Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Młody jeszcze nigdy nie spisał prawdy, Papa robi zdjęcia, które mogą skompromitować pół Warszawy, Gambit sprzedałby swoją małżonkę dla słupków oglądalności, a Nora – no cóż, potrafi wykorzystywać własną urodę i jest zdeterminowana. Tylko Trzeźwy wie, jak działa ten świat, i potrafi pociągać za odpowiednie sznurki. W końcu przez lata robił w polityce. Różnią się od siebie wszystkim, a jednak ich ścieżki się przetną. Ponieważ to funkcjonuje na każdego. Władza, pieniądze, sława. Są ludzie gotowi zapłacić za nie każdą cenę. I zapłacą.Żadna z postaci w tej książce pdf nie jest prawdziwa. I żadne zdarzenie nie miało miejsca. A jednak opowieść Kąckiego prezentuje współczesność lepiej niż niejeden reportaż. Powstała ze strzępów informacji, niedopowiedzeń, plotek i miejskich mitów. To, co nas fascynuje i wydaje się zamknięte w bezpiecznej przestrzeni monitora czy gazety, wysącza się i zmienia nas niepostrzeżenie. I to lubimy. Przerażające? Witamy w świeżym idealnym świecie.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Fak maj lajf |
Autor: | Kącki Marcin |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Społeczny Instytut Wydawniczy Znak |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Lajf is brutal Życie nie jest proste – wiadomo nie od dziś. Mamy za sobą jakąś, nieraz trudną, przeszłość, a przed sobą nie zawsze optymistyczną przyszłość. Próbujemy odnaleźć się w rzeczywistości, wciąż szukamy szczęścia. Naszymi krokami kieruje moralność albo jej brak. O tym w gruncie rzeczy jest książka ebook „Fak maj lajf” Marcina Kąckiego. Dziennikarz w własnej debiutanckiej powieści przygląda się światu i mechanizmom, które nim rządzą. Stworzona przez autora rzeczywistość jest oczywiście fikcyjna, choć łudząca podobna do tej, w której żyjemy. „Fak maj lajf” to diagnoza współczesnej Polski z perspektywy ludzi zdeterminowanych, gotowych, aby osiągnąć zamierzony cel. Wykreowany przez Kąckiego świat rządzi się prawem silniejszego, sprytniejszego i bogatszego. Nie ma w nim miejsca na słabości, a każda przegrana zostaje przekuta w sukces kogoś innego. Kącki omawia świat ludzi młodych, pozbawionych nierzadko ideałów i skrupułów. W tym świecie większy biust = lepsze życie, a każda, nawet najbardziej bzdurna, idea może przerodzić się w ideologię porywającą tłumy. Czy nie przypomina to tego, co zewsząd nas otacza? Twórca do opisu rzeczywistości używa języka prostego, brutalnego, bezpośredniego. Próżno tu szukać poetyckich porównań czy wyszukanych przenośni. Mowa jest blisko człowieka – tego, co sobą reprezentuje i wyznaje. Jest taki, jak bohaterowie książki Kąckiego. Wnikliwa analiza świata polityki, prasy brukowej, prawideł rządzących zachowaniami tłumu sprawiają, że książkę Kąckiego czyta się przyjemnie. W „Fak maj lajf” nie ma miejsca na cukierkową przesadę. Nie ma również miejsca na happy end i dziejową sprawiedliwość. Jest za to cwaniactwo i troska o swoje cztery litery. Podczas lektury z tyłu głowy stale pojawia się pytanie: skąd ja to znam? I to prawdopodobnie największa wartość tej powieści. Prawda – choć zamaskowana – jednak zaskakująco bliska. Niezły debiut!
Przeczytałam ostatnio książkę Marcina Kąckiego „Fak maj lajf” i muszę przyznać że jestem wstrząśnięta i zmieszana. Twórca prezentuje codzienne życie ludzi z pierwszych stron gazet, lecz czasopism brukowych, polityków artystów i tych którzy o takim życiu marzą ,za co oddaliby wiele. Bohaterowie to przede wszystkim ludzie młodzi, choć nie tylko, gangsterzy i celebryci. Świat w którym żyją kieruje się brutalnymi, bezwzględnymi zasadami. Przestrzegasz ich , możesz pójść w górę, nie przestrzegasz, w niebyt albo giniesz. W okresie lektury tej książki nierzadko zadawałam sobie zapytanie czy tak jest naprawdę , ponieważ świat przedstawiony w powieści na szczęście nie jest moim. Najbardziej podobał mi się element w którym pokazano pracę reporterów brukowca, jak powstają info zamieszczane w tego rodzaju gazecie i skąd się biorą pikantne zdjęcia. Opis tego jak z podrzędnego polityka z zapyziałej miejscowości zrobiono nieomalże lorda otoczonego kochającą i jakże stylową rodziną, jest jak dla mnie mistrzostwem świata. Mam wrażenie niestety, że ten opis odzwierciedla prawdziwe mechanizmy powstawania podobnych reklam. Media, internet a przede wszystkim media społecznościowe mają olbrzymią siłę i przy ich pomocy można zrobić niemal wszystko: wykreować polityka albo gwiazdę serialu, zebrać ogromne pieniądze czy nawet wywrzeć nacisk na organy ścigania. W książce pdf widzimy postacie, które z samego szczytu spadają w otchłań tylko dlatego, że media przestały się nimi interesować. Nierzadko oznacza to koniec kariery, bankructwo a nawet rozwód, ponieważ w świecie w którym główną wartością są pieniądze i władza, ci którzy je tracą, tracą także przyjaciół i żony. Zalecam wszystkim goniącym za władzą, pieniędzmi i sławą, aby mogli przekonać się dokąd taka gonitwa prowadzi i do jakiego świata chcą się za wszelką cenę dostać. Twórca podpowiada nam po cichu co tak naprawdę jest ważne, jego bohaterowie w chwilach słabości tęsknią za prawdziwą miłością i przyjaźnią, akceptacją i zrozumieniem. Gdyby to wszystko mieli, może nie byliby tak bezwzględni i okrutni, a przede wszystkim byliby szczęśliwi. Książka ebook niezła do tego aby puknąć się w głowę, otrzeźwieć i spróbować odpowiedzieć na zapytanie co jest cenne i co daje mi szczęście. Zalecam też czytelnikom wszelkiej maści brukowców, zobaczą jak powstają wszystkie gorące wiadomości i ile w nich prawdy. Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
“Fak maj lajf” to pierwsza opowieść Marcina Kąckiego, reportażysty i dziennikarza. Naprawdę niezłe. Sprawnie napisane, akcja wartka. Postaci wyraziste. Mowa potoczysty, czasami wręcz dosadny. Nieźle i dynamicznie się czyta. Zasysa. Niemal jak tabloidy - te papierowe i te wirtualne. Wścibskie i bezwstydne podglądanie. Głównie ludzi słynnych z tego, że są znani. Niby każdy jest nad to, lecz kto czasami się nie skusi? To historia o wielkiej sile mediów i wpływie jaki mają na nasze życie. Historia o kreowaniu rzeczywistości, niewiele mającej wspólnego z prawdą. Historia o manipulacji i bezwzględności. Nie jest to lekka i przyjemna lektura. Długo “siedzi” w człowieku i daje do myślenia. Mimo zapewnień autora, że żadna z postaci (ani wydarzeń) nie jest prawdziwa, to udało mu się stworzyć bardzo rsugestywną i mocno osadzoną w realiach opowieść. Lekko przerażającą. Smutne, że tak wyglada ten współczesny świat. Aż chciałoby się uciec w przysłowiowe Bieszczady… Mimo, że jednak wolę Marcina Kąckiego w odsłony non-fiction, to “Fak maj lajf” zdecydowanie polecam.
"Fak maj lajf" Marcina Kąckiego to książka ebook bardzo specyficzna. Twórca zaznacza, iż przedstawione w niej postaci i sytuacje są fikcyjne. Jednak ukazuje on bardzo dobitnie naszą rzeczywistość. Bohaterowie tej powieści to ludzie brutalni, po trupach dążą do osiągnięcia własnych celów. Żądza władzy i pieniądza kieruje każdym z nich. Mowa tej powieści też jest bardzo specyficzny. Twórca nie unika wulgaryzmów, brutalnych scen. Nie jest to książka ebook dla każdego.
Na wstępie muszę powiedzieć, że nie lubię pisać negatywnych recenzji. Nawet bardzo. To, w jaki sposób odebrałam tę książkę jest kwestią, z jaką nie mogę się pogodzić. Niestety, na próżno szukałam czegoś wartościowego, kartkując kolejne strony książki o interesującym tytule „Fak maj lajf”. Ja nie przeczytałam, ja zmęczyłam tę książkę. Mimo to zdaję sobie sprawę, iż jest to tylko moja subiektywna chłopczykowi i może dobrze, ponieważ przecież każdy z nas ma inny gust czytelniczy. „Fak maj lajf” niefortunnie „trafiło” w mój gust, niczym przysłowiową kulą w płot. Wszystkie postacie w tej powieści są negatywne, nie posiadają ani jednej pozytywnej cechy, choć starałam się, żeby je odnaleźć choćby w jednym z bohaterów. Doceniam i rozumiem koncepcję Kąckiego – starał się ukazać świat i rządzące nim zasady szczerze do bólu, dobitnie, odarte z wszelkiej obłudy. Jednak samo wykonanie jest co najmniej złe. Niektóre fragmenty, na przykład ta, w której Fifi, młody facet o homoseksualnej orientacji, wykonuje lewatywę, są normalnie obrzydliwe. A zapewniam, że nie jest to jedyny raz, kiedy wielka gula podeszła mi do gardła i to nie z powodu nieokiełznanego wzruszenia. Coś, co bardzo mnie razi we współczesnej literaturze to nadużywanie przekleństw, inwektyw i stereotypów. Niestety, ta pozycja jest nimi przesycona. Ja wiem, że czasami normalnie trzeba „rzucić łaciną”, lecz naprawdę czasem nie powinno zamieniać się w często. Książka ebook traktuje o losach przypadkowych osób, które jednak spotykają się na własnych życiowych drogach. Żadnemu z bohaterów nie jest obcy ani jeden z siedmiu grzechów głównych. Gambit, wschodząca gwiazda srebrnego ekranu, to seksoholik bez skrupułów dążący po trupach do celu. Potrafi być również sadystyczny i bezwzględny. Wspomniany już Fifi, Monia i Nora, to trójka młodych osób, które dla sławy, jaką cieszy się Gambit, potrafią zrobić dosłownie wszystko. Imię Erica, który nigdy niczego nie osiągnął, zwykłym zbiegiem okoliczności i szczęścia nie schodzi z ust całej Polski. Jednak on ma swój plan, w jaki sposób wykorzystać ten niespodziewany uśmiech losu. Trzeźwy, jako jedyny wydaje się uczciwy, lecz i on nie odczuwa wyrzutów, by niesprawiedliwie zdegradować na niższe stanowisko osobę, wyznaczoną przed Pierwszego. Papa i Lebioda to po prostu zwykli parszywcy, którzy dla pieniędzy sprzedaliby swoje rodziny. Naiwny Młody, który odbywa staż w gazecie Lebiody, stara się coś zmienić, gdy odkrywa, jak naprawdę funkcjonuje ta machina, w której jest tylko nic nie