Czarny szlak okładka

Średnia Ocena:


Czarny szlak

Krwawe zbrodnie, sekret z przeszłości i zamarznięte zwłoki na górskim zboczu… Starszy sierżant Kreuthner zobowiązał się rozsypać prochy swego zmarłego wuja na szczycie góry Wallberg. Po ceremonii, wraz z poznaną młodą narciarką decyduje się na wspólny zjazd okrytym złą sławą czarnym szlakiem, który rzekomo zna jak swoją kieszeń. Ich wycieczka kończy się jednak katastrofą. Błądząc w ciemnościach, natykają się na zamarznięte zwłoki kobiety. Śledztwo ujawnia kolejne zbrodnie, a ślady zdają się prowadzić do Frakcji Czerwonej Armii, ugrupowania terrorystycznego RAF zwanego również Grupą Baader-Meinhof. „Tworząc postać Kreuthnera, Andreas Föhr powołał do życia najbardziej pełnokrwistą postać ze wszystkich śledczych, jakich można w tej chwili spotkać w literaturze kryminalnej”. WDR „Andreas Föhr powoli staje się Henningiem Mankellem niemieckich kryminałów”. Abendzeitung

Szczegóły
Tytuł Czarny szlak
Autor: Fohr Andreas
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Filia
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Czarny szlak w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Czarny szlak PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Joanna Chmielarz

    Co mnie uderzyło w Czarnym Szlaku? Jest zabawny, twórca obdarza własne postaci swoistym poczuciem humoru, otoczenie także omawia z przymrużeniem oka. Historia w zgrabny sposób skonstruowana, do końca nie domyślamy się zakończenia.

