Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Wysmakowany album, w którym kartografia łączy się z literaturą, by zabrać czytelnika w niezwykłą podróż po pięćdziesięciu zagadkowych lądach. Portretując pięćdziesiąt odległych wysp rozsianych na pięciu oceanach, Judith Schalansky udowadnia, że atlas geograficzny to najbardziej poetycka z książek. Z pracowicie zebranych relacji historycznych i danych naukowych wysnuwa intrygujące literackie miniatury. Zestawiając je z subtelnymi, całostronicowymi mapami tworzy całość o wielkiej mocy oddziaływania na wyobraźnię, która zachwyci wszystkich fanów wyimaginowanych podróży. Pierwsza nagroda w konkursie „Najpiękniejsze Książki Roku 2009....
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Atlas wysp odległych. Pięćdziesiąt wysp, na których nigdy nie byłam i nigdy nie będę |
Autor: | Schalansky Judith |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Dwie Siostry |
Rok wydania: | 2014 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Niebywała książka. Podróż po zupełnie nieznanym.
Pozycja, która rozpala wyobraźnię! Historie, które dają do myślenia i prowokują do odkryć. Brak informacji jak tam się dostać :)
Szczególnie godne polecenia dla tych, którzy uwielbiają podróżować po dalekich miejscach i czasach z domu przy użyciu wyobraźni. Raczej 'filozoficzne' impresje niż geograficzne opisy wyjątkowych wysp. Pewnym minusem jest raczej pesymistyczny obraz 'odwiedzanych' punktów. Edytorsko bardzo dobre wydawnictwo.
Jedyne czego mi w tej książce pdf brakuje to zdjęcia, lecz z drugiej strony starciła by ona wówczas własną formę. Atlas bardzo elegancki, interesująca pozycja na upominek dla fanów podróży. Opisy poszczególnych wysp bajkowe i ciekawie napisane, lecz wg mnie za krótkie. Czuje sie niedosyt po przeczytaniu niektórych pozcyji.
na każdą z tych wysp powinien być tylko i wyłącznie bilet w jedną stronę. Taka wyprawa to droga bez powrotu, najbardziej skryte i ukryte marzenia te nawet ze snu nie zastąpią błękitu nieba, lazurowej wody i rajskiej zieleni...
Pewnego dnia wracam do domu z pracy nieco potem niż zwykle, a mój mąż siedzi rozwalony na fotelu i czyta i coś tam mówi do siebie pod nosem. Wymachuje mi jakąś książką pod nosem, coś pokazuje. Rozumiem jedynie pojedyncze słowa: linia brzegowa, wyspa, rzeka, szerokość geograficzna… Krzątam się po mieszkaniu i sprzątam zabawki, zbieram kubki i talerze. Również mruczę pod nosem jakieś brzydkie słowa. Całe szczęście, że mężowi udało się położyć dzieci spać. Tak, zdecydowanie jest to cud, aby dwójka dzieci spała w tym samym czasie. Chyba, że zbliża się armagedon, który całą siłą uderzy właśnie we mnie? Po kilku minutach mąż zdziwiony, że mnie widzi, że już wróciłam oświadcza:-Wiesz, prawdopodobnie zostanę tym podróżnikiem. Kupimy ten dom w lesie, który tak bardzo nam się podoba. Ja będę podróżował i pisał książki, a Ty będzie stale tłumaczyć. - Dobra. Lecz najpierw umyj podłogę w kuchni.Korzystam z okazji i siadam na fotelu. Biorę do ręki książkę, którą czytał mąż i po paru chwilach przepadam. Po prostu znikam wśród wód oceanów. Czuję wodę