziewiętnastowiecznej literatury jestem wdzięczna. Lecz za zakończenie już nie. W porównaniu do świetnego początku i oryginalnego pomysłu na fabułę zakończenie okazało się być spisane "na siłę", całkowicie mdłe.Książkę mogę polecić młodym czytelnikom. To oni z pewnością docenią magię, fragmenty baśniowe i zagadki do rozwiązania. Uważam też, że okażą więcej entuzjazmu względem romantycznej relacji Heaven i Davida. A ja już zupełnie na koniec mam pytanie, które nurtuje mnie od pewnego czasu. Dlaczego włosy powieściowych bohaterek zazwyczaj pachną cynamonem? Spotkałam się z tym już następny raz. Czy bohaterki stosują cynamonowe szampony, a może same z siebie roztaczają wokół smakowite aromaty? Jak myślicie? ;-)
Choćby nie wiem ile razy wszyscy powtarzali, że nie ocenia się książki po okładce, są takie okładki, obok których po prostu nie da się przejść obojętnie. Ta do Heaven. Miasta elfów jest wprost zachwycająca. Trochę się martwiłam, że może ona być największym atutem tej książki, lecz okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Christoph Marzi stworzył pięknie magiczną opowieść, która sprostała oczekiwaniom związanym z okładką. Pewnego dnia ponad Londynem zniknęło niebo. Tak po prostu. Ludzie boją się tego, czego nie rozumieją, więc z czasem normalnie przestali na nie patrzeć. Dlatego David, który wielbi chodzić po londyńskich dachach, zwykle nie spotyka na nich żywej duszy. Jakież jest więc jego zdziwienie, gdy pewnego dnia potyka się o ciało dziewczyny."- Wyjęli mi serce. Tak mi się przynajmniej zdaje. – Jej oczy były tak ciemne, że niespodziewanie nie widział ich wyraźnie.- Jak to?- Normalnie. – Położyła sobie rękę na piersi. – Nie czuję bicia serca."David potyka się na dachu o Heaven – cudowna dziewczynę, która twierdzi, że źli ludzie wycieli jej serce. Akcja powieści toczy się we współczesnym Londynie (choć bez nieba), co zrozumiałe, David puka się więc na to oświadczenie w głowę. Lecz fakty mówią same za siebie. Kobieta jest lodowata i nie ma tętna. Mimo tego żyje. Jakim cudem? Nie ma sobie co zawracać tym głowy, to fakt, który należy po prostu zaakceptować, co również nasz bohater czyni. Pod wpływem impulsu postanawia również pomóc dziewczynie, przez co, jak możecie się domyślić, ściąga na siebie niebezpieczeństwo, ponieważ podobnie jak Heaven nie wymyśliła sobie braku serca, tak nie zmyśliła złych ludzi – a oni nie odpuszczają i depczą naszym bohaterom po piętach, usiłując dokończyć zadanie.Bardzo podobał mi się motyw „niezwykłości w zwykłym świecie”. Nasi bohaterowie mieszkali w może nie takim zwyczajnym, ponieważ pozbawionym nieba Londynie, lecz prócz tego w ich życiu nie działo się nic niezwykłego. Twórca bardzo ładnie wplótł do własnej historii bajkowe elementy. Ta książka ebook to również swego rodzaju hołd oddany klasykom angielskiej literatury, szczególnie Dickensowi, którego twórca musi uwielbiać. Podobały mi się magiczne opisy i taka bijąca z kart tej książki „bajkowość”. Marzi całkiem nowatorsko omówił również elfy – jego teoria jest niepodobna do niczego, o czym do tej pory czytaliście, a przy okazji ujmująco urocza.Mimo że nie należę już do młodszych czytelników, urzekła mnie ta historia. Jeśli lubicie baśniowe opowieści, Dickensa i magiczny klimat, koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Jest równie śliczna jak okładka. Polecam!
