Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Opowiadanie o Batmanie wyróżniona Nagrodą Eisnera. Batman, legendarna postać z przeszłości, jest szukany za morderstwo dokonane... w 2039 roku. Morderstwo nie byle kogo, ponieważ działającego w Gotham agenta federalnego. W tej sytuacji oddział najlepszych śledczych z Waszyngtonu rusza tropem podejrzanego. Tymczasem detektyw James Gordon, wnuk sławnego komisarza policji, rozpoczyna swoje śledztwo i odkrywa, że człowiek, którego wszyscy ścigają, nie powinien w ogóle istnieć. Mroczna opowiadanie o świecie pozbawionym prywatności. Świecie, w którym rządowe spiski są na porządku dziennym, funkcjonuje policja psychiczna, ludzie używają holograficznych identyfikatorów i nikt już nie pamięta, czym była idea „tajnej tożsamości” superbohaterów. Oto futurystyczna historia o rzeczywistości, w której wiadomo wszystko o wszystkich, ale pozostaje jedna niewiadoma: Batman! Autorem albumu jest amerykański scenarzysta i rysownik Paul Pope, laureat aż czterech Nagród Eisnera, pomiędzy innymi właśnie za "Batmana – Rok 100."
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Batman. Rok 100 |
Autor: | Pope Paul |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Egmont Polska Sp. z o.o. |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Mroczny Rycerz miał już dużo wcieleń. Fantazja twórców komiksowych doprowadziła go nawet do czasów prehistorycznych. Nic dziwacznego - Batman to idealna postać do przeprowadzania na niej eksperymentów. Tym razem obrońca Gotham odnalazł się w futurystycznej wizji świata. Batman: Rok setny, to zestaw opowieści, napisanych i zilustrowanych przez Paula Pope. Twórca wysłał Mrocznego Rycerza do całkiem innego Gotham, niż zwykliśmy widzieć na kartach komiksowych. To miasto jest obrazem, niezbyt zadowalającej, futurystycznej wizji świata. Mamy rok 2039 i tak, technologia cudownie się rozwinęła, lecz ,razem z nią, światem zawładnął autorytaryzm. W tym komiksie niemal wszystko, co kojarzy nam się z Batmanem, zostało wywrócone do góry nogami. Pierwszą scena przedstawia ucieczkę bohatera przed stadem psów. Nie jest to cudowny widok - nie za sprawą ran, jakich doznał Batman, lecz za sprawą rysunków. Chociaż zwykle o warstwie graficznej wspominam na końcu każdej recenzji, to w tym przypadku nie sposób zostawić tego elementu na później. Pope ma specyficzny styl rysowania i przyznam, że przy pierwszym zetknięciu trochę mnie to odrzuciło. Lubię klasyczną kreskę, realizm w wyglądzie ludzi, łagodne kolory. Tutaj otrzymałam zupełnie co innego. Rok setny to komiks mroczny, nie tylko pod wobec fabularnym, lecz - przede wszystkim - w warstwie graficznej. Najciekawsze jednak jest to, jak twórca przedstawił Batmana. Bohater nie jest nieskazitelny, nie jest wspaniały, nie walczy jakby, brał jakieś polepszacze. Mroczny Rycerz z roku 2039 cierpi, pod wpływem ran, męczy się, wciąż stęka i wzdycha. Jest tutaj obrany ze wszelkich superbohaterskich cech. To zwykły człowiek, który po prostu jest mądry i wyszkolony do walki. Przedstawienie go w ten sposób pozwoliło autorowi na to, aby zacząć operować inną cechą Batmana, której od