Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Przejmująca historia dwojga robinsonów, którzy zmagają się z tęsknotą, miłością, żalem i walczą o przetrwanie w odmienionym świecie. Augustine od lat bada gwiazdy w odległych placówkach naukowych. Do obserwatorium, w którym pracuje, docierają info o katastrofie. Naukowcy muszą pilnie opuścić ośrodek badawczy, lecz astronom odmawia wyjazdu. Samotnie czeka na nadejście nocy polarnej na kole podbiegunowym, do którego – jak sam mówi – pasuje jego wnętrze. W tym samym okresie pojazd kosmiczny z astronautką Sully na pokładzie zmierza w kierunku Ziemi. Wszystko przebiega zgodnie z planem, aż do momentu, kiedy członkowie załogi tracą łączność z centrum kontroli lotów. Uświadamiają sobie, że chyba nie uda im się wrócić do domu. Losy Augustine i Sully się splatają. Łączy ich samotność. Najgłębsze, dojmujące poczucie niespełnienia. Dwoje ludzi kochających gwiazdy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Dzień dobry, północy |
Autor: | Dalton-Brooks Lily |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Czarna Owca |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
"Akcja powieści Brooks-Dalton rozgrywa się na dwóch płaszczyznach lokacyjnych – gdzieś głęboko na kole podbiegunowym (tutaj bohaterem jest naukowiec, Augustine) a także w przestrzeni kosmicznej (ta element relacjonowana jest przez Sully). Tylko pozornie miejsca te wydają się bardzo od siebie odmienne. W rzeczywistości i jedna i druga lokacja wykazują cechy izolacyjne, uniemożliwiające samodzielne dostanie się do bardziej zaludnionych części świata. Ani kosmos, ani Arktyka nie są również samowystarczalne – można w nich przetrwać posiadając odpowiedni sprzęt i wyposażenie, lecz bez nieustannego wsparcia jednostek zewnętrznych, skazani jesteśmy na klęskę. W obliczu katastrofy, która dotyka Ziemię, przetrwanie postaci jest więc niemalże ironiczne, to okrutny chichot losu – bohaterowie przetrwali wyłącznie po to, by móc dłużej… umierać. A umieranie, jak wiadomo choćby z różnorodnych tekstów kultury, sprzyja przemyśleniom i rewidowaniu dotychczasowej egzystencji (z pewnością większość ludzi słyszała o życiu, które w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia „przelatuje przed oczami”). Tkwiący samotnie na Arktyce Augustine – z swojej woli, dodajmy – zabiera więc czytelnika na wycieczkę po własnych wspomnieniach. Są to wspomnienia wybrane, przełomowe dla naukowca; wszystkie te, dzięki którym odnalazł się właśnie w tym a nie innym punkcie. Postać, która się z nich wyłania początkowo wydaje się antypatyczna, lecz z czasem nabiera dramatycznych, a nawet romantycznych rysów. Gdzieś pomiędzy tymi wspomnieniami Agustine zmaga się ze swoim słabnącym w obliczu niełatwych warunków koła podbiegunowego ciałem. I ciężko oprzeć się wrażeniu, że wszystkie obserwacje, jakie czyni, gesty jakie wykonuje względem napotkanych przeciwności czy zagrożeń, to nie faktyczne działania (albo nie tylko one), ale metafory jego kondycji psychicznej. Wątku Augustina nie sposób nie śledzić na poziomie wiele głębszym niż literalny odbiór fabuły". http://krytyk.com.pl/literatura/recenzja-ksiazki-dzien-dobry-polnocy-autorka-lily-brooks-dalton/
