Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Antologia 132 poetyckich przekładów Ojca Założyciela współczesnej piosenki z ważkim tekstem. Pierwsza tak obszerna prezentacja twórczości laureata literackiej Nagrody Nobla 2016 w Polsce, uzupełniona brawurowymi komentarzami, pozwalającymi wejść w świat tej wielokontekstowej, zakorzenionej w różnorakich tradycjach, rozbrzmiewającej licznymi głosami poezji. Tworzona przez Filipa Łobodzińskiego przez blisko czterdzieści lat książka ebook to swoisty hołd dla wielkiej postaci światowej kultury, która na dobre odmieniła współczesną, nie tylko anglojęzyczną poezję.Od wydawcy:Dziś Dylan nic nie jest Szokiem kulturowym, lecz olbrzymią postacią światowej kultury. Ojcem Założycielem z ważnym tekstem. Kimś, kto prostował ścieżki Lou Reedowi, Davidowi Bowiemu, Joni Mitchell, Leonardowi Cohenowi, Tomowi Wailsowi, Neilowi Youngowi, Patii Smith, Nickowi Cave`owi, Sinead O`Connor i mnóstwu innych. Dzisiaj Dylan bywa stawiany siłą na cokole, na którym stać nie chce, lecz na którym wielu chętnie go widzi. Jednak my w Polsce stale Dylana nie znamy, Skąpe do tej pory próby spolszczenia jego twórczości to za mało, by mógł skutecznie zasilić naszą przestrzeń duchową, tak jak zasilili ją Cohen, Bi el czy Wysocki.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Duszny kraj |
Autor: | Dylan Bob |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Biuro Literackie |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Zestaw utworów Boba Dylana, zalecam sympatykom jego twórczości i piosenek.
No cóż Nobel nobilituje lecz nie uszlachetnia dobrych piosenek do rangi wielkiej literatury. A do tego ten plagiat z internetu wykładu noblowskiego żenuje. Prawdopodobnie warto by było wydać w odsłony dwujęzycznej, w końcu na tych piosenkach uczyliśmy się angielskiego.
Kiedy w ubiegłym roku ogłoszono laureata literackiej Nagrody Nobla, w środowisku rozgorzała dyskusja, czy uhonorowanie piosenkarza najważniejszym, najbardziej prestiżowym wyróżnieniem w literackim świecie było słuszną decyzją. Komitet noblowski w uzasadnieniu przyznania nagrody napisał, że laureat zasłużył na nią przez „tworzenie świeżych form poetyckiej ekspresji w ramach wielkiej tradycji amerykańskiej pieśni". I choć nie milkną głosy, że ten werdykt jest błędem, to niewątpliwie świeżo upieczony noblista przemienił rozumienie amerykańskiej piosenki. Robert Allen Zimmerman, czyli Bob Dylan, amerykański muzyk, piosenkarz i co dla nas najistotniejsze twórca tekstów, poeta. Własny sceniczny pseudonim, a potem formalnie zmienione nazwisko, wziął od znanego walijskiego poety, Dylana Thomasa. W ciągu swej nad półwiecznej kariery nagrał trzydzieści albumów studyjnych, z których dużo miało niebagatelne znaczenie dla muzyki słynnej u było dużym zdarzeniem społecznym. Jego twórczość została uhonorowana prawdopodobnie wszystkimi możliwymi nagrodami muzycznymi, a albumy znalazły się na listach najlepszych w historii. W tym roku do rąk polskich czytelników trafił pierwszy większy zestaw wierszy, które pełniły funkcję tekstów piosenek, przetłumaczonych przez Filipa Łobodzińskiego. Słuchajcie mnie wy, jakikolwiek wasz los, oto fala nadciąga, zaleje ten ląd więc zrozumcie, to koniec, potop zmiecie was stąd jeśli chcecie uratować głowy lepiej uczcie się pływać, ponieważ pójdziecie na dno oto czasy nadchodzą nowe (Czasy nadchodzą nowe/The Times Are a Changin’) Na tom Duszny kraj składa się nad sto trzydzieści piosenek amerykańskiego barda. Filip Łobodziński zauważa, że tak naprawdę utwory Dylana są nieprzetłumaczalne, nie tylko na polski, lecz także w pewnym sensie na angielski. Poeta w swych tekstach odwołuje się do współczesnych mu realiów, bazuje w znacznej mierze na Biblii i nawiązuje do tradycji, kultury i historii Stanów Zjednoczonych a także kolonizatorów. Dużo kontekstów w dosłownym tłumaczeniu byłoby dla polskiego czytelnika zupełnie niezrozumiałe, dlatego również tłumacz nazywa własne przekłady „wyrobami dylanopodobnymi”. Dzięki pracy Łobodzińskiego możemy na nowo poznać twórczość Dylana, który przyswaja teksty tak, żeby były bardziej polskie. I tak na przykład otrzymujemy utwór tytułowy, którego tytuł w oryginale to Mississippi lub również Highway 61 Revisited, przetłumaczony na Autostrada A2 na nowo. Wyjątkowo cenne jest to, że każdy wiersz opatrzony został przez Łobodzińskiego komentarzem na końcu książki. Mamo, otrzyj mi z twarzy krew dość mam wojny, łez i kul trudno mówić, wszędzie czerń prawdopodobnie już pukam do nieba wrót Puk puk pukam do nieba wrót (Pukam do nieba wrót/ Knockin’ on Heaven’s Door) W Dusznym