jakiegoś czasu brakowało mi w komiksach z tym bohaterem. Pope stworzył postać, której przeciwnicy bohatera się boją - i mają powód. Batman tutaj przedstawiony jest, po prostu, brzydki. Ma spęczniałe usta, wykrzywioną twarz - wygląda jak starzec wciśnięty do ciała młodszego człowieka, z tym wyjątkiem, że podczas łączenia coś poszło nie tak i dostaliśmy taką hybrydę. Na początku myślałam, że to Bruce Wayne, zmieniony w wampira i właśnie dlatego dożył w takiej formie do tego roku. Moje wrażenie pogłębiał jedyny kadr, jaki znałam przed przeczytaniem tego komiksu, czyli Batman z wystającymi, ostrymi zębiskami. Niestety, uzębienie okazało się być sztuczną szczęką. No właśnie, kim jest Batman z Roku setnego? To zapytanie towarzyszy czytelnikowi przez cały czas śledzenia komiksowych wydarzeń. Robin nie jest żadnym ze słynnych nam towarzyszy superbohatera, kompanami Batmana okazują się być pani koroner a także jej córka, a Jim Gordon, który wygląda jak Gordon w każdym innym komiksie z Nietoperzem, okazuje się być wnukiem komisarza, którego znamy. To, kim jest człowiek w przebraniu, zastanawia nie tylko czytelników, lecz i agentów federalnych, którzy w komiksie próbują dorwać protagonistę. Dla nich Batman jest tylko miejską legendą, kimś, kto kiedyś podobno grasował w Gotham, lecz już dawno nie żyje. Ponieważ przecież nie może żyć aż sto lat, prawda? Cóż, i tak, i nie. Może będzie to dla niektórych zawodem, lecz to, kto kryje się pod maską, nie ma w tym komiksie najmniejszego znaczenia. Paul Pope nie spisał opowieści o Brucie Waynie, spisał ją o Batmanie, jako symbolu. Właśnie dlatego bohater nie ma żadnej historii, jest tajemnicą, skrzętnie skrywaną w starych zapiskach Jima Gordona i niemal ani razu nie pada jego imię i nazwisko. Brucem nazywa go tylko ówczesny komisarz Gordon, który jednak nie trudzi się, żeby wyjaśnić nam jak to możliwe, że Wayne mógł przeżyć aż tyle lat i nie zestarzeć się ani trochę. Losy się tak, bo tożsamość bohatera jest sprawą drugorzędną. Dopóki legenda Batmana istnieje, nie jest kluczowe kto nosi kostium. Ważne jest to, że mieszkańcu Gotham mają obrońcę. Ważna jest cała otoczka Batmana, w postaci kompana, którego zwie Robinem, wiernych doradców, którzy szepczą mu do ucha, kostiumu nietoperza, zmyślnych gadżetów a także strachu, jaki wywołuje w własnych przeciwnikach. Rok setny daje nam więcej pytań i niż odpowiedzi. Przez cały komiks mamy do czynienia z coraz to świeżymi tajemnicami. Niekiedy twórca pozwala nam coś odkryć, jak na przykład to, że Gordon, którego widzimy, nie jest Gordonem z pozostałych komiksów, lecz w większości bazuje na wielkiej niewiadomej. To właśnie najbardziej przyciąga do tego komiksu. Przeczytałam go z zapartym tchem, stosunkowo szybko, jak na mój zwykły czas czytania. Miałam nadzieję, że pod koniec dowiem się wszystkiego, a nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Nie czuję jednak zawodu po tej lekturze, czuję raczej rozbawienie na myśl, że dałam się wkopać w to odkrywanie tożsamości Batmana, a dostałam tylko prztyczek w nos. Recenzja powstała na potrzeby www.geekkochanajmocniej.pl i tam pierwotnie opublikowana.