Augustine, to starzejący się badacz, naukowiec, który wyruszył na Arktykę obserować gwiazdy. Ze względu na własny wiek, postanawia, że to będzie jego ostatnia misja, kończąca jego karierę naukową jako badacz. Pewnego dnia dochodzi do ewakuacji stacji badawczej, w której się znajduje. Wszyscy zgadzają się i opuszczają ją, jednak Augustine odmawia. Zostaje tam pozostawiony swóim myślom. Sully, to astronautka badająca przestrzenie Kosmosu. Jej misja dobiega końca, jednak pojawia się pewna przeszkoda i obawa - nie mają łączności z bazą na Ziemi. Astronauci są więc skazani na samych siebie. Dzień dobry, północy to przede wszystkim książka ebook o samotności. Główni bohaterowie są samotni, w zupełnie innych miejscach. Gdy zostajemy sami, z dala od domu, w naszej głowie powstaje dużo myśli, zadajemy sobie dużo pytań i musimy się zmierzyć z nimi wszystkimi samemu. Dodatkowo bohaterowie znaleźli się jeszcze w dość specyficznych warunkach, a także okolicznościach. Nierzadko w takich chwilach przychodzą do nas także myśli o przeszłości, a także lęki, przed tym, co nas czeka, jak dalej będzie wyglądało nasze życie. Właśnie to spotyka bohaterów. Augustine, znajdujący się na kole podbiegunowym, a także Sully, na statku "Aether" powracającym z misji na Jowiszu. Na Ziemi za to panuje cisza, nie wiadomo dlaczego - nie docierają stamtąd żadne sygnały, nie ma kontaktu z innymi ludźmi, jak gdyby coś się wydarzyło, z pewnością ogromna katastrofa. Okoliczności w których się znaleźli powodują, że czują się samotni, że nadchodzi do nich lawina myśli a także pytań. Książka ebook jest napisana prostym, lecz jednocześnie barwnym językiem. Opisy kosmosu, z których możemy sobie go wyobrazić, jego wielkość, nieskończoność, a także pustkę, a z drugiej strony biegun - zimny, odległy i nieprzyjazny. Autorka bardzo nieźle przybliżyła nam dwójkę bohaterów, którzy mimo że są w zupełnie innym miejscu, mimo że dzielą ich setki milionów kilometrów - to tak naprawdę, łączy ich dużo wspólnego. Dzień dobry, północy, to książka ebook należąca do tych specyficznych, w które trzeba się wczuć i przenieść do świata bohaterów, żeby móc odkryć urok i prawdziwość tej lektury. To opowieść skłaniająca nas do refleksji, bardzo emocjonalna i dotycząca nas samych - naszych myśli, pytań jakie sobie zadajemy i przede wszystkim tego, czy udzielamy sobie na nie szczerych odpowiedzi. Jeśli zastanawialiście się, czy warto po nią sięgnąć, odpowiadam wam teraz, że zdecydowanie warto. Jeśli szukacie czegoś, co wywoła u was ogromne emocje, co was poruszy i swoim klimatem zabierze was do innego świata - ta książka ebook jest idealna.
W odległym zakątku świata, mroźnym i nieprzystępnym znajduje się obserwatorium, w którym pracuje Augustine. Starszy mężczyzna, który odkąd pamięta interesuje się gwiazdami i odległymi galaktykami. W placówce pozostał sam, mimo ewakuacji pozostałych pracowników. Reszta zespołu w pośpiechu opuściła to miejsce, pozostawiając rozgardiasz i pustkę jednocześnie. Augie stale obserwuje niebo, chociaż nie ma pojęcia o tym, że gdzieś tam w stronę ziemi zmierza pojazd kosmiczny. Astronauci marzą, żeby wrócić na Ziemię, ale niestety tracą łączność i być może nie będzie to już możliwe. Wśród nich jest Sally, młoda kobieta, w której życiu brak jest bliskości i spełnienia. To jej udaje się nawiązać kontakt z obserwatorium. Wspólne rozmowy dodają sił obojgu w tych niełatwych momentach a także nadziei, gdy to co losy się wokół staje się jedną, olbrzymią niewiadomą. Lily Brooks - Dalton – otrzymała stypendium The Studios of Key West i Kerouac Project. Dotychczas napisała dwie książki, obecnie jest w trakcie tworzenia trzeciej. Spoglądając na okładkę książki przed oczami ma się nocne, rozgwieżdżone i cudowne niebo, a pod nim niewielki namiot niczym latarnia morska rozświetlający ciemność. Całość ma własny niepowtarzalny klimat, oczarowuje i zachęca do poznania treści. A co interesującego znajdziecie wewnątrz? Od początku w opowiadanie jest wpisana pewna tajemnica. Ewakuacja ludzi z obserwatorium, brak łączności ze statku kosmicznego