Recenzje

• Wkp

  2018-03-22

  BYŁO SOBIE DWÓCH FACETÓW I KTOŚ PODŁOŻYŁ IM ŚWINIĘ Historie o przyjaźni ludzi i zwierząt zawsze nieźle się sprzedają, szczególnie te autentyczne. Weźmy choćby „Kota Boba”, który od pewnego czasu święci triumfy, a ostatnio zawitał nawet do kin. Mądre i sympatyczne świnki także miały nieraz własne pięć minut, ja z dzieciństwa zapamiętałem przede wszystkim ciepłą opowiadanie o „Babe, śwince z klasą”. Teraz nadszedł czas by poznać historię napisaną przez życie. Historię o dwóch facetach i śwince, która odmieniła ich życie. Było sobie pewnego razu dwóch mężczyzn i ktoś podłożył im świnię. Tak w skrócie można podsumować to, co spotkało Steve’a i Dereka. Steve od zawsze był uczuciowy, lubił zwierzęta, a po incydencie z dzieciństwa, kiedy to pies powiesił się na siatce, ponieważ usiłował przeskoczyć do niego i zaczepił obrożą o ogrodzenie sprawił, że facet zaczął uważać, iż zwierzątka bardziej potrzebują pomocy człowieka niż inni ludzie. Będąc osobą naiwną i prosto ulegającą wpływom, przystał na propozycję własnej ex dziewczyny, która z powodu dzidziusia postanowiła pozbyć się własnej świnki miniaturki. W domu jego i Dereka pełno już było zwierząt, przestrzeni niewiele… a wkrótce okazało się także, że Esther wcale miniaturką żadną nie jest. I tak oto po ich domu zaczęła biegać trzystukilowa locha, na zawsze zmieniając życie obydwu mężczyzn. Steve i Derek zostali wegetarianami, nie wystarczyło więc stali się weganami, a także przenieśli na farmę, by świnka miała lepsze warunki. A to zaledwie początek! Oczywiście z wieloma aspektami tej książki nie mogę się zgodzić – nie sądzę chociażby by wybór zwierzęcia, kiedy i ono i człowiek jest równie potrzebujące był słuszny (mógłbym rozwodzić się tu ponad tym, jak cywilizacja upośledziła nasze instynkty radzenia sobie w różnorakich sytuacjach, lecz nie o tego typu rozważania przecież tu chodzi) – nie mniej jest to sympatyczna lektura dla fanów pupilów wszelkiej maści. Lekko, łatwo napisana, czasem czuć że autorzy nie mają w tym fachu wprawy, sympatyczna i ciepła. Może nie zawsze przekonująca, lecz kochający zwierzątka ludzie z pewnością znajdą tutaj coś dla siebie. Całość, prócz historii świnki nie-miniaturki i jej właścicieli, zawiera także galerię zdjęć Esther (standardowe osiem kolorowych stron wkładki) a także porcję przepisów kulinarnych. Lubicie świnie? Lubicie nietypowe zwierzęta domowe i ich dzieje jakby żywcem wyjęte z hollywoodzkiej komedii? „Esthert: The Wonder Pig” to oferta dla Was.