Mączak Antoni - Historia Europy

Szczegóły
Tytuł Mączak Antoni - Historia Europy
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Mączak Antoni - Historia Europy PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Mączak Antoni - Historia Europy PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Mączak Antoni - Historia Europy - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Mączak Antonii - HISTORIA EUROPY POD REDAKCJĄ ANTONIEGO MĄCZAKA Wrocław Warszawa Kraków 1997 wydanie I Wstęp Każdy autor czy zespół autorski podejmujący się przedstawienia dziejów Europy musi określić ramy chronologiczne i terytorialne, w jakich chce ująć ten rozległy i złożony temat. Od czasu, gdy Zeus pod postacią byka porwał Europę, Europa w sensie geograficznym wielokrotnie zmieniała swe ramy. W każdej epoce ów termin znaczył co innego, inne przypisywano mu znaczenie merytoryczne i emocjo- nalne. Pierwotnie była to jedynie środkowa Grecja, później cała kontynen- talna, zaś około 500 r. p.n.e. Grecy poczęli tak określać krainy rozciągające się poza strefą ich osadnictwa. W średniowieczu określenie to nie miało wiel- kiego znaczenia w porównaniu z terminem „Chrześcijaństwo”, rozumianym również w znaczeniu geograficznym. Było bowiem pozbawione ładunku emocjonalnego. Choć krzyżowcy rozszerzyli - na pewien czas - zasięg od- działywania kultury europejskiej i europejskiego systemu władzy, to prze- cież nikt by nie przebywał wówczas gór czy mórz, by walczyć w imię, ideałów europejskich. Siedem wieków później - jakaż odmiana! Gdy rankiem 21 października 1805 admirał Horatio Nelson klęknął na pokładzie okrętu liniowego „Victory” - a było to w pobliżu przylądka Tra- falgar, na południowo-zachodnim skraju kontynentu - swą modlitwę ujął w takie słowa: „Daj, Wielki Boże, którego czczę, wielkie i sławne zwycię- stwo mojemu Krajowi i dla dobra Europy jako całości...” Wyzwo- lenie Europy od „tyrana Bonapartego” było wówczas hasłem Brytyjczyków i odtąd ów termin geograficzny będzie jako hasło nieustannie nadużywany. Zwłaszcza w toku obu wielkich wojen XX wieku Europa stanie się sloganem najintensywniej eksploatowanym przez Rzeszę Niemiecką, tak za Wilhelma jak za Hitlera. Okres „zimnej wojny” i zacieśniania na Zachodzie międzyna- rodowej współpracy - gospodarczej, politycznej, militarnej wreszcie- sprzyjał utożsamianiu Europy z krajami europejskiego Zachodu. Utożsamia- niu, ale przez kogo? „Młodsi członkowie rodziny europejskiej” od dawna krzepili się świadomością przynależności do niej i nadzieją, że nie zawsze będą zapomniani. Powstanie Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, problem przyjęcia do Unii Europejskiej i NATO nowych człon- ków, wreszcie alternatywne propozycje rosyjskie w tym względzie - wszy- stko to są przejawy doraźnego, politycznego aspektu zagadnienia. 6 WSTĘP Dzieje świadomości europejskiej i Europy jako hasła propagandowego są zajmujące same w sobie, nas jednak interesuje głównie, jak ująć i zinterpre-tować przedmiot niniejszej pracy. Co było i jest Europą, a co się do niej nie zalicza? W 1992 r. prezydent od bardzo niedawna suwerennej Ukrainy, Leo-nid Krawczuk, w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” powie-dział z naciskiem: „Europa jest nie do pomyślenia bez największego europej-skiego państwa - Ukrainy”. Zapytany zaś o wielkiego sąsiada odrzekł: „Nie, z Rosją Ukrainy nie można zestawiać, Rosja jest znacznie większa niż Europa, a ponadto jest azjatycka”. Łatwo jednak przytoczyć poglądy zgoła Strona 2 przeciwne. Generał de Gaulle głosił był natomiast, że Europa - „Europa narodów” - sięga po Ural. Jeśli tak, to właściwie aż po Władywostok. Kwestia europejskości Rosji jest problemem tyleż merytorycznym, co do- raźnie politycznym. Jest nadto kwestią, którą należałoby rozpatrywać w kon- tekście jeszcze szerszym: wzajemnych więzi i przeciwstawiania sobie Europy i Ameryki Północnej. Czyżby nie można wywikłać się z sieci frazeologii i propagandy? Staramy się to czynić. Na tych stronicach Europę ujmujemy jako zjawisko historycznie zmien- ne. Problemy starożytności klasycznej, grecko-rzymskiej, zostały przedsta- wione jako wprowadzenie, z myślą jedynie o zjawiskach, które będą kształ- tować subkontynent od czasów średniowiecza. Krańce - Ruś i Rosja - nie zostały pominięte, podobnie jak Bałkany, także w czasach, gdy pozostawały one pod władaniem Osmanów i kiedy nie istniały tam struktury stanowe, które od czasów pełnego średniowiecza uznać można za wyróżnik społe- czeństw europejskich. Jakiekolwiek zjawiska uznamy za charakterystyczne dla Europy, w poszczególnych regionach występowały one zawsze w różnym ujęciu i natężeniu: różnorodność uznać można za istotę i ważny czynnik eu- ropejskości. Staraliśmy się nie skupiać przesadnie uwagi na europejskim centrum, które zresztą zmieniało swe miejsce. Mityczna przygoda z bykiem zdarzyła się ponoć na dzisiejszych peryferiach Europy. Odległa Irlandia miała ode- grać ogromną rolę w przechowaniu kultury i tradycji chrześcijańskiej. Jesz- cze odleglejsza Islandia (która pozostaje poza zasięgiem naszych tu rozwa- żań) wyróżniła się wczesnym wykształceniem trwałych form parlamentaryz- mu - prawdziwego gminowładztwa, jakby to określił Joachim Lelewel. Po- łożone na krańcach kontynentu Santiago de Compostela przyciągało przez setki lat pobożnych pielgrzymów z samego centrum. Również w czasach nowszych peryferie wywierały potężny (powiedzieć można: twórczy) wpływ na całość. Wspomnijmy rolę Portugalii w ekspansji oceanicznej czy wkład Szkocji do kultury oświecenia, czy wreszcie muzyki rosyjskiej do kultury XIX stulecia. Geograficzne peryferie zaznaczały się także inaczej: w wiekach XV-XVII zagrożenie osmańskie sprzyjało jednocze- niu Europy chrześcijańskiej, w jakiejś mierze podobnie jak w ostatnim półwie- czu zagrożenie sowieckie spoiło Zachód. Choć można nam zarzucać europo- centryzm, nie czujemy się winni wąskiego ujmowania Europy, nie utożsa- WSTĘP miamy jej z tym, co geografowie gospodarczy nazywają niekiedy blue ba-nana - czyli ze stosunkowo trwałą strefą najwyższego rozwoju, sięgającą od Londynu poprzez Niderlandy, Nadrenię, Szwajcarię po Lombardię i Toskanię ! Od wczesnego średniowiecza aż po nasze czasy więzi między krajami i regionami zacieśniały się, dlatego pisząc o średniowieczu więcej miejsca po- święciliśmy dziejom poszczególnych regionów. Z czasem wydarzenia na jed- nym krańcu poczęły odbijać się rychło na innych, na całym subkontynencie. Znalazło to u nas wyraz w układzie części poświęconych czasom nowożyt- nym i najnowszym. Regiony Europy: dzieląc między siebie zadania, autorzy przyjęli kryteria zarazem geograficzne i tematyczne. Późną starożytność przedstawiła Ewa Wipszycka-Bravo; rozdziały poświęcone Anglii (ze Szkocją i Irlandią), Fran- cji, Niderlandom i Włochom - Stanisław Grzybowski; Półwyspem Iberyj- skim zajął się Jan Kieniewicz, krajami niemieckimi zaś, Czechami i Polską- Jerzy Serczyk; Skandynawia znalazła się w gestii Antoniego Mączaka, Ruś/ /Rosja i Bałkany - Władysława Serczyka. W układzie rzeczowym rozdziały poświęcone kulturze napisał Grzybowski, ekspansji europejskiej - Kienie- wicz, gospodarce i wojnie - Mączak, który starał się też ogólnie charaktery- zować poszczególne okresy średniowiecza i ery nowożytnej. Wiekiem XIX Strona 3 i XX aż do drugiej wojny światowej zajął się Jerzy Tomaszewski, wreszcie okresem powojennym - Krystyna Kerstenowa. Procesy dziejowe nie pod- dają się jednak ostrym podziałom, ewolucja regionów nie jest zjawiskiem autonomicznym, redaktor musiał więc proponować, a nawet dyktować auto- rom zmiany z myślą o całości, a także dla uniknięcia zbędnych powtórzeń. Pewne powtórzenia jednak okazały się celowe, te same zjawiska i wydarze- nia bowiem, zwłaszcza polityczne, omawiane w częściach ogólnych, musiały być wspomniane także w rozdziałach poświęconych krajom czy regionom. Tak na przykład wojna trzydziestoletnia to dla nas przejaw ogólnoeuropej- skiego kryzysu, zwłaszcza politycznego, nie sposób było jednak pisać o sie- demnastowiecznych Niemczech nie wspominając o niej. Drobne oszczędnoś- ci miejsca, dokonane kosztem czytelnika, wydawały się tu niestosowne. Wielkim problemem dla redaktora były odmienności pisarstwa i tempera- mentu grona autorów. Ujednolicając terminologię dokładał jednak wszel- kich starań, by zachować odrębność stylu każdego autora i charakterystyczne dlań ujęcie tematu. W końcu, jeśli tak zróżnicowana jest Europa sama, to czy nie zachęca to do pisania o niej w różny sposób i swoistym stylem? Ilustracje załączone do tomu mają, ściśle biorąc, nie tylko ilustrować, lecz i uzupełniać tekst. Ułożone w kilka zestawów diachronicznych akcentu- ją ciągłość pewnych problemów w dziejach naszego subkontynentu. Jest to jedynie wybór; na przeszkodzie jego rozszerzeniu stanęły możliwości tech- niczne i prawa autorskie. Idąc. naszym śladem zainteresowany czytelnik zechce może obmyślać podobne cykle, wedle własnego smaku i upodobań. 