David wielbi spędzać czas na dachach Londynu. Tu czuje się wolny. Gdy pewnego dnia na własnej drodze spotyka dziewczynę, jest zaskoczony. Do tej pory nikt poza nim tu nie bywał. Na dodatek dziewczyna, Heaven, mówi, że wycięto jej serce. Chłopak nie chce uwierzyć, przecież widzi, że kobieta może chodzić, mówić, nie wygląda na trupa. Ta się jednak upiera. Dopiero gdy w szpitalu okazuje się, że faktycznie nie słychać bicia jej serca, David zaczyna jej wierzyć. Heaven ścigają mężczyźni, którzy wycieli jej serce. Czego od niej chcą? Dlaczego to ona padła ich ofiarą?Heaven. Miasto elfów Christopha Marziego to opowieść fantastyczna dla młodzieży. Głównym bohaterem jest David, młody chłopak, który uciekł z domu i zaczął pracę w Londynie. Jego pasją jest chodzenie po dachach. Właśnie tu spotyka tytułową Heaven.Heaven to bardzo zagadkowa dziewczyna. Jej rodzice nie żyją, a sama nastolatka jest bogata, chociaż nie korzysta ze własnych pieniędzy. Do tej pory była zwykłą kobietą – miała przyjaciół, chodziła do szkoły. Jej pasją było niebo, którym interesowała się wcześniej jej matka. Dlatego również Heaven wymykała się na dachy, by oglądać skrawek nieboskłonu bez gwiazd – bardzo dziwne zjawisko ponad Londynem, o którym nikt nic nie wie. Jest jednak coś, co wyróżnia Heaven – kobieta przeżywa wycięcie serca. Stale może mówić, chodzić, jedynie nie lubi gorąca. Czemu Heaven żyje? Dlaczego zagadkowy facet o różnorakich imiona ją ściga? I kto go na nią nasłał? David chce pomóc dziewczynie, lecz nie wie, z czym ma do czynienia. Oboje muszą odkryć, dlaczego Heaven stale żyje i co to oznacza.Pomysł na fabułę jest bardzo interesujący. Nie będę zdradzać szczegółów, by nie psuć wam zabawy. Mogę powiedzieć, że chodzi o całkiem nowe spojrzenie na elfy, które mi się spodobało. Było oryginalne i nowe, lecz z drugiej strony można było wymyślić nową nazwę dla istot, o których mowa. Mimo wszystko jest to interesujący pomysł, który warto poznać. Dobrze, że twórca zdecydował się na wprowadzeni wątku fantastycznego, lecz spodziewałam się, że bardziej się on rozwinie. Jedynym minusem były jednak dla mnie nieco dłużące się dialogi, które bardzo spowalniały akcję. Były na szczęście również sceny, w których dużo się działo i można uznać, że wszystko się zrównoważyło.Heaven. Miasto elfów jest niezłą książką, którą mogę polecić najmłodszym czytelnikom. Jeśli lubicie książki z odrobiną fantastyki, na pewno spodoba wam się ta pozycja.
Osiemnastoletni David jest normalnym nastolatkiem, z dość niechlubną przeszłością. Mieszka w antykwariacie i bardzo lubi włóczyć się nocami po dachach domu i obserwować niebo ponad Londynem, na którym od lat nie było gwiazd. Podczas jednej ze własnych wypraw, poznaje ją. Piękną, zagadkową i śmiertelnie wystraszoną Heaven, która opowiada mu dość niestworzoną historię. Mówi, że polują na nią źli mężczyźni, który ukradli jej serce. Lecz chwilka... Przecież nie można żyć bez serca, prawda? David, mimo własnego zaskoczenia i niedowierzania, postanawia pomóc zagadkowej nieznajomej, a to prowadzi do początku wyjątkowej i groźnej przygody, jaką oboje przeżywają. Czy odnajdą tych, którzy ukradli serce Heaven i odkryją dręczące ją tajemnice? Tego musicie się dowiedzieć, sięgając po książkę Christopha Marzi.Jeśli mam być całkowicie szczera, to książka ebook sama w sobie mnie jakoś szczególnie nie porwała. Owszem, bardzo miło się ją czytało, choć muszę przyznać, że miejscami miałam wrażenie, że twórca zapomniał, że ma się skupiać na zdarzeniach pomiędzy bohaterami a nie na opisach ebooków czy miejsc, w których się znajdowali. Okay, rozumiem fascynację Londynem, o której pisał w posłowiu autor. Sama kocham Londyn i opis wszystkich uliczek, przywiódł dużo wspomnień. Jednak dla osób, które w życiu nie były w tym mieście może się to wydać normalnie nudne. To, co mnie tak właściwie zachęciło do sięgnięcia po tę książkę? Jej opis. Wydawało mi się, że będzie to nowa historia,która porwie mnie w fantastyczny świat baśni. Lecz... Czegoś mi tu zabrakło. Przede wszystkim, wyrazistych głównych bohaterów, którzy mimo różnic w charakterze, potrafili się dogadać, a tu twórca trochę ich spłaszczył i sprawił, że byli tylko dodatkiem do opisu, zamiast przewodzić całej historii. Książka ebook zakończyła się w takim momencie, jakby miał nastąpić ciąg dalszy tej historii. Jeśli tak będzie, to z czystej ciekawości sięgnę po następny tom. Ogólnie, była to dla mnie dość przyjemna lektura, choć nie wiem, czy przeczytałabym ją drugi raz. Zalecam przekonać się na swojej skórze, czy warto po nią sięgnąć.
