Średnia Ocena:
Dom Rothschildów. Tom 2. Bankierzy świata 1849-1999
Drugi tom genialnej sagi Fergusona o najsłynniejszej i najbogatszej rodzinie w dziejach świata. "Pieniądz jest bogiem naszych czasów, a Rothschild jest jego prorokiem." Heinrich Heine, 1841
Rothschildowie to najbardziej wpływowa rodzina najwieższej historii. Potężni bankierzy i przemysłowcy żydowskiego pochodzenia, którzy trzęśli dziewiętnasto- i dwudziestowiecznym światem, diametralnie wpływając na historię całych państw. Nie będzie żadną przesadą twierdzenie, że familia bankierów nieustanna się jedną z żywych legend XIX wieku, a samo nazwisko Rothschild - synonimem władzy, jaką daje bogactwo.
Dwa tomy Domu Rothschildów autorstwa Nialla Fergusona, jednego z najsławniejszych historyków świata, składają się na pierwszą kompletną historię rodu, napisaną z uwzględnieniem wszystkich światowych archiwów.
W drugim tomie, obejmującym lata 1849-1999, Niall Ferguson opisuje, jak ród wywodzący się z frankfurckiego getta stał się bankierem świata, jak wspierał swoim mecenatem najistotniejszych artystów a także wywierał skuteczny, choć zawoalowany, wpływ na monarchów i rządy. Z tego właśnie powodu książka ebook rzuca też nowe światło na całą historię XIX i XX wieku.
"W genialnej, zachwycającej dwutomowej sadze Niall Ferguson udowadnia, że historycy akademiccy są stale w stanie opowiadać duże historie, które chce się czytać."Robert Skidelsky, „The New York Review of Books”
Szczegóły
Tytuł
Dom Rothschildów. Tom 2. Bankierzy świata 1849-1999
Autor:
Ferguson Niall
Rozszerzenie:
brak
Język wydania:
polski
Ilość stron:
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok wydania:
Tytuł
Data Dodania
Rozmiar
Porównaj ceny książki Dom Rothschildów. Tom 2. Bankierzy świata 1849-1999 w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.
Dom Rothschildów. Tom 2. Bankierzy świata 1849-1999 PDF - podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Pobierz PDF
Nazwa pliku: Ferguson Niall - Dom Rothschildów 01.pdf - Rozmiar: 17.9 MB
Głosy:
0
Pobierz
To twoja książka?
Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.
Dom Rothschildów. Tom 2. Bankierzy świata 1849-1999 PDF transkrypt - 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Strona 3
Spis treści
Karta redakcyjna
Dedykacja
Wstęp. Rzeczywistość i mit
I. OJC IEC I SYNOWIE
1. „Nasz błogosławiony Ojciec”: początki
2. Skarb elektora
II. BRAC IA
3. „Głównodowodzący” (1813–1815)
4. „Dwór zawsze do czegoś zaprowadzi” (1816–1825)
5. „Wrzawa” (1826–1829)
6. Ogród Amschela
7. Baronowie
8. Niespodziewane rewolucje (1830–1833)
9. W okowach pokoju (1830–1833)
10. Bankierzy świata
11. „Il est mort” (1836)
III. STRYJOWIE I BRAT ANKOWIE
12. Miłość i dług
13. Żywe srebro i Orzesznik (1834–1839)
14. Między ufortyfikowaniem a remilitaryzacją (1840)
15. „Szatan okiełznany”: rozgrywki kolejowe (1830–1846)
16. 1848
Dodatek I. Ceny i siła nabywcza
Dodatek II. Kursy walutowe i wybrane statystyki finansowe
Spis ilustracji
Spis tabel
Strona 4
Zdjęcia
Przypisy
Strona 5
Tytuł oryginału:
THE HOU SE OF ROT HSCHILD. MONEY’S PROP HETS 1798–1848
Opieka red akc yjna: JOLANT A KORKUĆ
Red akc ja: WOJC IECH ADAMSKI
Korekta: EWA KOC HANOWICZ, ANET A TKAC ZYK
Projekt okładki i stron tytułowych: ROBERT KLEEMANN
Na okładc e wykorzystano zdjęc ie domu rod zinnego Rothschild ów, Jud engasse, Frankfurt nad Menem.
Cop yright © Lebrecht Music and Arts Photo Library / Alamy Stock Photo
Skład i łamanie: Infomarket
Cop yright © 1998, Niall Ferguson.
All rights reserved [Wszelkie prawa zastrzeżone]
© Cop yright for the Polish translation by Wyd awnictwo Literackie, 2016
Wyd anie pierwsze
ISBN 978-83-08-05827-5
Wyd awnictwo Literackie Sp. z o.o.
ul. Długa 1, 31-147 Kraków
tel. (+48 12) 619 27 70
fax. (+48 12) 430 00 96
bezp łatna linia telefoniczna: 800 42 10 40
e-mail: ksiegarnia@wyd awnictwoliterackie.pl
Księgarnia internetowa: www.wyd awnictwoliterackie.pl
Konwersja: eLitera s.c.
Strona 6
Dla Susan, Felixa i Frei
Strona 7
DG, drzewo genealogiczne; cyfra w górnym indeksie oznacza kolumnę, czyli pokolenie Rothschil-
dów, w którym należ y szukać danej osoby.
Całe drzewo w większej rozdzielczości w formacie PDF
Strona 8
Plik w większej rozdzielczości w formacie JPG
Strona 9
Strona 10
Strona 11
Plik w większej rozdzielczości w formacie JPG
Strona 12
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
Wydawnictwo Literackie
Wstęp
Rzeczywistość i mit
I
„Bankowość – zauważ ył kiedyś trzeci lord Rothschild – polega głównie na ułatwianiu przepływu
pieniędzy z punktu A, w którym się znajdują, do punktu B, w którym mają się znaleźć”. W tym
stwierdzeniu zawiera się pewna elementarna prawda, nawet jeśli odzwierciedla ona osobisty brak
entuzjazmu Victora Rothschilda wobec finansów. Gdyby jednak historia firmy założ onej dwa wie-
ki wcześniej przez jego prapradziadka dotyczyła wyłącznie przekazywania pieniędzy z punktu
A do B, lektura byłaby nudna. A nie powinna.
