9400
Szczegóły |
Tytuł |
9400 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9400 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9400 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9400 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jan Pawe� II - Karol Wojty�a
Wsta�cie, chod�my!
Ksi��ka jest refleksj� o pos�udze biskupiej opartej na wydarzeniach, jakie mia�y miejsce w �yciu biskupa Karola Wojty�y, pocz�wszy od 1958 r. Nie brak w niej tak�e odniesie� do czas�w po 1978 roku, w kt�rych Ojciec �wi�ty nawi�zuje do swojej pos�ugi apostolskiej. Niepowtarzalna atmosfera papieskich opowiada� sprawia, �e ksi��ka staje si� bliska dla wszystkich.
POK�J JEGO DUSZY.
wydawnictwo: �w. STANIS�AWA BM, Maj 2004
Wst�p
Kiedy ukaza�a si� ksi��ka Dar i Tajemnica, zawieraj�ca wspomnienia i refleksje zwi�zane z pocz�tkami mojego kap�a�stwa, dotar�o do mnie wiele g�os�w, szczeg�lnie od ludzi m�odych, o jej serdecznym odbiorze. Jak s�ysz�, dla wielu z nich to bardziej osobiste dopowiedzenie do Adhortacji Pastores dabo vobis sta�o si� cenn� pomoc� we w�a�ciwym rozeznaniu w�asnego powo�ania. Ciesz� si� z tego bardzo. Oby Chrystus nadal pos�ugiwa� si� tamtymi rozwa�aniami, by wielu m�odych us�ysza�o Jego zaproszenie: �P�jd�cie za Mn�, a sprawi�, �e si� staniecie rybakami ludzi" (Mk 1, 17).
Proszono mnie, bym tak�e z okazji czterdziestej pi�tej rocznicy mojej sakry biskupiej i srebrnego jubileuszu pos�ugi na Stolicy Piotrowej napisa� ci�g dalszy tamtych wspomnie�, rozpoczynaj�c od 1958 roku, w kt�rym zosta�em biskupem. Uzna�em, �e trzeba przyj�� to zaproszenie, podobnie jak my�l o tamtej pierwszej ksi��ce. Dodatkowym motywem do zebrania i uporz�dkowania tych wspomnie� i refleksji by� proces powstawania dokumentu po�wi�conego pos�udze biskupiej: Adhortacji Pastores gregis, w kt�rej przedstawi�em syntez� my�li, jakie zrodzi�y si� podczas X Zwyczajnego Zgromadzenia Og�lnego Synodu Biskup�w, kt�re mia�o miejsce podczas Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. Gdy przys�uchiwa�em si� ich wypowiedziom w auli, a potem si�ga�em do tekstu propozycji, kt�re mi przedstawili, budzi�o si� we mnie wiele wspomnie� zwi�zanych zar�wno z latami, w kt�rych dane mi by�o s�u�y� Ko�cio�owi w Krakowie, jak i z nowymi do�wiadczeniami, jakie prze�ywa�em w Rzymie jako nast�pca Piotra. Podj��em pr�b� zapisania tych my�li, pragn�c podzieli� si� z innymi �wiadectwem o mi�o�ci Chrystusa, kt�ry przez wieki powo�uje kolejnych nast�pc�w Aposto��w i za pomoc� kruchych naczy� wlewa �ask� w serca braci. Temu wspominaniu nieustannie towarzyszy�y s�owa �w. Paw�a skierowane do m�odego biskupa Tymoteusza: �On nas wybawi� i wezwa� �wi�tym powo�aniem nie na podstawie naszych czyn�w, lecz stosownie do w�asnego postanowienia i �aski, kt�ra nam dana zosta�a w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami" (2 Tm 1,9). Zapis ten ofiarowuj� Braciom w biskupstwie i ca�emu Ludowi Bo�emu. Niech pos�u�y wszystkim, kt�rzy pragn� pozna� wielko�� pos�ugi biskupiej, trud z ni� zwi�zany, ale tak�e rado��, jaka codziennie towarzyszy jej wype�nianiu. Zapraszam wszystkich do wznoszenia ze mn� Te Deum uwielbienia i dzi�kczynienia. Ze spojrzeniem utkwionym w Chrystusie, umocnieni nadziej�, kt�ra zawie�� nie mo�e, kroczmy razem drogami nowego tysi�clecia: �Wsta�cie, chod�my!" (por. Mk 14, 42).
Cz�� I
Powo�anie
�Nie wy�cie Mnie wybrali, aleja was wybra�em" (J 15, 16)
�r�d�o powo�ania
Szukam �r�d�a mego powo�ania. Ono pulsuje tam... w jerozolimskim Wieczerniku. Dzi�ki sk�adam Panu, �e podczas Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 dane mi by�o modli� si� w�a�nie tam, w g�rnej izbie (por. Mk 14, 15), w kt�rej odby�a si� Ostatnia Wieczerza. My�l� przenosz� si� do owego pami�tnego Czwartku, gdy Chrystus, umi�owawszy swoich a� do ko�ca (por. J 13, 1), ustanowi� Aposto��w kap�anami Nowego Przymierza. Widz� Go schylaj�cego si� przed ka�dym z nas, nast�pc�w Aposto��w, by obmywa� nam nogi. S�ysz�, jakby m�wi� do mnie, do nas te s�owa: �Czy rozumiecie, co wam uczyni�em? Wy Mnie nazywacie �Nauczycie�em� i �Panem� i dobrze m�wicie, bo nim jestem. Je�eli wi�c Ja, Pan i Nauczyciel, umy�em wam nogi, to i wy powinni�cie sobie nawzajem umywa� nogi. Da�em wam bowiem przyk�ad, aby�cie i wy tak czynili, jak Ja wam uczyni�em" (J 13, 12-15).
Razem z Piotrem, Andrzejem, Jakubem, Janem... s�uchamy dalej: �Jak Mnie umi�owa� Ojciec, tak i Ja was umi�owa�em. Trwajcie w mi�o�ci mojej! Je�li b�dziecie zachowywa� moje przykazania, b�dziecie trwa� w mi�o�ci mojej, tak jak Ja zachowa�em przykazania Ojca mego i trwam w Jego mi�o�ci. To wam powiedzia�em, aby rado�� moja w was by�a i aby rado�� wasza by�a pe�na. To jest moje przykazanie, aby�cie si� wzajemnie mi�owali, tak jak Ja was umi�owa�em. Nikt nie ma wi�kszej mi�o�ci od tej, gdy kto� �ycie swoje oddaje za przyjaci� swoich. Wy jeste�cie przyjaci�mi moimi, je�eli czynicie to, co wam przykazuj�" (J 15, 9-14).
Czy� w tych s�owach nie jest zawarte myste�um caritatis naszego powo�ania? Te Chrystusowe s�owa, wypowiedziane w godzinie, na kt�r� przyszed� (por. J 12, 27), s� korzeniem ka�dego powo�ania w Ko�ciele. Z tych s��w wyp�ywaj� o�ywcze soki, kt�re daj� pocz�tek ka�demu powo�aniu: Aposto��w i ich nast�pc�w, podobnie jak powo�aniu ka�dego cz�owieka, bo Syn pragnie by� �przyjacielem" ka�dego: za wszystkich bowiem odda� swoje �ycie. To, co najwa�niejsze, najcenniejsze i naj�wi�tsze, spotyka si� w tych s�owach: mi�o�� Ojca i mi�o�� Chrystusa do nas, Jego i nasza rado��, jak te� nasza przyja�� i wierno��, kt�ra wyra�a si� w wype�nieniu przykaza�. W tych s�owach zawiera si� tak�e cel i sens naszego powo�ania: aby�my szli i owoc przynosili, i aby owoc nasz trwa�... (por. J 15, 16).
Ostatecznie mi�o�� jest spoiwem wszystkiego: w spos�b substancjalny jednoczy Osoby Boskie i jednoczy tak�e, cho� na inny spos�b, ludzkie osoby i ich r�norodne powo�ania. Powierzyli�my nasze �ycie Chrystusowi, kt�ry pierwszy nas umi�owa� i jako dobry Pasterz po�wi�ci� swoje �ycie dla nas. Aposto�owie Chrystusa us�yszeli te s�owa i odnie�li je do siebie jako osobiste wezwanie. Podobnie i my, ich nast�pcy, pasterze Ko�cio�a Chrystusowego, nie mo�emy nie odczuwa� potrzeby zaanga�owania, by�my jako pierwsi odpowiadali na t� mi�o��, w wierno�ci, w wype�nianiu przykaza� i w codziennym oddawaniu �ycia dla przyjaci� naszego Pana.
