Helsing Jan van Rozmowy ze śmiercią

Szczegóły
Tytuł Helsing Jan van Rozmowy ze śmiercią
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

Helsing Jan van Rozmowy ze śmiercią PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd Helsing Jan van Rozmowy ze śmiercią pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Helsing Jan van Rozmowy ze śmiercią Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

Helsing Jan van Rozmowy ze śmiercią Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

JAN VAN HELSING ROZMOWY ZE �MIERCI� 4 Tytu� orygina�u: WER HAT ANGST VOR'M SCHWARZEN MANN...? T�umaczenie: Clear Eyes Translator Redakcja i korekta: Aneta Bartnicka Projekt ok�adki: Jan Udo Holey DTP: Wojciech Grzegorzyca ISBN 978-83-61050-05-6 Copyrights � by Jan van Helsing � for the Polish edition by Wydawnictwo STAPIS & BIOGENEZA, Katowice 2007 Wszelkie prawa zastrze�one Wydawnictwo STAPIS Katowice, Floriana 2a tel./fax +48/32 259 75 74 [email protected] www.stapis.com.pl BIOGENEZA sp. z o.o. Tarnowskie G�ry, Sobieskiego 11 tel. 4-48/32 285 60 46 www. biogeneza.pl 5 W trakcie pracy nad t� ksi��k� �mier� zabra�a nasz� oddan� przyjaci�k�, Jolant� Wiewi�r�. �mier�, kt�ra przysz�a zbyt wcze�nie i zabra�a J� rodzinie, przyjacio�om i wielu, wielu ludziom, kt�rym by�a tak potrzebna i kt�rym tak Jej teraz brakuje. �mier�, kt�r� Jola widzia�a dwa tygodnie przed odej�ciem w kszta�cie czarnej postaci i ze zdziwieniem m�wi�a o tym obecnej przy niej rodzinie. �mier�, kt�ra przysz�a po Ni� i mimo tak m�odego jeszcze wieku, tylu rado�ci i potrzeb �ycia, jakie mia�a w sobie, zasta�a J� pogodn� i przygotowan� do po�egnania nas na zawsze. Droga Jolu! Po lekturze ksi��ki van Helsinga nieco �atwiej nam to zrozumie� i pogodzi� si� z Twoim odej�ciem. Nie zmieni to jednak faktu, �e bardzo nam Ciebie brak. T� ksi��k� dedykujemy w�a�nie Tobie. Przyjaciele z Biogenezy Krystian i Heniek 6 7 SPIS TRE�CI Tytu�em wst�pu .......................................................................................... 9 Boisz si� mo�e? ....................................................................................... 10 Czarna posta� pojawia si� wsz�dzie ........................................................ 18 Dlaczego nie wiemy nic wi�cej o czarnej postaci? .................................... 27 Czarna posta� istnieje! ............................................................................. 32 Moje osobiste spotkanie z czarn� postaci� ............................................... 36 Co mnie obchodzi �mier�? ....................................................................... 38 Ale jak mo�na nawi�za� kontakt z czarn� postaci�?... ............................. 41 Wywiad..................................................................................................... 45 Od autora ............................................................................................... 241 Bibliografia ............................................................................................. 242 �r�d�a ilustracji ....................................................................................... 242 O autorze ............................................................................................... 243 Indeks .................................................................................................... 244 8 9 TYTU�EM WST�PU Po przeczytaniu tekstu z obwoluty, pomy�lisz zapewne: �To brzmi naprawd� fascynuj�co, jeszcze nigdy o czym� takim nie s�ysza�em!� lub: �Van Helsing przyzwyczai� mnie do tej pory do czego� innego, a to brzmi do�� dziwnie. W kontek�cie ewentualnych komentarzy chcia�bym zauwa�y�, �e bezruch oznacza �mier�, a zmiana oznacza �ycie. Dlatego wci�� si� zmieniam. Ka�dego roku podr�uj� do r�nych kraj�w i ch�tnie wkraczam w nowe obszary do�wiadcze� duchowych i wiedzy. Podczas mojej wieloletniej kariery stara�em si� pozna� i zg��bi� wiele tajemnic, a poniewa� zawsze fascynowa�y mnie niewyja�nione sfery �ycia - zjawiska z pogranicza nauki - zajmowa�em si� wieloma interesuj�cymi mnie wydarzeniami i pisa�em o nich. W tej ksi��ce przenios�em na papier m�j, jak do tej pory, najciekawszy projekt. W przeciwie�stwie do innych napisanych przez mnie prac, t� okre�li�bym jako �osobist��, gdy� jej tre�� stanowi� moje w�asne prze�ycia. Te do�wiadczenia w decyduj�cy spos�b zmieni�y moje �ycie i to do tego stopnia, �e ju� nigdy nie b�d� �starym Janem van Helsingiem�. Nie ma ju� odwrotu! W niniejszej ksi��ce zapraszam was w niezwyk�� podr�: razem wkroczymy w nowe, niezbadane obszary. Oczywi�cie mo�ecie trwa� przy swoich dawnych schematach my�lowych i wzorcach zachowa�. Gdyby�cie jednak zapragn�li pod��y� za mn� w duchowe rejony, to nie tra�my czasu i przejd�my do rzeczy... 10 BOISZ SI� MO�E? Co pomy�la�by�, gdyby twoja babcia, le��c na �o�u �mierci, powiedzia�a ci, �e stoi przy niej �mier� i �e zamierza j� teraz zabra�? Prawdopodobnie po kr�tkim namy�le stwierdzi�by�, �e babci na staro�� miesza si� w g�owie albo �e wzi�a za du�o lek�w, kt�re pewnie wywo�a�y halucynacje, lub �e z jej pod�wiadomo�ci �wynurzy�y si� zwi�zane z przes�dami obrazy. Jednocze�nie m�g�by� sobie pomy�le�, �e ju� gdzie� s�ysza�e� tak� histori� lub ogl�da�e� co� podobnego w filmie (na przyk�ad Joe Black, re�. Martin Brest USA, 1998 czy Sens �ycia Monty Pythona). Mog�e� te� czyta� co� na ten temat w ksi��kach Terry'ego Pratchetta. Wsz�dzie tam, przynajmniej na chwil�, pojawia si� mroczna posta�. Jednak w to, �e istnieje ona naprawd�, raczej nie wierzysz, prawda? Co jednak pomy�la�by�, gdyby twoja babcia nast�pnej nocy rzeczywi�cie umar�a? A tak si� w�a�nie zdarza w wi�kszo�ci przypadk�w. Ja osobi�cie zada�bym sobie wtedy pytanie: �Kogo zobaczy�a babcia przy swoim ��ku? Czy kto� naprawd� tam sta�? A je�li tak, to czy by�a to �mier�?