Każdy bank ma swoje dzieje (chociaż nie wszystkie doczekały się zbadania i spisania), lecz tylko
historia Rothschildów obrosła legendą. Już od drugiego dziesięciolecia XIX wieku ludzie snuli
domysły na temat pochodzenia i wielkości ich majątku rodzinnego, społecznych konsekwencji
błyskawicznego awansu oraz politycznych wpływów rodziny nie tylko w pięciu krajach, gdzie
działały jej banki, ale na całym świecie, wreszcie jej żydowskich korzeni. Legenda otaczająca tę fa-
milię niemal dorównuje wiekiem firmie N.M. Rothschild & Sons. Nazwisko Rothschild (od nie-
mieckiego rōt – czerwony, i schild – tarcza, znak) jest dziś być może mniej znane niż sto lat temu,
kiedy, jak zauważ ył Czechow, podupadły rosyjski majster trumniarski mógł go używać jako iro-
nicznego przezwiska dla ubogiego żydowskiego muzyka[1]. Większość czytelników rozpozna je
wszakż e, choćby dlatego że często pojawia się w prasie. Bank nie jest już może finansowym gigan-
tem, jak w stuleciu po 1815 roku, a rodzina rozproszyła się po świecie, ale nazwisko ciągle przyku-
wa uwagę – nawet jeśli chodzi o zwykłą ciekawość. Takż e ci, którzy nie znają się na finansach i nie
interesują się nimi, natknęli się na nie przynajmniej raz w życiu. Dzięki rodzinnemu zamiłowaniu
do zoologii i ogrodnictwa nazwę „Rothschild” noszą 153 owady, a takż e 58 ptaków, 18 ssaków
(w tym żyrafa Rothschilda, Giraffa camelopardalis rothschildi, nazywana też żyrafą Baringo) i 14 ro-
ślin (wśród nich rzadka odmiana storczyka sabotka, Paphiopedilum rothschildianum, i glorioza Rot-
szylda, Gloriosa rothschildiana), nie wspominając o trzech rybach, tyluż pająkach i dwóch gadach.
Równie wielkie rodzinne upodobanie do wykwintnego jedzenia dało nazwę sufletowi (przyrzą-
dzanemu z kandyzowanymi owocami, brandy i wanilią) oraz pikantnej przystawce (krewetki, ko-
niak i ser gruyère na toście). Na cześć członków rodziny nadano nazwy miasteczkom i wielu uli-
com w Izraelu, należ ącym do Rothschildów winnicom w Mouton i Lafite, z których wina znane są
na całym świecie, licznym wybudowanym przez Rothschildów budynkom, od Aylesbury Vale
w Anglii po Riwierę – istnieje nawet Wyspa Rothschilda w Antarktyce. Chopin i Rossini dedyko-
wali Rothschildom swoje utwory, a Balzac i Heine – książki. W świecie sztuki rodzina słynie z wie-
Strona 13
lu kolekcji (niektóre można oglądać w galeriach publicznych), a w kręgach wyścigów konnych
znani są należ ący do Rothschildów zwycięzcy Derby. Spośród ludzi, z którymi zetknąłem się pod-
czas pracy nad książką, tylko niewielu nie znało choćby jednej rodzinnej anegdoty o Rothschil-
dach. Najbardziej popularna jest historia o tym, jak Nathan Mayer Rothschild zarobił krocie, spe-
kulując na wyniku bitwy pod Waterloo; równie często przytaczana jest opowieść o kupnie udzia-
łów w Kanale Sueskim, którą gorliwie rozpowszechniał Disraeli. A dla tych, którzy nie znają histo-
rii, są książki z żydowskimi dowcipami, nadal pełne żartów o Rothschildach. Mecenatowi Roth-
schildów powstanie zawdzięczają dwa filmy, sztuka teatralna[2] i udziwniony musical wystawiony
na Broadwayu, choć z umiarkowanym sukcesem.
Z góry trzeba zastrzec, że książka ta tylko w niewielkim stopniu traktować będzie o żyrafach,
storczykach, sufletach, rocznikach win i wyspach w Antarktyce. Jest to książka przede wszystkim
o bankowości, ale też kilka słów wyjaśnienia i pocieszenia należ y się owej grupie czytelników, któ-
ra bardziej interesuje się tym, w jaki sposób bogate rodziny wydają swoją fortunę, niż jak ją zdoby-
wają.
Tak naprawdę firma N.M. Rothschild & Sons, formalnie rzecz biorąc, wcale nie była bankiem –
przynajmniej nie według definicji słynnego wiktoriańskiego dziennikarza finansowego Waltera
Bagehota podanej w Lombard Street (1873), gdzie czytamy, że „Cudzoziemiec byłby skłonny myśleć,
że jeśli jacykolwiek ludzie są bankierami, to właśnie oni [Rothschildowie]. Ale to tylko odzwiercie-
dla zasadniczą różnicę między naszym, angielskim, a kontynentalnym postrzeganiem bankowo-
ści”. I dalej:
Panowie Rothschild owie są świetnymi kap italistami, obrac ając ymi bez wątp ienia głównie pożyc zonymi pieniędzmi.
