Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Hipnotyzujący reportaż – historia wypalonej zawodowo kobiety, która decyduje się na roczny pobyt w australijskim buszu, by zmierzyć się nie tylko z naturą i jej żywiołami, lecz także - z samą sobą. Claire Dunn podejmuje decyzję o rzuceniu lukratywnej posady i komfortowego życia, by spędzić cały rok w zupełnej dziczy, w ramach programu surwiwalowego. Nie spodziewa się jednak tego, co przeżyje, kiedy znajdzie się w swoim świeżym domu – w buszu, w którym niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku i każdego dnia trzeba walczyć o schronienie, wodę, ogień i jedzenie.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 365 dni bez zapałek. Jak rok w australijskim buszu odmienił moje życie |
Autor: | Dunn Claire |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Kobiece |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Na ogół recenzję piszę tuż po przeczytaniu książki. Podczas lektury myśli same układają mi się w głowie, a ostatnia strona jest niczym kropka ponad i, spaja wszystko w całość, kreując przed moimi oczami idealną wizję. Przesiewam później to wszystko przez sito wniosków, pytań i logiki, by nadać mojemu tekstowi ostateczny kształt. W przypadku „365 dni bez zapałek" było zupełnie inaczej. Potrzebowałam paru dni, by raz jeszcze przemyśleć lekcję, jaką Claire Dunn dała czytelnikowi na nad trzystu stronach książki, która stanowi niepowtarzalny i wyjątkowo szczery dziennik z wyprawy w australijski busz.„Najtrudniej jest uwierzyć, że to możliwe, że można zrobić to, na co zawsze miało się ochotę, co przemawia do ciebie bardziej niż wszystko inne".Claire Dunn czuje się wypalona. Praca, która dawała jej satysfakcję i poczucie sensu nieustanna się dla niej udręką, przykrym obowiązkiem pozbawionym radości. Jej koledzy układają sobie życie, biorą kredyty hipoteczne i osiedlają się w różnorakich zakątkach świata, by założyć rodzinę, cieszyć się obecnością dzieci i przyjaciół. Claire tak nie potrafi. Miłość do natury ciągnie ją w stronę lasu, zachęca do samotnych wędrówek, proponuje cichą przystań pośród listowia. W obliczu zagubienia pozostaje tylko jedno: powrócić do korzeni.„Dopiero gdy zamieszkałam w lesie, zrozumiałam, że właściwie nic o nim nie wiem".365 dni z dala od cywilizacji to wyzwanie, projekt, który ma na celu przybliżyć człowieka do ziemi. To okazja, by sprawdzić własne survivalowe umiejętności, instynkt przetrwania, własną wytrzymałość i wewnętrzną siłę. Szóstka uczestników tego nietypowego przedsięwzięcia ma za zadanie zbudować sobie nieprzemakalne schronienie a także zapewnić sobie dostęp do ognia. Z czasem jednak ułatwienia w postaci zapałek znikają, a wspólnota musi sobie radzić za pomocą świdra i podkładki. Przebywanie w dziczy zmusza bohaterkę do refleksji ponad swóim życiem, uzewnętrznia wady, obiera z wierzchniej warstwy, ukazując każdą słabostkę, ale także każdy zalążek siły. Dunn przekonuje się, że brzydzi ją przemoc i okrucieństwo, odkrywa że polowania napawają ją strachem, a jedzenia szuka wśród rosnących w buszu krzewów. Bohaterka ma przed sobą wyjątkowo długi rok, którego owocem będzie poznanie siebie, a także przyrody, która żyje obok nas jak niezły sąsiad, nawet wówczas, kiedy mijamy ją bez żadnej uwagi.„Niewiele urośnie na twardej skale.Bądź rozkruszony. Bądź roztrzaskany.Wtedy egzotyczne kwiaty pokażą się tam,gdzie ty.Byłeś silny zbyt długo.Spróbuj czegoś innego. Poddaj się".Książkę Claire Dunn powinno się rozdawać w szkołach, czytać dzieciakom na dobranoc i wkładać w ręce wątpiącym. To definitywnie jedna z tych pozycji, którą powinien przeczytać każdy. „365 dni bez zapałek" prezentuje świat z zupełnie innej strony, ukazuje duszę w pozornie nieżywych przedmiotach, otwiera oczy na wszystko to, co industrialna codzienność zamiata pod dywan. Wśród surowej, dzikiej przyrody nie ma dróg na skróty ani beztroskiej frywolności, ale nie sposób spotkać się tu także z kłamstwem, zawiścią czy przygnębieniem. Dunn w idealny sposób zwraca uwagę na łagodny rytm natury, w której wszystko jest spokojną radością, pogodzoną z naturalnym pulsem czasu, z przemijaniem, starzeniem się, umieraniem. W egzotycznych ostępach – nie tylko w Australii, ale na całej Ziemi – cisza to tylko pozór, wierzchnia warstwa, pod którą, niczym pod liśćmi, ukryte jest tętniące, wypełnione ekstazą życie.Kim jestem? Dokąd zmierzam? Gdzie odnajdę siebie? Jak długo muszę szukać odpowiedzi? Podczas pobytu w buszu nie sposób uniknąć tych pytań. Wracają jak mantra. Zmieniają się w uderzenia stóp o szorstkie podłoże, w śpiew chwostków, w miarowy trzask palących się drew...