� S�dz�, �e zwracaliby�my na takie s�owa wi�ksz� uwag�, gdyby�my cho� raz porozmawiali na ten temat z ksi�dzem lub kim�, kto opiekuje si� umieraj�cymi. Odpowiedzi mog�yby nas zaskoczy�. Ze wzgl�du na wydarzenia, kt�re opisz� zaraz szerzej, przez ponad dwa lata spotyka�em si� z osobami pracuj�cymi w szpitalu lub hospicjum oraz z tymi, kt�rzy opiekowali si� umieraj�cymi. Wypytywa�em ich, czy spotkali si� kiedy� z umieraj�cymi, kt�rzy m�wiliby o tym, �e widzieli czarn� posta� lub co� o niej wspominali. Prawie wszyscy rozm�wcy powiedzieli mi co� o tej postaci. I tak na przyk�ad, Gudrun z Augsburga, kt�ra by�a piel�gniark� w hospicjum, opowiada�a: �Pewna kobieta dwa dni przed swoj� �mierci� uparcie twierdzi�a, �e widzia�a czarn� posta� przechodz�c� obok jej domu. Inna pacjentka, ca�kowicie przy zdrowych zmys�ach, m�wi�a, �e czarna posta� zajrza�a do niej przez okno. Kobieta ta zmar�a jeszcze tej samej nocy. Pewien starszy pan kr�tko przed �mierci� m�wi�, �e jaka� czarna posta� sta�a przy jego ��ku, i �e chcia�by wiedzie�, kto to by�...� 11 W lipcu 2004 roku otrzyma�em list od mojej czytelniczki, w kt�rym prosi�a o skomentowanie opisywanych prze�y�: �Szanowny Panie van Helsing, Chcia�am gor�co Panu podzi�kowa� za opublikowanie ksi��ki �Dzieci nowego tysi�clecia�. Bardzo mi pomog�a w poradzeniu sobie ze zdolno�ciami jasnowidzenia, jakie posiada moja c�rka. Pewna rzecz jednak le�y mi na sercu i nie znalaz�am w Pana ksi��ce rozwi�zania tego problemu. Moja matka, kt�ra umar�a w zesz�ym roku, w wiecz�r przed swoj� �mierci� powiedzia�a nam, �e przy jej ��ku sta�a czarna posta� i trzyma�a j� za r�k�. Gdy zawo�a�am swoj� c�rk�, Sibyll�, aby przekona� si�, czy dzi�ki zdolno�ciom jasnowidzenia mo�e si� czego� dowiedzie�, to cho� nie widzia�a ona �adnej czarnej postaci przy ��ku, dostrzeg�a jednak trzy albo cztery, �wiec�ce jaskrawym �wiat�em, istoty unosz�ce si� nad ��kiem. Musz� tu nadmieni�, �e od chwili, gdy moja matka wspomnia�a o czarnej postaci, do tego momentu, min�� ju� kwadrans. W tym czasie posta� ju� znikn�a. Chcia�am wi�c Pana zapyta�: kim jest owa posta�? Czy nale�y si� jej ba�? Czy to by� szatan? Pr�bowa�am porozmawia� ostro�nie o tym prze�yciu z przyjaci�mi i by�am zdziwiona ich reakcjami. Moja najlepsza przyjaci�ka opowiedzia�a mi o swoim wujku, kt�ry w nocy przed �mierci� przewraca� si� z boku na bok, m�wi�c co� niezrozumia�ego. Obudzi�o to jego �on�, ta za� obudzi�a m�a, pytaj�c, co si� sta�o. Powiedzia� jej, �e jaki� cz�owiek w czarnym p�aszczu sta� przy jego ��ku. Kilka godzin p�niej wujek umar�. Podczas bada�, jakie prowadzi�em w zwi�zku ze wspomnian� ksi��k�, rozmawia�em z emerytowan� piel�gniark�, kt�ra wci�� dobrze pami�ta�a pewien przypadek. Pacjent operowany pod narkoz� na kr�tko popad� w stan �mierci klinicznej, a p�niej opowiada�, �e jaki� czarny dra� sta� przy stole operacyjnym razem z lekarzami. Pacjent ten jednak prze�y�. Na takie historie trafi�em ju� wcze�niej dziesi�tki razy i ��cz� si� one z nast�puj�cymi charakterystycznymi szczeg�ami: 12 Kr�tko przed �mierci� umieraj�cemu ukazuje si� posta� w czarnym habicie, podobnym do tych, jakie nosz� mnisi lub w czarnym kapeluszu. Posta� ta zazwyczaj milczy, a �wiadkowie nie s� w stanie opisa� jej twarzy. Czasami zagl�da przez okno, przechodzi obok domu, staje przy ��ku, pojawia si� w snach lub puka do drzwi. Rzecz taka zdarzy�a si� r�wnie� w mojej dalszej rodzinie. Do prababci mojej pierwszej �ony w dniu jej �mierci kto� zagl�da� przez okno i widzia�a czarn� posta� u drzwi domu. W przypadku jej stryjecznego dziadka Aloisa, w chwili jego �mierci kto� lub co� zapuka�o do drzwi. Tego rodzaju historie nie s� niczym nowym. Wr�cz przeciwnie! Nieomal we wszystkich tradycjach na �wiecie natrafi� mo�na na podobne relacje ludzi maj�cych bliski kontakt ze �mierci�; istnieje te� wiele opowie�ci o czarnej postaci ukazuj�cej si� umieraj�cym ludziom. W niekt�rych rejonach posta� ta nazywana jest Kum� �mier�, przy czym s�owo �kum� nie jest przypadkowe i wskazywa� ma na to, �e w �yciu �mier� jest jakby naszym krewnym. Pokrewie�stwa z nim nie mo�na sobie wybra�, podobnie jak nie mo�na wybra� samej �mierci. Kostuch� nazywaj� j� w p�nocnych Niemczech i traktuj� jako przewodnika dusz, kt�ry przychodzi po umieraj�cych i prowadzi ich do kr�lestwa zmar�ych. Dla Brandnera Kaspara jest to po prostu handlarz ko�ci. Najcz�ciej czarna posta� przedstawiana jest jako ko�ciotrup. Inni nazywaj� j� kosiarzem, kt�ry jest �redniowieczn� alegori� �mierci, przedstawian� w sztukach jako szkielet w szerokim kapeluszu i w habicie. Co szczeg�lne, w r�kach trzyma kos�, kt�r� kosi swoje plony lub odcina srebrzyst� ni�, ��cz�c� cia�o z dusz�. W tym kontek�cie mo�na te� interpretowa� Psalm 90.5: �Powodzi� porywasz ich; s� jako sen, jako trawa, kt�ra z poranku ro�nie. Z poranku kwitnie i ro�nie; ale w wiecz�r bywa koszona i usycha.� rys. 1. Kosiarz 13 Niekiedy czarna posta�, przedstawiana jest z klepsydr�, kt�r� odmierza czas naszego �ycia. Ta �mier� przychodzi do ��ek, w kt�rych �pi� dzieci, do ��ek w domach starc�w. Niekiedy jedzie na motocyklu lub samochodem. Zabiera �ycie m�odym ludziom, podczas gdy inni nie mog� si� doczeka�, kiedy dobiegnie ono ko�ca. Nigdy nie mo�emy by� pewni, kiedy przyjdzie po nas. �mierci nikt z nas nie uniknie, pokazuje to poni�sza legenda, cho� by� mo�e nie robi tego ze �mierteln� powag�: �Jednym z doradc�w kr�la Damaszku by� pewien m�ody cz�owiek. Kr�l bardzo go ceni�. Pewnego dnia ten m�ody oficer przyszed� do kr�la i by� najwyra�niej wstrz��ni�ty. - M�j Kr�lu, chcia�bym ci� o co� prosi�. Prosz�, po�ycz mi najszybszego z twoich koni. Musz� natychmiast pojecha� do Bagdadu. - Dlaczego? - spyta� zdziwiony kr�l. - W�a�nie przechodzi�em przez twoje pa�acowe ogrody i spotka�em tam �mier�. Grozi�a mi. Spiesz� si� wi�c, bo chcia�bym jej uciec. Kr�l zgodzi� si� po�yczy� mu konia, sam za� uda� si� do ogrodu, by zobaczy�, czy straszny go�� wci�� jeszcze tam jest. I rzeczywi�cie, �mier� nie ruszy�a si� z miejsca i by�a w ogrodzie. Kr�l zapyta�: - Dlaczego grozi�a� mojemu wiernemu s�udze? I to w dodatku w moich pa�acowych ogrodach? - Wcale mu nie grozi�am - zapewni�a go �mier� - po prostu unios�am ze zdziwienia r�ce. - A c� to za wym�wka?! - rzek� na to kr�l. - Ale� tak, to prawda - zapewni�a go �mier�. - Dosta�am od Najwy�szego Pana zadanie, aby dzi� wieczorem spotka� go w Bagdadzie. I by�am zdziwiona, wci�� widz�c go tutaj.� Mo�e to tylko legenda, bajka o personifikowanej �mierci. Jak jednak mamy rozumie� s�owa Franciszka z Asy�u, kt�ry w swojej Pie�ni S�onecznej m�wi: �Na naszego brata, cielesn� �mier�; nikt z �yj�cych ludzi go nie uniknie. Biada tym, kt�rzy umieraj� w �miertelnym grzechu. B�ogos�awiony ten, do kt�rego �mier� przychodzi w chwili, gdy ma naj�wi�tsze i szczere ch�ci; bowiem druga �mier� nic nie mo�e mu zrobi�.� Dziwne, prawda? 