8 wsTĘp Gdy przed laty, w 1979 r. , w zachodniej części podzielonego murem Ber-lina ogłoszono konkurs na malowidło, które by ozdobiło ścianę domu na granicy sektorów, pierwszą nagrodę zdobył projekt nawiązujący do mitu ge-nezy: wychudła i naga, przerażona Europa niepewnie siedzi na grzbiecie byka, który chwiejnie stąpa po kalenicy Berlińskiego Muru, łypiąc nieufnym okiem ku enerdowskiej stronie. Europa źle się czuje uczestnicząc w tej ponu-rej akrobacji; nie wie, boi się, jak się to skończy. Dziś wiemy, że za dziesięć lat mur rozbiją młoty w rękach radosnych ber- lińczyków roku 1989. Czy historycy uznają to za początek nowej epoki? Dziś resztki Muru zostały już uznane za zabytek; szuka się nawet milionów ma- rek, które pójść mają na ich konserwację. Są znakiem epoki, która minęła, ale można w tym widzieć także przejaskrawiony symbol ostrych kontrastów, konfliktów, tylekroć wznoszonych barier - dzieje Europy znają ich niema- ło. Parafrazując (cytowanego też w zakończeniu) entuzjastę Europy, fran- cuskiego męża stanu Jeana Monneta, wypada powiedzieć: nie wiemy, dokąd prowadzą zachodzące wokół nas procesy. „Korzenie wspólnoty są jednak silne i tkwią głęboko w europejskiej glebie. Przetrwały już złe okresy, zniosą też nowe”. PÓŹNA STAROŻYTNOŚĆ Antyczna brązowa podobizna cesarza, którą Michał Aniol umieścił w centrum zaprojekto- wanego przez siebie Kapitolu w Rzymie, stała się natchnieniem niezliczonych pomników poświęconych władcom i wodzom. Do nich należy też warszawski pomnik księcia Józefa Poniatowskiego Bertela Thorvaldsena. II. Marek Aureliusz Strona 4 Starożytne przesłanki Europy Obszary świata starożytnego położone w Europie nie stanowiły osobnego regionu o wyraźnie zarysowanej charakterystyce. W podstawowym podziale na greckojęzyczny Wschód i łaciński Zachód, a także na strefę przygraniczną z barbaricum i głębokie (barbarzyńskie) zaplecze, europejskie krainy znaj-dowały się po obu stronach. Mimo iż Grecja i Rzym (czy lepiej Italia) leżały w Europie, horyzont geograficzny i kulturowy starożytności ograniczał się do strefy Morza Śródziemnego. Choć starożytność ze średniowieczem łączy wiele, tak w dziedzinie du- cha, jak i dorobku materialnego, jednak cezura między tymi wielkimi epoka- mi jest tak wyraźna, jak rzadko w historu. Właściwie więc dzieje Europy jako odrębnej całości należałoby zaczynać od zagłady cywilizacji starożytnej i budowy podstaw nowego, już średniowie- cznego, świata. Jednak oznaczałoby to zubożenie obrazu europejskiej prze- szłości. Historia naszej cywilizacji zaczyna się bowiem w starożytności, a sto- sunek między dorobkiem pokoleń żyjących przed i po upadku rzymskiego porządku nie jest prostym stosunkiem dorobku cywilizacji bytujących kolej- no po sobie na tym samym terenie. Zwłaszcza jeśli patrzymy na dzieje nasze- go kontynentu z dłuższej perspektywy, szukamy cech specyficznych, określa- jących przez wieki odrębność myśli i działań Europejczyków od postaw miesz- kańców innych części świata, odwołanie się do antyku jest nieuchronne, a determinujący wpływ tej epoki rysuje się z wyjątkową ostrością. Nie da się on ograniczyć do efektów renesansu: nawrót do starożytności okazał się po wiekach dlatego tylko możliwy, że jej dorobek był w kulturze, zwłaszcza w myśli średniowiecza, wciąż obecny. Rozpoczęcie dziejów Europy od starożytności jest też sensowne z racji historii chrześcijaństwa, które rodząc się w Cesarstwie Rzymskim przeżyło w toku pierwszych pięciu wieków podstawowe etapy określające trwale jego cechy. Trudno jest rozumieć dzieje Kościoła w średniowieczu bez nieustan- nego odwoływania się do procesów zachodzących w wiekach III-V, okresie #t##”#ł”;##.#,.” #łl# fnrmn#u#ni# cit# t#k #tr,#kt##r nrganizacvinvch, iak i doktrvny. 12 pÓŹNA STAROŻYTNOŚĆ Wreszcie dla historyka gospodarki średniowiecza wiedza o starożytności okazuje się przydatna do wyjaśnienia specyfiki rozwoju opisywanych tere-nów: tłumaczyć może przyczyny opóźnień lub przyspieszeń rozwoju tych lub innych ośrodków. Nie możemy tu jednak przedstawiać systematycznego wykładu dziejów starożytnych. Skupimy się zwłaSZCZa na sprawach, które będą ważne dla średniowiecznej przyszłości, przyjmując za punkt wyjścia to, co się działo, gdy antyczny porządek się walił, a nie to, co towarzyszyło jego początkom. Warto z góry powiedzieć kilka słów o przyjętej tu periodyzacji. OsobnĄC pokę: „dobrą”, „spokojną”, stanowią dwa pierwsze wieki Cesarstwa (od Augusta do czasów dynastii Sewerów, 193-235); trzeci wiek przynosi kry- zys nabierający ostrości od 235 r., daty śmierci ostatniego z Sewerów, kiedy to najazdy barbarzyńców i załamanie wewnętrznej stabilizacji stwarzają zu- pełnie nową sytuację. Następny okres rozpoczyna panowanie Dioklecjana (284), ktÓremu udaje się opanować kryzys wewnętrzny i zewnętrzny i otwo- rzyć nową epokę : czasy późnej starożytności. Należy ją traktować jako okres całkowicie autonomiczny, a nie wyłącznie dobę rozkładu poprzedniego po- rządku. Dzisiejsi badacze tych czasów są skłonni nadać tej periodyzacji taką rangę, jaką przypisuje się całej starożytności grecko-rzymskiej, widzieć w tym okresie realizację zupełnie odrębnego modelu stosunków społecznych i kulturowych (silnie wprawdzie powiązanego z cywilizacją klasyczną, ale zdecydowanie oryginalnego). Panowanie Teodozjusza Wielkiego (379-395) znaczy ważny moment w dziEjach późnej starożytności, tak z racji przemian Strona 5 w postawach barbarzyńców i ich miejsca w Cesarstwie, jak następującego po śmierci tego władcy nieodwracalnego już podziału na części WSCHODnią i za- chodnią. Piąty wiek na Zachodzie jest okresem szybkiego załamania, na WSCHODzie cezurę stanowią w VII w. najazdy arabskie i słowiańskie i towa- rzyszĄce im głębokie przemiany wewnętrzne. ŚWIAT ANTYCZNY W DOBIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU I UPADKU 13 Świat antyczny w dobie największego rozkwitu i upadku Obszar antycznej cywilizacji Obszar, na którym istniała cywilizacja starożytna, świat starożytny czy starożytny porządek jest z naszego punktu widzenia tożsamy z terenem pań-stwa rzymskiego. Tylko na wschodzie, za Eufratem i u brzegów Armenii, granice antycznej kultury nie zawsze się z nim pokrywały, a Mezopotamia (zwłaszcza jej północna część) będzie stanowić typowy obszar przejściowy. W Europie (i Afryce) granica polityczna dzieli ostro dwa światy: świat kultu-ry miejskiej i świat barbarzyńców nie znających miast. Państwo rzymskie rosło stopniowo od podbojów italskich, zakończonych na początku III w. p.n.e., do tworzenia kolejnych prowincji (tj. posiadłości zamorskich). W pierwszej fazie, do końca II w. p.n.e., były to obszary poło- żone nad Morzem Śródziemnym: Sycylia, Sardynia, Korsyka, brzegi Hiszpa- nu (jej wnętrze zostanie zdobyte później), Macedonia, Achaja (czyli Grecja właściwa), zachodnie wybrzeża Azji Mniejszej, afrykańskie tereny byłego państwa kartagińskiego. Z Galii do Rzymu należał początkowo jedynie jej południowy skrawek, tzw. Galia Narbońska. Dodajmy do tego przeglądu prowincji jeszcze wybrzeże Illyricum (dziś dalmatyńskie). Cezar powiększył ten kompleks o Galię, sięgającą aż po Ren na całej jego długości wraz z ziemiami stanowiącymi znaczną część dzisiejszej Szwajcarii. Zasadnicze zmiany przyniosą podboje Oktawiana Augusta. Anektowane zostają wów- czas obszary biegnące wzdłuż Dunaju: Recja, Noricum, Panonia, Mezja. Podbito także część zachodnich Alp, poprzednio obszar wolny, który roz- dzielał rzymskie posiadłości w Galii od północnej Italii. Podporządkowane zostaje wnętrze Illyricum i Tracja, proces opanowania Półwyspu Bałkańskie- go zostaje tym samym doprowadzony do końca. Następcy Augusta dodadzą do państwa rzymskiego klin między górnym Dunajem i Renem, tzw. Agri Decumates (stopniowo, ostatecznie w 83 r.), Brytanię (także etapami: 43, 78) i Dację (107 r.). W toku I w. dokonuje się proces z perspektywy dziejów Europy mniej ważny, ale dla samego Cesarstwa istotny - bezpośredniego podporządkowania rzymskiej władzy reszty ziem położonych we wschodniCJI południowej strefie basenu Morza Śródziemnego (Palestyna, wschodnie krainy Azji Mniejszej). Podboje Trajana na początku II w. n.e. (Dacja i „Arabia”, tj. Synaj z przyległym terytorium) znaczą kres ekspansji rzym- skiej. Późniejsze przesunięcia granicy na wschodzie będą miały charakter nietrwały. 