Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
To nie opowiadanie o życiu w Afryce czy lekkoatletyce. To książka ebook o ucieczce z rąk śmierci, niewiarygodnej wierze, pracowitości i pragnieniu zadośćuczynienia za to, co dał los. To spełniający się amerykański sen i świadectwo tego, że pomagając jednej osobie, można dać nadzieję tysiącom ludzi.Opowieść o tym, jak bosy chłopiec, będący ofiarą wojny domowej w Sudanie, stał się światowej sławy biegaczem. Od obozu dla uchodźców, przez adopcję i ciężkie treningi, po start w igrzyskach olimpijskich.Niesamowita historia Lomonga Lopeza to nie tylko kronika katastrofalnych wzlotów i upadków. Każdy czytelnik znajdzie w niej inspirację do realizacji swoich marzeń. Nawet w sytuacji, która pozornie może wydawać się beznadziejna.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Bieg po życie. Z piekła Sudanu na olimpijskie areny |
Autor: | Lomong Lopez |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo SQN |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Bieg po życie to niesamowita historia czarnoskórego lekkoatlety, który w wieku sześciu lat został brutalnie wyrwany z rąk matki i osadzony w obozie sudańskich rebeliantów, w celu szkolenia na żołnierza. Każdego dnia widział śmierć przyjaciół, którzy konali w odorze fekaliów. Ocaleniem okazali się trzej, starsi przyjaciele, którzy zorganizowali ucieczkę. Przez trzy doby biegli razem przez sawannę. Niestety nadzieja rychłego powrotu do domu okazała się płonna. Trafili do obozu dla uchodźców w Kenii, który dla Lopeza, stał się domem na długie lata, zanim trafił do Stanów Zjednoczonych dzięki adopcji. Bieganie to czynność, którą znał od zawsze i które pomogło mu spełnić marzenie. Początek publikacji jest bardzo brutalny i wstrząsający. Twórca ze szczegółami omawia swoje porwanie a także relację z pobytu w obozie rebeliantów. Trudne warunki, z jakimi przyszło się zmagać chłopcom w wieku od 6 do 14 lat były szokujące. Każdego dnia znosili głód, zimno a także znęcanie się. Ogromne zdumienie wywarło na mnie zdarzenie, kiedy chłopcy potrafili podać typ karabinu, z którego rebelianci uczyli ich strzelać, mianowicie AK-47. Mali chłopcy od najwcześniejszych lat uczeni są treningu i posłuszeństwa. Stają się żołnierzami, bojownikami wykorzystywanymi do zabijania. Wszystko to wzbudza w czytelniku smutek, złość i przerażenie. Obóz dla uchodźców i warunki tam panujące też pozostawiają dużo do życzenia. Głodowe racje żywnościowe, brak wody, codzienna potyczka o przetrwanie, brak jakichkolwiek środków higienicznych, zatrucia i w konsekwencji śmierć. Przyznam szczerze, że nie pamiętam kiedy ostatnio książką potrafiła sprawić, że w moich oczach pojawiły się łzy i ogromna złość na niesprawiedliwość i ludzką krzywdę. Moment, w którym na mojej twarzy pojawiło się wzruszenie było wspomnienie, kiedy razem z przyjaciółmi twórca pierwszy raz obejrzał olimpiadę i dowiedział się co to jest. W trakcie czytania tych fragmentów, przeżywałam razem z nim to uniesienie i ekscytację wywołaną telewizyjnym widowiskiem. Wówczas również nadmienia Michaela Johsona, amerykańskiego lekkoatletę, który staje się dla niego siłą i motywacją. Autobiografia prezentuje jak bardzo twórca jest wierzącym, pracowitym i dzielnym człowiekiem. Nie da się nie zauważyć bliskości z Bogiem, a także ogromnej opiekuńczości w stosunku do innych i chęci niesienia pomocy. Uważam, że dla wielu mógłby być autorytetem. Jego determinacja i upór w dążeniu do celu jest motywacją i zmusza czytelnika do refleksji ponad swoich życiem. Czuję szacunek i podziw względem tego człowieka, który nigdy nie narzekał na własny los, nie zwątpił i nie poddał się. Osobiście lubię sport, jednak nie trzeba się na nim znać ani nawet uparcie interesować, aby sięgnąć po tę książkę. Wzbudza dużo pozytywnych emocji, inspiruje i udowadnia, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko tego mocno pragniemy. Ponadto styl i mowa jest lekki i przejrzysty, co sprawia, że tę historię pochłania się błyskawicznie. Dodatkowym plusem są zdjęcia zawarte w biografii, dzięki czemu opowieść staje się żywa i realna. Gorąco polecam!
"Marzenia zazwyczaj brzmią nierealnie dla wszystkich prócz tego, kto je snuje. Potrzeba jedynie jeszcze chociaż jednej osoby, która w nie uwierzy i pomoże ci je zrealizować." Sudan ogarnięty wewnętrznymi potyczkami i niepokojem od nie wiadomo już jakiego czasu. Mała wioska i cotygodniowe nabożeństwo w kościele przerwane zbrojnym napadem rebeliantów i wyrwaniem przez nich wszystkich dzieci z rąk własnych matek. Kilkuletnim dziewczynkom i malutkim chłopcom chyba już nigdy więcej nie będzie dane ujrzeć własnych najbliższych. Chłopcy przetrzymywani w jednym pomieszczeniu przez kilka tygodni, w którym śpią, raz dziennie spożywają posiłek składający się ze zboża wymieszanego z piaskiem, wykonują czynności fizjologiczne (los dziewczynek i co się z nimi losy pozostaje nieznany...). Z każdym dniem grupa ta się zmniejsza, ponieważ nie ma dnia, żeby ktoś nie umarł. Starsi po pewnym okresie zaczynają być szkoleni na żołnierzy, żeby stać się jednym z takich rebeliantów. Co czeka najmłodsze, kilkuletnie dzieci, można się tylko domyśleć...Autorowi książki, a zarazem jej głównemu bohaterowi, wtedy 6-letniemu chłopcu, udaje się uciec z niewoli rebeliantów dzięki pomocy trzech Aniołów Stróżów. Przez kilka dni biegną wciąż w ich mniemaniu w stronę domu, jak się jednak okazuje, biegną w zupełnie innym kierunku, w stronę granicy z Kenią. Wycieńczeni przejęci zostają przez straż graniczną i osadzeni w obozie dla uchodźców, w którym Lopez spędza następne 10 lat. Jaka jest codzienność w takim obozie? W jakich warunkach mieszkają uchodźcy? Czym wypełnione są ich dni? Jak wyglądają codzienne posiłki i dlaczego dzień wyrzucania śmieci przez pracowników ONZ jest dla nich tak ważny.... ? Lopezowi udaje się zostać jedną z osób adoptowanych przez rodzinę ze Stanów Zjednoczonych. I tu zaczyna się jego nowe życie, do którego z afrykańskiego lądu przenosi własną pasję- bieganie. Znaczna wewnętrzna siła, głęboka wiara w Boga, chęć potyczki i sięgania po własne marzenia, a przy tym ogromna pracowitość i prawdziwa wdzięczność losowi za to, co mu ofiarował, sprawiają, że udaje mu się spełnić własne największe marzenie, które narodziło się jeszcze w Afryce - wziąć