14 Sp�jrzmy jeszcze na inne literackie przedstawienie czarnej postaci. Chodzi o bajk� braci Grimm, kt�ra jest tak charakterystyczna, �e chcia�bym j� tutaj przytoczy�: �Pewien ubogi cz�eczyna mia� dwana�cioro dzieci, musia� wi�c dzie� i noc pracowa�, aby je wy�ywi�. A kiedy trzynaste dzieci� przysz�o na �wiat, biedak nie widzia� ju� ratunku. Wyszed� z chaty i postanowi� prosi� pierwszego spotkanego przechodnia na ojca chrzestnego. Pierwszym jednak, kogo spotka�, by� Pan B�g, kt�ry wiedzia� ju� oczywi�cie, po co biedak wyszed� z domu, i rzek�: - Ubogi cz�owiecze, ch�tnie potrzymam dzieci� twoje do chrztu, b�d� o nie dba� i uczyni� je szcz�liwym. - Kim jeste�? - zapyta� ojciec. - Jestem Panem Bogiem. - W takim razie nie chc� ci� w kumy - odpar� cz�owiek - bogatym dajesz wszystko, a ubogiemu pozwalasz zdycha� z g�odu. Tak m�wi� ubogi, gdy� nie wiedzia�, jak rozumnie rozdziela Pan B�g bogactwo i ub�stwo. Odwr�ci� si� wi�c od Pana i poszed� dalej. Po chwili zbli�y� si� do niego Szatan i rzek�: - Je�li chcesz mnie za kuma, to dam twemu dzieci�ciu wszystkie bogactwa tego �wiata i wszystkie rozkosze! - Kim jeste�? - zapyta� ubogi. - Jestem Szatanem. - W takim razie nie chc� ci� w kumy - odpar� ojciec - zwodzisz i �udzisz cz�owieka! I ruszy� dalej. Po pewnym czasie zbli�y�a si� do� ko�cista �mier� i rzek�a: - We� mnie za kum�. - Kim jeste�? - zapyta� ubogi. - Jestem �mier�. A ojciec na to: - Ty jeste� dla mnie dobr� kum�. Zabierasz bogatego i ubogiego bez r�nicy, ty b�dziesz moj� kum�! �mier� za� odpar�a: - Uczyni� twe dzieci� s�awnym i bogatym, gdy� kto ma mnie za przyjaciela, niczego mu nie zabraknie. Ojciec rzek� uradowany: 15 - W przysz�� niedziel� jest chrzest. Staw si� o czasie. �mier� przyby�a, jak obieca�a, i zosta�a matk� chrzestn� trzynastego dziecka. Kiedy ch�opiec podr�s�, zjawi�a si� przed nim pewnego razu jako chrzestna matka i zaprowadzi�a go do wielkiego lasu. Tam ukaza�a mu ziele rosn�ce pod drzewem i rzek�a: - Teraz otrzymasz ode mnie podarunek chrzestny. Uczyni� ci� s�awnym lekarzem. Kiedy zawezw� ci� do chorego, uka�� ci si� zawsze: je�li b�d� sta�a u wezg�owia chorego, mo�esz go �mia�o zapewni�, �e przywr�cisz mu zdrowie, daj mu tylko tego ziela, a wnet wyzdrowieje; je�eli jednak zobaczysz mnie w nogach chorego, powiedz rodzinie, �e nie ma ju� dla niego ratunku, a wiedz, �e �aden lekarz na �wiecie nie zdo�a go w�wczas uleczy�. Strze� si� jednak, aby� cudownego ziela nie u�y� wbrew mojej woli, bo mog�oby si� to �le sko�czy� dla ciebie. Wkr�tce m�odzieniec zosta� najs�awniejszym lekarzem na ca�ym �wiecie. �Wystarczy mu tylko spojrze� na chorego, a ju� wie, jaki jest jego stan i czy wyzdrowieje, czy te� musi umrze� - m�wiono o nim. Ludzie zje�d�ali si� ze wszech stron i zwozili do niego chorych, p�ac�c mu tak hojnie, �e wkr�tce sta� si� bogatym cz�owiekiem. Pewnego razu zdarzy�o si�, �e sam kr�l zaniem�g� ci�ko; wezwano wi�c do� s�ynnego lekarza, aby orzek�, czy kr�l mo�e wyzdrowie�. Ale gdy m�odzieniec zbli�y� si� do jego �o�a, ujrza� �mier� stoj�c� u n�g chorego, poj�� wi�c, �e wybi�a ju� jego ostatnia godzina. - A gdybym tak raz oszuka� �mier� - pomy�la� lekarz. - Jestem przecie� jej chrze�niakiem, wi�c nie b�dzie si� na mnie gniewa�! Szybko chwyci� chorego w p� i przekr�ci� go na �o�u tak, �e �mier� znalaz�a si� u jego wezg�owia. Potem da� mu swego ziela, a kr�l wyzdrowia� natychmiast. Nazajutrz �mier� przysz�a do lekarza z�a i zagniewana, pogrozi�a mu palcem i rzek�a: - Wywiod�e� mnie w pole; tym razem wybacz� ci to, gdy� jeste� mym chrze�niakiem, ale je�li jeszcze raz to uczynisz, zabior� ciebie samego! Wkr�tce potem kr�lewna zachorowa�a ci�ko. By�a ona jedynym dzieckiem kr�la, tote� nieszcz�sny ojciec p�aka� dzie� i noc i kaza� oznajmi�, �e kto uratuje kr�lewn�, otrzyma j� za �on� i zostanie dziedzicem tronu. Kiedy lekarz zjawi� si� w jej komnacie, ujrza� �mier� stoj�c� w nogach chorej. Oszo�omiony urod� kr�lewny i my�l� o tym, i� m�g�by zosta� jej m�em, 16 zapomnia� o gro�bie �mierci i nie bacz�c na gro�ne spojrzenia, jakie mu rzuca�a, chwyci� chor� w p� i przekr�ci� na �o�u tak, �e g�owa znalaz�a si� tam, gdzie by�y nogi, a nogi tam, gdzie by�a g�owa. Potem da� jej cudownego ziela, a policzki kr�lewny zarumieni�y si� natychmiast i �ycie wst�pi�o w ni� znowu. Rozgniewa�a si� �mier�, podesz�a gro�nie do lekarza i zawo�a�a: - Oszuka�e� mnie znowu, teraz kolej na ciebie! Po czym chwyci�a go lodowat� d�oni� i zaprowadzi�a do podziemnej pieczary. Lekarz ujrza� tam tysi�ce �wiec ustawione w szeregach, niekt�re z nich by�y wielkie, inne mniejsze, inne zupe�nie ma�e. Co chwila gas�y niekt�re, a inne zapala�y si�, tak i� p�omyki drga�y ci�gle w wiecznej odmianie. - Oto -rzek�a �mier� - �wiece �ycia ludzi. Gdy zapala si� �wieca, rodzi si� cz�owiek, gdy ga�nie - umiera. Te oto wielkie �wiece nale�� do dzieci, �rednie do ludzi w sile wieku, male�kie do starc�w. Ale zdarza si�, �e dzieci albo m�odzi ludzie maj� male�kie �wieczki. - Uka� mi moj� �wiec� - rzek� lekarz, s�dz�c, �e jest ona pewnie do�� wielka. Ale �mier� ukaza�a mu male�ki ogarek, kt�ry lada chwila mia� zgasn��, i rzek�a: - Oto twoja �wieca! - Ach, matko chrzestna! - zawo�a� lekarz przera�ony. - Zapal mi now� �wiec�, zr�b to dla mnie, abym m�g� jeszcze u�y� �ycia, zosta� kr�lem i ma��onkiem pi�knej kr�lewny. - Tego nie mog� uczyni� - odpar�a �mier�. - Jedna �wieca musi si� wpierw wypali�, zanim druga zap�onie. - Wi�c wstaw now� �wiec�, kt�ra b�dzie si� zaraz dalej pali�, gdy tylko ta zga�nie! - prosi� lekarz. �mier� uda�a, �e chce spe�ni� jego pragnienie i wyj�a wielk�, now� �wiec�, ale chc�c si� zem�ci�, rozmy�lnie zgasi�a ni� star� �wieczk�. W tej�e chwili lekarz pad� na ziemi� i dosta� si� w r�ce �mierci.