14 PÓŹNA STAROŻYTNOŚC W rozwoju terytorialnym Rzymu nietrudno jest odkryć pewną regułę. Cesarze w zasadzie nie wykraczali poza Ren, stanowiący dogodną do obrony granicę. Koncepcja zatrzymania się na tej linii pojawiła się w polityce Augu-sta wobec niepowodzeń, jakie napotkała armia rzymska przy próbach pod-porządkowania sobie Strona 6 obszarów między Renem a Łabą, a także wyraźnych trudności rysujących się przed ekspansją na ziemie dzisiejszych Czech i Mo-raw. Przyjął ją za nienaruszalną zasadę Tyberiusz i pozostała taką aż do Tra-jana. Wprawdzie w toku wieku I dokonano aneksji trójkąta między górnym Renem a górnym Dunajem, ale to przesunięcie granicy mieściło się w pełni w ramach Tyberiuszowskiej polityki. Rzeki te bowiem w swych górnych od-cinkach nie stanowiły dostatecznego zabezpieczenia; należało mieć pod bez-pośrednią kontrolą obszar, z którego łatwo było imperium atakować. Jego granicę ufortyfikowano budując system ciągłych umocnień (limes). Składały się nań fosy, wały ziemne i palisady z wieżami kamiennymi lub drewnianymi. Wzdłuż niego umiejscowiono forty, w których lokowano oddziały żołnierzy. Jeszcze w połowie II w. Antoninus Pius przesunie w dogodniejsze miejsce część środkową tej granicy, przeprowadzając niezbędne prace fortyfikacyjne. Także granica wzdłuż Dunaju za panowania Hadriana (138) i Antoninusa Piusa (140) została wzmocniona systemem obwarowań, nieco mniej imponu- jących niż te, które chroniły Agri Decumates, ale wyraźnie podnoszących obronne walory granicy. Podbój Dacji za Trajana wynikał z uformowania się na tym obszarze sil- nego państwa barbarzyńskiego, stanowiącego realną groźbę dla rzymskiego porządku. Rozbicie jego mieściło się w logice przygranicznej polityki Rzy- mu, który wolał mieć do czynienia z partnerami słabymi. Natomiast przyłą- czenie terenów Dacji do imperium wykraczało poza ustalone poprzednio za- sady, jednak żyzne gleby i bogactwa mineralne stworzyły silną pokusę odrzu- cenia tradycyjnego modelu postępowania z barbarzyńcami. Osobno trzeba rozpatrzyć podbój celtyckiej Brytanii, którą interesował się już Cezar. Jej opanowanie mogło być warunkiem niezbędnym pacyfikacji Galii, w pierwszej połowie I w. ciągle jeszcze sprawiającej kłopoty. Boga- ctwa wyspy, przede wszystkim kornwalijska cyna, także przemawiały za anek- sją. Poza granicami prowincji Brytanii pozostała górzysta Szkocja, której podbój był zbyt kłopotliwy i nieopłacalny. Oddzielono ją od ziem rzymskich systemem fortyfikacji, sławnym Wałem Hadriana, budowanym od 122 r. na linii Solway - Tyne. Antoninus Pius (148) przesunął granicę dalej na pół- noc, na linię Clyde - Forth, umacniając ją wałem ziemnym z fosami i fortecz- kami, jednak na początku lat osiemdziesiątych II w. trzeba było ją opuścić. Cesarstwo a barbarzyńcy Granica między tak różnymi światami nie odcinała ich od siebie. Łączyły je intensywne stosunki handlowe, obejmujące niekiedy ogromne obszary. Towary przeznaczone dla obu stron przechodziły przez ręce pośredników, ŚWIAT ANTYCZNY W DOBIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU I UPADKU 15 zanim trafiły do właściwego miejsca. Produkty luksusowe (ozdoby, cerami-ka, naczynia metalowe i szklane, kruszce szlachetne w postaci monet, tkani-ny, wino) rozchodziły się szeroko po całym barbaricum, kształtując gusty plemion odległych od limesu o tysiące kilometrów. Powoli, ale systematycz-nie upowszechniały się rozmaite techniki rzemieślnicze; mechanizmy tego procesu nie są wciąż wyjaśnione. Politykę Rzymu wobec barbarzyńców dyktowały potrzeby ochrony przed potencjalną agresją. Dlatego też wzdłuż granicy tworzono pasy ziemi niczy- jej, nadzorowano ściśle poczynania i ruchy plemion żyjących w najbliższym sąsiedztwie. Na szczęście dla siebie Rzymianie mieli bardzo długo do czynie- nia ze światem rozczłonkowanym politycznie i skłóconym; wystarczało ten stan rzeczy utrzymywać i podsycać waśnie, ingerując militarnie tylko wtedy, gdy pojawiało się niebezpieczeństwo wzrostu siły ze strony tego czy innego lokalnego władcy. Nie jest dla nas jasne, jak głęboko sięgała wiedza Rzymian o barbaricum. Strona 7 Na pewno znano dobrze stosunki w pasie przygranicznym, kształtowano je za pomocą zwykłych dyplomatycznych środków: pochlebstw, intryg, darów, nawet stałych subsydiów, brania honorowo traktowanych zakładników w po- staci dzieci rządzącej elity. Kupcy rzymscy, penetrujący niekiedy głęboko barbaricum, także dostarczali wiadomości o jego stanie. Nie wydaje się jed- nak, aby Rzymianie zdawali sobie sprawę z potrzeby systematycznego gro- madzenia i korygowania wiedzy o tym, co działo się daleko od granic impe- rium. Będą też zaskakiwani formowaniem się wielkich koalicji z udziałem takich ludów, o których nic nie słyszeli. Dla ochrony granic powołano armię, stacjonującą w prowincjach nadgra- nicznych w stałych obozach. Za Trajana, a więc na początku II w. , najsilniej- sza armia, która znajdowała się nad Dunajem, liczyła blisko 110 tys. ludzi. Armia nadreńska, w I w. w sile około 100 tys. żołnierzy, spadła za Trajana mniej więcej do połowy swego poprzedniego stanu. Hiszpania miała tylko jeden legion, a więc około 5 tys. ludzi, Brytania dobrze ponad 25 tys. Były to siły z rzymskiego punktu widzenia olbrzymie, niełatwe do zgromadzenia i wyposażenia, jednak w obliczu zadań na tak długiej granicy raczej szczu- płe. Mogły one wystarczać, póki nie spotykały się z przeciwnikiem bardzo licznym, koncentrującym swój atak w jakimś wybranym punkcie. System obrony funkcjonował więc dobrze aż do okresu, w którym przekształcenia w świecie barbarzyńskim spowodowały najpierw generalne poruszenie wśród plemion, a następnie ich migrację na wielką skalę. Wstępem do tych nowych niebezpieczeństw były najazdy z czasów panowania Marka Aureliusza, kiedy to wojownicy z koalicji barbarzyńskiej byli w stanie przejść przez pas ziemi nad Dunajem i dotrzeć do północnej Italii. Po dłuższej przerwie ataki odno- wiły się w latach trzydziestych III w. i trwały właściwie w nie zmienionej postaci do połowy IV w. Celem ich było łupienie Cesarstwa; dopiero później (w drugiej połowie IV w.) barbarzyńcy chcieli osiedlić się w rzymskich granicach. 16 PÓŹNA STAROŻYTNOŚĆ Rozmiary sił barbarzyńskich i częstotliwość ich napadów zmuszały cesa-rzy do przebudowy systemu obronnego: na początku IV w. armia została po-dwojona. Kosztem osłabienia osłony granic stworzono korpusy złożone z najlepszych żołnierzy, na ogół konnych. Osadzano je z dala od granicy i używano do szybkich interwencji w wypadku zagrożenia. W tej strategII obrony rezygnowano z góry z walki o pustoszone obszary przygraniczne, pozwalano wrogom wejść dość głęboko i dopiero wówczas wydawano im bitwy. Zanim do cesarza doszła wiadomość o inwazji, zanim wydano rozkazy i prze-rzucono oddziały w odpowiednie miejsce, barbarzyńcy posuwali się naprzód. Rekrutacja ARMII rzymskiej nawet w czasach spokoju wymagała wielkich zachodów. Jeszcze za pomyślnych lat panowania Hadriana musiano zaprze- stać wysyłania nowo zaciągniętych żołnierzy poza teren rodzimej prowincji, gdyż łatwiej było o ochotników, jeśli mieli perspektywy pozostania we włas- nym kraju. Źródłem trudności były nie tylko niepomyślne zjawiska demo- graficzne (w drugiej połowie II i w III w. w Cesarstwie miały miejsce groźne epidemie); także przemiany społeczne uszczuplały środowisko, z którego brano żołnierzy. Wynikało to z postępującego kryzysu drobnej własności w prowincjach i rozwoju latyfundiów uprawianych przez dzierżawców, któ- rzy nie byli dobrymi kandydatami na żołnierzy. Tym większego znaczenia nabierają obszary zacofane, takie jak na przykład Illyricum, które miały jeszcze wolną ludność chłopską. Od panowania Hadriana w coraz większym stopniu zaciągano do armii barbarzyńców. Oddziały barbarzyńskie zaczęły odgrywać decydujĄCą rolę od czasów Teodozjusza Wielkiego, który nie mogąc usunąć Gotów z granic Ce- Strona 8 sarstwa, po klęsce pod Adrianopolem (378) wziął ich na służbę. Biorąc pod uwagę liczebność takich barbarzyńskich zaciągów, o ich romanizacji czy pod- daniu rzymskiej komendzie nie mogło być mowy. Wbrew rozpowszechnio- nym sądom nie był to jednak dla Cesarstwa proceder niebezpieczny. Solidar- ność barbarzyńców przeciwko Rzymowi niemal nie istniała, skłócenie ple- mion było znaczne, armie barbarzyńskie pozostawały lojalne wobec swych mocodawców. Także wodzowie barbarzyńscy, robiący w imperium błyskawi- czne kariery i często dochodzący do najwyższych stanowisk w armii, nie zdradzali „sprawy rzymskiej”. Pamiętać tu wypada, że ich pozycja wynikała nie tylko z posłuchu u swych współplemieńców, ale także z zaufania cesarzy opartego na powszechnym przekonaniu, iż barbarzyńca nie może stać się cesa- rzem; można im było wobec tego powierzyć armię nie obawiając się uzurpacji. Struktura rzymskiego świata: miasta Państwo rzymskie zdumiewa dzisiejszego historyka swą stabilnością i zwartością. Od czasów jego upadku basen Morza Śródziemnego nigdy nie znalazł się pod jedną władzą, a na państwa o tych rozmiarach i tak licznej ŚWIAT ANTYCZNY W DOBIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU I UPADKU 17 ludności przyjdzie czekać Europie długo. Pamiętajmy też, że zapewniło ono pokój na wiele pokoleń; obszary położone nieco dalej od granic mogły nie oglądać wojny przez dwa lub nawet trzy stulecia. Jest to w dziejach ludzkości (nie tylko Euro py) zjawisko nieczęste. Polityczna stabilizacja była przy tym zapewniona bez dużego aparatu przemocy i przy zachowaniu jednego ośrod- ka podejmowania decyzji. Za naJważniejszą cechę świata antycznego trzeba uznać jego miejski cha- rakter. PRoces urbanizacji był bardzo wczesny (w Grecji już u progu I tysiąc- lecia.n.e., w