pod stopami. Staram się być cicho i nasłuchuję. Boję się otworzyć oczy. Wyłapuję znajome dźwięki, głosy. Niespodziewanie czuje chłód, jest prawdopodobnie -50 stopni, a ja jadę w jakimś zaprzęgu przed siebie. Powoli otwieram oczy i widzę, że jestem dość nieźle zaopatrzona w niedźwiedzie mięso. Całe szczęście, że zadbałam o dobre jedzonko, ponieważ inaczej mogłabym zginąć wśród tych lodowych gór, które mnie otaczają. Nie wiem gdzie jestem i dokąd zmierzam. Wszędzie jest biało, nie ma nigdzie kwiatów, nie widzę żadnych zwierząt. Nic. Biała karta. Wyspa Rudolfa.Przenoszę się na wybrzeża oceanu atlantyckiego i zmierzam dalej. Pewnie z podniesioną głową odkrywam lądy, które same mnie do siebie przyciągają, jakby skrywały w sobie jakąś tajemnicę. Może po to tu jestem, aby je odkrywać? Niespodziewanie czuję na nosie lekkie łaskotanie. O! coś spadło z nieba. Nie jest to deszcz, ani śnieg. Podnoszę oczy ku niebu i wszędzie widzę popiół. No tak, w końcu otaczają mnie 44 rdzawe kratery. Jak tu brzydko pachnie. Ku mojemu zdziwieniu nikt tu nie mieszka na stałe. Kable, kolory z wystrzelonych bomb, pociski, rozświetlone niebo. To tutaj zaczyna się wojna o niebo. Wyspa Wniebowstąpienia.Uciekam stad szybko. Byle jak najdalej. Biegnę przed siebie, a popiół całkowicie zasłania mi świat. Potykam się i wpadam do oceanu. Płynę jak szalona, by po morderczej potyczce usiąść na lądzie. Wątpię, czy mogę ten ląd nazwać stałym. Może za chwilę zniknie zalany przez wody? Może nawet nie istnieje na żadnej mapie? Może w ogóle go nie ma? Lecz ja jestem. Siedzę i łapczywie łapię powietrze. Rozglądam się dookoła, lecz nie mogę niczego dojrzeć. Jest tu ciemno, wszystko okryte mrokiem. Skraj skrajów. Zimno i mglisto. To tutaj znajduje się koniec świata. Na pewno. Wiem to. Wyspa Thule.A myślałam, że w końcu trafie do fantastycznego i romantycznego miejsca. A słysze jedynie jakieś dziwne ujadanie. Nie są to psy, ani ryby, ani koty. Otwieram oczy, po raz następny tego dnia, i widzę setki czarno-białych pingwinów. Jejku, nigdy nie widziała tulu pingwinów na raz. Podchodzę do nich, lekko dotykam, a później siadam wśród traw i obserwuję, jak składają własnej jaja w gęstwinie. Podziwiam ich wygląd, uśmiecham się, by za chwilę podskoczyć niczym szaleniec. Coś chciało mnie ugryźć w palec. O nie! To szczur! Muszę uciekać.Nie chcę tu zostawać. Żegnajcie pingwiny i do zobaczenia za rok. Wyspa Św. Pawła.Przez wyspę Amsterdam jedynie przechodzę. Lecz dynamicznie z niej zmykam, gdyż mężczyźni tu mieszkający jakoś dziwnie się na mnie patrzą. W końcu zawitałam na ląd, w którym żyją jedynie sami mężczyźni Nie mam ochoty ich poznać, nawet w imię nauki.Za chwilę przenoszę się na wyspę maleńką, maluteńką niczym dywanik łazienkowy. To tutaj przebywali niewolnicy, którzy uciekli z francuskich statków. Są wolni, jednak ich wolność jest ograniczona do kilometra kwadratowego. Niewolnicy chęci przetrwania. Teraz patrzę na wygaszone ognisko i myślę, że wcale nie chcę takiej wolności i samotności. Wyspa TromelinWciąż pod stopami czuje wodę… Lecz to nie są wody oceanu Mąż przewrócił wiadro z wodą.