� (Grimm W. i J., Ba�nie braci Grimm, t.l, t�um. M. Tarnowski, Warszawa, 1986) rys. 2. Wielka Ksi�ga Ba�ni Wiede�skich: Kuma �mier� przy chrzcielnicy 17 To tylko bajka, ale czy w ka�dej bajce nie tkwi jakie� ziarno prawdy? Przede wszystkim opisano tu istot� (czarn� posta�), kt�r� do dnia dzisiejszego widzia�o mn�stwo ludzi na ca�ym �wiecie i obecnie nada� si� to zdarza. Wed�ug tych os�b czarna posta� jest rzeczywista i cielesna, potrafi przyj�� do umieraj�cego i zastuka� do drzwi. Wsp�czesne pojmowanie �mierci to z kolei proces umierania, zanik czynno�ci �yciowych, a nie tajemnicza posta�. Rzeczywiste pochodzenie nazwy Kuma �mier� nie jest, nawiasem m�wi�c, do ko�ca wyja�nione. Wielka Ksi�ga Ba�ni Wiede�skich Maxa Steibicha wspomina na przyk�ad, �e termin ten pochodzi z jednej z sag wiede�skich. Mowa w niej o tym, �e �mier� ulitowa�a si� kiedy� nad pewnym biednym tkaczem o imieniu Urssenbeck, kt�ry nie m�g� znale�� ojca chrzestnego dla swego dziecka. I tak Kuma �mier� przyj�a na siebie rol� rodzica chrzestnego, a w prezencie obdarzy�a dziecko pewnym darem, dzi�ki czemu wyros�o na s�ynnego lekarza. Lekarz ten mieszka� przy ulicy Sch�nlaterngasse w Pierwszej Dzielnicy w Wiedniu, a jego dom do dzisiaj nazywany jest �Domem �mierci�. Tak wi�c wiemy, �e... 18 CZARNA POSTA� POJAWIA SI� WSZ�DZIE Opowie�ci o tym, �e czarna posta� pojawia si� tu� przed �mierci�, znane s� nam r�wnie� z kultur, kt�re istnia�y w odleg�ej przesz�o�ci: W kulturze greckiej znale�� mo�emy na przyk�ad Tanatosa, personifikacj� �mierci, kt�ry zabiera� zmar�ych do Hadesu. Jest cz�sto mylony z Charonem, kt�ry przewozi� dusze zmar�ych przez rzek� Acheron. Charon, przedstawiany jako nieprzyjemny i z�y, ale za to niezwykle �ywotny stary cz�owiek, by� synem Ereba i Nyks oraz s�ug� Hadesu. Za sw�j wysi�ek, przewo�enie dusz, otrzymywa� w zap�acie jednego obola, kt�rego wk�adano w usta zmar�ego (czasem zmar�emu k�adziono na oczy dwie monety, tak by�o r�wnie� w czasach rzymskich). Wed�ug �wczesnego �wiatopogl�du, ci, kt�rzy nie mieli grobu, b��dzili jako cienie na brzegach Acheronu. Wierzono te�, �e zmarli, kt�rym nie dano obola, musz� czeka�, a� serce Charona zmi�knie na tyle, �e zgodzi si� on przewie�� ich dusz� na drugi brzeg bez �adnej op�aty. W mitach greckich wspomniane s� te� inne postacie, kt�re nieopatrznie �wrzucane s�� wraz z Tanatosem do jednego worka... Na przyk�ad Hermesa nazywano pos�a�cem �mierci. By� przewodnikiem i opiekunem w�drowc�w, pos�a�cem bog�w i towarzyszem nocnych w�dr�wek, a wi�c r�wnie� prowadzi� zmar�ych do �wiata podziemi. Dlatego te� dano mu przydomek Psychopompos, co znaczy Przewodnik Dusz. Rola pos�a�ca �wietnie do niego pasowa�a, poniewa� bardzo elokwentnie, szybko i sprawnie, poruszaj�c si� z ogromn� pr�dko�ci� w powietrzu, realizowa� powierzone mu zadania. rys. 3. Charon, przewo�nik w �wiecie podziemi, kt�ry przewozi przez rzek� Acheron przybywaj�ce tu dusze zmar�ych 19 rys. 4. Hypnos, Hermes i Tanatos nad cia�em Sarpedona Atrybutami Hermesa by�y: kapelusz podr�ny (petasos), sanda�y i �aska. Jego kapelusz i sanda�y posiada�y skrzyd�a. Wskazywa�y one na szybko��, z jak� Hermes wykonywa� zadania. Hermes odprowadza� dusze do kr�lestwa zmar�ych. By� przy tym Dobrym Pasterzem, znaj�cym drogi, kt�re prowadzi�y przez �wiat podziemi. Uczestniczy� te� w s�dach nad zmar�ymi. �wiat podziemi, do kt�rego Hermes odprowadza� zmar�ych, zwany by� Hadesem (od imienia swego w�adcy). Nazwa Hades oznacza�a p�niej ca�y �wiat podziemi, kt�ry by� niedost�pny dla ludzi. Hades, wraz ze swoj� bezlitosn� ma��onk� Persefona, panowa� nad duszami. Przedstawiano go w pozycji siedz�cej, z ber�em i kluczami w r�kach oraz z he�mem, kt�ry w momencie na�o�enia czyni� go niewidzialnym. W�a�ciw� personifikacj� �mierci by� jednak Tanatos, o kt�rym chcia�bym powiedzie� wi�cej. W mitologii pe�ni� on rol� anio�a �mierci. Wed�ug poety Hezjoda, Tanatos mieszka� tam, gdzie noc spotyka�a si� z dniem i gdzie Atlas trzyma� na swych barkach sklepienie nieba. Tam z kolei, gdzie nigdy nie dociera�y promienie s�o�ca (Heliosa), mieszka� Sen (Hypnos). Sen podczas swych podr�y nad ziemi� i morzem by� przyjazny i mi�y dla ludzi. Tanatos za� �mia� serce z kamienia, by� bezwzgl�dny i bezlitosny�. Cz�owieka, kt�rego raz zabra�, nigdy ju� nie uwalnia�. By� wrogiem nawet nie�miertelnych bog�w. Tanatosa przedstawiano jako czarnego, uskrzydlonego geniusza o ponurym spojrzeniu. Odcina� no�em ofiarnym kosmyk w�os�w umieraj�cego. P�niej przedstawiano go jako syna Gai i Tartara, wci�� �pi�cego pi�knego m�odzie�ca lub ch�opca ze skrzyd�ami. W r�kach trzyma� opuszczon� pochodni�, kt�ra jeszcze p�on�a lub ju� by�a zgaszona. Sta� si� ofiar� podst�pnego Syzyfa, budowniczego Koryntu i zosta� przez niego uwi�ziony. Uratowa� 20 go Ares, b�g wojny. Jak m�wi� legendy, w czasie, gdy Tanatos by� uwi�ziony, nikt nie umiera�. Podobn� legend�, o tak zwanym Panu Narodzin i �mierci, znajdujemy u fi�skich Lapo�czyk�w z grupy Skolt. Lapo�czycy ci, mieszkaj�cy na p�nocny zach�d od Jeziora Inari, 400 kilometr�w na p�noc od kr�gu polarnego, s� prawdopodobnie najmniej licznym narodem na �wiecie. Przypuszczalnie pochodz� z Tybetu. Przyjmuje si� r�wnie�, �e byli pierwszymi mieszka�cami Skandynawii. Jedyne relacje o Lapo�czykach z grupy Skolt zawdzi�czamy Robertowi Crottetowi, kt�ry w 1937 roku jako pierwszy pozyska� ich zaufanie (po wielu spotkaniach), dzi�ki czemu pozna� stare sagi i legendy tego narodu. Owi Lapo�czycy nie witaj� si� podaniem r�ki, lecz pocieraniem nos�w. Przypisuje si� im silne zdolno�ci medialne i telepatyczne, o czym wspomina� r�wnie� Crottet. M�j przyjaciel, Stefan Erdmann, m�ody pisarz, kt�ry podobnie jak ja zajmuje si� tematyk� z pogranicza nauki, przebywa� u Lapo�czyk�w z grupy Skolt sze��dziesi�t lat p�niej i m�g� potwierdzi� relacje Crotteta. Ci bardzo niscy ludzie, o niezwykle jasnym spojrzeniu i �wietlistych oczach, nigdy wcze�niej nie opowiadali nikomu obcemu o swej wiedzy. Zapytani odpowiadali: �Nie znamy �adnych historii. Nasze m�zgi s� mniejsze od jag�d w tundrze�. Do powy�szych s��w zupe�nie nie pasuje m�dro�� legendy, kt�ra zachowa�a si� w ich kulturze: �By�o to dawno, dawno temu. Wszystko wygl�da�o inaczej ni� w dzisiejszych czasach. Jednak Ziemia by�a okr�g�a, s�o�ce �wieci�o i �wieci� te� ksi�yc i gwiazdy. Byli tam te� ludzie, rodzili si� i umierali. Ale wszystko by�o w�wczas inne ni� dzi�. A to dlatego, �e po ziemi kroczy� m�odzieniec, kt�rego wszyscy musieli s�ucha�. Nawet kr�lowie. Ten m�ody pan nie tolerowa� �adnego sprzeciwu. Jego duma by�a r�wnie wielka jak jego uroda, jego oczy b�yszcza�y jak diamenty, spojrzenie mia� twarde. Ma�o m�wi�, ale jego s�owa r�wnie� l�ni�y niczym diament. Odwiedza� ka�dego cz�owieka przynajmniej dwa razy w �yciu. Mimo tego, �e Ziemia by�a okr�g�a jak kula, tak jak dzi�, wydawa�o si�, �e nie przeszkadzaj� mu �adne odleg�o�ci. Nikt nie wiedzia�, w jaki spos�b 21 wykonuje swoje zadania. Nikt te� nie pyta�, jak to mo�liwe, �e jednocze�nie odwiedza tysi�ce �udzi w r�nych miejscach na Ziemi. Wkracza� do dom�w m�odych par, m�wi�c: �Wkr�tce przyjdzie wam na �wiat dziecko. B�d�cie gotowi i przygotujcie ko�ysk�. Gdy nadejdzie pora, przyprowadz� dusz�.