  • Anonim

    Morze czy góry? Na to skomplikowane zapytanie zawsze odpowiadam – góry. Żadne morze nie zrównoważy mi tego, co droga na szczyt i widoki, które mam możliwość podziwiać. Uwielbiam czas spędzany wysoko, gdzie towarzyszą mi cisza i spokój, przestrzeń dookoła, gorąca herbata z termosu i kanapki zrobione na drogę. Bez dyskusji akceptuję ból mięśni, który w tym wypadku wydaje się być nawet przyjemny i pielęgnowanie odcisków przez bliskich kilka dni. Wszystko ma własne zalety i minusy. Góry to zawsze wyzwanie i nie mówię o Himalajach. Nie muszę wspiąć się na Czomolungmę, aby poczuć wolność. Grunt, aby wejść trochę wyżej, trochę się zmęczyć i cieszyć. Po prostu. Zdradzę Wam pewną moją słabość – bardzo lubię książki, których akcja toczy się zimą gdzieś w górach. Nie wiem dlaczego, lecz samo miejsce akcji zachęca mnie do sięgnięcia po dany tytuł. Muszę przyznać, że to był powód, dla którego przeczytałam „Czarny szlak” Andreasa Föhra. Po przeczytaniu muszę Wam powiedzieć, że powodów mogłoby być więcej. Po wypełnieniu obowiązku rozsypania prochów własnego zmarłego wujka na szczycie góry Wallberg (która w grafikach Googla robi naprawdę piękne wrażenie), sierżant Leonhard Kreuthner wraz z nowo poznaną młodą narciarką, Danielą Kramm, postanawia zjechać ze szczytu jedną z najtrudniejszych tras, zwaną „czarnym szlakiem”. Ma to być dobra zabawa, a jednak nie dość, że pogoda nie pozwala nacieszyć się szczególnie tym zjazdem, to jeszcze w jego trakcie nasza para narciarzy natyka się na zwłoki kobiety, która okazuje się bliską krewną Danieli. To zdarzenie daje początek śledztwu, które – choć początkowo prowadzone całkowicie na oślep – zatacza coraz szersze kręgi, dochodząc do członków organizacji terrorystycznej, działającej w Niemczech pod nazwą Frakcji Czerwonej Armii (RAF). Mamy tutaj do czynienia ze śledztwem, które rzeczywiście na początku toczy się zdecydowanie zbyt wolno i wydaje się, że twórca już z tego nie wybrnie, tymczasem niepostrzeżenie akcja nabiera tempa do tego stopnia, że nawet chwilowy brak skupienia może nas całkowicie wybić z rytmu. Dochodzi do tego przemyślane mylenie tropów, podczas którego Föhr robi nas w przysłowiowe „bambuko” z łatwością, o jaką bym go nie podejrzewała. Niby nic nieznaczące wydarzenia przeplatają się ze sobą, wprowadzając coraz to nowe fakty, też historyczne. Föhr przybliża nam działalność i ideologię Frakcji Czerwonej Armii, pozwala zasięgnąć wiedzy na temat działalności młodzieży przeciwstawiającej się niemieckiemu kapitalizmowi i przedstawia nam sposoby ich walki. Muszę przyznać, że próbując określić, co najbardziej przykuło moją uwagę w tej książce, nie miałam absolutnie żadnej wątpliwości, co to jest. Co albo kto. Mam tu na myśli sierżanta Kreuthnera, który pokonał mnie swoim humorem i niekonwencjonalnym jak na policjanta podejściem do życia. Niepokorny, niezdyscyplinowany i zupełnie nieprzewidywalny stał się dla mnie jedną z najoryginalniejszych postaci ze wszystkich kryminałów, jakie miałam okazje dotychczas przeczytać. Funkcjonuje impulsywnie, jakby momentami wyłączał myślenie, własne stanowisko wykorzystuje do prywatnych interesów, wzbudzając z jednej strony złość, a z drugiej poczucie, że nie da się go nie lubić. I jeszcze dziadek Manfred. Postać właściwie trzecioplanowa, a jednak skradł moje serce i żałowałam, że jest go tak mało w tej książce. Pozostali bohaterowie? Jest ich całkiem dużo i to dla mnie był jedyny mankament lektury. Dość wiele czasu zajęło mi rozeznanie, kto jest kim a także kto z kim trzyma. Nasza uwaga również jest niezbędna, jeśli pragniemy odnaleźć się w czasie, bowiem pisarz toczy swą powieść, cofając się co jakiś czas o trzy lata. Niemniej jednak te problematyczne kwestie niczego nie odbierają „Czarnemu szlakowi”. Nie ma co ukrywać – sierżant Kreuthner „zrobił tę książkę”. Bez niego nie miałaby w sobie lekkości i humoru, byłaby po prostu kolejnym kryminałem z wątkami historycznymi, a to nie byłoby niczym szczególnym. W czasach, gdy kryminały wyrastają jak grzyby po deszczu, coraz trudniej stworzyć coś, co zaskoczy czytelnika. Andreasowi Föhrowi zdecydowanie to się udało.

