Średnia Ocena:
Czarodzieje Hateway
Demetriusz Hateway jest zwykłym studentem medycyny ze Szczecina, póki jego życiem nie wstrząsa ciąg wyjątkowych zdarzeń. Niespodziewana śmierć ojca w wypadku samochodowym sprawia, że na jaw wychodzą długo skrywane tajemnice rodziny, ujawniają się jej starzy wrogowie, a chłopaka zaczynają nawiedzać zjawiska coraz bardziej nadprzyrodzone. Wkrótce okazuje się, że Demetriusz należy do starego rodu czarodziejów, choć do tej pory trzymano to przed nim w tajemnicy. Przytłoczony świeżymi okolicznościami musi rozwikłać zagadkę własnego pochodzenia, okiełznać rodzące się w nim magiczne moce i uratować życie nestorce rodu – własnej babci Adelajdzie – która zapada w śpiączkę po nieudanym zamachu na nią. Czasu ma niewiele, a stawka jest wysoka – jeśli zawiedzie, straci wszystko, łącznie ze spadkiem po rodzicach, samymi rodzicami, a nawet nowoodkrytymi magicznymi zdolnościami. Pełna niespodziewanych zwrotów akcji i zaskakujących rozwiązań historia, w której szaleństwo szczecińskiej codzienności przenika się z prozą życia czarowników i magicznych istot z odległych krain. „Z każdym epizodem zaskakuje coraz bardziej. Trudna fabuła a także intrygujący bohaterowie sprawiają, że ciężko jest odłożyć tę książkę przed przeczytaniem ostatniej strony”. BookParadise.pl
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Czarodzieje Hateway |
Autor: | Cabak Marek Bartłomiej |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wieża Czarnoksiężnika |
Rok wydania: | 2018 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Czarodzieje Hateway PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Recenzja Rudej – Czarodzieje Hateway #65 Jestem Ruda bez Zasad! A to jest recenzja Rudej, pisana bez zasad. Pisana jak czuję! „Czarodziei Hateway” przeczytałam wczoraj (zerwana cała noc), na dwóch wdechach. Śmignęłam przez tę książkę jak żużlowiec przez metę. Szybko. Ponieważ i taka to powieść, że czyta się ją szybko. Dostarcza rozrywki, humoru i czegoś jeszcze, o czym później. A że jest to recenzja Rudej, nie ma mowy, żeby nie marudzić i nie krytykować. Przecież to czyta się najlepiej! A i twórca dostarcza kilka powodów, a jakże i wydawnictwo nie zawiodło! Na książkę natrafiłam poprzez Ewę Pirce, która jest autorką tego samego wydawnictwa. I jest dobrą pisarką Young Adult. Przyciągnął mnie tytuł. Od dawna polowałam na polskie fantasy, lecz nie na jakieś wiedźminy czy inne średniowieczne mamony, które nie wiadomo jak ugryźć, żeby się nie odwinęły, lecz na coś zwyczajniejszego. Okładka utwierdziła mnie w przekonaniu, że muszę mieć tę książkę. I tak się stało. Bohaterowie. Jest ich sporo. Przynajmniej na początku. Ponieważ na końcu, nie wielu z nich się ostało. Tych, co czytali „10 murzynków” Christie, uspokajam, aż tak źle nie jest. Ktoś jednak przeżył. Co nie zmienia faktu, że trup ścieli się gęsto. A okładka taka ładna i bajkowa. Nie dajcie się zmylić, to nie jest książka ebook dla dzieci. To nie Harry Potter. Sceny w burdelu, rzeźni, szpitalu są mocne. Momentami jest wulgarnie, lecz wszystko pisane z wyczuciem dobrego smaku. Już w prologu otrzymujemy informację, że ta historia jest o Demku. I w rzeczywistości tak jest. Demek zarazem jest narratorem większości epizodów w książce. Mógłby być moim książkowym mężem, choć wolę brunetów. Lepiej pasują do mojej rudej czupryny. Przede wszystkim Demek da się lubić, ponieważ jest taki ludzki. Równy gość, choć wiadomo, że w tego typu literaturze (i mi się to podoba, aby nie było!) przypisany jest dla dużych rzeczy – ocalić świat, choć i to tu nie jest takie oczywiste, ponieważ fabuła tak zakręca, że nic nie wiadomo. Polubiłam tą postać, ponieważ kiedy trzeba, rzuca ostrymi ripostami, a i nie jest oszczędzana. Wielu twórców tworzy postacie idealne, co nie popełniają błędów. I jak mamy je polubić? Z Demkiem, powiedziałabym, że jest wprost przeciwnie. W dodatku coś ukrywa, na czym opiera się drugorzędny wątek, gdzieś w tle. Jednak ta sekret z czasem staje się coraz ważniejsza i wychodzi na pierwszy plan. Widzimy jak ten bohater się zmienia. Ja zżyłam się z nim. Do pierwszej śmierci znaczącej postaci, wątki były lżejsze niż później. Było sympatycznie i czytało się sielankowo. Później zaczęłam obawiać się o Demka, ponieważ fabuła wykręcała prawdziwe cuda na kiju. Jak przypomniałam sobie prolog, pojawił się dreszczyk. W tej powieści występują tzw. bohaterowie widmo. Jest to moje swoje pojęcie i już wyjaśniam, co oznacza. Są to tacy, którzy nigdy lub niemal nigdy nie pojawili się, a ciągle o nich coś. Mimo, że ich de facto nie ma, jakimś trafem, ciągle zawiązują akcję. Mnogość bohaterów widmo jest zaskakująca. To: Adelajda, Theodor, Connor, Wiwanna czy Kevin. I średnio mi to pasowało. Wolałabym, żeby ich role były mniejsze. Nie mogłabym nie wspomnieć o zabawnej Caroline, przemądrzałej Tarze czy lękliwej Mirze lub o zwariowanych detektywach Staroczeskich. Dziadek Ibrahim wielokrotnie rozwala system, mącąc przy tym niemiłosiernie. Są też wybranki Demka. Dwie. Jedna zimna brunetka, a druga eteryczna blondynka. Kolejno Lady Morgan i Ewa. Wątek miłosny toczy się na drugim planie. Tak naprawdę jest dosyć klasyczny, ponieważ opiera się na zasadzie: jak on chce, to ona nie chce. Z początku, ponieważ potem tworzy się trójkąt. Z czasem, i trójkąt się rozpada, żeby powstał nowy. Są zamiany partnerów. Szantaże, zdrady i duże pogubienie. Dopiero przedostatni epizod cokolwiek porządkuje. I znowuż, to nie opowieść dla dzieci! Postacie magiczne stanowią osobną kategorię bohaterów. Goblin handlarz, maluch który ma problemy. Stary gnom, który cuchnie i gra na dwa fronty. Czternastoletni patyczak, mieszkający w domku na drzewie czy manfrik (coś na wzór skrzata) Rajan, którego poznajemy w postaci złośliwego kota. Każda postać jest po coś i czymś się wyróżnia. Nie ma wieszaków i typowych zapchaj dziur. Tych bohaterów jest naprawdę sporo. Lombardzista, siostry pyry, Głąb czy bednarz wraz z władcami Krainy Zagubionych Strapień. Od groma ich i jeszcze więcej. Plus dla autora, że są tak różni, że nie mieszają się w głowie. I nie, nie spamiętałam wszystkich. Cała recenzja tutaj: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4803852/czarodzieje-hateway/opinia/41557387#opinia41557387