� Nikt si� nie dziwi�, �e nigdy nie widziano, kiedy przyprowadza� dusz�, poniewa� duszy nie da si� zobaczy�... Przychodzi� te� do dom�w starych ludzi i m�wi�: �Wkr�tce umrzecie. B�d�cie gotowi i przygotujcie trumn�. Gdy nadejdzie pora, przyjd� po dusz�.� Nazywano go Panem Narodzin i �mierci. By� m�ody i pi�kny. Czyni� tak, jakby Ziemia nale�a�a tylko do niego. Zawsze przychodzi� sam. Niekt�rzy ludzie opowiadali jednak, �e czasem towarzyszy�a mu druga posta�, jakby cie� pod��aj�cy za nim w oddali. Nikt nie odwa�y� si� z nim rozmawia�, poniewa� by� tak dumny, �e zdawa�o si�, i� s�ucha tylko w�asnych st�w. C� zreszt� mogliby powiedzie� ludzie Panu Narodzin i �mierci'? A jednak pewnego dnia wydarzy�o si� co�, co zmieni�o ca�y �wiat, czyni�c go takim, jakim jest dzisiaj. Daleko na p�nocy �y� pewien Lapo�czyk. By� tak m�dry, �e nawet kr�lowie przybywali do niego z daleka, by zasi�gn�� porady. On sam by� ubogi i mieszka� samotnie w chacie na skraju tundry. M�wi si�, �e pewnego razu zachorowa� i oczekiwa� odwiedzin m�odzie�ca, poniewa� s�dzi�, �e wkr�tce umrze. Pewnego dnia kto� zapuka� do jego drzwi. Starzec otworzy� je i zobaczy� przed sob� posta�, kt�ra przypomina�a cie� pod��aj�cy za Panem Narodzin i �mierci. -- Jutro przyjdzie do ciebie m�ody Pan - powiedzia� cie� i pok�oni� si�. - Wkr�tce �wiat straci najm�drzejsz� dusz�. Kr�lowie b�d� musieli sami podejmowa� decyzje i przyniesie to ma�o rado�ci poddanym. - Jestem bardzo stary - odpowiedzia� Lapo�czyk - i nie mog� unikn�� �mierci. - Mo�esz - powiedzia� cie� i u�miechn�� si�. To by� okropny u�miech, zab�ys�y z�by, gorsze ni� z�by g�odnego wilka. - My�l�, �e wiem kim jeste� - powiedzia� stary Lapo�czyk - cho� jeszcze nigdy ci� nie widzia�em. Chyba wiem, jak si� nazywasz. Masz imi�, przed kt�rym chyl� si� tylko �li ludzie. - To, jak si� nazywam - rzek� cie� - nie ma dla ciebie znaczenia. Du�o wa�niejszym jest, co mog� dla ciebie zrobi�. 22 - A co mo�esz dla mnie zrobi�? - Ju� ci m�wi�em: mog� na zawsze uwolni� ci� od �mierci. Lapo�czyk, kt�ry kocha� �ycie, milcza� przez chwil�. Cie� zdawa� si� by� zaniepokojony. Zbli�y� si� do starca, s�cz�c mu do uszu jakie� s�owa. - No wi�c - doda� g�o�niej - pomog� ci zbudowa� twoj� trumn�. Musimy si� pospieszy�, aby by�a gotowa, gdy jutro przyjdzie do ciebie m�ody Pan. Zgadzasz si�? - Tak - odpar� z wahaniem Lapo�czyk - ale obawiam si�, �e moje sumienie si� z tym nie zgadza. - Sumienie nie jest do niczego potrzebne, je�li jest si� nie�miertelnym - stwierdzi� cie�. I doda� - Ja te� go nie potrzebuj�. Jego z�by zab�ys�y z�owrogo. - �yj� od tysi�cy lat, ciesz�c si� nie�miertelno�ci�. Nast�pnego ranka kto� zapuka� do drzwi i do domu wszed� m�ody Pan. Uk�oni� si� przed Lapo�czykiem. A potem, patrz�c mu prosto w oczy, powiedzia�: - Za dwa tygodnie przyjd� uwolni� twoj� dusz� od cia�a. B�d� gotowy i zbuduj swoj� trumn�. Stary cz�owiek, u�miechaj�c si�, odpowiedzia�: - Trumna jest ju� gotowa. Pan Narodzin i �mierci by� bardzo zdziwiony. Jeszcze nigdy �aden cz�owiek nie odwa�y� si� do niego przem�wi� ani u�miechn��, gdy przychodzi� zakomunikowa� mu �mier�. Jednak s�ysza� o s�awie starca. Wiedzia� wi�c, �e przypisywano mu wielk� m�dro��. Z tego powodu m�ody Pan - kt�ry tylko z pozoru by� m�ody, bowiem nikt nie by� w stanie zliczy� jego lat - zni�y� si� do rozmowy ze starym Lapo�czykiem. - Wydaje si�, �e w og�le nie boisz si� �mierci - powiedzia�. - Dlaczego mia�bym si� jej ba� - odpowiedzia� starzec - �y�em ju� do�� d�ugo. Moja dusza t�skni za tym, by pozna� nowe krainy. Pozw�l, �e poka�� ci moj� trumn�. Uwa�am, �e jest pi�kna, ale chcia�bym wiedzie�, czy tobie te� si� podoba. �Ten starzec jest do�� zarozumia�y - pomy�la� Pan Narodzin i �mierci - ale dlaczego nie mia�bym mu sprawi� tej przyjemno�ci?� -- Dobrze, poka� mi - zgodzi� si�. Starzec przyni�s� trumn� i ustawi� j� u st�p szlachetnego go�cia. M�ody Pan widywa� ju� pi�kniejsze trumny, ale powiedzia�: - Wydaje si� by� bardzo porz�dna. 23 - Ciesz� si� - powiedzia� starzec - ale by�bym bardzo wdzi�czny, gdyby� zechcia� mi wy�wiadczy� pewn� przys�ug�. Chcia�bym wiedzie�, czy jest dostatecznie wygodna. Jeste� mniej wi�cej tego samego wzrostu, co ja. Gdyby� tylko zechcia� po�o�y� si� na chwil� w trumnie, m�g�by� powiedzie� mi, czy jest dostatecznie pi�kna i wygodna. Poniewa� m�ody Pan by� do�� pr�ny, znana by�a mu te� pr�no�� innych i nie wydawa�a mu si� niczym niezwyk�ym. - Czemu nie - powiedzia� i po�o�y� si� w trumnie. Szybciej ni� trwa jedna my�l, zatrzasn�o si� wieko trumny i zosta�o zabite gwo�dziami, kt�re zamkn�y je tak, �e �adna si�a nie mog�aby pom�c Panu Narodzin i �mierci wydosta� si�. - Nie�le ci posz�o - powiedzia� jaki� g�os. Cie� nagle ukaza� si� obok starca. - Chod�, zaniesiemy teraz trumn� daleko w tundr�. Pan Narodzin i �mierci by� zbyt dumny, by krzycze� i wo�a� o pomoc. Milcza�, pozwalaj�c, by wyniesiono go daleko, gdzie �yj� tylko dzikie zwierz�ta i drapie�ne ptaki i by go tam pogrzebano. -Tutaj nikt go nie znajdzie - ponuro rzek� cie�, zacieraj�c z zadowolenia r�ce. - Pok��ci�em si� z Bogiem i za kar� kaza� mi zamieszka� w piekle. Czasem przychodz� na Ziemi� i pr�buj� zdoby� kilka dusz do towarzystwa. Jak do tej pory nigdy mi si� nie udawa�o. Ale teraz wreszcie B�g nie dostanie �adnej duszy z Ziemi i nie b�dzie m�g� �adnej duszy tu wys�a�. Starzec powr�ci� do swej chaty i za�mia� si� do ksi�yca, ale ksi�yc nie odpowiedzia�. Spojrza� wi�c w lustro i u�miechn�� si�: Ciekawe, jak b�d� wygl�da� za trzysta lat? W tej samej chwili dopad� go strach i zacz�o budzi� si� w nim sumienie. Min�� jaki� czas. Na Ziemi nikt si� nie rodzi� i nikt nie umiera�. W niebie zwo�ano zgromadzenie. Przybyli wielcy panowie i najwa�niejszy z nich powiedzia�: - B�g prosi� mnie, bym zwo�a� was wszystkich, poniewa� jest niezadowolony z tego, co si� dzieje na Ziemi. Nie mo�na si� uskar�a� na sytuacj� na innych planetach. Tam wszystko dzieje si� tak, jak nale�y. Istoty rodz� si� i umieraj�, a tak by� powinno. Niestety na Ziemi jest inaczej. Nie przysy�a si� stamt�d do nas �adnej duszy. Dzieje si� tak, poniewa� nigdzie nie mo�na znale�� Pana