z Ziemią. Co się stało? Otoczka ta intryguje i daje do myślenia. Wydarzenia przedstawione są naprzemiennie, raz w placówce badawczej, innym razem w przestrzeni kosmicznej. Zarówno w jednym, jak i drugim miejscu trochę się dzieje, lecz nie w sensie rwącej akcji. Widać chęć przetrwania i czuć zagubienie. Każdy z bohaterów w inny sposób radzi sobie zarówno ze stresem, jak i samotnością. Nie brak osobistych refleksji ponad dotychczasowymi doświadczeniami życiowymi, porażkami i sukcesami, które dla każdego człowieka mogą oznaczać co innego. Przeplatają się wspomnienia dotyczące dzieciństwa, rodziny, związków, osiągnięć zawodowych. Kadr po kadrze wyświetlane są skrawki życia bohaterów, które łączy więcej niż z początku się wydaje, a wszystko to w pięknej oprawie słów i przemyśleń. Augustine zmaga się ze słabościami swojego ciała. Przebywa w bardzo niełatwych warunkach, a ma już własne lata. Obok niego, nagle pojawia się mała, milcząca, przypuszczalnie ośmioletnia dziewczynka o imieniu Iris. Wygląda na to, że podczas ewakuacji ktoś o niej zapomniał i nie została zabrana. Nietypowe zachowanie dzidziusia zaskakuje i zastanawia szczególnie, że pisarka w bardzo plastyczny sposób przedstawiła wydarzenia. Na długo w mojej pamięci pozostanie obraz białego wilka i sceny, która wtedy się rozegrała, a to nie jedyne zdarzenie wywołujące emocje. Na statku kosmicznym pomimo niewielkiej przestrzeni także nie brak interesujących i nieźle wykreowanych bohaterów. Załoga liczy sześć osób. Charakterystyczną postacią jest Sally i o jej życiu można dowiedzieć się najwięcej. Najlepiej również odbiera się jej emocje. Wśród załogi zwraca również uwagę Devi a także Iwanow, lecz także Harper. Wachlarz postaci jest ciekawie i zgrabnie skomponowany. Można poznać wydarzenia z różnorakich perspektyw i w zależności od bohaterów poznać ich sposób postrzeganie świata i system wartości. Książkę cechuje lekkość budowania zdarzeń i prowadzenia fabuły, a także ciekawy sposób jej przedstawienia. Autorce udało się mnie zaskoczyć, gdyż znalazłam w powieści coś, czego się nie spodziewałam. Jedynie zakończenie pozostawiło mały niedosyt, gdyż nie objaśnia wszystkiego i pozostawia otwartą furtkę. „Dzień niezły północy” to książka, która zasiewa ziarno tajemnicy, intryguje i dostarcza różnorakich wrażeń. To trudna lektura, w której nie zabrakło refleksji ponad życiem, różnorakimi doświadczeniami osobistymi i zawodowymi, relacjami międzyludzkimi, a także samotnością. Czuć się samotnym można również mimo ludzi wokół. Trudne może okazać się nawiązanie trwałej relacji z drugą osobą. Widać niestety na każdym kroku, jak dużo ludzi jest samotnych. W powieści znajdziecie też precyzjyjne spostrzeżenia a także wiele miłości do gwiazd, która czasem przesłania wszystko wokół. Polecam. http://ksiazki-moj-maly-swiat.blog.pl/2017/02/21/dzien-dobry-polnocy-lily-brooks-dalton/
Mieliście kiedyś to uczucie, że nie wiecie co powiedzieć? To uczucie, kiedy ciśnie Wam się na usta milion słów a żadne z nich nie wychodzi na zewnątrz? Właśnie w tym momencie tak się czuję. "Dzień dobry, północy" spowodowało tak wielki nakład kłębiących się w mojej głowie myśli, że najzwyczajniej w świecie nie wiem od czego zacząć. Nie da się ukryć, że samotność w dzisiejszych czasach istnieje na porządku dziennym. Tak na prawdę każdy z nas w jakimś stopniu jest samotny. Gdyby się tak ponad tym dłużej zastanowić to jest to naprawdę przerażające zjawisko. Samotność dotyka każdego. Nie spogląda na wiek, płeć czy stan materialny. I o ile odrobina samotności niezbędna jest nam do życia, to istnieje cienka granica, po przekroczeniu której dopada nas