�Dobry pasterz daje �ycie swoje za owce" (J 10, 11). W homilii, kt�r� wyg�osi�em na Placu �w. Piotra 16 pa�dziernika 2003 roku z okazji 25-lecia pontyfikatu, powiedzia�em: �Aposto�owie, s�ysz�c te s�owa Chrystusa, nie wiedzieli, �e m�wi� o sobie. Nie wiedzia� nawet Jan, Jego umi�owany ucze�. Zrozumia� to dopiero na Kalwarii, u st�p krzy�a, widz�c, jak w milczeniu oddaje �ycie �za swoje owce�. A gdy nadszed� dla niego oraz dla innych Aposto��w czas, by podj�li t� misj�, przypomnieli sobie Jego s�owa. Zdawali sobie spraw�, �e zadanie, kt�re im powierzy�, b�d� mogli wype�ni� tylko dlatego, �e On sam - jak zapewni� - b�dzie w nich dzia�a�".
�Nie wy�cie Mnie wybrali, ale Ja was wybra�em i przeznaczy�em was na to, aby�cie szli i owoc przynosili, i by wasz owoc trwa�" (J 15, 16). Nie wy, lecz Ja! - m�wi Chrystus. Oto fundament skuteczno�ci pasterskiej misji biskupa.
Wezwanie
Jest rok 1958. Jestem w poci�gu jad�cym w stron� Olsztyna z grup� kajakow�. Zaczynamy program wakacyjny, kt�ry si� przyj�� od 1953 roku: cz�� wakacji sp�dzali�my w g�rach, najcz�ciej w Bieszczadach, a cz�� na jeziorach mazurskich. Naszym celem by�a rzeka �yna. Dlatego w�a�nie - by�o to w lipcu -jeste�my w poci�gu jad�cym do Olsztyna. M�wi� do tak zwanego �admira�a" - o ile pami�tam, by� nim w�wczas Zdzis�aw Hey-del: �Zdzisiu, b�d� musia� wy��czy� si� z kajak�w, bo otrzyma�em wezwanie od Ksi�dza Prymasa (od �mierci kardyna�a Augusta Hlonda w roku 1948 by� nim kardyna� Stefan Wyszy�ski) i musz� si� do niego zg�osi�".
Na to �admira�": �Zrobi si�".
Tak te�, kiedy nadszed� wyznaczony dzie�, odbili�my od grupy, aby dotrze� do najbli�szej stacji kolejowej � do Olsztynka.
Wiedz�c o konieczno�ci stawienia si� u Ksi�dza Prymasa w czasie sp�ywu na �ynie, przezornie zostawi�em w Warszawie u znajomych od�wi�tn� sutann�. Trudno by�o i�� do Prymasa w tej, kt�rej u�ywa�em w czasie wypraw kajakowych (na wycieczki zawsze wozi�em ze sob� sutann� i komplet ornat�w, by odprawia� Msz� �w).
Tak wi�c naprz�d ruszyli�my kajakiem po falach rzeki, a potem ci�ar�wk�, kt�ra wioz�a wory z m�k�, i tak dotar�em do Olsztynka. Poci�g do Warszawy odchodzi� p�no w nocy. Zabra�em wi�c ze sob� �piw�r, my�l�c, �e w oczekiwaniu na poci�g troch� si� zdrzemn� i poprosz� kogo�, �eby mnie obudzi�. Nie by�o jednak takiej potrzeby, bo wcale nie zasn��em.
W Warszawie zg�osi�em si� na ulic� Miodow� na oznaczon� godzin�. Na miejscu stwierdzi�em, �e razem ze mn� byli wezwani trzej inni ksi�a: �l�zak, ks. Wilhelm Pluta, proboszcz z Bochni w diecezji tarnowskiej ks. Micha� Blecharczyk i ks. J�zef Drzazga z Lublina. Z pocz�tku nie zwr�ci�em uwagi na ten zbieg okoliczno�ci. P�niej zrozumia�em, �e oni zostali wezwani w tym samym celu, co ja.
Kiedy wszed�em do gabinetu Ks. Prymasa, us�ysza�em od niego, �e Ojciec �wi�ty mianowa� mnie biskupem pomocniczym arcybiskupa Krakowa. W lutym w tym samym roku (1958) zmar� ks. biskup Stanis�aw Rospond, kt�ry przez wiele lat by� biskupem pomocniczym w Krakowie w czasie ordynariatu ksi�cia metropolity kardyna�a Adama Stefana Sapiehy.
S�ysz�c s�owa Ks. Prymasa zwiastuj�ce mi decyzj� Stolicy Apostolskiej, powiedzia�em: �Eminencjo, ja jestem za m�ody, mam dopiero 38 lat".
Ale Prymas na to: �To jest taka s�abo��, z kt�rej si� szybko leczymy. Prosz� si� nie sprzeciwia� woli Ojca �wi�tego".
Wi�c powiedzia�em jedno s�owo: �Przyjmuj�". �No, to p�jdziemy na obiad", zako�czy� Prymas.
Zaprosi� nas wszystkich czterech na obiad. W�wczas dowiedzia�em si�, �e ks. Wilhelm Pluta by� mianowany biskupem z przeznaczeniem do Gorzowa Wielkopolskiego. By�a to w�wczas najwi�ksza w Polsce administracja apostolska. Obejmowa�a Szczecin i Ko�obrzeg, czyli jedn� z najstarszych polskich diecezji, gdy� Ko�obrzeg by� erygowany w roku 1000, r�wnocze�nie z ustanowieniem metropolii gnie�nie�skiej, w sk�ad kt�rej wchodzi�y biskupstwa: Ko�obrzeg, Krak�w i Wroc�aw. Ksi�dz J�zef Drzazga zosta� mianowany biskupem pomocniczym w Lublinie (w p�niejszych latach przeszed� do Olsztyna), a ksi�dz Micha� Blecharczyk biskupem pomocniczym w Tarnowie.
Po zako�czeniu tej tak wa�nej w moim �yciu audiencji zrozumia�em, �e nie mog� w tej chwili wraca� do przyjaci� na kajaki; musia�em naprz�d pojecha� do Krakowa i zawiadomi� ks. arcybiskupa Eugeniusza Baziaka, mojego ordynariusza. Oczekuj�c na nocny poci�g do Krakowa, wiele godzin modli�em si� w kaplicy si�str urszulanek w Warszawie przy ulicy Wi�lanej.
Ks. arcybiskup Baziak, metropolita lwowski obrz�dku �aci�skiego, podzieli� los wszystkich tzw. przesiedle�c�w: musia� opu�ci� Lw�w. Zamieszka� w Lubaczowie, w tym skrawku archidiecezji lwowskiej, kt�ry zosta� w granicach PRL po ustaleniach w Ja�cie. Ksi��� Sapieha, arcybiskup krakowski, w ostatnim roku przed �mierci� prosi�, �eby ks. arcybiskup Baziak, zmuszony przemoc� opu�ci� swoj� diecezj�, by� jego koadiutorem. Tak wi�c chronologicznie moje biskupstwo jest zwi�zane z tym tak do�wiadczanym hierarch�.
Nast�pnego dnia zg�osi�em si� zatem do ksi�dza arcybiskupa Eugeniusza Baziaka na ulic� Franciszka�sk� 3 i wr�czy�em mu list od Ks. Prymasa. Pami�tam jak dzi�, �e Arcybiskup wzi�� mnie pod r�k� i wyprowadzi� do poczekalni, gdzie siedzieli ksi�a, i powiedzia�: Habemus papam. W �wietle p�niejszych wydarze� mo�na powiedzie�, �e by�y to s�owa prorocze.
M�wi� do Ks. Arcybiskupa, �e pragn� wr�ci� na Mazury do opuszczonej grupy przyjaci� p�yn�cych kajakami na �ynie. Odpowiedzia�: �To ju� chyba nie wypada".
Dosy� tym zmartwiony, poszed�em do ko�cio�a franciszkan�w i odprawi�em Drog� krzy�ow� przy stacjach malowanych przez J�zefa Mehoffera. Ch�tnie tam chodzi�em na Drog� krzy�ow�, bo te stacje s� oryginalne, nowoczesne. Potem jeszcze raz wr�ci�em do arcybiskupa Baziaka ponawiaj�c swoj� pro�b�. Powiedzia�em: �Prosz� jednak pozwoli� mi, abym m�g� wr�ci� na Mazury".
Tym razem odpowiedzia�: �Bardzo prosz�; bardzo prosz�. Ale prosz� - dorzuci� z u�miechem - wr�ci� na konsekracj�".
Zatem jeszcze tego wieczora wsiad�em znowu do poci�gu w kierunku Olsztyna. Mia�em przy sobie ksi��k� Hemingwaya Stary cz�owiek i morze. Czyta�em j� ca�� noc, jedynie na chwil� zapadaj�c w drzemk�. Czu�em si� jako� dziwnie...
Kiedy przyjecha�em do Olsztyna, by�a w nim ju� moja grupa, kt�ra dobi�a tam p�yn�c kajakami po rzece �yna. �Admira�" wyszed� po mnie na stacj� i m�wi mi: �I co, zosta� Wujek biskupem?"
A ja na to, �e tak. A on: �Z�by mnie..., tak sobie w duchu my�la�em i tego Wujkowi �yczy�em".