Z czym nam się kojarzą elfy? Z małymi duszkami? Z dostojnymi postaciami rodem z "Władcy Pierścieni"? A może... Elfy żyją wśród nas? David Pettyfer nie znosi zamknięcia i tłumów. Dlatego również zamiast podróżować londyńskim metrem biega po dachach. Podczas własnych podróży zazwyczaj jest sam - do czasu gdy spotyka dziewczynę twierdzącą, że wycięto jej serce. Historia, w którą trudno uwierzyć, nabiera barw, gdy David decyduje się pomóc spotkanej Heaven. Najgorsze stale przed nimi, gdyż złodziej serc nie zamierza pozwolić uciec własnej niedoszłej ofierze. Heaven natomiast czuje, że jej czas powoli dobiega końca i chce jak najszybciej odnaleźć własne serce, przy okazji odkrywając tajemnice, jakie pozostawiła jej w spadku matka.Z "Kamieniem łez" coś trudno mi idzie, toteż skusiłam się na przerywnik w postaci "Heaven..." właśnie. Spodziewałam się, że przerwa potrwa jakiś czas, a tu w mgnieniu oka przewijałam ostatnią stronę książki. Powodem może być ciągła niewiadoma. Twórca odkrywa karty powoli, nie zaspokajając ciekawości od razu. Choć od początku możemy się domyślać kilku faktów, twórca i tak je urozmaicił, dając nowe oblicze tym fantastycznym istotom, jakimi są elfy. Akcja jest wypełniona napięciem, które co jakiś czas na chwilę zanikało, robiąc miejsce lekkiej pustce emocjonalnej. Zapowiadało się jednak na porządny punkt kulminacyjny i... dostałam czego chciałam. Nie wiem, może dla niektórych zakończenie mogłoby się wydawać nieco przerysowane i zbyt nierealne (tak jak gdyby elfy były prawdziwe, duh!), lecz to coś, co ja lubię - nie wiesz, co się stanie za dwa zdania, podczas gdy życie bohaterów wisi na włosku. Mogłabym mieć lekkie zastrzeżenia co do szybkości zaakceptowania niecodziennej sytuacji przez głównego bohatera a także kilka osób postronnych. Mimo tego szkopułu postaci pierwszoplanowe zostały zarysowane prawidłowo - szału nie ma, lecz nie odczuwam niedosytu. Też epizodyczne role nie przechodziły bez echa, nawet po krótkiej wymianie zdań można było poczuć sympatię do większości z nich. Nie wiem jednak jakie mam odczucia do tego, że wszyscy bohaterowie od początku trzymali jedną ze stron, czarny to czarny, biały to biały, bez żadnych odcieni szarości. Prawdopodobnie jednak wolę bardziej zaskakujące postaci...Język jest bardzo przystępny i to pewnie w wielkim stopniu było jego zasługą, że książkę skończyłam w dwa dni. Nie jest to bardzo ambitna pozycja, raczej zaliczyłabym ją jako lekką lekturę na odrobinę czasu wolnego. Myślę też, że bardziej spodoba się tej odrobinę najmłodszej ode mnie młodzieży - co nie oznacza, że odradzam ją starszym! Z pewnością będę ją nieźle wspominać. (http://in-corner-with-book.blogspot.com/)