cierpienie. Opowieść Lily Brooks-Dalton opowiada własnie o tym uczuciu. Całkowitej pustki, która powoli "zjada" nas od środka. Poznajemy Augustine, naukowca i !o ironio z natury samotnika a także Sully, czyli dzielną astronautkę. Kiedy do obserwatorium, w którym pracuje Augustine docierają info o katastrofie wszyscy postanawiają opuścić ośrodek badawczy. Wszyscy poza (oczywiście!) naszym naukowcem. Kiedy nasz mężny samotnik po raz pierwszy w życiu tak na prawdę zostaje sam, na całkowitym pustkowiu zaczyna zdawać sobie sprawę z tego ile rzeczy w życiu zrobił w niewłaściwy sposób. Ogrom czasu przeznaczonego na rozmowę "sam na sam" pozwala stworzyć mu swój rachunek sumienia i docenić co tak właściwie jest w życiu ważne. Banalne jest, że pojął jak kluczowa jest druga osoba obok dopiero w samotności. Sully jest niewątpliwie dziewczyną nietuzinkową( tak samo, jak nietuzinkowa jest ta powieść!). Postanowiła zostawić rodzinę, spełniać własne marzenia i wyruszyć w ...kosmos. Kiedy załoga pojazdu kosmicznego traci kontakt z Ziemią zaczyna zupełnie inaczej na wszystko reagować. I pomimo tego, że na statku jest ich kilku, to tak na prawdę każdy jest sam. Bardzo daleko od domu. Charakterystyka bohaterów jest wprost genialna! Autorka tak wykreowała postacie, że nie da się nie załapać do nich sympatią. Najciekawsze z tego wszystkiego jest to, że opowieść nie jest dynamiczna. Miejsca akcji się nie zmieniają, bohaterowie również nie, a mimo to jest tak wciągająca i interesująca! Samotność budzi zarówno w bohaterach powieści, jak i w czytelnikach emocje, o których istnieniu nie mamy pojęcia. Podsumowując bardzo, bardzo zalecam Wam tę pozycję. Jest nietuzinkowa, dająca do myślenia no i prześlicznie wydana!
W jakim momencie zaczynamy spoglądać w własną przeszłość i dostrzegać w niej momenty, które zaważyły na naszym życiu? Niekiedy jest to chwila gdy niespodziewanie to co było kluczowe traci na swej istotności i wreszcie mamy czas na zastanowienie się ponad własnymi wyborami i tym co przyniosły. Tego co już wydarzyło się nie da się zmienić, ale czy wszystko już stracone? Może jeszcze coś da się uratować? Nadzieja odchodzi ostatnia, ale czasem powraca i daje siłę do potyczki o przyszłość. Niekończący się kosmos i ogromna pustka bieguna północnego, w jednym i drugim miejscu człowiek jest nic nie znaczącą drobiną, ale świadomość tego faktu rzadko kiedy dociera do ludzi we właściwym czasie. Sully i Augustine osiągnęli tak wiele, stale pragnąc więcej, nigdy nie zadowalając się tym co dla innych jest wystarczające. Oboje spoglądają w kosmiczną dal i jej poświęcają wszystko a także wszystkich, otoczenie wokół nich bywa jedynie dodatkiem, najbardziej liczy się niebo i nieskończona przestrzeń ponad nimi, tam dostrzegają tak dużo. On ogląda gwiazdy z Ziemi, ona z przestrzeni kosmicznej, gonią za marzeniami napędzani ambicją aż do chwili gdy zupełnie coś innego okazuje się ważniejszego, coś co porzucili dawno temu - świat jaki znali. Niespodziewanie zapada cisza, nikt nie odpowiada na wysyłane sygnały, co się stało? Sully wraz z innymi członkami załogi jest zdezorientowana brakiem łączności z Ziemią, zmierzają ku niej, lecz nie wiedzą co tam ma miejsce, czy w ogóle mają do czego i przede wszystkim kogo wracać. Augie jest odcięty od cywilizacji na dalekiej północy, nie chciał opuścić stacji badawczej wraz z innymi, zawsze wystarczało mu swoje towarzystwo, ale czy w świeżych realiach jest z niego zadowolony? Kontakt z kimkolwiek staje się dla nich ważny, lecz odpowiada im głucha cisza, dążą do tego samego, nie wiedząc o sobie nawzajem, chociaż czy na pewno? Ona jest gdzieś tam kosmosie, on na