9365

Szczegóły
Tytuł 9365
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9365 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9365 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9365 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Fryderyk Nietzsche A n t y c h r z e � c i j a n i n Przedmowa Ksi��ka ta jest przeznaczona dla najmniej licznych. Mo�e nawet �aden z nich jeszcze nie �yje. Mogliby to by� ci, kt�rzy rozumiej� mojego Zaratustr�: jak�e bym rn�g� myli� siebie z tymi, dla kt�rych ju� dzisiaj rosn� uszy? � Dopiero pojutrze nale�y do mnie. Niekt�rzy rodz� si� po �mierc[i]. Warunki, w kt�rych si� mnie rozumie, rozumie z konieczno�ci� [�] znam je a� nazbyt dok�adnie. Czytelnik musi by� a� do surowo�ci prawy w kwestiach ducha, aby wytrzyma� cho�by tylko moj� powag�, moj� pasj�. Musi by� zaprawiony w �yciu na szczytach � w widzeniu poni�ej siebie �a�osnej paplaniny o polityce i egoizmie narod�w. Musi zoboj�tnie�, nigdy nie mo�e pyta�, czy prawda jest po�yteczna, czy staje si� dla kogo� fatum... Zami�owanie pot�gi do pyta�, kt�rych stawia� nikt nie ma dzisiaj odwagi; odwaga do przedsi�wzi�� zakazanych; predestynacja do b��dzenia w labiryncie. Do�wiadczenie wywiedzione z siedmiu samotno�ci. Nowe ucho dla nowej muzyki. Nowe oko dla najodleglejszych widok�w. Nowe sumienie dla prawd, kt�re dotychczas pozostawa�y nieme. I wola oszcz�dno�ci, w�a�ciwej wielkiemu stylowi: jego si�a, jego entuzjazm, �ci�le zespolone... Respekt dla siebie; mi�o�� do siebie; bezwarunkowa wolno�� wobec siebie... No dobrze! Jedynie tacy s� moimi czytelnikami, moimi prawowitymi czytelnikami, z g�ry mi przeznaczonymi czytelnikami: c� mi po reszcie? � Reszta to tylko ludzko��. � Nad ludzko�ci� trzeba g�rowa� si��, wysoko�ci� duszy � pogard�... Fryderyk Nietzsche 1. Sp�jrzmy sobie w twarz. Jeste�my Hiperborejczykami � wiemy dostatecznie dobrze, na jakim ustroniu przysz�o nam �y�. �Ani l�dem, ani wod� nie znajdziesz drogi do Hiperborejczyk�w": wiedzia� to o nas ju� Pindar. Po drugiej stronie P�nocy, lod�w, �mierci � nasze �ycie, nasze szcz�cie... Odkryli�my szcz�cie, znamy drog�, znale�li�my wyj�cie z ca�ych tysi�cleci labiryntu. Kto znalaz� jejeszcze? � Mo�e nowoczesny cz�owiek? �Nie umiem wyj�� ani wej��, jestem wszystkim, co nie umie ani wyj��, ani wej��" � wzdycha nowoczesny cz�owiek... Na t� nowoczesno�� byli�my chorzy � na gnu�ny pok�j, na tch�rzliwy kompromis, na ca�� cnotliw� nieczysto�� nowoczesnego �Tak" i �Nie". Owa tolerancja i largeur serca, kt�ra wszystko �wybacza", bo wszystko �pojmuje", jest dla nas niczym sirocco. �y� po�r�d lod�w raczej ni� po�r�d nowoczesnych cn�t i innych wiatr�w po�udniowych!... Byli�my dostatecznie dzielni, nie oszcz�dzali�my ani siebie, ani innych: d�ugo nie wiedzieli�my jednak, dok�d zmierzamy ze sw� dzielno�ci�. Spos�pnieli�my, zwano nas fatalistami. Naszym fatum byla pe�nia, napi�cie, spi�trzenie si�. �akn�li�my b�yskawicy i czyn�w, pozostawali�my jak najdalej od szcz�cia s�abeuszy, od �poddawania si�..." Burza szala�a w naszym powietrzu, natura, kt�r� jeste�my, zaciemni�a si� � albowiem nie mieli�my �adnej drogi. Formu�a naszego szcz�cia: �Tak", �Nie", linia prosta, cel... 2. Co jest dobre? � Wszystko, co zwi�ksza w cz�owieku poczucie mocy, wol� mocy, sam� moc. Co jest liche? � Wszystko, co pochodzi ze s�abo�ci. Co jest szcz�ciem? � Poczucie, �e moc ro�nie, �e op�r zostaje przezwyci�ony. Nie zadowolenie, lecz wi�ksza moc; nie pok�j w og�le, lecz wojna; nie cnota, lecz t�yzna (cnota w renesansowym stylu, virtu, cnota wolna od moralizatorstwa) Niech zgin� s�abi i nieudatni: pierwsza teza naszej mi�o�ci cz�owieka. I nale�y im w tym jeszcze dopom�c. 2 Co jest szkodliwsze ni� jakikolwiek wyst�pek? Aktywne wsp�-cierpienie z wszystkimi nieudatnymi i s�abymi � chrze�cija�stwo... 3. Problemem, kt�ry tu stawiam, nie jest pytanie, co ma zast�pi� ludzko�� w �a�cuchu istot ( � cz�owiek jest ko�cem � ), lecz pytanie, jaki typ cz�owieka nale�y wyhodowa�, jakiego typu cz�owieka nale�y chcie�, jako istoty wy�szej pod wzgl�dem warto�ci, jako istoty godniejszej �ycia, jako istoty pewniejszej przysz�o�ci. Ten wy�szy pod wzgl�dem warto�ci typ do�� cz�sto si� ju� pojawia�: lecz jako szcz�liwy przypadek, jako wyj�tek, nigdy jako co�, czego by chciano. Przeciwnie: budzi� on w�a�nie najwi�kszy strach, by� dotychczas nieledwie uosobieniem straszliwo�ci; � strach za� sprawi�, �e chciano przeciwnego typu, �e hodowano go i osi�gni�to: zwierz� domowe, zwierz� stadne, chore zwierz� cz�owiek � chrze�cijanin... 4. Ludzko�� nie przedstawia, jak si� dzisiaj uwa�a, rozwoju ku czemu� lepszemu, czy pot�niejszemu, czy wy�szemu. �Post�p" jest niczym wi�cej jak nowoczesn� ide�, to znaczy fa�szyw� ide�. Dzisiejszy Europejczyk stoi pod wzgl�dem warto�ci ni�ej od Europejczyka czas�w renesansu; rozw�j absolutnie nie jest, moc� jakiej� konieczno�ci, podwy�szaniem, podnoszeniem, pot�gowaniem. Stale natomiast, w najr�niejszych miejscach na Ziemi i z najrozmaitszych kultur, wyrastaj� pojedyncze egzemplarze, kt�re rzeczywi�cie Reprezentuj� typ wy�szy: co�, co w por�wnaniu z og�em ludzko�ci jest swego rodzaju nadcz�owiekiem. Takie szcz�liwe przypadki wielkiego rozkwitu zawsze by�y mo�liwe i zapewne zawsze te� b�d� mo�liwe. Ca�e generacje nawet, plemiona, ludy mog� niekiedy przedstawia� tego rodzaju traf. 5. Chrze�cija�stwa nie powinno si� przyozdabia� i stroi�: wyda�o ono wojn� na �mier� i �ycie temu wy�szemu typowi cz�owieka, wszystkie jego fundamentalne instynkty skaza�o na wygnanie, wydestylowa�o z nich z�o, z�ego cz�owieka � cz�owiek pot�ny jako typ, kt�ry nale�y odrzuci�, jako �cz�owiek odrzucony". Chrze�cija�stwo wzi�o stron� wszystkiego, co s�abe, co niskie, co nieudatne, sprzeciw wobec instynktu samozachowawczego, w�a�ciwego pot�nemu �yciu, uczyni�o idea�em; zepsu�o rozum nawet najpot�niejszych duchowo natur, ucz�c odczuwa� naczelne warto�ci duchowe jako grzeszne, jako b��dne, jako pokuszenie. N�j�a�o�niejszy przyk�ad � zepsucie Pascala, kt�ry wierzy�, �e jego rozum jest ska�ony przez grzech pierworodny, podczas gdy by� on ska�ony jedynie przez jego chrze�cija�stwo! � 6. Ukaza�o si� mi bolesne, okropne widowisko: �ci�gn��em zas�on� z zepsucia cz�owieka. S�owu �zepsucie", w mych ustach, nie grozi przynajmniej jedno podejrzenie: jakoby zawiera�o ono w sobie oskar�enie moralne przeciwko cz�owiekowi. Jest ono � chcia�bym to jeszcze raz podkre�li� � wolne od moralizatorstwa: do tego stopnia, �e owo zepsucie najmocniej odczuwam w�a�nie tam, gdzie dotychczas naj�wiadomiej aspirowano do �cnoty", do �bosko�ci". Zepsucie rozumiem, �atwo ju� zgadn��, w znaczeniu dekadencji: twierdz�, �e wszystkie warto�ci, w kt�rych ludzko�� sumuje swe naczelne pragnienia, s� warto�ciami dekadenckimi. 