9686

Szczegóły
Tytuł 9686
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9686 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9686 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9686 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Christa Schroeder Napisa� - Raphael Delpard Zeznania Sekretarki - 12 Lat u boku Hitlera - 1933 - 1945 Zeznania niezwykle utalentowanej i starannie wykszta�conej sekretarki, zatrudnionej w 1930 roku w sztabie administracyjnym partii nazistowskiej, a nast�pnie zauwa�onej przez Hitlera, kt�ry w 1933 roku wzi�� j� do swej wy��cznej dyspozycji! Christa Schroeder przez 12 lat pozostawa�a przy Hitlerze. gotowa do pracy dniem i noc�: w kancelarii, w Berghofie, w bunkrze w Berlinie. Hitler odes�a� j� dopiero na kilka dni przed swoj� �mierci�. Po upadku III Rzeszy zosta�a aresztowana przez Amerykan�w i internowana w 1945 roku w obozie Augshurgu, gdzie odby�a d�ugie rozmowy z Alfredem Zollerem - francuskim oficerem wywiadu, s�u��cym w armii ameryka�skiej. Z zadziwiaj�c� przenikliwo�ci�, opowiedzia�a mu to, co w ci�gu tych 12 lat widzia�a. �wiadectwo Christy Schroeder jest tym bardziej cenne, �e o ile wydarzenia drugiej wojny �wiatowej s� nam dobrze znane, to posta� cz�owieka, kt�ry podpali� Europ�, ukryta jest za zas�on� ta�m kronik filmowych, ukazuj�cych go jako tego, kt�ry nieustannie i wrzaskliwie wygra�a cywilizowanemu �wiatu. Obdarzony dziwnym i zniewalaj�cym magnetyzmem, posiada� jaki� pierwotny sz�sty zmys�, intuicj� jasnowidza, kt�ra cz�sto decydowa�a o jego zachowaniach. Na kolejnych stronach poznajemy Hitlera �yj�cego w ci�g�ym podnieceniu nowymi projektami, odurzonego odnoszonymi zwyci�stwami. Zapiski Christy Schroeder pokazuj�, �e niemo�liwe jest zamkni�cie tej historycznej postaci w jednej formule. Rozmaito�� postaw, zachowa�, reakcji i odruch�w Hitlera jest taka. �e wr�cz zmusza do analizy podstawowych rys�w jego charakteru. Prezentowany tu dokument uchyla r�bka prywatno�ci Hitlera, pozwala nam go ujrze� w�r�d najbli�szych mu os�b i wsp�pracownik�w. Wyj�tkowe to �wiadectwo. Christa Schroeder Napisa� - Raphael Delpard Zeznania sekretarki 12 lat u boku Hitlera 1933-1945 Z francuskiego prze�o�y� Andrzej Wr�blewski Klub Dla Ciebie Tytu� orygina�u 12 ans aupres d'Hitler 1933-1945 La secretaire privee d'Hitler temoine Redaktor prowadz�cy Sylwia Bartkowska Projekt ok�adki Agnieszka Skriabm Zdj�cia Bayerische Staatsbibliothek Munchen Redakcja Andrzej Sujka Korekta Justyna Marikowska Bo�enna Biirzyriska Copyright by Editions Page apr�s Page, 2004 Copyright for the Polish translation by Bauer-Weltbild Media Sp. z o.o., Sp. K. Warszawa 2005 Bauer-Weltbild Media SD. z o.o.. Sp K Klub dla Ciebie Warszawa 2005 ul. Majda�ska 12, 04-088 Warszawa Czterysta siedemdziesi�ta �sma publikacja Klubu dla Ciebie ISBN 83-7404-300-8 Sk�ad i �amanie DK, Warszawa Druk i oprawa Drukarnia Naukowo-Techniczna SA 03-828 Warszawa, ul. Mi�ska 65 Zdumiewaj�ca historia sekretarki Raphael Delpard Jak�e zdumiewaj�c� histori� prze�y�a Christa Schroeder! W 1930 roku - jako jedna z siedmiu milion�w bezrobotnych, bo tylu by�o ich w�wczas w Niemczech - przyje�d�a w poszukiwaniu pracy do Monachium. Zg�asza si� w siedzibie partii narodowosocjalistycznej, bo dowiedzia�a si�, �e poszukuj� tam sekretarek. B�d�c swego rodzaju cudownym dzieckiem stenografii, pokonuje osiemdziesi�t siedem m�odych kobiet, kt�re te� staraj� si� o t� prac�. Za trudnienie w sztabie administracyjnym Hitlera spowoduje, �e po wojnie przylgnie do niej, po wielokro� stawiane przez dziennikarzy, pytanie: "Czy by�a nazistk�?". Pyta nie, kt�re w ko�cu wywo�ywa� b�dzie jej irytacj� i na kt�re niezmiennie b�dzie odpowiada�, �e r�wnie dobrze mog�a przyj�� podobn� posad� w partii komunistycznej, co przecie� wcale nie oznacza�oby, �e z dnia na dzie� sta�aby si� sympatyczk� marksizmu. 30 stycznia 1933 roku Adolf Hitler zostaje kanclerzem. Christa Schroeder opuszcza monachijsk� siedzib� partii przy Schellingstrasse 50 i 4 marca 1933 roku wyje�d�a do Berlina. Jest wsp�pracowniczk� Wilhelma Brticknera - adiutanta w obozie kanclerza. Hitler brutalnie si� go pozbywa, ale przy okazji zwraca uwag� na m�od� kobiet�. Jej wyj�tkowy profesjonalizm i umiej�tno�ci stenograficzne wywieraj� na nim tak wielkie wra�enie, �e decyduje si� wzi�� j� do swojej wy��cznej dyspozycji. Przez 12 lat Christa Schroeder, gotowa do pracy w dzie� i noc, pod��a za Fuhrerem; przynale��c do personelu kwatery g��wnej kanclerza, uczestniczy we wszystkich jego oficjalnych podr�ach. Towarzyszy mu te� w przeprowadzce do bunkra Kancelarii Rzeszy. W chwili ostatecznego upadku Trzeciej Rzeszy, na kilka dni przed swym samob�jstwem, Hitler osobi�cie wydaje jej polecenie opuszczenia bunkra i poddania si�. Christa Schroeder zostaje uwi�ziona przez Amerykan�w 28 maja 1945 roku i b�dzie przetrzymywana do 12 maja 1948 roku. Orzeczenie Trybuna�u ds. Denazyfikacji stwierdzaj�ce, �e nie by�a szczeg�lnie zaanga�owa n� nazistk�, pozwala jej unikn�� Trybuna�u Norymberskiego. W tym czasie, gdy jest internowana w obozie w Augsburgu, nawi�zuje z ni� znajomo�� francusko-ameryka�ski agent, Alfred Zoller, kt�ry - wyst�puj�c pod nazwiskiem Bernhard i dzia�aj�c z polecenia 7. Armii ameryka�skiej - stara si� wydoby� z Christy jak najwi�cej informacji. Po wielu tygodniach, w trakcie d�ugich, pocz�tkowo bardzo trudnych rozm�w, udaje mu si� pozyska� jej zaufanie. Christa powie o nim: "Mia� oko�o czterdziestu pi�ciu lat; m�wi� �wietn� niemczyzn� z alzackim akcentem". Na temat ich stosunk�w Schroeder zmieni p�niej zdanie. Posunie si� nawet do oskar�enia agenta o kradzie� bi�uterii, gdy� ta nigdy nie zosta�a jej zwr�cona. Pocz�tkowo Zoller, alias Bemhard, prosi, aby opowiedzia�a o swoim �yciu u boku Hitlera. "Kapitan Bernhard Zoller - pyta� mnie, jak zosta�am zatrudniona, w jaki spos�b Hitler dyktowa� swoje listy i przem�wienia. Chcia� wiedzie�, dlaczego Hitler nie pali� ani nie pi�. Chcia� po zna� jego spos�b �ycia i opinie na temat najbli�szych wsp�pracownik�w. Pyta� o jego stosunki z siostrzenic�, Geli Raubal, i o wszystko, co wi�za�o si� z Ev� Braun. Przychodzi� codziennie. Pewnego ranka poprosi�, abym to wszystko spisa�a. Po wyj�ciu na wolno�� Christa Schroeder zostaje zatrudniona w Gmund