znaczącym trybikiem. Mimo tego wcześniej wykonuje każde polecenie przełożonych bez mrugnięcia okiem. Żaden z bohaterów nie pokazuje sobą niczego pozytywnego i niczego takiego nie można się po żadnym z nich spodziewać. Ich zepsute umysły i serca nie są w stanie wykreować niczego, co nie służy ich swóim interesom i pobudkom. Przykra to wizja. Jednak, gdyby została przedstawiona trochę inaczej, może trochę innym językiem, byłaby interesująca. A tak, mamy mały kataklizm zawarty na 317 stronach. Czytając tę książkę myślałam „Ach, to tak bawi się Warszawka...” Jeśli TAK faktycznie bawi się Warszawka, to jestem bardzo zadowolona, że mieszkam w moim rodzinnym, spokojnym województwie podkarpackim, gdzie, parafrazując autora, mieszkają najbardziej katoliccy katolicy. http://annakucharska-autorka.blogspot.com/2017/05/fak-maj-lajf-marcin-kacki-receznja.html
"Żadna z postaci w tej książce pdf nie jest prawdziwa. I żadne zdarzenie nie miało miejsca. A jednak opowieść Kąckiego prezentuje współczesność lepiej niż niejeden reportaż. Powstała ze strzępów informacji, niedopowiedzeń, plotek i miejskich mitów" Marcin Kącki, do tej pory słynny jako dziennikarz (autor m.in. "Białystok. Biała siła, czarna pamięć") postawił sobie nie lada wyzwanie. Jako dziennikarz i pracownik czasopism postanowił zmierzyć się ze światem brukowców, celebrytów i polityki. Poznajemy tutaj plejadę postaci, jakich nie mało w mediach, prasie, czy na bilbordach. Młody - karierowicz w prasie brukowej, jest mistrzem w wymyślaniu artykułów na poczekaniu. Papa to stary wyjadacz. Paparazzi, który nie cofnie się przed niczym, by zdobyć fotografie za które otrzyma wysokie honorarium. Gambit - aktor, prezenter, który dla słupków popularności nie cofnie się przed niczym, pnie się w górę nawet kosztem własnej żony. Nora - aktoreczka, która potrafi odpowiednio użyć wdzięków, żeby osiągną korzystne dla siebie wejścia tu, czy tam. Trzeźwy w całym tym towarzystwie potrafi się odnaleźć w świecie kłamstw, pozorów, ustawek, lecz i jemu powinie się noga, w końcu bycie politykiem ma własne ciemne strony. Wszyscy oni biorą udział w pewnego rodzaju grze, która nie ma zasad. Każdy ruch powoduje lawinę zdarzeń, a przypadkowe osoby mogą oberwać rykoszetem tylko dlatego, że znalazły się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Jaki jest świat słynny nam, zwykłym obywatelom z pierwszych stron gazet? Czy wszystko co piszą brukowce ma podłoże tylko u plotek, czy jest gdzieś jakieś maleńkie ziarenko prawdy. Muszę przyznać, że spodziewałam się mocnej lektury. I nie zawiodłam się. Opowiadanie przedstawiona tutaj niesie za sobą pewnego rodzaju dramatyzm. Po raz następny został we mnie wzbudzony bunt przeciwko takiej wizji świata. Mam nadzieję, że nie wszystko i nie zawsze tak wygląda, nawet za cenę sławy, pościgu za pieniądzem, czy korzyści wynikających z pięcia się po szczeblach kariery. Jest to na szczęście fikcja literacka, choć ziarnko niepewności i tak zostało zasiane, ponieważ jeśli dziennikarz podejmuje się takiej tematyki to coś w tym musi być. Poza wszystkim Kącki w dosyć ordynarny, ponieważ odzierający ze złudzeń sposób przedstawia nasze polskie piekiełko. Świat celebrytów, blasku fleszy, polityki, marzeń, mrzonek i innych ułudnych fragmentów życia na pokaz. Jest to odrażające. A jednocześnie tak mogą wyglądać kulisy brukowców i mediów w ogóle. Byle by cena, jaką przychodzi zapłacić za bycie na szczycie, nie okazała się zbyt wysoka... Zalecam zapoznanie się z tą nowością. Premiera książki była 29 marca. Jest to temat nie tyle ważny, ile szokujący, śliski, nieoczywisty.
,,Fak maj lajf" to pierwsza opowieść reporterska Marcina Kąckiego - dziennikarza Czasopisma Wyborczej, zdobywcy, m.in. tytułu Dziennikarza Roku 2007, laureata dwóch nagród Watergate, a także autora książki,,Białystok. Biała siła, czarna pamięć", która w 2016 roku była nominowana do nagrody Nike. Historia pokazana w powieści Marcina Kąckiego przedstawia otaczającą nas rzeczywistość w jak najgorszym świetle. To świat, w którym wszystko można kupić i sprzedać, świat bez zasad, wartości i moralności, świat w którym ludzie to życiowi nieudacznicy, fajtłapy lub karierowicze, świat w którym liczą się tylko pieniądze, kariera, znajomości, świat, w którym każdego można zniszczyć, poniżyć byle tylko osiągnąć własny cel. Generalnie świat przedstawiony w powieści Kąckiego to jedno, duże bagno, a ludzie w nim żyjący są zakłamani, bezlitośni, okrutni i dwulicowi. Nie wiem co mogę więcej napisać. Książka ebook mnie zmęczyła i znudziła. Przerysowane, banalne postacie (nie ma żadnego, pozytywnego bohatera!) nadmiar wulgaryzmów, brak jakiekolwiek puenty (przynajmniej ja jej nie znalazłam). Ani śmiesznie, ani strasznie ani szokująco. Przeciętna telenowela. Na koniec pragnę podziękować Wydawnictwu ZNAK, za udostępnienie książki do recenzji.