3 Zwierz�, gatunek, indywiduum nazywam zepsutym, je�li traci ono swe instynkty, je�li wybiera, je�li preferuje to, co dla� szkodliwe. Historia �uczu� wy�szych", �idea��w ludzko�ci" � mo�liwe, �e b�d� j� musia� opowiedzie� � nieomal wyja�nia�aby tak�e, dlaczego cz�owiek jest tak zepsuty. Samo �ycie uwa�am za instynkt wzrostu, instynkt trwania, instynkt gromadzenia si�, za instynkt mocy: gdzie brak woli mocy, tam nast�puje schy�ek. Twierdz�, �e wszystkim naczelnym warto�ciom ludzko�ci brak tej woli, �e panuj�, przybieraj�c naj�wi�tsze nazwy, warto�ci schy�kowe, warto�ci nihilistyczne. 7. Chrze�cija�stwo nazywa si� religi� wsp�cierpienia. � Wsp�-cierpienie stanowi przeciwie�stwo uczu� tonizuj�cych, kt�re podwy�szaj� energi� poczucia �ycia: wsp�cierpienie dzia�a depresyjnie. Ten, kto wsp�cierp[i], traci si��. Wsp�cierpienie pomna�a i zwielokrotnia ubytek si�y, kt�ry przy[nosi] �yciu ju� samo cierpienie. Przez wsp�cierpienie samo cierpienie staje si� zara�liwe; w wyniku wsp�cierpienia mo�e niekiedy nast�pi� og�lny ubytek �ycia i energii �yciowej, kt�ry pozostaje w absurdalnym stosunku do kwantum przyczyny (� przypadek �mierci Nazare�czyka) Jest to pierwszy aspekt; mo�na jednak wskaza� jeszcze wa�niejszy. Je�li przyjmiemy, �e miar� wsp�cierpienia jest warto�� reakcji, kt�re zwyk�o ono wywo�ywa�, to jego niebezpieczny dla �ycia charakter uka�e si� w jeszcze ja�niejszym �wietle. W og�lno�ci, wsp�cierpienie staje w poprzek prawu rozwoju, kt�re jest prawem selekcji. Wsp�cierpienie zachowuje przy �yciu to, co dojrza�o do zag�ady, broni wydziedziczonych i skaza�c�w �ycia, mn�stwem wszelkiego rodzaju nieudatnych twor�w, kt�re utrzymuje przy �yciu, nadaje samemu �yciu pos�pny i podejrzany widok. Powa�ono si� nazywa� wsp�cierpienie cnot� (� ka�da dostojna moralno�� uwa�a je za s�abo�� �); posuni�to si� jeszcze dalej i uczyniono z niego g��wn� cnot�, podstaw� i �r�d�o wszystkich cn�t � tyle tylko, �e dokonano tego, o czym stale nale�y pami�ta�[,] z punktu widzenia filozofii, kt�ra by�a filozofi� nihilistyczn�, kt�ra na swej tar[czy wypisa�a negacj� �ycia. Schopenhauer mia� tu racj�: wsp�[cierpienie] neguje �ycie, czyni je god[nym] negowania � wsp�cierpienie jest praktyk� nihilizmu. Powiedzmy jeszcze raz: �w depresyjny i zara�liwy instynkt wyst�puje przeciwko tym instynktom, kt�re d��� do utrzymania �ycia i podniesienia jego warto�ci: zwielokrotniaj�c n�dz� i zachowuj�c wszystko, co n�dzne, jest ono g��wnym instrumentem pot�gowania dekadencji � wsp�cierpienie namawia do nico�ci]... Nie m�wi si� �nico��": zamiast tego m�wi si� �za�wiaty"; albo �B�g"; albo �prawdziwe �ycie"; albo nirwana, odkupienie, b�ogo��... Ta niewinna retoryka z kr�lestwa religijno-moralnej idiosynkrazji oka�e si� zaraz znacznie mniej niewinna, gdy pojmiemy, jaka tendencja narzuca tu na siebie p�aszcz wznios�ych s��w: tendencja wroga �yciu. Schopenhauer by� wrogi �yciu: dlatego wsp�cierpienie sta�o si� dla� cnot�... Arystoteles, jak wiadomo, widzia� we wsp�cierpieniu chorobliwy i niebezpieczny stan, na kt�ry dobrze jest od czasu do czasu zadzia�a� �rodkiem przeczyszczaj�cym: tragedi� uwa�a� on za �rodek przeczyszczaj�cy. Z perspektywy instynktu �ycia faktycznie nale�a�oby poszuka� jakiego� �rodka, kt�ry pozwoli�by nak�u� tak chorobliw� i niebezpieczn� kumulacj� wsp�cierpienia, jak� stanowi przypadek Schopenhauera (a tak�e, niestety, ca�a nasza literacka i artystyczna dekadencja od Sankt Petersburga po Pary�, od To�stoja po Wagnera): aby wreszcie p�k�a... Nic, w naszej niezdrowej nowoczesno�ci, nie jest tak niezdrowe jak chrze�cija�skie wsp�cierpienie. Tutaj by� lekarzem, tutaj by� nieub�aganym, tutaj ci�� no�em � do nas nale�y to zadanie, to jest nasz rodzaj mi�o�ci do cz�owieka, dzi�ki temu my jeste�my filozofami, my, Hiperborejczycy! � � � 8. Trzeba koniecznie powiedzie�, kogo odczuwamy jako nasze przeciwie�stwo � teolog�w i wszystko, co ma w �y�ach krew teolog�w � ca�� nasz� filozofi�... Fatum to trzeba zobaczy� z bliska, co wi�cej, trzeba je prze�y� w sobie, trzeba przez nie nieomal zgin��, aby nie pozwoli� ju� z siebie tu �artowa� (� wolny duch naszych pan�w przyrodnik�w i fizjolog�w jest, w moich oczach, �artem � brak im pasji w tych sprawach, cierpienia z ich powodu) Owo zatrucie si�ga o wiele dalej, ni� si� 4 s�dzi: teologiczny instynkt pychy odnajdywa�em wsz�dzie tam, gdzie cz�owiek czuje si� dzi� �idealist�" � gdzie, na mocy wy�szego pochodzenia, ro�ci sobie prawo do spogl�dania na rzeczywisto�� wynios�ym i obcym okiem... Idealista, zupe�nie tak samo jak kap�an, trzyma w swym r�ku (� i nie tylko w r�ku!) wszystkie wielkie poj�cia, igra nimi z dobrotliw� pogard� wobec �intelektu", �zmys��w", �czci", �dobrobytu", �nauki", rzeczy tego rodzaju widzi poni�ej siebie, niczym jakie� szkodliwe i uwodzicielskie si�y, ponad kt�rymi] �duch" buja w swym czystym byciu dla siebie: � tak jakby pokora, czysto�� p�ciowa, ub�stwo, jednym s�owem �wi�to��, nie wyrz�dzi�y dotychczas �yciu niewymownie wi�kszej szkody ni� wszelkie okropno�ci i wyst�pki... Czysty duch jest czystym k�amstwem... Dop�ki kap�an, kt�ry z powo�ania neguje, oczernia, zatruwa �ycie, b�dzie uchodzi� za wy�szy typ cz�owieka, dop�ty nie b�dzie odpowiedzi na pytanie: co jest prawd�? Prawd� postawiono ju� na g�owie, skoro �wiadomy adwokat nico�ci i negacji uchodzi za reprezentanta �prawdy"... , 9. Wydaj� wojn� temu instynktowi teologicznemu: wsz�dzie znajdowa�em jego �lady. Kto ma w �y�ach krew teolog�w, ten od pocz�tku do wszystkich rzeczy odnosi si� nieuczciwie i opacznie. Patos, kt�ry si� z tego rozwija, zwie si� wiar�: raz na zawsze zamkn�� oczy na