Wyjątkowo ciekawy i motywujący sposób wybrała autorka, żeby osiągnąć spokój, równowagę i harmonię w życiu. Przebywanie przez rok w egzotycznym australijskim buszu, tak żeby móc jak najgłębiej zajrzeć w siebie, popracować ponad swóim ego, to skrajne i ekstremalne rozwiązanie, lecz jakże ekscytujące i barwne. Z dużym podziwem i uznaniem czytałam zapiski Claire, urzekła mnie prawdziwość tej fascynującej przygody, surowość porządku przetrwania, intensywność okresów zwątpienia, załamania i kryzysu, lecz także rosnącej wewnętrznej siły, zrozumienia i akceptacji swojego rytmu duszy. Dlaczego tłumionym przez dużo lat emocjom tak prosto jest zasłonić prawdę o nas samych? Jak pokonać swoje słabości i wykorzystać własny potencjał? Gdzie kończy się ślepe parcie w stronę celu a zaczyna świadome płynięcie z prądem serca? Czy faktycznie rozszerzając naszą świadomość wzbogacamy zdolność odczuwania i wyzwalania uczuć?Życie w dzisiejszych czasach cechuje wieczny pośpiech, stała pogoń, nakładające się na siebie zadania, których wykonanie obarczone jest presją upływającego czasu, nie znajdujemy chwil na pełną satysfakcję z osiągniętego sukcesu. Okazuje się, że coś co kiedyś było olbrzymią pasją teraz może nas zasadniczo ograniczać w dalszym rozwoju, funkcjonować destrukcyjnie na psychikę i pozbawiać zapału do działania. Odczuwamy wtedy wynik wypalenia, wyczerpania cielesnego, duchowego i uczuciowego. Dlatego tak ważne znaczenie mają naturalne przerwy przeznaczone na rozmowę z samym sobą, podczas których dociekamy wiedzy i prawdy o sobie, poszukujemy mądrości w postępowaniu, odkrywamy swoje ego i wypracowujemy z nim porozumienie. Autorka uświadamia nam, że pełny spokój uzyskać możemy dzięki obserwacji przyrody, prób jej zrozumienia, czerpania z niej wzorców i uczenia się od niej. Nawet nuda samotnego życia w buszu nabiera sensu, zagłusza strach, zachęca do samokrytyki i wątpliwości, konieczności uzasadnienia własnego istnienia. Zostawiając świat zewnętrzny Claire przestraja zmysły na wyższe częstotliwości i mierzy się z wewnętrznym mrokiem.Czterem porom roku towarzyszą zasadnicze aspekty przetrwania - schronienie, woda, ogień i pożywienie. Śledziłam zaangażowanie autorki, olbrzymią determinację, rozpacz fizyczne i psychiczne, radość z odkrywania siebie, zaspakajanie potrzeby ciekawości i zrozumienia otaczającego ją świata, a do tego zajmujące opisy australijskiej fauny i flory. Książkę idealnie się czyta, przekonuje nas własną szczerością, prawdziwością, otwartością i naturalnością. Zagłębiając się w nią czujemy, że prócz historii Claire towarzyszą nam z olbrzymią intensywnością także nasze życiowe retrospekcje, zastanawiamy się jak to wygląda z naszej perspektywy, jakie związane są z tym konsekwencje i zależności. Mocno zrelaksowałam się przy tej publikacji, przyglądałam się silnemu odczuwaniu przez autorkę naprzemienności wyciszenia i ekscytacji, zrozumienia i bezradności, zaufania i zawodu. W pewien sposób i ja zajrzałam w głąb siebie, inicjując znalezienie odpowiedzi na dużo pytań od dłuższego czasu domagających się mojej uwagi. bookendorfina.blogspot.com
Uwielbiam książki będące zapisem i relacją z podróży niezależnie od jej kierunku i celu. Zawsze podziwiałam i darzyłam szacunkiem ( i oczywiście stale tak jest ) osoby, które samotnie żeglują po wodach oceanu, wspinają się na najwyższe szczyty i budowle świata, przemierzają dżungle, lasy, pustynie i inne dzikie miejsca. Ci ludzie podejmują ryzyko, kierują się odwagą i determinacją, a zarazem ciekawością. Narażają własne zdrowie i życie, bowiem w okresie wyprawy tak naprawdę muszą walczyć o każdy kolejny dzień. Lecz też toczą bitwę ze samym sobą, własnymi słabościami, strachem i bólem. Zapewne każdy albo niemal każdy z nas nie raz pomyślał o tym, aby uciec od problemów, kredytów, ludzi bądź miejsc. Krótko mówiąc od rzeczywistości, która czasami nas przytłacza. Udać się na bezludną wyspę, pobyć w samotności i zastanowić się ponad naszym życiem. Niekiedy taka wyprawa staje się naszym marzeniem, który z różnorakich