Narodzin i �mierci. Ten, kt�ry ze wzgl�du na swoj� niezwyk�� urod� tak ch�tnie si� wsz�dzie pokazywa�, nie chodzi ju� po Ziemi. Zaniedbuje swoje obowi�zki. To tak, jakby w og�le nie istnia�. Dlatego te� musimy spojrze� w d� na t� dziwn�, okr�g�� 24 planet�, by odnale�� m�odego Pana i przyprowadzi� go tutaj. I tak, wys�ano jednego z nich na Ziemi�. Nikt nie wie, jakie by�o jego imi�, poniewa� panowie nieba lubi� otacza� si� tajemnic�. Jednak to, co �w wielki pan odkry� na Ziemi, by�o bardzo smutne. Ma��e�stwa rozpacza�y, bo nie mog�y mie� dzieci i daremnie czeka�y na to, a� Pan Narodzin przyjdzie je odwiedzi�. Starcy popadali w jeszcze wi�ksze zw�tpienie, poniewa� os�abieni i chorzy le�eli w ��kach. Tracili g�os, bo m�wili ju� zbyt d�ugo. Nic ju� nie widzieli, bo ich oczy by�y zbyt zm�czone. T�sknili za uwolnieniem duszy i daremnie wyczekiwali odwiedzin Pana �mierci. Na �wiecie panowa� wielki nie�ad i strach, bowiem l�k przed nie�miertelno�ci� by� wi�kszy od l�ku przed �mierci�. W ko�cu Wielki Pan, kt�ry przyby� z nieba, znalaz� starego Lapo�czyka, o kt�rym opowiadano, �e jako ostatni widzia� pi�knego m�odzie�ca. Starzec by� ju� zniszczony wiekiem, a jego sumienie k�u�o go ostrzej ni� mog�yby to zrobi� gwo�dzie, kt�rymi zabi� trumn�. Nie m�g� jednak p�j�� za g�osem swego sumienia, bo pilnowa�a go ci�gle mroczna posta�, by nikomu nie zdradzi�, gdzie pochowali m�odego Pana. Jednak gdy posta� ta zobaczy�a zbli�aj�cego si� Pana Niebios, uciek�a z chaty, wyj�c z przera�enia. Lapo�czyk, kt�ry prawie nie m�g� ju� m�wi�, �ami�cym si�, cichym g�osem opowiedzia�, co si� zdarzy�o, a Wielki Pan uda� si� do tundry, odnalaz� trumn� i otworzy� j�. M�ody Pan, kt�ry nic nie utraci� ze swej urody, spojrza� b�yszcz�cymi oczyma na swego wybawc�. Ten jednak nie rzek� ani s�owa. Po�o�y� r�k� na jego ramieniu i obaj unie�li si� do nieba, gdzie czeka�o na nich zgromadzenie. Najwa�niejszy i najbardziej szanowany z nich powiedzia�: - Ty, Panie Narodzin i �mierci, wed�ug boskiego rozporz�dzenia, wr�cisz natychmiast na Ziemi�, by dalej wykonywa� swe zadanie, jak robi�e� to przed swym niespodziewanym pogrzebem. Jednak od tej pory b�dziesz przychodzi� tylko do tych ludzi, kt�rym b�dziesz przynosi� lub zabiera� dusz�. Nie b�dziesz im tego zapowiada� wcze�niej. W zwi�zku z tym nikt ci� nie zobaczy ani nie us�yszy: b�dzie to kara za tw� dum�. Id� i uwolnij starc�w, kt�rzy na ciebie czekaj�, ale starego Lapo�czyka uwolnij jako ostatniego, bo zrobi� co� bardzo z�ego. Od tego czasu Ziemia jest tak�, jak� dzi� j� znamy. Nikt z ludzi nie wie wcze�niej, kiedy b�dzie mia� dziecko albo kiedy jego dusza b�dzie zabrana. Ale wci�� jeszcze - i pewnie b�dzie tak przez ca�� wieczno�� - pi�kny m�odzieniec, Pan Narodzin i �mierci, kroczy po Ziemi nie widziany przez nikogo.� 25 Przytoczona opowie�� to saga, ale ukazuje nam powszechne wyobra�enie przewodnika dusz, kt�ry przed �mierci� sygnalizuje umieraj�cym, �e nadesz�a pora, by opu�ci� cia�o (a wi�c i Ziemi�) i kt�ry przeprowadza dusze do kr�lestwa zmar�ych. Egipcjanie m�wili o Anubisie z g�ow� psa czy szakala, w mitologii germa�skiej na przyk�ad walkirie zabiera�y dusze poleg�ych wojownik�w z pola bitwy i prowadzi�y ich do Walhalli. Dla Celt�w przewodnikiem dusz by� Ogma, dla chrze�cijan by� to anio� Micha� albo �wi�ty Krzysztof, a u wr�t niebios czeka� na dusze �wi�ty Piotr, kt�ry decydowa�, czy je tam wpu�ci�. Czarna posta�, �mier� czy kosiarz najwyra�niej nie przychodzili tylko po to, by zabra� dusz�, lecz r�wnie� aby ostrzega� ludzi. Pozw�lcie, �e przytocz� kilka historii, kt�re sam pozna�em, aby zrozumienie tego by�o �atwiejsze: Jeden z moich najbli�szych przyjaci�, Adam, jecha� autostrad� A8 z Monachium do Stuttgartu. Nagle zobaczy� czarn� posta� przelatuj�c� nad autostrad� od prawej strony i zatrzymuj�c� si� w powietrzu nad barierk� rozdzielaj�c� pasy autostrady. W pierwszej chwili Adam pomy�la�, �e co� mu si� przewidzia�o i jego my�li zn�w skupi�y si� na prowadzeniu samochodu i spotkaniu, na kt�re jecha�. Jednak dziesi�� minut p�niej zimny dreszcz przebieg� mu po plecach, gdy us�ysza� w radiu, �e w�a�nie w tym miejscu, gdzie widzia� czarn� posta�, mia� miejsce powa�ny wypadek z wieloma ofiarami �miertelnymi i �e autostrada jest chwilowo zamkni�ta. O innym przypadku s�ysza�em, gdy pisa�em t� ksi��k�. Dotyczy on prze�ycia pewnego architekta, kt�re mia�o miejsce oko�o pi�tnastu lat temu. Pewnej zimowej nocy, przy silnych opadach �niegu, architekt ten jecha� drog� krajow� z Neustadt/Waldnaab w stron� Windischeschensbach, gdy nagle na poboczu zauwa�y� pot�n� posta� w czarnym habicie. Nie m�g� dostrzec twarzy, ale w oczy rzuci� mu si� ogromny rozmiar g�owy, nieproporcjonalnej do reszty cia�a. Posta� trzyma�a w r�ce jaki� kij, a mo�e kos� - tego nie by� w stanie stwierdzi� dok�adnie - i nie rusza�a si� z miejsca. Cz�owiek ten m�wi�, �e po plecach przebieg� mu zimny dreszcz, opanowa� go strach i poczu� si� do�� niepewnie. Przejecha� obok postaci i skierowa� si� w stron� domu. Po chwili zobaczy� niebieskie �wiat�a karetki jad�cej z naprzeciwka. Niestety, nie uda�o mu si� dowiedzie�, czy karetka mia�a jaki� zwi�zek z czarn� postaci�. 26 Pami�ta, �e nast�pnego poranka przy stole opowiadano o tym, �e poprzedniego dnia ze wsi znikn�� pastor. Pojecha� w miejsce, w kt�rym wcze�niej widzia� czarn� posta�, ale nie znalaz� tam �lad�w st�p, czy jakichkolwiek innych fizycznych �lad�w czyjej� obecno�ci. Dajmy ju� spok�j przyk�adom i zadajmy sobie pytanie: 27 DLACZEGO NIE WIEMY NIC WI�CEJ O CZARNEJ POSTACI? Uwa�am, �e z jednej strony jest to zwi�zane z og�lnym l�kiem �nowoczesnych i wykszta�conych obywateli�, kt�rzy nie chc� zajmowa� si� t� tematyk�, a z drugiej, z obaw� Ko�cio�a, kt�ry nie widzi powodu, by ludzie rozwijali sw� duchow� m�dro�� w tym zakresie. Poza tym, nasze spo�ecze�stwo zorientowane jest materialistycznie i konsumpcyjnie, a tym samym zajmowanie si� kwesti� �mierci nie tylko nie pasuje, ale jest wr�cz szkodliwe dla jego interes�w. W Anglii, o czym przekona�em si� w czasie r�nych rozm�w, temat ten traktowany jest swobodniej. �yj� tam ludzie uznawani za media duchowe, maj�cy tak zwan� drug� twarz oraz posiadaj�cy zdolno�ci prekognicji i jasnowidzenia. Potrafi� nawi�za� kontakt ze zmar�ymi, b�d� te� s� z nimi w kontakcie ju� od dzieci�stwa i mog� po�redniczy� w kontaktach mi�dzy