Italii nieco tylko później) i bardzo głęboki. W mieście znajdo- wała Swą stałą siedzibę znaczna część, niekiedy większość, ludności regionu, tu rezydowała elita, tu toczyło się życie polityczne i kultowe (niewiele więk- szych sanktuariów powstało poza ośrodkami miejskimi). Miasta w czasach Cesarstwa Rzymskiego liczyły zazwyczaj od kilkunastu do 20-30 tys. mieszkańców. Wcielały one w życie w rozmaitych miejscach i warunkach dość jednolity model urbanistyczny, na który składały się ciasno ustawione domy, tworzące zwartą zabudowę, place z portykami, wydzielony okrąg świątynny, budynki użyteczności publicznej (gmachy dla rady miej- skiej, hale do odbywania sądów i transakCJI handlowych), łaźnie, budynki widowiskowe (teatry, amfiteatry, cyrki). Wielkie miasta, mające po kilkaset tysięcy mieszkańców, były stosunkowo rzadkie, liczniejsze na wschodzie. Pamiętać należy, że podział na ludzi mieszkających w miastach i we wsiach nie pokrywał się z podziałem na ludzi żyjących z rolnictwa i rzemio- sła handlu lub usług. Znaczna liczba średnich, a także drobnych rolników żyła w miastach, uprawiając swe grunty położone w pobliskiej strefie, dość jednak szerokiej (chłopi mogli do nich wędrować nawet kilkanaście kilometrów). Rozwój cywilizacji antycznej spowodował intensyfikację działań miasto- twórczych. Śledzić to możemy studiując zmiany w sieci osadniczej na tere- nach zachodnich prowinCJI, takich jak Galia, Brytania, na obszarach naddu- Strona 9 najskich, gdzie liczba miast była najlepszym wskaźnikiem stopnia przyjmo- wania za własne śródziemnomorskich wzorów. Proces urbanizacji trwał przez całą starożytność; nawet w III w. w Afryce, jeSZCZe wóWCZAs nie obję- tej przez kryzys, możemy odnotować jeg poś ędy armia. Miasta wyrastały Ważną rolę w urbanizacji proWINCJ gy obok stałYch obozów. Osiedlali się w nich rzemieślnicy obsługujący armię, rodzinY WOJskowych. Tu także pozostawali weterani, którzy, korzystając z hojNEgo Wyposażenia wypłacanego im w momencie zwalniania ze służby, mogli w takich ośrodkach bez dłuższej tradycji i bez zasiedziałych elit odgry-wać rolę większą niż w swych stronach rodzinnych. Kryzys starożytności to przede wszystkim kryzys miast. Sygnalizuje go za- trzymanie rozwoju, a następnie szybkie kurczenie się ich powierzchni i liczby mieszkańców. Wiele ośrodków spada do rzędu wsi. Proces ten rozpoczyna się w III w., a choć swymi korzeniami sięga głębokich przemian wewnętrz- NYCH l., ## in#xr#7lP BarbarzYńców. Wiele ośrodków w Galii 18 pÓŹNA STAROŻYTNOŚĆ i w prowincjach naddunajskich nie było w stanie podnieść się z upadku. Wy-daje się, że te pierwsze inwazje III w. bywały bardziej niSZCZące niż wielkie migracje wieków IV i V. Na terenach spokojnych kryzys objawił się także, choć zdecydowanie później, jeSZCZe w końcu IV w. Afryka i Hiszpania były krainami zamożnych miast; na wschodzie kryzys, ale jeSZCZe nie upadek, przyjdzie dopiero w VI bądź nawet w VII w. Struktura polityczna świata staro-żytnego w dobie Cesarstwa była wynikiem przemian trwających przez wieki, a dokonanych w części przez istniejące tam państwa jeSZCZe przed rzymskim podbojem. Narzucano zwierzchność miastom bądź organizmom plemiennym z reguły o niewielkich rozmiarach. Proces politycznego jednoczenia nie ni-weczył tych struktur, ograniczał jedynie swobodę ich działania, wprowadza-jąc instytucje zwieRZCHnie, nie mające, zwłaszcza początkowo, intenCJI nad-miernego ingerowania ani przekształcania zastanych stosunków. Tak więc zasadniczym elementem rzymskiej sieci administracyjnej było miasto z przyporządkowanymi mu obszarami wiejskimi. Miasta te rządziły się same, wybierając urzędników, powołując radę miejską, stanowiącą odpo- wiednik rzymskiego senatu, mając własny budżet, często bijąc własną zdaw- kową monetę z brązu. Jego mieszkańcy musieli płacić podatki, w większości przeznaczone dla władz zwieRZCHnich; ważniejsze sprawy podlegały jurys- dykcji urzędników wyższych jednostek administracyjnych. Elita rządząca miastem składała się z zamożnych właścicieli ziemskich. Formował ją zdu- miewająco jednolity system kształcenia, oparty głównie na lekturze wybra- nych autorÓw klasycznych. Owa elita musiała mieć świadomość posiadania dwÓch oJCZYzn: „małej” i „wielkiej”, własnego miasta i rzymskiego impe- rium. Uderzająca była jednolitość tej grupy w sferze mentalności: różnice między jej przedstawicielami w Hiszpanii i na przykład w Noricum były drugorzędne. Nowoczesna nauka określa tę grupę mianem arystokracji municypalnej. Struktura rzymskiego świata: administracja imperialna Większe jednostki stanowiły prowincje, a Italia miała do końca III w. uprzywilejowaną pozycję prawną i ekonomiczną. ProWINCJe zazwyczaj odpo-wiadały starym jednostkom politycznym istniejącym przed panowaniem rzym-skim. Choć w IV w. powiększono ich liczbę, tnąc większe jednostki na mniejsze, historycznie ukształtowane regiony trwaly dalej. Wyczuwać je bę-dziemy niejednokrotnie także po upadku Cesarstwa. Administracja na szczeblu prowincji i wyżej: Cesarstwa, znajdowała się w rękach elity imperialnej, złożonej z dwóch hierARCHIcznie ustawionych wo- bec siebie stanów: senatorskiego i ekwickiego. Z tych dwóch grup cesarze Strona 10 brali kandYdatów na namiestników prowinCJI, dowódców leGionów, szefów ŚWIAT ANTYCZNY W DOBIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU I UPADKU 19 biur, nadzorców domen państwowych, urzędników kierujących poborem po-datków itd. Sprawowali oni swe fuNKCJe kolejno na różnych obszarach, węd-rując z prowinCJI do prowincji. Jednolitość elity imperialnej była godna po-dziwu, a jej horyzonty polityczne bardzo szerokie. Państwo rzymskie aż po początki wieku III miało jeden ośrodek wydawa- nia decyzji - w Rzymie. Uprawnienia namiestników były ograniczone, nie mogli oni podnosić podatków, dysponować armią, nie mogli przejmować od- działów stojących w sąsiednich jednostkach administracyjnych. Ten stan rzeczy uległ w III i IV w. daleko posuniętym zmianom, prowa- dzącym zarazem do wzmocnienia państwa i do jego rozczłonkowania. Permanentne, często równoczesne wojny wymagały podziału imperium między co najmniej dwóch-trzech władców, którzy mieliby do siebie wza- jemnie zaufanie i nie dążyli do odebrania władzy pozostałym, a także mogli podejmować decyzje niegdyś zarezerwowane dla cesarza w Rzymie. Armie wynoszące na tron swych dowódców dokonywały na swój sposób korekty sy- stemu przystosowanego do warunków stabilnego świata. Kolejne podziały imperium w III i IV w. naJCZĘściej jednak łączyły w jedno duże regiony po- wiązane ze sobą ekonomicznie i kulturowo, o łatwej wewnętrznej komunika- cji. Najważniejszy okazał się podział na część WSCHODnią i zachodnią, pokry- wający się z grubsza z częścią grecką i łacińską. Po śmierci Teodozjusza nie wrócono już do jedności; odrębności kulturowe między tymi regionami, nie- zależnie od potrzeb polityczno-militarnych, nadawały trwałość podziałom administracyjnym i politycznym. W ciągu III w. okazało się, że w zmienionej sytuacji nie tylko jeden czło- wiek nie może rządzić imperium, ale nie można tego czynić z Rzymu, który był za daleko od płonących granic: Dunaju, Renu, Eufratu. Stołeczne funk- cje przejęły inne miasta, w których cesarzE zakładają swe siedziby; na zacho- dzie Trewir, Mediolan, Akwileja, Sirmium, Sardyka, na WSCHODzie Antio- chia, Nikomedia. Decyzja Konstantyna Wielkiego stworzenia nowej stolicy nad Bosforem wynikała więc z poprzednich doświaDCZEń, różniła się ona je- dnak tym, że cesarz nadał swemu miastu rangę równą starej stolicy, która - choć faktycznie pozbawiona osoby cesarza - oficjalnie dalej była mia- stem najważniejszym. Potrzebę usprawnienia aparatu biurokratycznego spowodował nowy podział administracyjny Cesarstwa. Pomnożono liczbę prowinCJI (w Galii np. na miejsce 6 stworzono 17), natomiast powołano jednostki wyższego rzę- du, łączące po kilka prowinCJI, zwane diecezjami (w Europie: Bretania, Ga- lia, Galia Viennensis, Hiszpania, Afryka, Italia Suburbicaria, Italia Annona- ria, Panonia, Mezja, Tracja). Te z kolei WCHOdziły w skład prefektur: Galii, Italii z Afryką i WSCHODu (z którego oddzielono pod koniec IV w. Illyricum). Epoka późnego Cesarstwa przyniosła przekształcenie rządzącej elity. Największe trudności przeżywała arystokracja municypalna, gdyż zmiana tYnu ekonomikI drastYCzne POdniesienie wYsOkOści nnrł#tkńw n# elr”tP# 20 PÓŹNA STAROŻYTNOŚĆ astronomicznych wydatków państwa, a także przekształcenia w aparacie wła-dzy odbywały się przede wszystkim jej kosztem. Jej upadek był szybszy w prowincjach, gdzie trudności wynikające z kierunku ewolucji całego impe-rium łączyły się ze zniszczeniami powodowanymi przez najazdy barbarzyń-skie (obszary Galii, Strona 11 prowincje naddunajskie, północna część Italii). Jednak oka-zał się on nieuchronny także na terenach spokojnych. Czas obszedł się lepiej z arystokracją szczebla wyższego - prowincjonalnego i imperialnego. Jej potęga i bogactwo rosły, skupiała w swych rękach coraz więcej ziemi. W