Średnia Ocena:
Dziennik uciekiniera
"Myślę o nas. Jak misa i dzban możemy do siebie jedynie milczeć. Daleko i blisko zarazem. Krucho-twarde ciała, stykające się przypadkiem, kiedy z dzbana woda leje się do misy. Tęsknota. Morze tęsknoty i wiele, naprawdę zbyt dużo marzeń, wyobrażeń, obrazów. Tydzień temu było inaczej, ja byłam gdzie indziej. Powoli dociera do mnie, że już nigdy. Życie szykuje nam niespodzianki, z których ciężko się cieszyć. Zostań, zostań jeszcze trochę. Nie odchodź. Wraz z latem opuszczają mnie przyjaciele i sama zostaję pod gołym niebem. Aż strach. Nie odchodź. Twoje zjawiskowe, nieprzewidziane, niezaplanowane zaistnienie rozwiera szczelinę w zakończeniu mojej historii. Nie wiem, czy to nazywa się miłością, lecz na pewno cudownie mi z tym jak z kwiatem".
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Dziennik uciekiniera |
Autor: | Sarnecka Joanna |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Oficynka |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Dziennik uciekiniera PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
,,Kolejny dzień bez ciebie mam już za sobą”. Kobieta, która ucieka przed przeszłością. Kobieta, która poddaje się przeszłości. Zawieszona między tym, co kiedyś, a tym, co teraz. Nieprzygotowana na to, co nadejdzie. Szukająca ucieczki. Niepogodzona. Tęskniąca. Postać, której towarzyszymy podczas czytania ,,Dziennika uciekiniera", to postać z piętnem straty, która ze strony na stronę ukazuje nam coraz więcej ze własnej historii. Dziewczyna wspomina tajemniczego M. – mężczyznę, bratnią duszę, kogoś, kto dopełniał jej świat w tak olbrzymim stopniu, że brak tej obecności owocuje bólem, jakiemu nie sposób sprostać. ,,Wyszedłeś, a tymczasem jesień wślizgnęła się niepostrzeżenie”. Dziewczyna poszukuje nowego miejsca, ale rzeczywistość przynosi jej jedynie rozpacz i rozczarowanie. Wszystko, co różni się od jej poprzedniego domu, wydaje się zimne i obce. Złe. Zawarty w zdaniach metaforyzm i konstrukcja świata, który wygląda jedynie jak tło dla przeżyć bohaterki, pozwala skupić się na emocjach postaci. Na pierwszy plan wysuwa się gorzka samotność i nieugaszone poczucie tęsknoty. Bohaterka oddaje się w ręce czasu, mając świadomość, że jedynie on pozwoli jej przebrnąć przez teraźniejszość, aż do następnego etapu, w którym – być może – uda jej się wznieść świeży dom. Nie gorszy, nie lepszy, po prostu inny, ,,Nie mam własnych pamiątek, tylko ślad po tobie który rozdmuchuję, jak dogasający ogień”. Czy da się uciec z sideł pamięci? Jak rozpocząć następny etap, kiedy wszystko, czego chcesz, to martwa przeszłość? Gdzie uciec przed samym sobą? Egzystencjalne rozterki przytłaczają kobietę, a brak władzy ponad swóim życiem, odbiera jej zdolność do radości. Jej zagubienie zgrabnie ujęto w całą gamę form literackich. Mamy tutaj historyjki pisane na wzór legend czy bajek dla dzieci, wiersze i ostatecznie trzon opowieści – przemyślenia napisane niczym pamiętnik. W jej rozważaniach trwale obecna jest przyroda, rytm przemijania natury, chłodne noce, nieubłagane zimno mroźnych miesięcy, równie biernych jak ona. ,,Chcę zebrać garść światła spod twojego okna. Wezmę je ze sobą tam, gdzie noce są naprawdę ciemne”. Idealny nastrój opowieści wprowadza czytelnika w refleksyjną podróż przez zakamarki swojej pamięci. Czytając prozę poetycką spod pióra Joanny Sarneckiej, nie sposób nie wejść w osobisty świat przeżyć i emocji. ,,Dziennik uciekiniera" nie jest książką lekką i nie powinien taką być. Sentymentalnie intensywna i ponad wyraz intymna ukazuje czytelnikowi bogactwo wewnętrznych światów, wszechwładzę umysłu i garde pamięci.
Antropolog kultury, etnograf, aktorka, tancerka, autorka bajek i scenariuszy. Tak szeroki wachlarz zajęć zachwyca, lecz świeżo wydany Dziennik uciekiniera potwierdza, że Joanna Sarnecka potrafi także z gracją ożywiać słowa i wyrażać za ich pomocą naprawdę duże treści. Cudowna publikacja to przykład prozy poetyckiej, której myśl przewodnią odkrywa się niemalże na każdej stronie. Czytelnik trafia zatem do labiryntu ludzkich myśli, których autorka co i rusz zadaje pytanie, jak można uciec przed tym, co zdaje się być nieuniknione? Chociaż imiona bohaterów dyktowane są tu z niebywałą skromnością, dynamicznie okazuje się, że nie są one tej historii potrzebne. W zaproponowanym zgiełku słów klasyczna ścieżka fabularna właściwie nie istnieje, lecz Joanna Sarnecka pozwala chwytać zdania, które w fantazji odsłaniają jej fragmenty. Odbiorca jest zatem w stanie wyodrębnić opowiadanie kobiety, której ogromna tęsknota materializuje się w bolesnych wspomnieniach. W jej otoczeniu ewidentnie brakuje faceta i można odnieść wrażenie, że to właśnie jego utrata jest podłożem do snucia tak emocjonalnej historii. Dziewczyna wciąż wspomina stary dom, wspomina też taniec i muzykę, a także tajemniczego M., któremu ciężko przyporządkować konkretny wizerunek. Czy był to ukochany mężczyzna? Dawna przyjaciółka? A może M. oznacza miasto odwiedzone po latach? Pozostaje to zagadką gotową na interpretację, podobnie, jak traumatyczne zdarzenie z przeszłości, które zmieniło życie bohaterki i do tej pory pogłębia w niej poczucie winy. Świeża rzeczywistość wyraźnie przytłacza ją swoim ciężarem i nierzadko nakazuje szukać ratunku w ciszy, jawiącej się jako upragniony tunel bezpieczeństwa. Wyjątkowo metaforyczna konstrukcja pozwala na bogatą interpretację i pokazuje, że to nie sama opowiadanie jest ważna, a raczej przekaz ludzkich emocji, tak imponujący i jednocześnie stylowy w swej treści. Autorka transferuje bowiem kluczowe treści, na pierwszy plan wysuwając głębokie poczucie tęsknoty, która ogarnia niemalże każdą myśl i regularnie wyżera chęć obecnego życia. Wyczuwa się tu gorycz niespełnionych nadziei i stale uwierający bezkres samotności. Odbiorca wciąż utożsamia się z bohaterką i widzi, jak ciężko zacząć jej wszystko od zera – to uczucie dosłownie wżera się w człowieka i nie chce opuścić poharatanego niegdyś serca. Mimo ogromnej tęsknoty, dziewczyna ma świadomość, że tylko czas może wspomóc proces mentalnego pożegnania z przeszłością. Nie, nie zetrze doszczętnie pamięci, lecz pozwoli sprawiedliwie zmierzyć się z tym, co się kiedyś stało. Niezaprzeczalnie pomoże również złapać nowy oddech i ujrzeć codzienność, która przecież stale gromadzi powody do śmiechu. Poza subtelnie omawianym motywem przewodnim pojawiają się również inne, które autorka implikuje w niespotykany sposób. Pojawiają się tu bowiem różne formy wypowiedzi, zaczynając od snów i wierszy, a kończąc na opowieściach rodem z bajek, baśni i legend. Gdzieś między mocno wyrafinowanym stylem, tak ochoczo brnącym w stronę refleksji, pojawiają się zatem zaskakujące treści, które w niektórych przypadkach ubarwione są humorystyczną nutą. Ciężko się bowiem nie uśmiechnąć przy lekturze słów-legendy o niedźwiedziu, dzięki któremu wymyślony został przepis na chleb. Autorka w swych przemyśleniach zagłębia się też w wyklarowanej przez siebie definicji ciszy, tak charakternie znaczącej swoją wielkość. Świadomie omawia również proces przemijania, który w tym przypadku wyznaczają bezszelestnie upływające pory roku. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że autorka korzysta z zaplecza genialnych słów i za ich pomocą kreuje niecodzienny klimat swojej twórczości. Dziennik uciekiniera okazuje się lekturą niebywale wymagającą, którą trzeba nie tylko przeczytać, lecz również zrozumieć i poczuć. Każde zdanie jest tu intensywne, ma zauważalnie emocjonalny wydźwięk, jest również stabilnie osadzone w przypisanym kontekście. Pozostaje mi zatem pogratulować zarówno autorce za tak żywo i rozsądnie prowadzone myśli, jak też wydawnictwu Oficynka, które zdecydowało się na wydanie tej niesamowicie treściwej publikacji. I na koniec niezła rada. Zalecam czytać tę prozę na głos albo chociażby szeptem, gdyż doznania przyjmują wówczas formę bardziej wyczuwalnych, sensualnych i pięknych. Tej lektury z pewnością nie będziecie żałować!