w przedsi�biorstwie handluj�cym metalami lekkimi. Pracuje tam od 1948 do 1958 roku. 1 wrze� nia 1959 roku wraca do Monachium i zatrudnia si� w przedsi�biorstwie budowlanym, w kt�rym pracuje do roku 1967. Z�y stan zdrowia zmusza j� do przej�cia na emerytur� w wieku 59 lat. Umiera w Monachium 28 czerwca 1984 roku. Kilka miesi�cy przed �mierci�, odpowiadaj�c dziennikarzowi, przyznaje, �e w swym �yciu osobistym ponios�a kl�sk�. Hitler przeciwstawia si� jej ma��e�stwu z jugos�owia�skim dyplomat�, w kt�rym by�a zakochana; a po wojnie nie mo�e zazna� wytchnienia, na kt�re, jak s�dzi, zas�uguje, poniewa� nieustannie dr�czona jest przez badaczy, historyk�w i dziennikarzy. Zrujnowane �ycie osobiste to tragiczny wymiar wci�gni�cia tej kobiety - wbrew jej woli - w tryby historii; ale �wiadectwo pozostawione przez ni� pozwala nam bli�ej pozna� cz�owieka, kt�ry w sze��dziesi�t lat po swojej �mierci ci�gle jeszcze wzbudza odraz�, a tak�e, co nies�ychane, fascynuje. Tekst Christy Schroeder przepad� gdzie� na wiele lat. Dopiero niedawno zosta� odszukany dzi�ki uporowi nie mieckich i ameryka�skich badaczy. Chodzi zatem o unikalny i nadzwyczajny dokument, kt�ry wprowadza nas w zakamarki prywatnego �ycia Adolfa Hitlera. Nie dowiadujemy si� z niego wielu rzeczy na temat strategii dzia�a� wojennych, eksterminacji �yd�w i Cygan�w, ale na pewno b�dziemy wiedzie� wi�cej o tym samouku, kt�ry podpali� Europ�. Je�li bowiem historia narodzin nazizmu i id�cej za nim ekspansji politycznej jest dobrze znana, to polityczny architekt drugiej wojny �wiatowej ci�gle kryje si� za ta�mami kronik filmowych, kt�re pokazuj� go jedynie w momentach, gdy wrzaskliwie wygra�a cywilizowanemu �wiatu. Kim by� Adolf Hitler? W�a�ciwie wszystko zosta�o ju� o nim powiedziane i napisane, ale Christa Schroeder stwier dza: "Nie by�o jednego Hitlera, lecz kilku, po��czonych w tej samej osobie. By� on mieszanin� k�amstwa i prawdy, niewinno�ci i gwa�tu, ascezy i luksusu, grzeczno�ci i brutal no�ci, mistycyzmu i realizmu, umi�owania sztuki i barbarzy�stwa". Fuhrer, wed�ug �wiadectwa swojej dawnej sekretarki, by� r�wnie� obdarzony dziwnym, i zniewalaj�cym magnetyzmem, posiada� jaki� pierwotny zmys�, intuicj� jasnowidza, kt�ra cz�sto decydowa�a o jego zachowaniach. Wyczuwa� gro��ce mu niebezpiecze�stwa, potrafi� odbiera� ukryte reakcje t�umu, w niewyt�umaczalny spos�b fascynowa� swoich rozm�wc�w. Na kolejnych stronach poznajemy Hitlera �yj�cego w ci�g�ym podnieceniu nowymi projektami, odurzonego odnoszonymi zwyci�stwami. Czytaj�c zapiski Christy Schroeder, zaczynamy zdawa� sobie spraw�, �e pod pewnymi wzgl�dami �ycie tego cz�owieka, z dala od t�umu, za zas�on� utkan� wok� niego przez propagand� i jego nie dost�pny majestat, nie r�ni�o si� niczym od �ycia zwyk�ego bur�uja. I �e barbarzy�ca mo�e przyjmowa� pozy pana tego �wiata. �wiadectwo Christy Schroeder dowodzi wyra�nie, �e niemo�liwe jest zamkni�cie tej historycznej postaci w jednej formule. Rozmaito�� postaw, zachowa�, odruch�w i reakcji Hitlera jest taka, �e zmusza wr�cz do analizy podstawowych rys�w jego charakteru. Prezentowany dokument pozwala nam wi�c ujrze� Hit lera w�r�d najbli�szych mu os�b i wsp�pracownik�w. Raphael Delpard jest autorem kilku ksi��ek na temat martyrologii �yd�w podczas drugiej wojny �wiatowej i historii Algierii z okresu francuskiej dominacji. Nota Prezentowany tekst jest zapisem zezna� pani Christy Schroeder, osobistej sekretarki Adolfa Hitlera w ci�gu dwunastu lat, odebranych w 1947 roku w obozie w Augsburgu przez kapitana Alfreda Zollera, dzia�aj�cego z upowa�nienia 7. Armii ameryka�skiej. Do tekstu nie wprowadzono �adnych zmian - jest to przedruk orygina�u. Rozdzia� 1 Najlepsze pomys�y przychodz� mi do g�owy noc�. Hitler Hitler nie cierpia� w swym otoczeniu os�b, do kt�rych widoku nie by� przyzwyczajony. Z tego te� powodu, dwie z je go osobistych sekretarek, moja kole�anka i ja, pozosta�y na swych stanowiskach odpowiednio pi�tna�cie i dwana�cie lat. Mimo nieporozumie� i tar�, jakie mog�y si� pojawia�, zrobi� wszystko, aby zatrzyma� nas do samego ko�ca. Hitler op�tany by� przez demona podejrzliwo�ci. Nigdy nie zatrudnia� osobistego personelu na mocy prostej rekomendacji. Zanim nabra� do kogo� zaufania, d�ugo go obserwowa� i wystawia� na pr�by, zastawiaj�c prawdziwe pu�apki. Je�li chodzi o mnie, to musz� przyzna�, �e by�am zdziwiona �atwo�ci�, z jak� przyj�� mnie do swojej obs�ugi. Nic z mojej przesz�o�ci nie predysponowa�o mnie do takiego zaufania. M�j ojciec, kt�ry by� funkcjonariuszem pa�stwowym w Hanowerze, zawsze manifestowa� swoje radykal nie demokratyczne pogl�dy. Umar� w 1926 roku, gdy mia�am siedemna�cie lat. Sama na �wiecie, bo rok wcze�niej straci�am te� matk�, bez �rodk�w do �ycia, zosta�am pracownic� biurow� i zapisa�am si� na kursy stenografii i maszynopisania. Na pocz�tku 1930 roku odesz�am z posady sekretarki w Monachium i z�o�y�am podanie o prac� na zwolnionym w�a�nie stanowisku maszynistki w zarz�dzie partii. Po pokonaniu osiemdziesi�ciu siedmiu konkurentek w krajowym konkursie stenografii, wyznaczono mnie na sekretark� kapitana Pfeffera, kt�ry sta� w�wczas na czele organizacji SA. Gdy w roku 1931 zast�pi� go R�hm, zosta�am oddelegowana do sekcji ekonomicznej ruchu narodowosocjalistycznego. Zawsze bardzo interesowa�am si� sztukami pi�knymi. Regularnie ucz�szcza�am na kursy wieczorowe organizowane przez Wy�sz� Szko�� Pedagogiczn� w Monachium i powoli kompletowa�am swoj� bibliotek�. To mog�oby wyja�nia� moje zbli�enie z Hitlerem na gruncie intelektualnym i ludzkim. Bior�c t� okoliczno�� pod uwag�, nietrudno chyba zrozumie�, �e te dwana�cie lat sp�dzonych u boku Hitlera do starczy�o mi wielu niespodzianek i gorzkich rozczarowa�. W 1933 roku przypadek sprawi�, �e pewnego dnia osobista sekretarka Hitlera by�a nieobecna, a on w�a�nie mia� pilny tekst do podyktowania. Poproszono mnie, abym stawi�a si� do jego dyspozycji. Gdy wchodzi�am do jego biura, uderzy�o mnie intensywne spojrzenie jego niebieskich oczu; przygl�da� mi si� badawczo, ale z �yczliwo�ci�. Jego austriacki akcent, prostota i dodaj�ca odwagi serdeczno��, z jak� mnie przyj��, przyjemnie mnie zaskoczy�y. Powiedzia� kilka s��w na przywitanie i od razu przyst�pi� do rzeczy: "Mam zwyczaj dyktowania