Antarktydzie. Odnaleźli się przypadkowo pomimo ogromnej odległości, nie zdając sobie sprawy jakiego szczęścia doświadczyli, a może po raz pierwszy w życiu docenili te chwile bliskości jakich sobie wcześniej odmówili? Nietypowo rozpocznę podsumowanie lektury od okładki, rzadko kiedy od razu zwracam na nią uwagę, lecz tym razem nie sposób było ją pominąć. Granatowo-metaliczne rozgwieżdżone niebo przyciąga wzrok, zaraz później zauważa się mały, niepozorny namiot i nasuwa się zapytanie co kryje się dalej? Na pewno historia z wieloma nie czyli nieschematyczna, niecodzienna, niesamowita, niezwykła, niepokojąca, nie mająca szybkiej akcji czy również spektakularnych scen, lecz nie o to chodzi w niej. "Dzień dobry, północy" jest opowieścią bardzo kameralną z nieskończenie dużym tłem, jej bohaterowie są więcej niż przysłowiowymi Robinsonami, to rzeczywiści rozbitkowie, ich los bywa podobny do tego z książki Daniela Dafoe, ale Lily Brooks-Dalton nie jest kopistką a bardzo zdolną autorką, umiejącą przekazać całych wachlarz emocji. Tej książki nie da się prosto odłożyć na bok, słowa w niej zawarte zostają w pamięci, tak samo jak uczucia towarzyszące podczas lektury. Nadzieja przeplatana jest rozczarowaniem, a radość z bólem, postacie dojrzewają na oczach czytelników, dokonują swoistego rachunku sumienia patrząc na swoją przeszłość, w jakiej nie brak gorzkich wniosków i dostrzeżenia własnych grzechów. Pisarka wyjątkowo precyzjyjnie pokazała na ich przykładzie dylematy nas wszystkich i skutki podejmowanych wyborów. Dwoje ludzi, dziewczyna i mężczyzna, nieświadomi swego istnienia, oddaleni od siebie o miliony kilometrów, w tym samym okresie rozmyślają o tym samym, do jakich wniosków dochodzą? Odpowiedzi znajduje się na kolejnych stronach, czasem między wierszami, bywają one gorzkie, lecz dzięki nim da się zauważyć światło w tunelu, do którego wchodzi całkowicie świadomie z wiarą, iż postępują słusznie. Lily Brooks-Dalton przedstawiła całkowicie nową wizję ludzi w post apokaliptycznym świecie jaką warto poznać nim będzie za późno, nie jest kluczowa katastrofa, lecz ludzie i to co czują. Samotność ma dużo barw i niektóre z nich pokazane są w "Dzień dobry, północy" w bardzo sugestywnym sposób. A wracając do okładki - jest ona bardzo symboliczna i stanowi dla mnie pewien rodzaj podsumowania historii Sully i Augustine`a.
Samotność to niewdzięczne uczucie. Im bardziej pragnie się od niej uciec, tym mocniej przygniata, zabijając tlącą się jeszcze nadzieję. Wywołuje poczucie niespełnienia. Tak silne, że nie jest się w stanie tego znieść. W takiej chwili potrzeby jest ktoś, kto wspomoże dobrym słowem, pocieszy, przytuli. Tylko co, jeśli nie ma takiej osoby w zasięgu ręki? Co w chwili, gdy pozostała jedynie bezgraniczna pustka? Do tej książki przyciągnął mnie motyw gwiazd. Sama uwielbiam na nie patrzeć i gdy dowiedziałam się, że bohaterowie podzielają moją pasję, z olbrzymią chęcią zabrałam się za Dzień dobry, północy. Poza tym, to wydanie było takie śliczne, że nie mogłam oderwać oczu od błyszczącej okładki. Główni bohaterzy to dwoje samotników. Ich dzieje w pewien sposób się splatały. Jednak przede wszystkim łączyło ich zamiłowanie do wszechświata i wiele, nie zawsze niezłych decyzji, które doprowadziły ich do punktu, w którym w tamtej chwili się znajdowali. Mimo, że dzielił ich wiek i miliardy kilometrów, odniosłam wrażenie, że ich dusze były do siebie wyjątkowo podobne. Augustine był u schyłku życia. W jego teraźniejszość zostały wplecione zdarzenia z przeszłości. Olbrzymi wpływ na niego miała też malutka Iris, która sprawiała, że wreszcie zaczął odczuwać to, przed czym wzbraniał