Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
"Dopóki życie trwa" to drugi – po "Małych eksperymentach ze szczęściem" – dziennik Hendrika Groena. Olbrzymi sukces pierwszej książki skłonił autora do napisania jej kontynuacji. Hendrik Groen może i jest stary, lecz to nie znaczy, że wkrótce zamierza rozstać się z życiem. Co prawda jego spacery z dnia na dzień stają się coraz krótsze, ponieważ nogi zaczynają odmawiać mu posłuszeństwa, a wizyty u lekarza są znacznie częstsze, lecz przecież nie jest to powód, aby miał tylko siedzieć, pić słabą herbatę i wpatrywać się w stojące na parapecie pelargonie. Mężczyzna postanawia napisać dziennik prezentujący rok z życia amsterdamskiego domu opieki, którego jest rezydentem. I choć od czasu do czasu ciężko Hendrikowi podtrzymać w sobie zapał do pisania, to jednak koniec końców zawsze chwyta za pióro. Groen z jakże charakterystycznym dla siebie szarmanckim poczuciem humoru bierze na pisarską muszkę współmieszkańców domu seniora, dyrekcję, przyjaciół, a wreszcie i starość jako taką, nie oszczędzając nikogo, nawet samego siebie. Największy holenderski bestseller swoim humorem i przesłaniem zachwyci nie tylko starszych czytelników, ale także zauroczy i zainspiruje tych, których "termin przydatności" jest daleki od wygaśnięcia. Od wydawcy:31 grudnia 2014 r. Hendrik Groen, który na rok odłożył prowadzenie dziennika, postanawia do niego wrócić. Zgodnie ze statystykami szansa na to że dożyje końca 2015 r., jest jak jeden do pięciu. To wiele czy mało? Szkoda czasu na zastanawianie się, ponieważ ze śmiercią jest trochę tak jak z autobusem - im "dłużej się czeka, tym większa szansa, że zaraz nadjedzie". Lepiej skupić się na życiu, wyciągać z niego ile się da, starać się przejąć ponad nim kontrolę (a nie odwrotnie) i... działać, nawet jeśli ciało nie zawsze chce współpracować, a przyjaciół ubywa! A więc dalej z tym koksem! Póki życia trwa!"Czytając dziennik Groena, nie mogłem się pozbyć skojarzenia z inną tragikomedią - "Lotem ponad kukułczym gniazdem" Kena Keseya. Żyjemy w starzejącym się społeczeństwie, a Groem pokazuje, jak stawiać opór instytucjom".The Sunday Telegraph"...ukrywający/a się pod pseudonimem Holdender/ka stworzył/a znakomite spisane «czytadło», nawiązujące do ebooków Sue Townsend o Adrianie Mole'u, lecz również w przewrotny sposób czerpiące z wzorów kobiecej «chiclit». A jednocześnie książkę terapeutyczną, którą powinien przeczytać każdy, kto ma starzejących się dziadków czy rodziców."Gazeta Wyborcza
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Dopóki życie trwa. Nowy sekretny dziennik Hendrika Groena, lat 85 |
Autor: | Groen Hendrik |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Albatros |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Swietna napisana, wciagajaca powiesz/pamietnik. Ksiazka napisana z humorem, zarazem wzruszajaca i pomagajaca zrozumiec zycie starszych, samotnych ludzi....Goraco polecam.
jeśli podobała ci się element pierwsza to i ta ci się spodoba
W czasach, kiedy na okładkach magazynów trudno znaleźć osoby 40+, a twarze większości znanych, którzy przekroczyli ten wiek, są ponaciągane do granic możliwości – zapiski staruszka z amsterdamskiego domu opieki, wnoszą powiew czegoś absolutnie nowego.Na przekór współczesności, w których starość nieustanna się tabu – Hendrik Groen snuje własną powolną opowiadanie o codzienności, którą żyją porzuceni przez najbliższych staruszkowie. Dbanie o to, by nie zapomnieć pieluchy, szykowanie się na „wycieczkę” do nieodległej restauracji, dyscyplinowanie się nawzajem, by nie narzekać – to właśnie seniorów zajmuje najbardziej.Idea napisania powieści-pamiętnika z perspektywy faceta 80+ jest jak najbardziej zacna, ponieważ zwraca uwagę na kłopoty osób starszych. W końcu od czasu znanego filmu „Dwaj zgryźliwi tetrycy” minęło nad dwie dekady, a sam temat seniorów jest jakby stale spychany na dalszy plan. Jeszcze tylko dodanie odrobiny humoru do narracji – i książkowy bestseller mamy murowany.Z opinii, które znalazłam w internecie, oryginalny pomysł połączony z dowcipem faktycznie chwycił, i „Dopóki życie trwa” stało się międzynarodowym bestsellerem (podobnie jak pierwsza element pamiętnika Hendrika pt. „Małe