  • Ver.reads

    Ciemność rozświetlana jednie blaskiem księżyca, przeszywające uczucie zimna i ogłuszająca cisza. Czarny szlak, rozpościerający się z góry Wallberg, zdecydowanie nie należy do tych, którymi należy zjeżdżać po zapadnięciu zmroku. Jednak sierżant Kreuthner zdaje się tym całkowicie nie przejmować, co więcej, zabiera wraz ze sobą nowo poznaną młodą narciarkę, Daniele. Zjazd okazuje się jednak o dużo trudniejszy, niż na początku oszacował mężczyzna. Wkrótce, zatrzymując się na chwilę na niewielkiej polanie pośrodku lasu, facet dostrzega ulepionego na nieodległej ławce bałwana. Chcąc poprawić humor własnej towarzyszki, która coraz mocniej zaczyna narzekać na zaistniałą sytuację, rozpoczyna poszukiwania marchewki, która jego zdaniem powinna znajdować się gdzieś w pobliżu bałwana. Nie wie jeszcze wówczas, że za chwilę jego odkrycie stanie się czymś o dużo mroczniejszym. Bowiem śnieg, przypominający kształtem lepioną przez dzieci postać, okazuje się być jedynie niewielką warstwą, skutecznie przykrywającą ciało martwej osoby. Osoby, która po chwili okazuje się być siostrą Daniele. Pierwsze poszlaki a także podcięte żyły wskazują na samobójstwo Sophie. Jednak jeden fragment nie pasuje do całej tej układanki. W portfelu ofiary śledczy znajdują bowiem fotografia ekshumowanych, lekko rozłożonych już zwłok. Kim była dziewczyna ze zdjęcia? Czy siostra Danieli odebrała sobie życie, czy tak naprawdę stał za tym ktoś inny? "Nie byłam pewna, po czyjej stoję stronie. To nieuchronne, kiedy człowiek latami podszywa się pod kogoś. W którymś momencie staje się innym człowiekiem." W pozycji tej prowadzona jest narracja w trzeciej osobie, która moim zdaniem w thrillerach/kryminałach sprawdza się najlepiej. Akcja natomiast rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych, teraźniejszości, gdy dochodzi do zagadkowej śmierci Sophie a także przeszłości, mającej miejsce trzy lata wstecz, która przedstawia historię, jak się potem okazuje, diametralnie wpływającą na rozwój obecnych wydarzeń. Sierżant policji, Leonhard Kreuthner jest postacią z krwi i kości, której po prostu nie da się nie lubić. Szczery, łatwy człowiek, któremu momentami brakuje odrobiny ogłady i taktu. Mimo, iż chwilami funkcjonuje zbyt impulsywnie, można wręcz stwierdzić, że na granicy z prawem a także ma własne swoje uzależnienia, z pewnością nie można mu odmówić skuteczności - co więcej, zawsze znajduje się w samym środku wydarzeń, tak jakby problemy same go do siebie przyciągały. Postaci drugoplanowe nie skupiły na sobie zbyt mocno mojej uwagi, były one w tym przypadku jedynie potrzebnym do odpowiedzenia całej historii tłem, co szczerze mówiąc, kompletnie mi nie przeszkadzało. Styl autora bardzo przypominał mi swoim charakterem kryminały skandynawskie, a to jest już moim zdaniem spory komplement, i gdy tylko pojawi się następny tom, z pewnością po niego sięgnę. Odpowiednio wyważone, szczegółowe opisy a także spore tempo akcji, które Föhr narzucił już od samego początku sprawiły, że książkę tę czytało mi się naprawdę bardzo dobrze, i nim się spostrzegłam przerzucałam już ostatnie kartki. "Czarny szlak" z pewnością mogę zaliczyć do pozycji, które wciąż wodzą czytelnika za nos, co chwilę podrzucając mu kolejne mylące tropy i wskazówki, a to w kryminałach bardzo sobie cenię. I chociaż przyznam, że pod koniec zaczęłam już pomału domyślać się, kto odpowiada za mnożące się zbrodnie, to motyw, którym kierował się przez cały czas zabójca był dla mnie znacznym szokiem - moje myśli podczas czytania obrały całkowicie inny tor. Do gustu przypadł mi także stopniowo coraz wyraźniej rysujący się wątek polityczny dotyczący terrorystycznego ugrupowania RAF, który został mądrze wplątany w fabułę, a przez to nadał jej jeszcze więcej autentyczności. Twórca w interesujący sposób ukazał, jak dużo człowiek jest w stanie poświęcić dla niezła idei, do której mimo upływu lat stale żywił przekonanie, nawet jeśli niosło to za sobą dramatyczne w skutkach wydarzenia. Podsumowując, "Czarny szlak" to nieschematyczny i dopracowany w najmniejszym szczególe kryminał, który trzyma w napięciu do samego końca. Föhr skonstruował wciągającą, wielowątkową historię, której utrzymujące się spore tempo akcji sprawia, że nie można się od niej oderwać. Zalecam szczególnie wielbicielom gatunku.