udział w Igrzyskach Olimpijskich. Nie zapomina jednak o Sudanie i o problemach, jakie tam występują- nie tylko o nich pamięta, lecz zaczyna działać, żeby poprawić codzienny byt Afrykańczyków.Powieść czyta się z zapartym tchem. Sudańska codzienność, jakże inna od amerykańskiej, a także codzienność w obozach dla uchodźców to nie są tematy, na jakie rozmawiamy przy śniadaniu czy również sytym obiedzie. No właśnie - przy posiłkach, które nawiasem mówiąc są dla nas czymś oczywistym, a niestety nie dla każdego tak jest. Książka ebook nie jest napisana patetycznym językiem, czy również mową ckliwym i sentymentalnym, ponieważ Lopez Lomong nie jest takim człowiekiem. Jest on osobą pogodną, optymistyczną, szczerą i ufną - i jego optymizm i wiara w lepsze jutro udzielają się czytelnikowi. Dają nam wiarę i mobilizują do działania, ponieważ jeśli chłopczykowi pochodzącemu z Sudanu, niemającemu zielonego pojęcia o postępie cywilizacyjnym, porwanemu przez rebeliantów i przebywającego przez lata w obozie dla uchodźców o wcale nie sielskich warunkach udaje się osiągnąć tak wiele, to dlaczego nam ma się nie udać spełniać nasze plany i marzenia....?www.wielopokoleniowo.pl
Bieg po życie - musisz przeczytać. Ta książka ebook mnie sponiewierała, przeczołgała i podniosła. Ile człowiek, człowiekowi może zadać zła. Czym to jest podyktowane, że zachowujemy się tak barbarzyńsko względem innej istoty? Nie wiem, czy cokolwiek jest w stanie usprawiedliwić takie zachowanie.Miał zaledwie sześć lat, kiedy został porwany. Sudańscy rebelianci wydarli go z rąk matki i osadzili w przepełnionej chacie bez okien. Był za mały, by szkolić go na żołnierza. Każdego dnia spoglądał więc, jak w odorze fekaliów jeden po drugim umierają jego przyjaciele…Wybawieniem okazało się trzech „aniołów stróżów”, starszych kolegów, którzy zorganizowali ucieczkę. Przez trzy dni i trzy noce bez chwili wytchnienia biegł z nimi przez sawannę. Tylko po to, by trafić do obozu dla uchodźców w Kenii.Kakuma nieustanna się jego domem na długie lata, zanim dzięki adopcji trafił do Stanów Zjednoczonych. W nowej rzeczywistości bieganie było jedyną znaną mu rzeczą. To ono pozwoliło mu spełnić marzenie i wystartować w igrzyskach olimpijskich.Fenomen biegania rozpowszechnia się, zataczając coraz większe kręgi nawet tu w naszym blogerskim środowisku. Wiecie, że ja pamiętam jak biegłam, śni mi się to czasami. Po łące jak byłam u dziadków i chodziłam jeszcze. Zapewne nie było to ani zbyt piękne, ani zbyt szybkie, lecz pamiętam to uczucie trawy pod stopami i lekkości, uczucie, którego na razie nie mogę doświadczać, lecz kto wie… :)Tak magię biegania omawia Lopez:"Kiedy biegłem, nie myślałem o moim pustym brzuchu ani o tym, jak wylądowałem w tym miejscu. Ponad niewieloma rzeczami w moim życiu miałem kontrolę. Pracownicy ONZ-etu decydowali o dostawie żywności, o tym, kiedy z kranów płynęła woda, nawet o tym kiedy mogliśmy się dożywić ich śmieciami. A kiedy biegłem, byłem jedyną osobą, która miała kontrolę ponad moim życiem. Biegłem dla siebie. Nie miałem butów, ale bieganie boso łączyło mnie z ziemią. Jakby ścieżka pod moimi stopami i moje ciało stawało się jednym."Lopez w wieku 16 lat został adoptowany przez rodzinę z USA, rodzinę która zaadoptowała jeszcze czterech afrykańskich chłopców. Jedną z pierwszych próśb chłopca była możliwość pobiegania i pogrania w piłkę. Kiedy się okazało, że te „pobieganie” to dystans 30 kilometrów, rodzice natychmiastowo zaprosili trenera biegów przełajowych. W książce pdf jest dużo wątków humorystycznych, wywołujących u nas czytelników śmiech przez łzy."To była najzimniejsza woda. jaką czułem w życiu. Skakałem dookoła, usiłując umyć się i nie zmarznąć, bezskutecznie, Nic dziwnego, że ci ludzie są tacy biali. Branie prysznica każdego dnia w tak zimnej wodzie musiało ich wybielić."To książka ebook o determinacji o potyczce i o aniołach. Czasami tak się dzieje, że bez względu na geny, na środowisko w którym się wychowują, na przeciwności jakie napotykają na drodze – ludzie robią rzeczy wielkie. Ludzie, po których nie spodziewalibyśmy się i nie dalibyśmy za nich tzw. „funta kłaków”, wygrywają olimpiady, zdobywają doktoraty, są wybitnymi naukowcami. Lopez miał szczęście i trafił na niezłych ludzi, na ludzi którzy go pokochali i wspierali cały czas obdarzając olbrzymią miłością i dzięki temu i swojemu charakterowi osiągnął tak wiele.
Na początku biegł, żeby przeżyć – uciec od rebeliantów. Potem biegł, żeby spełnić własne marzenia. Teraz biega, by pomagać innym.Lopez Lomong, ponieważ o nim język to jeden z najlepszych biegaczy długodystansowych na świecie. Jednak jego życie nie zawsze wyglądało tak jak dziś. Lomong jest jednym z zagubionych chłopców z Sudanu. W wieku sześciu lat został porwany przez rebeliantów i wywieziony do „wioski”, gdzie starsi chłopcy byli szkoleni do zabijania, a młodsi czekali na własną kolej – na szkolenie albo na śmierć. Dzieci w takich miejscach umierały masowo zarówno z wycieńczenia, jak i na skutek chorób. Lopez miał szczęście – jak sam mówi spotkał trzech aniołów. Chłopców, którzy zaplanowali ucieczkę z obozu rebeliantów i zabrali go ze sobą. Zabójczy bieg doprowadził ich do Kenii. Tam w obozie dla uchodźców Lopez spędził dziesięć lat. Wówczas pojawiła się szansa na wyjazd do Stanów. Warunkiem było napisanie eseju, w którym trzeba było omówić własną historię. Esej musiał być w języku angielskim – języku, którego Lomong w ogóle nie znał…Historia Lopeza Lomonga jest przejmująca. W każdym momencie chwyta za serce i wzrusza do głębi. Mimo tego że przeszył prawdziwy koszmar związany z wojną domową w jego kraju, nigdy nie utracił nadziei i wiary, dzięki temu miał siłę, by podążać za własnymi marzeniami, a z czasem pomagać innym.Autobiografia Lopeza Lomonga sprawia, że zupełnie inaczej patrzymy na nasze życie i warunki bytowania. Lopez omawia własną długą drogę z wioski w środku Afryki na olimpijskie stadiony. Zainspirowany biegiem olimpijskim oglądanym na czarno-białym telewizorze spełnił własne marzenia. Jednak udział w Olimpiadzie to nie jedyny jego cel. Dzięki swoim osiągnięciom sportowym może pomagać bliskim w Sudanie Południowym i Kenii, a także innym zagubionym chłopcom. Ma także możliwość nagłośnienia problemu wojny domowej w jego państwie a także ogólnej sytuacji życiowej tamtejszej ludności.Książka jest napisana w przystępny, łatwy sposób, dzięki czemu czyta się ją bardzo nieźle i jednocześnie budzi dużo emocji.Jest to jedna z tych opowieści, które zostają z nami na dłużej. Nie przestajemy o niej myśleć z chwilą zamknięcia książki, ale rozmyślamy o tym, co jeszcze uda się zrobić bohaterowi – czy jednej osobie uda się coś zmienić?Szczerze polecam.http://czytajac.pl