Bohaterów powieści jest pięciu: Młody (nigdy nie spisał prawdy), Papa (paparazzi), Gambit („sprzedałby swoją małżonkę dla słupków oglądalności”), Nora (świadoma własnych wdzięków i zdeterminowana) i Trzeźwy, który rozumie reguły, które rządzą współczesnym światem, bo przez dużo lat zajmował się polityką. Pozornie różni, niewiele mają ze sobą wspólnego poza tym, że żyją w tym samym czasie, a jednak Kącki sprawi, że ich ścieżki się ze sobą przetną i… będzie ciekawie. Najbardziej zainteresowała mnie tutaj historia redaktora jednego z brukowców (zgadnij, który to bohater?), który nie cofnie się przed niczym, byle tylko wzbudzić kontrowersje i sprawić, że jego gazeta będzie kupowana. Umieszcza fotografie zwłok, im więcej golizny, tym lepiej, słowem: przegięcie. Zabawnie (dla mnie, dla Ciebie, dla innych bohaterów) robi się wtedy, kiedy ktoś postanawia zamordować go jego swoją bronią: zakłada stronę internetową o sugestywnym adresie upolujgnoja.pl Właściciel strony zachęca ludzi, aby robili Lebiodzie (bo tak się nazywa) i jego rodzinie zdjęcia, a następnie przesyłali je do administratora. Za każdą zdjęcie obiecuje nagrodę. Pieniężną. Prawdopodobnie nie muszę Ci mówić, jak duże poruszenie to wzbudza. Niebawem jego syn nie może spokojnie chodzić do szkoły, ponieważ wszystkie dzieci fotografują go, aby dorobić do kieszonkowego. Jego małżonka czuje się niemal jak gwiazda hollywood, ponieważ gdzie się nie ruszy, tam gonią ją tłumy z aparatami. Zwykły, szary człowiek pewnie powie, że chciałby się znaleźć na jego miejscu i posmakować własnych pięciu minut sławy, jednak on ma wszystko – pracę, pieniądze, rodzinę i błysk fleszy nie jest mu do niczego potrzebny, więc reaguje na to zamieszanie złością. Delikatnie mówiąc. Wścieka się do tego stopnia, że atakuje pewnego chłopca na ulicy, kiedy wydaje mu się (a może nie?), że ten chce mu zrobić zdjęcie. W odpowiedzi na ten odruch dostaje pięścią od rozjuszonego tatusia, a przez spanikowaną mamusię zostaje nazwany zboczeńcem, pedofilem i potencjalnym gwałcicielem. Przyznam, że kiedy czytałam ten element w tramwaju, tak głośno parsknęłam śmiechem, że prawdopodobnie wyszłam na niezrównoważoną. Tym bardziej, że przez dłuższą chwilę nie mogłam się opanować i nawet, kiedy schowałam książkę do torebki, aby trochę ochłonąć, to jeszcze przez jakiś czas prychałam pod nosem. Interesujące przeżycie, nie powiem. Jeżeli chodzi o fabułę książki, to więcej Ci nie zdradzę, jeżeli Masz ochotę, jeżeli przyjmujesz wyzwanie, to dowiesz się samodzielnie. A co ja myślę o całości? „Fak maj lajf” jest pozycją specyficzną. Nie jest to klasyczna powieść, która opowiada historię jednego czy paru bohaterów, która zawiera jakiś morał, która wzrusza, wzbogaca czytelnika i sprawia, że niespodziewanie stanie się dużym znawcą literatury. Jest to natomiast książka, która skłania do refleksji ponad tym, jak wygląda obecny świat, jak wygląda życie: moje, Twoje, naszego pokolenia. Czy jesteś w stanie się z tym zmierzyć – decyzja należy tylko do Ciebie. Bohaterowie Kąckiego są bardzo wyraziści, jednakże posiadają wszelkie możliwe… złe cechy. Są chciwi, podli, brutalni, pozbawieni skrupułów, egoistyczni, liczy się dla nich tylko popularność i pieniądze. Warto podczas lektury zastanowić się, jak Ty, oczywiście czysto teoretycznie, zachowałbyś / zachowałabyś się na ich miejscu, jednak jestem przekonana, że w wielu przypadkach dopiero życie zweryfikowałoby takie gdybanie. To, co podobało mi się w tej powieści właściwie najbardziej, to fakt, że Kącki dobitnie pokazał, jak olbrzymią rolę w dzisiejszym świecie i w ludzkiej świadomości odgrywają media. Jak bardzo może różnić się obraz danej sytuacji u osób, które czytają inne gazety, czy oglądają inne programy w telewizji. Teoretycznie to wszystko wiemy, lecz jednak inaczej jest, kiedy przeczytamy to w książce, która fabularnie jest tak bardzo zbliżona do naszego życia, a inaczej, kiedy próbujemy obiektywnie spojrzeć na to w rzeczywistości. Ostatnia kwestia, na którą warto zwrócić uwagę to mowa tej powieści. Nie jest to polszczyzna typowo literacka. Kącki posługuje się wulgaryzmami, jego mowa jest prosty, lecz jednocześnie taki, którym posługujemy się na co dzień. Nie jest wydumany, nie jest przeznaczony tylko dla osób, które ukończyły studia wyższe, ponieważ i życie na tym świecie nie jest przewidziane tylko dla nich. Przyznam, że początkowo czytało mi się ciężko, jednak kiedy już się przyzwyczaiłam, to dotarło do mnie, że właśnie ten styl, właśnie ten język, który został w „Fak maj lajf” zastosowany, nadaje tej książce pdf prawdziwości, więc warto było ponarzekać. Podsumowując: na pewno nie jest to książka ebook dla wszystkich. Zdecydowanie powinni się jej wystrzegać fani (czy wielbicielki) romansów, osoby, które od literatury wymagają wzruszeń, emocji i mocnych wrażeń. A kto powinien po nią sięgnąć? Obowiązkowo osoby, które chociaż trochę interesują się współczesnym światem, przynajmniej od czasu do czasu oglądają wiadomości i nie boją się podjąć refleksji, a może nawet dyskusji na temat tego, dokąd my właściwie zmierzam
