On jest mleczarzem, ona pokojówką i oboje się kochają. Ethel i Ernest. Biorą ślub i chcą po prostu ze sobą żyć, lecz los nie jest łaskawy. Pojawiają się kłopoty z zajściem w ciążę, później wojna… Ile przeżyć może zwykły człowiek?Lubię brytyjską kultu, filmy, książki, muzykę, lecz komiks brytyjski na naszym rynku jest dość rzadkim zjawiskiem. A to przecież z Wysp wywodzą się twórcy, którzy zrewolucjonizowali gatunek, jak chociażby Alan Moore.Raymond Briggs jest może mniej od nich znany, lecz na pewno nie miej wart poznania, a jego „Ethel & Ernrst” to komiks, który naprawdę warto przeczytać.Para głównych bohaterów (rodziców autora) to przesympatyczna dwójka ludzi, których poznajmy na tle przemian jakie zachodzą w Wielkiej Brytanii na przełomie lat 1928 – 1971. Podziały klasowe, bieda, wojna, zmiany polityczne… Wszystkiemu towarzyszy najpierw radio, później telewizja, komentując, podając fakty, zmieniając życie. Świat idzie do przodu, postęp pędzi na złamanie karku, lecz Ethel i Ernest pozostają tacy sami i urzekają do ostatnich, wzruszających stron.Tego typu biograficzne historie to samograj, przyznaję, lecz trzeba mieć również talent, aby przedstawić je w sposób pełen emocji, prawdy i siły, przedstawić tak, by czytelnik nie mógł i nie chciał oderwać się ani na chwilę, i to Briggsowi udało się znakomicie.Duża w tym zasługa także doskonałej oprawy graficznej, pełnej najprzeróżniejszych technik nakładania koloru (od kredek świecowych, przez pastele po tradycyjne farby. Poszczególne plansze i kadry urzekają i sprawiają, że chce się je podziwiać długo jeszcze po zakończeniu lektury.Pomaga w tym oczywiście znakomite polskie wydanie – druk na grubym kredowym papierze – wsparte do tego idealnym przekładem.Komiks ten zdobył nagrodę British Books Awards dla najlepszej książki ilustrowanej i było to wygrana absolutnie zasłużone. Dlatego tym bardziej warto poznać ten album, do czego namawiam Was z całego serca, a Wydawnictwu Komiksowemu składam serdeczne podziękowania za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.