"Marzenia zazwyczaj brzmią nierealnie dla wszystkich prócz tego, kto je snuje. Potrzeba jedynie chociaż jednej osoby, która w nie uwierzy i pomoże ci je zrealizować."Niezwykle pasjonująca i wzruszająca autobiografia. Wprost nie można się od niej oderwać, tak mocno wciąga swoim dramatyzmem, lecz jednocześnie daje nadzieję, że nawet w najgorszym scenariuszu, jaki spisał dla nas los, znajdzie się miejsce na szczęście. Joseph Lopez Lomong, nie ukrywa, że jednym z celów napisania i wydania książki jest pozyskanie funduszy dla założonej przez niego fundacji, starającej się uzdrowić warunki życia w Sudanie Południowym, poprzez dostęp do czystej wody, edukacji, opieki medycznej i żywności. Prezentuje nam ona szeroką skalę kłopotów mieszkańców tego afrykańskiego kraju. Jako światowej klasy biegacz Lomong wykorzystuje własny sportowy sukces, żeby nieść pomoc rodakom. Starczy kilka osób, czasem właśnie jedna, żeby dać impuls do zmian na lepsze.Publikacja bardzo ciekawie przedstawia sylwetkę Lopeza Lomonga, narodzonego w pochłoniętym wojną domową Sudanie. Jego dzieciństwo zakończyło się w wieku sześciu lat, kiedy to został porwany przez sudańskich rebeliantów i poznał śmierć jako nieodłączną element życia. Następnie spędził dziesięć lat w kenijskim obozie dla uchodźców, zanim został adoptowany przez amerykańską parę. Jego historia naznaczona jest bólem, udręką, niemocą, lecz również olbrzymią wiarą w Boga, nadzieją na uśmiech losu, radością, przyjaźnią i miłością. Pomimo dramatycznych zdarzeń i ogromu rozpaczy głównego bohatera, narrację książki cechuje lekkość, ciepło i optymizm. To szczera i prawdziwa lekcja człowieczeństwa, z którą każdy z nas powinien się zapoznać.Lomong zawsze czuł się odpowiedzialny za znajomych, bliskich, rodzinę, rodaków. Potrzeba wyjątkowo silnej woli, wytrwałości, odwagi, wielkiej determinacji i mocnego charakteru, żeby dokonać tak dużo w życiu, jako człowiek i jako sportowiec. Motto życiowe Lopeza to wykorzystać możliwości jakie daje mu pobyt w Ameryce nie tylko dla siebie, lecz dla każdego "zagubionego afrykańskiego dziecka". Stara się czerpać jak najwięcej dobrego z każdej sytuacji. Zawsze olbrzymią rolę w jego życiu odgrywało bieganie, ciężka praca ponad sobą, głęboka wiara w Boga, realizacja marzeń, niezgoda, żeby porażki przeszkodziły w potyczce o szczęście. Bieganie stwarzało mu dużo możliwości, najpierw jako ucieczka od obozowej codzienności, później jako środek do zdobycia marzeń, dla czystej radości, poczucia wolności, a na końcu jako sukces i pomoc w przeżyciu innym.Autobiografia na długo pozostaje w pamięci czytelnika. Zaciekawia, nie tylko od strony sylwetki chorążego amerykańskiej reprezentacji olimpijskiej, lecz też od strony ogromnych kłopotów afrykańskiego kraju, z którego Lomong pochodzi. Dobitnie uświadamia nam różnice ekonomiczne i kulturowe pomiędzy tymi dwoma światami. Nie można obok tej publikacji przejść obojętnie, wyzwala duże pokłady empatii i emocji, utożsamiamy się ze sportowcem i z olbrzymim zainteresowaniem śledzimy historię jego życia. Książka, która mocno motywuje do pracy ponad sobą. Uświadamia nam, że tak naprawdę w życiu liczą się przede wszystkim inni ludzie, a nasze sukcesy to jedynie środek do szczęścia, którym powinniśmy dzielić się z pokrzywdzonymi przez los. Dopiero wówczas nasze szczęście zyskuje na wartości i nadaje życiu prawdziwy sens. bookendorfina.blogspot.com
Lopez Lomong- wybitny, amerykański sportowiec, biegacz, olimpijczyk i... zagubiony chłopczyk z Sudanu, który by osiągnąć marzenie biegu na olimpiadzie musiał najpierw zwyciężyć znacznie ważniejszy bieg. To właśnie on opowiada nam własną niezwykłą historię życia. Opowiada o wszystkich koszmarach, z którymi jako dzidziuś musiał się zmierzyć, o wszystkich przeciwnościach, , które pokonał, o własnych sukcesach, porażkach, smutkach i radościach. Słowem, o całym swoim życiu, które jest jednym dużym biegiem.Lomong jako sześciolatek został odebrany swoim rodzicom przez rebeliantów razem z wieloma innymi małymi chłopcami. Wszyscy zostali zamknięci w małej, cuchnącej chałupie. Lopez codziennie był świadkiem śmierci własnych towarzyszy, którzy nie mogli znieść nieludzkich warunków, braku jedzenia, wody i higieny. Umierali z głodu i chorób. Starsi chłopcy byli przygotowywani do służby wojskowej, młodsi (tacy jak Lomong) zostali skazani na powolną śmierć. I wówczas zjawili się Aniołowie. Trzech małych chłopców pomogło Lopezowi uciec z piekła. Razem biegli trzy dni i trzy noce, uciekając przed pościgiem. W końcu Lopez trafił do ośrodka dla uchodźców- Kakumy, który wcale nie okazał się ziemią obiecaną. Tam bieganie stało się dla niego metodą na oderwanie myśli od cierpienia i tęsknoty za rodzicami. Po długich dziesięciu latach, dzięki adopcji, Lopez trafił do Stanów Zjednoczonych, gdzie dostał to, na co czekał przez dużo lat: ciepło, dom, miłość i rodzinę. Jego marzenia zaczęły się spełniać.,,Bieg po życie" to niezła oferta dla wszystkich, którzy lubią prawdziwe historie i odważnych, pełnych wewnętrznej siły ludzi. Dla tych, którzy poszukują inspiracji i chcą pobiec po własne marzenia. Dla tych, którzy, tak jak Lopez, nie tracą nadziei i dla tych, którzy tę nadzieję stracili. Dla wrażliwców i wielbicieli happy endów. A przede wszystkim dla tych, którzy nie wierzą w cuda, by na swoje oczy mogli się o nich przekonać.Historia Lomonga to nie tylko historia biednego,pokrzywdzonego przez los chłopca, lecz także wytrwałego sportowca, który nigdy nie zapomniał o własnych korzeniach i rodakach w Sudanie Południowym, którzy stale muszą mierzyć się z rzeczywistością. Lopez z biednego chłopca, potrzebującego pomocy wyrósł na mężczyznę, chcącego własną pomocą obdarować świat. Jego bieg po życie stale trwa. Lomong zachęca, abyśmy i my do niego dołączyli.Nie musi się być uratowanym z obozu dla uchodźców, żeby walczyć o własne życie i przemieniać coś w życiu innych. Zatem pobiegnijmy razem z nim!