Ale oni nie wezmą 100 funtów płatnych na żąd anie i nie wyp łac ą ich czekami po 25 funtów każd y – to jest nasza an-
gielska bankowość. Pieniąd ze w ich rękach to ogromne sumy pożyc zone na krótszy lub dłuższy czas. Angielscy ban-
kierzy obrac ają skumulowanymi małymi dep ozytami, które wyp łac ają w krótkim terminie lub na żąd anie. Również
w inny sposób lokują pieniąd ze. Cud zoziemiec uważa, że „wymiana weksli” – czyli kup owanie i sprzed awanie weksli
innych krajów – jest podstawą bankowości [...]. Ale wielu angielskich bankierów [...] nie potrafi przep rowad zić
„operac ji wymiany” na dużą skalę [...]. Lada moment zac zną przemyśliwać, żeby przejść na hand el jed wabiem. Wy-
mianą weksli zajmują się małe i wyspec jalizowane grup y cud zoziemskich maklerów wekslowych, z których panowie
Rothschild owie są najlepsi [...]. Rod ziny tej nie można zalic zyć do angielskich bankierów ani ze względ u na sposób,
w jaki pożyc zają pieniąd ze, ani jak je lokują.
Nathan Mayer Rothschild, który zaczął karierę w Anglii od eksportu wyrobów włókienniczych,
będąc kupcem, wyspecjalizował się w różnych usługach finansowych. Jak sam powiedział
w 1817 roku, „moje przedsiębiorstwo [...] opiera się całkowicie na transakcjach rządowych i opera-
cjach bankowych” – chociaż prawdopodobnie do tych ostatnich zaliczał operacje z Bankiem An-
glii. Nie miał na myśli bankowości depozytowej, którą Bagehot nazwał naszą angielską bankowo-
ścią i która do dziś pozostaje główną formą działalności największych banków.
W sumie nie można też uznać N.M. Rothschild & Sons za niezależną firmę: mniej więcej do
1905–1909 roku należ ała do grupy „domów” Rothschildów prowadzonych w ramach rodzinnego
partnerstwa – chociaż dom londyński jako jedyny z nich działa nieprzerwanie do dziś (Rothschild
& Cie Banque jest tylko pośrednim następcą dawnego domu paryskiego, który został upaństwo-
wiony w 1981 roku). U szczytu rozkwitu – od lat dwudziestych do sześćdziesiątych XIX wieku –
grupa ta obejmowała pięć różnych firm. Obok firmy Nathana w Londynie istniały przedsiębior-
stwa M.A. Rothschild & Söhne we Frankfurcie (a po uszlachceniu – M.A. von Rothschild & Söhne),
które po śmierci ojca, Mayera Amschela, przejął najstarszy brat, Amschel, następnie de Rothschild
Strona 14
Frères w Paryż u, założ one przez jego najmłodszego brata, Jamesa, oraz dwie filie domu frank-
furckiego: C.M. von Rothschild w Neapolu, pod kierownictwem czwartego brata, Carla, i S.M. von
Rothschild w Wiedniu, prowadzony przez drugiego w kolejności brata, Salomona. Do lat sześć-
dziesiątych XIX wieku pięć domów współpracowało tak ściśle, że nie można omawiać historii
jednego z pominięciem reszty; praktycznie rzecz biorąc, stanowiły części składowe międzynaro-
dowego banku. Jeszcze w pierwszym dziesięcioleciu XX wieku system partnerski nadal funkcjo-
nował w ten sposób, że „angielscy” Rothschildowie mieli finansowe udziały w domu paryskim,
a „francuscy” Rothschildowie – w londyńskim. W przeciwieństwie jednak do współczesnych ban-
ków międzynarodowych zawsze była to firma rodzinna, a podejmowanie decyzji należ ało w niej
wyłącznie do partnerów, którymi (do 1960 roku) byli tylko męscy przedstawiciele rodziny Roth-
schildów.
Być może najważniejszą rzeczą, którą trzeba zrozumieć, omawiając kwestię międzynarodowe-
go partnerstwa, jest to, że w latach 1815–1914 był to z pewnością największy bank na świecie. Zwa-
żywszy na ich połączony kapitał, aż do co najmniej lat osiemdziesiątych XIX wieku Rothschildo-
wie stanowili klasę samą dla siebie. W XX wieku nikt nie może się z nimi równać – nawet najwięk-
sze współczesne międzynarodowe korporacje bankowe nie mają takiej przewagi, jaką cieszyli się
Rothschildowie w latach największych sukcesów, nikt też nie dysponuje dziś tak wielkim udzia-
łem w światowym majątku, jaki Nathan i James jako jednostki mieli od połowy lat dwudziestych
do lat sześćdziesiątych XIX wieku (zob. Aneks 1). Gospodarcza historia kapitalizmu jest zatem
niekompletna bez próby wyjaśnienia, w jaki sposób Rothschildowie stali się tak fenomenalnie bo-
gaci. Czy istnieje jakiś „sekret” ich niebywałego sukcesu? Krąż y wiele przypisywanych Rothschil-
dom apokryficznych maksym dotyczących prowadzenia interesów – jak na przykład ta, że jedną
trzecią majątku należ y ulokować w papierach wartościowych, jedną trzecią w biż uterii i dziełach
sztuki, a giełdę papierów wartościowych traktować jak zimny prysznic („szybko wejść i szybko
wyjść”), albo żeby ostatnie 10 procent oddać komuś innemu – ale żadna z nich niczego na serio nie
wyjaśnia.
Czym dokładnie zajmowali się Rothschildowie? I jak wykorzystali zdobyte wpływy ekonomicz-
ne? Aby poprawnie odpowiedzieć na te pytania, należ y przyjrzeć się dokładniej publicznym finan-
som w XIX wieku, ponieważ to właśnie dzięki poż yczkom dla rządów – lub spekulowaniu obliga-
cjami państwowymi – Rothschildowie zdobyli ogromną część swojej fortuny.