siebie, aby nie cierpie� od widoku nieuleczalnego fa�szu. Z tej b��dnej optyki wobec wszystkich rzeczy robi si� moralno��, cnot�, �wi�to��, a czyste sumienie sprz�ga si� z fa�szywym widzeniem � ��da si�, by �aden inny rodzaj optyki nie mia� ju� warto�ci, skoro w�asn� u�wi�ci�o si� nazwami �B�g" �odkupienie" �wieczno��". Wsz�dzie jeszcze dogrzeba�em si� instynktu teologicznego: jest on najbardziej rozpowszechnion�, prawdziwie podziemn� form� fa�szu. Wszystko, co teolog odczuwa jako prawdziwe, musi by� fa�szem: mo�na to uzna� nieomal za kryterium prawdy. Jego najbardziej podstawowy instynkt samozachowawczy nie pozwala, by rzeczywisto�� dosz�a w jakimkolwiek punkcie do czci czy cho�by tylko do g�osu. Wsz�dzie, dok�d si�ga wp�yw teolog�w, s�d warto�ciuj�cy jest postawiony na g�owie, a poj�cia �prawdziwy" i �fa�szywy" s� z konieczno�ci odwr�cone: co dla �ycia jest najszkodliwsze, to nazywa si� tu �prawdziwym", co za� je podnosi, wzmaga, afirmuje, usprawiedliwia i czyni zwyci�skim, to zwie si� �fa�szywym"... Je�li si� zdarzy, �e za po�rednictwem �sumienia" ksi���t (czy lud�w) teologowie wyci�gaj� r�k� po w�adz�, to nie mamy w�tpliwo�ci, co, w gruncie rzeczy, za ka�dym razem si� tam dzieje: wola ko�ca, wola nihilistyczna chce w�adzy... 10. Niemcy zrozumiej� mnie natychmiast, gdy powiem, �e krew teolog�w zepsu�a filozofi�. Praojcem niemieckiej filozofii jest pastor protestancki, a sam protestantyzm jej peccatum originale. Definicja protestantyzmu: pora�enie po�owiczne chrze�cija�stwa � i rozumu. Wystarczy tylko powiedzie� �Instytut Tybinge�ski", by poj��, czym, w gruncie rzeczy, jest niemiecka filozofia � przebieg�� teologi�... Szwabi s� w Niemczech najlepszymi k�amcami, k�ami� niewinnie... Sk�d rado��, kt�r� w �wiecie niemieckich uczonych, sk�adaj�cym si� w trzech czwartych z syn�w pastor�w i nauczycieli, wywo�a�o wyst�pienie Kanta � sk�d niemieckie przekonanie, kt�re i dzi� jeszcze znajduje rezonans, �e z Kantem rozpoczyna si� zwrot ku lepszemu! Instynkt teologiczny niemieckiego uczonego odgad� mo�liwo�ci, kt�ra teraz ponownie si� zarysowa�y... Kr�ta �cie�ka, wiod�ca do dawnego idea�u, zn�w sta�a otworem, poj�cie ��wiat prawdziwy", poj�cie moralno�ci jako esencji �wiata (� dwa najz�o�liwsze b��dy, jakie tylko istniej�!) teraz zn�w by�y, dzi�ki szczwanie inteligentnemu sceptycyzmowi, je�li nie do dowiedzenia, to przynajmniej ju� nie do obalenia... Rozum, prawo rozumu nie si�ga tak daleko... Z rzeczywisto�ci uczyniono �poz�r"; a ca�kowicie sk�amany �wiat, �wiat bytu, rzeczywisto�ci�... Sukces Kanta jest niczym wi�cej jak sukcesem teologa: Kant, tak jak Luter, jak Leibnitz, by� jeszcze jednym hamulcem, u�ytym przez niepewn� siebie, niemieck� prawo�� � � 11. 5 Jeszcze s�owo przeciw Kantowi jako morali�cie. Cnota musi by� naszym wynalazkiem, nasz� najbardziej osobist� obron� konieczn� i potrzeb� konieczn�: w ka�dym innym znaczeniu jest ona tylko zagro�eniem. Co nie jest warunkiem naszego �ycia, to przynosi mu szkod�: cnota, kt�ra, jak chcia� tego Kant, ma swe �r�d�o jedynie w poczuciu szacunku dla poj�cia �cnota", jest szkodliwa. �Cnota", �obowi�zek", �dobro samo w sobie", dobro bezosobiste i powszechnie wa�ne � urojenia, w kt�rych wyra�a si� schy�ek, ostateczne os�abienie �ycia, kr�lewiecka chi�szczyzna. Najg��bsze prawa samozachowania i wzrostu nakazuj� co� przeciwnego: by ka�dy wynalaz� sobie swoj� cnot�, sw�j imperatyw kategoryczny. Ka�dy nar�d zginie, je�li sw�j obowi�zek pomyli z poj�ciem obowi�zku w og�le. Nic nie rujnuje tak g��boko, tak wewn�trznie jak wszelki �bezosobisty" obowi�zek, wszelka ofiara na o�tarzu molocha abstrakcji. � �e te� nie odczuto Kantowskiego imperatywu kategorycznego jako niebezpiecznego dla �ycial... Wzi�� go w obron� sam instynkt teologiczny! � Dzia�anie, do kt�rego zmusza instynkt �ycia, dow�d swej prawo�ci znajduje w przyjemno�ci: ale �w nihilista o chrze�cija�sko-dogmatycznych trzewiach uwa�a� przyjemno�� za zarzut... C� niszczy szybciej ni� praca, my�lenie, odczuwanie, kt�rym brak wewn�trznej konieczno�ci, g��boko osobistego wyboru, przyjemno�ci? ni� automatyzm �obowi�zku"? Co� takiego jest wr�cz przepisem na dekadencj�, nawet na idiotyzm... Kant sta� si� idiot�. � I pomy�le�, �e by� wsp�czesnym Goethego. To paj�cze fatum uchodzi�o � nadal uchodzi! � za uosobienie niemieckiego filozofa... Wystrzegam si�, by nie powiedzie�, co my�l� o Niemcach... Czy� Kant nie widzia� w Wielkiej Rewolucji Francuskiej przej�cia od nieorganicznej do organicznej formy pa�stwa? Czy� nie pyta�, czy istniej� zdarzenia, kt�rych nie mo�na wyja�ni� inaczej jak tylko predyspozycjami moralnymi ludzko�ci, tak i� raz na zawsze dowodz� one �d��enia ludzko�ci do dobra"? Odpowied� Kanta: �tym jest rewolucja". Ca�kowicie chybiony instynkt, sprzeczno�� z natur� jako instynkt, niemiecka dekadencja jako filozofia � tym jest Kant! � 12. Pomijam paru sceptyk�w, przyzwoity typ w dziejach filozofii: wszelako ca�a reszta nie zna najpierwszych wymog�w intelektualnej prawo�ci. Wszyscy oni, ci wielcy fanta�ci, te dziwol�gi, post�puj� jak paniusie � �pi�kne uczucia" maj� ju� za argument, �wzniesion� pier�" za miech b�stwa, przekonanie za kryterium prawdy. Na koniec jeszcze Kant, z �niemieck�" niewinno�ci�, pr�bowa� t� form� zepsucia, ten brak sumienia intelektualnego unaukowi� z pomoc� poj�cia �rozumu praktycznego": wynalaz� specjalny rodzaj rozumu dla zagadnie�, w przypadku kt�rych mo�na si� nie troszczy� o rozum, gdy mianowicie odzywa si� moralno��, gdy odzywa si� wznios�y postulat �powiniene�". Je�li zwa�y�, �e u niemal wszystkich lud�w filozof jest niczym wi�cej jak rozwini�ciem typu kap�a�skiego, to nie zaskakuje ju� owo kap�a�skie dziedzictwo, owo zafa�szowywanie przed samym sob�. Kto ma �wi�te zadania, na przyk�ad poprawianie, ratowanie, odkupianie ludzi, kto nosi Boga w sercu, kto jest g�osem za�wiatowych imperatyw�w, ten dzi�ki takiej misji stoi ju� poza wszystkimi czysto intelektualnymi ocenami � ten sam jest ju� u�wi�cony przez takie zadania, ten sam jest ju� typem wy�szego porz�dku!... C� obchodzi kap�ana nauka. Stoi on na to zbyt wysoko! � A kap�an dotychczas panowali On okre�la� poj�cia �prawdziwy" i �nieprawdziwy"!... 