Po przeczytaniu historii życia, jednego z bardzo uzdolnionych sportowców, byłam pod dużym wrażeniem. O czym dokładnie mówię? Jestem pełna podziwu tego, jak silny był Lopez odkąd w jego życiu zaczęło się istne piekło. Nie poddał się, walczył, usiłował przetrwać.. mimo, że był świadkiem jak na jego oczach umierają jego przyjaciele, a on nie był w stanie im pomóc. Lomong był bardzo religijnym człowiekiem. Pomimo na prawdę ciężkiego życia, nigdy nie utracił wiarę w Boga. Dużo razy uniknął śmierci i przede wszystkim, wierzył, że może spełnić własne marzenia. Nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo podziwiam tego człowieka. Książka ebook ta była dla mnie niesamowitym doświadczeniem. Nie nierzadko przychodzi nam sięgać po tego typu powieści, lecz ja z ręką na sercu mogę powiedzieć - WARTO!Cała recenzja: http://skrytaksiazka.blogspot.com/
Marzenia są po to żeby je spełniać.Fabuła: Lopez jako sześcioletnie dzidziuś zostaje porwany przez rebeliantów, ze własnej rodzinnej wioski. Straszny odór, szkolenia żołnierskie dla starszych chłopaków a także śmierć młodszych to codzienność w obozie rebeliantów. Chłopczyk okrutnie wyrwany z rąk rodziców trafia na trzech "aniołów" z sąsiedniej wioski. Za sprawą sąsiadów udaje się uciec z rąk porywaczy i po wielogodzinnym biegu trafić do obozu dla uchodzców w Kenii. W Kakumie Lopez spędził dużo lat codziennie biegając. Bieganie staje się czymś równie naturalnym jak oddychanie. Po latach w obozie pojawia się szansa na wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Bohaterowi udaje się z niej skorzystać. Bieganie jest jedyną rzeczą w świeżym świecie jaką zna. Zatraca się w tym i postanawia wziąć udział w olimpiadzie. Każdy wierzy w jego sukces. Dzięki własnej determinacji, wsparciu nowej rodziny a także przyjaciół i wyjątkowej szansie jaką otrzymał od losu nie dość, że wyjechał z obozu dla uchodzców to stał się jednym z bardziej słynnych olimpijczyków.Moja opinia: Historia Lopeza wyjątkowo chwyta za serce. Dzięki niej można uwierzyć, że jeżeli czegoś bardzo się chce może spełnić się wszystko. Oczywiście nic nie zrobi się samo. Musimy wykorzystywać szanse dawane nam przez los i jeżeli mamy taką możliwość to dawać takie szanse innym. Lepez opowiedział własną historie Markowi Tabbowi, który dzięki swojemu kunsztowi pisarskiemu sprawił, że czytając tę pozycje mamy szanse wczuć się w uczucia bohatera. Przeżywamy z nim ból, czujemy okropny aromat z obozu rebeliantów, kibicujemy mu gd biegnie i czujemy ból w nogach, gdy dostaje szanse wyjazdu do USA jesteśmy równie szczęśliwi co on. Książke czyta się wyjątkowo prosto mimo, że momentami porusza bardzo trudne tematy. Dodatkowo w książce pdf znajdziemy dużo zdjęć z życia Lopeza w USA. Moja ocena: ******Skala ocen: * nie zalecam ** nie moja bajka *** daje radę **** niezła ***** bardzo niezła ****** lotta polecaOpinia pochodzi ze strony www.lottaczyta.blox.pl
„Należy starać się czerpać jak najwięcej niezła z każdej życiowej sytuacji (…)”Są takie książki, które, po skończonej lekturze, na długą pozostają w sercu czytelnika a także nie pozwalają o sobie zapomnieć. Jedną z nich jest bez wątpienia „Bieg po życie” - autobiografia pochodzącego z Sudanu Południowego lekkoatlety, Josepha Lopeza Lomonga. Życie od samego początku nie rozpieszczało Lopepe. Najpierw, w wieku sześciu lat, został w brutalny sposób porwany przez sudańskich rebeliantów a także wraz z podobnymi do siebie chłopcami umieszczony w małej chatce bez okien. Był za mały, żeby szkolić go na żołnierza, dlatego również całe dnie spędzał w zamknięciu, spoglądając jak z wycieńczenia, jeden po drugim, umierają jego towarzysze niedoli. I gdy sytuacja, w której się odnalazł wydawała się być tak tragiczna, iż gorzej już być nie mogło, pewnego dnia dla małego chłopca pojawiło się światełko w tunelu. Światełkiem tym okazało się trzech „aniołów stróżów”, starszych kolegów, którzy zorganizowali ucieczkę. Wspólnie przez trzy dni i trzy noce biegli przez sawannę, pokonując kolejne kilometry, żeby jak najszybciej zniknąć z pola widzenia rebeliantów. Niestety nie udało im się trafić do rodzinnej miejscowości, zamiast tego znaleźli się w kenijskim domu dla uchodźców. Lomong w Kakumie spędził dziesięć lat własnego życia. Po tym okresie los się do niego uśmiechnął - dzięki życzliwości niezłych ludzi został adoptowany przez amerykańskie małżeństwo, a Stany Zjednoczone nieustanny się jego drugim domem. Dzisiaj jest znanym i cenionym na całym świecie sportowcem, mającym na swoim koncie kilkanaście sukcesów, pomiędzy innymi udział w igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Muszę przyznać, iż lektura książki „Bieg po życie” wywołała we mnie dużo skrajnych emocji - od oburzenia, złości i smutku, aż po radość i wzruszenie. Opowiadanie Lomonga z jednej strony zasmuca, a z drugiej daje nadzieję na przyszłość a także pokazuje, ile można osiągnąć dzięki wierze w siebie i Boga, a także wytrwałemu dążeniu do celu. Lopepe snuje własną opowiadanie w wyjątkowo przejmujący sposób, tak iż podczas lektury nie sposób uronić choć jednej łezki. Z rozbrajającą szczerością i bez zbędnego patosu omawia własne codzienne życie, najpierw na afrykańskiej ziemi, a następnie w otoczeniu amerykańskich przyjaciół a także dzieli się z czytelnikami własnymi planami i marzeniami na przyszłość. Włączając telewizję albo biorąc do ręki pierwszą lepszą gazetę zewsząd jesteśmy bombardowani informacjami, jak to w naszej ojczyźnie jest źle: wysokie bezrobocie, niskie zarobki, wadliwe prawo i tak dalej, i tym podobnie. Utyskując na różnorakie aspekty naszej polskiej egzystencji, nierzadko zapominamy, iż stale istnieją kraje, w których elektryczność, bieżącą woda, możliwość edukacji czy choćby zwykły rower są synonimem bogactwa, a skrajna nędza, choroby, analfabetyzm, korupcja są na porządku dziennym. A to właśnie w takich warunkach przyszło żyć Lopepe przez szesnaście lat jego życia - warunkach, które ściskają za serce i przyprawiają o grozę na myśl, iż takie rzezy dzieją się jeszcze w XXI wieku. Dla mnie osobiście jedną z najbardziej przerażających scen w książce pdf była ta, w której amerykański sportowiec omawia tak zwane „święte wtorki” - dni, w okresie których mali chłopcy mieli możliwość szperania wśród śmieci w poszukiwaniu jedzenia: „Z chwilą, kiedy pracownik Narodów Zjednoczonych opróżnił pierwszą taczkę, na skraju wysypiska wybuchł zamęt. Chłopcy wskoczyli do dziury i pośpiesznie przekopywali śmieci. Rozpychali się łokciami, uderzali pięściami. Buszowali w śmieciach jak głodne hieny walczące o padlinę”. Zwykły ogryzek jabłka albo banana był dla mich niczym „klejnot koronny Anglii”. Jednak „Bieg po życie” nie jest tylko i wyłącznie książką o trudach życia na afrykańskiej ziemi. Historia Lomonga to ciepła i optymistyczna opowiadanie o marzeniach, nadziei i wierze we swoje możliwości, ucząca pokory i przywracająca wiarę w ludzi. To, iż ubogiemu, afrykańskiemu chłopczykowi udało się dostać na olimpijskie areny, zawdzięcza on nie tylko szczęśliwemu zbiegu okoliczności, jakim był wyjazd do Ameryki, lecz przede wszystkim własnej ciężkiej pracy i wytrwałości. Jest to znów historia życia człowieka, dla którego bieganie we wczesnym dzieciństwie było jedynie ucieczką od głodu i nędzy, a dopiero potem stało się metodą na życie. Warto też wspomnieć, iż to nie medale i sukcesy są dla sportowca najważniejsze. Są one jedynie drogą do pomocy tym, którzy mieli mniej szczęścia od niego, bowiem Lomong jest założycielem fundacji, która aktywnie funkcjonuje na rzecz poprawienia jakości życia mieszkańców Sudanu Południowego. Ponadto swoim życiem Lopepe pokazuje, że marzenia są dla ludzi, i że warto je mieć i konsekwentnie dążyć do ich realizacji.„Bieg po życie” to książka, dzięki której nie trudni uwierzyć w to, że pragnąć to móc. Zalecam ją szczególnie tym, którzy od życia dostali wiele, a nie potrafią się tym cieszyć. [http://bierziczytaj.blogspot.com]
Brakuje słów by wyrazić jak niesamowitą historię omawia ta książka. Dzidziuś zabrane z ramion własnej matki przez rebeliantów przechodzi przez piekło zamknięcia wśród umierających każdego dnia rówieśników, by potem biegnąc po życie trafić do obozu dla uchodźców. Lopez nigdy nie narzekał, potrafił przystosować się do każdych warunków, nie żądał od życia wiele. To co go potem spotkało przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Myślał, że śni. Nigdy nie przestawał za to ufać Bogu, wszystko zawierzył Jemu. Poruszająca książka ebook o zachwycającym człowieku, od której nie można się oderwać. Dziękuję Ci Lopez!