Zastanawiałam się ponad wyborem prezentu urodzinowego dla mojego męża. Chciałam żeby była to rzecz pociągająca i niecodzienna aby przyniosła mu radość i odpoczynek. Usłyszałam o tej książce pdf w radiu, ktoś opowiadał, że rzecz ładna, oryginalna choć nieco w jego ocenie zbyt lakoniczna. Postanowiłam sprawdzić ten trop i zamówiłam w Empiku „Atlas...”. Już sam pomysł swobodnego opisania odległych, zapomnianych przez Boga miejsc wydał mi się szlachetny a fakt, że język miała być o wyspach, przyprawiała mnie o lekkie dreszcze. Przyjemność – to jest słowo najwłaściwsze dla opisania chwili kiedy rozpakowałam książkę. Jest po prostu piękna, wyjątkowo starannie dobrana, oszczędna szata ukazuje wagę i głębię tej podróży w sposób taktowny a jednocześnie budzi niepojętą ciekawość. Kartograficzne ryciny ukazują każdą z tych wysp w naturalnej skali bez sztucznie skróconego kontekstu geograficznego. Naprawdę wydają się odległe, wyjątkowe i samotne. Autorka opisała wyspy po swojemu – wybrała cechy, wydarzenia, osobliwości, nurtujące historie albo ich brak, klimat, kolor smak, bez klucza, intuicyjnie ponieważ to nie podręcznik ani krzykliwy przewodnik to raczej pełna gracji poetycka refleksja. Zachwycająca.
Książka ebook cudownie wydana z dbałością o najmniejsze detale. Idealna na upominek dla marzycieli, lecz również dla ludzi czynu. Treści niewiele, lecz w tym przypadku, w moim odczuciu, nie o treść a o formę tu chodzi. I wychodzi świetnie!
Autorka swym dziełem udowadnia, że atlas geograficzny to nic innego jak teatr świata, a każda mapa powinna być zaliczana do dzieł literackich. Wędrując palcem po mapie pokazuje nam 50 wysp na tyle małych i odległych, że dotarcie na nie staje się niekiedy wręcz niemożliwe. Wyspy, niegdyś odkryte i opisane, zatem nie do końca dziewicze. Każda z nich staje się sceną swoistego spektaklu. Niektóre są mroczne jak Banaba - wyspa wiszących nieboszczyków, inne zadziwiające jak Pingelap - wyspa daltonistów. Każda jednak na tyle fascynująca, by znowu ją odkryć, zgłębić jej tajemnice. Palcem po mapie.Sylwia Kasperczuk, empik Lublin
Właśnie wczoraj dostałam przesyłkę zawierającą "Atlas wysp odległych". Cudowne wydanie i mnóstwo interesujących informacji. Każda z 50 wysp omówiona w sposób przystępny a przede wszystkim interesujący. Jeśli nie macie pomysłu na prezent, to gwarantuję, że każdy obdarowany ucieszy się z takiego atlasu. Moja siostra wniebowzięta J Polecam!
Cudowna książka, zarówno pod wobec treści, jak i grafiki. Mała podróż po 50 wyspach rozsianych gdzieś na krańcach świata, które zwykle w atlasach przedstawione są w postaci małych plam. O te plamy upomniała się autorka, dedykując im całą książkę i krótkie historie o każdej z nich. Uczta dla oka. Zalecam zakup.
Ta książka ebook to właśnie nie tylko atlas w którym zobaczymy kilka niesmowitych miejsc na ziemi lecz przede wszystkim połącznie właśnie atlasu i pięknych, wręcz poetyckich opisów miejsc, które widzimy w atlasie. Naprawdę bardzo oryginalny pomysł i cudowne wydanie. Zalecam szczególnie na upominek dla kogoś.
Z niecierpliwością oczekuję na tą pozycję. Przeglądałam już bardzo wiele portali, na których jest opis książki i wypowiedzi wielu sław na jej temat i wiem jedno: z pewnością się nie zawiodę. Trafiłam nawet na opinię, że jest to książka, którą rodzice kupują dzieciakom Tylkowo to, żeby w nocy ją podkradać i czytać samemu. Zobaczymy. Jeszcze tylko kilka dni :)