prosto na maszyn�. Je�li opu�ci pani jakie� s�owo, to prosz� si� nie przejmowa�, bo chodzi jedynie o brudnopis". Odpowiedzia�am, �e jestem przyzwyczajona do takiego trybu pracy, i usiad�am do maszyny. Gdy sko�czy�, podzi�kowa� mi gor�co i wr�czy� bombonierk�. Od tej pory, za ka�dym razem, gdy go spotyka�am, k�ania� mi si� uprzejmie. Pod koniec tego samego roku poprosi�am o przeniesienie do Berlina, poniewa� na skutek donosu mia�am k�opoty z SS. Przychylono si� do mojej pro�by i zosta�am sekretark� Brucknera, adiutanta Hitlera. Ten ostatni wzywa� mnie od czasu do czasu, gdy mia� jaki� d�u�szy tekst do podyktowania. Pewnego dnia, gdy jego sekretarka by�a nieobecna z powodu choroby, przydzielono mnie do jego wy��cznej dyspozycji. Od tej pory codziennie by�am w po bli�u Hitlera, z wyj�tkiem weekend�w, na kt�re jeszcze wtedy wyje�d�a� regularnie do Monachium. W tym okresie Hitler pracowa� wed�ug ustalonego rozk�adu dnia. O jedenastej rano przechodzi� przez moje biuro i do szesnastej przyjmowa� w swoim gabinecie wsp�pracownik�w. Potem, wychodz�c, zatrzymywa� si� na chwil�, aby rzuci� okiem na prezenty, kt�re codziennie przynosili jego admiratorzy: ksi��ki, obrazy, hafty i inne r�kodzie�a. Zdarza�o si�, �e podczas tych kr�tkich chwil dyktowa� szybko kilka notatek s�u�bowych lub podpisywa� pilne listy. Po po�udniu znowu rozpoczyna�y si� narady, kt�re trwa�y przewa�nie do p�nego wieczora. Na noc rezerwowa� sobie dyktowanie wa�nych pism. Przychodzi� wtedy jego adiutant i uprzedza�, �e mam po zosta� w biurze: "Szef b�dzie w nocy dyktowa�, prosz� si� przygotowa�!". To zdanie stawia�o ca�e biuro w prawdziwy stan pogotowia. Nigdy nie pozwala�am sobie na nieobecno��. Jednak bardzo szybko spostrzeg�am, �e je�li chodzi o t� noc. na prac�, to Hitler nie by� wzorem osoby dotrzymuj�cej obietnicy. Cz�sto czeka�am na niego osiem czy dziesi�� kolejnych wieczor�w, a on nie pojawi� si� ani razu. Zdarza�o si� to zw�aszcza wtedy, gdy przygotowywa� wyst�pienie w Reichstagu lub na kongres partii. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, musia�am przyj�� do wiadomo�ci, �e ma zwyczaj dyktowania swych przem�wie� w ostatniej chwili, na dwa dni przed wyst�pieniem. Gdy na przyk�ad data wiecu by�a ju� opublikowana w gazetach, a ja zwraca�am uwag�, �e w takim razie naj wy�szy czas pomy�le� o napisaniu przem�wienia na maszynie, odpowiadano mi wymijaj�co: "Szef czeka jeszcze na raport z ambasady" albo: "�ledzi jeszcze pewne poczynania dyplomatyczne, kt�rych wynik mo�e zadecydowa� o tre�ci wyst�pienia". Oczywiste jest, �e w takich warunkach praca odbywa�a si� w atmosferze po�piechu i podenerwowania. Gdy w ko�cu nadchodzi� uroczysty moment, Hitler prosi� nas (do du�ych tekst�w potrzebne mu by�y dwie sekretarki), aby�my odpocz�y po po�udniu, �eby na wiecz�r by� w dobrej formie. Ostatnie chwile po�wi�ca� na namys� i ewentualne uzupe�nienia w tek�cie, kt�re notowa� na �wistku papieru. W trakcie tych godzin medytacji nikt nie mia� prawa mu przeszkadza�. W�adczy d�wi�k dzwonka oznajmia� mi, �e ma ju� gotowe g��wne w�tki swego wyst�pienia. Gdy wchodzi�am do jego gabinetu, on nerwowo przemierza� go wzd�u� i wszerz. Od czasu do czasu zatrzymywa� si� przed portretem Bismarcka i wpatrywa� si� we� rozanielonymi oczami, jakby si� modli�. Stwarza� wra�enie, jakby b�aga� �elaznego kanclerza, aby natchn�� go swym do�wiadczeniem w sprawach pa�stwowych. Krokiem lunatyka chodzi� od mebla do mebla i poprawia� ustawienie miniatur, kt�rymi te meble by�y zawalone. Potem zaczyna� przemierza� pok�j szybkim krokiem i nagle zatrzymywa� si�, jak by dotkni�ty parali�em. W og�le przy tym mnie nie zauwa�a�. Wreszcie przyst�powa� do dyktowania. Na pocz�tku jego wymowa i g�os by�y normalne, ale w miar� jak rozwija� swoje my�li, rytm ulega� przyspieszeniu. Zdania nast�powa�y jedne po drugich, bez �adnej przerwy, w rytm coraz szybszych krok�w, kt�rymi przemierza� pok�j dooko�a. Wymowa stawa�a si� coraz bar dziej rwana, a g�os przybiera� na sile. Hitler dyktowa� przem�wienie z tak� sam� porywczo�ci�, z jak� chcia� je wyg�osi� nazajutrz wobec publiczno�ci. Dyktowanie przem�wienia by�o dla niego swoist� pr�b� generaln�. Gdy chcia� zebra� w sobie uczucia lub na tchnienie, zatrzymywa� si� i wpatrywa� nieruchomo w ja ki� punkt na suficie, jakby stamt�d spodziewa� si� jakiej� specjalnej �aski. Gdy zaczyna� m�wi� o bolszewizmie, jego g�os od razu znacznie si� podnosi�, a twarz stawa�a si� pur purowa od nag�ego przyp�ywu krwi. Wyg�asza� swoje przysz�e przem�wienie z tak� gwa�towno�ci�, �e jego g�os by� s�yszany we wszystkich pokojach dooko�a, i za ka�dym razem czekaj�cy w nich pracownicy personelu pytali mnie p�niej, dlaczego szef jest w tak z�ym humorze. Gdy wszystko zosta�o ju� zapisane, Hitler odzyskiwa� spok�j, a nawet znajdowa� kilka mi�ych s��w dla swoich sekretarek. Kilka godzin p�niej zaczyna� wprowadza� poprawki. I wtedy znowu trzeba by�o mu przypomina�, �e czas nagli, a praca nie jest jeszcze sko�czona. Cz�sto ostatnie poprawki nanosi� na kr�tko przed przewidywanym czasem wyst�pienia. Gdy starcza�o czasu, lubi� cyzelowa� sw� dialektyk�, szukaj�c coraz to subtelniejszych wyra�e� i uderzaj�cych formu�. By� przekonany, �e jego poprawki s� bardzo trudne do odczytania. Za ka�dym razem m�wi� do mnie: "Przyjrzyj si� dobrze, moje dziecko, czy uda si� rozszyfrowa� moje zapiski". Gdy przeczyta�am je bez �adnych trudno�ci, utkwi� we mnie swe dziwne, prze�lizguj�ce si� ponad okularami spojrzenie, i przyznawa� z udawan� rezygnacj�: "Widz�, �e odczytuje pani moje pismo �atwiej ni� ja sam". Sk�din�d, z biegiem lat, jego wzrok znacznie si� pogorszy�. Tak bardzo chcia� unikn�� publicznego pokazywania si� w okularach, �e kaza� skonstruowa� maszyny do pisania z czcionkami wysoko�ci 12 mm, co pozwoli�o mu bez trudu czyta� tekst le��cy na m�wnicy. Gdy przem�wienie by�o gotowe, Hitler sprawia� wra�enie, jakby zosta� wybawiony z wielkiego k�opotu. W podzi�ce, zaprasza� sekretarki do swojego sto�u. Podczas posi�ku nigdy nie omieszka� zakomunikowa�, �e jest zadowolony z w�asnej redakcji tekstu, i zapowiedzie�, �e przyniesie on wielki sukces. Niezmiennie te� wyg�asza� pochwa�� profesjonalizmu swych sekretarek: "One s� tak szybkie na swoich maszynach, �e nie nad��am z