Czytaj więcej:
Zobacz podgląd Czekam na was, ale się nie śpieszcie. Ks. Kaczkowski we wspomnieniach rodziny i przyjaciół pdf poniżej lub w przypadku gdy jesteś jej autorem, wgraj własną skróconą wersję książki w celach promocyjnych, aby zachęcić do zakupu online w sklepie empik.com. Czekam na was, ale się nie śpieszcie. Ks. Kaczkowski we wspomnieniach rodziny i przyjaciół Ebook
podgląd online w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki nie posiadają jeszcze opcji podglądu, a inne są ściśle chronione prawem autorskim
i rozpowszechnianie ich jakiejkolwiek treści jest zakazane, więc w takich wypadkach zamiast przeczytania wstępu możesz jedynie zobaczyć opis książki, szczegóły,
sprawdzić zdjęcie okładki oraz recenzje.
Podgląd niedostępny.
swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Średnia Ocena:
Czekam na was, ale się nie śpieszcie. Ks. Kaczkowski we wspomnieniach rodziny i przyjaciół
Wyjątkowy portret niezwykłego księdza. Jana Kaczkowskiego pokochała cała Polska za nieprzeciętne poczucie humoru, które pozwalało oswoić ludziom najcięższe choroby a nawet śmierć. Sam, chory na raka, odszedł przed rokiem, lecz został we wspomnieniach rodziny i przyjaciół. Ich wspaniałe opowieści pokazują księdza, jakiego nie znaliśmy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Czekam na was, ale się nie śpieszcie. Ks. Kaczkowski we wspomnieniach rodziny i przyjaciół |
Autor: | Bartosz Iza, Kobro Okołowicz Kapsyda |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Czerwone i Czarne |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Czekam na was, ale się nie śpieszcie. Ks. Kaczkowski we wspomnieniach rodziny i przyjaciół PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
"No cóż, swoją śmierć, trzeba przeżyć". Tak mawiał Ks. Jan Kaczkowski, w własnych rozmowach. Mam wrażenie, że to jedna z tych osób, które własną śmierć, przeżyły w niesamowity, bardzo godny sposób, dając przykład wielkiej siły i wielkiej wiary. Pomijając oczywiście fakt, że rak i ciężka choroba raczej z godnością i siłą się nie kojarzą. Ks. Jan miłował ludzi, był w stanie poświęcić dla nich wiele, poświęcił znaczną cześć własnego życia, by walczyć dla innych osób o zachowanie godności właśnie, człowieczeństwa, bezpieczeństwa i spokoju. Uczył innych z jaką czułością, poświęceniem i oddaniem powinni opiekować się osobami umierającymi. Założył hospicjum w Pucku, które miało być wzorem dla innych. Wyznaczył wysokie standardy opieki paliatywnej, które dla niego były zdecydowanie niezbędne, a niestety brakowało ich w publicznych placówkach. Organizował zajęcia dla studentów medycyny, podczas których nauczono młodych lekarzy, jak rozmawiać z pacjentami, chorymi na śmiertelne choroby, jak traktować ich podmiotowo, a nie przedmiotowo. Gdy sam, dwukrotnie zachował na raka, nie tylko walczył o własne życie i zdrowie, lecz też unosił na duchu zarówno chorych jak i ich rodziny. Wiele w tym opisie wyszło umierania, lecz ta książka ebook nie jest o nim, jest o życiu i o jego smakowaniu, bowiem Ks. Jan był dużym smakoszem życia i .... potraw. Pytany o to, co robić, by życie smakowało, odpowiadał: " Przede wszystkim jej jeść. I mieć na nie apetyt. Nie zapychać się byle czym. Szukać smaku w wielu wymiarach, tym podstawowym - smaku przepysznych potraw, lecz i w smaku intelektualnym, duchowym... Nie zalewać sobie głowy, duszy i sumienia byle czym. Rozsmakować się w rozmowach, poznawaniu świeżych ludzi i tym, co nas inspiruje." Tak właśnie pragnę żyć ja. Tak właśnie żył i nauczał o życiu Ks. Jan. Izabela Bartosz, była naczelna gazety "Gala", przeprowadziła wywiad z Kapsydą Kobro-Okołowicz, współpracownicą, przyjaciółką, byłą prezeską Fundacji Rak and Roll. Dzięki niej poznajemy bliżej sylwetkę tego niesamowitego człowieka, skromnego, pozbawionego patosu, gotowego do ostatnich własnych dni poświęcać się dla wspierania innych, w ich potyczce z chorobą. Kapsyda też jest osobą nietuzinkową, mimo tego że nie jest osobą wierzącą, stworzyła z księdzem jedną z silniejszych relacji w jego życiu. Razem przełamywali stereotypy, walczyli o chorych, nie poddawali się. Mimo różnic religijnych udowodnili, że w życiu tak naprawdę najistotniejsza jest miłość do bliźniego i czynienie dobra. Książka ebook zawiera też wspomnienia bliskich Ks. Jana: jego ojca, siostry, bratowej, współpracowników i przyjaciół. Myślę, że bardzo brakuje takich księży w Polskim Kościele, a jeśli są, to bardzo brakuje ich w publicznym życiu. Niezmiernie mało jest również też, takich książek, pełnych pozytywnego przekazu, niezła i wiary w drugiego człowieka. Bardzo gorąco polecam. kochamciemojezycie.blogspot.com