Miał zaledwie sześć lat, kiedy został porwany. Sudańscy rebelianci wydarli go z rąk matki i osadzili w przepełnionej chacie bez okien. Był za mały, by szkolić go na żołnierza. Każdego dnia spoglądał więc, jak w odorze fekaliów jeden po drugim umierają jego przyjaciele...Wybawieniem okazało się trzech "aniołów stróżów", starszych kolegów, którzy zorganizowali ucieczkę. Przez trzy dni i trzy noce bez chwili wytchnienia biegł z nimi przez sawannę. Tylko po to, by trafić do obozu dla uchodźców w Kenii.Kakuma nieustanna się jego domem na długie lata, zanim dzięki adopcji trafił do Stanów Zjednoczonych. W nowej rzeczywistości bieganie było jedyną znaną mu rzeczą. To ono pozwoliło mu spełnić marzenie i wystartować w igrzyskach olimpijskich.Poznajcie niesamowitą historię Lopeza Lomonga. Lopepe. Szybkiego. Opowiadanie o ucieczce z rąk śmierci, niezłomnej wierze, pracowitości i pragnieniu zadośćuczynienia za to, co dał mu los. A także o tym, że warto walczyć o własne marzenia. Nawet w sytuacji pozornie beznadziejnej."Bieg po życie" jest autobiografią.Podczas czytania tej książki byłam pełna podziwu, że główny bohater, Lopepe, nigdy nie tracił wiary w Boga. Nawet mogłabym powiedzieć, że ta wiara z dnia na dzień w nim się pogłębiała. Lopepe cały czas wiedział, że może być tylko lepiej.Kolejnym plusem tej książki jest jej przesłanie. Dzięki tej powieści zrozumiałam, że mimo przeciwności losu, należy dążyć do spełnienia własnych marzeń.Za dobrą stronę lektury sądzę opisy w niej zawarte. Są one szczegółowe. lecz nie za długie, dzięki czemu można je sobie prosto wyobrazić. Ja czytając i wyobrażając sobie to wszystko, niemal się popłakałam.Pochodzący z Sudanu Południowego Lopez, kiedy został zaadoptowany przez amerykańską rodzinę, wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam nie wiedział takich rzeczy jak: wyłączyć światło w pokoju czy ustawić ciepłą wodę pod prysznicem. Musiał się wszystkiego uczyć jak małe dziecko, a przecież wcale nim nie był.Dzięki książce pdf zainteresowałam się życiem Lopeza Lomonga. Teraz znam jego historię i wiem kim jest. Jeśli po raz następny zakwalifikuje się na Igrzyska Olimpijskie, które odbędą się w 2016 roku, na pewno będę je oglądać z nadzieją, że ujrzę jego, Lopeza Lomonga.Chciałabym Wam polecić tą książkę, bo ma ona coś w sobie, co może przemienić Wasze życie. Moje na przykład odmieniła. Zrozumiałam, że warto dążyć do postawionego sobie celu, bez względu na to, co się wokół ciebie dzieje.Polecam i zachęcam Was do zapoznania się się z tą lekturą.Inne recenzje (w tym ta): http://miedzy--stronami.blogspot.com/
Zawsze ciągnęło się za mną pewne poczucie... nieuchronności, to prawdopodobnie dobre słowo. Gdy tylko zaczęłam rozumieć świat i siebie pojęłam, że w naszym życiu nie ma samych zwycięstw. To jest wyżej wspomniana nieuchronność, ponieważ nieważne jak człowiek się zaprze, jeśli coś ma się zepsuć i pójść źle... cóż, ręczę, że tak się stanie. Jednak nigdy nie patrzyłam na drugą stronę metalu, która jest równocześnie cudowna i straszna. Piękna, bo jedna porażka, czy również niepowodzenie nie oznacza, że nie mamy więcej szans na sukces. Strach rodzi się ze świadomości, że praca nigdy się nie kończy, że odpowiedzialność i krańcowa duma z naszej wygranej spoczywa, w znacznej części, na naszych barkach. Sumując, czy tego chcemy, czy nie wszystko w naszych rękach. Oczywiście, zanim dostrzegłam, że świat nie kończy się z powodu jednego złego dnia minęło trochę czasu i wiele, dużo łez rozczarowania. Doszłam do tego powolutku, choć nawet teraz nie do końca pogodziłam się z tym, że, wbrew powszechnej opinii, nie jestem taka idealna i idealna. <żart, żart, bez spiny>Zawiało trochę powagą z racji człowieka, który jest bohaterem książki i naszym przewodnikiem przez własną historię.Jak wspomniałam, rozczarowanie stale mi towarzyszy i zanim przejdę do innych spostrzeżeń, muszę napisać, co sprawiło, że książka ebook nieustanna się moją świętością, a Lopez Lomong herosem z wyobraźni. Była to jego jedna, jedna z wielu cudownych, cecha. Ten człowiek jest stuprocentowym realistą na pograniczy optymizmu, który każde niepowodzenie w swoim życiu, każdy wybój na drodze, którą musiał przebyć traktował ze stoickim spokojem i wiarą. Wiedział, że wszystko ma przyczynę, a jego zadaniem jest tylko biec. Biec ile sił w nogach, żeby nadążyć za wózkiem golfowym Pana Boga.Z piekła Sudanu na olimpijskie arenyNie będę uderzać Was w twarz spoilerem. Napiszę po prostu, że już w młodości wykazał się nieprawdopodobną siłą i uporem. Chwycił się własnych marzeń, wgryzł w nie, trochę poszarpał i zaczął realizację. Nie znając języka spisał esej po angielsku, nie mając butów biegał dziennie 30 km., nie czyniąc nikomu wyrzutów przyjmował własny los. Z wysoko podniesioną głową stawał naprzeciwko śmierci, głodu, nauki, zwycięstwa i miłości. Każdemu opowiadał o własnych postanowieniach, zdobywał cudze serca i pomoc, by w końcu trafić do Pekinu. Lecz na tym nie zakończyła się jego podróż, umysł stale pracował, tworzył i sycił się kolejnymi planami.Lopez Lomong został człowiekiem spełnionym, ale nie osiadł na laurach. Otrzymał dyplom, ożenił się, stał dumą własnych bliskich, założył fundację charytatywną i nie porzucił własnych pasji. Czy to nie piękne? Człowiek, który całą własną osobą głosi świadectwo. Zaimponował mi, stał się moim bohaterem i wspaniałą motywacją, żeby nigdy się nie poddawać i nie wątpić w marzenia.