13. Nie lekcewa�my tego: my sami, my, wolne duchy, jeste�my ju� �przewarto�ciowaniem wszystkich warto�ci", wcielonym wypowiedzeniem wojny i zwyci�stwa, wojny z wszystkimi dawnymi poj�ciami �prawdziwy" i �nieprawdziwy". Najwarto�ciowsze pogl�dy znajduje si� najp�niej; a najwarto�ciowsze pogl�dy s� metodami. Przez tysi�clecia wszystkie metody, wszystkie przes�anki naszej obecnej naukowo�ci mia�y przeciw sobie najg��bsz� pogard�, skutkiem kt�rej by�o si� wykluczonym z obcowania z lud�mi �zacnymi" � uchodzi�o si� za �przeciwnika Bo�ego", za gardz�cego prawd�, za �op�ta�ca". Jako typ naukowy by�o si� czandal�... Mieli�my przeciw sobie ca�y patos ludzko�ci � jej poj�cie o tym, czym powinna by� prawda, czym powinna by� s�u�ba dla prawdy: ka�de �powiniene�" by�o do tej pory skierowane przeciwko nam... Nasze obiekty, nasze 6 praktyki, nasz cichy, ostro�ny, nieufny charakter � w jej oczach wszystko to jawi�o si� jako zupe�nie niegodne i zas�uguj�ce na pogard�. � Na koniec mo�na zapewne zapyta�, nie bez pewnej racji, czy to w�a�ciwie nie aby smak estetyczny utrzymywa� ludzko�� w tak d�ugiej �lepocie: domaga�a si� ona od prawdy malowniczego efektu, podobnie jak od poznaj�cego domaga�a si�, by mocno oddzia�ywa� na zmys�y. Nasza skromno�� od dawien dawna sprzeciwia si� smakowi... O, jak�e one to odgad�y, te indory Boga � � 14. Przekwalifikowali�my si�. Stali�my si� pod ka�dym wzgl�dem skromniejsi. Nie wywodzimy ju� cz�owieka z �ducha", z �b�stwa", na powr�t postawili�my go mi�dzy zwierz�tami. Uwa�amy go za najpot�niejsze zwierz�, poniewa� jest on najbardziej przebieg�ym zwierz�ciem: nast�pstwem tego jest jego duchowo��. Z drugiej strony, bronimy si� przed pr�no�ci�, kt�ra i tutaj chcia�aby doj�� do g�osu: jakoby cz�owiek by� wielkim, ukrytym celem ewolucji zwierz�cej. W �adnym razie nie jest on koron� stworzenia, ka�da istota, obok niego, stoi na tym samym szczeblu doskona�o�ci... Twierdz�c to, twierdzimy jeszcze zbyt du�o: cz�owiek jest, relatywnie bior�c, zwierz�ciem najbardziej nieudatnym, najbardziej chorowitym, kt�re najniebezpiecznie[j] zb��dzi�o i odesz�o od swych instynkt�w � jakkolwiek, dzi�ki temu wszystkiemu, i zwierz�ciem najbardziej interesuj�cym^. � Je�li chodzi o zwierz�ta, to Kartezjusz jako pierwszy, z godn� szacunku �mia�o�ci�, odwa�y� si� na koncept, by rozumie� zwierz� jako machina: ca�a nasza fizjologia stara si� dowie�� tej tezy. Logiczne rozumuj�c, nie pomijamy tu, jak czyni� to jeszcze Kartezjusz, cz�owieka: dzisiejsze pojmowanie cz�owieka si�ga dok�adnie tak daleko, jak daleko pojmuje si� cz�owieka jako maszyn�. Niegdy� przydawano cz�owiekowi, jako jego posag, pochodz�cy z wy�szego porz�dku, �woln� wol�": dzisiaj zabrali�my mu nawet wol� � w tym sensie, �e pod s�owem �wola" nie mo�na ju� rozumie� �adnej zdolno�ci. Stare s�owo �wola" s�u�y do tego jedynie, by nazywa� pewien rezultat, pewien rodzaj indywidualnej reakcji, kt�ra w spos�b konieczny nast�puje w odpowiedzi na mnogo�� po cz�ci sprzecznych, po cz�ci wsp�brzmi�cych bod�c�w: � wola ju� nie �dzia�a", ju� nie �porusza"... Niegdy� w �wiadomo�ci cz�owieka, w �duchu", widziano dow�d jego wy�szego pochodzenia, jego bosko�ci; aby si� spe�ni�, cz�owiek mia�, jak mu radzono, niczym ��w wci�gn�� w siebie zmys�y, zawiesi� obcowanie z ziemskim �wiatem, zrzuci� �mierteln� pow�ok�: a w�wczas pozostanie jego sedno, �czysty duch". R�wnie� w tej kwestii pogl�d nasz jest inny: zdolno�� u�wiadamiania sobie, �ducha", uwa�amy w�a�nie za symptom wzgl�dnej niedoskona�o�ci organizmu, za pr�bowanie, macanie, chybianie, za wysi�ek, w kt�rym cz�owieka niepotrzebnie zu�ywa sporo swych si� nerwowych � przeczymy przekonaniu, �e mo�na cokolwiek robi� doskonale, dop�ki jeszcze robi si� to w �wiadomy spos�b. �Czysty duch" jest czystym idiotyzmem: je�li odliczymy system nerwowy i zmys�y, ow� ��mierteln� pow�ok�", to si� przeliczymy � nic wi�cej 15. W chrze�cija�stwie ani moralno��, ani religia nie styka si� z cho�by jednym punktem rzeczywisto�ci. Same wyimaginowane przyczyny (�B�g", �dusza", �Ja", �duch", �wolna wola" � b�d� te� �niewolna"); same wyimaginowane skutki (�grzech", �odkupienie", ��aska", �kara", �odpuszczenie grzechu"). Obcowanie pomi�dzy wyimaginowanymi istotami (�B�g" �duchy" �dusze"); wyimaginowane przyrodoznawstwo (antropocentryczne; zupe�ny brak poj�cia przyczyn naturalnych) wyimaginowana psychologia (same nieporozumienia co do cz�owieka, interpretacje przyjemnych czy nieprzyjemnych uczu� og�lnych, na przyk�ad stan�w nerui sympathici, z pomoc� j�zyka znak�w religijno-moralnej idiosynkrazji � �skrucha", �wyrzuty sumienia", �diabelska pokusa", �blisko�� Boga"); wyimaginowana ideologia (�Kr�lestwo Bo�e", �S�d Ostateczny", ��ycie wieczne"). � Od �wiata sn�w ten czysto fikcyjny �wiat r�ni si�, na niekorzy��, tym, �e �wiat sn�w jest odzwierciedleniem rzeczywisto�ci, natomiast on zafa�szowuje, odwarto�ciowuje, neguje rzeczywisto��. Gdy wynaleziono poj�cie �natura" jako przeciwie�stwo poj�cia �B�g", s�owo �naturalny" musia�o oznacza� tyle, co 7 �zas�uguj�cy na odrzucenie" � korzenie ca�ego tego fikcyjnego �wiata stanowi nienawi�� do naturalno�ci (� rzeczywisto�ci! �), jest on wyrazem g��bokiego niezadowolenia z rzeczywisto�ci... A to wszystko wyja�nia... Kto jedynie ma powody, by si� k�amstwem odcina� od rzeczywisto�ci? Ten, kto przez ni� cierpi. Cierpie� za� przez rzeczywisto�� to tyle, co by� unieszcz�liwion� rzeczywisto�ci�... Przewaga uczu� nieprzyjemno�ci nad uczuciami przyjemno�ci jest przyczyn� owej fikcyjnej moralno�ci i religii: przewaga taka stanowi za� formule dekadencji... 