większości były to olbrzymie, zwarte kompleksy uprawiane przez dzieRŻa-wców (w rzymskiej terminologii: coloni - kolonów); związanie tych ludzi z ziemią dokonane z inicjatywy państwa (będzie o tym jeszcze mowa) po-mnoży społeczną siłę wielkich właścicieli, dysponujących własnym aparatem administracyjnym, często własnymi oddziałami zbrojnymi i więzieniami. Wzmacniał się związek arystokracji z obszarami, na których miała dobra; wbrew poprzednim zasadom coraz częściej wysokie urzędnicze godności po-wierzano ludziom pochodzącym z danego terenu. Ten proces „prowincjona-lizacji” elit politycznych, wyraźniejszy na zachodzie, osłabiał siłę cesarzy. Załamywała się powoli jedność rządzących na korzyść separacji lokalnych elit, które słaMnącej władzy cesarskiej przeciwstawiały własną politykę, uwzględniającą w większym stopniu lokalne interesy. Nadal jednak była to grupa świadoma swYCH rzymskich tradycji i własnej wielkości, mająca olb-rzymie dochody i nie mniejsze pretensje kulturowe. Jej przedstawiciele w latach upadku Cesarstwa będą partnerami barbarzyńskich wodzów, a spo-sób jej życia będzie stanowił atrakcyjny wzór dla możnych spośród Franków, Wizygotów i innych plemion, stanowiąc istotny czynnik ujednolicający społe- czeństwo wczesnego średniowiecza. Kryzys wieku III przyspieszył proces rozrostu aparatu państwowego. W IV i V w. przejął on funkcje aparatu municypalnego, załamującego się na skutek głębokiego kryzysu elit miejskich. Pobór podatków i dystrybucja na- leżności zbieranych w naturze aBsorbowały coraz większą liczbę ludzi. Pań- stwo stało się kosztowniejsze, niż było w początkach naszej ery, a wzrostu jego wydatków nie uzasadniał stan gospodarki. Odbywał się on na drodze rozległEgo stosowania przymusu prawnego i Bezpośredniego. Widząc zagro- żenie fiskalnych interesów ruchliwością społeczną i terytorialną, cesarze na- rzucali rozmaitym kategoriom ludzi dziedziczne przywiązanie do miejsca w społeczeństwie. Dotykało to kolonów, właścicieli statków przewożĄCych zboże przeznaczone dla Rzymu i Konstantynopola, piekarzy wielkich miast i rzemieślników pracujących w zakładach należących do państwa, ale także przedstawicieli elity municypalnej i wojska. Te gorączkowe próby zamroże- nia społeczeństwa w imię konieczności spełniania przez nie obowiązków wo- bec państwa tylko w części się powiodły; niewiele jest w odległej przeszłości czasów o tak wyraźnej mobilności socjalnej, jednak liczba ludzi, do których to sie odnosiło. nie bvła wielka. ŚWIAT ANTYCZNY W DOBIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU I UPADKU 21 Religijne podstawy wŁadzy cesarzy. Prawo Kult władców, rozwijający się od czasów Oktawiana Augusta, dał cesa-rzom religijne uzasadnienie ich potęgi, utrwalając w mentalności społecznej przekonanie o związku między nimi a bogami. Wbrew starszym badaczom dzisiejsi historycy traktują ten kult jako zjawisko przede wszystkim religijne, a nie czysto polityczny gest zwykłej a interesownej lojalności. I w tej dziedzinie u progu wieku IV Dioklecjan spowodował głębokie zmiany. Rozwinął on ideologię, według której cesarz jest człowiekiem wy- branym przez bogów po to, aby realizować na ziemi ich wolę. Znalazło to między innymi wyraz w przyjęciu do tytulatury oficjalnej przydomka „Jo- vius” („Jowiszowy”). Dioklecjan czuł się związany z Jowiszem, ale nie jako jego syn czy wcielenie, lecz obdarzony szczególną misją i troskami wysłan- nik. Dzień objęcia przez niego władzy był dniem narodzin do funkcji, którą bogowie mu przeznaczyli. Tę ideologię przejęło chrześcijaństwo; niewiele Strona 12 trzeba było w niej zmienić, aby mogła funkcjonować przez długie wieki trwania chrześcijańskich monarchii. Istotnym elementem antycznego porządku państwowego, który rozwinął się w dobie późnej starożytności i przyjęty został (choć nie od razu) przez średniowiecze, było prawo rzymskie. Rozwój prawa należy do specyficznych cech kultury rzymskiej odróżnia- jących ją od innych kultur starożytności. Wynikało to z zainteresowania elity prawem jako jednym z najistotniejszych narzędzi jej politycznego władania. Poradnictwo prawne było bardzo długo częścią politycznej gry, służąc do zdobywania zwolenników, a więc określając bądź utrwalając pozycję danej rodziny lub męża stanu. Prawo rzymskie przeszło bardzo długą drogę rozwoju od pierwszego zbioru zwanego Prawem XII tablic (połowa IV w. p.n.e.) do wielkiej kodyfi- kacji podjętej z inicjatywy Justyniana (VI w.), której efektem był Corpus iuris civilis. Składały się nań: Instytucje (oficjalnie zalecony podręcznik), Digesta (wybór opinii wielkich prawników, ułożony tematycznie) i Kodeks (zbiór cesarskich ustaw, także w układzie rzeczowym). Kodyfikacja Justynia- na przyszła w czasach, gdy rozpadające się struktury starożytności czyniły ją właściwie nieużyteczną. Natomiast zawarte w niej prawo prywatne zna- lazło zastosowanie w średniowieczu, gdy komplikująca się gospodarka była przez obowiązujące prawo krępowana i gdy prawo rzymskie (oczywiście przejmowane tylko selektywnie) lepiej odpowiadało społecznym potrzebom. Wreszcie niektóre formuły określające władzę cesarską zostały z czasem wykorzystane do uzasadnienia roszczeń monarchów średniowiecza i absolu- 22 PÓŹNA STAROŻYTNOŚĆ Gospodarka: rolnictwo i rzemiosło Ogromny rozwój miast antycznych nie powinien przesłaniać faktu pod-stawowego: w świecie starożytnym główną rolę odgrywało rolnictwo, a nie rzemiosło i handel, które dawały utrzymanie tylko niewielkiej liczbie ludzi. W miastach żyła poważna część drobnych i średnich (nie mówiąc już o wiel-kich) właścicieli ziemi. Pamiętać o tym jest rzeczą szczególnie ważną, albo-wiem wychodząc z doświadczeń współczesnych procesów intensywnej urba-nizacji mamy instynktowną wręcz skłonność do dychotomii: rolnictwo (wieś) - wytwórczość pozarolnicza (miasto). Na obszarach położonych w basenie Morza Śródziemnego, gdzie per- spektywy zbytu w dużych miastach skłaniały do powiększenia produkcji, potrafiono osiągać bardzo wielkie plony przez stosowanie zabiegów agro- technicznych i koncentracji siły roboczej. Na pozostałych obszarach były one nieuchronnie niższe, ale na ogół lepsze od tych, które otrzymywano w średniowieczu. Bardzo trudno jest wyrazić to w liczbach. Dobre wyniki antycznego rolnictwa brały się zapewne z niezłego zaopatrzenia gospodarstw w narzędzia; czasy Cesarstwa Rzymskiego były czasami wielkiej obfitości i taniości żelaza; nie można-tego powiedzieć o epoce wczesnego średniowie- cza. Także możliwość skupienia siły roboczej na pewnych szczególnie uprzy- wilejowanych obszarach (uprzywilejowanYCH nie tyle z racji warunków gle- bowych, ile bliskości miast bądź położenia nad drogą wodną), będąca efek- tem upowszechnionego niewolnictwa, pozwala nam zrozumieć sukcesy starożytnych. Trudności, jakie w dziedzinie siły roboczej pojawiły się na wielu obsza- rach w dobie późnej starożytności, powodowały uchwytne zmiany w stopniu intensywności rolnictwa, były także motorem postępu technicznego. Badania archeologiczne ostatniego półwiecza wskazują, że wynalazek pługa koleśne- go (lub radła koleśnego), a także upowszechnienie znanego już wcześniej młyna wodnego były dziełem późnej starożytności, a nie, jak sądzono, wczes- nego średniowiecza. Strona 13 W rolnictwie trwałość antycznych zdobyczy była największa. Poza obsza- rami całkowicie zdewastowanymi i wyludnionymi umiejętności uprawy roli przetrwały, stanowiąc punkt wyjścia rolnictwa średniowiecznego. Ich przydat- ność dla europejskich rolników była wszakże ograniczona terytorialnie; były to przede wszystkim doświadczenia śródziemnomorskie. Starożytni wzięli pod uprawę bardzo wielkie połacie ziemi, potrafili je skutecznie irygować i naprawiać wady gruntów. UpRawiano, co nie zawsze miało dobre skutki dla środowiska naturalnego, zbocza gór. Średniowiecze przyniosło w tej dziedzinie raczej cofnięcie się niż postęp. Struktura własności ziemskiej stanowi element o największej zmienności. Poważną rolę, i to przez cały okres starożytności, grała własność drobna, innymi słowy chłopska. Własność o większych rozmiarach mogła przyjmo- ŚWIAT ANTYCZNY W DOBIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU I UPADKU 23 wać postać majątków eksploatowanych wprost przez właściciela bądź wy-puszczanych w DZIERŻAWę rolnikom o rozmaitym statusie (od całkowitej wolności przez różne formy zależności do niewoli). W pierwszym wypad-ku siłę roboczą stanowili najczęściej niewolnicy wsparci okresowo pomocą wolnych najemników; ten typ gospodarowania przynosił wysokie plony. W monarchiach hellenistycznych i w państwie rzymskim istniały także wiel-kie domeny państwowe, uprawiane z reguły przez DZIERŻAWców. Trudno określić, nawet w przybliżeniu, stosunki między tymi kategoriami własności, gdyż brak odpowiednich źródeł. Panuje na ogół zgoda, że w Italii w okresie II-I w. p.n.e. wiodącą formą, zwłaszcza na terenach podmiejskich, są „wille”, niewolnicze gospodarstwa o rozmiarach średnich, często o wyspecja-lizowanej