II
Wszystkie dziewiętnastowieczne państwa doświadczały od czasu do czasu deficytu budżetowego,
a niektórym zdarza się to do dziś – dzieje się tak, gdy dochody z podatków nie pokrywają wydat-
ków. Pod tym względem, oczywiście, nie różniły się od państw osiemnastowiecznych. I, podobnie
jak przed 1800 rokiem, największy wzrost wydatków powodowany był przez wojnę i przygotowa-
nia do niej. Czasowe załamania wywoływały również słabe zbiory (lub zapaść w handlu), ponieważ
spadały wpływy z podatków. Deficyty te, chociaż stosunkowo niewielkie wobec dochodu narodo-
wego, niełatwo było pokryć. Narodowe rynki kapitałowe jeszcze się do końca nie rozwinęły, a mię-
dzynarodowy zintegrowany rynek kapitałowy dopiero stopniowo nabierał kształtów w swym
pierwszym rzeczywistym centrum w Amsterdamie. Dla większości państw poż yczki były drogie –
to znaczy trzeba było płacić od nich stosunkowo wysokie odsetki – ponieważ inwestorzy trakto-
wali owe państwa jako dłużników niewiarygodnych. Państwa często pokrywały deficyty budżeto-
Strona 15
we albo poprzez wyprzedaż królewskich aktywów (w ziemi lub urzędach), albo poprzez dewalu-
ację pieniądza, jeśli władze mogły sobie pozwolić na wywołanie inflacji. Trzecią możliwością było
rzecz jasna wprowadzenie nowych podatków, ale – jak to się działo w XVII, ale też w XIX wieku –
duże zmiany w systemach podatkowych wymagały politycznej zgody instytucji przedstawiciel-
skich. W końcu przecież do rewolucji francuskiej doprowadziło właśnie domaganie się od Stanów
Generalnych zwiększenia podatków, kiedy to zawiodły wszelkie inne próby reform fiskalnych,
które miały umożliwić pokrycie kosztów wojskowych działań Korony. Jedyny wyjątek od wspo-
mnianej zasady stanowiło państwo brytyjskie, które od końca XVII wieku wypracowało stosunko-
wo zaawansowany system poż yczek publicznych (długu państwowego) i polityki monetarnej
(Bank Anglii). Inny wyjątek to niewielkie niemieckie państwo Hesja-Kassel, którym jego władca
skutecznie zarządzał dzięki zyskom z wynajmowania swoich oddziałów wojskowych innym pań-
stwom. I akurat ta okoliczność, że Mayer Amschel Rothschild zaangaż ował się w ogromne przed-
sięwzięcie, jakim było zarządzanie heskimi interesami, okazała się jednym z kamieni milowych na
jego drodze od zwykłego wymieniacza monet do bankiera.
W latach 1793–1815 toczyły się liczne wojny, których fiskalne skutki uboczne były bardzo poważ-
ne. Po pierwsze, bezprecedensowe wydatki doprowadziły do inflacji we wszystkich walczących
państwach, przy czym jej najskrajniejszą formą było załamanie się systemu asygnat we Francji.
Wśród europejskich walut – włącznie z funtem szterlingiem po 1797 roku – zapanowało spore za-
mieszanie. Po drugie, zawierucha wojenna (na przykład francuska okupacja Amsterdamu i bloka-
da kontynentalna Napoleona) stworzyła możliwości zbijania majątku na bardzo ryzykownych
przedsięwzięciach, takich jak szmuglowanie tkanin i kruszców oraz zarządzanie finansami wy-
gnanych władców. Po trzecie, przekazywanie przez Wielką Brytanię wielkich subwencji dla konty-
nentalnych sojuszników wymagało udoskonalenia systemu wypłat zagranicznych, przez który ni-
gdy wcześniej nie przechodziły tak ogromne sumy. To właśnie w tych nieprzewidywalnych wa-
runkach Rothschildowie dokonali olbrzymiego skoku od dwóch skromnych przedsiębiorstw –
małego banku kupieckiego we Frankfurcie i kantoru eksportu sukna w Manchesterze – do kiero-
wania międzynarodową spółką finansową.
Po ostatecznej klęsce Napoleona nie zniknął bynajmniej popyt na międzynarodowe usługi fi-
nansowe; wręcz przeciwnie, konieczność zajmowania się długami i odszkodowaniami wojennymi
istniała przez całe lata dwudzieste XIX wieku. Ponadto kryzysy polityczne, które dotknęły impe-
ria hiszpańskie i osmańskie, szybko wywołały nowe potrzeby fiskalne. Jednocześnie ograniczenia
podatkowe i monetarna stabilizacja w Wielkiej Brytanii sprawiły, że zaczęto poszukiwać nowych
form inwestycji dla tych, którzy w latach wojny przyzwyczaili się do lokowania pieniędzy w obli-
gacje państwowe o wysokiej rentowności. To właśnie tej potrzebie wyszli z powodzeniem naprze-
ciw Nathan i jego bracia. Wypracowany przez nich system umożliwił brytyjskim inwestorom
(i innym „kapitalistom” z Europy Zachodniej) inwestowanie w długi państw poprzez nabywanie
międzynarodowych zbywalnych obligacji na okaziciela o stałym oprocentowaniu. Nie można
przecenić znaczenia tego systemu dla dziewiętnastowiecznej historii. Rozwijający się międzyna-
rodowy rynek obligacji skupił bowiem prawdziwych europejskich „kapitalistów”: elitę ludzi na
tyle bogatych, że mogli zamrozić pieniądze w tego typu aktywach, i na tyle bystrych, żeby docenić
korzyści płynące z takich inwestycji w porównaniu z tradycyjnymi formami lokowania majątku
(w ziemi, urzędach i tak dalej). Obligacje były płynne. Można było je kupować i sprzedawać przez
pięć i pół dnia w tygodniu (z wyjątkiem świąt) na giełdach europejskich, a potem handlować nimi
w dowolnym czasie i miejscu. Dawały szansę na duży zysk. Miały oczywiście jedną wadę: mogły
Strona 16
również doprowadzić do ogromnych strat.
