Dzikie karty. Tom 2. Wieża asów okładka

Średnia Ocena:


Dzikie karty. Tom 2. Wieża asów

Gdy po II wojnie światowej obcy wirus zaatakował ludzkość, garstka ocalonych zdobyła nadnaturalne moce. Egzotyczne karty opowiadają ich historię.Wszystko zaczęło się w roku 1946, gdy ponad nowojorskim niebem uwolniono niezwykłego wirusa dzikiej karty, zdolnego do przekształcania genów. Stworzył on obdarzonych potężnymi mocami asów a także dziwacznych, zniekształconych dżokerów. Po trzydziestu latach przed ocalonych dotknął świeży koszmar Z otchłani kosmosu przybywa Rój - śmiertelne niebezpieczeństwo zdolne zniszczyć całą planetę. Asowie i dżokerzy muszą zapomnieć o wzajemnej nienawiści, by stanąć do bitwy, której nie mogą przegrać…Wśród twórców Wieży Asów znajdziemy prawdziwych „gigantów” literatury science fiction i fantasy: George’a R. R. Martina, Rogera Zelazny’ego, Pat Cadigan czy Waltera Jona Williamsa.

Szczegóły
Tytuł Dzikie karty. Tom 2. Wieża asów
Autor: Opracowanie zbiorowe
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Dzikie karty. Tom 2. Wieża asów w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Dzikie karty. Tom 2. Wieża asów PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Justyna eM.

    Po pierwszym spotkaniu z „Dzikimi kartami” miałam raczej negatywne odczucia – okazały się dla mnie zbyt dzikie. Zupełnie nieokrzesane przez Martina, którego ogromne nazwisko na okładce wydawało mi się jedynie wabikiem dla wielbicieli „Pieśni lodu i ognia”. Skusiłam się jednak na kolejną odsłonę antologii i (prawie) wcale nie żałuję.Niełatwo uniknąć konfrontacji atrakcyjności przedstawionych rozdziałów. Styl niektórych pisarzy spodobał mi się bardziej niż innych. Przez pewne elementy książki mknęłam jak legendarny pilot Śmig z pierwszej części, a z innymi męczyłam się niczym ludzkość z plagą pomiotów Matki Roju pragnących zniszczyć Ziemię.Całą recenzję przeczytasz tutaj:http://rzeczokulturze.blogspot.com/2016/01/druga-szansa.html#more

  • Agnieszka Deja

    George R.R. Martin słynny jest głównie z serii Pieśń lodu i ognia. Ma jednak na swoim koncie także inne książki i opowiadania. Pod jego nadzorem wyszła m.in. opowieść Niebezpieczne kobiety. W 2015 roku Zysk i s-ka wydał drugą element redagowanej przez Martina serii Egzotyczne karty. Książka ebook nosi tytuł Wieża asów.Wirus dzikiej karty przemienił ludzi w asów i dżokerów. Na Ziemi pojawili się przybysze z kosmosu, którzy współżyją z mieszkańcami planety i całkiem nieźle się dogadują. Jednak to asy mają moce – są niczym superbohaterowie. Niewielu z nich można spotkać na ulicach miast – obdarzeni tymi cechami są tylko niektórzy. Więcej jest za to dżokerów. Pomiędzy tymi dwoma grupami nie ma zbytniej sympatii. Sytuacja musi się jednak zmienić. W stronę Ziemi kieruje się bowiem Matka Roju, która chce zniszczyć planetę, powierzając ją swoim potomkom. Czy asowie pomogą dżokerom? A może zostawią ich na pastwę dziwacznego wroga?Książka napisana jest przez paru autorów. Dziewięciu słynnych autorów science fiction i fantasy wydało wspólną powieść. Ich bohaterowie są różni. Łączy ich jednak fabuła, która zazębia się pomiędzy poszczególnymi rozdziałami. Idealnym pomysłem jest oddanie głosu paru autorom i bohaterom. Dzięki temu style są odrobinę inne, nacisk także kładzie się na różnorakie rzeczy. Wymieszanie epizodów sprawia, że płynnie przechodzimy od jednej historii do drugiej. Nie da się w tym zgubić – tło jest dla wszystkich takie samo, a postacie różnorakich twórców nierzadko się ze sobą spotykają, rozmawiają, bądź tylko wspominają o sobie w rozmowach.Głównym wątkiem jest życie na Ziemi po wirusie dzikiej karty. To, jak radzą sobie konkretne jednostki, jest pokazane dość dobrze. Zmiany fizyczne i psychiczne dotykają każdego, a konkretne osoby radzą sobie z tym rożnie. Autorzy zwrócili na to uwagę, dbając o portrety psychologiczne bohaterów. Do tego jest jeszcze robot, którego historia po prostu skradła moje serce. Cała gama postaci sprawia, że dostajemy różnorakie opowieści z różnorakimi wątkami. Wśród mieszkańców planety są również obcy, którzy mają swoje problemy, przedstawione przez narratorów.Tłem dla tego wszystkiego jest nadciągające niebezpieczeństwo. Temat ten jest prezentowany przez wszystkich autorów, lecz w zupełnie odmiennym stylu. Opowiadanie ciągnie się płynnie, widzimy potyczki oczami jednego bohatera, a później jeszcze inny o nich wspomina, ktoś będzie chciał przywołać Rój na Ziemię, ktoś go odpędzić... Dzięki temu mamy szerokie spektrum działań, które poznajemy dzięki różnorakim bohaterom.Autorzy również zrobili swoje. Kreacja świata jest interesująca – niby to czasy współczesne, lecz zmienione przez egzotyczną kartę tak, że nieraz zastanawiałam się, o co chodzi. Nie dostajemy wszystkich informacji wprost i to właśnie sprawia, że pragniemy dowiedzieć się więcej, zatem czytamy. Styl jest mniej więcej równy, lecz każdy z twórców dokłada własną cegiełkę do całości. Wczytując się w lekturę, zauważymy pewne delikatne różnice, co jest naprawdę pozytywnym zaskoczeniem. Ogólnie całość jest nieźle zgrana i spójna.Muszę jednak przyznać, że momentami męczyła mnie ta lektura. Spodziewałam się, że dostanę więcej akcji, a niekiedy była ona mocno spowolniona. Jednak finalnie jestem naprawdę zadowolona, że przeczytałam tę książkę. To przyjemna współczesna fantastyka na światowym poziomie. Zalecam tym, którzy poszukują książki na dłuższy romans. Przez tę pozycję nie da się przebrnąć w jeden wieczór. Jest wielowarstwowa, dlatego warto poświęcić jej więcej czasu. Przeczytajcie jednak najpierw pierwszą część, ponieważ choć zrozumiecie, o co tu chodzi, możecie nie poczuć klimatu tego tomu. Niech nie wabi was też sławne nazwisko – w tomie znajdują się naprawdę dobre opowieści, które wcale nie pochodzą od Martina.

  • Damian Kowalski

    Mądra książka, która zawiera wszystko to co lubię, a zatem odnajdziemy w niej trochę historii, trochę fragmentów grozy, lecz przede wszystkim doskonałą fabułę, która na pewno nie pozwoli nam się nudzić ani przez chwilę. Ja jestem zachwycony, naprawdę warto przeczytać tę książkę!

  • recenzent.com.pl

    W alternatywnej rzeczywistości II wojna światowa wyglądała zupełnie inaczej. Główne niebezpieczeństwo stanowił wirus dzikiej karty, ingerujący w ludzkie geny. Na drodze kosmicznej loterii obywatele całego świata zyskiwali nowe moce stając się Asami, przechodzili deformację i zyskiwali określenie Dżokerów, umierali lub umykali wirusowi. Po trzydziestu latach Ziemia raz jeszcze staje w obliczu zagrożenia pochodzącego z głębin wszechświata. Tym razem zmierza nań Rój, gotowy pozbawić życia każdego, kogo napotka na własnej drodze. Ofiary dzikiej karty zmuszone są, niezależnie od prywatnych animozji, zjednoczyć się i stanąć do potyczki z kosmicznym najeźdźcą.Opowiadania, które umieszczono pod szyldem „Wieży asów”, powstały już w latach 80., czyli zasadniczo przed uznaniem Martina za literackie guru, a „Wieża asów” to tak naprawdę drugi tom serii zbiorów opowiadań „Dzikie karty”. Obok autora „Pieśni lodu i ognia” znajdziemy w tomie teksty autorstwa Rogera Zelazny’ego, Waltera Jona Williamsa czy Pat Cadigan (nazwiska niekoniecznie tak słynne i nęcące w Polsce, jak ma to miejsce w Stanach Zjednoczonych).„Wieża asów” to nie opowiadania sensu stricto, które zwykły kojarzyć się z twardymi ramami, oddzielającymi jedną wizję od drugiej. Zwykle zestaw spina wspólna koncepcja świata, zdarzenie czy przynależność do jakiejś formy organizacji. W tym przypadku mamy do czynienia z niesamowitą ciągłością historii. Postaci przeplatają się, wkradają na karty opowiadań innego autora, znienacka wyskakują, by przypomnieć o swoim istnieniu. Świat przedstawiony zdaje się jednolity. Ma to własne dobre i złe strony. Ciągłość zamazuje nieco wrażenie po lekturze słabszych fragmentów, lecz jednocześnie stwarza wrażenie czytania opowieści niedokończonej i pobieżnie potraktowanej. Nacisk kładziony jest raz na jednego, raz na drugiego bohatera, lecz żaden z nich nie zyskuje na tyle silnego rysu, by mógł zostać protoplastą całej historii.Nie oznacza to, że kreowane przez twórców postaci są nijakie. W ramach opowiadań stają się nośnikami często skomplikowanych rozgrywek psychologicznych, niejasnych motywacji a także wewnętrznych bitew niezła i zła. Bohaterowie mają własne traumy i tragedie, własne miłości i duże poświęcenia. Niemniej żaden z nich nie mógłby zostać uznany za bezsprzecznie głównego bohatera.Niezależnie od psychologicznego skomplikowania, które wydaje się tematem dość trudnym, „Wieża asów” to dzieło zadziwiająco lekkie. Opowiadania są chwilami bardzo dowcipne, przypominające nieco parodię „Watchmen”. Mają w sobie dużo z takich produkcji, jak „Sucker punch”, czy „Kick-Ass”, chociaż oczywiście czasy powstania tych tekstów kultury są na tyle odmienne, że inspiracja twórców książki jest niemożliwa. Zdarzają się jednak też chwile, gdy dowcip wydaje się przesadzony, wymuszony i do bólu sztuczny, śmiesząc własną wtórnością, a nie faktycznym fragmentem komicznym.Poza pierwszym opowiadaniem autorstwa Lewisa Shinera, które bardzo odstaje od kolejnych tekstów, wszystkie przypadły mi do gustu. Językowa różnica między opowiadaniami była tak niewielka (to zapewne kwestia tłumaczenia), że świadomość odrębności twórców bardzo dynamicznie mi umykała. Mogłabym czytać „Wieżę asów” bez nagłówków twórców i tytułów ich opowiadań, a pewnie nie zorientowałabym się, że stoją za nimi różni pisarze. Różnice zrzuciłabym raczej na karb lepszego albo gorszego dnia jednego autora.Historia z „Wieży asów” ­– dotycząca wybranych, pokonanych i nieświadomych (Asów, Dżokerów i zwykłych ludzi) a także kosmicznej infiltracji – bardzo przypadła mi do gustu. Jeżeli nie czytaliście pierwszego tomu opowieści o dzikiej karcie, nie martwcie się. I bez jej znajomości można dać pochłonąć się tej historii. Szkoda tylko, że fabuła nie pozostała w rękach jednego autora, ponieważ sądzę, że to diametralnie wpłynęłoby na wyrazistość świata przedstawionego. A może to jedynie moja odwieczna niechęć do opowiadań? I to właśnie najlepsza reklama dla „Wieży asów”, którą polubiłam pomimo ogólnej niechęci do jej formy podawczej.