Kim naprawdę był Ks. Jan Kaczkowski? Był równym gościem w sukience. Izabela Bartosz, była naczelna gazety „Gala”, na potrzeby książki przeprowadziła wywiad z Kapsydą Kobro-Okołowicz, bliską przyjaciółką Jana. To właśnie z jej ciepłej opowieści dowiadujemy się o nietypowym księdzu, który poświęcił życie dla ratowania innych. Kaczkowski był wyjątkowym człowiekiem. Każdemu, kto go kojarzy nie trzeba tego tłumaczyć. Ksiądz, który wyzbył się zbędnego patosu i napuszenia. Od dzidziusia czuł powołanie i nie przeszkodziła mu nawet widoczna niepełnosprawność. Założył hospicjum w Pucku, unosił na duchu zarówno chorych jak i ich rodziny. Choć sam zmagał się najpierw z rakiem nerki, w późniejszym okresie z glejakiem, to nie oczekiwał litości ani pomocy, wręcz przeciwnie, postanowił żyć na pełnej petardzie, całe własne życie poświęcając innym. Nie brakowało mu poczucia humoru. Potrafił przeklinać, a towarzystwie nawet wyjść na papierosa. Na pewno nie wylewał za kołnierz. Wielbił jeść, do historii przeszła jego ulubiona polędwica i wino. Co go wyróżniało – nie wywyższał się. Nie traktował inaczej wiernych i ateistów, dla niego najistotniejszy był po prostu człowiek. Miłował ludzi, był w stanie zrobić dla nich wszystko. Starał się traktować własnych pacjentów z należytym szacunkiem, jakiego brakowało w placówkach publicznych. W jego hospicjum ludzie byli traktowani po królewsku. Sam Jan zorganizował zajęcia dla studentów medycyny, na których uczyli się etycznego podejścia do chorego. Uczyli się traktowania podmiotowego, nie przedmiotowego. Uczył też w szkole – zawodowej i liceum. Uczniów szkoły zawodowej nazywał „swoimi ogarami”. Wielu z nich wyprowadził na dobrą drogę. Oferował wolontariat w własnej placówce, starał się ich wyprowadzić na prostą. Dla własnych pacjentów był gotowy nawet w środku nocy na interwencję, nawet jeśli choroba powoli go pokonywała. Kapsyda też nie miała łatwego życia. Kiedy była jeszcze dzieckiem utraciła matkę. Już jako dorosła dziewczyna zachorowała na przewlekłą białaczkę limfatyczną. Też walczyła, nie tylko z chorobą, lecz również z niesprawiedliwością. Jako działaczka fundacji Rak'n'Roll walczyła o prawa i godność pacjentów. Oboje z Janem tworzyli bardzo zgrany zespół. On, ksiądz, ona lewaczka, zdeklarowana ateistka. Dwa różnorakie światy, choć myślenie podobne. Oboje chcieli, by ludzie chorzy na raka byli szczęśliwi w ostatnie dni własnego życia. Kapsyda nazywała Jana „Hardym Johnnym”, co mu się bardzo podobało i w pełni oddawało jego naturę. Nie chcę ani opowiadać Wam całej historii tego cudownego księdza, który czarował słowem i swoim ludzkim charakterem i zachowaniem, nie chcę też oceniać tej książki pod wobec poprawności. Kim jestem, by oceniać czyjeś życie? „Czekam na Was...” to zestaw wspomnień o Janie Kaczkowskim, człowieku petardzie, autorze książki „Nie ma szału, jest rak”. To nie tylko wywiad z jego „najintensywniejszą” przyjaciółką, lecz też wspomnienia jego rodziny i przyjaciół. W całym tekście czujemy ten ból jakiego doświadczają bohaterowie. Wiemy o zbliżającej się katastrofie, dlatego jest on tak bardzo widoczny. Ponadto forma „był” jest wymowna. Całość jest rzetelna, wszyscy „przesłuchiwani” opowiadają interesujące anegdoty z życia Kaczkowskiego. Możemy zarówno się pośmiać jak i popłakać. Ja się wzruszyłam ogromnie. Były momenty, że szklistym wzrokiem próbowałam odczytać tekst. Nie jestem praktykującą wierzącą, a już na pewno nie wierzę w księży. A w tym przypadku żałuję, żałuję ogromnie, że nie miałam szans, by poznać tego specyficznego człowieka. Myślę, że każdy powinien poznać jego niesamowitą historię, docenić jego zaangażowanie. Historie opowiedziane przez Kapsydę, z uczuciem, z miłością i tęsknotą. Recenzja znajduje się też na www.zksiazkadolozka.blogspot.com