Fak maj lajf to opowieść brutalnie demaskująca zakłamanie w którym żyje każdy z nas. Z perspektywy autora, który jako reporter śledczy idealnie zna wszystkie tajemnice kumpli a także przedstawicieli tzw. elity, poznajemy wszystkie grzeszki i sekrety gazetowego biznesu. Redaktorzy w zdobyciu popularności i poczytności nie cofną się przed niczym, a balansowanie na cienkiej linie kończy się dla Lebiody niezbyt dobrze. Też świat słynnych i podziwianych celebrytów okazuje się bagnem, w którym grzęzną osoby do tego nie przygotowane. Ciągła potyczka o sława i uwagę mediów sprowadza się bowiem do zasady ,,nieważne co piszą, lecz ważne, że piszą”. Marcin Kącki obnaża kłamstwa, którymi karmią nas media i ukazuje zgrabnie prowadzony proces manipulacji informacjami, którzy może przynieść bardzo poważne skutki, które można sprowadzić do stwierdzenia, że w dobie Internetu, ten kto posiada informację, ten posiada władzę. A jak wiadomo, im bardziej soczyste, nieprawdopodobne, szokujące i wzbudzające skrajne emocje, tym lepiej. Co prawda, opowieść autorstwa dziennikarza ,,Gazety Wyborczej” jest wciągająca, lecz muszę ostrzec potencjalnego czytelnika. To kawał porządnej literatury, która miejscami jest obsceniczna, obrazoburcza i wstrząsająca. Dlatego, jeśli macie ochotę na lekturę lekką, łatwą i przyjemną, to lepiej nie sięgajcie po Fak maj lajf. Natomiast jeśli interesują Was historie nietuzinkowe, oparte na prawdziwym życiu i w dodatku komentowane w tonie sarkastyczno-ironicznym, to książka ebook jak najbardziej dla Was. Wybór należy do Ciebie, czytelniku :-)
Podobno można kupić każdego, wszystko zależy od ceny.. i tak tez to się ma w debiutanckiej powieści Marcina Kącika. Jego bohaterowie to cala gama postaci, kierujących się w życiu tylko swóim ja, działaniem i korzystaniem z efektu tu i teraz, nie licząc się z tym, że mogą potem ponieść tego konsekwencje. Sprawie zbudowana książka, niby fikcyjna, lecz bardzo realistyczna, posługująca się schematami showbiznesu. Prócz reporterów i fotografów opiniotwórczej gazety, w której więcej zdjęć i wymysłów niż faktów, mamy również tutaj polityka, bandę gangsterów, niezbyt inteligentną dziewczynę, która wyrwała się do dużego miasta ze wsi, gwiazdy i gwiazdeczki. Akcja toczy się w chwili gdy następuje lekki zwrot sprawy i to redaktor czasopisma staje się czyjąś ofiarą. Nakręca to pewien tok zdarzeń. Nie będę zdradzać więcej, po prostu polecę tą książkę.
„FAK MAJ LAJF” Marcina Kąckiego to obraz współczesnej rzeczywistości, której przeciętny obywatel stara się nie dostrzegać. Jest tam pokazana manipulacja wiadomościami, którymi karmią nas brukowce, świat gejów, polityków. Wszystko przedstawione w sposób bardzo wulgarny, obrzydliwy. I to powiedziałabym zniechęca do czytania. Dzięki temu, że pojawiają się też bardziej przystępne urywki, głownie pokazujące zdarzenia z przeszłości bohaterów istnieje chociaż minimum równowagi w przekazie tej „ciemnej strony” życia. Owszem opisy są bardzo szczegółowe, rzeczywiste, to mimo wszystko ten wulgaryzm powoduje pewny niesmak. Myślę, że te wszystkie zdarzenia można było przedstawić w bardziej „kulturalny” sposób i też zachować wiarygodność. Jeżeli czytelnikiem jest osoba dorosła to będzie umiała odrzucić to co wydaje się zbyt przejaskrawione, niestety młody czytelnik wchłonie cały obraz tak jak jest przedstawiony, a to może w niekorzystny sposób odbić się na jego postawie, zachowaniu i myśleniu, ze lepiej być cwanym, wulgarnym, brutalnym.
To moje pierwsze spotkanie z Marcinem Kąckim, zarówno jeśli chodzi o książki, jak i czasopisma (z którymi jakoś nigdy nie było mi po drodze), dlatego zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać po tej pozycji o dużo obiecującym tytule. Otwarta kompozycja powieści pozwala uczestniczyć czytelnikowi tylko w niewielkim (choć burzliwym) wycinku życia bohaterów. Twórca wrzuca nas na krótką chwilę do świata celebrytów – zarówno tych związanych z polityką czy filmem, jak i osób ledwie pretendujących do tego miana - czyli łatwo na okładki kolorowych magazynów. Poznajemy telewizyjne gwiazdki, które zrobiłyby wszystko, by nie schodzić z przed obiektywów paparazzi i polityków, który oddaliby sporo, aby owych paparazzi uniknąć. Naciągaczki i krętaczy marzących o sztucznych piersiach i lepszym życiu. Paparazzi gotowych sprzedać wszystko i każdemu kto tylko da wyższą cenę, którzy bez najmniejszych skrupułów, paroma fotografiami niszczą innym życie i dziennikarzy, którzy jeszcze odrobinę wierzą w etykę i prawdę. Kontakty, układy, pościg za medialną sensacją (nie ważne, czy prawdziwą, czy kompletnie zmyśloną) i niesamowity wpływ, jaki wywierają media – nie bez powodu nazywane „czwartą władzą”. Okrutna gra losu i ludzi na wysokich stanowiskach. A z drugiej strony prosty, niewyedukowany odbiorca, który z przyjemnością o takiej medialnej sensacji poczyta (a jeszcze chętniej posłucha, ponieważ w końcu kultura czytanie odchodzi już do lamusa). Siła mediów i internetu, portali społecznościowych, mocnego hasła i umiejętnej manipulacji – siła słowa. Karykaturalnie przerysowana, a jednak coś w tym jest. A przynajmniej brzmi jakoś znajomo. Prowadzona