Tytułowa bohaterka Heaven nie ma łatwego życia. Jest sierotą, która w ramach buntu względem świata mieszka na zacumowanej łódce. Chodzi do szkoły, ma znajomych, stwarza pozory normalności.. póki nie spotyka złych ludzi, którzy wycinają jej serce. Kobieta mimo to przeżywa i ucieka jak najdalej od miejsca zdarzenia. Od tej pory jej życie znacząco się zmienia, a na własnej drodze poznaje Davida, który podobnie jak ona - nie mieszka z rodziną. Ich znajomość powstaje w sposób przypadkowy, bo właśnie on znajduje ciemnowłosą Heaven na dachu. Oboje uwielbiają spędzać w ten sposób własny czas, obserwując niebo, na którym gwiazdy pojawiają się i znikają. Okazuje się, że zabieg ten nie jest przypadkowy, a po ziemi chodzą osoby, które w ogóle nie powinny się na niej znaleźć. Na domiar złego, w całą zagadkową sytuację zamieszana jest główna bohaterka, która razem z świeżym towarzyszem stara się rozwikłać sekret, który dotyczy rodziny a także jej specyficznych narodzin. Dokładnie w tym dniu niebo się zmieniło a jej najbliższe osoby nieustanny się tajemnicze. Coś jest nie tak, ale nikt nie wie co.Heaven i David to bohaterowie o wyraziście zarysowanych charakterach, które nie zawsze są proste i nierzadko fundują im spore problemy. Jednakże gdy dwie podobne osoby spotykają się ze sobą, zmieniają się i odnajdują wspólny język. Tak stało się i w tym przypadku. Wspólna siła i porozumienie umożliwiają bohaterom odnajdywanie się w wielu niekorzystnych i niełatwych sytuacjach życiowych. Są w stanie sobie pomagać i razem, za wszelką cenę, rozwiązać sekrety kryjące się w ich codzienności. A gwarantuję, że nie domyślicie się do samego końca, o co tak naprawdę chodzi."Wszyscy wiążemy z życiem duże nadzieje. A można po prostu żyć."Sam pomysł na fabułę bardzo mi się spodobał, choć obawiałam się, że w powieści znajdę tytułowe wielkouche, skaczące elfy. Na szczęście ten wątek i rodzaj stworzeń nie ma nic wspólnego ze znanym powszechnie obrazem. Twórca stworzył całkowicie nową koncepcję owych postaci i zgrabnie wprowadził je na karty powieści, która przesiąknięta jest opowieściami, legendami, tajemnicami, magią a także historiami związanymi z niebem.Musze też wspomnieć o okładce, która od razu skradła moje serce. Piękna, wyżłobiona brama (która oczywiście ma znaczenie w przedstawionej historii), widok Londynu z dachu a także perfekcyjnie wyprofilowany tytuł. Książki nie ocenia się po oprawie, lecz ta jest jedyna w swoim rodzaju i doskonale oddaje klimat panujący w powieści. Bohaterowie przemieszczają się po dachach, obserwują duże miasto a także udają się do pewnego miejsca, które poniekąd też znajduje się okładce. Jest piękna, a zamieszczona w niej opowiadanie jeszcze piękniejsza."Heaven. Miasto elfów" to książka, jakiej od dawna brakowało mi w biblioteczce. Tematyka jest oryginalna, wciągająca i jak dla mnie dość różnorodna. Nie przepadam za typową fantastyką, gdzie roi się od smoków i tym podobnych stworzeń, nie potrafią mnie do siebie przyciągnąć. Natomiast w tym przypadku twórca nie przesadził z motywami fantastycznymi i stworzył opowieść z gatunku urban fantasy, który nie jest przesadzony. Czytelnikowi towarzyszy aura tajemnicy a także magii, która każdego chwyta w swe objęcia i prowadzi do niesamowitego, nieco zaskakującego zwieńczenia historii. Nie jest zbyt ciężka ani lekka, doskonała równowaga to wielki atut.