produkcji, pracujące na potrzeby rynku. W II w. n.e. miały rozwi-nąć się italskie latyfundia, dominujące coraz silniej w późniejszych czasach. Sytuacja innych regionów nie jest jasna. Upowszechnienie użycia pracy niewolniczej jest jednym ze zjawisk typo- wych dla czasów rozwiniętej starożytności (w Grecji od wieku IV, w Rzymie od drugiej połowy III w. po mniej więcej kres wieku I). Na niektórych ob- szarach możemy nawet mówić o pojawieniu się systemu niewolniczego w go- spodarce, a więc takiej sytuacji, w której niewolnicy stają się dominującą (choć nawet i wtedy nie jedyną) siłą w produkcji. Poza tymi wyspami nie- wolniczej ekonomiki występowali oni często, ale w charakterze służby domo- wej, a także jako pomocnicy w warsztatach rzemieślniczych. Używano ich również do pracy w kopalniach i kamieniołomach (ale i tu spotykamy ludzi wolnych). Przekształcenia w rolnictwie (latyfundia!), wyraźnie widoczne od III w., doprowadziły do tego, że grunty - poza tymi, które znajdowały się w rę- kach wolnych chłopów - były uprawiane przez DZIERŻAWców zwanych kolo- nami. Poczynając od reform Dioklecjana możemy obserwować proces przy- wiązywania ich do ziemi. Interwencje cesarzy w status prawny kolonów nie były wynikiem chęci zaspokojenia żądań wielkich właścicieli, ale polityki po- dyktowanej względami fiskalnymi. Obciążając podatników ponad ich siły, zakładano z góry konieczność stosowania przymusu i odpowiedzialności zbiorowej. Podatki płaciły zbiorowości: miasta, wsie, rzemieślnicze korpora- cje. Jeśli jakiś podatnik zawiódł, inni pokrywali jego należności. W tej sy- tuacji należało zapewnić, że liczba osób wchodzących w skład danej jednos- tki fiskalnej nie będzie się drastycznie zmniejszać. Koloni byli związani z zie- mią, nie z jej właścicielami, oni także nie mogli ich przenosić z majątku do majątku. Nie zawsze też cesarskie ustawy były wygodne dla ludzi bogatych. DzieRŻawcy nie byli od właścicieli uzależnieni osobiście, pozostawali płatni- kami podatków, występowali w katastrach i rejestrach, podlegali urzędni- kom, sądom państwowym. Nie ma więc powodu traktować kolonatu jako formy feudalnej rodzącej się w ramach świata antycznego. Należał on do specyficznej struktury późnej starożytności, w której rola państwa była de- Strona 14 terminująca w stopniu o wiele większym niż w dobie antycznej. 24 pÓŹNA STAROŻYTNOŚĆ Wytwórczość rzemieślnicza pozostała głównie w rękach wolnych rzemieśl-ników pracujących przy pomocy członków rodziny i ewentualnie najwyżej kilku niewolników. Wypadki powstawania większych zakładów w typie no-wożytnych manufaktur były rzadkie. Należy się liczyć z istnieniem rozwinię-tej produkcji w ramach gospodarstw chłopskich; część z niej mogła trafiać na rynek. Na wysoki poziom produktów antycznego rzemiosła złożyło się technolo- giczne doświadczenie, kumulowane przez wieki, a sięgające jeszcze wielkich cywilizacji Wschodu, a także ścisła specjalizacja, umożliwiająca dobre opa- nowanie tajników sztuki. Wyrafinowanie i wymagania elity municypalnEJ imperialnej określały także wysoki poziom artystyczny tej części produkcji, która była dla niej przeznaczona. Niewielka była regionalna specjalizacja rzemiosła. Dotyczyła ona oczywiście dziedzin, które nie mogły być uprawia- ne wszędzie (jak metalurgia); także produkcja towarów wielkiego luksusu tradycyjnie była skupiona w niewielu centrach. Na ogół jednak specjalności rzemieślnicze były dość równomiernie rozproszone. Innowacje technologicz- ne i estetyczne, dzieło jednego ośrodka, po pewnym czasie upowszechniały się, najczęściej wędrowała zresztą nie technologia, lecz ludzie, stąd w mias- tach Zachodu znajdziemy grupy rzemieślników syryjskich czy pochodzących z innych krain Wschodu, tradycyjnie utrzymujących przodownictwo w wielu gałęziach. Wielcy właściciele ziemscy mieli także swój udział w produkcji rzemieśl- niczej ; tyczy się to takich dziedzin, w których zasoby bądź produkty domen mogły mieć decydujące znaczenie. Dobrym przykładem takich inicjatyw jest produkcja cegieł i pospolitej ceramiki, zwłaszcza tej, która służyła za opakowanie. Wypada nam się teraz zastanowić, jakie zmiany wprowadził do tego mo- delu okres późnej starożytności. Niewątpliwie produkcja globalna skurczyła się, a na obszarach bezpośrednio dotkniętych najazdami barbarzyńców spadł również i jej poziom. Ten stan rzeczy uznaje się na ogół za efekt wzrostu latyfundiów, które miały rozwijać własną produkcję, podrywając w ten spo- sób podstawy bytu miejskiego rzemiosła. Pogląd ten wymaga istotnych ko- rekt. Wielkie majątki nie zawsze i nie wszędzie angażowały się w rozwijanie produkcji rzemieślniczej na własne potrzeby. Latyfundia w czasach wczesne- go Cesarstwa współistniały często z dostatnimi miastami. Na kurczenie się antycznej produkcji niewątpliwie znacznie większy od najazdów wpływ miał kryzys elity municypalnej, głównego odbiorcy rzemieślniczej produkcji. Potrzeby państwa powołały do życia po raz pierwszy na większą skalę duże zakłady - manufaktury, pracujące przede wszystkim dla ARMII. Wy- twarzano w nich także niektóre artykuły wielkiego luksusu (jak np. brokat, który był cesarskim monopolem) nie wchodzące w ogóle do rynkowej wy- miany. Rzemieślnicy w cesarskich manufakturach byli osobiście uzależnieni od władcy, nie mogli opuszczać swych stanowisk, które przekazywali także swoim dzieciom. ŚWIAT ANTYCZNY W DOBIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU I UPADKU 25 Tradycje antycznego rzemiosła, podobnie jak tradycje antycznego rolnic-twa, mimo wszelkich perturbacji u schyłku późnej starożytności utrzymały się wszędzie tam, gdzie nie została całkowicie zniszczona sieć miejska. Sta-nowić będą punkt wyjścia rozwoju rzemiosła średniowiecznego (szybciej niż w dziedzinie rolnictwa) wykraczającego poza linię osiągniętą w starożytności. Strona 15 Gospodarka: komunikacja, obrót pieniężny Dobrze rozwinięta żegluga umożliwiała szybkie i systematyczne przewo-żenie towarów i ludzi, a także przekazywanie informacji wzdłuż morskich wybrzeży, ale tylko w sezonie bezpiecznej nawigacji, to jest od marca - kwiet-nia do października. W następnych miesiącach żegluga zamierała. Transport lądowy był przede wszystkim oparty na stosowaniu zwierząt jucznych, gdyż starożytność, choć znała wozy, to z racji ich niedoskonałej konstrukcji nie posługiwała się nimi na większą skalę (dopiero wczesne średniowiecze przy-niesie w tej dziedzinie ważne innowacje o trudnym do przecenienia znaczeniu). Stąd koszty przewozów lądowych były astronomiczne. Starano się wobec tego wyzyskiwać do maksimum możliwości śródlądowego transportu wodnego, prze-nosząc towary z grzbietu zwierząt na barki nawet na krótkich odcinkach drogi. Wiadomości wędrowały oczywiście szybciej niż towary, ale również sto- sunkowo powoli. W czasach Cesarstwa Rzymskiego funkcjonowała dobrze zorganizowana poczta państwowa, posługująca się konnymi jeźdźcami prze- kazującymi pakiety z rąk do rąk. Ale i tu zima utrudniała przepływ infor- macji, gdyż góry, zwłaszcza Alpy, stawały się barierą nie do sforsowania. Państwo rzymskie znacznie ułatwiło komunikację budując system dróg bi- tych; podejmowano ten olbrzymi wysiłek ze względu na potrzeby ARMII i sieci informacyjnej (nie zaś dla kupców). Cywilizację starożytną charakteryzował rozwinięty handel. Po jego zała- maniu się w V-VI w. Europa będzie musiała czekać bardzo długo na po- wrót do antycznej intensywności wymiany. Nie oznacza to jednak, byśmy mogli mówić o utowarowieniu całej gospodarki ani o występowaniu rynków o większych rozmiarach. W tym względzie istnieje znaczna niejednolitość: obok terenów (i społecznych środowisk), gdzie dominowała ekonomika na- stawiona na rynek, znajdziemy i takie, dla których regułą była gospodarka naturalna. W znanej dyskusji między modernistami, akcentującymi znacze- nie handlu na wzór współczesności, a prymitywistami ograniczającymi dra- stycznie jego zasięg, jedni i drudzy znajdowali w źródłach dowody dla swych tez, jedni i drudzy mieli na swój sposób rację. Niewątpliwie zasięg ekonomi- ki naturalnej był większy, zwłaszcza tam, gdzie miast było mniej, obszary objęte gospodarką towarową przyjmowały postać wysp w morzu odmien- nych stosunków. Jednak utowarowionych „wysp było na pewno więcej niż „#,uPr W „ńźnvm średniowieczu. 