16. Do podobnego wniosku zmusza krytyka chrze�cija�skiego poj�cia Boga. � Lud, kt�ry jeszcze wierzy w siebie, ma te� jeszcze swego w�asnego Boga. Czci w nim warunki, dzi�ki kt�rym g�ruje, czci swe cnoty � sw� rado�� z samego siebie, swe poczucie mocy projektuje na istot�, kt�rej mo�e za to sk�ada� dzi�ki. Kto jest bogaty, ten chce oddawa�; dumny lud potrzebuje Boga, by sk�ada� ofiary... Religia, z punktu widzenia takich przes�anek, jest form� wdzi�czno�ci. Jest si� wdzi�cznym za samego siebie: do tego potrzebuje si� Boga. � Taki B�g musi umie� przynosi� korzy�� i szkod�, musi umie� by� przyjacielem i wrogiem � podziwia si� go zar�wno w dobrym, jak i w z�ym. Sprzecznej z natur� kastracji Boga, kt�ra czyni go Bogiem tylko dobra, nikt by tam sobie nie �yczy�. Z�y B�g jest r�wnie potrzebny jak dobry B�g: wszak w�asne istnienie zawdzi�cza si� akurat nie tolerancji, akurat nie uprzejmo�ci wobec ludzi... C�by komu zale�a�o na Bogu, kt�ry nie zna gniewu, zemsty, zawi�ci, szyderstwa, podst�pu, gwa�tu? kt�remu mo�e nawet nie by�yby znane zachwycaj�ce ardeurs zwyci�stwa i unicestwienia? Takiego Boga by nie rozumiano: po c� by�oby go mie�? � Gdy jednak lud ginie; gdy czuje, �e jego wiara w przysz�o��, jego nadzieja wolno�ci definitywnie znika; gdy podda�stwo u�wiadamia si� mu jako najpierwsza korzy��, a cnoty poddanego jako warunki samozachowania, wtedy musi si� zmieni� tak�e jego B�g. Staje si� on teraz �wi�toszkowaty, strachliwy, skromny, doradza �spok�j duszy", zaprzestanie nienawi�ci, pob�a�liwo��, sam� �mi�o��" wobec przyjaci� i wrog�w. Stale moralizuje, wpe�za do jaskini wszelkiej cnoty prywatnej, staje si� Bogiem dla ka�dego, staje si� m�em prywatnym, staje si� kosmopolit�... Niegdy� reprezentowa� lud, pot�g� ludu, wszystko, co w duszy ludu by�o agresywne i z�aknione mocy: teraz jest ju� tylko dobrym Bogiem... W rzeczy samej, nie ma innej mo�liwo�ci dla bog�w: albo s� wol� mocy � i dop�ty b�d� bogami lud�w � albo s� niemoc� co do mocy � a wtedy z konieczno�ci staj� si� dobrzy.. 17. Tam, gdzie w jakiejkolwiek formie wola mocy obni�a si�, tam, za ka�dym razem, mamy do czynienia tak�e z regresem fizjologicznym, z dekadencj�. W warunkach dekadencji b�stwo, wytrzebione ze swych najbardziej m�skich cn�t i pop�d�w, z konieczno�ci staje si� Bogiem ludzi fizjologicznie podupad�ych, s�abych. Nie zw� oni siebie s�abymi, zw� siebie �dobrymi". Nie potrzeba dodatkowych wskaz�wek, by poj��, w jakim dopiero momencie historycznym mo�liwa staje si� dualistyczna fikcja dobrego Boga i z�ego Boga. Tym samym instynktem, kt�rym poddani redukuj� swego Boga do �dobra samego w sobie", wymazuj� oni z Boga swych zwyci�zc�w dobre w�asno�ci; niszcz� si� na swych panach, diabolizuj�c ich Boga. � Dobry B�g, podobnie jak diabe�: dwa wykwity dekadencji. � Jak w dzisiejszych czasach mo�na jeszcze tak bardzo ulega� naiwno�ci chrze�cija�skich teolog�w i dekretowa� za nimi, �e ewolucja poj�cia Boga, kt�ra prowadzi od �Boga Izraela", od Boga ludu, do Boga chrze�cija�skiego, do kwintesencji wszelkiego dobra, jest post�pem"? � Lecz nawet Renan to czyni. Tak jakby Renan mia� prawo do naiwno�ci! Przecie� co� zupe�nie przeciwnego wr�cz rzuca si� w oczy. Gdy z poj�cia Boga usuwa si� warunki wst�puj�cego �ycia, wszelk� pot�g�, dzielno��, pa�sko��, dum�, gdy poj�cie Boga krok po kroku kar�owacieje w symbol laski dla zm�czonych, deski ratunku dla wszystkich ton�cych, gdy B�g staje si� Bogiem biedak�w, Bogiem grzesznik�w, Bogiem chorych par excellence, a predykat �zbawiciel" �odkupiciel", pozostaje poniek�d jako predykat boskiego w og�le: o czym m�wi takie przeobra�enie? taka redukcja pierwiastka boskiego? � Oczywi�cie: powi�kszy�o si� dzi�ki temu �Kr�lestwo Bo�e". Niegdy� B�g mia� tylko sw�j lud, sw�j lud �wybrany". 8 Potem, tak samo jak jego lud, poszed� mi�dzy obcych, na w�dr�wk�, i nigdzie odt�d nie zagrza� ju� na sta�e miejsca: a� w ko�cu wsz�dzie poczu� si� jak w domu, ten wielki kosmopolita � a� przeci�gn�� na sw� stron� �wielk� liczb�" i p� Ziemi. B�g �wielkiej liczby", demokrata w�r�d Bog�w, mimo to nie sta� si� dumnym Bogiem poga�skim: pozosta� �ydem, pozosta� Bogiem zak�tk�w, Bogiem wszystkich ciemnych zakamark�w i miejsc, wszystkich niezdrowych dzielnic �wiata!... Jego kr�lestwo �wiatowe nadal jest kr�lestwem �wiata podziemi, szpitalem, kr�lestwem suteryn, kr�lestwem gett... On sam za� tak blady, tak s�aby, tak dekadencki... Zapanowali nad nim nawet najbledsi z bladych, panowie metafizycy, te albinosy poj��. Tak d�ugo snuli wok� niego sw� paj�cz� ni�, �e w ko�cu, zahipnotyzowany ich ruchami, sam sta� si� paj�kiem, sam sta� si� metafizykiem. Odt�d wysnuwa zn�w z siebie �wiat � sub specie Spinozae � odt�d transfiguruje si� w coraz bledszy i cie�szy tw�r, staje si� �idea�em", staje si� �czystym duchem", staje si� �absolutum", staje si� �rzecz� sam� w sobie"... Upadek Boga: B�g staje si� �rzecz� sam� w sobie"... 18. Chrze�cija�skie poj�cie Boga � B�g jako B�g chorych, B�g jako paj�k, B�g jako duch � jest jednym z najbardziej zepsutych poj�� Boga, do jakich doszli�my na Ziemi; by� mo�e, stanowi ono wska�nik niskiego poziomu w zst�puj�cej ewolucji typu bog�w. B�g, kt�ry wyrodzi� si� w przeciwie�stwo �ycia, miast by� jego rozpromienieniem i wiecznym �Tak"! W Bogu zapowiedziana wrogo�� wobec �ycia, natury, woli �ycia! B�g formu�� wszelkiego oczerniania ��wiata doczesnego", formu�� ka�dego k�amstwa o �za�wiatach"! W Bogu ub�stwienie nico�ci, u�wi�cenie woli nico�ci!... 19. Pot�ne rasy Europy p�nocnej nie odrzuci�y od siebie chrze�cija�skiego Boga, co zaiste nie przynosi zaszczytu ich predyspozycjom religijnym, nie m�wi�c ju� o ich smaku. Z tak chorowitym i starczym wykwitem dekadencji musialyby si� upora�. Niech b�d� przekl�te za to, �e sobie jednak z nim nie poradzi�y: we wszystkie swe instynkty wch�on�y chorob�, staro��, sprzeczno�� � odt�d nie stworzy�y ju� �adnego Boga! Niemal dwa tysi�clecia i ani jednego nowego Boga! Zamiast tego wci�� jeszcze, jak co� uprawnionego, jako ultimatum i maximum tw�rczej si�y boskiej, jako creator spiritus w cz�owieku, ten godny po�a�owania B�g chrze�cija�skiego monotono-teizmu! ten hybrydyczny tw�r upadku, tw�r z zera, poj�cia i sprzeczno�ci, w kt�rym znalaz�y sw� sankcj� wszelkie instynkty dekadencji, wszelkie tch�rzostwo i zm�czenie duszy! � � Swym pot�pieniem chrze�cija�stwa nie chcia�bym pope�ni� niesprawiedliwo�ci wzgl�dem pewnej pokrewnej religii, kt�ra liczb� wyznawc�w nawet je przewy�sza, wzgl�dem buddyzmu. Obie religie nale�� do tej samej rodziny � obie s� religiami dekadenckimi � a zarazem w najosobliwszy spos�b si�- rozchodz�. Krytyk chrze�cija�stwa jest g��boko wdzi�czny indyjskim uczonym za to, �e obecnie mo�na je ze sob� por�wnywa�. � Buddyzm jest stokro� bardziej realistyczny ni� chrze�cija�stwo � ma we krwi dziedzictwo obiektywnego i �mia�ego stawiania pyta�, pojawia si� po trwaj�cym setki lat ruchu filozoficznym, kt�ry sko�czy� ju� z poj�ciem �B�g". Buddyzm jest jedyn� w dziejach prawdziwie pozytywistyczn� religi�, tak�e w swej epistemologii (�cis�y fenomenalizm � ), nie m�wi ju� o �walce z grzechem", lecz, w pe�ni dopuszczaj�c do g�osu rzeczywisto��, o �walce z cierpieniem". Buddyzm � co g��boko odr�nia go od chrze�cija�stwa � ma ju� za sob� samooszustwo poj�� moralnych � stoi, m�wi�c moim j�zykiem, poza dobrem i z�em. � Oto dwa fakty fizjologiczne, na kt�rych si� opiera i kt�re rozpatruje buddyzm: po pierwsze, nadmierna wra�liwo�� zmys�owa na bod�ce, kt�ra przejawia si� jako wyrafinowana podatno�� na b�l, po drugie, nadmierne uduchowienie, nazbyt d�ugie �ycie po�r�d poj�� i procedur logicznych, przez co instynkt osobisty dozna� szkody i sta� si� �bez-osobisty" ( � dwa stany, kt�re przynajmniej niekt�rzy moi czytelnicy, czytelnicy �obiektywni", zna� b�d�, jak ja sam, z do�wiadczenia) Na gruncie wymienionych warunk�w fizjologicznych pojawi�a si� depresja: przeciw kt�rej wyst�puje Budda ze swymi praktykami higienicznymi. Stosuje on takie �rodki, jak �ycie na wolnym powietrzu, �ycie w�drowne, umiar i selekcja w po�ywieniu; ostro�no�� wobec wszelkich spirytuali�w; a tak�e ostro�no�� wobec wszystkich afekt�w, kt�re wzburzaj� ���, kt�re rozpalaj� krew; �adnej troski, ani o siebie, ani o innych. Doradza wyobra�enia, kt�re darz� albo spokojem, albo pogod� � wynajduje �rodki, dzi�ki kt�rym mo�na si� odzwyczai� od innych. Dobro�, bycie dobrym uwa�a za co�, co sprzyja zdrowiu. Modlitwa jest wykluczona, podobnie jak asceza; �adnego 9 imperatywu kategorycznego, w og�le �adnej presji, nawet w kr�gu wsp�lnoty klasztornej ( � ka�dy mo�e j� zn�w opu�ci� � ) Wszystko to by�yby �rodki s�u��ce �agodzeniu owej nadmiernej wra�liwo�ci na bod�ce. W�a�nie dlatego nie wymaga on te� walki z inaczej my�l�cymi; jego doktryna przed niczym si� tak bardzo nie broni jak przed uczuciem zemsty, antypatii, resentymentu ( � �wrogo�ci nie po�o�y kresu wrogo��": tkliwy refren ca�ego buddyzmu...) I s�usznie: w�a�nie te uczucia by�yby czym� zupe�nie niezdrowym w kontek�cie g��wnego zamys�u dietetycznego. Zm�czenie duchowe, kt�re zastaje Budda i kt�re wyra�a si� nazbyt du�� �obiektywno�ci�" (to znaczy os�abieniem interes�w indywidualnych, utrat� punktu ci�ko�ci, �egoizmu"), zwalcza [on] poprzez radykalne sprowadzenie r�wnie� najbardziej duchowych interes�w do osoby. W doktrynie Buddy egoizm staje si� obowi�zkiem: owo Jedneg potrzeba", owo jak ty uwolnisz si� od cierpienia", reguluj� i wyznaczaj� ca�� diet� duchow� ( � zapewne mo�na tu przypomnie� owego Ate�czyka, kt�ry r�wnie� wyda� wojn� czystej �naukowo�ci", Sokratesa, kt�ry egoizm osobisty tak�e w kr�lestwie problem�w podni�s� do rangi moralno�ci). Przes�ank� buddyzmu jest nader �agodny klimat, ogromna delikatno�� i swoboda w sferze obyczaj�w, brak militaryzmu; oraz warstwy wy�sze � nawet uczone � w kt�rych ruch buddyjski ma swe zarzewie. Jako najwy�szego celu �aknie si� pogody, ciszy, braku pragnie� � i osi�ga si� sw�j cel. Buddyzm nie jest religi�, w kt�rej tylko aspiruje si� do doskona�o�ci: doskona�o�� jest przypadkiem normalnym. � W chrze�cija�stwie na czo�o wysuwaj� si� instynkty podleg�ych i uciemi�onych: swego zbawienia szukaj� w nim najni�sze stany spo�eczne. Jako zaj�cie, jako �rodek na nud� uprawia si� tu kazuistyk� grzechu, samokrytyk�, inkwizycj� sumienia; stale podtrzymuje si� tu (poprzez modlitw�) uczucie wobec Mocarnego, nazywanego �Bogiem"; rzeczy najwy�sze uwa�a si� tu za nieosi�galne, za dar, za ��ask�". Brak tu r�wnie� otwarto�ci; kryj�wka, ciemny pok�j maj� chrze�cija�ski charakter. Gardzi si� tu cia�em, higien� odrzuca jako zmys�owo��; Ko�ci� broni si� nawet przed czysto�ci� (� po wyp�dzeniu Maur�w pierwszym krokiem chrze�cijan by�o zamkni�cie �a�ni publicznych, kt�rych sama Kordoba liczy�a 270). Chrze�cija�ski charakter ma pewien zmys� okrucie�stwa, wobec siebie i wobec innych; nienawi�� do inaczej my�l�cych; wola prze�ladowania. Na pierwszym planie znajduj� si� pos�pne i pobudzaj�ce wyobra�enia; najbardziej po��dane stany, kt�re okre�la si� najwy�szymi nazwami, s� elipsoidami; diet� wybiera si� tak, by sprzyja�a zjawiskom chorobowym i rozdra�nia�a system nerwowy. Chrze�cija�ski charakter ma �miertelna wrogo�� wobec pan�w Ziemi, wobec �dostojnych" � obok tego za� ukryta, potajemna rywalizacja (� pozostawia si� im �cia�o", pragnie si� tylko �duszy"...) Czym� chrze�cija�skim jest nienawi�� do ducha, do dumy, odwagi, wolno�ci, do libertinage ducha; czym� chrze�cija�skim jest nienawi�� do zmys��w, do rado�ci ze zmys��w, do rado�ci w og�le... 22. Chrze�cija�stwo, gdy opu�ci�o sw�j pierwotny grunt, najni�sze stany spo�eczne, podziemie antycznego �wiata, gdy si�gn�o po w�adz� nad ludami barbarzy�skimi, za przes�ank� nie mia�o ju� ludzi zm�czonych, lecz ludzi wewn�trznie zdzicza�ych i rozdartych � cz�owieka pot�nego, ale nieudatnego. Niezadowolenie z samego siebie, cierpienie z powodu samego siebie nie jest tu, jak u buddysty, nadmiern� wra�liwo�ci� na bod�ce i podatno�ci� na b�l, lecz, odwrotnie, przemo�nym pragnieniem zadawania b�lu, wy�adowania napi�cia wewn�trznego we wrogich dzia�aniach i wyobra�eniach. Chrze�cija�stwo potrzebowa�o barbarzy�skich poj�� i warto�ci, aby zapanowa� nad barbarzy�cami: czym� takim s� ofiara z pierworodnego, picie krwi jako element komunii �w., pogarda dla ducha i kultury; tortura we wszystkich formach, zmys�owa i pozazmys�owa; niebywa�y przepych form kultu. Buddyzm jest religi� dla ludzi p�nych, dla dobrych, �agodnych ras, kt�re sta�y si� nadmiernie duchowe, kt�re zbyt �atwo doznaj� b�lu (� Europa jeszcze do niego nie dojrza�a �): buddyzm na powr�t prowadzi je do pokoju i pogody, do diety w dziedzinie duchowej, do pewnego zahartowania w 10 sferze cielesno�ci. Chrze�cija�stwo chce zapanowa� nad zwierz�tami drapie�nymi; jego �rodkiem jest rozsiewanie w�r�d nich choroby � os�abianie stanowi chrze�cija�ski spos�b oswajania, �cywilizowania". Buddyzm jest religi� dla cywilizacji w stadium kresu i zm�czenia, chrze�cija�stwo jeszcze jej nawet nie zastaje � tu i �wdzie zak�ada dopiero jej fundamenty. 