Co decydowało o wzrostach i spadkach na dziewiętnastowiecznym rynku obligacji? Odpowiedź
na to pytanie ma podstawowe znaczenie dla zrozumienia historii banku Rothschildów. Istotną
rolę odgrywały, rzecz jasna, czynniki ekonomiczne – przede wszystkim warunki poż yczek krótko-
terminowych i atrakcyjność alternatywnych prywatnych papierów wartościowych. Ale najważniej-
szym elementem była kwestia zaufania politycznego: wiara inwestorów (szczególnie działających
na międzynarodowym rynku finansowym, takich jak Rothschildowie) w to, że państwo wydające
obligacje będzie zdolne do wypełnienia swoich zobowiązań – czyli do wypłacenia odsetek. Istniały
tylko dwie sytuacje, w których państwa nie byłyby w stanie tego zrobić: wojna, kiedy wydatki się
zwiększały, a wpływy z podatków spadały, i zachwianie wewnętrznej stabilności danego kraju wy-
wołane przez różne wydarzenia, od zmiany ministra po powszechną rewolucję, która nie tylko
uszczuplała przychody, ale również mogła doprowadzić do wyłonienia nowego, fiskalnie nieroz-
ważnego rządu. Oznak tych potencjalnych kryzysów, a co za tym idzie, zwłok w płatnościach, wy-
patrywały czujnie giełdy – i, bardziej niż ktokolwiek inny, Rothschildowie.
Wszystko to wyjaśnia, dlaczego Rothschildowie tak wielką wagę przykładali do najświeższych
informacji politycznych i gospodarczych. Trzy rzeczy zapewniały inwestorowi supremację nad ry-
walami: bliskie związki z centrum życia politycznego, będącym źródłem informacji, to, jak szybko
mógł dotrzeć do wiadomości o wydarzeniach w poszczególnych państwach – zarówno bliskich
geograficznie, jak i położ onych bardzo daleko, oraz umiejętność manipulowania tymi informacja-
mi przy ich przekazywaniu innym inwestorom. To wyjaśnia, dlaczego Rothschildowie poświęcali
tyle czasu, energii i pieniędzy na utrzymywanie jak najlepszych relacji z czołowymi postaciami
ówczesnej sceny politycznej. I dlaczego z taką starannością budowali na innych głównych rynkach
finansowych sieć agentów na stałej prowizji, których zadaniem było nie tylko prowadzenie trans-
akcji w ich imieniu, ale też dostarczanie najnowszych informacji finansowych i politycznych. To
tłumaczy również, dlaczego nieustająco usiłowali przyśpieszyć przepływ wiadomości od agentów.
Od początku polegali na własnym systemie kurierów i wykorzystywali możliwości zdobywania
nowin politycznych przed przedstawicielami europejskich służb dyplomatycznych. Od czasu do
czasu do przekazywania danych o najnowszych kursach akcji i kursach wekslowych z jednej giełdy
na drugą używali gołębi pocztowych. Przed wynalezieniem telegrafu (a później telefonu), który
„zdemokratyzował” sferę przesyłania wiadomości i sprawił, że stały się one szybciej dostępne dla
wszystkich, komunikacyjna sieć Rothschildów dawała im dużą przewagę nad konkurencją. Nawet
po tym, jak stracili już dominację na tym polu, zachowali wpływy w prasie finansowej, która za-
pewniała dostęp do informacji szerszemu gronu odbiorców.
Wieści o możliwej destabilizacji na forum międzynarodowym lub wewnętrznym trafiały na
giełdę i powodowały dzienne wahania kursów i zysków, które inwestorzy tak skrupulatnie śledzi-
li. Związki między polityką a giełdą papierów wartościowych poszły też jednak w inną stronę.
Zmiany kursów państwowych papierów wartościowych – wytworów dawnej polityki fiskalnej –
miały duży wpływ na teraźniejszą i przyszłą politykę. Mówiąc prościej, jeśli rząd chciał poż yczyć
więcej, emitując więcej obligacji, poważnym hamulcem okazywał się spadek kursów (wzrost zy-
sków) istniejących już obligacji. Z tego powodu ceny obligacji miały znaczenie, które zbyt rzadko
objaśniają historycy. Można by rzec, że stanowiły one ówczesny odpowiednik sondaż y opinii pu-
blicznej, wyraz zaufania dla danego reż imu. Oczywiście według dzisiejszych, demokratycznych
standardów były to sondaż e opinii oparte na bardzo niereprezentatywnych grupach. Prawo głosu
mieli tylko bogaci – „kapitaliści”. Ale życie polityczne w XIX wieku w zasadzie z definicji było nie-
Strona 17
demokratyczne. W rzeczywistości rządowymi obligacjami dysponowali ludzie mający własną re-
prezentację polityczną, nawet jeśli istniały pewne napięcia między tymi właścicielami dóbr, któ-
rzy lokowali swoje majątki przede wszystkim w ziemi lub budynkach, a posiadaczami obligacji,
o portfelach zawierających głównie papiery wartościowe. Kapitaliści ci należ eli więc w duż ej mie-
rze do europejskiej klasy politycznej, a ich opinie bardzo się liczyły w rozwarstwionym, niedemo-
kratycznym społeczeństwie. Jeśli inwestorzy podbijali kurs rządowych papierów, władza mogła
czuć się bezpiecznie. Jeśli rzucali masowo akcje na giełdę po niskich cenach, dni rządu najpraw-
dopodobniej były policzone, podobnie jak pieniądze. Osobliwe piękno rynku obligacji polegało na
tym, że właściwie każde państwo (w tym, w późniejszych latach XIX wieku, wszystkie nowe pań-
stwa narodowe i kolonie) musiało, prędzej czy później, na niego wejść, a większość państw miała
w obiegu opiewające na poważną kwotę sprzedawalne długi. Różne losy rządowych obligacji dają
wgląd w polityczną historię okresu. Są takż e kluczem do zrozumienia rozmiarów i ograniczeń po-
tęgi banków, takich jak bank Rothschildów, który przez większość XIX wieku był głównym gra-
czem na rynku tego typu obligacji. Można dowieść, że modyfikując istniejący system poż yczek
rządowych, tak aby obligacje stały się bardziej chodliwe, Rothschildowie w istocie stworzyli mię-
dzynarodowy rynek obligacji we współczesnej formie. Już w latach trzydziestych XIX wieku pe-
wien niemiecki pisarz zauważ ył, że dzięki innowacjom w formie obligacji wprowadzanych przez
Rothschildów od 1818 roku „każdy posiadacz państwowych obligacji [mógł] [...] bez problemu od-
bierać odsetki w różnych dogodnych dla siebie miejscach. Dom Rothschildów we Frankfurcie wy-
płacał odsetki od austriackich metali, neapolitańskich rent i angielsko-neapolitańskich obligacji
w Londynie, Neapolu albo Paryż u, tam gdzie było najwygodniej”.
