Średnia Ocena:
Czad. W poszukiwaniu straconego...
Trzydziestoletni pracownik korporacji, wykończony nieustanną szermierką z kalendarzem i osaczającym go ze wszystkich stron bezsensem codzienności, postanawia udać się w samotną podróż na Saharę, słynnej mu jedynie z telewizyjnych programów podróżniczych. Decydując się na wyprawę do Republiki Czadu, nie wie, że podróż zmusi go do konfrontacji z przeszłością, swoimi lękami i złudzeniami. Szukając odpowiedzi na zapytania o sens bytu i znaczenie czasu, odnajdzie on znacznie więcej, bo wyprawa w głąb Czarnego Lądu jest tak naprawdę podróżą w głąb samego siebie. Pełną pułapek, splotów pozornie przypadkowych wydarzeń i nieprzewidywalnych zwrotów akcji.Akcja zaczyna się szeregiem niefortunnych zdarzeń. Turbulencje. Trzy podejścia do lądowania w Trypolisie, kosztowne kłopoty z wizą. Najgorsza niespodzianka czeka bohatera jednak tuż przed upragnionym odpoczynkiem w hotelu — wściekła za jego nagłą dezercję i liczne romanse żona, wypłaca z konta wszystkie pieniądze. Od tej chwili musi przeżyć za osiemdziesiąt dolarów, które pozostały mu w kieszeni.„Jestem sam, bez telefonu, pieniędzy, domu, żony, bez szóstego piętra szklanego biurowca, bez kolegów, koleżanek, dziwek, samochodu, supermarketu, przystanku, autobusu. Jestem sam z swojej i nieprzymuszonej woli. Nikt, prócz mnie samego, nie kazał mi stamtąd uciekać."
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Czad. W poszukiwaniu straconego... |
Autor: | Milcarz Arun |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Dygresje |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Czad. W poszukiwaniu straconego... PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Od razu zaznaczę, że jeśli jesteście niewymagającymi czytelnikami, którzy pęd akcji stawiają nad formę dzieła i kunszt literacki, nie ma sensu, byście sięgali po tę książkę. Czad. W poszukiwaniu straconego… jest lekturą dla osób z aspiracjami czytelniczych koneserów. Językowe bogactwo rozlewa się na każdą sferę książki, począwszy od rozbudowanych, interesujących opisów sytuacji, a na upiększonych w wulgaryzmy monologach bohatera wcale nie skończywszy. Arun Milcarz w dokładny sposób charakteryzuje polskie społeczeństwo. Ukazuje teraźniejszy obraz dużego miasta, wypełnionego przez startujących w wyścigu szczurów ludzi, których życie jest płytkie jak kałuża latem. Poddaje dyskusji wartości takie jak status finansowy, wolność, rodzina, a także religia. Całość recenzji na: http://fabrykadygresji.pl/2016/11/02/arun-milcarz-czad-w-poszukiwaniu-straconego/
Niedawno ten tytuł odnalazł się w zestawieniach Michała Nogasia jako książka ebook dnia, więc to dobra rekomendacja, a ja przypomniałem sobie, że odkładam już dość długo napisanie o niej, nie bardzo wiedząc co napisać. "Czad. W poszukiwaniu straconego", w równym stopniu mnie irytował, jak i fascynował. Przecież tak lubię reportaże, lecz tu nie mamy do czynienia z niczym, co wpisywało się w jakieś słynne schematy. W równym stopniu to opowiadanie o podróży do Afryki, jak i o podróży wgłąb siebie. Wyprawa w nieznane, rzucenie się na głęboką wodę, najpierw jeszcze w kamizelce ratunkowej, lecz później już kompletnie bez żadnego zabezpieczenia. Dzięki przypadkowi, nie dla ciebie wędrowcze wygodne hotele, knajpy, przemierzanie tras po państwie z wypchanym portfelem. Nie masz nic. I z tego powodu jesteś zdany na łaskę i niełaskę. Na śmieszność. Na to, że musisz prosić o pomoc. Występujesz w roli tego, który potrzebuje wsparcia, choć ci, którzy mu go udzielają, nie mają niemal nic. Twórca porzuca niezłą pracę, poukładane życie i postanawia wyruszyć na wyprawę. Zmęczony zabieganiem, nie widząc już sensu w użeraniu się z codziennością, szuka wytchnienia, odmiany. Ta książka ebook - możemy się domyślać jakichś wątków autobiograficznych - jest po części taką spowiedzią, rozliczeniem z tym życiem, które zostawia za sobą. I to może nużyć, ponieważ również te przemyślenia na temat siebie samego są chaotyczne, niepoukładane, niczym koszmary, które nie dają spokoju. Bohater tej książki wpatruje się w fascynujący, kompletnie wydawałoby się niezmienny krajobraz pustynny, lecz jego umysł nie potrafi się tym cieszyć, nie jest przyzwyczajony do medytowania, do czekania w ciszy i bezruchu. On chce działać, stale musi się hamować, żeby nie wrócił ten syndrom, który tak bardzo mu doskwierał... A tu trzeba pozbyć się nie tylko tego własnego okropnego poczucia wyższości, lecz i lęków związanych z bezpieczeństwem, zaufaniem, przyszłością. Nauczyć się być. Tu i teraz. Z tymi konkretnymi ludźmi. Zrozumieć ich tempo życia, sposób myślenia. W czym niby to nasze, nowoczesne podejście, obudowane zdobyczami technologii i tysiącem gadżetów dla wygody, ma być bardziej wartościowe, lepsze, dawać więcej szczęścia? Cholera, trzeba mieć dużo odwagi, by tak mocno niektóre sprawy nazwać po imieniu. Jak wspomniałem, ten monolog może chwilami męczyć, może nawet wkurzać - to nie jest książka, którą się chłonie, czyta z przyjemnością, trzeba się trochę w to wgryźć, złapać inny rytm. Z drugiej strony jednak, jest w niej coś takiego, co nie daje spokoju i sprawia, że zatapiamy się w kolejne opisy miasta, ludzi, podróży przez pustynię. To taka lektura, która zmusza do zatrzymania się, choćby na chwilę, do pomyślenia. Nie ponad kolejnym miejscem na wakacje... Ponad sobą. Ta Afryka jest tak zupełnie inna... PS Jeżeli zdecydujecie się na kupno tej książki (np. na stronie wydawnictwa Dygresje), dokładacie tym samym mały kawałek niezła na tym świecie - ze sprzedaży każdego egzemplarza element kasy idzie na akcję Z dżungli na studia.