Istotnie nie tak dawno, kiedy obchodzi�em dziesi�ciolecie kap�a�stwa, on �yczy� mi tego. W dniu nominacji biskupiej mia�em niespe�na dwana�cie lat kap�a�stwa.
Spa�em ma�o i kiedy dotar�em na miejsce, by�em zm�czony. Najpierw jednak, zanim poszed�em odpocz��, uda�em si� do ko�cio�a, aby odprawi� Msz� �w. W ko�ciele tym by� wtedy duszpasterzem akademickim p�niejszy biskup, ksi�dz Ignacy Tokarczuk. Kiedy przespawszy si� troch�, obudzi�em si�, okaza�o si�, �e wie�� ju� si� rozesz�a, bo ksi�dz Tokarczuk powiedzia� do mnie: �A, nowy biskup, gratuluj�!"
U�miechn��em si� i poszed�em do grupy kajakowych przyjaci�. Gdy jednak siad�em do wios�a, by�o mi zn�w jako� dziwnie. Uderzy�a mnie zbie�no�� dat: dat� nominacji, kt�r� otrzyma�em, byl 4 lipca, a ten dzie� jest rocznic� po�wi�cenia Katedry Wawelskiej. Jest to rocznica, kt�r� zawsze nosi�em w sercu. Zdawa�o mi si�, �e ta zbie�no�� co� znaczy. My�la�em te�, �e mo�e te kajaki s� ju� ostatni raz. Potem jednak, musz� zaraz przyzna�, okaza�o si�, �e jeszcze wiele razy p�ywa�em, nabieraj�c si� na kajaku na wodach rzek i jezior Mazowsza. Faktycznie, a� do 1978 roku.
Nast�pca Aposto��w
Po letnich wakacjach wr�ci�em do Krakowa i zacz�y si� przygotowania do konsekracji wyznaczonej na dzie� 28 wrze�nia, dzie� �w. Wac�awa, patrona Katedry Wawelskiej. Ten patronat �wiadczy o historycznych powi�zaniach ziem polskich z Czechami. �w Wac�aw by� ksi�ciem czeskim, kt�ry zgin�� jako m�czennik z r�k rodzonego brata. R�wnie� Czechy czcz� go jako swego patrona.
Zasadniczym przygotowaniem do moich �wi�ce� biskupich by�y rekolekcje. Odprawi�em je w Ty�cu. Cz�sto w�drowa�em do tego historycznego opactwa. Tym razem by� to pobyt szczeg�lnie dla mnie wa�ny. Mia�em zosta� biskupem, by�em ju� nominatem. Do sakry mia�em jeszcze do�� du�o czasu, ponad dwa miesi�ce. Musia�em wykorzysta� je jak najlepiej.
Rekolekcje trwa�y sze�� dni - sze�� dni medytacji. M�j Bo�e, ile� tre�ci! �Nast�pca Aposto��w" - takie w�a�nie s�owa w ci�gu tych dni us�ysza�em z ust znajomego fizyka. Jak wida�, ludzie wierz�cy przywi�zuj� szczeg�ln� wag� do tej apostolskiej sukcesji. Ja - �nast�pca" - my�la�em z wielk� pokor� o Aposto�ach Chrystusa i o tym d�ugim, nieprzerwanym �a�cuchu biskup�w, kt�rzy przez w�o�enie r�k przekazywali swoim kolejnym nast�pcom udzia� w urz�dzie apostolskim. W ko�cu mieli przekaza�
go mnie. Czu�em si� osobi�cie zwi�zany z ka�dym z nich. Wielu z tych, kt�rzy poprzedzili w �a�cuchu sukcesji nas, dzisiejszych biskup�w, jest nam znanych z imienia. W wielu przypadkach tak�e ich pasterskie dzie�a s� znane i upami�tnione. A nawet wtedy, kiedy owi dawni biskupi nie s� nam ju� dzisiaj znani, ich biskupie powo�anie i dzie�o trwa - �by owoc wasz trwa�" (J 15, 16). Dzieje si� to tak�e za spraw� nas, ich nast�pc�w, kt�rzy w�a�nie przez ich r�ce jeste�my zwi�zani moc� sakramentalnego znaku z Chrystusem, kt�ry wybra� ich i nas �przed za�o�eniem �wiata" (Ef 1,4). Zdumiewaj�cy dar i tajemnica!
�Ecce sacerdos magnus, qui in diebus suis placuit Deo... Ideo iureiurando fecit illum Dominus crescere in plebem suam" - Oto kap�an wielki, kt�ry za dni swoich podoba� si� Bogu" - tak si� �piewa w liturgii. A przecie� ten wielki i jedyny Kap�an nowego i wiecznego przymierza to sam Jezus Chrystus. Spe�ni� ofiar� swego kap�a�stwa umieraj�c na krzy�u, oddaj�c �ycie swoje za owczarni�, za ca�� ludzko��. To On w przeddzie� tej krwawej ofiary z�o�onej na krzy�u ustanowi� sakrament Kap�a�stwa podczas Ostatniej Wieczerzy. To On wzi�� w swoje r�ce chleb i wypowiedzia� nad nim te s�owa: �To jest Cia�o moje, kt�re za was b�dzie wydane na odpuszczenie grzech�w". To On potem, wzi�wszy w swe r�ce kielich wype�niony winem, wypowiedzia� nad nim s�owa: �To jest Krew moja nowego i wiecznego przymierza, kt�ra za was i za wie�u zostanie wylana na odpuszczenie grzech�w". I w ko�cu doda�: �To czy�cie na moj� pami�tk�". Powiedzia� to wobec Aposto��w, wobec tych Dwunastu, z kt�rych pierwszym jest Piotr. Do nich powiedzia�: �To czy�cie na moj� pami�tk�".W ten spos�b ustanowi� ich kap�anami na podobie�stwo Jego samego, jedynego, wielkiego Kap�ana Nowego Przymierza.
Mo�e Aposto�owie, uczestnicz�c w Ostatniej Wieczerzy, nie od razu zrozumieli w pe�ni, co znacz� te s�owa, kt�re nazajutrz mia�y si� spe�ni�, gdy cia�o Chrystusa zosta�o rzeczywi�cie wydane na �mier� krzy�ow�, a krew Jego zosta�a przelana na Krzy�u. By� mo�e wtedy rozumieli jedynie, �e mieli powtarza� ryt Wieczerzy z chlebem i winem. Dzieje Apostolskie powiedz� potem, �e pierwsi chrze�cijanie po wydarzeniach paschalnych trwali na �amaniu chleba i na modlitwie (por. 2, 42). Wtedy jednak znaczenie tego rytu by�o ju� dla wszystkich jasne.
W liturgii Ko�cio�a Wielki Czwartek jest dniem, w kt�rym wspomina si� Ostatni� Wieczerz�, ustanowienie Eucharystii. Z jerozolimskiego Wieczernika sprawowanie Eucharystii stopniowo roznios�o si� na ca�y �wczesny �wiata. Najpierw przewodniczyli jej Aposto�owie w Jerozolimie. P�niej, w miar� jak Ewangelia si� rozszerza�a, sprawowali j� � oni sami i ci, na kt�rych �wk�adali r�ce" - na coraz to nowych miejscach, poczynaj�c od Azji Mniejszej. A wreszcie wraz ze �w. Piotrem i �w. Paw�em Eucharystia dotar�a do Rzymu, kt�ry by� stolic� �wczesnego �wiata. Po wiekach dotar�a nad Wis��.
Pami�tam, �e podczas rekolekcji przed �wi�ceniami biskupimi w spos�b szczeg�lny dzi�kowa�em Bogu w�a�nie za to, �e Ewangelia i Eucharystia dotar�y nad Wis��, �e dotar�y tak�e do Ty�ca. Opactwo Tynieckie pod Krakowem, kt�rego pocz�tki datuj� si� na wiek XI, by�o istotnie miejscem w�a�ciwym, aby przygotowa� si� do przyj�cia �wi�ce� w Katedrze Wawelskiej. W roku 2002, podczas wizyty w Krakowie, przed mym odlotem do Rzymu uda�o mi si� odwiedzi�, cho� bardzo kr�tko, Tyniec. By�o to swoiste sp�acenie osobistego d�ugu wdzi�czno�ci. Du�o zawdzi�czam Ty�cowi. Prawdopodobnie nie tylko ja, ale i ca�a Polska.
Zbli�a� si� powoli dzie� 28 wrze�nia 1958 r. Zanim zosta�em wy�wi�cony, wyst�pi�em oficjalnie jako biskup nominat w Lubaczowie z okazji srebrnego jubileuszu biskupstwa arcybiskupa Baziaka. Byl to dzie� Matki Boskiej Bolesnej, kt�ry we Lwowie obchodzono 22 wrze�nia. By�em tam razem z dwoma biskupami z Przemy�la: ks. biskupem Franciszkiem Barda i ks. biskupem Wojciechem Tomak� - obaj s�dziwi starcy, a ja mi�dzy nimi m�odzik 38-letni. Dziwnie si� czu�em. Tam w�a�nie odby�y si� moje pierwsze �przymiary" do biskupstwa. A tydzie� p�niej by�a konsekracja na Wawelu.
Wawel
Jest we mnie od dziecka szczeg�lne przywi�zanie do Katedry Wawelskiej. Nie pami�tam, kiedy by�em tam pierwszy raz, ale odk�d tam zacz��em bywa�, czu�em si� szczeg�lnie zauroczony i osobi�cie zwi�zany z t� katedr�. W jaki� spos�b Wawel zawiera ca�e dzieje Polski. Prze�y�em tragiczny czas, kiedy hitlerowcy osadzili tam swego gubernatora Franka i nad zamkiem powiewa� sztandar ze swastyk�. To by�o dla mnie szczeg�lnie bolesne prze�ycie. Nadszed� jednak dzie�, w kt�rym ten sztandar ze swastyk� znikn�� i wr�ci�y god�a polskie.
Obecna katedra jest z czas�w kr�la Kazimierza Wielkiego. Mam stale przed oczyma wszystkie miejsca tej �wi�tyni z jej pomnikami. Wystarczy przej�� przez naw� g��wn� i nawy boczne, aby zobaczy� sarkofagi polskich kr�l�w. A kiedy si� zejdzie do krypty wieszcz�w, napotykamy na groby Mickiewicza, S�owackiego, a ostatnio Norwida.
Jak wspomina�em w ksi��ce Dar i Tajemnica, bardzo pragn��em swoj� pierwsz� Msz� �w. odprawi� na Wawelu w krypcie �w. Leonarda w podziemiach katedry, i tak te� si� sta�o. Z pewno�ci� to pragnienie zrodzi�o si� z g��bokiej mi�o�ci, jak� darzy�em wszystko to, co nios�o w sobie �lady mojej Ojczyzny. Jest mi drogie to miejsce, w kt�rym ka�dy kamie� m�wi o Polsce, o polskiej wielko�ci. Kiedy by�em ostatnio w Krakowie r�wnie� poszed�em na Wawel i tam modli�em si� przed grobem �w. Stanis�awa. Nie mog�o zabrakn�� nawiedzenia tej katedry, kt�ra go�ci�a mnie przez dwadzie�cia lat.
Najdro�szym dla mnie miejscem w Wawelskiej Katedrze jest krypta �w. Leonarda. Jest to cz�� dawnej katedry, z czas�w kr�la Boles�awa Krzywoustego. Sama krypta jest �wiadkiem jeszcze dawniejszych czas�w. Pami�ta bowiem pierwszych biskup�w z pocz�tk�w XI wieku: tu zaczyna si� genealogia krakowskiego episkopatu. Ci pierwsi biskupi nosz� tajemnicze imiona Prokop i Prokulf, jakby pochodzenia greckiego. Stopniowo pojawiaj� si� coraz to nowe imiona, coraz cz�ciej ju� s�owia�skie, jak Stanis�aw ze Szczepanowa, kt�ry zosta� biskupem krakowskim w 1072 roku. W roku 1079 zosta� zg�adzony przez wys�annik�w kr�la Boles�awa �mia�ego. A potem ten�e kr�l musia� uchodzi� z kraju i prawdopodobnie jako pokutnik sko�czy� �ycie w Osjaku. Kiedy zosta�em metropolit� krakowskim, to wracaj�c z Rzymu do Krakowa, w Osjaku odprawi�em Msz� �w. Tam te� powsta� poetycki zapis tego faktu sprzed stuleci: napisa�em wiersz zatytu�owany Stanis�aw.
�wi�ty Stanis�aw, �Ojciec ojczyzny". W niedziel� po 8 maja idzie wielka procesja z Wawelu na Ska�k�. Przez ca�� drog� ludzie �piewaj� pie�ni przeplatane antyfon�: ��wi�ty Stanis�awie, patronie nasz, m�dl si� za nami". Procesja schodzi z Wawelu, przechodzi ulicami Stradom i Krakowsk� na Ska�k�, gdzie jest sprawowana Msza �w, kt�rej zwykle przewodniczy zaproszony biskup. Po Mszy �w. procesja wraca t� sam� drog� do katedry, a niesione podczas niej we wspania�ym relikwiarzu relikwie g�owy �w. Stanis�awa zostaj� z�o�one na o�tarzu. O �wi�to�ci tego biskupa od pocz�tku byli przekonani Polacy i bardzo gorliwie zabiegali o jego kanonizacj�, kt�ra odby�a si� w Asy�u w XIII wieku. W tym umbryjskim mie�cie do dzi� zachowa�y si� freski przedstawiaj�ce �w. Stanis�awa.
Obok konfesji �w. Biskupa Stanis�awa bezcennym skarbem Katedry Wawelskiej jest gr�b �wi�tej Kr�lowej Jadwigi. Jej relikwie zosta�y z�o�one pod s�ynnym krzy�em wawelskim w roku 1987 przy okazji mojej trzeciej pielgrzymki do Ojczyzny. U st�p tego krzy�a dwunastoletnia Jadwiga podj�a decyzj� o ma��e�stwie z ksi�ciem litewskim W�adys�awem Jagie���. Ta decyzja w 1386 r. wprowadzi�a Litw� do rodziny narod�w chrze�cija�skich.
Ze wzruszeniem wspominam dzie� 8 czerwca 1997 r., gdy na B�oniach w Krakowie, podczas kanonizacji, zacz��em homili� s�owami: �D�ugo czeka�a�, Jadwigo, na ten dzie�, (...) prawie 600 lat". Z�o�y�y si� na to r�ne okoliczno�ci, o kt�rych trudno teraz m�wi�. Od dawna �ywi�em pragnienie, aby Pani Wawelska mog�a cieszy� si� tytu�em �wi�tej w znaczeniu kanonicznym, urz�dowym, i w tym dniu to si� spe�ni�o. Dzi�kowa�em Bogu, �e dane mi by�o po tylu stuleciach wype�ni� to pragnienie, kt�re pulsowa�o w sercach ca�ych pokole� Polak�w.
Wszystkie te wspomnienia w jaki� spos�b ��cz� si� z dniem mojej konsekracji. By�o to poniek�d historyczne wydarzenie. Poprzednie �wi�cenia biskupie na Wawelu odby�y si� w odleg�ym 1926 roku. By� wtedy konsekrowany ks. biskup Stanis�aw Ro-spond. A teraz ja.
Dzie� konsekracji: Po�rodku Ko�cio�a
I tak nadszed� dzie� 28 wrze�nia, wspomnienie �w. Wac�awa. Na ten dzie� by�y wyznaczone moje �wi�cenia biskupie. Mam to wielkie wydarzenie wci�� przed oczyma. Powiedzia�bym, �e wtedy jeszcze liturgia by�a bogatsza ani�eli dzisiaj.
Pami�tam poszczeg�lne osoby, kt�re bra�y w niej udzia�. By� taki obrz�d symboliczny niesienia dar�w, kt�re otrzymywa� kon-sekrator. Beczu�k� z winem i bochen chleba nie�li moi koledzy: Zbyszek Si�kowski, kolega z gimnazjum, i dzi� s�uga Bo�y Jurek Ciesielski, a w drugiej parze Marian W�jtowicz i Zdzis�aw Hey-del. Chyba by� te� Stanis�aw Rybicki. Najbardziej czynny by� jednak ks. Kazimierz Figlewicz. Dzie� by� pochmurny, ale na ko�cu za�wieci�o s�o�ce. Jakby dobry znak, promyk s�o�ca pad� na tego biednego konsekrowanego.
Po odczytaniu Ewangelii ch�r �piewa�: Veni Creator Spiritus, I mentes tuorum visita: / imple superna gratia, / quae tu creasti pectora... Ws�uchiwa�em si� w ten �piew i znowu, jak podczas �wi�ce� kap�a�skich, a mo�e z jeszcze wi�ksz� wyrazisto�ci�, budzi�a si� we mnie �wiadomo��, �e to przecie� Duch �wi�ty jest sprawc� konsekracji. To by�o pociech� i umocnieniem wobec wszelkich ludzkich obaw, jakie wi��� si� z podejmowaniem tak wielkiej odpowiedzialno�ci. Ta my�l budzi�a w mej duszy wielk� ufno��: Duch �wi�ty o�wieci, wzmocni, pocieszy, pouczy... Czy nie tak� obietnic� z�o�y� Chrystus swoim Aposto�om?
W liturgii nast�puje szereg czynno�ci symbolicznych, a ka�da z nich ma swoje znaczenie. Konsekrator stawia pytania, kt�re dotycz� wiary i �ycia. Ostatnie pytanie brzmi: �Czy chcesz modli� si� nieustannie za lud tobie powierzony i wiernie wype�nia� pos�ug� biskupi�?" A kandydat odpowiada: �Chc� z Bo�� pomoc�". I wtedy konsekrator dopowiada: �Ten, kt�ry rozpocz�� w tobie dobre dzie�o, niech go dokona". I znowu pojawi�a si� ta my�l ufna i uspokajaj�ca: Pan rozpoczyna swe dzie�o w tobie; nie l�kaj si�, powierz Mu sw� drog�, a On sam b�dzie dzia�a� i swego dzie�a dokona (por. Ps 37[36], 5).
Przy wszystkich �wi�ceniach (diakonat, kap�a�stwo i sakra biskupia) kandydat le�y krzy�em na posadzce. Jest to znak ca�kowitego oddania siebie Chrystusowi - Temu, kt�ry po to, by spe�ni� swoj� kap�a�sk� misj�, �ogo�oci� samego siebie, przyj�w-szy posta� s�ugi (...) uni�y� samego siebie, staj�c si� pos�usznym a� do �mierci - i to �mierci krzy�owej" (Flp 2, 7-8). Ta postawa powraca ka�dego Wielkiego Pi�tku, gdy kap�an przewodnicz�cy wsp�lnocie liturgicznej pada na twarz w milczeniu. Tego dnia w �wi�tym Triduum nie odprawia si� Mszy �wi�tej: Ko�ci� ��czy si� we wspomnieniu Pasji Chrystusa, pocz�wszy od Jego agonii w Ogr�jcu, gdy r�wnie� On modli� si� le��c na ziemi. Wtedy w duszy celebransa z ca�� moc� brzmi Jego pro�ba: �Zosta�cie tu i czuwajcie ze Mn�..." (Mt 26, 38).
Pami�tam ten moment, kiedy le�a�em krzy�em na posadzce, a zebrani �piewali Litani� do Wszystkich �wi�tych. Konsekrator wzywa� zebranych: �B�agajmy, najmilsi, wszechmog�cego Boga, aby temu wybranemu hojnie udzieli� �aski dla dobra swojego Ko�cio�a". A potem rozpocz�� si� �piew litanii:
Panie, zmi�uj si� nad nami. Chryste, zmi�uj si�...
�wi�ta Maryjo, Matko Bo�a,
�wi�ty Michale,
�wi�ci Anio�owie Bo�y... m�dlcie si� za nami!
Szczeg�lny kult mam do Anio�a Str�a. Od dziecka, jak pewnie wszystkie dzieci, wiele razy modli�em si�: �Anie/e Bo�y, str�u m�j, ty zawsze przy mnie st�j... b�d� mi zawsze ku pomocy, strze� duszy, cia�a mego..." M�j Anio� Str� wie, co robi�. Moja wiara w niego, w jego opieku�cz� obecno�� stale si� we mnie pog��bia. �w. Micha�, �w. Gabriel, �w. Rafa� to Archanio�owie, kt�rych cz�sto na modlitwie przyzywam. Wspominam te� najpi�kniejszy traktat �w. Tomasza o anio�ach, czystych duchach.
�wi�ty Janie Chrzcicielu,
�wi�ty J�zefie,
�wi�ci Piotrze i Pawle,
�wi�ty Andrzeju...
�wi�ty Karolu... m�dlcie si� za nami!
Jak wiadomo, zosta�em wy�wi�cony na kap�ana w dniu Wszystkich �wi�tych. Dzie� ten zawsze stanowi dla mnie najwi�ksze osobiste �wi�to. Z Bo�ej dobroci dane mi jest obchodzi� rocznic� �wi�ce� kap�a�skich w dniu, w kt�rym Ko�ci� wspomina mieszka�c�w nieba. To oni z wysoko�ci wstawiaj� si� za wsp�lnot� Ko�cio�a, aby umacnia�a si� jej jedno�� dzi�ki dzialaniu Ducha �wi�tego, kt�ry uzdalnia j� do praktykowania braterskiej mi�o�ci: �Bo jak wzajemna komunia chrze�cija�ska mi�dzy pielgrzymami prowadzi nas coraz bli�ej do Chrystusa, tak obcowanie ze �wi�tymi ��czy nas z Chrystusem, z kt�rego, jako ze �r�d�a i G�owy, wyp�ywa wszelka �aska i �ycie Ludu Bo�ego" (Lumen gentium, 50).
Po litanii konsekrowany wstaje i podchodzi do konsekratora, a ten wk�ada na niego r�ce. Jest to zasadniczy gest, kt�ry zgodnie z tradycj� si�gaj�c� Aposto��w oznacza przekazanie Ducha �wi�tego. Potem obaj wsp�konsekruj�cy tak�e wk�adaj� r�ce na g�ow� kandydata. Nast�pnie celebrans i wsp�lkonsekratorzy wypowiedz� modlitw� konsekracyjn�. Tak w�a�nie dope�ni si� kluczowy moment �wi�ce� biskupich. Trzeba tu przypomnie� s�owa z soborowej Konstytucji Lumen gentium: �Aby wype�ni� tak wielkie zadanie, Aposto�owie zostali ubogaceni przez Chrystusa specjalnym wylaniem Ducha �wi�tego zst�puj�cego na nich (por. Dz 1,8; 2, 4; J 20, 22n), sami za� przekazali dar duchowy swoim pomocnikom przez na�o�enie na nich r�k (por. 1 Tm 4, 14; 2 Tm 1, 6n); dar ten jest przekazywany a� do nas w �wi�ceniach biskupich. (...) Z tradycji bowiem, kt�ra ujawnia si� szczeg�lnie w obrz�dach liturgicznych i w praktyce Ko�cio�a, zar�wno wschodniego, jak zachodniego, wida� wyra�nie, �e przez w�o�enie r�k i przez s�owa �wi�ce� tak udzielana jest �aska Ducha �wi�tego, i �wi�te znami� tak jest wyciskane, i� biskupi w spos�b szczeg�lny i widoczny podejmuj� rol� samego Chrystusa Nauczyciela, Pasterza i Kap�ana i dzia�aj� w Jego osobie" (n. 21).
Konsekratorzy
Nie mog� nie wspomnie� tu osoby g��wnego konsekratora, kt�rym by� arcybiskup Eugeniusz Baziak. Wspomnia�em ju� skomplikowan� histori� jego �ycia i biskupiego pos�ugiwania. Niema�e znaczenie ma dla mnie jego biskupie pochodzenie, skoro to on w�a�nie by� dla mnie po�rednikiem w sukcesji apostolskiej. Konsekrowa� go arcybiskup Boles�aw Twardowski. Jego z kolei konsekrowa� arcybiskup J�zef Bilczewski, kt�rego dane mi by�o niedawno beatyfikowa� we Lwowie na Ukrainie. Bilczewski za� by� konsekrowany przez kardyna�a Jana Puzyn�, biskupa krakowskiego, a wsp�lkonsekruj�cymi byli �wi�ty J�zef Sebastian Pelczar, biskup przemyski, i s�uga Bo�y Andrzej Szep-tycki, arcybiskup greckokatolicki. Czy to nie zobowi�zuje? Czy mog�em nie bra� pod uwag� tej tradycji �wi�to�ci wielkich pasterzy Ko�cio�a?
Wsp�konsekratorami byli: biskup Franciszek Jop z Opola i biskup Boles�aw Kominek z Wroc�awia. Wspominam ich z wielkim szacunkiem i uznaniem. Biskup Jop by� w Krakowie cz�owiekiem opatrzno�ciowym w czasie stalinizmu. Arcybiskup Baziak by� wtedy odosobniony, a on zosta� naznaczony jako wikariusz kapitulny w Krakowie. Dzi�ki niemu Ko�ci� w tym mie�cie przetrwa� bez wi�kszych uszczerbk�w ci�k� pr�b� czasu.
R�wnie� biskup Boles�aw Kominek by� zwi�zany z Krakowem. W okresie stalinowskim, gdy by� ju� biskupem, w�adze komunistyczne zakaza�y mu obj�cia diecezji. W�wczas osiad� w Krakowie jako infu�at. Potem, gdy by�o to ju� mo�liwe, m�g� kanonicznie obj�� biskupstwo wroc�awskie, a w 1965 roku zosta� mianowany kardyna�em. To byli wielcy ludzie Ko�cio�a, kt�rzy w trudnych czasach dali �wiadectwo osobistej wielko�ci oraz wierno�ci Chrystusowi i Ewangelii. Jak nie bra� pqd uwag� tej bohaterskiej spu�cizny duchowej?
Gesty liturgii konsekracji
Moje my�li pod��aj� za wspomnieniem innych wa�nych gest�w liturgicznych. Nale�y do nich najpierw w�o�enie na barki ksi�gi Ewangelii, podczas gdy �piewa si� specjaln� modlitw� konsekracyjn�. To po��czenie znaku i s��w jest szczeg�lnie wymowne. Pierwsze wra�enie kieruje my�l w stron� ci�aru odpowiedzialno�ci biskupa za Ewangeli�, wagi Chrystusowego wezwania, by po wszystkie kra�ce ziemi nie�� j� i g�osi�, i dawa� �wiadectwo w�asnym �yciem. Je�li jednak wnikn�� g��biej w wymow� tego znaku, objawia si� prawda, �e to, co w�a�nie si� dokonuje, z Ewangelii si� wywodzi, w niej ma swoje korzenie. Ten, kt�ry otrzymuje sakr� biskupi�, mo�e wi�c zawsze czerpa� si�� i natchnienie z tej �wiadomo�ci. W�a�nie w �wietle Dobrej Nowiny o zmartwychwstaniu Chrystusa staj� si� czytelne i skuteczne s�owa modlitwy: �Effunde super hunc E�ec-tum eam yirtutem, quae a te est, Spiritum principa�em, quem dedisti dilecto Filio tuo Iesu Christo, quem ipse donavit sanctis Apostolis... Teraz, Bo�e, wylej na tego wybranego pochodz�c� od Ciebie moc, Ducha �wi�tego, kt�ry w�ada i kieruje, kt�rego da�e� Twojemu umi�owanemu Synowi, Jezusowi Chrystusowi, On za� da� go �wi�tym Aposto�om..." (Pontyfikat rzymski, Modlitwa konsekracyjn�).
Z kolei w liturgii konsekracji dokonuje si� namaszczenia Krzy�mem �wi�tym. Ten gest jest g��boko zakorzeniony w poprzednich sakramentach, pocz�wszy do Chrztu i Bierzmowania. Przy udzielaniu sakramentu �wi�ce� kap�a�skich namaszcza si� r�ce, przy biskupich za� g�ow�. Jest to r�wnie� gest m�wi�cy o przekazaniu Ducha �wi�tego, kt�ry od wewn�trz przenika, bierze w posiadanie i czyni swoim narz�dziem cz�owieka namaszczonego. To namaszczenie g�owy oznacza powo�anie do nowych zada�: biskup podejmie w Ko�ciele zadanie kierowania, a ono go poch�onie dog��bnie. R�wnie� to namaszczenie Duchem �wi�tym ma to samo �r�d�o: Jezusa Chrystusa � Mesjasza.
Imi� Chrystus jest greckim t�umaczeniem hebrajskiego terminu �ma�ijah - mesjasz", co znaczy �namaszczony". W Izraelu namaszczano w imi� Bo�e tych, kt�rzy zostali przez Niego wybrani do pe�nienia szczeg�lnej misji. Mog�a to by� misja prorocka, kap�a�ska lub kr�lewska. Jednak okre�lenie �mesjasz" odnoszono przede wszystkim do tego, kt�ry mia� przyj��, by ustanowi� ostatecznie Bo�e Kr�lestwo, w kt�rym mia�y si� wype�ni� obietnice zbawienia. W�a�nie on mia� by� �namaszczony" Duchem Pa�skim jako prorok, kap�an i kr�l.
Okre�lenie Namaszczony - Chrystus sta�o si� imieniem w�asnym Jezusa, bo w Nim doskonale wype�ni�o si� Boskie pos�anie, kt�re to poj�cie oznacza. Ewangelia nie wspomina, aby Jezus kiedykolwiek by� namaszczony w spos�b zewn�trzny, jak w Starym Testamencie Dawid czy Aaron, po kt�rego brodzie sp�ywa� wyborny olej (por. Ps 133[132],2). Je�eli m�wimy o Jego �namaszczeniu", to mamy na my�li bezpo�rednie namaszczenie Duchem �wi�tym, kt�rego znakiem i �wiadectwem jest doskona�e wype�nienie przez Jezusa pos�ania, jakie Ojciec Mu powierzy�. Pi�knie uj�� to �w. Ireneusz biskup: �W imieniu Chrystusa kryje si� Ten, kt�ry nama�ci�, Ten, kt�ry zosta� namaszczony, i samo namaszczenie, kt�rym zosta� namaszczony. Tym, kt�ry nama�ci�, jest Ojciec; Tym, kt�ry zosta� namaszczony, jest Syn; a zosta� namaszczony w Duchu, kt�ry jest Namaszczeniem" (Adversus haereses, III, 18, 3).
Przy narodzeniu Jezusa anio�owie og�aszaj� pasterzom: �Dzi� w mie�cie Dawida narodzi� si� wam Zbawiciel, kt�rym jest Mesjasz, Pan" (�k 2, 11). Mesjasz, to znaczy namaszczony. Wraz z nim rodzi si� powszechne, mesja�skie i zbawienne namaszczenie, w kt�rym uczestnicz� wszyscy ochrzczeni, i to namaszczenie szczeg�lne, w kt�rym On, Mesjasz, zechcia� da� udzia� biskupom i kap�anom, wybranym do apostolskiej odpowiedzialno�ci za Jego Ko�ci�. �wi�ty olej Krzy�ma, znak mocy Bo�ego Ducha, sp�yn�� na nasze g�owy, w��czaj�c nas w mesja�skie dzie�o zbawienia, a razem z tym namaszczeniem przyj�li�my w jako�ciowo specyficzny spos�b potr�jne zadanie: prorockie, kap�a�skie i kr�lewskie.
Krzy�mo
Dzi�kuj� Panu za pierwsze namaszczenie Krzy�mem �wi�tym, kt�re otrzyma�em w moich rodzinnych Wadowicach. Mia�o ono miejsce podczas Chrztu. Przez to sakramentalne obmycie wod� wszyscy jeste�my usprawiedliwieni i wszczepieni w Chrystusa. Otrzymujemy te� po raz pierwszy dar Ducha �wi�tego. W�a�nie namaszczenie Krzy�mem jest znakiem wylania tego Ducha, kt�ry daje nowe �ycie w Chrystusie i uzdalnia nas do �ycia w Bo�ej sprawiedliwo�ci. Nasze pierwsze namaszczenie dope�ni�a piecz�� Ducha �wi�tego w sakramencie Bierzmowania. G��boki, bezpo�redni zwi�zek tych sakrament�w zachowa� si� w liturgii Chrztu os�b doros�ych. Ko�cio�y Wschodnie zachowa�y ten bezpo�redni zwi�zek r�wnie� przy udzielaniu Chrztu dzieciom, kt�re wraz z pierwszym sakramentem otrzymuj� r�wnie� Bierzmowanie.
Zwi�zek tych dwu pierwszych sakrament�w oraz naj�wi�tszej tajemnicy Eucharystii z powo�aniem kap�a�skim i biskupim jest tak mocny i g��boki, �e wci�� na nowo mo�emy wdzi�cznym sercem odkrywa� jego bogactwo. My biskupi nie tylko mamy udzia� w tych sakramentach, ale jeste�my pos�ani, aby chrzci�, aby gromadzi� Ko�ci� przy Stole Pa�skim i aby umacnia� uczni�w Chrystusa znamieniem Ducha �wi�tego w sakramencie Bierzmowania. Biskup, sprawuj�c swoj� pos�ug�, ma tak wiele okazji, by sprawowa� ten sakrament, znacz�c olejem �wi�tego Krzy�ma r�ne osoby i przekazuj�c im dar Ducha �wi�tego, kt�ry jest �r�d�em �ycia w Chrystusie.
W wielu miejscach podczas �wi�ce� mo�na us�ysze� �piew wiernych: �Ludu kap�a�ski, Ludu kr�lewski, zgromadzenie �wi�te, Ludu Bo�y, �piewaj twemu Panu!" Lubi� t� pie�� o g��bokiej tre�ci:
�Tobie �piewamy, o Synu umi�owany Ojca!
Uwielbiamy Ci�, Mqdro�ci przedwieczna, �ywe S�owo Boga.
Tobie �piewamy, jedyny Synu Maryi Panny,
Uwielbiamy Ci�, o Chryste, nasz Bracie,
Ty� nas przyszed� zbawi�.
Tobie �piewamy, Mesjaszu, przyj�ty przez ubogich,
Uwielbiamy Ci�, o Chryste, nasz Kr�lu
cichy i pokorny
(...)
Tobie �piewamy, o Winny Szczepie przez Ojca dany,
Uwielbiamy Ci�, o Krzewie O�ywczy,
my, Twe latoro�le".
Wszystkie powo�ania rodz� si� w Chrystusie i to w�a�nie wyra�a za ka�dym razem namaszczenie tym samym Krzy�mem: od Chrztu �wi�tego a� po namaszczenie g�owy biskupa. St�d w�a�nie p�ynie wsp�lna godno�� wszystkich chrze�cija�skich powo�a�. Z tego punktu widzenia wszystkie one s� sobie r�wne. R�nice wynikaj� natomiast z miejsca, kt�re Chrystus daje ka�demu powo�anemu we wsp�lnocie Ko�cio�a oraz z p�yn�cej st�d
odpowiedzialno�ci. Trzeba przyk�ada� wielk� wag�, aby nic nie zgin�o (por. J 6, 12): �eby nie zmarnowa�o si� �adne powo�anie, bo przecie� ka�de jest cenne i potrzebne. Za ka�de z nich �ycie swoje da� Dobry Pasterz (por. J 10, 11). To jest w�a�nie odpowiedzialno�� biskupa. Musi on wiedzie�, �e jest jego zadaniem robi� wszystko, �eby w Ko�ciele mog�o si� znale�� i spe�ni� ka�de powo�anie, ka�de wybranie cz�owieka przez Chrystusa - tak�e to zwane najmniejszym. Dlatego biskup, tak jak Chrystus, wo�a, gromadzi, uczy, zbiera przy stole Cia�a i Krwi Pana. Zarazem kieruje i s�u�y. Ma by� wierny Ko�cio�owi, to znaczy ka�demu z jego cz�onk�w, nawet najmniejszemu, kt�rego Chrystus powo�a� i z kt�rym si� uto�samia (por. Mt 25, 45). Na znak tej wierno�ci biskup otrzymuje pier�cie�.
Pier�cie� i racjona�
W�o�enie pier�cienia oznacza, �e biskup jest za�lubiony Ko�cio�owi. �Accipe anulum, fidei signaculum - Przyjmij pier�cie�, znak wierno�ci, i zachowaj nienaruszon� wiar�. Strze� od ska�enia Bo�� Oblubienic�, to jest Ko�ci� �wi�ty". �Esto fidelis usque ad mortem... - wezwanie z ksi�gi Apokalipsy - B�d� wierny a� do �mierci, a dam ci wieniec �ycia" (2, 10). Szczeg�lnym symbolem zwi�zku biskupa z Ko�cio�em jest ten pier�cie� - znak za�lubin. Dla mnie jest on codziennym przypomnieniem o wierno�ci. Jest niejako niemym pytaniem, kt�re odzywa si� w sumieniu: czy jestem ca�kowicie oddany mojej Oblubienicy - Ko�cio�owi? Czy jestem wystarczaj�co �dla" - dla wsp�lnot, rodzin, dla ludzi m�odych i starszych, a tak�e tych, kt�rzy dopiero maj� si� narodzi�? Pier�cie� przypomina mi te� o potrzebie bycia mocnym �ogniwem" w �a�cuchu sukcesji, kt�ry ��czy mnie z Aposto�ami. A wytrzyma�o�� �a�cucha mierzy si� przecie� najs�abszym ogniwem. Musz� by� mocnym ogniwem, mocnym si�� Bo��: �Pan moj� moc� i tarcz�" (Ps 28 [27], 7). �Chocia�bym chodzi� ciemn� dolin�, z�a si� nie ul�kn�, bo Ty jeste� ze mn�. Tw�j kij i Twoja laska dodaj� mi otuchy" (Ps23[22],4).
Biskupi krakowscy maj� specjalny przywilej, kt�ry, jak mi si� zdaje, obejmuje tylko cztery diecezje na �wiecie. Mianowicie maj� prawo nosi� tak zwany �racjona�". W jego formie jest to znak przypominaj�cy paliusz. W Krakowie jest w skarbcu na Wawelu racjona� � dar kr�lowej Jadwigi. Sam w sobie ten znak nic nie m�wi. Przemawia dopiero, gdy racjona� w�o�y arcybiskup. Oznacza wtedy jego w�adz� i pos�ug� - w�a�nie dlatego, �e ma w�adz�, musi s�u�y�. Jest to poniek�d symbol m�ki Chrystusa i wszystkich m�czennik�w. Kiedy go zak�ada�em, wielokrotnie przychodzi�y mi na my�l s�owa ju� podesz�ego w latach aposto�a Paw�a do jeszcze m�odego biskupa Tymoteusza: �Nie wstyd� si� zatem �wiadectwa Pana naszego ani mnie, Jego wi�nia, lecz we� udzia� w trudach i przeciwno�ciach znoszonych dla Ewangelii moc� Bo��!" (2 Tm 1,8).
�Strze� depozytu" (1 Tm 6, 20)
Po modlitwie konsekracyjnej rytua� przewiduje przekazanie konsekrowanemu ksi�gi Ewangelii. Ten gest wskazuje, �e biskup ma Dobr� Nowin� przyj�� i g�osi�. Jest on znakiem obecno�ci w Ko�ciele Jezusa Nauczyciela.
Oznacza to, �e nauczanie nale�y do istoty powo�ania biskupa: ma by� nauczycielem. Wiemy, jak wielu wybitnych biskup�w, od staro�ytno�ci po dzisiejsze czasy, w spos�b przyk�adny sprosta�o temu wezwaniu. Jako skarb brali sobie do serca roztropne ostrze�enie aposto�a Paw�a: �O, Tymoteuszu, strze� depozytu [wiary], unikaj�c �wiatowej, czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdze� fa�szywej wiedzy" (1 Tm 6, 20). Byli dobrymi nauczycielami, bo skupili ca�e swoje �ycie duchowe wok� s�uchania i g�oszenia S�owa. To znaczy, �e potrafili porzuci� s�owa niepotrzebne, �eby z ca�ej mocy trwa� przy tym jednym, kt�rego potrzeba (por. �k 10, 42).
By� s�ug� S�owa to jest zadanie biskupa. W�a�nie jako nauczyciel zasiada on na katedrze - na tym krze�le, umieszczonym w wymowny spos�b w ko�ciele, kt�ry od niego bierze nazw�: �katedra" - �eby naucza�, g�osi� i obja�nia� s�owo Bo�e. Nasze czasy postawi�y biskupom nauczaj�cym nowe wymagania, ale te� da�y im nowe wspania�e �rodki, z pomoc� kt�rych mog� g�osi� Ewangeli�. �atwo�� przemieszczania si� pozwala biskupom cz�sto odwiedza� r�ne ko�cio�y i wsp�lnoty w�asnej diecezji. Mamy do dyspozycji radio, telewizj�, internet, s�owo drukowane. W g�oszeniu s�owa Bo�ego wspomagaj� swoich biskup�w kap�ani i diakoni, katecheci i nauczyciele, wyk�adowcy teologii, a tak�e coraz liczniejsi wykszta�ceni i wierni Ewangelii ludzie �wieccy.
A jednak nic nie mo�e zast�pi� obecno�ci biskupa, kt�ry zasiada na katedrze albo staje na ambonie swojego biskupiego ko�cio�a i osobi�cie wyk�ada s�owo Bo�e tym, kt�rych wok� siebie zgromadzi�. I on, jak �uczony w Pi�mie, kt�ry stal si� uczniem kr�lestwa niebieskiego, podobny jest do ojca rodziny, kt�ry ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare" (Mt 13, 52). Chc� tu wspomnie� emerytowanego arcybiskupa Mediolanu kardyna�a Carla Mari� Martiniego, kt�rego katechezy g�oszone w katedrze mediola�skiej gromadzi�y rzesze ludzi, przed kt�rymi odkrywa� skarb s�owa Bo�ego. To tylko jeden z wielu przyk�ad�w, kt�ry dowodzi jak wielki jest w ludziach g��d �ywego s�owa. Jak�e wa�ne jest, �eby ten g��d by� zaspokojony!
Zawsze towarzyszy�o mi to przekonanie, �e je�li mam zaspokaja� g��d s�owa Bo�ego, trzeba, abym sam - wzorem Maryi -najpierw s�ucha� tego s�owa i rozwa�a� je w sercu (por. �k 2, 19). R�wnocze�nie coraz lepiej rozumia�em, �e biskup musi umie� s�ucha� ludzi, kt�rym g�osi Dobr� Nowin�. Wobec dzisiejszego zalewu s��w, obraz�w i d�wi�k�w, wa�ne jest, aby biskup nie da� si� og�uszy�. Musi s�ucha� Boga i s�ysze� innych, w przekonaniu, �e wszyscy jeste�my z��czeni t� sam� tajemnic� Bo�ego s�owa o zbawieniu.
Mitra i pastora�
Powo�anie biskupa z pewno�ci� jest wielkim wyr�nieniem. Nie oznacza to jednak, �e kandydat zosta� wybrany spo�r�d wielu jako wybitny cz�owiek i chrze�cijanin. Biskup zostaje wyr�niony przez to, �e jego powo�aniem jest stan�� po�rodku Ko�cio�a i by� pierwszym w wierze, pierwszym w mi�o�ci, pierwszym w wierno�ci i pierwszym w s�u�bie. Je�eli kto� widzi w biskupstwie tylko wyr�nienie dla siebie samego, nie zdo�a dobrze wype�ni� swojego biskupiego powo�ania. Pierwsze i najwa�niejsze �r�d�o czci nale�nej biskupowi tkwi w odpowiedzialno�ci zwi�zanej z jego pos�ug�.
�Nie mo�e si� ukry� miasto po�o�one na g�rze" (Mt 5, 14). Biskup jest zawsze na g�rze, na �wieczniku, widoczny dla wszystkich. Ma zdawa� sobie spraw� z tego, �e wszystko, co dzieje si� w jego �yciu, nabiera wi�kszego znaczenia wobec wsp�lnoty: oczy wszystkich s� w nim utkwione (por. �k 4, 20). Jak ojciec rodziny kszta�tuje wiar� swoich dzieci przede wszystkim przyk�adem swojej religijno�ci i modlitwy, tak te� biskup buduje swoich wiernych ca�ym swym post�powaniem. Dlatego autor Pierwszego Listu �w. Piotra tak usilnie prosi, by biskupi byli �ywym przyk�adem dla stada (por. 1 P 5, 3). W tej w�a�nie perspektywie szczeg�lnej wymowy nabiera znak w�o�enia mitry podczas liturgii �wi�ce�. Nowo wy�wi�cony biskup przyjmuje j� jako zobowi�zanie do zaanga�owania, aby �ja�nia� w nim blask �wi�to�ci" i by by� godzien �otrzyma� niewi�dn�cy wieniec chwa�y", gdy uka�e si� Chrystus, �Najwy�szy Pasterz" (por. Pontyfikat rzymski).
Biskup jest w szczeg�lny spos�b wezwany do osobistej �wi�to�ci, aby wzrasta�a i pog��bia�a si� �wi�to�� wsp�lnoty Ko�cio�a, kt�ra zosta�a mu powierzona. To on jest odpowiedzialny, by by�o realizowane �powszechne powo�anie do �wi�to�ci", o kt�rym m�wi V rozdzia� Konstytucji Lumen gentium. Jak pisa�em na zako�czenie Wielkiego Jubileuszu, tkwi w tym wezwaniu wewn�trzna dynamika ekle-zjo�ogii (por. Novo mi�lennio ineunte, 30). Lud �zjednoczony jedno�ci� Ojca, Syna i Ducha �wi�tego" to Lud nale��cy do Tego, kt�ry jest po trzykro� �wi�ty (por. Iz 6, 3). �Wyznawa� wiar� w Ko�ci� jako �wi�ty - pisa�em - znaczy wskazywa� jego oblicze Oblubienicy Chrystusa, dla kt�rej On z�o�y� w ofierze samego siebie w�a�nie po to, aby j� u�wi�ci�" (Novo mi�lennio ineunte, 30). Dar �wi�to�ci, kt�ry staje si� zadaniem. Trzeba wci�� u�wiadamia� sobie, iz temu zadaniu winno by� podporz�dkowane ca�e �ycie chrze�cijanina: � Albowiem wol� Bo�� jest wasze u�wi�cenie" (1 Tes 4, 3).
Na pocz�tku lat siedemdziesi�tych, nawi�zuj�c do Konstytucji Lumen gentium, napisa�em: �Historia zbawienia jest histori� ca�ego Ludu Bo�ego, a zarazem historia ta przebiega poprzez �ycie poszczeg�lnych ludzi - os�b. W ka�dej z tych os�b niejako na nowo si� konkretyzuje. Na tym polega zasadnicze znaczenie �wi�to�ci, �e jest ona zawsze �wi�to�ci� osoby. Na to wskazuje ostatecznie �powszechne� powo�anie do �wi�to�ci. Powo�ani s� wszyscy cz�onkowie Ludu Bo�ego, ale ka�dy z nich w spos�b jedyny i niepowtarzalny" (Upodstaw odnowy. Studium o realizacji Vaticanum H, Krak�w 1972, s. 165). Osobista �wi�to�� ka�dego przydaje pi�kna obliczu Ko�cio�a, Oblubienicy Chrystusa, sprawiaj�c, �e jego przes�anie mo�e by� �atwiej przyj�te przez wsp�czesny �wiat.
Z kolei w obrz�dzie konsekracyjnym nast�puje wr�czenie pastora�u. Jest to znak w�adzy, jaka przys�uguje biskupowi dla wype�nienia zadania opieki nad owczarni�. I ten znak wpisuje si� w perspektyw� troski o �wi�to�� Ludu Bo�ego. Pasterz ma bowiem czuwa� i chroni�, prowadzi� ka�d� owc� �na zielone pastwiska" (por. Ps 23 [22], 2) - na te pastwiska, na kt�rych odkryje ona, �e �wi�to�� nie jest zarezerwowana dla wybranej grupy �geniusz�w" �wi�to�ci. �Drogi �wi�to�ci s� wielorakie i dostosowane do ka�dego powo�ania" (Novo mi�lennio ineunte, 31). Jaki potencja� drzemie w tej niezliczonej rzeszy ludzi ochrzczonych! Stale modl� si�, aby Duch �wi�ty rozpala� serca biskup�w swoim ogniem, aby�my byli pedagogami �wi�to�ci, zdolnymi poci�ga� wiernych naszym przyk�adem.
Przychodzi na my�l wzruszaj�ce po�egnanie �w. Paw�a ze starszymi Ko�cio�a w Efezie: �Uwa�ajcie na samych siebie i na ca�e stado, w kt�rym Duch �wi�ty ustanowi� was biskupami, aby�cie kierowali Ko�cio�em Boga, kt�ry On naby� w�asn� krwi�" (Dz 20, 28). Nakaz Chrystusa przynagla ka�dego pasterza: �Id�cie (...)
1 nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28, 19). Id�cie... nie zatrzymujcie si� nigdy! Dobrze znamy oczekiwania Boskiego Mistrza: �Ja was wybra�em i przeznaczy�em was na to, aby�cie szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwa�" (J 15, 16).
Pastora� z krzy�em, kt�rego u�ywam obecnie, jest replik� pastora�u papie�a Paw�a VI. Dostrzegam w nim symbol trzech zada�: troski, przewodnictwa i odpowiedzialno�ci. To nie jest znak w�adzy w zwyk�ym rozumieniu tego s�owa. To nie jest znak pierwsze�stwa czy panowania nad innymi, ale znak s�u�by. Jest to znak koniecznej troski o potrzeby owiec: aby mia�y �ycie i mia�y je w obfito�ci! (por. J 10, 10). Biskup ma kierowa� i przewodzi�. B�dzie jednak s�uchany i kochany przez swoich wiernych w takiej mierze, w jakiej b�dzie na�ladowa� Chrystusa, Dobrego Pasterza, kt�ry �nie przyszed�, aby Mu s�u�ono, lecz aby s�u�y� i da� swoje �ycie jako okup za wielu" (Mt 20, 28). �S�u�y�!" - jak�e ceni� to s�owo! Kap�a�stwo �s�u�ebne", zadziwiaj�ca nazwa...
Mo�na czasem us�ysze� g�os kogo�, kto broni w�adzy biskupiej rozumianej jako pierwsze�stwo: to owce maj� i�� za pasterzem - m�wi - a nie pasterz za owcami. Mo�na si� z tym zgodzi�, ale w tym sensie, �e to pasterz ma i�� przodem i oddawa� �ycie za owce swoje; ma by� pierwszy w ofierze i oddaniu. �Powsta� Pasterz dobry, kt�ry w�asne �ycie odda� za swoje owce. I umar� za swoj� owczarni�" (Liturgia godzin, 4 Niedziela Wielkanocna, Godzina czyta�, II responsorium). Biskup ma pierwsze�stwo w ofiarnej mi�o�ci do wiernych i do Ko�cio�a, na wz�r �w. Paw�a: �Raduj� si� w cierpieniach za was i ze swej strony dope�niam niedostatki udr�k Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Cia�a, kt�rym jest Ko�ci�" (Koi 1, 24).
Do roli pasterza z pewno�ci� nale�y tak�e upominanie. My�l�, �e w tym wzgl�dzie chyba za ma�o czyni�em. Zawsze istnieje problem relacji mi�dzy w�adz� a s�u�b�. Mo�e powinienem sobie wyrzuca�, �e nie do�� pr�bowa�em rz�dzi�. Jako� to wynika z mojego usposobienia. W jaki� spos�b jednak mo�na to odnie�� do woli Chrystusa, kt�ry prosi� swoich Aposto��w nie tyle �eby rz�dzili, ile �eby s�u�yli. Oczywi�cie w�adza przynale�y biskupowi, ale wiele zale�y od tego, jak b�dzie ona sprawowana. Je�eli biskup k�adzie zbytni nacisk na w�adz�, to ludzie od razu my�l�, �e potrafi tylko rz�dzi�. Przeciwnie, je�eli przyjmuje postaw� s�u�by, to wierni spontanicznie czuj� si� zmobilizowani do s�uchania go i ch�tnie poddaj� si� jego w�adzy. Wydaje si�, �e trzeba tu pewnej r�wnowagi. Je�eli biskup m�wi jedynie: �Ja tu rz�dz�", albo: �Ja tu tylko s�u��", to czego� brak: on ma s�u�y� rz�dz�c i rz�dzi� s�u��c. Wymowny tego wz�r znajdujemy w samym Chrystusie: On s�u�y� nieustannie, ale r�wnie� w duchu s�u�by Bo�ej potrafi� wyrzuci� kupc�w ze �wi�tyni, kiedy zasz�a taka potrzeba. My�l� jednak, �e mimo pewnych trudno�ci z upominaniem podj��em wszystkie potrzebne decyzje. Jako metropolita krakowski bardzo si� stara�em, �eby je podejmowa� kolegialnie, tzn.