zmar�ymi a ich krewnymi. Co ciekawe, ludzie okre�lani jako medium, wsp�pracuj� z policj�, a nawet ze Scotland Yardem, czy z przedstawicielami medycyny. W moim kraju takich ludzi przedstawianoby z pewno�ci� jako wariat�w i szarlatan�w, ale to nie jest jedyna rzecz, kt�ra w Niemczech wygl�da nie tak, jak trzeba. Zostawmy jednak ten temat... Dzia�alno�� os�b uznanych za medium duchowe prowadzi do pewnych wniosk�w. Je�eli kto� raz nawi��e kontakt ze zmar�ym, szybko si� zorientuje, �e religie takie jak chrze�cija�stwo, judaizm oraz islam nie ukazuj� prawdy na temat tak zwanego nieba. Wszyscy zmarli, bez wyj�tku, opowiadaj� podczas kontaktu z medium, �e �yli ju� wielokrotnie i �e przygotowuj� si� w�a�nie do nowej inkarnacji. Mowa jest tutaj w�a�ciwie o reinkarnacji - ponownym odradzaniu si�. Reinkarnacj� uznaje na przyk�ad buddyzm - religia, w kt�rej wyobra�enie �mierci, jak te� sam spos�b podej�cia do niej, s� bardzo specyficzne.. Po przyjrzeniu si� historii kultur i system�w religijnych na �wiecie, mo�na doj�� do wniosku, �e wsp�cze�nie (g��wnie na Zachodzie) ludzie boj� si� 28 rys. 5. �mier� nie zna lito�ci �mierci bardziej ni� kiedy�. Wida� to wyra�nie, je�li spojrzymy kilkaset lat wstecz: W antycznych czasach chrze�cija�stwa oraz we wczesnym �redniowieczu, zgodnie z moj� wiedz�, nie by�o jeszcze �adnych obrazowych przedstawie� �mierci. Dopiero na prze�omie tysi�cleci znale�� mo�emy wczesne przyk�ady jej personifikacji. W sztuce dojrza�ego �redniowiecza tak zwane obrazy memento mori mia�y pobudza� ludzi do my�lenia o nietrwa�o�ci w�asnego �ycia. Evelyn Lang pisze na ten temat: �Memento mori (�pami�taj o �mierci�) oznacza�o przygotowanie si� na �mier� i mia�o jednocze�nie napomina�, by prowadzi� cnotliwe i pobo�ne �ycie, tak aby w ka�dej chwili by� przygotowanym na to, by umrze�. Oko�o 1600 roku powsta� zakon Braci �mierci, dla kt�rego �memento mori� sta�o si� wr�cz programem. Cz�onkowie zakonu pozdrawiali si� tymi s�owami, by wci�� mie� przed oczyma przemijalno�� �ycia na Ziemi, a jako ostrze�enie i przypomnienie ubierali si� w czarne szkaplerze (rodzaj narzuty; przyp. aut), na kt�rych wymalowana by�a trupia czaszka. My�lenie o w�asnej �mierci, zdrowej duszy i modlenie si� za zmar�ych by�y dla wielu ludzi wa�nym powodem, by przyst�pi� do jednego z licznych zakon�w. By�y one przygotowaniem �na dobr� �mier� oraz pomaga�y cz�onkom zakonu po �mierci poprzez modlitw�, obchodzenie corocznych �wi�t, czy odbycie tak zwanej ostatniej drogi. rys. 6. Taniec �mierci 29 rys. 7. �mier� zabiera ka�dego, kr�la... W G�rnym Palatynacie, w Ebermannsdorf, znany by� mi�dzy innymi Zakon Braci Uzyskania Dobrej �mierci. Wa�nym medium dla szerzenia idei sztuki umierania (�ars moriendi�) by�o malarstwo, a zw�aszcza grafika. �redniowieczne �artes moriendi�, zwane r�wnie� �artes bene moriendi�, czy kr�tko ksi��eczki dla umieraj�cych�, by�y pomoc� dla umieraj�cych i wskazywa�y ludziom w�a�ciw� drog� wyboru pomi�dzy dobrem a z�em�. Dzi�ki takim tekstom, najpierw pisanym r�cznie, a p�niej wzbogacanym ilustracjami, wizerunek �mierci stawa� si� coraz bardziej powszechny. Evelyn Lang pisze r�wnie�: �Za najstarsze przedstawienia ars moriendi uchodz� powsta�e oko�o 1450 roku miedzioryty mistrza ES: w pi�ciu kolejnych parach obraz�w ukazywana jest w coraz dramatyczniejszy spos�b walka Nieba i Piek�a o dusz� umieraj�cego, by w jedenastym motywie pocieszy� nas obrazem b�ogos�awionej godziny �mierci. Pi�ciu pokusom na �o�u �mierci, mianowicie - zw�tpieniu wiary, rozpaczy, brakowi cierpliwo�ci w cierpieniu, pysze i trosce o to, co przemijaj�ce - przeciwstawione s� dodanie otuchy w wierze, pocieszenie w zw�tpieniu, napomnienie zachowania cierpliwo�ci, oddanie w pokorze i przypomnienie wiecznego uwolnienia od cierpienia. Ostatni obraz ukazuje szatana, kt�ry bezsilny odst�puje od �o�a umieraj�cego, podczas gdy anio� zabiera dusz� do nieba. Kolejno�� tych jedenastu ilustracji by�a zawsze zachowywana i w licznych wydaniach ksi��ek ukazywano je w ten spos�b a� do XVII wieku.� rys. 8. ... bogacza... 30 Inn� form� wyra�ania memento mori by�y w p�nym �redniowieczu tak zwane ta�ce �mierci, kt�re w dramatyczny spos�b (w szeregu kolejnych scen) ukazywa�y nieunikniono�� �mierci, przychodz�cej po ka�dego, niezale�nie od jego pozycji i nazwiska. Bowiem w obliczu �mierci wszyscy ludzie s� r�wni: papie� i grzesznik, cesarz i ch�op. Takie ta�ce mo�na by�o cz�sto zobaczy� namalowane na murach ko�cio��w i kaplic lub zamkowych kru�gank�w. Obrazy te opatrywano r�nymi powiedzonkami, jak na przyk�ad: �Ch�opie, chod� ju� ze mn� chod�, czas ju�, bym ci� kos� �ci��� (gdy �mier� przychodzi�a po ch�opa) albo: �Pieni�dze i wszystko, co masz, ju� ci nie pomog�, gdy nadchodzi czas� (s�owa skierowane do kupca). Na przestrzeni stuleci spos�b przedstawiania �mierci wci�� si� zmienia�: �W sztuce wczesnego �redniowiecza �mier� przedstawiana jest jako osoba w pe�nej krasie. W p�nym �redniowieczu jest ju� jednak trupem toczonym przez robaki lub postaci� bez odzienia, b�d� w ca�unie. Zapadni�ta sk�ra i wystaj�ce ko�ci to charakterystyczne cechy przedstawiania �mierci w XV i XVI wieku. Zast�puje je ko�ciotrup przedstawiany jako Kosiarz �mierci, z sierpem lub kos� w r�kach. Je�dziec �mierci znajduje sw�j pierwowz�r w apokaliptycznych je�d�cach, g�osz�cych wojn�, zaraz�, g��d, kl�ski �ywio�owe, koniec �wiata i s�d ostateczny (Objawienie �w. Jana 6.1-8). �owca �mier� ma z kolei swoje korzenie w Psalmie 124,7: �Dusza nasza jako ptaszek usz�a z sid�a ptasznik�w; sid�o si� potarga�o, a my�my uszli�. Ko�ciotrup z sieci� i sid�ami poluje na �ywych i strzela z �uku strza�ami nios�cymi �mier�.