Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Podczas gdy Greenstone Falls wita przyszłego gubernatora, Red Dust postanawia wynieść się z miasta na dobre. W Montanie ratuje życie dwóm biedakom, którzy opowiadają mu o tragedii miejscowych farmerów, ograbianych z ziemi z powodu znajdujących się tam bogatych złóż miedzi. Kiedy trafia na farmę Duncanów, którą zamierza przejąć kompania górnicza, decyduje się pomóc właścicielom w potyczce z wysłanymi przez przedsiębiorców bandytami. Seria "Comanche" ukazywała się w Belgii i Francji od 1972 roku, a ostatni tom pierwszego cyklu wydano w 1983 roku. Hermann, będący wtedy wschodzącą gwiazdą komiksu frankofońskiego, tym właśnie tytułem wywalczył sobie miejsce wśród najistotniejszych autorów komiksu europejskiego. W 2016 roku fakt ten został ukoronowany przyznaniem mu Grand Prix Festiwalu w Angoulême. Komiksy Hermanna – serie "Wieże Bois-Maury", "Bois-Maury" a także pojedyncze tomy "Staruszek Anderson", "Stacja 16", "Bez przeznaczenia" (scen. Yves H.) i "Krwawe gody" (scen. Jean Van Hamme) – powinien znać każdy fan europejskiego komiksu.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Comanche. Tom 7. Palec diabła |
Autor: | Huppen Hermann, Greg |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
COMANCHE BEZ COMANCHE Ta seria od samego początku powinna nazywać się „Red Dust”. W końcu Comanche była właściwie pretekstem dla wprowadzenia postaci Reda i wraz z rozwojem akcji to on stał się głównym bohaterem całej opowieści. Teraz zaczyna się następny epizod jego losów, a sama Comanche pozostaje jedynie wspomnieniem. Nie zmienia się jedno – ten cykl zdecydowanie należy od najlepszych westernowych opowieści stworzonych przez europejskich twórców. W Greenstone Falls zaczyna się święto, kiedy jeden z mieszkańców miasta, tutejszy sędzia Robert Dillon, zostaje przyszłym gubernatorem. Red Dust ma jednak dość, zrzeka się urzędu szeryfa, zostawia przyjaciół z rancza Trzy Szóstki i wyjeżdża szukać szczęścia do Montany, gdzie nie ma jeszcze gubernatora. Czy ma szansę na odmianę losu? Już pierwsze chwile w świeżym miejscu przynoszą kłopoty. Kiedy pomaga wleczonej na śmierć dwójce, oficjalnie przeciwstawia się straży obywatelskiej. Niestety uratowani okazują się być zupełnie inni, niż sądził. Ogłuszony i okradziony Red wyrusza w dalszą drogę mimo wszystko nie żałując tego, co zrobił. Wkrótce trafia w miejsce, w którym zacznie czuć się jak w domu. Należące do Duncanów ranczo przypomina mu Trzy Szóstki, córka właściciela, młoda Patricia, aż za bardzo kojarzy się z Comanche, a jej ojciec wydaje mu się dziwnie znajomy. Duncanowie nie chcą tu nikogo, nie chcą również zatrudnić Reda w roli pracownika, lecz zgadzają się by w zamian za tymczasową pomoc zatrzymał się na trochę. Czy rewolwerowiec znajdzie tu szczęście i spokój, czy może czekają na niego kolejne zagrożenia? Prawdopodobnie seria „Comanche” nigdy już nie osiągnie tak wysokiego poziomu, jaki pokazywał tom „Mroczna pustynia”, pod wobec nastroju oderwany od pozostałych części, smutny, szary i depresyjny, lecz nie zmienia to faktu, że każde kolejne albumy i tak prezentują się znakomicie. Scenariusze są interesujące, nie ma w nich miejsca na nudę, a klimat bez przerwy urzeka, nawet jeśli ktoś, tak jak ja, nie przepada za westernowymi klimatami. „Comanche” to po prostu niezła seria przygodowa, wzorcowa poprowadzona i idealnie wykonana. Z jej rozwojem zmieniają się jednak nie tylko bohaterowie, lecz cały Dziki Zachód. Czasy kowbojów i Indian przemijają, wkracza postęp, świat potrzebuje zmian, a ta potrzeba dosięga także samej serii. W siódmym tomie starzy bohaterowie niemalże odchodzą w zapomnienie, lecz ich miejsce zajmują nowi, stanowiący ich lustrzane odbicie. A może także i coś więcej, o tym przekonacie się już jednak sami. Jednakże mimo idealnej fabuły, stale to ilustracje Hermanna pozostają tym, co w „Comanche” najlepsze. Klasyczna, europejska kreska, realistyczne, dopracowane kadry, cudowne plenery, idealny kolor… Do tych ilustracji chce się wracać, tak samo zresztą jak do poszczególnych tomów serii. Czy trzeba dodawać coś jeszcze? Dla mnie to najlepszy westernowy komiks, jaki czytałem, dlatego również zalecam go gorąco Waszej uwadze.