23. Buddyzm, powiedzmy jeszcze raz, jest stokro� ch�odniejszy, prawdziwszy, obiektywniejszy. Buddyzm nie potrzebuje ju�, na drodze interpretacji grzechu, dowodzi�, �e jego cierpienie, jego podatno�� na b�l s� czym� przyzwoitym � m�wi on tylko, co my�li: �cierpi�". Dla barbarzy�cy natomiast ciepienie nie jest czym� przyzwoitym: potrzebuje on dopiero wyk�adni, by si� przyzna� przed sob�, �e cierpi (jego instynkt sk�ania go raczej ku wypieraniu si� cierpienia, ku cichemu znoszeniu cierpienia) S�owo �diabe�" by�o tu dobrodziejstwem: mia�o si� przemo�nego i straszliwego wroga � mo�na si� by�o nie wstydzi�, �e si� cierpi przez takiego wroga. � Chrze�cija�stwo ma u swej podstawy kilka subtelno�ci, kt�re nale�� do �wiata Orientu. Przede wszystkim, wie ono, �e, samo w sobie, jest rzecz� najzupe�niej oboj�tn�, czy co� [stanowi] prawd�, natomiast w najwy�szym stopniu wa�na jest wiara w co� jako w prawd�. Prawda oraz wiara, �e co� jest prawd�: dwa odleg�e od siebie �wiaty interes�w, nieledwie �wiaty antytetyczne � do pierwszego i do drugiego dochodzi si� z gruntu r�nymi drogami. Na Wschodzie wiedza o tym nieomal czyni m�drcem: tak rozumiej� to bramini, tak rozumie to Platon, tak rozumie to ka�dy adept m�dro�ci ezoterycznej. Je�li, na przyk�ad, szcz�cie polega na wierze w odkupienie od grzechu, to uj�cie takie nie wymaga, by cz�owiek by� grzeszn� istot�, lecz by si� czul grzeszn� istot�. A je�li, w og�le, potrzebna jest przede wszystkim wiara, to trzeba zdyskredytowa� rozum, poznanie, badanie: droga do prawdy staje si� drog� zakazan�. � Mocna nadzieja jest znacznie wi�kszym stymulatorem �ycia ni� jakiekolwiek jednostkowe, rzeczywi�cie doznane szcz�cie. Cierpi�cych trzeba podtrzymywa� nadziej�, kt�rej nie mo�e zaprzeczy� rzeczywisto�� � kt�rej nie usuwa spe�nienie: nadziej� za�wiat�w. (Grecy uwa�ali nadziej�, w�a�nie ze wzgl�du na jej zdolno�� zwodzenia nieszcz�liwych, za najwi�ksze z�o, za prawdziwie zdradzieckie z�o: pozosta�o ono w puszce z�a). �Aby mi�o�� by�a mo�liwa, B�g musi by� osob�; aby mog�y doj�� do g�osu tak�e najbardziej podstawowe instynkty, B�g musi by� m�ody. Dla �arliwo�ci niewiast trzeba wysun�� na czo�o jakiego� pi�knego �wi�tego, dla �arliwo�ci m�czyzn Mari�. Przy za�o�eniu, �e chrze�cija�stwo ma zapanowa� nad obszarami, na kt�rych kult Afrodyty czy kult Adonisa wywar�y ju� wp�yw na poj�cie kultu. Wym�g czysto�ci p�ciowej pot�guje gwa�towno�� i wewn�trzno�� instynktu religijnego � nadaje kultowi bardziej ciep�y, bardziej marzycielski, bardziej nasycony dusz� charakter. � Mi�o�� jest stanem, w kt�rym cz�owiek widzi rzeczy zwykle takimi, jakimi one w�a�nie nie s�. Si�a iluzji osi�ga tu swe wy�yny, podobnie jak si�a os�adzania, rozpromieniania. W mi�o�ci mo�na znie�� wi�cej ni� zwykle, mi�o�� pozwala wszystko tolerowa�. Nale�a�o wynale�� religi�, w kt�rej mo�na mi�owa�: dzi�ki temu wychodzi si� poza najgorsze strony �ycia � w og�le si� ich ju� nie widzi. � Tyle o trzech chrze�cija�skich cnotach: wierze, mi�o�ci, nadziei, kt�re nazywam trzema chrze�cija�skimi roztropno�ciami. � Buddyzm jest zbyt p�ny, zbyt pozytywistyczny, aby by� jeszcze w ten spos�b roztropnym. � 24. Dotykam tu problemu powstania chrze�cija�stwa. Pierwsza teza, dotycz�ca rozwi�zania tego zagadnienia, brzmi: chrze�cija�stwo mo�na zrozumie� jedynie na tle gleby, z kt�rej ono wyros�o � chrze�cija�stwo nie jest ruchem skierowanym przeciwko instynktowi �ydowskiemu, lecz jego konsekwencj�, kolejnym wnioskiem w jego straszliwej logice. W formule Odkupiciela: �zbawienie pochodzi od �yd�w". Druga teza brzmi: typ psychologiczny Galilejczyka jest tu jeszcze rozpoznawalny, ale dopiero w swym ca�kowitym wynaturzeniu (kt�re jest zarazem zniekszta�ceniem i prze�adowaniem obcymi nalecia�o�ciami �) typ �w m�g� pos�u�y� do tego, do czego go u�yto, do zbudowania typu Odkupiciela ludzko�ci. � 11 �ydzi s� najosobliwszym ludem w historii powszechnej, poniewa�, postawieni przed kwesti� istnienia b�d� nieistnienia, z pe�n� i niesamowit� �wiadomo�ci� wybrali istnienie za wszelk� cen�: cen� t� by�o radykalne zafa�szowanie wszelkiej natury, wszelkiej naturalno�ci, wszelkiej realno�ci, ca�ego �wiata zar�wno wewn�trznego, jak i zewn�trznego. �ydzi odizolowali si� od wszelkich warunk�w, w jakich do tej pory m�g� �y� jakikolwiek lud, w jakich do tej pory wolno mu by�o �y�, i stworzyli sami � siebie poj�cie przeciwstawne do warunk�w naturalnych � w nieuleczalny spos�b odwr�cili kolejno religi�, kult, moralno��, histori�, psychologi� w przeciwie�stwo ich naturalnej warto�ci. To samo zjawisko spotykamy jeszcze raz, w niewyra�alnie zwi�kszonych proporcjach, niemniej jednak tylko jako kopi�: Ko�cio�owi chrze�cija�skiemu brak, w por�wnaniu z �ludem �wi�tych", jakiejkolwiek oryginalno�ci. �ydzi, w�a�nie dlatego, s� najbardziej nieszcz�snym ludem w historii powszechnej: swym wp�ywem tak zafa�szowali ludzko��, �e jeszcze dzi� chrze�cijanin mo�e �ywi� uczucia anty�ydowskie, nie pojmuj�c, �e jest ostateczn� �ydowsk� konsekwencj�. W swej Genealogii moralno�ci po raz pierwszy przedstawi�em, z psychologicznego punktu widzenia, przeciwstawne poj�cia moralno�ci dostojnej i moralno�ci opartej na resentymencie, kt�rej �r�d�em jest �Nie" wobec tej pierwszej: moralno�ci� opart� na resentymencie jest za�, w ca�ej rozci�g�o�ci, moralno�� �ydowsko-chrze�cija�ska. By m�c powiedzie� �Nie" wszystkiemu, co stanowi na Ziemi wst�puj�cy ruch �ycia, udatno��, moc, pi�kno, autoafirmacj�, musia� instynkt resentymentu, kt�ry sta� si� tu geniuszem, wynale�� sobie inny �wiat, z kt�rego perspektywy owa afirmacja �ycia jawi�a si� jako co� z�ego samo w sobie, co�, co samo w sobie zas�uguje na odrzucenie. Psychologicznie rzecz ujmuj�c, lud �ydowski jest ludem o najwytrwalszej sile �ycia, kt�ry, przeniesiony w niemo�liwe warunki istnienia, dobrowolnie, z najg��bszej roztropno�ci, s�u��cej zachowaniu samego siebie, wzi�� stron� wszystkich instynkt�w dekadencji � nie dlatego, i�by by� przez nie opanowany, lecz dlatego, �e odgad� w nich moc, dzi�ki kt�rej mo�na przeforsowa� samego siebie wbrew ��wiatu". �ydzi s� przeciwie�stwem wszelkiego dekadenta: musieli go sob� przedstawia� a� do z�udzenia, dzi�ki non plus ultra aktorskiego geniuszu umieli stan�� na czele wszelkich ruch�w dekadencji (� jako chrze�cija�stwo Pawia �), aby stworzy� z nich co�, co jest pot�niejsze od wszelkiego stronnictwa, kt�re m�wi �yciu �Tak". Dla typu cz�owieka, kt�ry w judaizmie i chrze�cija�stwie dochodzi do w�adzy, dla typu kap�a�skiego, dekadencja jest tylko �rodkiem: �w typ cz�owieka ma w tym sw�j �yciowy interes, by ludzko�� zarazi� chorob�, a poj�cia, takie jak �dobry" i �z�y", �prawdziwy" i �fa�szywy", odwr�ci� i nada� im niebezpieczne dla �ycia, znies�awiaj�ce �wiat znaczenie. 