eksperymenty ze szczęściem”). Wszędzie spotykam się z pozytywnymi opiniami, a redaktorzy Polskiego Radia Czwórki porównali nawet Groena do najsłynniejszej postaci piszącej pamiętnik. „Każdy ma własną Bridget Jones, seniorzy też” – napisali.Nie dziwne więc, że miałam ogromne nadzieje odnośnie tej publikacji. Jest jednak coś, co nie pozwala mi się zgodzić z powszechnymi „ochami i achami”. Chodzi mianowicie o… brak głębi w tym wszystkim. O ile pomysł na książkę oceniam 10/10, to realizację już na 3/10 (co daje mniej więcej średnią 6). Spodziewałam się czegoś zupełnie innego – owszem, opowieści staruszka o roku spędzonym w domu spokojnej starości, lecz jednak z przesłaniem.Tymczasem zabrakło mi jakichkolwiek refleksji czy głębszych przemyśleń Hendrika na temat życia. Może nawet jakichś wniosków: jak żyć, by niczego nie żałować albo co jest naprawdę ważne w życiu? Co sędziwy narrator doradziłby sobie młodszemu? Z czego jest dumny, a co zrobiłby inaczej? – takich przemyśleń bardzo mi tu brakowało.Dostałam jedynie suche (i bardzo dokładne) zapiski tego, co bohater porabiał danego dnia. Na przykład spotkał się z kolegą z klubu StaŻy, rozwiązywał zagadkę, kto podkładał owoce w ośrodku, kandydował do porady mieszkańców, itd. Tylko fakty, fakty i suche fakty. Może gdyby poza nimi (i nikłym dla mnie humorem), odnalazła się jakaś znacząca refleksja, oceniłabym tę książkę wyżej. Pozostaję jednak po tej lekturze z wielkim niedosytem…
Kiedy banalność urasta do rangi sensacji, a własna sprawność staje pod znakiem zapytania.Domniemania o zamknięciu ośrodka, owoce podrzucane w dziwacznych miejscach i hasło przyświecające codzienności by nie żałować pieniędzy na drobne przyjemności. I niby to wszystko takie śmieszne i beztroskie, jednak wplatane tu i ówdzie słowa na temat córki i fundacji De Einder ukazują prawdziwe oblicze starości.Szczęście i tęsknota, jedno połączone z drugim. Tak Hendrikowi upływają kolejne dni, przepełnione radością i smutkiem, wspomnieniami minionych chwil. Pomiędzy budyniem, a środkami na depresję pojawia się następna trafna i szczera opowiadanie o okresie i przemijaniu. Mam wrażenie, że jest tu jeszcze więcej Hendrika, a jego umiejętności reporterskie wbrew upływowi czasu, stają się lepsze. Śmiało mogę powiedzieć, że świeży Sekretny dziennik to na równi z Im szybciej idę tym jestem mniejsza, jedna z najlepszych ebooków o starości - lekka, lecz podszyta głęboką treścią. Kolejne spotkanie i następna okazja do pełni zachwytu. Hendrik obiecuje, że od stycznia zacznie pisać opowieść o dwóch staruszkach - trzymam go za słowo.
"Dopóki życie trwa" to druga element dziennika "Małe eksperymenty ze szczęściem", bestsellera, którego twórca ukrywa się pod pseudonimem. Biorąc pod uwagę starzejącą się Europę ta pozycja i jej treść wzbudziła moje zainteresowanie. Czy mimo braku znajomości części pierwszej dziennik okazał się udaną lekturą?Hendrik jest mieszkańcem holenderskiego domu opieki. Po rocznej przerwie wraca w 2015 roku do prowadzenia dziennika, który jest jego metodą na codzienną gimnastykę umysłu. 85-latek należy do klubu StaŻy, w którym ośmioro leciwych przyjaciół stara się nawzajem nie pozwolić któremuś z członków "odpuścić". Codzienne notatki w dzienniku dotyczą pomiędzy innymi niepewnej przyszłości ośrodka, jak i podejrzanej utraty wagi przez przyjaciela Hendrika. Nie wolno za wiele czasu spędzać na studiowaniu instrukcji obsługi życia. Trzeba po prostu działać. Oczywiście częściej się człowiekowi zdarzy wówczas przewrócić, lecz jesli się dostatecznie dynamicznie wstanie, to w ogólnym rozrachunku jest się trochę dalej, niż się było.