Pozwólcie, że zabiorę Was dziś do pogrążonej w wojnie Afryki. To stamtąd przybył do Stanów Zjednoczonych Lopez Lomong, amerykański lekkoatleta specjalizujący się w biegach średnich i długich. Usiądźcie komfortowo i posłuchajcie.Lopepe (zwany tak pieszczotliwie przez matkę) został porwany przez sudańskich rebeliantów, gdy miał 6 lat. Był zbyt mały, by szkolić go na żołnierza. Porywacze spisali go na straty. Chłopczyk każdego dnia spoglądał na to, jak jego przyjaciele umierali z wycieńczenia w małej chatce wypełnionej fekaliami. Lopeza czekałby taki sam los, gdyby nie trzej "aniołowie stróże", którzy pomogli mu uciec z tego piekła.Chłopiec trafił do obozu dla uchodźców w Kenii. Na długie lata jego domem nieustanna się Kakuma. Szansą na nowe, lepsze życie okazał się dla niego wyjazd do Ameryki. Tam Lopez znalazł szczęście i nową rodzinę. Za oceanem spełnił również własne marzenia o karierze lekkoatlety. Z małego i przestraszonego chłopica w brudnym odświętnym ubranku stał się chorążym, który wniósł flagę Stanów Zjednoczonych na olimpiadzie w Pekinie.Kiedy następnym razem zamówię książkę do recenzji, poproszę pana Oskara o dołączenie do niej paczki chusteczek. W trakcie lektury po moich policzkach dużo razy płynęły łzy. Płakałam, gdy czytałam o niedoli małego Lopeza, wzruszyłam się, gdy czytałam o jego potyczce o wyjazd do Ameryki. Ocierałam łzy także w momencie, gdy wnosił flagę na ceremonii rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Byłam wówczas bardzo dumna z Lopeza. Już wiem, co czują matki, gdy obserwują własne dzieci podczas publicznych występów. W trakcie żadnej lektury nie towarzyszyło mi takie uczucie. Lopepe to prawdziwy wzór do naśladowania. Niewielu ludzi może poszczycić się taką wolą potyczki jak on.Lopez opowiada własną historię w bardzo wciągający sposób. Z książki wyłania się obraz bardzo serdecznego i wygadanego mężczyzny. Lopepe daje czytelnikom kluczowe przesłanie. Pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych. On miał umrzeć. Dla rebeliantów był tylko kolejnym darmozjadem do wykarmienia. Jego śmierć by ich nie obeszła. Lopez postanowił jednak zawalczyć. Chciał biegać i udało mu się to. Miał odwagę zawalczyć o własne marzenia. Nie przeszkadzało mu to, że nie zna angielskiego. Jestem dla niego pełna podziwu. Jeśli kiedykolwiek pomyślę, że nie potrafię czegoś zrobić, przypomnę sobie jego historię. Tę książkę napisało samo życie. Fakt, miejscami, zwłaszcza na początku, gdy wraz z Lopezem znajdujemy się jeszcze w Afryce, zdarzają się dość brutalne opisy. Warto jednak zapoznać się z tą historią. To wzruszająca opowiadanie o potyczce z przeciwnościami i sile marzeń. Jeśli nie interesujecie się sportem, nie zrażajcie się do tej opowieści. Sport jest w niej tylko tłem. Pozwólcie Lopezowi opowiedzieć własną historię. Niech stanie się ona dla Was inspiracją w potyczce o marzenia.
Gotowi do biegu ...Start! Złapcie za książkę i wybierzcie się w maraton przez strony, dopóki nie dotrzecie do mety. Jest to maraton o najwyższą stawkę, to Bieg po życie.. Narodził się w pochłoniętym wojną domową Sudanie Południowym ... W wieku 6 lat został porwany przez rebeliantów i osadzony w obozie ... Po jakimś okresie wraz z 3 towarzyszami niedoli uciekł i biegł przez 3 doby bez chwili wytchnienia ... Podczas lektury nie mogłem wyjść z podziwu, że bohater pomimo takich traumatycznych przeżyć nie utracił wiary w Boga, właściwie ta wiara się pogłębiła w nim.Nie zatracił również nadziei, w to,że kiedyś przecież musi być lepiej. Przekonania i wyznawane wartości doprowadziły go do tego, czego zawsze pragnął. Przedostał się do Stanów Zjednoczonych, został olimpijczykiem, spełnił własne marzenia. Prócz poruszającej opowieści, otrzymałem coś jeszcze. Jeżeli jest coś do czego dążysz, to mimo przeciwności losu,nie zbaczaj z raz obranej drogi. Musi się udać! Lopez Lomong i Jego opowiadanie są tego najlepszym przykładem. Wydawnictwo SQN dziękuję za udostępnienie mi tej pozycji.
Historia Lopeza Lomonga jest jedyna w swoim rodzaju. Próba mojego wprowadzenia Was w jego historię z całą pewnością będzie nieudolna (więc wybaczcie) i nie ma możliwości, żeby oddawała w taki idealny sposób wszystkie uczucia Lopeza. Lopez Lomong jest amerykańskim sportowcem- lekkoatletą. Na co dzień ze sportami wykonywanymi zawodowo mam bardzo niewiele wspólnego- ani żadnego nie uprawiam, ani również nie przepadam za oglądaniem ich w telewizji- strasznie mnie nudzą. Raz na jakiś czas obejrzę mecz siatkówki i na tym się kończy moja przygoda ze sportem. Szczerze mówiąc nie wiem czemu sięgnęłam po tę pozycję. Najbardziej zaintrygował mnie tytuł i okładka- i to prawdopodobnie tyle. Na początku mojej przygody z książką Lopeza martwiłam się, że to jednak nie to, czemu sięgnęłam po książkę zahaczającą o sport, skoro zupełnie mnie to nie interesuje, a do tego byłam przekonana, że w pewnym momencie ta historia zrobi się nudna, że wydarzenia będą w kółko przypominane. Myliłam się. I to ogromnie. Książka ebook nie jest przeznaczona wyłącznie dla wielbicieli sportu, lekkoatletyki czy Lopeza. Jest doskonała dla każdego- dla małych i dużych, dla dziewczyn i mężczyzn. Myślę, że każdy z nas znajdzie w niej coś innego, co wpłynie na postrzeganie otaczającego nas świata w nieco innym świetle. Każdy wyciągnie nieco inne wnioski.Mnie książka ebook nauczyła bardzo wiele, siedzi mi w głowie od czasu, kiedy skończyłam ją czytać. A przypominając sobie przeżycia Lopeza, zbierają mi się łzy w oczach. Książka ebook napisana jest bardzo łatwym mową i dynamicznie się ją czyta, dodatkową zaletą jest chronologia- wszystkie wydarzenia uporządkowane zostały w czasie, przez co również nie pojawiają się żadne niejasności i nieścisłości. Dodatkowo niektóre historie Lopeza fizycznie nie pozwalają się oderwać od książki. Zdarzało się, że siedziałam jak zaczarowana, nie słysząc nawet dzwoniącego telefonu. Mniej więcej w środku książki znajdują się fotografie z opisami, na których możemy zobaczyć Lopeza i jego przyjaciół w różnorakich okolicznościach.Lopez narodził się w pochłoniętym wojną domową Sudanie. Historia rozpoczyna się od porwania grupy dzieci, które umieszczone zostają w obozie i (w zależności od wieku) szkolone na żołnierzy albo również przetrzymywane dopóki co bez żadnego celu. Okrutne warunki nieustanny się częścią nowego życia Lopeza. W obozie poznał trzech chłopców, starszych od niego, pochodzących z tej samej- Kimotong. Obiecali mu, że zaopiekują się nim i pomogą mu wrócić do rodziców. "(...) chata przemieniła się w kloakę. Poczułem w nozdrzach powietrze po raz pierwszy, odkąd zostałem wyrzucony z ciężarówki z opaską na oczach. Niemal zapomniałem, jak pachnie."Bezpośrednio do rodziców nie trafił, lecz koniec końców odnalazł świeżych i to nie byle gdzie- w Ameryce. Jako bardzo wierzący chłopczyk całą nadzieję na zmiany pokładał w Bogu, który nie dość, że pomógł mu wydostać się z sudańskiego piekła, to umożliwił podążanie za marzeniami i spełnianie się w tym, co lubił najbardziej. Stał się zawodowym biegaczem, niejednokrotnie biegał w barwach Stanów Zjednoczonych, zdobywając medale. "Dziesięć lat po tym, jak rebelianci wyrwali mnie z ramion mojej matki, w końcu znalazłem miejsce, które mogę nazwać domem."Po takiej lekturze, jedyne co miałabym ochotę zrobić to wyściskać Lopeza, za jego siłę i wiarę. Za wytrwałość i odwagę. Za to, że udostępnił zupełnie obcym sobie ludziom element własnego życia, chcąc tym samym pomóc pozostałym dzieciom, których życie nie jest usłane różami.Moje "streszczenie" książki jest bardzo krótkie, lecz to głównie przez to, że nie chcę tej części z Was, która ma zamiar sięgnąć po tę pozycję, psuć jej czytania.Mam nadzieję, że książka ebook zaskoczy Was tak samo jak mnie. I pokochacie ją równie mocno.