Czasami kiedy się wkurzę, na pracę, na ludzi, na kota, na mieszkanie, czy na Polskę, wówczas przemyka mi po głowie taka myśl; „olej to! rzuć wszystko! wiej! i wyjedź”! Wyjedź sprzedawać muszle na Bora Bora! Ponieważ dlaczego, cholera, nie? Jednak, po przeczytaniu Czadu, następnym razem, gdy taka myśl zacznie mi gdzieś, pod tą moją szaloną czupryną kiełkować, zduszę ją w zarodku. Spytacie czemu? Cóż, ponieważ takie podróże to nie tylko nowe miejsca… to także prawda o nas samych… Nie wiem ile w książce pdf jest prawdy o autorze, szukałam, szperałam lecz sam pan Milcarz wspomniał w wywiadzie, że nie chce odkrywać za dużo, pozostaje nam więc, jedynie snuć domysły i zastanawiać się ile w tym wszystkim fikcji a ile prawdziwych zdarzeń. A wydarzyło się wiele. Ale, lecz zacznijmy od początku. Książka ebook jest o facecie, który rzuca wszystko, pracę, dom, żonę, przyjaciół i wyrusza na wyprawę do Republiki Czadu. Po pierwszych problemach, samolotowych, paszportowo- wizowych i wylądowaniu na miejscu, okazuję się, że małżonka, w ramach eleganckiej, aczkolwiek wyjątkowo złośliwej zemsty za zdrady, pozbawiła go gotówki. Tym samym nasz główny bohater, zostaje sam, na obcej ziemi, pełnej obcych ludzi, obcego języka, totalnie innej kultury, zasad i ogólnie „obcego” wszystkiego co Wam tylko do głowy wpadnie… Jak się to czyta? Mowa jakiego używa autor, to nie jest zebranie suchych faktów, sprawozdanie z wyprawy. Pełno tu metafor, porównań, obrazów… wszystko jest przeplatane wspomnieniami, panuje bałagan, lecz w tym bałaganie jest pewien artyzm, jakaś taka poezja. Nie myślcie sobie, wulgaryzmów i potocznego języka jest cała masa, lecz jednak… w tym całym chaosie jest pewna metoda. Jakaś taka plastyczność. Ja miałam tak; kiedy zaczęłam czytać, pojawiło się zaskoczenie, nie tego się spodziewałam. Jednak nie byłam w stanie przestać brnąć w to dalej. To nie jest książka, która możesz przeglądać w tramwaju, gdy wokół rozprasza Cię mnóstwo dodatkowych bodźców. Nieźle jeśli odnajdziesz sobie jakieś miejsce, aby usiąść w spokoju i ja przetrawiać, przyswajać. Wkurzałam się kiedy coś mi umykało, wracałam do wcześniejszych zdań, rozdziałów, wertowałam i chłonęłam każde słowo. Ponieważ tak naprawdę to jest książka ebook o odkrywaniu samego siebie. To niesamowite jak wielu rzeczy można się o sobie dowiedzieć, to właśnie dlatego moja ucieczka przestała mi się marzyć. Nie wiem, czy to co odkryłabym w sobie, o sobie czy o swoim życiu, pozwoliło by mi być tym kim jestem teraz. Odkrywanie samotności, ludzi, kultury, siły „przypadku”, odnajdywanie się w najbardziej ekstremalnych i niesamowitych sytuacjach, podejmowanie decyzji… o tym właśnie pisze autor. O tym jak zmienia się nasza rzeczywistość, gdy jesteśmy wystawieni na tak duże próby. Wracając do życia „sprzed” przedstawia nam siebie w pełni, obnaża się, nie zważając na to jakie będziemy mieć o nim zdanie. Zdrady, niechęć do dzieci, religia, praca… czytasz i zastanawiasz się, czy JA miałbym/miałabym taką odwagę, aby powiedzieć to głośno… A dookoła tych emocji czai się Afryka… z ludźmi, tak innymi od nas, którzy potrafią ot tak zabrać do domu kogoś obcego, podzielić się strawą, lecz również z takimi, którzy wyciągną od ciebie ostatni grosz, pozbawią środków do życia, okradną. Ponieważ Afryka pełna jest skrajności. Zalecam Wam książkę Aruna Milcarza, ponieważ każe nam się zatrzymać. Ponieważ każe nam pomyśleć. Ponieważ prezentuje inny świat. Ponieważ jest po prostu dobra. Trzeba się w nią wgryźć, troszkę ją sobie poukładać, przystosować się do jej rytmu, lecz zaręczam Wam, że Wasz trud będzie nagrodzony. A może i Wy, odkryjecie w sobie coś, czego nigdy nie spodziewaliście się w sobie odnaleźć…