dyktowaniem. To s� prawdziwe kr�lowe maszynopisania itd., itp.". Hitler cz�sto opowiada� mi o trudno�ciach, jakie ma ze znalezieniem dziewcz�t, kt�re na jego widok nie traci�yby kontroli nad swymi nerwami. "Kiedy widzia�em, �e przy pierwszych moich s�owach krew uderza�a im do g�owy, nie pozostawa�o mi nic innego, jak odes�a� je z powrotem i wypr�bowa� inne". Ze swej strony przyznaj�, �e praca dla niego nie by�a �adn� synekur�. Nawet kiedy dyktowa� normalnie, jego wymowa nie by�a zbyt wyra�na. Odg�os jego krok�w i ha�as maszyny w po��czeniu z echem jego g�osu, kt�ry odbija� si� od �cian gabinetu o przesadnych wymiarach, czyni�y cz�� wypowiadanych zda� absolutnie niezrozumia�ymi. Musia�am maksymalnie skoncentrowa� uwag� i wznosi� si� na szczyty intuicji, �eby odgadywa� ko�c�wki zda� i uzupe�nia� braki. Gdy Hitler by� jako� szczeg�lnie rozdra�niony, jego gor�czkowe pobudzenie udziela�o si� wsp�pracownikom. W takich kryzysowych momentach moje nerwy napi�te by�y do ostatnich granic. Hitler doskonale zdawa� sobie spraw�, �e ten re�im nas wyka�cza, ale nie chcia� zatrudni� innych sekretarek, bo, jak m�wi�, nie znosi nowych twarzy w swoim otoczeniu. St�d te� moja osobista swoboda by�a praktycznie �adna. Musia�am by� do jego dyspozycji dzie� i noc, a moja nieobecno�� w kwaterze g��wnej by�a mo�liwa tylko pod warunkiem, �e w ka�dej chwili b�dzie mo�na wezwa� mnie telefonicznie, telegraficznie albo przez g�o�nik. Przyj�ta przez Hitlera zasada trzymania w tajemnicy podj�tej decyzji a� do momentu jej wykonania, tyranizowa�a ca�e jego otoczenie. Wizyty i podr�e zawsze by�y zapowiadane z du�ym wyprzedzeniem, ale zastrzega� sobie, �e dok�adna godzina wyjazdu b�dzie podana do publicznej wiadomo�ci w ostatniej chwili. Podczas tych dni ja�owego wyczekiwania �yli�my w ogromnym napi�ciu. Gdy w trakcie rozmowy pad�a jaka� aluzja na temat nadmiernego ograniczania �ycia prywatnego personelu, udawa� zdziwienie i zapewnia�, �e pozostawia wszystkim pe�n� swobod� dysponowania wolnym czasem wed�ug w�asnego uznania. Faktycznie jednak nigdy nie tolerowa� faktu, �e kto� mo�e mie� swoje niezale�ne, prywatne �ycie. Dlatego te�, podczas naszych d�ugich pobyt�w w Berghofie, mia� zwyczaj zbierania ka�dego wieczoru ca�ej swojej �wity przy kominku w wielkim holu. Niczym uczniowie byli�my regularnie pozbawiani prawa do "wyj�cia". Trzeba przyzna�, �e to czuwanie przy ogniu nie by�o ca�kowicie pozbawione uroku, zw�aszcza je�li trafiali si� jacy� go�cie. Cz�ciej jednak bywa�o tak, �e dzie� po dniu spotykali si� ci sami ludzie. Trzeba by�o rzeczywi�cie umie� panowa� nad nerwami, �eby uczestniczy� w tych nieko�cz�cych si� spotkaniach, odbywanych niezmiennie w tej samej scenerii p�on�cych w ognisku szczap. Gdy kto� odwa�a� si� nie przyj�� na cho�by jeden z tych seans�w, Hitler zauwa�a� to i manifestowa� swoje niezadowolenie. W1938 roku, z powodu ci�g�ych niedomaga� mojej dotychczasowej towarzyszki, zatrudniono now� sekretark�. Wyr�nia�a si� ona nie tylko umiej�tno�ciami zawodowymi, ale tak�e urod�. Od tej pory we wszystkich wyjazdach towarzyszy�y Hitlerowi dwie sekretarki. Gdy zdarza�o si� na przyk�ad, �e mimo za�ycia �rodk�w nasennych nie m�g� zasn��, organizowa� przeci�gaj�ce si� do p�nych godzin nocnych herbatki, w kt�rych uczestniczy�y obie sekretarki, tak�e jego adiutant, lekarz i Bormann. Tak wi�c spor� cz�� mojego �ycia sp�dzi�am w specjalnym poci�gu Fiihrera. W trakcie tych podr�y Hitler wymaga�, aby wszystkie zas�ony w jego salonce by�y zaci�gni�te, r�wnie� w pe�ni lata. Poniewa� s�o�ce go dra�ni�o, uznawa� tylko o�wietlenie elektryczne. Istnia� jednak�e i inny pow�d, nie mniej zaskakuj�cy. Ot� tak bardzo docenia� on "m�k� up" nowej sekretarki, o kt�rej poprzednio wspomina�am, �e chcia� go jeszcze bardziej podkre�li� sztucznym o�wietleniem. Prawi� jej nieustannie komplementy, co niejako zobowi�zywa�o innych m�czyzn z jego otoczenia do czynienia tego samego. Bormann, kt�ry mia� raczej ci�ki dowcip, robi� to z zabawn� niezr�czno�ci�. Rozmowy stale kr��y�y wok� samochodowych wyjazd�w Hitlera, cho� ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa zrezygnowano z tego sposobu podr�owania. Hitler ceni� te rajdy po Niemczech nie tylko dlatego, �e lubi� szybko��, ale r�wnie� dlatego, �e dawa�y mu one okazj� do spotka� z ludno�ci�. Jako zapalony automobilista wymy�li� wiele ulepsze�, kt�re z powodzeniem zosta�y zastosowane przez firm� Mercedes. Tymczasem zdarza�y si� dni, podczas kt�rych w poci�gu specjalnym kr�lowa�a niepohamowana weso�o�� -zw�aszcza wtedy, gdy Hitler bawi� si� wraz ze sw� �wit� w przer�ne gry towarzyskie. Liczyli�my na przyk�ad, ilu brodaczy spotkali�my w ci�gu dnia. Ten, kto spotka� ich najwi�cej, dostawa� nagrod�. Tak�e inne, r�wnie proste gry wprawia�y Hitlera w wy�mienity humor. Podczas tych chwil odpr�enia lubi� parodiowa� swych dawnych towarzyszy w ich gestach i sposobie m�wienia. By� w tych popisach znakomity i pozwala� sobie nawet na parodiowanie zagranicznych polityk�w, kt�rych mimik� i r�ne inne dziwactwa uda�o mu si� zaobserwowa� podczas mi�dzynarodowych konferencji. Doskonale na�ladowa� na przyk�ad piskliwy �miech Wiktora Emmanuela III i zabawnie demonstrowa�, w jaki spos�b wzrost kr�la W�och, ze wzgl�du na jego kr�tkie nogi, zawsze pozostaje ten sam, niezale�nie od tego, czy kr�l siedzi, czy stoi. W tym przedwojennym okresie Hitler ceni� jeszcze dobry nastr�j i humor. "Dowcip, opowiedziany we w�a�ciwym momencie nieraz ju� dokonywa� cud�w w najtrudniejszych sytuacjach" - lubi� m�wi�. "Wypr�bowa�em to nie tylko podczas wojny 1914-1918, ale r�wnie� w walce, kt�ra poprzedza�a przej�cie przez nas w�adzy". Jednak zmieni� si� ca�kowicie od czasu, gdy na Niemcy spad�y pierwsze pora�ki. Sta� si� bardziej zamkni�ty i w og�le nie pozwala� si� do siebie zbli�a�. Kr�g jego bliskich, kt�ry mia� zwyczaj zbiera� si� co wiecz�r, kurczy� si� z dnia na dzie� i w ko�cu tylko sekretarki mog�y uczestniczy� w jego samotnych rozmy�laniach. Jeszcze w 1942 roku potrzebowa� pewnego ceremonia�u i ogromnych pokoi, aby przygotowa� jak�� wa�n� akcj� dyplomatyczn� albo operacj� w wielkim stylu. Do snucia takich dalekosi�nych plan�w znakomicie nadawa� si� Berghof. "W�a�nie w tym majestatycznym spokoju g�r podejmowa�em najlepsze moje