26 PÓŹNA STAROŻYTNOŚĆ Niezmiernie silne były więzy handlowe międzyregionalne, często łączące obszary położone od siebie daleko. Odnosi się to zwłaszcza do krain położo-nych nad morzem bądź przynajmniej nad spławną rzeką, którym ułatwiało to włączenie się w krąg wymiany. Transport wodny był, jak pamiętamy, re-latywnie tani, lądowy fantastycznie kosztowny. Przedmiotem wymiany na dłuższych trasach były przede wszystkim towary luksusowe, ale obok nich także produkty rzemiosła przeznaczone dla szerszego odbiorcy, takie jak ta-nie tkaniny wełniane, pospolita ceramika, Strona 16 narzędzia i naczynia metalowe. Handlowano też, i to zawsze, produktami rolnymi: zbożem, oliwą, winem, rybami solonymi i suszonymi, bydłem. Zwłaszcza ważne było zboże, stano-wiące podstawę antycznego pożywienia. Rozmiary handlu produktami żywnościowymi wymagają wyjaśnienia. Oczywiście wielkie miasta potrzebowały dostaw, i to z daleka, nawet wtedy, gdy rozwinęły się w ich pobliżu majątki ziemskie, w których uprawiano rolę w sposób bardzo intensywny i pracowano na miejski rynek. Mylilibyśmy się jednak sądząc, że mniejsze miasta mogły obywać się bez dostaw spoza naj- bliższego kręgu, choć autonomia w dziedzinie żywnościowej była zasadĄ Ekonomiki. Były one zmuszone do korzystania z nich w latach dla siebie gor- szych, gdy niepogoda, epidemie, wojny uszczupliły plony. Pamiętać trzeba, że starożytność należy mimo swych osiągnięć do świata głodu. Wielkie głody na znacznych obszarach były wprawdzie rzadkie, ale głód mały, ograniczony do określonych regionów, raz tych, raz innych, był zjawiskiem normalnym. Stąd rynek artykułów żywnościowych istniał po prostu zawsze, a obszary po- trzebujące pilnie zboża mogły w innych latach mieć go w nadmiarze. Warto tu także wspomnieć, że w starożytności handlem zbożem, winem, oliwą zaj- mowali się najczęściej nie wyspecjalizowani kupcy, lecz wielcy właściciele ziemscy, sprzedający nie tylko własne nadwyżki (a tych mogło być dużo), ale także zajmujący się pośrednictwem. Głód zagrażał wszystkim, był szczególnie niebezpieczny w większych miastach, prowadząc do zaburzeń. Historycy znają dobrze osobną kategorię buntów biedoty miejskiej: bunty głodowe, jedne z najtrudniejszych do opa- nowania, a potencjalnie zawsze wiszące w powietrzu, gdy zawiódł transport i dostawcy. Obszary położone nad Morzem Śródziemnym prowadziły ożywioną wy- mianę ze światem zewnętrznym. Stała się ona intensywniejsza w czasach po- litycznego zjednoczenia i wewnętrznej stabilizacji zapewnionych przez pań- stwo rzymskie. Wyżej była mowa o rozmiarach handlu z barbaricum; przejść teraz należy do tego, co działo się na innych granicach. Stosunki z wnętrzem Afryki były zawsze żywe, nawet w czasach, gdy nie znano jeszcze wielbłą- dów, upowszechniających się dopiero w epoce Cesarstwa. Pustynnymi szla- kami przewożono niewolników, złoto, towary egzotyczne: kosztowne gatunki drewna, kość słoniową, dzikie zwierzęta. Kupowano to wszystko za przed- mioty rzemiosła śródziemnomorskiego, atrakcyjne dla ludów, których po- ziom technologicznego rozwoju był znacznie niższy. ŚWIAT ANTYCZNY W DOBIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU I UPADKU 27 Istotny udział w procesie redystrybucji towarowej miało państwo. Tyczy się to zwłaszcza dużych państw, takich jak monarchie hellenistyczne, a na-stępnie Rzym. Wspominaliśmy już o dostawie zboża i innych podstawowych produktów żywnościowych dla Rzymu. Poza Rzymem także inne wielkie miasta imperium korzystały, choć na mniejszą już skalę, z produktów zgro-madzonych przez państwo. Dostawy dla armii także w części (i to chyba znacznej) pochodziły z tego źródła. Zboże trzeba było sprowadzać wielokrotnie z daleka, gdyż armie stacjonowały w krainach dysponujących niewielkimi nadwyżkami. W miarę upływu czasu, wzrostu liczbowego armii, niszczenia terenów nadgranicznych, kurczenia się handlu w basenie Morza Śródziemnego rola dostaw organizo- wanych w ramach podatków rosła. Przechodzenie na wypłatę żołdu w natu- rze wskutek inflacji pieniądza zwiększyło masę przewożonych towarów; nie- trudno sobie wyobrazić, na jakie obciążenia i straty narażało to państwo przy antycznych warunkach transportu. Systematyczny i daleko sięgający był handel ze Wschodem: z Mezopo- tamią, w mniejszym stopniu z Persją, Arabią, Indiami. Większość towarów szła drogą morską przez Morze Czerwone. Odkrycie monsunów dokonane w I w. p.n.e. uczyniło podróże po Oceanie Indyjskim szybszymi i bezpiecz- Strona 17 niejszymi. Kupcy znad Morza Śródziemnego byli w Indiach dobrze znani i zadomowieni (archeolodzy znaleźli nawet faktorię handlową z I w. n.e., i to na wschodnim wybrzeżu Indii). Szlaki lądowe prowadziły z Palestyny i Syrii do Mezopotamii i dalej przez nią do Persji. Wyrosły na nich miasta karawa- nowe, ich dobrym przykładem była Palmira. Mniejszą natomiast rolę odgry- wało to, co później zostanie nazwane szlakiem jedwabnym, a więc droga przez Persję (w pobliżu Morza Kaspijskiego), Azję Środkową do Chin. Chińskie towary, przede wszystkim jedwab, trafiały raczej za pośrednictwem Indii; o stosunkach bezpośrednich między basenem Morza Śródziemnego a Państwem Środka nie było mowy. Na ogół panuje przekonanie o deficytowym charakterze wymiany ze Wschodem, który miał wyciągać z imperium ogromne ilości złota. Podstawę tego sądu stanowi zdanie z Pliniusza Starszego (XII, 84), że handel z India- mi, Arabią i Chińczykami kosztował rocznie imperium 100 mln sesterców. Historycy zawierzyli mu na ślepo, aplikując do starożytności schematy znane im ze średniowiecza, gdy Europa niewiele miała do zaoferowania obszarom o rzemiośle bardziej rozwiniętym. Pamiętać jednak trzeba, że Pliniusz był surowym moralistą, potępiającym zbytek i biadającym nad rozluźnieniem obyczajów, a nie ekonomistą świadomym bilansu obrotów państwowych (przy ówczesnym systemie ekonomiki nikt nie posiadał odpowiednich danych, Pli- niusz je sobie po prostu wymyślił). Wywożono, to prawda, kruszce szlachet- ne w postaci monet (wiele ich znaleziono na kontynencie indyjskim), ale rów- nież, i to w wielkich ilościach, towary rzemieślnicze: tkaniny, szkło, ozdoby, ceramikę. Także wino i oliwa, nie mówiąc już o niewolnikach, sprzedawane #”I”,#, „,##;#k;ch nortach. Basen Morza Śródziemnego w starożytności był 28 PÓŹNA STAROŻYTNOŚĆ dobrym partnerem i miał czym płacić za korzenie, tkaniny bawełniane, egzo-tyczne substancje (indygo, lekarstwa), jedwabną przędzę. Poczynając od wieku VI p.n.e., gdy upowszechnił się wynalazek pienią- dza dokonany przez Greków, pieniądz odgrywał istotną rolę na lokalnych rynkach i w stosunkach między państwem a obywatelem. W wymianie z dalej położonymi ośrodkami długo nie posługiwano się pieniądzem bądź też uży- wano go w niespecyficzny sposób (monety ateńskie, które w IV w. p.n.e. zawędrowały do Syrii, Fenicji, Palestyny, były tam traktowane jako forma kruszcu szlachetnego, przy płaceniu trzeba było je ważyć i sprawdzać zawar- tość srebra). Podporządkowanie basenu Morza Śródziemnego władzy rzym- skiej oznaczało narzucenie temu wielkiemu obszarowi jednolitej monety za- stępującej znaczną liczbę typów monet bitych w wielu niezależnych menni- cach. Podstawową monetą rzymską od końca II w. p.n.e. na kilka wieków stał się srebrny denar (i jego pochodne), bity starannie w wielkich ilościach. Nieliczne monety złote, wypuszczane w czasach Cesarstwa, odgrywały nie- wielką rolę. Zdawkowa moneta brązowa produkowana była w miastach, jej emisje były kontrolowane przez władze municypalne i miały ściśle lokalny obieg. Monety rzymskie cieszyły się znacznym prestiżem także poza granicami świata rzymskiego. Olbrzymie ich ilości znaleziono na terenie barbaricum, a także we wnętrzu Afryki i w Indiach. Problem funkcji, jaką tam pełniły, nie należy już do naszych rozważań. Trudności gospodarcze występujące w III i IV w. znalazły natychmiast odbicie w dziedzinie emisji monet. Cesarze, gdy brakło im środków na po- krycie wydatków państwowych, psuli monetę dodając do stopu nadmierną ilość miedzi. Rozpoczynająca się jeszcze za czasów Sewera inflacja nasiliła się zwłaszcza od połowy III w. Była ona szczególnie niedogodna dla miast, dczorganizowała także system fiskalny, zmuszając państwo do rozszerzania zakresu poboru podatków w naturze. Reformy u progu IV w. nie od razu ją Strona 18 zatrzymały, doprowadziły natomiast do zbudowania nowego systemu mone- tarnego, opartego już nie na srebrze, lecz na złocie. Złoty solidus i jego pochodne nominały przez kilka wieków utrzymywały swą opinię monety godnej zaufania. Obok niego funkcjonowała moneta brązowa, przeżywająca jeszcze perturbacje. W ekonomice antycznej operacje finansowe odgrywały znaczną rolę. Były one źródłem nagłych wzbogaceń w większym stopniu niż handel. Lich- wa towarzyszyła pieniądzowi przez całą starożytność. Jej gospodarczą funk- cję określała szczupłość masy pieniądza w stosunku do potrzeb rynku i spe- cyfika potrzeb elity. W rozmaitych sytuacjach potrzebowała nagle znacznych kwot, których nie mogły jej dostarczyć majątki ziemskie. Średniowiecze odziedziczy i system monetarny starożytności (sam pomysł pieniądza, jego stopy wagowe, techniki monetarne), i lichwę. Natomiast doda w tej dziedzinie rozwinięte techniki bankowe, których starożytność nie- ŚWIAT ANTYCZNY W DOBIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU I UPADKU 29 mal nie znała - rzecz wręcz nie do wiary, jeśli będziemy pamiętać o rozwoju antycznej wymiany - a które umożliwiały materialne wyłączenie pieniądza z wielu transakcji. Romanizacja Przyjęcie kultury rzymskiej przez ludy barbarzyńskie, zwane najczęściej romanizacją, odbywało się w Europie w sposób nierównomierny. Niewątpli-wie poważny wpływ na jego