Jeśli ktoś interesuje się lekkoatletyką i olimpiadami ten z pewnością słyszał o Lopezie Lomongu. Ja pamiętam go dzięki jego charakterystycznemu imieniu. To olimpijczyk. W Pekinie niósł flagę Stanów Zjednoczonych. Z pewnością jednak mało kto wie jaką traumatyczną historię przeżył. Omówił własne życie, żeby pomóc innym i zebrać pieniądze na fundację pomagającą Sudańczykom. Lopez narodził się w małej sudańskiej wiosce i w wieku sześciu lat został z niej porwany. Razem z trzema kumplami uciekł z obozu. Bez odpoczynku biegł przez trzy doby. Tak zaczęła się jego podróż do olimpiady w Pekinie. Dawno nie czytałam tak inspirującej i motywującej książki. Została tak ciekawie napisana, a historia jest na tyle wciągająca, że w trakcie jej czytania do razu miałam ochotę wstać i wziąć się z życiem z bary. Marzenia mogą się spełnić jeśli tylko będziemy w nie odpowiednio mocno wierzyć. To zostało dużo razy przez tego człowieka udowodnione. Jest tutaj narracja pierwszoosobowa, a więc czujemy się jakbyśmy uczestniczyli w spowiedzi bohatera z całego jego życia. Afryka to stale ogromnie zacofany kraj, czasami aż otwierałam oczy ze zdumienia gdy to czytałam. Organizacje mające na celu pomoc robią to w sposób nieprzemyślany i jeszcze szkodzą. Fundacja Lopeza ma na celu inne wartości. Widać jego ogromne zawierzenie Bogu. Lopez pokłada w nim olbrzymią wiarę. Warto walczyć o własne cele i marzenia. Dużo razy byłam wzruszona podczas czytania jego słów. Zobaczyłam też, że Afrykańczycy to zupełnie inna kultura i mentalność. Przeżywają szok gdy widzą nasze bogactwo i rozrzutność. My nie szanujemy tego co mamy tak jak oni. Prócz wyjątkowo wzruszającego i inspirującego świadectwa człowieka pełnego wiary otrzymałam coś jeszcze. Piękne wydanie. Chylę czoło przed wydawnictwem. Okładka jest magiczna i minimalistyczna. Dopracowana tak samo jak wnętrze i wstęp do każdego rozdziału. Tak przyjemnie mi się ją czytało, że zajęła mi tylko jeden dzień. Jeden, lecz ta motywacja zostanie na dłużej.
Lopez Lomong w wieku 6 lat został porwany przez sudańskich rebeliantów, gdy wraz z rodzicami modlił się w kościele. Brutalnie wyrwano go z objęć matki i razem z innymi dzieciakami wrzucono do ciężarówki. Około osiemdziesięcioro dzieci zamknięto w małej chacie i raz dziennie karmiono sorgiem zmieszanym z piaskiem. Starszych chłopców rebelianci zabierali codziennie na ćwiczenia, żeby zrobić z nich żołnierzy. Najmłodsze dzieci, takie jak Lopez, były za małe na szkolenie, więc pozostawiono je zamknięte w chacie. Umierały każdego dnia w ciemnym pomieszczeniu bez okien, bez świeżego powietrza, w odorze fekalii.Czasem poszukiwał przyjaciela, którego poznał dzień wcześniej i po chwili dowiadywał się, że nie żyje.,,Na początku myślałem, że ci chłopcy śpią, co mnie trochę dziwiło, ponieważ w tych warunkach ciężko się spało. Kiedy jednak przyjrzałem się im bliżej, okazało się, że ci śpiący chłopcy w ogóle się nie ruszają. Byli martwi. nigdy wcześniej nie widziałem martwego chłopca. Chciało mi się płakać, lecz nie miałem odwagi. Siedziałem i spoglądałem przerażony, zastanawiając się, czy niebawem i mnie spotka podobny los."Lopepe (Szybki-jak nazywano go w domu) z pewnością podzieliłby los przyjaciół, gdyby nie trzech starszych chłopców, którzy zorganizowali ucieczkę i zabrali go ze sobą. Wszyscy przez trzy dni i trzy noce biegli bez wytchnienia przez sawannę. Wydawało im się, że biegną w kierunku domu, do wioski Kimotong, lecz dobiegli do granicy z Kenią i trafili do obozu dla uchodźców. Lopez spędził w nim dziesięć lat zanim trafił poprzez adopcję do rodziny Barbary i Roberta Rogersów w Stanach Zjednoczonych. Dzięki adopcji odmieniło się jego życie.Lopez Lomong biegał codziennie na farmę taty, pomagał mamie w kuchni, bawił się z dziećmi. Każdego dnia czuł miłość rodziców i był szczęśliwym chłopcem. Wydarzenia jednego dnia pozbawiły go dzieciństwa i rodziny. Przeżył dzięki trzem ,,aniołom stróżom", jak nazywał starszych kolegów, którzy biegli z nim na plecach, gdy on już nie mógł stanąć na poranionych, zakrwawionych stopach.W obozie dla uchodźców w Kakumie biegał codziennie 30 kilometrów, żeby móc potem zagrać na boisku szmacianą piłką. Bieganie pozwalało mu uciec od codzienności życia w obozie, którego nie można było opuszczać. Gdy biegł nie myślał o pustym brzuchu, o własnej niełatwej sytuacji, o ,,nurkowaniu" w śmieciach w poszukiwaniu resztek jedzenia wyrzucanych raz w tygodniu przez pracowników ONZ-etu. Bieganie było jego terapią i metodą na to, by nie zwariować. Pozwoliło mu nie tylko ocalić życie, lecz także spełnić marzenia i wystartować w igrzyskach olimpijskich.,,Bieg po życie" to prawdziwa i przejmująca opowiadanie o walce, by przetrwać; o wierze małego chłopca pozwalającej mu wyrwać się z wrót piekieł, gdy już nie było ratunku. Lopez Lomong pokazał, jak dzięki odwadze i ciężkiej pracy można odmienić własny los i zrealizować marzenia. W Kakumie lekcje odrabiał pisząc patykiem na piasku, w Stanach Zjednoczonych skończył college. Nie miałby takiej szansy, gdyby nie ludzie dobrej woli, którzy zaangażowali się w pomoc zagubionym chłopcom z Sudanu.Ta książka ebook prezentuje jak duże są różnice kulturowe i cywilizacyjne pomiędzy Afryką a USA. Lopez po przyjeździe do Syracuse nie wiedział, jak wyłączyć światło w pokoju, czy ustawić kurek z wodą pod prysznicem. Musiał nauczyć się wszystkiego jak małe dziecko.,,Bieg po życie" to emocjonująca lektura, przy której wrażliwe osoby będą płakać. O historii Lopeza Lomonga nie da się zapomnieć, ona będzie żyła w duszy wszystkich osób, które ją przeczytają.http://magiawkazdymdniu.blogspot.com/
Już dawno żadna książka ebook mnie tak nie wzruszyła. To cudowna historia o przeniesieniu się z piłka do nieba. Historia chłopca, który stał się biegaczem i pobiegł po lepsze życie w USA. Lopez Lomong to wyjątkowa osobowość, silny charakter, jego przykład prezentuje iż warto walczyć o marzenia, zawsze bez względu na sytuację. Przyjemnie czytająca się, przyjemna lektura nie tylko dla wielbicieli sportu lecz także każdego mola książkowego, polecam!