decyzje - przyznawa�. - Tam, w g�rze, mam wra�enie, �e unosz� si� ponad ziemsk� marno��, ponad wszystkie te nies�ychane pr�by, kt�rym poddawany jest m�j nar�d, ponad nasze k�opoty i trudno�ci. Bezbrze�ny widok na nizin� Salzburga pozwala mi uciec od zwyk�ych ziemskich problem�w i rozwija� genialne koncepcje, kt�re poruszaj� �wiat. W takich chwilach czuj�, �e nie przynale�� ju� do zwyk�ych �miertelnik�w i �e moje idee przekraczaj� ludzkie ograniczenia, aby potem objawi� si� w czynach o niesko�czonych nast�pstwach". Od 1943 roku Hitler nie odczuwa� ju� tej potrzeby monumentalnej oprawy do pobudzania swej chorobliwej fantazji i snucia wielkich plan�w. Jego �ycie stawa�o si� coraz bardziej hermetyczne. Niczym gad, kt�ry boi si� jasnego dnia, zrobi� sobie gniazdo w bunkrze, w go�ych i zimnych pomieszczeniach. Tak w�a�nie wpad� na pomys� wielkiej ofensywy w Ardenach - w trakcie d�ugiej choroby, we wrze�niu 1944 roku. Przez trzy tygodnie pozostawa� w ��ku, w bunkrze swej kwatery "Wolfsschanze" [Wilczy szaniec] w Prusach Wschodnich. W ci�kiej i wilgotnej atmosferze tego pomieszczenia, bez okien i naturalnego �wiat�a, jego wyobra�nia pracowa�a z dala od realnego �wiata. Elektryczne o�wietlenie nigdy nie by�o wy��czane. Jedynie automatyczny w��cznik aparatu tlenowego od�wie�aj�cego zepsute powietrze wybija� rytm jego my�li. Nie dociera�y do niego �adne echa zewn�trznych wydarze�, gdy� nadchodz�ce wiadomo�ci filtrowane by�y przez jego adiutant�w. W takiej atmosferze jego urojenia rozwija�y si� jak truj�ca ro�lina w ciep�ej szklarni. Nie uznawa� �adnego sprzeciwu, nie s�ucha� �adnych rad. Na go�ych �cianach, na kt�rych nic nie przyci�ga�o spojrzenia, jego wyobra�nia wy�wietla�a obrazy �wiata takiego, jakim go skleci� w swym przekonaniu, �e ta ostateczna batalia odwr�ci jeszcze losy wojny: ta ruina cz�owieka, kt�ry �y� ju� tylko dzi�ki zastrzykom jego lekarza Morella, w cmentarnej atmosferze wytycza plan nowej ofensywy, nie troszcz�c si� o ofiary, jakie b�dzie ona kosztowa� jego i tak ju� wykrwawiony nar�d... Po podj�ciu decyzji o tej strategicznej operacji, niecierpliwie wyczekiwa� stosownej chwili do wydania rozkazu rozpocz�cia dzia�a�. Decyduj�c� rol� w ustaleniu konkretnej daty nie odgrywa�a fachowa ocena, lecz jego w�asna intuicja. Jedynie meteorolodzy mieli jeszcze prawo g�osu. Konsultowa� si� z nimi codziennie. Specjalista, kt�ry zapowiedzia� mu, �e grudzie� 1944 roku b�dzie okresem wyst�powania mgie� u�atwiaj�cych koncentracj� oddzia��w przed rozpocz�ciem ofensywy, otrzyma� od niego z�oty zegarek z podzi�kowaniami za szcz�liwe przewidywania. "Tajemnica sukcesu tkwi w uporczywo�ci" - mia� zwyczaj powtarza�. Ca�e �ycie Hitlera to by�y wy��cznie uporczywe wysi�ki i walka. Po tak d�ugim okresie zwyci�stw nad najbardziej nawet gro�nymi przeciwno�ciami, trudno mu by�o wyobrazi� sobie, �e pewnego dnia jego gwiazda zazna tak �a�osnego ko�ca. Jego dzieci�stwo bez rado�ci i trudna m�odo�� w Wiedniu, wojna �wiatowa, a nast�pnie trzyna�cie lat walki, kt�ra w ko�cu pozwoli�a mu pozna� smak w�adzy, wszystkie te pr�by, pokonywane jedne za drugimi, ukszta�towa�y temperament zaciek�ego i bezlitosnego wojownika. Hitler by� urodzonym awanturnikiem. By� ponadto wyposa�ony we wszystkie cechy niezb�dne dla takiego stanu ducha. Przede wszystkim dysponowa� on niewzruszon� wol�, wol� niemal nadludzk�; wol�, kt�ra cz�sto przyjmowa�a form� zderzaka (Sturheit) nieznaj�cego miary, je�li chodzi o rozbijanie przeszk�d. Wola ta by�a u Hitlera owocem d�ugiej drogi dziedziczenia. Wszyscy jego przodkowie od wiek�w �yli w tej cz�ci Alp, kt�ra s�siaduje z granic� niemiecko-austriack�, a kt�rej mieszka�cy, �yj�cy w prymitywnych warunkach, ow�adni�ci byli jedn� my�l�: wyrwania jakiejkolwiek strawy z ich ja�owej ziemi. Etnolodzy stwierdzili, �e w tym osobliwym regionie, zwanym "Waldviertel", gdzie urodzi� si� ojciec Hitlera, dominuj�c� cech� zamieszkuj�cych tam ludzi by� up�r. Od wiek�w, w walce z �ywio�ami, ziemi� i natur�, mieszka�cy tych alpejskich dolin nie mogli przetrwa� inaczej, jak tylko dzi�ki swej uporczywo�ci. Z pokolenia na pokolenie przekazywano tam charaktery naznaczone si�� woli i niepospolit� zaci�to�ci�. Hitler odziedziczy� t� sw� nieprzejednan� wol� po ojcu; i wzmocni�a si� ona jeszcze w dzieci�stwie, w zetkni�ciu z tymi pracowitymi i twardymi lud�mi. Ta si�a woli pobudza�a Hitlera, zawzi�tego samouka, gdy zdobywa� wiedz� w latach swej trudnej, wiede�skiej m�odo�ci. Nie by�a to wiedza g��boka, ale bardzo rozleg�a. Prawd� jest, �e wyposa�ony by� w przymioty intelektualne niezb�dne do odnoszenia sukces�w. Ta wola, kt�ra uczyni�a z Hitlera w�adc�, przejawia�a si� r�wnie� w jego sile sugestii, kt�rej potrafi�o si� oprze�, tylko niewielu ludzi. Gdy Hitler m�wi�, oboj�tnie czy do jednego rozm�wcy, czy do t�umu, ten dar manifestowa� si� z r�wn� intensywno�ci�. On po prostu fascynowa� i narzuca� swoj� wol�. Cz�sto zadawa�am sobie pytanie, czy chodzi�o w tym o zjawisko czystej hipnozy, czy tylko o przejaw ca�kowicie zewn�trznego oddzia�ywania. To prawda, Hitler potrafi� wzbudza� sympati� rozm�wc�w sw� wrodzon� prostot� manier i rzadko spotykan� serdeczno�ci�. W jego �y�ach p�yn�a wiede�ska i wysubtelniona zdolno�ciami artystycznymi krew, kt�ra czyni�a ze� cz�owieka o wielkim uroku osobistym. Trzeba tu doda�, �e r�wnie� w najobszerniejszych przem�wieniach potrafi� ujmowa� swe idee w zwi�z�ych i tre�ciwych formu�ach, wypowiadanych tonem tak przekonywaj�cym, �e z �atwo�ci� zyskiwa� przychylno�� s�uchaczy. Niemniej, te zewn�trzne przejawy jego osobowo�ci nie wystarczaj�, aby wyt�umaczy� tak silny wp�yw Hitlera na niekt�rych ludzi. Wydziela� ten magnetyczny fluid, kt�ry albo przyci�ga do nas ludzi, albo, przeciwnie, odpycha ich od nas. U niego to magnetyczne oddzia�ywanie nie odznacza�o si� tak bardzo swoj� intensywno�ci�, cho� by�o daleko wi�ksze ni� u przeci�tnych ludzi, co swoj� rozleg�o�ci�. Zakres jego fal magnetycznych by� bardzo szeroki i w zadziwiaj�cy spos�b dzia�a� podczas zgromadze� publicznych i wobec licznego t�umu. To w�a�nie ta nadzwyczajna si�a sugestii wyja�nia fakt, �e ludzie, kt�rzy przychodzili do niego zrozpaczeni, wychodzili pe�ni ufno�ci i nadziei. Ze szczeg�ln� intensywno�ci� dzia�a�a ona na jego dawnych