Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Przetrwały najstraszniejszy koszmar, lecz najgorsze dopiero nadejdzie… Final Girl to dziewczyna, która jako jedyna zostaje przy życiu, gdy pojawiają się końcowe napisy w horrorze. Zakrwawiona bohaterka, której udało się uratować siebie, pokonać zabójcę i pomścić przyjaciół. Przeżyła najgorsze chwile w swoim życiu, ale co losy się z nią dalej? Lynnette Tarkington jest właśnie taką jedyną ocalałą, której lata temu udało się przeżyć prawdziwą, a nie filmową masakrę. Przez nad dekadę spotykała się z pięcioma innymi ocalałymi kobietami w specjalnej grupie wsparcia, próbując poradzić sobie z traumatycznymi wspomnieniami. Gdy pewnego dnia jedna z nich nie przychodzi na spotkanie, Lynnette zaczyna się bać najgorszego – ktoś wie o ich grupie i jest zdeterminowany, by znowu dopaść dziewczyny. Jednak tym razem mają siebie i nie poddadzą się bez walki.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Final Girls. Ostatnie ocalałe |
Autor: | Hendrix Grady |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Zysk i S-ka |
Rok wydania: | 2022 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
SCREAM QUEENS Vain Vicodin, vrinn vrinn, vrinn Texas Chainsaw, left his brains all Danglin' from his neck, while his head barely hangs on Blood, guts, guns, cuts Knives, lives, wives, nuns, sluts - Eminem Grady Hendrix to na pewno jedna z jaśniej świecących gwiazd współczesnego horroru. Jego najwieższa powieść, „Final Girls”, to jednak moje pierwsze spotkanie z jego prozą – zbyt wiele wychodzi wspaniałych książek, by czytać je wszystkie – lecz spotkanie bardzo udane. Ponieważ opowieść nie tylko doskonale wpasowuje się w mój horrorowy gust, lecz również i jest po prostu solidną dawką naprawdę udanej, nieźle napisanej literatury z dreszczykiem. Przeżyła. Lynnete ocalała z masakry i nie jest jedyną taką. Dlatego wraz z podobnymi jej dziewczynami zakłada grupę wsparcia dla takich ofiar. I wszystko byłoby ładnie, pięknie, przynajmniej na tyle, na ile w ich przypadku być może, gdyby nie… Właśnie, gdy pewnego dnia jedna z nich nie przychodzi na spotkanie, pozostałe obawiają się, że mogło spotkać je najgorsze. Lecz nie zamierzają siedzieć cicho i spokojnie. Nie chcą być ofiarami. Lecz co zrobią, gdy najgorsze rzeczywiście się wydarzy? Jako wielbiciel horroru, nie mam jednego ulubionego gatunku czy podgatunku opowieści grozy. Jeśli jednak miałbym wybrać ten, który darzę największym sentymentem, powiedziałbym, że są nim slashery. Właściwie to na nich wyrastałem, nocami oglądając klasyki od „Halloween”, przez „Piątek trzynastego” na postmodernistycznym slasherze, jakim był „Krzyk” skończywszy. To zresztą m.in. dzięki nim pokochałem kino lat 70. i 80., złoty okres tej odmiany grozy i tak docieramy do „Final Girls”. To tytułowe określenie słynne jest wszystkim fanom horrorów, a slasherów w szczególności. Ponieważ „Final Girl” to nic innego, jak dziewczyna, która przeżywa do końca filmu i pokonuje mordercę. „Halloween” miało własną Laurie, „Koszmar z ulicy Wiązów” Nancy, „Krzyk” Sidney, a „Piątek trzynastego” Alice (swoją drogą graną przez Adrienne King, która została zatrudniona do nagrania audiobooku „Final Girls”). I o takich Final Girls opowiada ta powieść. Właściwie można by je określić również mianem „królowych krzyku”, kolejnym znanym wielbicielom horrorów terminem, oznaczającym jakąś znaczącą dla horroru kobietę, najczęściej aktorkę, lecz przecież każda z bohaterek jest tu aktorką własnego małego dramatu. Te dramaty zresztą to nieustanne puszczanie oka do czytelników obeznanych z horrorami, ponieważ każda masakra to odbicie jakiejś słynnej z horrorów, a dane osobowe bohaterek z miejsca kojarzą się właśnie z nimi – Adrianne przetrwała tu rzeź rodem z „Piątku trzynastego”, Heather (odniesienie do Heather Langenkamp, aktorki z „Koszmaru z ulicy Wiązów”), rodem z ulicy Wiązów właśnie itp. Ponieważ dzieło Hendrixa złożone jest z nawiązań, odwołań i schematów, lecz podanych z miłością do gatunku i szacunkiem dla fanów. To ten sam typ horroru, co „Krzyk” czy „American Horror Story: 1984”. Może nie tak udany, lecz bawiący się materią opowieści i gatunkowymi kliszami w bardzo zbliżony sposób, z nutą metafikcji. I nieźle wpasowuje się w obecne czasy, kiedy do łask wracają takie opowieści, czego najlepszym przykładem są kolejne wersji „Halloween”, „Krzyku” czy produkcje pokroju, nomen omen, „Final Girl”, „The Final Girls” czy „Królowych krzyku”. Ba, nawet wielbiciele grozy typu „Piła” znajdą tu coś dla siebie, przecież sama fabuła z grupą wsparcia dla ofiar horrorowych psychopatów z miejsca kojarzy się z „Piłą 3D”. Prawdopodobnie nic więcej dodawać już nie muszę, prawda? Dzieło Hendrixa to rzecz całkiem nieźle napisana, stricte rozrywkowo, prosto, lecz nieźle, miło pomyślana i ładnie wydana. Mocno spleciona z filmową stroną horrorów – nic więcej tu nie zdradzam – i korzeniami tkwiąca w latach 80. XX wieku, stanowi idealna lekturę dla wielbicieli grozy. Coś w sam raz na letni wypad, najlepiej do domku ponad jeziorem lub w późniejszym terminie, w halloweenową noc. A może po prostu do przeczytania dla porcji mocniejszych wrażeń i wcale nierzadkich wybuchów śmiechu, gdy zobaczymy kolejne nawiązanie.