Adam i Ewa idą do Nieba okładka

Średnia Ocena:


Adam i Ewa idą do Nieba

Dojrzały bunt młodości i ideałów.Historia, w której rzeczywistość przenika się z metafizyką.„Adam i Ewa idą do Nieba” to próba powieściowej oceny dzisiejszych czasów, w których bardziej kładzie się nacisk na formę niż treść. Mechaniczny wymiar życia zepchnął wszelką duchowość i subtelność w niebyt, lansując kicz w każdej możliwej postaci. Sformalizowane postaci godzą się ze schematem, czyniącym z nich miałkie osobowości.Staś Szatan jest synonimem kreatywności, a otaczający go ludzie rzeczywistości, którą wypiera. Chłopczyk symbolizuje tu spontaniczną naturalność, która pragnie się swobodnie realizować. Jednak przeciwstawia mu się prawdziwe zło, które ukrywa się pod postacią indoktrynowanej katechetki, uzależnionego pedagoga czy bezbarwnego karierowicza.

Szczegóły
Tytuł Adam i Ewa idą do Nieba
Autor: Rutkowski Piotr
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2014
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Adam i Ewa idą do Nieba w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Adam i Ewa idą do Nieba PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Mirosław Wójcik

    W morzu różnorodnych, nie zawsze ciekawych publikacji, w książce pdf Piotra Rutkowskiego uwagę przykuwa naturalność i doprawdy wysmakowany, bogaty warsztat. Opowieść szanuje czas/możliwości współczesnego, zwykle zagonionego czytelnika...nie nadyma się objętościowo, dostarczając na 200 stronicach wystarczającej ilości doznań językowych, stylistycznych, estetycznych etc. W treści ukazuje się piętno współczesności, odciśnięte na tkance trudnej wrażliwości autora. Dużo reminiscencji z ubiegłych dekad. Jakże aktualnych, w swym przesłaniu i interpretacji...Polecam.

  • Alicja Śmigła

    Ostatnio wpadła mi w ręce ta książka, dostarczona Pocztą Polską akurat wtedy, gdy jak przystało na Polkę na emigracji zaczęła mnie dopadać tęsknota za ojczyzną, do państwie tego, do bez-tęsknoty...„Połknęłam” ją w jeden dzień. O dużo dłużej zajęło mi podejście do napisania jej recenzji. Nie jestem krytykiem sztuki, cóż mogę powiedzieć na temat dzieła, ot, doskonałego? Siedząc i myśląc doszłam do wniosku, że owszem, krytykiem sztuki ani znawcą literatury nie jestem, lecz mogę się na temat owego utworu wypowiedzieć. W końcu, jako czytelnik, mam prawo do swojej opinii i do dzielenia się nią z innymi. Ale co mogę napisać? Podoba mi się. „Podoba mi się”, to za mało. „Podoba mi się” brzmi nie tak. Twórca zasłużył na coś więcej, niż na zwykłe „podoba mi się”. A jeśli już miałoby się to zamknąć w tym stwierdzeniu, muszę do „podoba mi się” dodać jedną rzecz: „że ktoś zmusił mnie do myślenia”. Twórca zabawia się w malarza. Artystę nietuzinkowego, nie bojącego się krytyki, przedstawiając człowieka i stan otaczających go rzeczy takimi, jakimi są. Pokazuje nam gorzki portret zarówno głównego bohatera książki, jak i społeczeństwa, a nawet sytuacji politycznej. Niektórymi ze własnych linii posuwa się do groteskowego wyolbrzymienia cech, które unaoczniają zanik zasad moralnych i każdego z osobna i całych narodów. Jedynie tą nutką ironii osładza nam całą zaserwowaną gorycz. Wytrawne danie. Ciężka literatura. Nie można jednak Piotra obwiniać za używanie zbyt niełatwych słów, czy zbyt wyszukanych metafor. Należy mu podziękować za zmuszenie czytelnika do poszerzania wiedzy, do dostrzeżenia cynizmu opisanych sytuacji. Nie umiem również zarzucić mu pesymistycznego podejścia do świata i ludzi. Widzę, jak realna jest postać Stanisława Szatana, którą umiejętnie rozbudowuje, opisując najpierw lata jego dzieciństwa, poprzez okres dorastania aż po wątpliwą dorosłość bohatera. Dlaczego wątpliwą? Wszak po pierwszych stronach można już zaryzykować stwierdzenie, że Staś jest wyjątkowo wrażliwym a także przedwcześnie dojrzałym dzieckiem… I właśnie to zdaje się uniemożliwiać mu wkroczenie w dorosłe, odpowiedzialne życie. Człowiek o takiej konstrukcji, dotknięty tak wieloma tragediami życiowymi, stratą najbliższych, który pozbawiony autorytetów dorasta w trakcie przełomów politycznych, otoczony przez „tych starych”, którzy żyją jeszcze w poprzedniej epoce a także „tych nowych”, wkraczających w nadzieje, w dobrobyt, nie potrafi się odnaleźć. Urzeka mnie jego zapatrzenie w ideały, które roztrzaskują się jak kruche szkło w zetknięciu z rzeczywistością. Ujmujące jest jej odrzucanie, prywatny świat Stanisława, niby zamknięty, a jednak silnie kształtowany przez wpływy społeczne, religijne, polityczne. Świat, w którym tak samo jak w świecie rzeczywistym, nie potrafi być szczęśliwy. Jego dramat jest cudowna i w cudowny sposób łamie serce, pozostawiając kończącego lekturę człowieka pustym, oczyszczonym. Później zaczynają pojawiać się pytania. A najgorsze z nich zaczyna się od „a właściwie dlaczego…?”Poczta Polska dostarczyła mi istną bombę. W samym środku tęsknoty zaczęłam sobie za sprawą Piotra uświadamiać, że moja tęsknota za krajem nie jest tęsknotą taką, jaką by się wydawać mogła.. Po prostu tęskno mi wszędzie, wszak któż o mnie stoi…? I tak być musi…

  • Amelia

    Przeczytałam ją niedawno i muszę stwierdzić, że jest to jedna z ciekawszych pozycji, jakie wypadły mi w ręce ostatnimi czasy. Twórca opowiada o narodzinach Szatana, który, choć przyszedł na świat w bólach i grzechu (próbuje popełnić samobójstwo, dusząc się pępowiną matki), nie jest wcale najgorszy. Okazuje się, że mimo naznaczającego, piętnującego nazwiska znajdują się gorsi na tym świecie. Są to politycy, klerycy, a nawet pedagodzy, którzy wyrośli w głębokiej komunie i najwyraźniej zapuścili w niej korzenie, ponieważ ich nawyki są rodem z tamtego okresu. Człowiek w powieści Rutkowskiego jest tylko kółkiem zębatym, fragmentem maszyny, przedmiotem. Niebo nie jest niebem, ale miastem, w którym rozgrywa się akcja powieści. Idąc ulicami Nieba twórca dostrzega, że jedynie rzeczywistość wymyślona przez niego jest atrakcyjna, zaś codzienność jest pospolita, spowszedniała... Cudowne idee w takim spłyconym świecie muszą sięgnąć bruku. A życie staje się w nim potyczką z wiatrakami, potyczką z diabłem, który ubrał białe rękawiczki...