towarzyszy walki. Przypominam sobie na przyk�ad, jak w marcu 1945 roku gauleiter Forster przyjecha� z Gda�ska do Berlina, aby uzyska� audiencj� u Hitlera. Gdy przyszed� do mojego biura, by� ca�kowicie zdruzgotany ostatnimi wydarzeniami. Zwierzy� mi si�, �e tysi�cu stu rosyjskich czo�g�w skoncentrowanych wok� miasta mo�e przeciwstawi� wszystkiego cztery "Tygrysy", kt�re na dodatek nie maj� wystarczaj�cej ilo�ci paliwa. Forster zdecydowany by� nie owija� niczego w bawe�n� i przedstawi� Hitlerowi ca�� z�owieszcz� rzeczywisto��. Znaj�c og�ln� sytuacj�, nalega�am na Forstera, �eby zrelacjonowa� fakty jak najbardziej obiektywnie i nak�oni� Hitlera do podj�cia decyzji. Forster odpowiedzia�: "Prosz� si� nie obawia�! Nie zawaham si� powiedzie� ca�ej prawdy, nawet je�li mia�by mnie wyrzuci� za drzwi". Jakie� by�o moje zdziwienie, gdy po spotkaniu z Hitlerem wszed� do mojego biura. By� ca�kowicie odmieniony: "Fiihrer obieca� przys�a� do Gda�ska nowe dywizje!". Widz�c m�j sceptyczny u�miech, o�wiadczy�: "Rzeczywi�cie nie wiem, gdzie m�g�by je znale��! Ale skoro powiedzia�, �e zamierza ratowa� Gda�sk, to nie ma powod�w, �eby nie wierzy�". By�am naprawd� zawiedziona tymi s�owami Forstera. Cz�owiek, kt�ry jeszcze przed chwil� tak zdecydowanie deklarowa� w moim biurze, �e powie wszystko Hitlerowi prosto z mostu, tak szybko da� si� przekona� pustymi obietnicami. Bezsprzecznie musia�a na niego zadzia�a� w�a�nie ta si�a sugestii Hitlera. Mog�abym przytoczy� niezliczon� ilo�� przyk�ad�w znacz�cych i warto�ciowych os�b, kt�re po prostu dawa�y si� nabra� Hitlerowi. Gdy p�niej orientowa�y si�, �e zosta�y w prymitywny spos�b oszukane, strach przed przyznaniem si� do takiej naiwno�ci kaza� im, mimo wszystko, wykonywa� otrzymane instrukcje. Hitler by� �wiadom w�asnej mocy. Intensywnymi �wiczeniami jeszcze bardziej wzmacnia� te swoje zdolno�ci. A nawet wi�cej: doskonale wiedzia�, �e przyjmuj�c postaw� cz�owieka prostego i naturalnego, tym bardziej b�dzie wzbudza� zaufanie swego rozm�wcy. Pami�tam, jak skar�y� si� kiedy� na zm�czenie, jakie ogarn�o go po kongresie partii w Norymberdze. Podczas wielogodzinnej defilady sta� w pe�nym s�o�cu z uniesion� do pozdrowie� r�k�, pr�buj�c, jak mi to p�niej wyja�nia�, wychwyci�, jedn� po drugiej, wszystkie przechodz�ce przed nim znane mu osoby: "Ka�dy musia� odnie�� wra�enie, �e go osobi�cie wyr�ni�em - i to mnie tak strasznie zm�czy�o". Wiedzia�am te�, id�c tym tropem, �e bardzo wielu ludzi pochlebia�o sobie, �e zostali zauwa�eni przez Hitlera w tej zwartej masie kolumn. Znany jest zreszt� entuzjazm, jaki jego obecno�� i jego przemowy wyzwala�y w t�umach. Zbiegowiska, jakie tworzy�y si� na trasie ka�dego jego przejazdu, sta�y si� prawdziw� zmor�. Cho� przez d�ugi czas by�y Hitlerowi bardzo potrzebne, to jednak p�niej owe histeryczne masy sta�y si� czym� prawie nie do wytrzymania. Przed ka�dym niemal hotelem, w kt�rym si� zatrzymywali�my, ludzie od razu tworzyli zbity t�um, kt�ry by� popychany nowo przyby�ymi i rozbija� si� o fasad� budynku niczym fala przybojowa wzburzonego morza. Ludzkie fale bez ko�ca skandowa�y ��danie zobaczenia "swojego" Fuhrera w oknie. Cz�sto sprawia�o to wra�enie ch�ru b�agaj�cego o �ask�. Te powtarzane rano i wieczorem manifestacje wystawia�y nasze nerwy na ci�k� pr�b�. Zadawa�am sobie pytanie, jak Hitler mo�e je znie��! Lecz gdy pewnego ranka oddzia� eskortowy odsun�� t�um, a on wpad� w z�o��, bo nie zebra� zwyczajowych ju� owacji przy wyj�ciu z hotelu, zrozumia�am, �e dzia�aj� one na niego jak niezb�dny �rodek pobudzaj�cy. Gdy Hitler przemierza� drogi Niemiec samochodem, jego eskorta musia�a si� sporo natrudzi�, aby unikn�� wypadk�w. Zdarza�o si�, �e kobiety, spostrzegaj�c go, stawa�y w miejscu jak sparali�owane, nara�aj�c si� na potr�cenie przez samochody z kolumny. Cz�sto trzeba by�o odpycha� t�um, kt�ry wstrzymywa� ca�y ruch. Oficerowie SS stali wi�c na bocznych stopniach samochodu, aby przeszkodzi� fanatykom wzi�cia go szturmem. Ten sam spektakl powtarza� si� na dworcach. Ludzie niemal si� rozdeptywali, pr�buj�c przej�� przez tory, aby dosta� si� do specjalnego poci�gu Fuhrera. Gdy wychylony �ciska� d�onie tych, co napierali na wagon, lekarz, kt�ry mu towarzyszy�, zawsze obawia� si�, �eby nie urwano mu r�ki. Tutaj te� esesmani dos�ownie walczyli, �eby utrzyma� na wodzy oszala�y entuzjazm t�umu. Poniewa� te manifestacje kosztowa�y Hitlera sporo czasu i cz�sto op�nia�y program, jego wyjazdy zacz�to trzyma� w tajemnicy. Ten �rodek bezpiecze�stwa uzasadniony by� r�wnie� obaw� przed zamachami. Hitler by� twardy i stanowczy nie tylko w stosunku do innych, ale r�wnie�, i w r�wnym stopniu, w stosunku do samego siebie. W okresie poprzedzaj�cym wojn� potrafi� wspaniale panowa� nad w�asnymi emocjami. Swoj� wol� dominowania �wiczy� zar�wno na sobie samym, jak i na tych, kt�rzy go otaczali. Nie uznawa� zm�czenia i poddawa� sw�j m�zg ci�g�ej pracy. Zapomina�, �e d�ugotrwa�e czytanie nie tylko m�czy�o jego wzrok, ale �e dobrowolna i ci�g�a bezsenno�� szkodzi�a jego wydolno�ci intelektualnej. Ow�adni�ty by� przekonaniem, �e sam� siln� wol� mo�na osi�gn�� wszystko. Nic zatem dziwnego, �e dr�enie prawej d�oni odczuwa� niczym plam� na honorze. Konstatacja, �e nie panuje nad cz�ci� samego siebie, wywo�ywa�a w nim w�ciek�o��. Gdy go�cie, zaskoczeni, zatrzymywali na tej d�oni wzrok, Hitler, instynktownym ruchem, przykrywa� j� drug� d�oni�. Mimo wszystkich podejmowanych wysi�k�w nigdy nie uda�o mu si� opanowa� tego dr�enia. Tak jak powoli traci� kontrol� nad niekt�rymi ruchami swojego cia�a, tak do ko�ca pozosta� panem swych emocji. Gdy w trakcie prywatnej rozmowy dowiadywa� si� o jakiej� katastrofie, potrafi� zachowa� zimn� krew i spokojnie kontynuowa� wymian� uwag. Jedynie ruch szcz�k zdradza� jego emocje. Przypominam sobie na przyk�ad zniszczenie przez RAF tamy w dolinie Edertal, co spowodowa�o pow�d� na du�ej cz�ci zag��bia Ruhry. W trakcie czytania tej wiadomo�ci jego twarz przybra�a co prawda kamienny wyraz, ale to by�o wszystko. Nikt nie by�by w stanie zauwa�y�, �e w�a�nie spad� na niego tak ci�ki cios. Dopiero po kilku godzinach, a czasami nawet po kilku dniach, wraca� do tego wydarzenia i wtedy dawa� wyraz swej bezsilnej w�ciek�o�ci. Hitler potrafi� r�wnie� z