25. Dzieje Izraela s� nieocenione jako typowe dzieje wszelkiej de.naturalizacji warto�ci naturalnych: zasygnalizuj� pi�� jej fakt�w. Pierwotnie, przede wszystkim w czasach kr�lestwa, tak�e Izrael pozostawa� do wszystkich rzeczy w trafnym, to znaczy w naturalnym stosunku. Jego Jahwe by� wyrazem �wiadomo�ci mocy, rado�ci z siebie, nadziei co do siebie: oczekiwano po nim zwyci�stwa i pomy�lno�ci, dzi�ki niemu ufano naturze, �e da to, czego lud potrzebuje � przede wszystkim deszcz. Jahwe jest Bogiem Izraela, a zatem Bogiem sprawiedliwo�ci: oto logika ka�dego ludu, kt�ry ma moc i czyste w tej materii sumienie. W uroczystym kulcie wyra�aj� si� obie te strony autoafirmacji ludu: jest on wdzi�czny za wielkie losy, dzi�ki kt�rym g�ruje, za cykl p�r roku i wszelk� pomy�lno�� w hodowli byd�a i uprawie roli. � Taki stan rzecz[y] przez d�ugi jeszcze czas pozostawa� idea�em, r�wnie� wtedy, gdy nadszed� jego smutny koniec: wewn�trz anarchia, na zewn�trz Asyryjczycy. Lud jednak trzyma� si�, jako czego� najbardziej po��danego, owej wizji kr�la, kt�ry jest dobrym �o�nierzem i surowym s�dzi�: przede wszystkim �w typowy prorok (to znaczy dora�ny krytyk i satyryk) Izajasz. � Ale �adna nadzieja si� nie spe�ni�a. Stary B�g nie by� ju� zdolny do �adnej z rzeczy, kt�re niegdy� potrafi�. Nale�a�oby si� go pozby�. Co si� zdarzy�o? Zmieniono jego poj�cie � zdenaturalizowano jego poj�cie: za t� cen� go utrzymano. � Jahwe, B�g �sprawiedliwo�ci" �ju� nie jedno�� z Izraelem, ju� nie wyraz samopoczucia ludu: ju� tylko B�g pod pewnymi warunkami... Jego poj�cie staje si� narz�dziem w r�kach kap�a�skich agitator�w, kt�rzy wszelkie szcz�cie interpretuj� teraz jako nagrod�, wszelkie nieszcz�cie natomiast jako kar� za niepos�usze�stwo wzgl�dem Boga, za �grzech": najbardziej zak�amana maniera interpretacji rzekomo �etycznego porz�dku �wiata", kt�r�, raz na zawsze, postawiono na g�owie naturalne poj�cia �przyczyny" i �skutku". Dopiero po usuni�ciu, za po�rednictwem kategorii nagrody i kary, naturalnej przyczynowo�ci, niezb�dna staje si� przyczynowo�� 12 sprzeczna z natur�: teraz przychodzi kolej na ca�� reszt� nienaturalno�ci. B�g, kt�ry ��da � w miejsce Boga, kt�ry pomaga, kt�ry doradza, kt�ry, w istocie rzeczy, jest s�owem oznaczaj�cym wszelk� fortunn� inspiracj�, opart� na odwadze i zaufaniu we w�asne si�y... Moralno��, kt�ra nie jest wyrazem warunk�w �ycia i wzrostu lud[u], kt�ra nie jest ju� jego najbardziej podstawowym instynktem �ycia, lecz sta�a si� abstrakcj�, przeciwie�stwem �ycia � moralno�� jako zasadnicze zmarnienie wyobra�ni, jako �z�e spojrzenie" na wszystkie rzeczy. Czym jest �ydowska, czym jest chrze�cija�ska moralno��? Przypadkiem, pozbawionym niewinno�ci; nieszcz�ciem, splamionym przez poj�cie �grzechu"; pojmowaniem dobrego samopoczucia jako niebezpiecze�stwa, jako �pokusy"; fizjologicznie z�ym samopoczuciem, zatrutym przez robactwo sumienia... 26. Sfa�szowane poj�cie Boga; sfa�szowane poj�cie moralno�ci: � �ydowscy kap�ani nie poprzestali na tym. Ga�� dzieje Izraela by�y niepotrzebne: precz z nimi! � �ydowscy kap�ani dokonali owego cudownego dzie�a fa�szerstwa, kt�rego dokumentem jest znaczna cz�� Biblii: bezprzyk�adnie ur�gaj�c wszelkim przekazom, wszelkiej rzeczywisto�ci historycznej, przesz�o�� swego w�asnego ludu prze�o�yli na j�zyk religijny, to znaczy uczynili z niej g�upi mechanizm zbawienia, oparty na winie wzgl�dem Jahwe i na karze, na pobo�no�ci wzgl�dem Jahwe i na nagrodzie. Ten najhaniebniejszy akt zafa�szowania historii odczuliby�my znacznie bole�niej, gdyby ko�cielna interpretacja dziej�w przez tysi�clecia nieomal nie st�pi�a w nas zmys�u prawo�ci in historicis. Ko�cio�owi wt�rowali filozofowie: k�amstwo �etycznego porz�dku �wiata" ci�gnie si� przez ca�y okres rozwoju nawet nowszej filozofii. Co to znaczy: �etyczny porz�dkek �wiata"? To znaczy, �e istnieje, ustalona raz na zawsze, wola Bo�a, kt�ra wyznacza, co cz�owiek ma czyni�, a czego zaniecha�; �e warto�� ludu, warto�� jednostki tym si� mierzy, w jak du�ym czy w jak ma�ym stopniu s� oni pos�uszni woli Bo�ej; �e w losach ludu, w losach jednostki wola Bo�a okazuje si� wol� panuj�c�, to znaczy wol� karz�c� i nagradzaj�c�, zale�nie od stopnia pos�usze�stwa. .Rzeczywisto��, zamiast tego po�a�owania godnego k�amstwa, wygl�da Jak kap�an, paso�ytniczy typ cz�owieka, rozkwitaj�cy tylko kosztem wszelkich zdrowych twor�w �ycia, nadu�ywa imienia Boga: �Kr�lestwem Bo�ym" nazywa taki stan rzeczy, w kt�rym to w�a�nie kap�an okre�la warto�� rzeczy; �wol� Bo��" nazywa �rodki, dzi�ki kt�rym mo�na taki stan osi�gn�� czy utrzyma�; z zimnym cynizmem ocenia ludy, epoki, jednostki wedle tego, czy przynosi�y po�ytek dominacji kap�an�w, czy te� si� jej przeciwstawia�y. Wystarczy ich widzie� przy robocie: w r�kach �ydowskich kap�an�w wielka epoka w dziejach Izraela sta�a si� epok� upadku; wygnanie, d�ugotrwa�e nieszcz�cie przeobrazi�o si� w kar� wieczn� za okres wielko�ci � okres, w kt�rym kap�an by� jeszcze niczym... Z pot�nych, wolnych postaci w dziejach Izraela czynili, zale�nie od potrzeb, n�dznych �wi�toszk�w i bigot�w b�d� �bezbo�nik�w", upraszczali psychologi� ka�dego wielkiego wydarzenia, sprowadzaj�c j� do idiotycznej formu�y �pos�usze�stwo b�d� niepos�usze�stwo wzgl�dem Boga". � Krok dalej: �wola Bo�a", to znaczy warunki utrzymania w�adzy przez kap�ana, musi by� znana � do tego potrzebne jest �objawienie". M�wi�c naszym j�zykiem: niezb�dne jest wielkie fa�szerstwo literackie, odkrywa si� �Pismo �wi�te" � podawane do publicznej wiadomo�ci z hieratyczn� pomp�, z dniami pokutnymi i z lamentami