� W XVIII wieku my�li z kr�gu memento mori przedstawiano w jeszcze inny spos�b. Chodzi o dziesi�� �stopni wiekowych� m�czyzny i kobiety w drodze na g�r� i w d�, przy wykorzystaniu symboliki architektury schod�w. Takie opisy �wiadcz� o tym, �e motyw memento mori by� w dawnych czasach wci�� obecny - w malarstwie czy architekturze. rys. 9. ...i pachol� 31 Ludzie wyra�ali my�l o przemijaniu i marno�ci �ycia (vanitas) poprzez otaczanie si� takimi przedmiotami jak: czaszka, klepsydra, lustro, �wieca. Nale�y te� wspomnie� listy memento mori, kt�re rozprzestrzeni�y si� od schy�ku XVII wieku a� po wiek XIX i by�y popularne zw�aszcza w Austrii i po�udniowych Niemczech. By�y to wielokrotnie sk�adane odbitki miedzioryt�w lub litografii, opatrzone paroma s�owami. Przyk�adem takich list�w jest przedstawienie eleganckiej pary, kt�ra po roz�o�eniu stron zamienia si� w szkielety. Laska i wachlarz tych postaci staj� si� cmentarn� �opat� i kos�, a para spotyka si� zn�w na cmentarzu. Powr��my jednak z naszej podr�y w przesz�o�� do czas�w wsp�czesnych i do relacji, jakie przekazuj� nam umieraj�cy. Potwierdzaj� one bowiem to, �e... 32 CZARNA POSTA� ISTNIEJE! Pewnego dnia pi�em piwo ze znajomym, kt�ry przez trzydzie�ci lat pracowa� w szpitalu w G�rnym Palatynacie jako piel�gniarz. Opowiedzia� mi tak� histori�: ��wietnie pami�tam jeszcze przypadek, gdy pewna starsza pani oburza�a si�, �e przy jej ��ku sta� m�czyzna ubrany na czarno - ale bez twarzy. Kobieta ta chcia�a wiedzie�, czy przypadkiem kto� nie zrobi� jej g�upiego kawa�u. Umar�a dwa dni p�niej.� Bardziej niezwyk�a wydaje mi si� historia, kt�r� przeka�� wam bez �adnych upi�ksze�, a kt�r� opowiedzia� mi m�j dobry przyjaciel. Oto ona: �Ze wzgl�du na nieudane ma��e�stwo i bolesne ataki, kt�rych sta�em si� celem, dotar�em do punktu w moim �yciu, w kt�rym nie wiedzia�em, co dalej robi�. Chcia�em ze sob� sko�czy�. Wyszed�em z domu, wsiad�em do samochodu i wyjecha�em na autostrad�, gdzie na dobrze mi znanym odcinku znajdowa� si� most, z kt�rego zamierza�em rzuci� si� w przepa��. Skok taki z pewno�ci� zako�czy�by si� �mierci�. Na ko�cu tego mostu znajdowa� si� parking, na kt�ry zjecha�em z autostrady. Zostawi�em tam samoch�d, nast�pnie ruszy�em w�sk� �cie�k�, mijaj�c pojemniki z sol� do sypania na jezdni� i dotar�em do filar�w mostu. Most by� niczym strome urwisko. Oddziela� mnie od niego jedynie p�ot, w kt�rym dostrzeg�em ma�e drzwi, przez kt�re przeszed�em. By�o ju� prawie ciemno, a jedyne przyt�umione �wiat�o zimowego popo�udnia po�yka�a mg�a. Wstrz�sa�y mn� dreszcze. Spojrza�em na swoje stopy, a potem wychyli�em si� lekko, spogl�daj�c w d� i zastanawiaj�c si�. Do ziemi by�o siedemdziesi�t, osiemdziesi�t metr�w - nie wiem, ile dok�adnie... W my�lach �egna�em si� ju� ze wszystkim, modli�em si�, my�la�em o dzieciach, o domu, o wszystkim. P�aka�em wielkimi, gor�cymi �zami, kt�re sp�ywa�y mi po zmarzni�tych policzkach i w jaki� spos�b mnie ogrzewa�y. Pogodzony ze �wiatem, z dzie�em tworzenia, dzi�kuj�c w my�lach za wszystko, odepchn��em si� od barierki i skoczy�em. 33 Otworzy�em oczy, by widzie�, dok�d mnie ta podr� prowadzi i przerazi�em si�. �Co tu si� dzieje?� - pomy�la�em sobie. Nie spada�em. Dlaczego? Co si� sta�o? Co powstrzyma�o mnie przed upadkiem? Gdybym sam tego nie prze�y�, nigdy bym w to nie uwierzy�, zawis�em bowiem jak zatrzymany w powietrzu skoczek narciarski. I wtedy us�ysza�em g�os: - W porz�dku, to twoja decyzja! Jestem tu po to, by ci� przej��, by ci towarzyszy�. Musisz tylko jeszcze jeden jedyny raz powiedzie� �tak�. Spojrza�em przed siebie i zobaczy�em �mier� w czarnym p�aszczu. Jej posta� zawis�a w powietrzu i u�miecha�a si� do mnie. - Chyba zwariowa�em - pomy�la�em. - Przecie� ona nie istnieje naprawd�. A jednak posta� nie znikn�a i dalej do mnie m�wi�a: - Podejmujesz w�a�nie wa�n� decyzj�, cho� w�a�ciwie powinna by� inna! Czy uwa�asz, �e na t� chwil� jest ona rzeczywi�cie dobra? - Tak my�l� - odpowiedzia�em. - Ach, a wi�c my�lisz! To dobrze, �e zn�w zacz��e� my�le�. W ostatnich dniach i godzinach wydawa�o si�, �e tego nie potrafisz. I nagle zat�skni�em za twardym gruntem pod nogami. - To dobrze, �e zn�w t�sknisz za gruntem pod nogami. Ale najpierw musimy sobie co� wyja�ni�, zanim zn�w kilka razy zmienisz decyzj�. Wiesz tak wiele o r�nych obowi�zuj�cych w �yciu regu�ach, znasz prawa rz�dz�ce �yciem. Zdajesz sobie spraw�, �e istnieje pow�d, dla kt�rego przyszed�e� na �wiat w tym ciele i dlaczego si� na to zdecydowa�e�. Zapomnia�e� o tym wszystkim? Mog� spokojnie pozwoli� ci spa��, przyjm� twoj� dusz� i p�jdziesz ze mn�, ale wszystko b�dzie toczy� si� dalej i tam, gdzie p�jdziemy, zrozumiesz powody i zn�w podejmiesz podobn� decyzj�. Poprzez takie unikanie przysporzysz jedynie cierpienia twoim dzieciom, rodzinie, przyjacio�om i wsp�pracownikom, przez co zmienisz ich drogi �yciowe. A i tak zaczniesz dok�adnie od tego, na co si� zdecydowa�e� tam, w �wietle. Wi�c co si� dla ciebie zmieni? Ukarzesz jedynie tych, kt�rzy ci� kochaj� i potrzebuj� ci� w obecnej pow�oce. Nie taki by� tw�j plan! Co� �cisn�o mnie za gard�o. Zamiast zn�w zapa�� si� w sobie, poczu�em si� inaczej. Nagle wszystko sta�o si� jasne! 34 - No dobrze. Mog� ci� teraz pu�ci�? Teraz ju� wiesz, �e masz zadanie! Miej to zawsze przed oczyma, je�eli zn�w popadniesz w podobne k�opoty. - Ta istota zna moje najbardziej ukryte my�li - przesz�o mi przez g�ow� - I wcale nie jest gro�na. Nie, jest wr�cz ojcowska, �agodna, serdeczna. Tak, wr�cz opieku�cza! Przypomnia�a mi si� w tym momencie moja babcia, kt�r� kocha�em ponad wszystko. Gdy by�em jeszcze dzieckiem, �piewa�a mi do snu piosenki, kt�rych s��w nie potrafi� sobie dok�adnie przypomnie�. Ale jedn� strof� pami�tam doskonale: �I w r�kach trzyma hebel �mier�, i wszystkich r�wno, r�wno tnie...�. W�wczas te s�owa by�y dla mnie ko�ysank�, czym� znajomym i w jakim� sensie - przede wszystkim poprzez melodi� - mia�y w sobie co� cudownego, �agodnego i uspokajaj�cego. Nios�y g��bok� nadziej�, a nawet pewno��, �e �mier� (w tej pie�ni przedstawiona by�a jako kosiarz) ma w sobie co� ojcowskiego i opieku�czego. Dok�adnie w taki spos�b mi si� ukaza�a. Przypomnia�o mi si� r�wnie�, �e moja babcia ju� w m�odo�ci uznana zosta�a za nieuleczalnie chor�. Mia�a mi�niaka macicy, kt�ry r�s� i r�s�. Poniewa� babcia mia�a bardzo wysokie ci�nienie krwi i do tego s�abe serce, nie zdecydowano si� nigdy na operacj�. Musia�a wi�c �y� z chorob� jeszcze prawie czterdzie�ci lat, a mi�niak wa�y� pod koniec oko�o czterdziestu kilogram�w. Mimo tak powa�nych problem�w zdrowotnych, ryzykuj�c �ycie, uratowa�a przed �mierci� (wraz z moim dziadkiem) setki je�c�w wojennych. Wszystko to przypomnia�o mi si� w tym momencie i u�wiadomi�o mi, jaki ci�ar babcia wzi�a na siebie. Nigdy si� jednak nie podda�a. A ja w�a�nie chcia�em si� podda�, bo by�em niezdolny do tego, by poradzi� sobie z niezno�nie bolesnymi problemami ma��e�skimi. By�o mi wstyd. Wszystkie te my�li przemyka�y mi przez g�ow�, a z moich oczu

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!