zadziwiaj�cym mistrzostwem zachowywa� tajemnice. By� przekonany, �e ka�dy z jego wsp�pracownik�w powinien dok�adnie zna� tylko te rzeczy, kt�re s� mu niezb�dne do wykonywania swoich funkcji. Nigdy nie komunikowa� nam w�asnych sekretnych zamiar�w ani nie wprowadza� nas w plany, nad kt�rymi pracowa�. Nigdy nie uczyni� wobec nas najmniejszej aluzji co do operacji, kt�re przygotowywa�. Pocz�tek kampanii zachodniej by� tego uderzaj�cym przyk�adem. 10 maja 1940 roku poinformowa� on swoje otoczenie, �e jeszcze tego wieczoru musi wyjecha�. Nie pad�o ani jedno s�owo na temat celu i powod�w tej nag�ej podr�y. Gdy kto� postawi� pytanie, jak d�ugo go nie b�dzie, odpowiedzia� wymijaj�co, �e by� mo�e pi�tna�cie dni, mo�e miesi�c, a nawet, w tym przypadku, rok. Wszyscy, kt�rzy musieli mu towarzyszy�, pojechali samochodem w kierunku Staaken - byli�my przekonani, �e polecimy gdzie� z tamtejszego lotniska. Jednak, ku naszemu zdziwieniu, min�li�my Staaken i do��czyli�my do Hitlera w jego poci�gu specjalnym, kt�ry wyruszy� na p�noc Niemiec. Gdy tylko wsiedli�my, zacz�y si� komentarze. Ka�demu, kto nie�mia�o pr�bowa� si� zapyta�, czy mo�e jedziemy do Norwegii, odpowiada� twierdz�co, a nawet �artobliwie si� upewnia�, "czy nie zapomnia�y�my o kostiumach k�pielowych". Poci�g jecha� na p�noc a� do Ulsen, gdzie, w �rodku nocy, nieoczekiwanie skr�ci� na zach�d. Zamiast dotrze� do Norwegii, znale�li�my si� nazajutrz o �wicie w Miinster-Eifel, sk�d dojechali�my do wojennego stanowiska dowodzenia Fiihrera. Wiem, �e Eva Braun nie by�a wtajemniczona w �aden z jego plan�w. Latem 1941 roku, gdy powzi�� decyzj� o rozpocz�ciu kampanii wschodniej, przeprosi� j�, �e musi wyjecha� na kilka dni do Berlina, ale te� zapewni�, �e wkr�tce wr�ci. W rzeczywisto�ci pojecha� do swojej kwatery g��wnej w Prusach Wschodnich, sk�d kierowa� pierwszymi uderzeniami na Rosj�. Rozdzia� 2 Nie ma takiego tematu, o kt�rym wcze�niej ju� kto� by nie pomy�la�. Hitler Wypowiadaj�c t� formu��, Hitler rozpoznawa� samego siebie, gdy� nie by� umys�em tw�rczym. Ca�a jego wiedza by�a owocem wieloletniej, uporczywej pracy pami�ciowej. Jego pami��, podobna do g�bki zanurzonej w wodzie i po prostu zadziwiaj�ca, ch�on�a z lektur i z rozm�w wszystko, co mog�oby mu przynie�� jaki� po�ytek. Ju� od m�odego wieku Hitler przejawia� nienasycony g��d lektur. Opowiada� mi, �e w okresie swej trudnej m�odo�ci w Wiedniu przeczyta� wszystkie pi��set ksi��ek, kt�re sk�ada�y si� na zbi�r jednej z miejskich bibliotek. Ta pasja do przegl�dania i przyswajania sobie ksi��ek na najr�niejsze tematy pozwoli�a mu poszerzy� wiedz� w niemal wszystkich dziedzinach literatury i nauki. Zawsze zadziwia� mnie �atwo�ci�, z jak� na przyk�ad charakteryzowa� jaki� region geograficzny, wyg�asza� skrz�c� si� szczeg�ami prywatn� prelekcj� z historii sztuk pi�knych albo rozprawia� na wysoko specjalistyczne tematy z dziedziny techniki. Wszyscy, kt�rzy stali z nim w jednym szeregu na pocz�tku jego kariery trybuna ludowego, byli zadziwieni rozleg�o�ci� jego wiedzy. Ju� wtedy potrafi� narzuca� sw� wol� otoczeniu, wykorzystuj�c nadzwyczajn� zr�czno��, z jak� pos�ugiwa� si� sw� pami�ci�. W du�ej mierze w�a�nie dzi�ki temu zyska� bezgraniczne oddanie surowych i nieokrzesanych ludzi, kt�rzy tworzyli pierwsz� ekip� jego zwolennik�w. Ta nadzwyczajna umiej�tno�� pozwala�a mu wyg�asza� p�omienne przem�wienia na temat historii Austrii, prowadzi� prawdziwe wyk�ady o knowaniach Domu Habsburg�w i przejmuj�co opisywa� konaj�ce Niemcy. R�wnie dobrze potrafi� bez ko�ca m�wi� na temat konstrukcji ko�cio��w, klasztor�w i zamk�w, wykazuj�c przy tym osza�amiaj�c� wr�cz znajomo�� szczeg��w. Nawet w latach, kt�re nast�pi�y po jego uwi�zieniu w Landsbergu, z wielkim samozaparciem uzupe�nia� sw� wiedz� na temat zabytk�w historycznych w r�nych krajach Europy. Schlebia� sobie cz�sto, �e zna wi�cej ich szczeg��w architektonicznych ni� niejeden ekspert z kraju, w kt�rym ta czy inna budowla si� znajduje. Oficerowie z jego sztabu i dow�dcy wielkich jednostek Wehrmachtu przyznawali r�wnie�, �e jego znajomo�� struktury organizacyjnej armii, ��cznie z najmniejszymi jednostkami, przekracza�a wszelk� wyobra�ni�, a jego wiedza na temat uzbrojenia i wyposa�enia wojskowego by�a po prostu fenomenalna. Pami�tam, jak pewnego dnia ekspert do spraw marynarki wojennej prowadzi� z nim do�� o�ywion� dyskusj� na temat szczeg��w technicznych zwi�zanych z turbinami parowymi instalowanymi na nowoczesnych kr��ownikach. Nieust�pliwo��, z jak� Hitler sprzeciwia� si� jego argumentacji, zdenerwowa�a go do tego stopnia, �e straci� zimn� krew i rzuci� niemal pogardliwie: "Jak pan mo�e twierdzi� podobne rzeczy, skoro nie ma pan poj�cia o sprawach czysto technicznych?". Hitler nie zareagowa� brutalnie, tak jak zrobi�by to przy innych okazjach, lecz poprosi� eksperta, aby usiad�, po czym zrobi� mu wyk�ad tak bogaty w szczeg�y, �e zadziwi�by tym nawet profesor�w ze szko�y marynarki. Podczas nieko�cz�cych si�, codziennych dyskusji ze swoimi doradcami z Wehrmachtu, w trakcie kt�rych podsumowywa� bie��c� sytuacj�, nie przestawa� ich zadziwia�. Zna� doskonale wszystkie wydarzenia na rozleg�ych obszarach frontu, zna� dotychczasow� drog� ka�dej wa�nej jednostki, wiedzia�, jakie �rodki zosta�y zaanga�owane w ka�d� operacj� i ka�de przegrupowanie oddzia��w w czasie wojny manewrowej. Zaznajomiony by� ze struktur� ka�dej grupy armii a� do pu�k�w w��cznie oraz jednostek specjalnych, takich jak oddzia�y przeciwpancerne do zwalczania czo�g�w. Burmistrz Monachium, z kt�rym lubi� rozmawia� o planach rekonstrukcji i upi�kszenia miasta, opowiada� mi cz�sto o swym zdziwieniu faktem, �e Hitler pami�ta� o najbardziej nawet b�ahych szczeg�ach ich dyskusji sprzed wielu miesi�cy. Zdarza�o mu si� s�ysze� Hitlera m�wi�cego z wyrzutem w g�osie: "Czy� nie m�wi�em panu p� roku temu, �e ten detal nie jest w moim gu�cie?", a nast�pnie powtarzaj�cego niemal s�owo w s�owo ca�� wymian� my�li, jaka ongi� mia�a miejsce na temat tego w�a�nie szczeg�u. W jego pami�ci nie by�o �adnych luk. Rozci�ga�a si� ona nie tylko na nazwy, pi�miennictwo i liczby, ale te� z niezwyk�� �atwo�ci� potrafi� sobie przypomina� twarze. Bez najmniejszego trudu umieszcza� w czasie i przestrzeni okoliczno�ci, w jakich