z paru perspektyw narracja ukazuje zepsuty świat sławy z paru perspektyw – telewizyjnej gwiazdy i oszusta, kobiety ze wsi i młodego reportera, polityka i paparazzi – ponury świat, w którym nastąpiło kompletne przewartościowanie podstawowych wartości, a każdy myśli tylko o tym, aby jak najwięcej zagarnąć dla siebie (sławy, pieniędzy, władzy), nie przejmując się za bardzo skutkami jakie odczują inni. Zgorzkniała satyra, w której próżno szukać małych bohaterów wygrywających z systemem, czy szczęśliwego zakończenia, obnażająca absurdy manipulacji społeczeństwem. I ciężko uniknąć porównania z Syzyfem pchającym kamień pod stromy szczyt tylko po to, by ten z łoskotem stoczył się w dół. I choć bohaterowie są świadomi bezsensu własnej pracy, choć wieczorem ogarnia ich nostalgia, od rana na nowo zaczynają pchać własny kamień. I choć książka ebook nie rzuciła mnie na kolana i prawdopodobnie nie zaszokowała tak bardzo jak miała, to jednak czytało się nieźle i dała trochę do myślenia. Chociaż daleko mi do utożsamiania się z którymkolwiek z bohaterów, a raczej niesamowicie mnie irytowali (już ja bym ich wychowała!), to jednak mimo wszystko trochę mi ich żal. Prawdopodobnie każdego z nich. Pewnie gdybym oglądała telewizję i czytała plotkarską prasę, to po tej książce pdf zaprzestałabym tej czynności i może taki był jej cel. Tylko czy wielbiciele długaśnych seriali, obecnych wydań „Wiadomości” i artykułów o ludziach, którzy „Nie śpią, ponieważ trzymają sufit” sięgają po książki? Nawet pod tak chwytliwym tytułem? Za lekturę dziękuję Wydawnictwu Znak Literanowa. https://lewkanapowy.wordpress.com/2017/04/05/czas-na-czytanie-fak-maj-lajf-marcin-kacki/
Stażysta w magazynie plotkarskim; fotograf, który dla dobrego ujęcia zrobi wszystko; słynny aktor; niedoszła gwiazda, która chce zaistnieć w dużym świecie show biznesu bynajmniej nie dzięki talentowi czy inteligencji; do tego paru najistotniejszych polityków w państwie; były mafioso i młody narkoman. Towarzystwo, które z reguły wydaje się być tak zupełnie różnorakie łączy jedno – wszyscy z nich chcą władzy, sławy a także pieniędzy i zrobią wszystko, aby dojść do celu. Wszystkie chwyty dozwolone, a nieczyste zagrania i intrygi oplatają wszystkich coraz mocniej. Jeśli ktoś szuka lektury łatwej i przyjemnej, przy której spędzi dwa-trzy miłe wieczory powinien omijać Fak maj lajf szerokim łukiem. Debiutancka opowieść Marcina Kąckiego to książka, która zabiera czytelnika w świat iście rynsztokowy. Zagrania bohaterów wydają się „wystawać z lektury” i zostawiać po sobie brudne ślady, których nie tak prosto się pozbyć. Nie można przejść obok pozycji zaserwowanej przez pana Marcina obojętnie. Historia stworzona przez autora to obraz bardzo dosadny, wulgarny i niestety tak bardzo realny. Postacie wykreowane przez Kąckiego posiadają wszystkie najgorsze ludzkie cechy. Są podli, brutalni, pozbawieni empatii idą po trupach do celu i nie mają żadnych skrupułów, aby bogacić się cudzym kosztem. Ciężko pałać do nich jakąkolwiek sympatią, lecz z drugiej strony nie sposób oddać się chwili refleksji – do czego może posunąć się człowiek w potyczce o władze i pieniądze. Twórca zwrócił uwagę na jeszcze jedną, bardzo ważną kwestie, mianowicie moc jaką w dzisiejszych czasach mają media. Każdy z nas przynajmniej raz w życiu czytał jakieś typowo plotkarski artykuł/magazyn/stronę. Już same tytuły potrafią wywołać uśmiech na naszych ustach, lecz większość z tych historii to bujda na resorach. Nie jest ważne czy to prawda czy nie, najważniejsze, aby się sprzedawało a co najlepiej się rozchodzi – najbardziej absurdalne, pikantne i osobiste sprawy. Czytelnik się pośmieje, lecz rzadko kiedy pomyśli o konsekwencjach dla „bohatera” takich durnych artykulików. Złamane życie, „zepsuta” psychika, zniszczone rodziny, wykluczenie... Niestety, w XXI wieku bardzo prosto wszystkim oceniać innych, nie zastanawiając się ponad tym kim my tak naprawdę jesteśmy, aby potępiać, piętnować czy oczerniać. Styl autora jest łatwy i jak najbardziej adekwatny do treści. Tutaj nie ma miejsca na zbędne upiększanie, tuszowanie czy pudrowanie – kawa na ławę. Dlatego również Kącki nie boi się używać wulgaryzmów czy umieszczać brutalnych scen. Nie znajdziemy tutaj rozwodzenia się ponad psychologicznymi motywami popełnionych zbrodni czy skonstruowanych intryg. Mimo, że pan Marcin nie skupia się na rozbudowanych opisach, podczas lektury nie ma się wrażenia „suchości”. Na dostrzeżenie zasługuje też konsekwencja w spolszczaniu obcojęzycznych słówek. Czasem autorzy raz stosują polonizację, a za kilka kartek wplątują angielski wyraz, co jest w moim odczuciu jest po prostu zaniedbaniem i z ich strony i ze strony wydawnictwa. Na szczęście tutaj nic takiego nie miało miejsca. Fak maj lajf nie jest lekturą dla wszystkich. To książka ebook brudna, brutalna, oddająca szarą rzeczywistość, lecz przy tym wszystkim jest naprawdę dobra. Marcin Kącki wykreował bohaterów mocnych, wyrazistych, którzy są zobrazowaniem najgorszych ludzkich cech i pobudek. Jeśli nie boisz się pobrudzić, to koniecznie daj szansę debiutanckiej powieści autora!