Zasadniczym tematem tej książki jest zatem międzynarodowy rynek obligacji, do którego roz-
woju tak bardzo przyczynili się Rothschildowie, chociaż sporo miejsca zajmą w niej też inne for-
my finansowej działalności rodziny: pośrednictwo w handlu kruszcami i ich rafinacji, przyjmowa-
nie i dyskontowanie weksli kupieckich, bezpośredni handel towarami, obrót i transakcje arbitra-
żowe walutami zagranicznymi, a nawet ubezpieczenia. Rothschildowie, poza tym, że byli związa-
ni z innymi firmami siecią kredytów i zobowiązań, oferowali grupie elitarnych klientów – głów-
nie przedstawicielom rodów arystokratycznych i królewskich, których pragnęli przy sobie utrzy-
mać – szeroki zakres „osobistych usług bankierskich”, od wysokich indywidualnych poż yczek (jak
w przypadku austriackiego kanclerza, księcia Metternicha) do pierwszorzędnych prywatnych
usług pocztowych (jak w przypadku królowej Wiktorii). Wbrew opinii Bagehota czasem przyjmo-
wali depozyty od tej wybranej klienteli. Rothschildowie na wielką skalę inwestowali też w prze-
mysł – ten aspekt ich działalności często jest niedoceniany. Gdy w latach trzydziestych i czter-
dziestych XIX wieku rozwój kolei otworzył możliwości zmian w europejskim systemie transpor-
towym, Rothschildowie znaleźli się wśród najważniejszych inwestorów linii zaczynających się we
Francji, w Austrii i Niemczech. W latach sześćdziesiątych XIX wieku James de Rothschild w zasa-
dzie sfinansował budowę paneuropejskiej sieci kolejowej, obejmującej północ Francji, Belgię, połu-
dniową Hiszpanię, wschodnie Niemcy, Szwajcarię, Austrię i Włochy. Od samego początku Roth-
schildowie mocno interesowali się kopalniami, i tak w latach trzydziestych XIX wieku pozyskali
hiszpańskie kopalnie rtęci w Almadén, a potem, w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych
tego samego wieku, konsekwentnie inwestowali w wydobycie złota, miedzi, diamentów, rubinów
i ropy naftowej. Tę aktywność, podobnie jak rodzinną działalność finansową, takż e prowadzili na
skalę światową, od Afryki Południowej po Birmę, od Montany po Baku.
Strona 18
Głównym tematem tej książki będzie więc opis pochodzenia i rozwoju największego i najbar-
dziej niezwykłego przedsiębiorstwa w historii współczesnego kapitalizmu. Niemniej jednak nie
skupi się ona tylko na wąskiej historii gospodarczej. Po pierwsze, historia firmy nierozerwalnie łą-
czy się z historią rodziny: określenie „dynastia Rothschildów”, często używane przez dawnych hi-
storyków (i twórców filmów), funkcjonowało również w języku współczesnych, w tym samych Ro-
thschildów, którzy w ten sposób podkreślali ową jedność. Obok systematycznie poddawanych re-
wizji i odnawianych porozumień partnerskich, regulujących zarządzanie wspólnymi interesami
Rothschildów i rozdziałem nagromadzonych zysków, równie ważne były umowy małż eńskie, na
mocy których, u szczytu powodzenia rodziny, regularnie aranż owano śluby między krewnymi,
dzięki czemu kapitał familijny pozostawał nierozdzielony – i bezpieczny przed roszczeniami osób
„z zewnątrz”. Kiedy kobieta z rodziny Rothschildów wychodziła za mąż za kogoś spoza rodziny,
ani jej mąż, ani ona sama nie mogli bezpośrednio angaż ować się w rodzinne interesy. Testamenty
partnerów również miały zabezpieczać ciągłość i rozwój przedsiębiorstwa, przenosząc zobowią-
zania z jednego pokolenia na następne. W sposób nieuchronny musiało dochodzić do konfliktów
między wspólnymi ambicjami rodziny, tak przekonująco wyłoż onymi przed śmiercią przez May-
era Amschela, a pragnieniami poszczególnych jej członków, którzy przypadkiem urodzili się Ro-
thschildami i nie podzielali niepohamowanego apetytu założ yciela rodu na pracę i zyski. Synowie
rozczarowywali ojców. Bracia żywili urazy do braci. Miłość pozostawała nieodwzajemniona lub za-
kazana. Narzucane wbrew woli związki między kuzynostwem prowadziły później do kłótni mał-
żeńskich. W tym akurat Rothschildowie nie różnili się w niczym od rodzin przedstawianych tak
często w literaturze XIX i początku XX stulecia: Newcome’ów Thackeraya, Palliserów Trollope’a,
Forsyte’ów Galsworthy’ego, Rostowów Tołstoja i Buddenbrooków Manna (chociaż, szczęśliwie,
nie braci Karamazow Dostojewskiego). Wiek XIX był, oczywiście, epoką wielkich rodów – wskaź-
nik urodzin pozostawał wysoki, a w przypadku bogaczy śmiertelność pozostawała na niskim po-
ziomie – tak że pod tym względem Rothschildowie nie byli (jak niegdyś określił ich Heine) „wyjąt-
kową rodziną”.