spotka� kiedy� swoich rozm�wc�w. Pami�ta� wszystkie osoby, kt�re pozna� w swym ruchliwym �yciu i cz�sto potrafi� przypomnie� sobie najdrobniejsze szczeg�y dotycz�ce tych spotka�. M�g� z detalami opowiedzie� przebieg i opisa� atmosfer� wszystkich wiec�w propagandowych, na kt�rych zabiera� g�os. Koledzy z wiede�skiej m�odo�ci, towarzysze wojenni, kompani z okresu walki o w�adz� i krzykliwa gromada tych, kt�rzy stali u jego boku a� do zwyci�stwa - wszyscy oni byli zapisani w jego pami�ci wraz z ca�� ich charakterystyk�. Gdy Hitler by� w dobrym humorze, opowiada� nam dla zabawy o szczeg�ach wielkich przyj�� odbywanych w poprzednich latach w Kancelarii Rzeszy. Jego pami�� wzrokowa pozwala�a mu opisa� stroje artyst�w i innych obecnych w�wczas osobisto�ci, a tak�e odtworzy� drobne uprzejmo�ci i powa�ne rozmowy, kt�re prowadzi� z tym czy innym go�ciem. Podobnie by�o z wra�eniami, jakie wynosi� z ogl�danych kiedy� sztuk teatralnych lub film�w. Z niewyobra�aln� plastyczno�ci� potrafi� wskrzesi� sztuki, kt�re widzia� w m�odo�ci. Wylicza� nazwiska aktor�w i pami�ta� nawet, co o jakiej� sztuce pisali krytycy! Jak ludzki m�zg m�g� zapami�ta� tyle rzeczy i fakt�w! Nie ulega wi�c w�tpliwo�ci, �e Hitler od urodzenia by� wyposa�ony w nieprzeci�tn� pami��. Jednak prawdziwa jego tajemnica tkwi�a w tym, �e wytrwale, dzie� po dniu t� pami�� rozwija� i �wiczy�. T�umaczy� nam, �e czytaj�c, stara� si� uchwyci� i zg��bi� najwa�niejsze w�tki tematu. M�wi�am ju�, �e w czasie nocnych herbatek i pogaw�dek przy kominku mia� mani� opowiadania nam o tym, co zachowa� z jakiej� lektury - aby utrwali� j� sobie w pami�ci. Ta gimnastyka umys�owa sta�a si� u niego istotn� potrzeb�. Hitler by� przekonany, �e wi�kszo�� czytelnik�w to ignoranci, kt�rzy nie potrafi� wyci�gn�� �adnego po�ytku z lektury. Je�li w pracy by� raczej chaotyczny i nie cierpia� przegl�dania i sporz�dzania adnotacji w dokumentach, to pami�� mia� zorganizowan� wspaniale - pami�� poszufladkowan�, z kt�rej potrafi� czerpa� korzy�ci. Niemniej, w swoim sta�ym pragnieniu przewy�szania rozm�wc�w i zaskakiwania ich rozleg�o�ci� w�asnej wiedzy, bardzo uwa�a� na to, aby nie zdradzi� �r�de� swych wiadomo�ci. Znakomicie potrafi� stwarza� wra�enie, �e to, co g�osi, jest owocem jego w�asnej refleksji i zmys�u krytycznego. M�g� cytowa� ca�e strony tak, jakby m�wi� o osobistych przemy�leniach i w�asnym dorobku intelektualnym. Prawie wszyscy, z kt�rymi rozmawia�am na ten temat, byli przekonani, �e Hitler by� g��bokim my�licielem, obdarzonym szczeg�lnie przenikliwym i subtelnym umys�em analitycznym. Pewnego dnia sama zapragn�am si� o tym przekona�. Hitler zaskoczy� nas prawdziwym wyk�adem filozoficznym na jeden z jego ulubionych temat�w. Ku mojemu zdziwieniu stwierdzi�am, �e ca�a ta jego tyrada nie by�a niczym innym, jak cytowaniem tekst�w Schopenhauera, kt�re akurat niedawno czyta�am. Zebra�am w sobie ca�� moj� odwag� i zapyta�am go o ten dziwny zbieg okoliczno�ci. Hitler, lekko zaskoczony, b�ysn�� w moim kierunku swym nieprzeniknionym spojrzeniem, a nast�pnie uczonym i protekcjonalnym tonem odpowiedzia�: "Nie zapominaj, moje dziecko, �e nasza wiedza prawie zawsze ma swoje �r�d�o w innym cz�owieku. Ka�dy z nas wnosi do nauki jedynie ma�� cegie�k�". W podobnie przekonuj�cy spos�b Hitler opowiada� o s�awnych ludziach, o innych krajach, miastach, budowlach, przedstawieniach teatralnych itd., itp., mimo �e nigdy ich nie pozna� ani nie widzia�. Nieznosz�cy sprzeciwu spos�b, w jaki si� wyra�a�, i czystej wody dialektyka, w jakiej formu�owa� swoje my�li, przekonywa�y s�uchaczy, �e rzeczywi�cie widzia� lub prze�y� to, o czym m�wi�. Zadziwiaj�ce bogactwo szczeg��w w jego d�ugich opowie�ciach pozwala�o wierzy�, �e chodzi o sprawy, kt�re sam g��boko przemy�la� lub kt�rych sam do�wiadczy�. Ale i tu szybko zwietrzy�am podst�p. Pewnego dnia wyg�osi� w naszej obecno�ci ostr� krytyk� przedstawienia teatralnego, kt�rego, o czym dobrze wiedzia�am, w og�le nie ogl�da�. Wyrazi�am lekkie zdziwienie, �e nie widz�c sztuki, wysuwa tak ci�kie oskar�enia pod adresem re�ysera i aktor�w. Poderwa� si� na to, jakby go uk�si�a tarantula, i odpowiedzia�: "Ma pani racj�, ale... pani Braun j� widzia�a i opowiedzia�a mi o swoich wra�eniach". Ten nadzwyczajny dar, kt�ry dobre wr�ki z�o�y�y w jego ko�ysce, z czasem zacz�� si� zmniejsza�. W ostatnich latach wojny dosz�am do wniosku, �e jego pami��, ku jego wielkiej rozpaczy, nie pozwala mu ju� odgrywa� roli my�liciela i genialnego in�yniera. W tej dziedzinie, jak zreszt� w wielu innych, wr�ci� do szeregu. Os�abienie tej zdolno�ci spowodowa�o utrat� najwa�niejszych znamion jego presti�u. Niezale�nie od tego, b��dem by�oby twierdzi�, �e Hitler z t� sam� pasj� zajmowa� si� wszystkimi dziedzinami my�li ludzkiej. Je�li sztuka, technika i historia by�y jego ulubionymi tematami, to jednak jego wykszta�cenie wykazywa�o znacz�ce braki. Dlatego te� mia� bardzo mgliste poj�cie na temat prawa i problem�w legislacyjnych. Finanse publiczne nu�y�y go i nie mia� �adnego zrozumienia dla zagadnie� administracyjnych. Znakomity organizator, gdy chodzi�o o struktur� w�asnej partii, ca�� administracj� pa�stwow� odda� w swobodne u�ywanie swym gauleiterom i innym wysokim funkcjonariuszom. Niewybaczalne nadu�ycia mog�y by� pope�niane po prostu dlatego, �e Hitler tymi problemami si� nie interesowa�. Ten bezw�ad i ta niech�� do spraw administracyjnych t�umacz� po cz�ci wp�yw, jaki mia� na niego reichsleiter Bormann. Bormann, rozszala�y organizator i prawdziwy herkules papierkowej roboty, "odwala�" za Hitlera spor� cz�� pracy, uwalniaj�c go od wszystkich nu��cych problem�w. Nie by�o to jednak a� tak bezinteresowne - trzymaj�c Hitlera z dala od wydarze�, kt�re pustoszy�y morale narodu, Bormann stawa� si� powoli utajonym panem Niemiec. Hitler uwa�a� go za jedynego spo�r�d swoich wsp�pracownik�w, kt�ry potrafi� uj�� jego koncepcje i idee w zr�czne i jasne formu�y. Cz�sto, gdy o�mielali�my si� ostrzec, �e opinia publiczna uwa�a metody administracyjne Bormanna za nieludzko surowe, odpowiada� nam tonem nieznosz�cym sprzeciwu, jakim mia� zwyczaj ucina� k�opotliwe pytania: "Wiem, �e Bormann jest brutalny. Ale wszystko, co mu powierzy�em, wykonuje z godn� podziwu dok�adno�ci�; wszystko, co czyni, ma r�ce