Średnia Ocena:
Comanche. Tom 5. Mroczna pustynia
Dwadzieścia miesięcy po aresztowaniu i dzięki wysiłkom przyjaciół Red Dust wychodzi na wolność. Jednak po powrocie na ranczo jest już tylko cieniem samego siebie. Tak bardzo zmieniło go więzienie. W dodatku pozostaje pod nieustannym nadzorem zastępcy nowego szeryfa. Podczas gdy Red powoli dochodzi do siebie, Shortgun Marlowe, bandyta, który swego czasu siał postrach w Newadzie, zapowiada przyjazd w okolice Greenstone Falls. Mieszkańców zaczyna ogarniać panika, gdyż bliski garnizon wojska stacjonuje zbyt daleko, a w mieście nie ma dosyć ludzi do jego obrony...Seria "Comanche" ukazywała się w Belgii i Francji od 1972 roku, a ostatni tom pierwszego cyklu wydano w 1983 roku.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Comanche. Tom 5. Mroczna pustynia |
Autor: | Greg, Huppen Hermann |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Comanche. Tom 5. Mroczna pustynia PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Piąty tom westernowej serii duetu Hermann i Greg przynosi dużo zmian. Poprzednie dwa albumy opowiadające właściwie jedną historię o poszukiwaniu zemsty na Egzotycznym Zachodzie zamknęły pewien etap w życiu bohaterów; nie spodziewałem się jednak, że aż w takim stopniu. Nieźle jednak, że tak się stało, ponieważ „Comanche” łapie teraz świeży oddech, zmienia nieco ton, nie zapominając zarazem o wszystkim co było i jak zwykle proponuje mnóstwo dobrej, przygodowej zabawy. Numer 717. Red Dust. Więzień skazany na pięć lat pracy w kamieniołomie za morderstwo poszukiwanego zabójcy. Ze względu na przestępstwa dokonane przez ofiarę wyrok złagodzono, nie mniej od nad półtora roku zamierzchły rewolwerowiec pokutuje za własne czyny, a końca kary nie widać. Wszystko zmienia się pewnego dnia. Jego przyjaciołom z rancza trzy szóstki po długich miesiącach starań, udaje się uzyskać dla niego zwolnienie warunkowe. Red Dust powraca do Wyoming, na ranczo, które rozwinęło się nie do poznania, lecz nie jest już tym samym człowiekiem, co kiedyś. Nie może używać broni, nie może pić alkoholu, musi za to stawiać się regularnie na kontrolach u szeryfa. Dust godzi się z taką ceną, lecz nie wszyscy są pozytywnie nastawieni do jego zmiany. Chłopczykowi jaka się za nim ciągnie także w niczym nie pomaga. Co się jednak stanie, kiedy upomną się o niego kłopoty? Nigdy nie spodziewałem się, że mnie, człowieka niecierpiącego westernów (poza wyjątkami, jak filmy Quentina Tarantino czy niektóre obrazy Sergio Leone), kiedykolwiek wciągnie seria komiksowa reprezentująca ten właśnie gatunek. A jednak. „Comanche” przekonała mnie do siebie i chociaż to już piąty tom, wcale nie mam dość. Wręcz przeciwnie. Co w dziele Grega i Hermana jest tak dobrego? Po części na pewno fabuła, która idealnie odtwarza westernowe schematy, lecz nie z naiwnych, przekoloryzowanych hollywoodzkich filmów, a spaghetti westernów. Może nie było tego czuć w pierwszym, najsłabszym tomie, lecz później wkroczył brud, realizm i pewien fatalizm – fragmenty jakże wyraźne w „Mrocznej pustyni”. Cały ten album jest zresztą przesiąknięty smutkiem. Tak dużo zmieniło się na lepsze, trzy szóstki mają się jak nigdy dotąd, miasto się rozrosło i zmieniły nieco zasady, lecz wszystko i tak pozostało takie samo. A nawet stało się jeszcze gorsze – przynajmniej dla Red Dusta. Prawdziwą perełką stale pozostają jednak nie scenariusze Grega, a genialne ilustracje Hermanna, który w „Comanche” osiąga szczyt własnych możliwość. Nie ma tu rozpłaszczonych twarzy, jakimi raczył nas w własnych późniejszych pracach, nie ma zaburzonych proporcji. Tutaj malunki są dopracowane, realistyczne, idealnie operują światłem i cudownie oddają plenery, a kolor, przytłumiony i poszarzały, jak zlana deszczem pustynia, tylko dopełnia znakomitego efektu. Podsumowując: warto po „Comanche” sięgnąć. Nawet jeśli nie lubicie westernów, ta seria ma w sobie to coś. w skrócie, bardzo niezły komiks.