Pod względem bogactwa Rothschildowie spokojnie mogli uważ ać się za równych europejskiej
arystokracji, a ich sukces w przezwycięż aniu różnych prawnych i kulturowych przeszkód, by uzy-
skać pełnię s t a t u s u, jest jednym z najbardziej zdumiewających przypadków w dziewiętnasto-
wiecznej historii społecznej. Ich ojca obowiązywał zakaz posiadania wszelkiej własności poza za-
tłoczoną i nędzną dzielnicą żydowską we Frankfurcie, pięciu braci więc, co zrozumiałe, zabiegało
o możliwość zdobycia ziemi i przestronnych domów, chociaż to dopiero trzecie pokolenie[3] zbu-
dowało budzące największy podziw pałace i miejskie rezydencje, imponujące pomniki familii. Jed-
nocześnie Rothschildowie energicznie zabiegali o odznaczenia, tytuły i inne zaszczyty,
a w 1885 roku zdobyli główne trofeum – angielskie parostwo. Trzecie pokolenie z zapamiętaniem
oddawało się również polowaniom i wyścigom konnym, czyli temu, co stanowiło kwintesencję
arystokratycznych rozrywek. Podobny proces społecznej asymilacji daje się zauważ yć w zaangaż o-
waniu kulturalnym rodziny. James i jego bratankowie z kolekcjonerską pasją gromadzili dzieła
sztuki, bibeloty i meble, którą to pasję dziedziczyli następnie ich potomkowie. Sprawowali rów-
nież mecenat nad pisarzami (Benjaminem Disraelim, Honoré de Balzakiem i Heinrichem He-
inem), muzykami (zwłaszcza Fryderykiem Chopinem i Gioachinem Rossinim), a takż e innymi
artystami oraz architektami. Z wielu powodów można ich nazwać dziewiętnastowiecznymi Me-
dyceuszami.
Błędem byłoby jednak postrzeganie ich jako archetypu „sfeudalizowanej” rodziny burż uazyjnej,
Strona 19
„małpującej” zachowania elity ziemiańskiej. Rothschildowie wprowadzili bowiem do środowiska
arystokratycznego wzorce postępowania o ewidentnie kupieckiej proweniencji. Pierwotnie trak-
towali kupno ziemi jako inwestycję, która się zwróci. O tym, że budowali ogromne domy, po czę-
ści decydowały względy praktyczne – mogły być one wykorzystywane na przykład jako prywatne
hotele dla firmowych gości. Synowie i wnukowie Nathana nawet zakup koni uważ ali za formę lo-
katy i zawierali zakłady na wyścigach konnych z tym samym zapałem, z jakim angaż owali się
w operacje na giełdzie. Ujmując rzecz cynicznie, wmieszanie się w arystokrację miało kluczowe
znaczenie, ponieważ to jej przedstawiciele rządzili państwem, a z nieformalnych spotkań towa-
rzyskich wynosiło się prawie tyle samo politycznych informacji, co z oficjalnych wizyt u mini-
strów.
Jednocześnie w pewnym sensie Rothschildowie bardziej przypominali rodzinę królewską niż
rody arystokratyczne lub klasę średnią. I nie chodzi tu o to, że świadomie naśladowali wiele koro-
nowanych głów, które przyszło im poznać. Podobnie jak rozrośnięta dynastia Habsburgów, która
dała Europie tylu monarchów, Rothschildowie byli skrajnie przywiązani do endogamii. Rozkoszo-
wali się poczuciem, że są sans pareil – przynajmniej w elicie europejskich Żydów. Pod tym wzglę-
dem określenia w rodzaju „żydowscy królowie”, którymi obdarzali ich współcześni, zawierają
istotny element prawdy. Dokładnie w ten sposób Rothschildowie postrzegali siebie – na co wska-
zują zwroty typu „nasza królewska rodzina” w ich listach – i właśnie tak traktowali ich inni, mniej
zamożni Żydzi.
Związki Rothschildów z judaizmem i społecznościami żydowskimi Europy i Bliskiego Wscho-
du są niewątpliwie jednym z najbardziej fascynujących tematów w rodzinnej historii. Dla Roth-
schildów, tak samo jak dla wielu żydowskich rodzin, które w XIX wieku wyemigrowały na Za-
chód, społeczna asymilacja lub integracja w krajach, gdzie przyszło im się osiedlić, stanowiły wy-
zwanie dla ich wiary, chociaż złagodzenie dyskryminujących praw pozwoliło im zdobyć nie tylko
majątek, ale też wiele upragnionych rzeczy, które dało się kupić za pieniądze. Bez względu jednak
na to, jak wspaniale prezentowały się ich domy i jak doskonale wykształcone były ich dzieci, stale
spotykali się z różnymi formami antysemityzmu, od napaści tłumów we Frankfurcie po subtelną
pogardę arystokratów i nież ydowskich bankierów dla „Żydów”. W obliczu takiej presji wiele in-
nych majętnych żydowskich rodzin wolało przyjąć chrześcijaństwo. Ale nie Rothschildowie. Pozo-
stali wiernymi wyznawcami judaizmu i odgrywali ważną rolę w różnych żydowskich społeczno-
ściach, do których należ eli. Ponadto od samego początku starali się wykorzystywać swoją finanso-
wą przewagę w poszczególnych krajach, by poprawić prawną i polityczną pozycję mieszkających
w nich Żydów. Działo się tak nie tylko w ich rodzinnym Frankfurcie, lecz również w niemal każ-
dym państwie, gdzie prowadzili później działalność, a takż e w krajach, w których nie mieli żad-
nych interesów (na przykład w Rumunii i Syrii). Członkowie rodziny uważ ali, że tego typu altru-
istyczna działalność w pewnym sensie powiązana jest z ich własnym materialnym sukcesem: po-
zostając wierni wierze przodków i pamiętając o „ubogich współwyznawcach”, Rothschildowie
z jednej strony okazywali wdzięczność za wielkie powodzenie, a z drugiej – zapewniali sobie jego
trwanie.
Wreszcie, co zresztą chyba najważniejsze, jest to historia w równym stopniu polityczna, co fi-
nansowa: w indeksie do tej książki występują niemal wszystkie osobistości dziewiętnastowiecz-
nych dziejów. Od samego początku Rothschildowie doceniali znaczenie bliskich kontaktów z po-
litykami, ludźmi, którzy nie tylko określali rozmiar deficytu budżetowego, ale też kierowali poli-
tyką wewnętrzną i zagraniczną, tak mocno wpływającymi na rynki finansowe; a politycy szybko
Strona 20
uświadomili sobie, jak ważna jest znajomość z Rothschildami, którzy chwilami wydawali się nie-
zbędni dla wypłacalności państw zarządzanych przez tych polityków i którzy zawsze dysponowali
najświeższymi informacjami. Znajomości Mayera Amschela z głównym doradcą finansowym elek-
tora Hesji-Kassel, Karlem Buderusem, później zaś z Karolem Teodorem Dalbergiem, księciem
prymasem Związku Reńskiego, stanowiły wzór dla rozlicznych relacji jego synów z politykami
w całej Europie. Począwszy od 1813 roku, Nathan przyjaźnił się z brytyjskim głównym komisarzem
listy cywilnej Johnem Charlesem Herriesem, człowiekiem odpowiedzialnym za finansowanie in-
wazji Wellingtona na Francję. Jako kolejnego „przyjaciela” Rothschilda w Anglii wymienić należ y
Charlesa Stewarta, brata ministra spraw zagranicznych, lorda Castlereagha i brytyjskiego delega-
ta na kongresy w Wiedniu, Troppau (Opawie), Laibach (Lublanie) i Weronie. Na początku lat
dwudziestych XIX wieku Nathan utrzymywał również bliskie kontakty z premierem, lordem Li-
verpoolem, i kanclerzem skarbu, Nicholasem Vansittartem, a podczas kryzysu wywołanego refor-
mą systemu wyborczego 1830–1832 służ ył radą w kwestiach finansowych księciu Wellingtonowi.
Rothschildowie cieszyli się również wpływami wśród koronowanych głów. Nathan jako pierw-
szy nawiązał kontakt z brytyjską rodziną królewską, kiedy jego ojciec wykupił długi Jerzego, księ-
cia regenta (późniejszego króla Jerzego IV), i jego braci. Wątłe więzi wzmocniły się dzięki podtrzy-
mywaniu znajomości z Leopoldem, księciem Sachsen-Coburg-Gotha, który poślubił córkę Jerzego
IV, Charlottę, a później został królem Belgów, Leopoldem I Koburgiem. Jego bratanek Albert rów-
nież nie wahał się zwrócić do Rothschildów o wsparcie finansowe po tym, jak został księciem
małż onkiem królowej Wiktorii. Z kolei najstarszy syn Wiktorii i Alberta utrzymywał przyjacielskie
kontakty z wieloma członkami rodziny, zanim zastąpił matkę jako król Edward VII; później też
stosunków z nimi nie zerwał. Lista wiktoriańskich polityków, którzy byli blisko z Rothschildami,
jest długa: w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XIX wieku kampanię wyborczą Lionela po-
parli wigowie, na przykład lord John Russell, i stronnicy Peela, tacy jak Gladstone, ale też torysi,
zwolennicy protekcjonizmu, jak Disraeli i lord George Bentinck. Z czasem, gdy było jasne, że sy-
nowie Lionela są coraz bardziej rozczarowani Gladstone’em, zbliż yli się nie tylko do Disraelego,
ale też do lorda Randolpha Churchilla, Josepha Chamberlaina i Arthura Balfoura. W latach osiem-
dziesiątych i dziewięćdziesiątych XIX wieku o ich radę w sprawach imperium zabiegali i markiz
Salisbury, i hrabia Rosebery, następca Gladstone’a na stanowisku premiera z ramienia liberałów.
Co więcej, Rosebery wżenił się w Rothschildów – poślubił córkę Mayera, Hannah.
Francuscy Rothschildowie również odegrali bezpośrednią rolę w polityce. Na początku lat
dwudziestych XIX wieku nawiązali bliskie stosunki z hrabią de Villèle, w 1830 roku zręcznie prze-
szli na stronę Ludwika Filipa, zdołali przetrwać rewolucję w 1848 roku dzięki znajomościom z czo-
łowymi republikanami i delikatnie podkopywali władzę Napoleona III, którego zagraniczne
awanturnictwo im się nie podobało. Mieli też solidnego przyjaciela w III Republice w osobie Le-
ona Saya, czterokrotnego ministra finansów Francji. W latach 1818–1848 w Niemczech i Austrii
wielkie znaczenie miały bliskie relacje Salomona z Metternichem, co nie było niczym wyjątko-
wym. Do innych „przyjaciół” familii z epoki restauracji zaliczali się hrabia Apponyi, austriacki am-
basador w Paryż u, i przedstawiciele rodziny Esterhazych, natomiast w Prusach kanclerz książ ę
Hardenberg, reformator szkolnictwa i dyplomata Wilhelm von Humboldt oraz finansista Chri-
stian Rother, który został prezesem pruskiego banku królewskiego. Trudne do zacieśnienia oka-
zały się więzi z Bismarckiem, chociaż w latach siedemdziesiątych XIX wieku Mayer Carl przeka-
zywał wiadomości dyplomatyczne między „starym B.” a rządami w Londynie i Paryż u. Niemniej
cesarz Wilhelm II nagrodził Alfreda Rothschilda medalem za służbę dyplomatyczną i uważ ał jego
Recenzje
Zalecam dla osób, które chcą poznać historię rodziny Rothschildów w dążeniu do zarobienia i utrzymania fortuny w swoim klanie rodzinnym.
ciekawa