się całe własne życie. Jeśli chodzi o Sully, to momentami sprawiała wrażenie wyobcowanej. Mężnie zmagała się z dręczącymi ją emocjami, a szczególnie żalem i tęsknotą. Miała silną osobowość, jak przystało na astronautkę – lecz czasami na jej barkach znajdował się zbyt wielki ciężar, nawet jak na nią... Autorka poruszyła kilka ważnych tematów wartych przemyślenia. Pojawiła się potyczka z przejmującą samotnością, tęsknotą za miłością i najbliższymi, czy po prostu tym, co dawno utracone. Zakończenie nieco wyprowadziło mnie z równowagi. Odkryłam prawdę i w jednej chwili wszystkie fragmenty układanki weszły na własne miejsce. Podsumowując, "Dzień dobry, północy" to opowiadanie o radzeniu sobie z samotnością i swoją przeszłością. To obyczajówka o dwojgu ludzi, których łączyła miłość do gwiazd, a dzieliło niemalże wszystko. Czy na biegunie, czy w kosmosie... Każde na własny sposób walczyło o swoje przetrwanie i zmagało się z przeciwnościami losu. Całkiem miło czytało mi się tę książkę i myślę, że powinna spodobać się osobom, które w natłoku codziennych spraw chcą się zatrzymać i przemyśleć nieco własne życie. http://zagubiona-wslowach.blogspot.com/
Samotność. Nikt z nas naprawdę nie wie, czym jest póki sam się z nią nie zetknie. Człowiek różnie na nią reaguje, czasami traci zmysły, a czasami odkrywa w sobie talent o jaki wcześniej siebie nie podejrzewał. Dziś chciałabym Was zabrać w niesamowitą podróż i opowiedzieć o książce pdf autorstwa Lily Brooks – Dalton „Dzień dobry, północy”. „Dzień dobry, północy” to debiutancka opowieść autorki, która narodziła się i wychowała w południowym Vermoncie. Aktualnie przemierza Amerykę Północą i pisze trzecią książkę. Jej debiutancka powieść, o której dziś mówimy mocno mnie zaintrygowała i nie mogłam doczekać się jej lektury. Kiedy książka ebook do mnie dotarła urzekła mnie piękna, migocząca okładka. Tym bardziej zastanawiałam się, co może kryć w sobie tak niesamowicie oprawiona powieść. Augustine od wielu lat jest badaczem i obserwatorem gwiazd. Przenosi się tylko między coraz bardziej odległymi placówkami. Pewnego dnia jego aktualne obserwatorium zostaje ewakuowane, gdyż docierają tam info o katastrofie. Badacz zostaje sam w dużym obserwatorium. Kilkadziesiąt tysięcy kilometrów dalej statek kosmiczny wraca z niełatwej wyprawy na niezbadanych do tej pory terenach kosmosu. Na jego pokładzie znajduje się Sully. Epizody o Sully i Augustine nawzajem się przeplatają, co tworzy nam intrygującą i ciekawą całość. Co łączy Augustine i Sully? Tego oczywiście Wam nie zdradzę. „Dzień dobry, północy” to książka ebook nacechowana emocjami. To powieść, która zastanawia i zmusza do krótkiej refleksji. Mogłoby się wydawać, że książka ebook poruszająca temat, jakim jest samotność, będzie nudna i ckliwa, jednak Lily Brooks – Dalton połączyła oba wątki w takim sposób, iż od książki naprawdę ciężko jest się oderwać. Pozornie nic łączących bohaterów autorka przedstawiła w taki sposób, że czytelnik od razu zauważa podobieństwa pomiędzy nimi. Fabuła toczy się płynnie, co sprawia, że książkę czyta się lekko i ciężko się od niej oderwać. Czytając „Dzień dobry, północy” nie można się nudzić, gdyż opowieść ta wciąga, momentami wzrusza, a nawet czasami powoduje na naszej twarzy uśmiech. To niesamowita lektura, doskonała na zimowe wieczory z kubkiem ulubionego naparu. „Dzień dobry, północy” to taka opowieść, w której każdy znajdzie coś innego. To taki rodzaj książki, która dotyka naszego serca poruszając w nim to co ukryte i przed nami. Bezapelacyjnie warto po nią sięgnąć. Za możliwość przeczytania bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca