Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
XIX-wieczny Londyn kryje dużo mrocznych tajemnic. To miasto nie tylko prężnie rozwijającej się gospodarki i modnych kawiarni, lecz także hipokryzji, zblazowanych arystokratów, narkomanów, detektywów i prostytutek. To miasto, którym rządzą zbrodnia, zachcianki a także skomplikowane układy towarzyskie. Jak w tym brutalnym świecie odnajdują się bracia Castor i Michael Tuttiholmes, a także pewna śliczna dama – Christine Jackson? A może sami stanowią trybiki skomplikowanej maszynerii śmierci i zepsucia? Zagadkowa śmierć bogatej lady Beatrice LeFlay to tylko początek intrygi, w której ludzkie żądze, kaprysy i słabości prowadzą bohaterów wprost ponad krawędź przepaści. Jak w szaleńczym Dance macabre.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Dance macabre |
Autor: | Dziedzic Magdalena |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Novae Res |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Bal u państwa LeFlay nagle przerywa zbrodnia na osobie gospodyni – lady Beatrice. Sprawą tą od razu zajmuje się znajdujący na przyjęciu powszechnie słynny detektyw Castor Tuttiholmes… Jednak śmierć lady LeFlay to dopiero początek niewyjaśnionych wydarzeń, a sprawę dodatkowo komplikują relacje, jakie łączyły brata detektywa – Michaela z denatką… Pozornie sprawa staje się jasna… lecz pozory potrafią mylić…Kierując się przy wyborze okładką, liczyłam na lekki i przyjemny kryminał osadzony w XIX-wiecznym Londynie. Barwne, acz nieprzesadzone opisy zarówno miejsca, strojów, jak i obyczajów a także ten mroczny klimacik… Początkowo zaskoczył mnie prolog, w którym autorka położyła nacisk na wyjaśnienie czytelnikowi, iż Dance macabre to bardziej obyczajówka niżeli mogłoby się wydawać po jej przeczytaniu, gdyż jest to opowieść mająca na celu ukazanie prawdziwego oblicza ówczesnych Londyńczyków, ich zakłamanie, dwulicowość… wszystko, co złe w ich naturze. I tutaj pojawił się pierwszy zgrzyt, bo w mojej ocenie jest to kryminał z fragmentami obyczajówki.Moim pierwszym skojarzeniem w trakcie czytania Dance macabre było podobieństwo do historii tworzonych przez Agathę Christie, lecz tylko na początku… im dalej, tym bardziej zarysowywało się pióro Magdaleny Dziedzic. :) Opisy, jakie znajdują się w książce, momentami były nudne i niewiele wnosiły do sprawy, jak chociażby opisy strojów, czy wyglądu danego rozmówcy Castora Tuttiholmesa. Zdecydowanie można było je skrócić, a nawet niektóre z nich pominąć. Co do narracji… Wydaje mi się, że wiele lepiej i płynniej czytałoby się Dance macabre, gdyby narracja była pierwszoosobowa z punktu widzenia Castora. Trzecioosbowa, jaką zastosowała autorka, momentami była drażniąca… czasami wręcz miałam wrażenie totalnego zagmatwania, gubiąc wątek podczas czytania… Kreacje bohaterów powieści są wyraziste. Niemniej jednak momentami przeszkadzało mi, że uwydatnione są bardziej ich (jeśli nie tylko) negatywne cechy charakteru, zabrakło mi tu odrobiny pozytywnego pierwiastka… Z drugiej jednak strony, biorąc pod uwagę zamysł autorki na ukazanie i skupienie się na tej mrocznej stronie ludzkiego oblicza… muszę przyznać, że wynik jest zadowalający. Wielkim plusem dla książki jest konstrukcja fabuły w odniesieniu do całej intrygi, jaka rozgrywa się na jej kartach. Interesujące zwroty akcji przeplatane, które nadawały dynamiki po fragmentach, które zupełnie ją wstrzymywały… A zakończenie? Zaskakujące. Podsumowując: Dance macabre to podróż po XIX-wiecznym Londynie pełnym intryg, fałszu i obłudy okraszona fragmentami obyczajowymi… To lektura przyjemna, choć wymagająca skupienia… I taka, która zainteresuje każdego czytelnika, lubującego się w powieściach osadzonych w Londynie, traktujących mniej albo bardziej o zdarzeniach z czasów, gdy bale, dorożki, cudowne suknie i wytworne garnitury były w modzie!
Na balu u państwa LeFley dochodzi do straszliwej zbrodni. W zagadkowych okolicznościach ginie lady Beatrice LeFley. Na szczęście na miejscu zbrodni znajduje się wszystkim słynny i powszechnie poważany detektyw, Castor Tuttiholmes, który dynamicznie rozpoczyna poszukiwania winnego. Nim jednak detektyw zdąży się nieźle przyjrzeć tej sprawie, pojawiają się kolejne ciała, zabite w równie zagadkowy sposób. Jakby tego było mało detektyw odkrywa, że lady LeFley zapisała cały majątek swojemu kochankowi, młodszemu bratu Castora – Michaelowi Tuttiholmes. Patrząc na cudowną okładkę „Dance Macabre” przekonana byłam, że przeczytam trzymający w napięciu kryminał. Niestety autorka już w prologu rozwiała moje nadzieje, oznajmiając, że jest to opowieść mająca na celu ukazać relację międzyludzkie. Ależ ja się rozczarowałam na tą wiadomość! Gotowa w każdej chwili odłożyć książkę w kąt postanowiłam dać jej jedną szansę. Z upływem czasu muszę przyznać, że była to niezła decyzja i nie żałuje. Bo w „Dance Macabre” Magdalena Dziedzic przenosi czytelnika do XIX-wiecznego Londynu. Miejsca skrywającego mroczne tajemnice, w którym rządzą skomplikowane układy towarzyskie. Historia ta okazała się być wyjątkowo ciekawą a także trzymającą w napięciu. Aż do ostatnich stron czytelnik nie spodziewa się takie rozwoju zdarzeń. Bo przez całą książkę może wraz z bohaterami rozwiązywać zagadkę, składając w całość poszczególne fragmenty układanki, żeby i tak na koniec zostać zaskoczonym takim obrotem spraw. Zdecydowanie nie można się nudzić.Należy jednak pamiętać, że zagadkowe morderstwa nie są motywem przewodnim „Dance Macabre”. Głównym celem autorki było ukazanie środowiska w jakim otaczali XIX-wieczni londyńczycy. Jak bardzo było to brutalne, kapryśne a także przepełnione hipokryzją miejsce.Niestety książka ebook ma również własne minusy. Najbardziej dotkliwym były dla mnie literówki. Cała masa literówek! Jedną, dwie, trzy literówki na książkę czytelnik nawet nie zauważa, lecz kiedy taka ilość przypada już na każdy epizod to jest to naprawdę straszne. Przyznam również, że nie zachwyciła mnie narracja. Pod żadnym wobec nie pasowała mi do opowiadanej historii. Była dość pogmatwana, a sam narrator zbytnio skupiał się na opisie ubioru bohaterów, traktując zbyt pobieżnie sytuacji w jakiej się znaleźli. Ostatnią rzeczą do jakiej mogłabym się przyczepić to prolog, który w moich oczach nie powinien być nazwany prologiem. Dlaczego? Bo autorka uściśla tam głównie gatunek powieści. Tłumaczy czytelnikowi, iż „Dance Macabre” nie jest kryminałem, a historią opowiadająca o ludziach noszących maski i o obliczu jakie pod nimi skrywają. Wszystko fajnie, niby wiem, iż prologiem nazywa się też komentarze autorskie, aczkolwiek moje (dość bogate) doświadczenie literackie podpowiada mi, że raczej tak się nie piszę tego. W końcu najczęściej spotykamy się z prologiem jako wprowadzeniem do fabuły, zawierający ten sam styl i narrację co reszta książki. Natomiast takie komentarze umieszcza się w opisie lub przed prologiem jako kilka słów od autora. Pomyślicie pewnie, że się teraz czepiam i może tak jest, lecz musiałam to z siebie wyrzucić, ponieważ nie dawało mi to spokoju przez całą książkę.Reasumując, jeśli szukacie książki, która przeniesie was w zagadkowy świat XIX-wiecznej arystokracji to debiutancka opowieść Magdaleny Dziedzic powinien być numerem jeden na waszej liście do przeczytania. http://tygrysica.tumblr.com/post/152375744368/poka%C5%BC-co-skrywasz-pod-mask%C4%85-recenzja-dance