Pierwszy wniosek jaki nasuwa się po przeczytanie książki – dobrze, że nie oglądam polskich tasiemców typu serial czy Taniec z kimś na czymś, ponieważ omija mnie zastanawianie się jak nazywa się ta co grała koleżankę tej małżonki co ma brata lekarza. Tyle na wesoło. „Fak maj lajf” wyszło spod pióra reportera Marcina Kąckiego, słynnego czytelnikom „Gazety Wyborczej”. Popełnił pierwszą powieść. Świat przedstawiony jest normalnie okropny i czasami niedorzeczny. Redakcja brukowca, w której stażysta nigdy nie spisał prawdy a własne artykuły podpisuje zmyślonym imieniem i nazwiskiem. Paparazzi, który kieruje się zasadą „po trupach do celu”. Dziewczyny, które marzą o życiu w mieście i myślą tylko o tym żeby kupić sobie świeży lakier do paznokci czy nowe piersi (dosłownie!). Skorumpowani politycy wchodzący w gangsterskie układy. Homoseksualiści szukający lepszego życia. Aktorzyna, kibole, nastolatka która lubi koty… Jest ponuro. I choć czasem zabawnie, to uśmieszek pozostawia niesmak. Wszystko okraszone satyrą i dobitną krytyką. Dzięki lekkiemu stylowi, jest dobrze. I przy tym niezbyt przyjemnie. Samochód zapewnia, że żadna z tych postaci nie istnieje, że żadne z zdarzeń nie miało miejsca. Mimo to stworzył plastyczne odwzorowane współczesnego świata. Mam mieszane uczucia, nie potrafię określić w ramach polecam/nie polecam.
„Młody jeszcze nigdy nie spisał prawdy, Papa robi zdjęcia, które mogą skompromitować pół Warszawy, Gambit sprzeda swoją małżonkę dla słupków oglądalności, a Nora – no cóż, potrafi używać urody i jest zdeterminowana. Tylko Trzeźwy wie, jak działa ten świat i potrafi pociągać za odpowiednie sznurki. W końcu przez lata robił w polityce. Różnią się od siebie wszystkim, a jednak ich ścieżki się przetną. Ponieważ to funkcjonuje na każdego. Władza, pieniądze, sława. Są ludzie gotowi zapłacić za to każdą cenę. I zapłacą.” Takie oto streszczenie widnieje na tylnej okładce powieści Marcina Kąciki „Fak Maj Lajf”. Okładkowe streszczenie nie oddaje w pełni tego, z czym przyjdzie się zmierzyć czytelnikowi. Po przeczytaniu tej zajawki pomyślałam, że będzie to lekka i prosta lektura, w okresie której nie raz uśmiechnę się pod nosem – jakże daleka byłam od prawdy. Twórca w dość brutalny sposób przedstawia wzajemne powiązania świata mediów popularnych, show biznesu, celebrytów, polityków i „zwykłych” zjadaczy chleba. Czy zastanawialiście się kiedyś jak powstają newsy w „kolorowych” gazetach? Czy żałowaliście kiedyś celebrytów, że im paparazzi żyć nie dają? Jeśli choć na jedno zapytanie odpowiedzieliście tak, to ta książka ebook obedrze was ze wszystkich złudzeń, mimo, że twórca zarzeka się, że żadne zdarzenie nie miało miejsca i żadna z przedstawionych postaci nie jest prawdziwa. Kolorowa prasa, żyje z kompromitujących zdjęć dużych i słynnych tego świata. Przypomniała mi się historia Larry’ego Flynta, gdy wydawany przez niego Hustler opublikował fotografie nagiej Jacqueline Kennedy Onassis opalającej się na plaży. W latach 70-tych takie fotografie były czymś nie do pomyślenia i wywołały duży skandal społeczny, a dziś? Fotografia wyrzuconych na brzeg zwłok kilkuletniego uchodźcy obiega cały świat w ułamku sekundy, lecz dla większości ludzi jest to tylko fotografia – przecież mnie to nie dotyczy. Poklną na polityków, świat i idą dalej. Każdy z nas ma komórkę i każdy z nas może stać się twórcą news-a o gwieździe-celebrycie, wystarczy, że pstryknie fotkę, wyrwaną z kontekstu, czy wręcz ustawioną pod publiczkę. Czy naprawdę jest tak, jak przedstawia autor, że nie kluczowe jak mówią byle mówili? Czy naprawdę staliśmy się społeczeństwem podatnym na manipulację kolorowych pism, gdzie teksty są pisane prostym językiem, bez znacznej ilości skomplikowanych słów? A prawda jest tym co wymyśli redaktor, ponieważ prawda jest zbyt nudna i nikogo nie obchodzi. Ludzie, w opinii redaktorów „szmatławców” nie chcą prawdy, chcą sensacji. Chcą przez chwilę oderwać się od własnej smętnej rzeczywistości i pożyć życiem wielkich, nawet jeśli te życie zostało wymyślone. To jedna strona medalu przedstawionego przez Kąckiego, dla mnie – najmniej interesująca. Celebryta również człowiek i nie niezbędna mi do szczęścia informacja kto z kim, kiedy i dlaczego. Bardziej przerażający jest świat polityki, jego powiązań z biznesem (nawet tym nie do końca legalnym) i mediami. Trzeźwy – jeden z bohaterów powieści, jest człowiekiem od kreowania wizerunku, od dbania, abyśmy postrzegali polityków w taki sposób w jaki sobie życzą. On i jego sztab rzeczników prasowych, osób do kontaktów z mediami, dbają, abyśmy myśleli i robili tak jak chcą politycy. Trzeba wywołać skandal z udziałem opozycji, aby przykryć ten we swoich szeregach – proszę bardzo – od tego są. Liczą się tylko słupki popularności, nic więcej. Po przeczytaniu książki zadałam sobie pytanie, czy sytuacje „win-win” odeszły już do lamusa? Czy aby ktoś mógł być na górze, ktoś inny musi spaść? Czy ludzie skłonni są do każdej podłości i skłonni zapłacić każdą ceną za tę chwilę sławy? Czy jest to tego warte? Czy nie warto być po prostu przyzwoitym? Kącki pisze brutalnym językiem. Nie unika przekleństw, scen gwałtów i tortur. Postaci są dość plastyczne, choć mocno karykaturalne. Książkę czyta się dobrze, mimo, że nie jest to lekka lektura i bez happy endu. Spoglądając na współczesny świat – nie ma prawa być happy endu. Zalecam przeczytać.
„Fak maj lajf” o debiutancka opowieść Marcina Kąckiego, dziennikarza „Gazety Wyborczej”, któremu nie straszne są tematy społeczne albo historyczne. Jest także laureatem wielu prestiżowych nagród pomiędzy innymi Grand Presss w kategorii dziennikarstwo śledcze. Skąd pomysł napisania powieści? Nie wiem, lecz czy wszystko muszę wiedzieć? Raczej nie. Historia, którą twórca nam przekazuje, jest tak brutalna i pełna nieczystych zagrywek, że można śmiało rwać włosy z głowy (opcja dla mniej odpornych na stres). Mix ludzkich charakterów nastawionych tylko i wyłącznie na osiągnięcie celu, nieważne jakim metodą i kosztem. Brutalny świat nieznający litości, w którym szansa dla jednej osoby, oznacza klęskę drugiej. Lecz taka właśnie jest ta opowieść, bezprecedensowa, dosadna i przede wszystkim... wciągająca bez reszty! Książka ebook została napisana lekkim stylem, nie znajdziemy w niej homeryckich porównań. Niejednokrotnie mocny język, nadaje jej pazura, który subtelnie wkomponowuje się w całokształt dodając całości blasku. Odradzam nastawianie się na szczęśliwe zakończenie. Niestety tego tutaj nie znajdziecie. Książkę absolutnie odradzam do czytania na głos w towarzystwie najmłodszych, prawdopodobnie nie pragniemy zapoznać ich z mocnymi scenami np. tortur czy gwałtów... Nie będę dłużej rozpisywać się, bo uważam, że najlepsze wnioski można wyciągnąć samemu po przeczytaniu tej powieści. W tym przypadku sama sobie jest doskonałą rekomendacją :) Mocna rzecz, naprawdę zalecam !
Brudne życie Marcin Kącki jest reporterem, redaktorem "Dużego Formatu" i autorem paru ebooków z gatunku literatury faktu. Teraz jednak zadebiutował jako twórca powieści. Młody jest stażystą w redakcji brukowca, Papa fotografem polującym na najbardziej kompromitujące ujęcia. Gambit dla poprawy rozpoznawalności zrobi wszystko, a Nora kupczy własną urodą, ponieważ nic innego nie ma do zaoferowania. Do tego dochodzą politycy, gangsterzy i żądza - pieniędzy, sławy, władzy. W takiej sytuacji nikt nie jest bez winy. Kiedy zabierałem się za lekturę tej książki nie spodziewałem się czegoś takiego. Jest ona tak "brudna", że ma się ochotę myć ręce po każdym z nią kontakcie. Twórca w historii zawarł obraz tak ociekający zawiścią, brutalnością, żądzą władzy i pieniądza, że ciężko ponad tym przejść do porządku dziennego. I choć momentami można stwierdzić, że to nie możliwe, że tak nie może się dziać, że nikt nie jest na tyle zwyrodniały, żeby przyszły mu do głowy takie rzeczy, to w następnej chwili przypominam sobie ostatnie wydanie wiadomości czy pierwszą stronę czasopisma widzianej w kiosku. I dochodzę do wniosku, że jednak moja fantazja jest jednak ograniczona. I to mocno. Do tej książki nie można podejść kompletnie bez emocji, ponieważ po prostu nie da rady. Marcin Kącki w mocny sposób przedstawił proces powstawania "artykułów" typu "Nie śpię, ponieważ trzymam kredens" czy "Znana gwiazda bez majtek". Sam staram się unikać tego typu "niusów", lecz w środowisku, gdzie jesteśmy dosłownie bombardowani informacjami, gdzie najistotniejsza jest zasada "nie kluczowe jak o tobie mówią, byleby nie przekręcali nazwiska" tak się po prostu nie da. Jest również wątek jak dynamicznie z kogoś zrobić celebrytę i symbol potyczki z systemem. Bardzo trafna jest również historia wydawcy brukowca, który z myśliwego staje się zwierzyną dla każdego, gdy za dowolne jego fotografia zostaje wyznaczona wysoka cena. I choć wszystkie postaci są zmyślone, to w pewnych przypadkach możemy się jest określić na kim pewne cechy były wzorowane. Przez karty książki przewija się znaczna grupa postaci, lecz nie jest to problemem, a podkreśla, jak dużo osób jest od siebie zależnych i jak ktoś, kogo nie znamy może mieć wpływ na nasze życie. Styl w jakim została napisana opowieść jest łatwy i dopasowany do społecznego pochodzenia większości bohaterów, względem czego znajdziemy tu dużo wulgaryzmów, jak i określeń niepoprawnych politycznie, szczególnie w odniesieniu do osób homoseksualnych. Opisów nie jest zbyt wiele i w większości prezentują przeszłość postaci w formie retrospekcji. Ostrzegam jednak, że twórca nie powstrzymuje się od brutalnych scen gwałtów albo tortur. Nie ma również happy endu, ponieważ w takiej historii być go nie może.