Życie starych ludzi nie jest dla nas, ludzi młodych, interesujące. Kto z nas chciałby zajrzeć do takiego domu opieki choćby i o wysokim, holenderskim standardzie? Wszak starcze dolegliwości i utyskiwania wszędzie będą wyglądały tak samo, prawda? A gdyby przewodnikiem i towarzyszem takiej podróży został przemiły starszy pan, którego mottem jest "nie jojczeć"? Gdyby on i jego przyjaciele czerpali z życia więcej niż niejeden dwudziestolatek? I nawet jeśli od czasu do czasu w tle przewinie się Kostucha spacerująca bez pośpiechu, to tu, to tam, a momentami będziemy musieli zobaczyć tę fizyczną stronę starości, czy taka podróż nie byłaby cenną lekcją? Kto wie, może nawet na końcu poczulibyśmy się lekko zawstydzeni naszym pierwotnym brakiem przekonania?Hendrik jest absolutnie cudownym starszym panem, bystrym, ciepłym człowiekiem i oddanym przyjacielem. Niezwykła kultura osobista (wszyscy poza klubem to dla niego pan lub pani, nawet największy wróg!), zainteresowanie życiem ośrodka i tym poza nim sprawia, że aż chciałoby się być podobnym do niego nie tylko na starość, lecz tu i teraz. Codzienne notatki dotyczące czasem rzeczy błahych, czasem zaś niezwykle poważnych i aktualnych niezależnie od wieku czytelnika nie pozwoliły ani na chwilę utracić zainteresowania lekturą o... monotonii życia i potyczce z nią. Trzeba być w ruchu, dosłownie i w przenośni, aż dopadnie nas śmierć - taka powinna być nasza dewiza.Wielkie tragedie, doniesienia prasowe i sprawy takie jak kłopoty z trawieniem - to wszystko przeplata się tu tworząc doskonale współgrającą całość o życiu w małej społeczności spedzającej wspólnie czas na ostatnim już odcinku życia. Ile da się jeszcze uszczknąć dla siebie, kiedy nosi się już pieluchę a drzemki są coraz częstsze? Okazuje się, że zaskakująco wiele. Jedyne czego tak naprawdę potrzeba i o co najtrudniej, to chęci.Niejednokrotnie przy czytaniu zaśmiałam się w głos, parę razy łza zakręciła mi się w oku. Na każdej stronie zastanawiałam się, czy to książka ebook bardziej o życiu, czy o śmierci? Jednego dnia odbywałam szalone wycieczki, a drugiego wybierałam z bohaterami miejsce na cmentarzu. Po lekturze już znam odpowiedź, lecz zależy ona pewnie od czytelnika. W każdym razie póki życie trwa, zwracajmy uwagę na jego jakość, szkoda przecież każdego zmarnowanego dnia.co-przeczytalam.blogspot.com
Piękna książka. Kto czytał pierwszy tom ten wie jak zabawnie potrafi być 😊 Bardzo polubiłam Hendrika i wróciłam do jego klubu niczym jedna z nich. Wśród starszych ludzi czas płynie inaczej. Mają również oni całkiem inne spojrzenie na świat, a dzięki temu dziennikowi możemy go zobaczyć takim i my. Razem z tymi ludźmi przeżywamy stratę, przemijanie, lęk, choroby. Dziennik jest czasem zabawny, czasem wzruszający. Hendrik w charakterystyczny dla siebie sposób porusza trudne tematy. Dużo się zmieniło od czasów "Małych eksperymentów ze szczęściem". Nie mogłam uwierzyć jak wiele... dzięki tej książce pdf uświadomiłam sobie jak ulotne jest życie. Jak dynamicznie mija czas i nie warto go marnować. Póki jest się młodym, ma się zdrowie i wyrwę do życia trzeba żyć z całej siły, ponieważ czas nie jest dla nas łaskawy. Wiem, że to banały, jednak człowiek po takich lekturach siada i myśli... I się zastanawia, czy żeby na pewno robi wszystko co najlepsze ze swoim życiem. Gdy czas zabierze nam młodość, siły i zdrowie to co nam pozostanie? Wspomnienia. A aby je mieć musimy żyć pełnią życia. Książka ebook bardzo motywuje i udowadnia, że trzeba iść przez całe życie z podniesioną głową. Relacja z codzienności w domu opieki. Relacja, która na pewno nie da o sobie zapomnieć. Opisywani są tutaj prawdziwi ludzie. Ludzie, którzy tak jak my mają wady i zalety. Ludzie z chorobami wieku starczego i ich metody na przeciwności losu. Wzruszenie gwarantowane! Ja pokochałam Hendrika już jakiś czas temu. Ta książka ebook mnie nie zawiodła. Zalecam serdecznie, a jeżeli jeszcze nie znacie pierwszego tomu to koniecznie musicie nadrobić braki. Daję 9/10!
Cudowna książka. Trochę do śmiechu, trochę do łez. Trochę życiowo, a trochę absurdalnie.Całościowo uznaję ten dziennik za jeszcze lepszy niż "Małe eksperymenty ze szczęściem".
Czasem był to śmiech przez łzy. Niestety Panu Bogu nie udała się starość. Nie mniej mimo, że na starość ponownie stajemy się niczym bezradne dzieci, twórca stara się udowodnić, że od czasu do czasu można oszukać prawa natury. Nie zawsze mu to wychodzi lecz stara się bardzo. Groen udowadnia bowiem, że nawet u schyłku życia można starać się żyć pełną piersią. A przede wszystkim, że można nie być starym, stetryczałym i ziejącym jadem dziadem. Oj chciałabym mieć takiego dziadka, ponieważ duchem to bardzo młody i idealny człowiek. Pierwsza element był po prostu idealna i przezabawna. Tego pana zalecam z czystym sumieniem. W ciemno.