Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Najwieższa opowieść twórcy serialu "Downton Abbey" i laureata Oscara za scenariusz do "Gosford Park" Roberta Altmana. Rok 1815. W przededniu walki pod Waterloo w Brukseli odbywa się bal na cześć dowódcy wojsk brytyjskich, księcia Wellingtona. Prócz brytyjskiej arystokracji i oficerów uczestniczy w nim dostawca wojskowy James Trenchard z małżonką a także córką. Ich obecność, choć dla elit bulwersująca, nie jest przypadkowa. Nim jednak bal się skończy, Sophie przeżyje najstraszliwsze chwile swego życia, a oficerowie ruszą na pole bitwy, gdzie wielu z nich zginie, stale w mundurach galowych, w których opuścili bal. Londyn, ćwierć wieku potem – stolica zmienia oblicze pod rządami młodziutkiej królowej Wiktorii. Powstają nowe rezydencje, nowe dzielnice elit, takie jak Belgravia, miasto rozkwita. Arystokracja, chcąc nie chcąc, coraz częściej musi przyjmować na salonach coraz bogatszych nuworyszy. Pilnie strzeżona sekret łącząca dwie rodziny z tych oddzielonych przepaścią światów tylko czyha, by wywrócić do góry nogami życie bohaterów. Ambicja, zawiść, gniew, chciwość, życzliwość, bezinteresowność – a przede wszystkim miłość – te emocje zawsze kierowały ludzkimi poczynaniami... Ta historia wydarzyła się dwa wieki temu, a mimo to jej bohaterowie nie różnią się tak bardzo od nas.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Belgravia |
Autor: | Fellowes Julian |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Marginesy |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
1815, Bruksela. Kilkadziesiąt kilometrów za miastem rozgrywa się wojna, w stolicy zaś trwa bal na cześć księcia Wellingtona. Większość z uczestniczących na nim żołnierzy zginie następnego dnia w walce pod Waterloo. Wygrana okraszone jest tragedią rodzin, w tym Sarah – w walce traci życie jej ukochany. Ta śmierć jest początkiem dramatów jej bliskich. Ćwierć wieku potem rodzina Tranchardów mieszka w Londynie. Prowadzi spokojne życie, gdzieś w tle siły nabiera konflikt na linii ojciec-syn, a na życie domownikiem ciągle kładzie się cieniem śmierć Sarah, jednak codzienność toczy się swoim nudnym, powolnym tempem. Aż do dnia, gdy Anna, matka zmarłej dziewczyny, decyduje się wyjawić ciążący jej tajemnica lady Brockenhurst. Tym samym mimowolnie splata te dwa różnorakie rody, łącząc ich losy. „Belgravia” to taka soap-opera tyle że z realiami przeniesionymi do czasów wiktoriańskich. Napisana została z rozmachem – jak na taką objętość dziwi ilość wątków, jaką potworzył Julian Fellowes, choć oddając sprawiedliwość autorowi, wszystkie rozwinął i nie pozwolił, żeby któryś z nich pozostał jedynie zarysowany. Przypomina nieco „Downton Abbey” – do tego serialu Fellowes pisał zresztą scenariusz – lecz jeszcze z czasów zanim w tej produkcji absurd zaczął gonić absurd. A zatem – intrygi, tajemnice, zdrady, miłości, romanse i tragedie, a wszystko to podane w oprawie wytwornych manier, konwenansów i nawiązując do opowieści, w których żyjący w epoce wiktoriańskiej się zaczytywali. Kto by jednak spoglądał na te powiązania „Belgravii” z soap-operą, skoro liczy się, jaki jest wynik końcowy. A ten jest jak najbardziej satysfakcjonujący – opowieść Juliana Fellowesa czyta się. W zasadzie to nie czytelnik przekłada strony, to strony płynnie się zmieniają, historia snuje się powoli swoim rytmem i ani się człowiek obejrzy, a wątki zamykają się, dzieje dopełniają i książka ebook kończy się. W tej płynności czytania, płynności historii i w zasadzie łatwości zostania pochłoniętym przez lekturę, wielka zasługa jest języka jakim Julian Fellowes się posługuje. Sam wywodzi się z rodziny arystokratycznej, cały tytuł ma z cztery razy dłuższy od nazwiska, który widnieje na jego książkach, zna więc tradycje, zwyczaje, słowem cały świat arystokracji od poszewki. I umie ten świat przekazać – to czuć podczas lektury. Nie wyjaśnia, nie tłumaczy rzeczywistości, do której wrzuca czytelnika, a jednak