powodów nie może być zrealizowane. Chcemy oderwać się od narzuconych nam schematów, planów, relacji. Pragniemy robić to, na co mamy ochotę i sami decydować o czasie, w którym tego dokonamy."365 dni bez zapałek" jest zapisem autorki z rocznego pobytu w australijskim buszu. Claire Dunn przez dużo lat pracowała jako aktywistka, która walczyła w obronie lasów. Pisała petycje, udzielała przed kamerami komentarzy dotyczących realizowanych protestów. Jej miłość do natury, lasów zaczęła się kiedy związała się z Danielem. Wspólnie szkicowali plany ratowania lasów, uczestniczyli w wiecach, jeździli na wycinki drzew i dokumentowali łamanie praw, które regulowały gospodarkę leśną, a następnie przekazywali dane odpowiednim organom. Claire po jakimś okresie rozstała się z Danielem. Potem podjęła się wolontariatu w organizacji ochrony środowiska, gdzie następnie zaoferowano jej płatną posadę. Jednak polegała ona na wykonywaniu pracy głównie przed komputerem, zatem skończyły się wszelkie wyjazdy. I wówczas Claire uświadomiła sobie, że potrzebuje przerwy. Każdy dzień jest dla niej harówką, wykonuje kolejno po sobie następujące zadania. Większość kolegów ułożyła sobie życie, zakładając rodziny, budując domy, biorąc kredyty, rodząc dzieci. A ona skupiała się wyłącznie na pracy. Postanawia zatem zapisać się na warsztaty dotyczące sztuki przetrwania. Po nich decyduje się na udział w projekcie, zakładającym roczną egzystencję w australijskim buszu. Wraz z paroma innymi uczestnikami przedsięwzięcia bierze udział w zajęciach prowadzonych przez instruktorów na miejscu, które trwają pierwsze sześć miesięcy. Nabywają wiedzę dotyczącą budowy schronienia, rozpalania ognia za pomocą świdra ręcznego, czerpania wody z różnorakich źródeł, rozpoznawania śladów zwierząt i odgłosów ptaków, polowania, konstruowania pułapek, a także lepienia naczyń z gliny. Program zakładał stopniowe ograniczanie używania przedmiotów ze świata zewnętrznego, musieli nauczyć się korzystać z tego, co proponuje im las, natura. Obowiązywały ich też zasady, np. zakaz spożywania alkoholu, poza obozem mogli spędzić jedynie trzydzieści dni i przyjmować gości też przez trzydzieści dni. Kolejne sześć miesięcy byli skazani tylko i wyłącznie na siebie.Jak Claire sobie radziła na zajęciach ? Co sprawiało jej najwięcej trudności ? Czym okazała się dla niej ta wyprawa ? Czy była tylko świetną przygodą, a może przede wszystkim podróżą w głąb siebie ? Jestem pod olbrzymim wrażeniem książki, jej treści, lecz także samej autorki. Sama nawet stwierdziła, że ta wyprawa była istnym szaleństwem. Oczywiście nabyła dużo różnorakich umiejętności, które były niezbędne do przetrwania w buszu o każdej porze roku. Na pewno doznała wielu niesamowitych wrażeń z obcowania z przyrodą, naturą. Zaprzyjaźniła się z ptakami, potrafiła je rozróżnić i rozpoznać po wydawanych dźwiękach. Gawędziła z drzewami i innymi roślinami. Miała własne ulubione miejsce, gdzie przesiadywała prowadząc długie rozmowy z eukaliptusami. Ta wyprawa odmieniła jej życie, pokazała, że można przeżyć bez środków masowego przekazu, bez restauracyjnych posiłków, bez pracy i pieniędzy. Przede wszystkim to była podróż w głąb siebie, potyczka z swoimi słabościami, bólem fizycznym ( odciski, ugryzienia i pęcherze ), strachem, a także tęsknotą za bliskimi i samotnością.Książka bardzo mi przypadła do gustu. Skłania nas do refleksji, uświadamia nam, że życie jest jednym dużym wyzwaniem, że czasami warto odciąć się od otaczającej nas rzeczywistości i zrealizować nasze nawet najbardziej skrajne i nierealne marzenia. Może warto podjąć ryzyko i wziąć udział w szkole przetrwania lub pobyć sam na sam z naturą, korzystając tylko i wyłącznie z jej dobrodziejstw, ażeby przekonać się kim jesteśmy i ile jesteśmy w stanie udźwignąć.Reasumując, książka ebook jest po prostu rewelacyjna. Dodatkowym jej atutem są cudowne zdjęcia, które pokazują życie codzienne uczestników projektu w australijskim buszu. Z przyjemnością będę do niej wracać, bowiem zawiera głęboką i przejmującą treść.