rozległość miał czas pozostawania danych obsza-rów pod władzą Rzymu. Dacja jednak była na tej drodze bardziej zaawanso-wana niż Brytania, choć znajdowała się w imperium o pół wieku krócej. Konkretna sytuacja danej prowincji była w sumie ważniejsza niż czas, który minął od podboju. Inną sprawą niż głębokość jest trwałość efektów romanizacji. Tu decydu- jącą rolę odgrywały warunki, w jakich znalazły się poszczególne krainy w czasie najazdów barbarzyńskich. Tak więc kompletne zniszczenie antycz- nych struktur i brutalność podboju tłumaczą nam doszczętne zatarcie kultury rzymskiej w Brytanii lub na niektórych terenach naddunajskich. Proces romanizacji rozwijał się bardzo intensywnie w toku pierwszych dwóch wieków Cesarstwa, gdy wszystko zdawało się mu sprzyjać: stabilność władzy, mechanizmy społecznego awansu elit plemiennych, wielki prestiż niepokonanego Rzymu i jego relatywny dostatek. Ale romanizacja trwała i później, a niektóre obszary, takie jak zacofane Illyricum, staną się w IV w. rzecznikami rzymskiej sprawy i rzymskiego patriotyzmu. Ciekawe, że jeszcze w IV w. możemy obserwować postępy łaciny w Galii, właściwie dopiero wówczas wygasają ostatnie ogniska celtyckie (poza Bretanią oczywiście, ale to wynikało z dopływu celtyckich uciekinierów z Brytanii). Romanizacja zakładała przede wszystkim urbanizację. Rozwój sieci miej- skiej był dowodem zaawansowania tego procesu. Wieś także przyjmowała nowe wzorce cywilizacyjne, ale czyniła to o wiele wolniej niż miasto (pamię- tajmy jednak, że w iTALII, Grecji i innych starych krainach wieś też nie w pełni partycypowała w antycznym sposobie życia i myślenia). W zasadzie romanizacja postępowała od góry: najwcześniej przyjmowała ją arystokracja plemienna, dla której przyjęcie rzymskich obyczajów, języ- ka, sposobu myślenia było warunkiem utrzymania poprzednio posiadanego miejsca w społeczeństwie. Im niżej w społecznej hierarchii, tym mniej było Strona 19 powodów do odrzucenia starych wzorów. Ważną rolę odgrywała armia. W jej ramach mieszkańcy prowincji zacią- gani do oddziałów pomocniczych uczyli się języka i poznawali elementy rzymskiej kultury, miasta tworzone obok obozów stawały się rozsadnikami rzymskiej cywilizacji wśród ludności miejscowej. Rzym niszczył kulturę opanowywanych terenów, ale nie dlatego, by tego #”I : #””.,##”-„P w tvm kierunku czynił starania (występowanie przeciw 30 pÓŹNA STAROŻYTNOŚĆ miejscowym porządkom było rzadkie i zawsze miało podłoże polityczne). Działała nieuchronnie wyższość kultury rzymskiej, której towarzyszyła gięt-ka i inteligentna polityka społeczna. Nie odbierano władzy elitom podbitych plemion, wymagając od nich tylko akceptacji nowego stanu rzeczy. W ten sposób neutralizowano jedyną grupę społeczną, która mogła generować opór. W miarę upływu czasu i postępów romanizacji dla miejscowej elity otwie- rała się droga ku wyższej niż municypalna karierze: ku godnościom impe- rialnym. Nie jest więc rzeczą przypadku, że bunty w proWINCJach wybuchały w toku pierwszych dwóch-trzech generacji, gdy jeszcze niecała elita znala- zła swoją drogę do Rzymu. Dewizą rzymskiego panowania było ograniczenie do minimum odgórnych interwenCJI w miejscowe porządki. Mieszkańcy nowych prowinCJI zachowy- wali więc własne obyczaje, system prawny, kulty. ODCHodzili od nich stop- niowo, z własnej woli. Najtrwalszym elementem przeszłości okazywały się kulty. Część ich istniała dalej w nie zmienionym w ogóle charakterze, więk- szość podlegała zabiegowi interpretatio romana, polegającym na nadaniu bó- stwom imion rzymskich. Ich własna natura widoczna była często zza tego przebrania. Kryzys wieku III spowodował odrodzenie wielu kultów przed- rzymskich. Możemy w tym samym czasie obserwować proces, który trwać będzie także w wieku następnym, a który polegał na odżyciu pewnych ele- mentów sztuki sprzed podboju. Zapewne trwały one w twóRCZOści ludowEJ I objawiały się z całą mocą, gdy kanony klasyczne przestały mieć taką jak niegdyś moc przyciągania. Są to oczywiste sygnały słabości romanizacji i trwania starej mentalności gdzieś w dolnych warstwach społeczeństwa. Nie należy ich jednak przece- niać. Rozluźnianie się więzów w imperium nie było efektem oporu przeciw- ko Rzymowi w imię własnej przeszłości. Ta była już martwa - przywiązanie do rzymskości stanowi powszechną cechę późnoantycznej mentalności. W obliczu barbarzyńskich najazdów rzymski patriotyzm rozkwita, dzielić go będą także ludzie aktywnie współdziałający w procesie rozbijania politycznej jedności basenu Morza Śródziemnego. W sferze ducha Rzym ciągle był potę- gą, gdy załamywały się już jego materialne podstawy. Porównanie procesów romanizacyjnych w wieku I n.e. i reakCJI wobec osiadających w granicach Cesarstwa barbarzyńców w wiekach IV i V nasunąć musi pytanie: dlaczego Rzym umiał asymilować tak szybko zwarte obszary o bardzo licznej ludności (przypomnijmy tu np. Galię), a nie potrafił tego robić w odniesieniu do grup, przecież nie tak bardzo licznych w czasach późnej starożytności? Odpowiedź tkwi prawdopodobnie w naturze kryzysu podrywającego byt antycznego świata. Nie miał on już tej siły, zdolności zwyciężania, zwartości politycznej, wewnętrznego dostatku niezbędnych po to, by związać ze sobą barbarzyńskie elity. Zachowanie własnej odrębności było teraz gwaranCją utrzymania statusu uprzywilejowania, a nie odwrotnie, jak przed wiekami. Strona 20 ŚWIAT ANTYCZNY W DOBIE NAJWIĘKSZEGO ROZKWITU I UPADKU 31 Różnice religijne (barbarzyńcy byli arianami, a Rzymianie katolikami), efekt przypadku, a nie odrębności cywilizacyjnych, stwarzały dodatkowe bardzo silne bariery między społecznościami. Losy kultury antycznej: antyczny sposób myślenia Jakkolwiek pozostałości antycznych struktur władzy, instytucji społecz-nych i kulturalnych w toku mniej niż jednego wieku znikły bezpowrotnie, starożytność pozostała jednak obecna w świadomości elity kulturalnej na-stępnej epoki jako punkt odniesienia dla wszelkich jej poczynań. W sferze praktyki i świadomości politycznej Cesarstwo było dalej obec- ne, wyznaczając polityczny horyzont nie tylko wczesnego, ale także rozwi- niętego średniowiecza. Mit jedności chrześcijańskiego świata rządzonego przez chrześcijańskiego cesarza wracać będzie z uporczywą siłą w póczyna- niach kolejnych kandydatów do odegrania tej dziejowej roli. Łacina w swej klasycznej formie pozostała językiem kultury średniowiecza. Rozwój języków narodowych, który już we wczesnym średniowieczu był daleko zaawansowany, długo nie zmieniał tego stanu rzeczy. Formujące się powoli (jakże powoli, jeśli przypomnimy sobie błyskawiczny rozkwit nowych literatur na WSCHODzie w językach syryjskim, koptyjskim, armeńskim itp.) literatury narodowe pojmowane były jako hierarchicznie niższe; łacina trwała jako ję- zyk kultury wyższej aż po czasy rozwiniętego renesansu. Utrzymanie łaciny było faktem ogromnej wagi. Wynikało ono m.in. z fascynacji wielką kulturą przeszłości. Literatura średniowieczna długo pozostawała w kręgu starożyt- nych wzorów, przejmując gatunki literackie i podstawowe normy estetyczne. Wielkość i bogactwo dorobku przeszłości były przytłaczające. Niezado- wolenie z kultury własnych czasów i dalej sięgające aspiracje przyjmowały w tych warunkach nieuchronnie postać nawrotów do antyku. Periodyczność renesansów stawała się cechą charakterystyczną europejskiej mentalności, która znajdowała w miarę swych zmieniających się potrzeb pożywkę w roz- maitych aspektach, niekiedy ze sobą sprzecznych, tego, co ze starożytności się uratowało. Obserwując stosunki między kulturą starożytności a kulturą średniowie- cza łatwo stwierdzimy, że z upływem czasu zainteresowanie dorobkiem prze- szłości stawało się coraz mniej selektywne. Renesans będzie oznaczać otwar- cie dla antycznej spuścizny, uznanej w całości za najwyższe osiągnięcie ducha ludzkiego. W tym właśnie będzie tkwiła jego odmienność od poprzednich renesansów, wybierających ze starożytnych wzorów to, co im było w danej sytuacji niezbędne. Antyczne ramy, w które wtłaczano nową treść, były źródłem wielkich na- pięć i konfliktów. Miną jednak długie wieki, zanim doprowadzą one do świa- domego porzucenia tego, już martwego a przytłaczającego, dziedzictwa. 32 Późna starożytność Źródło innych napięć tkwiło w podwójnym charakterze dziedzictwa anty-cznego: w jego pogańskiej i chrześcijańskiej przeszłości. Wczesne średnio-wiecze było związane przede wszystkim z chrześcijańską kulturą późnej sta-rożytności i tylko za jej pośrednictwem czerpało z dorobku pogańskiego. W miarę upływu czasu kultura pogańska z jej filozofią i literaturą (a nieza-długo i sztuka) wysuną się na plan pierwszy, nigdy jednak nie przesłaniając całkowicie dziedzictwa kultury chrześcijańskiej, która w III-IV w. przeży-wała swój złoty okres. Najistotniejszym elementem antycznego dziedzictwa były nie tyle wielkie dzieła literackie, gatunki i normy estetyczne, wiedza zawarta w dziełach hi- storycznych i naukowych, ile powstały w starożytności określony sposób my-