nie potrzeba żadnych objaśnień, przypisów czy gorączkowego sprawdzania u wujka Google’a, ponieważ odbiorca książki czuje się jak w domu. Jakby wracał z dalekiej podróży do starego, uporządkowanego świata, może trochę przykurzonego, lecz nieobcego mu. Większość nazw, jakimi posługuje się Fellowes, może nie są słynne czytelnikowi, jednak twórca rzuca nimi w taki sposób, że ten ma wrażenie, że rozumie, ponieważ przecież brzmi to jak coś oczywistego, nie jak jakaś czarna magia. Oprócz tego w „Belgravii” wszystko zostało idealnie rozplanowane – a zatem twórca z gracją buduje kolejne wątki, element zostawiając na dalszym planie, żadnego jednak w ostatecznym rozrachunku nie gubiąc. Jeśli wspomina jakąś postać, jakieś wydarzenie to z pewnością nie zapomni o tym – czego dowodem jest finał, gdzie wszystkie fragmenty trafiają na własne miejsce w układance. Więc może i ma się skojarzenia z operą mydlaną, lecz z operą mydlaną przemyślaną, z góry zaplanowaną, tak by nic się nie zgubiło, nic nie pozostało zawieszone w próżni zapomniane albo przemilczane, ponieważ gdzieś po drodze zgubiło własny sens. „Belgravia” to książka ebook dla tych, którzy tęsknią za dawną, minioną już epoką. Na tym pragnieniu nieźle zarabia cały duży dział powieści, nawiązujących do fenomenu „Downton Abbey”, lecz Julian Fellowes ze własnymi powieściami [prócz „Belgravii” spisał dopóki co jeszcze dwie inne] wyróżnia się tym, że ową epokę wraz z jej zwyczajami zna. Może nie bezpośrednio te czasy [byłoby to niemożliwością], lecz w ich duchu musiał być wychowany, a to w połączeniu z darem opowiadania daje mieszankę jak najbardziej satysfakcjonującą.
Szczerze? Wciągnęło mnie totalnie. Czytało się z czystą, niewymuszoną przyjemnością, rozbawieniem i cieniem niepewności w sercu. Tak jak przy oglądaniu Downton Abbey. Uwielbiam takie klimaty, a ta opowieść jest dla mnie doskonałym spełnieniem tego, czego oczekiwałam. Rzecz jasna Belgravia to nie jakaś perełka. Nie wyróżnia się w jakiś spektakularny sposób, nie zawiera tak fascynującego romansu jak Lady Mary z Matthew Crawleyem, nie jest napisana wybitnym językiem. To stale opowieść historyczna pisana współczesną ręką, mało przypominająca ciężką, społeczną prozę Wiktorianów. To niezobowiązująca, lekka, komfortowa jak rozchodzone buty rozrywka, nie pozytywizm; nie znajdziemy tu tematu biedoty, gwałtów, tragedii życiowych, ważkich dylematów moralnych, dyskusji o sztuce, polityki, wojny. Może i znajdziemy pewne dyskretne nawiązania do innych powieści, jak wspomina Daisy Goodwin w własnej recenzji, przede wszystkim do Thackeraya, nie usłyszymy ech Dickensa. To piękna, dobroduszna fasada, którą z przyjemnością zobaczyłabym w formie kolejnego serialu kostiumowego. Współczesna opowieść srebrnego widelca (tzw. silver-fork novel). No i co z tego? Chcę więcej! Element recenzji z: http://rozkminyhadyny.blogspot.com/2017/06/downton-abbey-w-dzielnicy-tortow-belgravia-fellowes.html
Autor serialu „Downtown Abbey” tym razem przenosi nas w świat XIX-wiecznych londyńskich salonów. Najpierw jest bal przed walką pod Waterloo a później jego konsekwencje przez kolejne ćwierć wieku. Czasy wiktoriańskie to poniekąd cudowna epoka, jaką sobie dzisiaj ciężko wyobrazić. Fantacje naszą wspomaga sprawne pióro autora i widzimy cudowny świat z czasów naszych powstań i represji po nich. Ponieważ to - warto wiedzieć - epoka Mickiewicza i Chopina. Pisarz nie szczędzi na opisów strojów i wnętrz posiadłości arystokratów, daje to możliwość dokładnego wyobrażenia sobie miejsca akcji. Do tego dochodzi konkretny narrator, dzięki któremu czytelnik wchodzi w świat powieści lepiej przygotowany. No i te dialogi, skrzące się intelektem, nierzadko brawurowe. Otrzymujemy w efekcie książkę współczesną, która i w tamtych latach zrobiłaby furorę.
Idealna książka, przenosi nas w inny świat, świat elegancji minionej epoki. Opowiadanie o tajemnicach i intrydze. Zalecam
Nastrojem wracamy w znajome i miłe rejony Downton Abbey.