państwie odnajdziemy najważniejsze, najlepiej słynne piosenki Dylana, lecz również te mniej kanoniczne utwory. Łobodziński zebrał w tomie teksty z lat 1962 – 2012, a więc mamy do czynienia z bardzo oszczędnym wyborem, jak na pięćdziesiąt lat płodnej pracy twórczej Dylana. Podczas lektury niejednokrotnie łapałam się na tym, że czytam wiersze zgodnie z rytmem i melodią piosenek. Nie jest to prawdopodobnie dziwne, gdyż utwory Dylana współistnieją z muzyką. Przecież Dylan nawiązuje do idealnej tradycji wędrownych śpiewaków i poetów, to na nich w jakimś stopniu wzorował własną twórczość. Amerykański muzyk zabiera czytelników do początku wszelkiej literatury i opowieści, kiedy utwory były wyśpiewywane przy ogniskach i na pałacowych dziedzińcach. Zalecam czytać słuchając oryginalnych piosenek w wykonaniu noblisty. Więc jak to jest no, jak to jest gdy wokół pusto tak gdy dom daleko masz i przezroczystą twarz jak błądzący łach? (Jak błądzący łach/Like a Rolling Stone)
Pionierskie wydarzenie. Niezależnie od tego, czy z każdym przekładem jest mi po drodze, uważam, że rzecz idealna jako fenomen - i dziwne, że tak późno, skoro Łobodziński zajmuje się tym od paru dekad. Fantastyczne, że komponując tę książkę tłumacz (a może to zasługa wydawcy?) zagrał niechronologicznie, że teksty z różnorakich okresów nierzadko ze sobą sąsiadują. Podobny patent zastosował kiedyś Paul McCartney w własnej swojej antologii "Blackbird Singing". To się sprawdza! Mam - wyrażane nie tylko przeze mnie - wątpliwości co do tytułu książki, nie do samego tekstu, ponieważ to niepodległa decyzja przekładowa, lecz dlaczego książka ebook się nazywa "Duszny kraj", pozostaje dla mnie tajemnicą. Ogólnie dałbym 4,5, lecz to się musi zaokrąglić, więc 5. Aha, widzę, że powraca na scenę psychofan pana Łobodzińskiego, niejaki Tata maliny. Od razu Tatę maliny śpieszę powiadomić, że wyszła następna książka ebook w tłumaczeniu FŁ, więc już może szykować furę hejtu nie na temat.
A gwiazdek powinno być 6 tylko ja tego nie potrafię poskromić.
Ciężko mi oceniać, ponieważ tomiki poetyckie to nie moja bajka. Dylan - to pół mojego świata i pół mojego życia. Twórca tłumaczeń przyznaje, że podjął się zadania karkołomnego- przetłumaczenia Dylana- tak mocno osadzonego w amerykańskich mitach na- na mowa mieszkańców kraju, w którym nie było segregacji rasowej, za Dziki Zachód robiła Ukraina, za rocka - big bit, za Biblię - katechizm a pierwsze autostrady budowano w XXI wieku. Dla mnie jeszcze bardziej karkołomne było wsadzenie Dylana- śpiewającego poety w papierowy tomik. Tekst Dylana to tekst śpiewany, czasem na wzór hymnu, czasem psalmu, czasem wyrecytowany jak kazanie, nieraz wykrzyczany, zaciągany, wyjękiwany, wybełkotany - akcentowany na tysiące niepowtarzalnych sposobów. Tego papier nie przyjmie. W żadnym tłumaczeniu. Kupiłem, przeczytałem, jestem pod wrażeniem ogromnej pracy włożonej w dekodowanie Dylanowskich tropów. Niektóre tłumaczenia są genialne - niemalże słuchać frazę doskonale wpasowującą w utwór muzyczny. Dokonanie tego z takim utworem jak It's All Righ Ma (I'm only bleeding) - jest poza skalą empiku. Doceni to prawdopodobnie każdy, kto nie zna oryginału. Niektóre, takie jak Bronsville Girl (Dziewczyna z Rio Grande) muszą pozostawić nas z jakąś namiastką tego co się działo w głowie Dylana. Nieco mi "zgrzytają" spolszczenia nazw swoich (autostrada A2, Ziuta, pan Wąs) lecz niech będzie. Natomiast prawdziwą niezgodę budzi we mnie wybór tytułu tomiku- niespecjalnie przekonywujące mnie tłumaczenie genialnego Mississipi. Narzuca jakąś wizję całej zawartości a o twórczości Dylana można co najwyżej powiedzieć że jest gęsta a nie duszna. Przynajmniej ja podróżując z Dylanem po Świeżym Orleanie, Mobile, Amarillo, Świeżym Meksyku, Durango o tajemnym ogrodzie nie wspominając nie czuję takiej atmosfery. No lecz że jestem Polakiem tradycyjnie kopnąć bliźniego muszę. No i rzecz podstawowa- ludziska kupujta razem z płytami Dylan.pl ponieważ tak to tomik psu pod budę.
Kupiłem, sprawdziłem i naprawdę fajny fajny papier ze znanej szwedzkiej papierni jest użyty do druku tej książki lecz to wszystko co dobre... treść przeintelektualizowana , przefajniona i niezrozumiała bez oryginalnych tekstów do porównania - po prostu do p...py. Taki będzie również ten super papier który po przemieleniu i zmieszaniu z farbą drukarską nada się już tylko na papier toaletowy , również będzie do p..py a szkoda ponieważ to fajny papier i nie potrzebnie ktoś go zadrukował tak beznadziejną treścią. Konkludując .. nie zalecam
taki produkt na zawołanie ,szybko stworzony to i bylejaki