Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Gimnazjum Grega szoruje o dno. Efekty ogólnokrajowego testu to porażka, maskotką ekipy koszykarskiej zostaje wesoły sedes Chlapek, a szkoła zmienia nazwę na ŚMIERDŹ ROBALOM (nie, nie chcecie wiedzieć). Ech, życie ucznia jest takie ciężkie… Czy nie byłoby lepiej, gdyby na zajęcia chodziły same mózgi, a właściciele po prostu odbierali je po lekcjach? Jeff Kinney jest twórcą internetowych gier komputerowych a także serii ebooków „Dziennik cwaniaczka”, numeru jeden na liście bestsellerów „New York Timesa”. W 2009 roku czasopismo „Time” umieściło go wśród Stu Najbardziej Wpływowych Ludzi Świata. Jeff stworzył również www.poptropica.com, jeden z Pięćdziesięciu Najlepszych Portali Internetowych według „Time”. Dzieciństwo spędził w Waszyngtonie, a w 1995 roku przeniósł się do Nowej Anglii. Obecnie mieszka na południu Massachusetts z żoną i dwoma synami. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Dziennik cwaniaczka. Główka pracuje |
Autor: | Kinney Jeff |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Nasza Księgarnia |
Rok wydania: | 2024 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Każda z części dziennika cwaniaczka naprawdę jest interesująca i bardzo śmieszna. Zawsze czekam na kolejne historie Grega. Chociaż czytając świeży tom brakowało mi Rowleya i Rodricka. Pisarz skupił bardziej się na naciąganej historii szkoły. Fabuła w tym tomie jest zbyt przesadzona. Brakuje mi starych historii Grega który musi uporać się z starszym bratem nadopiekuńczą mamą a także swoim najlepszym przyjacielem który robi mu obciach. Chce czytać o przygodach głównego bohatera i się z nimi utożsamiać. Śmiejąc się i myśląc również tak mam. Licze na jeszcze więcej cwaniaczka.
bardzo super książka. I bardzo pomysłowa nakładka
ŹLE SIĘ DZIEJE W SZKOLE GREGA No i mamy osiemnasty tom „Dziennika Cwaniaczka” (osiemnasty głównej serii, ponieważ wiadomo, były już dodatki, były spin-offy i w ogóle). I już w tym momencie wiadomo, że to jeszcze nie koniec, ponieważ w Stanach jeszcze w tym roku, a dokładniej dwudziestego drugiego października, czeka nas premiera kolejnego – „Hot Mess”, gdzie czekają go letnie zmagania z rodziną. Lecz na razie mamy „Główka pracuje” i jak zwykle, niezawodnie, super jest i tyle w temacie. W szkole Grega zaczyna źle się dziać. Nie dość, że ogólnokrajowy test poszedł tragicznie, to jeszcze w gimnazjum zaczynają się zmiany, choćby takie, że maskotką szkolnej ekipy zostaje… sedes. A to najmniejsze zmartwienie bohaterów. Co w takiej sytuacji pocznie nasz bohater? Co tu wiele mówić, dobijamy do dwudziestki tomów (a jeśli liczyć to co poboczne to już ją przekroczyliśmy), a słowa, które napisałem przy okazji bodajże czternastego tomu, że Jeff Kinney a wraz z nim Greg Heffley nie zdejmują nogi z gazu, stale są aktualne. Auirtor nie traci pomysłowości, choć mógł się wypalić, a jego seria nie traci tempa, ani jakości. Wszystko jest takie, jakiego oczekujmy i na jakie mamy ochotę, wszystko niezmiennie satysfakcjonuje i wciąga. I nie tylko dzieci, sam już się do dziadersów zaliczam, a uwielbiam ten cykl. Dlaczego? Ponieważ przede wszystkim, tak po prostu, „Cwaniaczka” idealnie się czyta. Nie ma znaczenia, że całość przeznaczona jest dla dzieci ani również to, że napisana została bardzo prostym językiem. Powieści Jeffa Kinneya, choć nieskomplikowane, nie są również infantylne, daleko im do bycia ugrzecznionymi czy ułagodzonymi, choć nie zawierają niczego niewłaściwego dla dzieci. Poza tym „Dziennik cwaniaczka” przepełniony jest humorem i przygodami. Lecz przygodami codziennymi, zwyczajnymi, które mogłoby się przydarzyć każdemu, gdyby tylko miał talent Grega do pakowania się w takie właśnie sytuacje. No i przyjemnie to wszystko także wygląda, ponieważ rzecz jest nie tyle ilustrowana, ile po prostu dzieląca miejsce tekstu z iście komiksowymi wstawkami. Wszystko to jest spójnie ze sobą połączone, stylistycznie bardzo proste, bez fajerwerków, takie jakby wyrwane z notesu, lecz jak notes właśnie jest ta książka. Nawet cały tekst wpisany został w typowo zeszytowe linijki, a rysunki, stylizowane na to, że robił je główny bohater, wypełniają strony na równi z nim, dopowiadając czasem coś do historii i uzupełniając ją. I to w jak idealnym stylu. Dlatego tak mi to wchodzi, tak mnie urzeka i bawi, choć własne lata mam. I dlatego stale i wciąż, raz za razem chętnie tu wracam. I zamierzam wrócić przy okazji kolejnej części.