Przed lekturą "Biegu po Życie" nie miałem pojęcia kim jest Lopez Lomong. Teraz wiem, że nie zapomnę tego nazwiska do końca życia. Trudno stwierdzić, czy jego autobiografia to książka ebook sportowca. Raczej jest to historia życia człowieka, dla którego początkowo bieganie było tylko ucieczką od głodu i nędzy, w której żył, a dopiero potem zmieniło się w sport. Jak stwierdza sam Lopepe, do 16 roku życia jedynym sportem, który go interesował była piłka nożna. Dopiero po przybyciu do USA i przyłączeniu do szkolnej ekipy biegów przełajowych, bieganie stało się dla niego szansą wyjazdu na Igrzyska Olimpijskie. Najbardziej szokujące nie są jednak opisy żmudnych i męczących treningów (jak w innych biografiach), a opisy życia w Kakumie, obozie dla uchodźców w Kenii czy również różnic kulturowych między "Zachodem" a Afryką... Trudno napisać więcej, żeby nie zdradzać fabuły, lecz jest to jedna z tych książek, które obowiązkowo należy przeczytać - nie tylko będąc kibicem, lecz też zwykłym człowiekiem. W skali od 1 do 10 daję 11. Każdy kto przeczyta tą książkę będzie po jej lekturze poruszony.
Przyznam szczerze, że przed lekturą książki nie miałam pojęcia, kim jest Lopez Lomong. Starczył jednak rzut oka na okładkę, krótka zapowiedź treści a także słowa „Z piekła Sudanu na olimpijskie areny” bym oddała się czytaniu bez reszty. Bardzo mocny początek jest największą siłą i atutem tej książki. Historia Lopeza wciąga i bardzo porusza. Nie może być inaczej, gdy czyta się o sześcioletnim dzidziusiowi porwanym z rąk matki przez rebeliantów w trakcie wojny. Nie można pozostać obojętnym poznając historię utraconego dzieciństwa, potyczki o przetrwanie, ucieczki przez sawannę, wieloletniego pobytu w obozie dla uchodźców i adopcji, która dała nową rodzinę i nowe życie w Ameryce.„Wojna jest zawsze o dużo gorsza dla biednych niż dla bogatych. Zawsze.”Opowieść Lopeza nie tylko porusza, lecz też przywraca wiarę w ludzi. Amerykańska para nieustanna się rodzicami Lopeza, lecz to nie ich miłość i życzliwość dotknęła mnie najbardziej. Szczególnie uderzyło mnie wyjątkowe przywiązanie dzieci w Afryce do siebie nawzajem. Obcy chłopcy ocalili Lopezowi życie, tylko dlatego, że byli z tej samej wioski. Zabrali go ze sobą uciekając rebeliantom, choć sześciolatek mógł ich przecież spowolnić. My w Polsce nierzadko nie znamy nawet bliskich sąsiadów, a dla Afrykańczyków jedna wioska jest synonimem jednej rodziny. Postawa tych chłopców to niezapomniana lekcja człowieczeństwa.Sport w całej tej historii jest tylko tłem. Tu nie chodzi o wyniki, medale i triumfy. Bieganie w życiu Lopeza nigdy nie miało takiego celu. Było metodą na wyrwanie się z rąk żołnierzy, a także ucieczką od kłopotów dnia codziennego. Później, kiedy przemieniło się w sport - w kategoriach, jakich rozumiemy – stało się drogą do pomocy tym, którzy mieli mniej szczęścia od niego. Lopez Lomong nie zapomniał, bowiem nigdy o tych, którzy zostali w dalekiej Afryce. To czyni jego historię jeszcze bardziej niesamowitą.„Stres czuje się, kiedy próbuje się tak rozdzielić przydział żywności, żeby wystarczył na trzydzieści dni. Stres jest wtedy, kiedy spogląda się jak przyjaciele umierają na malarię, i nie przestaje się myśleć o tym, kto będzie następny. […] Bieg, nawet mistrzostwa, nie są w stanie mnie zestresować.”Czytając tę książkę dowiecie się, co oznacza imię Lopepe, jakim nazywali go rodzice, jak Lomong określa własnych wybawców, a także, co stało się z chłopcami, którzy ocalili mu życie. Lopez zdradzi Wam, czym było dla niego bieganie, gdy jeszcze nie wiedział, że można je traktować, jako sport, który biegacz sprawił, że zapragnął wystąpić na olimpiadzie a także jaki cel miały biegi trzydziestokilometrowe praktykowane w obozie dla uchodźców.Odkryjecie, dlaczego mieszkając w Afryce uważał, że w „Ameryce musi być jak w niebie”, jaki plan chciał zrealizować po dotarciu do USA i jak tłumaczył sobie biały kolor skóry Amerykanów. Przeczytacie, dlaczego w Stanach Zjednoczonych spał początkowo z włączonym światłem, dlaczego zaczął ćwiczyć bieganie, kiedy jego „złudzenia o Ameryce, jako krainie pokoju zostały zburzone” i kiedy poczuł, że Ameryka jest jego prawdziwym domem.Dowiecie się, co oznaczało dla niego wejście do ekipy olimpijskiej, jaką nazwę nosi czwarte okrążenie biegu na 1500 metrów, która chwila była najwspanialszą w jego życiu, jak również, co słowo „jenga” znaczy w języku suahili. „[…] życie nauczyło mnie, że nie można nie wierzyć w niemożliwe.”Książka Lopeza Lomonga, to historia olimpijczyka, w której sport nie odgrywa pierwszoplanowej roli. To lektura pokazująca realia życia w Afryce. Obnażająca skutki wojny dla zwykłych obywateli. Książka, która uświadamia, jak olbrzymimi jesteśmy szczęściarzami i bogaczami mając dach ponad głową, rodzinę i jedzenie, bez doświadczenia strachu i wojny. Powinien ją przeczytać każdy, bez względu czy interesuje się sportem, czy również nie. Po lekturze historii życia Lomonga już nigdy nie spojrzycie na uchodźców wojennych w ten sam sposób, co dotychczas. „[…] kiedy biegłem, byłem jedyną osobą, która miała kontrolę ponad moim życiem.”