To zdecydowanie najbardziej wyczekiwany przeze mnie komiks o Batmanie w ostatnich paru latach. W Stanach wydany dokładnie dekadę temu, zdążył przez ten czas stać się opowieścią kultową, a przede wszystkim jedną z najbardziej cenionych historii o Nietoperzu. Teraz możemy cieszyć się nim po polsku, a co równie kluczowe we idealnej edycji oferującej jeszcze trzy inne komiksy Paula Pope’a z tej serii.Rok 2039. Gotham City pod rządami federalnej policji FPC staje się świadkiem niezwykłego zdarzenia. Na ulicach miasta znów pojawia się on, Batman, Mroczny Rycerz, o którym już zapomniano. Dawno zaginiony ostatni superbohater. Jak wynika z akt funkcjonował przez kilka dekad od roku 1939, by później zniknąć i powrócić dopiero w roku 1986. Nie jest jednak możliwe by to stale ten sam człowiek krył się pod maską mściciela. A może jednak? Oskarżony o morderstwo funkcjonariusza, poraniony i ścigany przez wszystkie siły Batman staje do nierównej potyczki o odkrycie tego, co tak naprawdę losy się w Gotham. Jak przed laty nie jest jednak sam, ma pomocników: Robina a także pewną policjantkę i jej córkę.Tymczasem do śledztwa zaangażowany zostaje wnuk Jamesa Gordona, który wkrótce zauważa, jak bardzo rzeczywistość różni się od twierdzeń policji…„Rok setny” to nie klasyczny komiks o Batmanie. Świadczy o tym już samo nazwisko twórcy, który przede wszystkim pracuje ponad niszowymi komiksami artystycznymi, dla dużych wydawnictw przygotowując tylko okazjonalne pozycje. Dlatego każdy jego komiks jest znaczącym zdarzeniem na rynku, szczególnie, że kiedy Pope za coś się zabiera, to robi to w idealnym stylu. Tak również jest w przypadku tej opowieści nagrodzonej najistotniejszym komiksowym wyróżnieniem, nagrodą Eisnera (za Najlepszą Miniserię a także dla Najlepszego Scenarzysty/Rysownika), która daleka jest od tego, co na co dzień ma do zaoferowania „Batman”. Oczywiście z jednoczesnym oddaniem dużego hołdu całej jego tradycji.Jaka jest więc interpretacja tej postaci dokonana przez Pope’a? Mógłbym rzec, że zrobiona w stylu Marka Millara. Jest więc momentami brutalnie, a świat, który rozliczył się z kłopotami stale uciekających z Azylu Arkham superprzestępców, ocieka brudem, który łączy w sobie cyberpunkowe klimaty z tradycją noir. Batman przede wszystkim rozwiązuje więc zagadkę kryminalną, w której jest i trup i tajemnica, i całe mnóstwo mylnych tropów. Lecz sam też zagadkę stanowi – kim jest i dlaczego walczy ze złem? Czy to możliwe, że pod maską kryje się Bruce Wayne? Zapytania podsycają ciekawość, coraz bardziej wciągając w świetną, klimatyczną opowieść.Co więcej Pope w doskonałym stylu oddał hołd postaci i komiksowej tradycji, umiejscawiając zarazem przygody Batmana w konkretnych realiach czasowych. Działalność Bruce’a Wayne’a zaczyna się więc w roku 1939, czyli wtedy, kiedy opublikowany został pierwszy komiks z jego przygodami. Najistotniejsze wydarzenia z historii tej postaci także mają miejsce w latach, w których były publikowane – łącznie ze słynnym „Powrotem Mrocznego Rycerza” Franka Millera. Co interesujące udało się Pope’owi wyprzedzić nieco własne czasy, wspominając o roku 2016 w kontekście Batmana właśnie, a co warto zauważyć to właśnie teraz trwa publikacja „DK III” wspomnianego już Millera, pokazująca ostatni epizod działalności Mrocznego Rycerza po emeryturze. Wszystko zatacza więc koło, a wielbiciele postaci – jak i po prostu fani wspaniałych komiksów – są zachwyceni.Od strony graficznej „Rok setny” to typowa, bardzo charakterystyczna kreska. Rysunków Pope’a nie da się pomylić z żadnymi innymi, mroczne, nietypowo przedstawiające światło a także proporcje, czerpią nieco z mangi i amerykańskiej klasyki. Przede wszystkim jednak są po prostu znakomite. I idealnie pasują do opowieści o Batmanie.Na deser polskie wydanie proponuje trzy krótsze komiksy. W pierwszym z nich widzimy alternatywą wersję Człowieka Nietoperza żyjącego w Berlinie w roku 1939, w drugim (także nagrodzonym Eisnerem) jesteśmy świadkami potyczki z Jokerem, który chce zamordować Robina. Trzeci i ostatni, słynny nam już z „Batman: Black and White II” przedstawia irytację Batmana na złamany podczas potyczki nos. To jednak nie wszystko, ponieważ wśród pozostałych materiałów dodatkowych znajdziemy m.in. komentarze autora i całe mnóstwo szkiców. W skrócie: coś wspaniałego. Tak pod wobec jakości historii, jak i wydania.Dlatego jeśli lubicie komiksy, a nie macie jeszcze „Roku setnego” nie wahajcie się i sięgnijcie koniecznie. Warto pod każdym względem.