Na książkę "Heaven. Miasto elfów" zwróciłam uwagę, przeglądając propozycje czytelnicze na czerwiec. Opowieść Christopha Marzi zaintrygowała mnie swoim opisem i zauroczyła okładką. Czy treść zrobiła na mnie równie dobre wrażenie, jak okładka?Christoph Marzi jest zafascynowany Londynem. Przyznaje się do tego w posłowiu książki, a fascynacja ta widoczna jest na kartach powieści. Twórca stara się z najdrobniejszą celnością oddać wygląd i klimat Londynu, stara się oczarować nim czytelnika i zachęcić, by spojrzał na miasto jego oczyma. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście wiernie udało mu się odtworzyć uliczki stolicy Wielkiej Brytanii, nigdy nie dane było mi tam pojechać, lecz pragnę wierzyć, że tak właśnie jest. Miasto to twórca starał się owiać mgiełką magii, zaczarować tajemnicą nocnego nieba, którego element zniknęła przed laty. Ciemna, ziejąca mrokiem dziura fascynuje Davida i Heaven. Nagle tych dwoje spotyka się na dachu jednego z domów w bardzo nietypowych okolicznościach, a już wkrótce dane im będzie przeżyć rzeczy, o jakich w życiu nie śnili.Książka zapowiadała się naprawdę ciekawie, a pomysł na fabułę był naprawdę intrygujący, niestety im dalej czytałam, tym coraz więcej braków dostrzegałam w lekturze. Twórca tak bardzo skupił się na otoczeniu, iż prawdopodobnie zapomniał, że otoczenie, choć niewątpliwie ważne, nie jest najistotniejszym elementem, na którym bazuje powieść. Kreacja postaci, dialogi i fabuła – te rzeczy niestety ucierpiały w procesie tworzenia i widać w nich pewne braki.Zarówno David, jak i Heaven, wydają się być postaciami papierowymi. Choć twórca wykreował trudną przeszłość dla każdego z nich, nie wpłynęła ona na stopień ich dojrzałości. Bohaterowie mają po około 18 lat, a jednak czasami miałam wrażenie, że czytam opowieść skierowaną do 13-latków. Obydwoje podejmują czasem dziwne i nieprzemyślane decyzje, wybuchają w niespodziewanych momentach, a uczucie, jakie pomiędzy nimi się rodzi, jest po prostu sztuczne. Nie lepiej prezentują się dialogi, jakie prowadzą. Są miałkie i nierzadko trącą banałem.Fabuła też nie porywa. Twórca mnoży pytania, a jakiekolwiek odpowiedzi zaczynają pojawiać się dopiero na sto stron przed końcem. Postacie drugoplanowe niewiele wnoszą do opowieści – pojawiają się, wypowiadają własną kwestię i znikają bez żalu. Kuleje także kreacja czarnych charakterów – strach siać ma postać w czarnych rękawiczkach, która co rusz zmienia nazwisko, i jej poplecznik w fazie rozkładu, który mimo unoszącego się smrodu, jednak nie budzi strachu wśród zwykłych ludzi. Postronne postacie opisują tych dwoje jako "złych", a groźby, jakie padają z ust tego pierwszego, częściej żenują, aniżeli wzbudzają grozę. Rozwiązanie tajemnic, choć ciekawe, również nie zostało wykorzystane w pełni. Finał rozczarowuje, brak mu charakteru. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że twórca mocno wzorował się twórczością Neila Gaimana."Heaven. Miasto elfów" to książka, która moim zdaniem miała potencjał, jednak nie został on w pełni wykorzystany. Nie powiem jednak, że ją odradzam, to w końcu tylko moja opinia. Jeśli macie ochotę skonfrontować ją ze swoim zdaniem, sięgnijcie po nią, czemu nie, lecz nie oczekujcie po niej zbyt wiele.Recenzja pochodzi z mojego bloga: zaczytana-dolina.blogspot.com