9133
Szczegóły |
Tytuł |
9133 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9133 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9133 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9133 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
G DArbay T R Bardol
Zawiadomienie o wyprawie
Ogromne trudno�ci, jakie stwarza odczytywanie pisma pingwin�w, zosta�y ostatnio
cz�ciowo pokonane dzi�ki u�yciu kamery filmowej do zdj�� podwodnych. Na filmie
bowiem mo�na powtarza� lub zwalnia� p�ynne sekwencje pisma a� do chwili, kiedy
przez
ci�g�e powtarzanie i uwa�n� obserwacj� uchwycimy wiele element�w tej wykwintnej
i pe�nej
�ycia literatury; chocia� jej niuanse i prawdopodobnie sama istota b�d� si� nam
zawsze
wymyka�.
Pierwszym, kt�ry zwr�ci� uwag� na pewne podobie�stwo pisma pingwin�w do pisma
g�si rasy tuluskiej, by� profesor Duby. Umo�liwi�o to u�o�enie pierwszego,
pr�bnego
s�ownika j�zyka pingwin�w. Wyzyskiwana do tego czasu analogie z j�zykiem
delfin�w nigdy
nie dawa�y wi�kszych rezultat�w, a nieraz okazywa�y si� wr�cz myl�ce.
W rzeczy samej, na pierwszy rzut oka wydawa�o si� dziwne, �eby pismo zapisywane
prawie ca�kowicie skrzyd�ami i szyj� w powietrzu mia�o okaza� si� kluczem do
poezji pisanej
na wodzie przez poet�w o kr�tkich szyjach i wios�owatych skrzyd�ach. Ale nie
uznaliby�my
tego za takie dziwne, gdyby�my pami�tali, �e pingwiny to, wbrew pozorom, ptaki.
Aczkolwiek pismo ich przypomina w formis pismo delfin�w, nie powinni�my byli
zak�ada�, �e musi je r�wnie� przypomina� w tre�ci, i rzeczywi�cie wcale go nie
przypomina.
Mamy tu oczywi�cie ten sam niezwyk�y dowcip i przeb�yski absurdalnego humoru,
pomys�owo�� i niezr�wnany wdzi�k. Spo�r�d ca�ej literatury tysi�cy gatunk�w ryb,
tylko
nieliczne pi�miennictwa zawieraj� pewien element humoru i to te� raczej mato
finezyjnego,
prymitywnego, przy czym urocza lekko�� humoru rekin�w czy tarpon�w r�ni si�
zasadniczo
od beztroskiej weso�o�ci, kt�r� mo�na znale�� w pismach waleni. Weso�o��, rado��
i humor
s� cech� zasadniczo autor�wpingwin�w, jak r�wnie� lepszych autor�w z rodziny
fok.
Wszystkich ich ��czy ta sama temperatura krwi. Ale odmienna budowa m�zgu i
macicy
stwarza barier� nie do przebycia. Delfiny nie sk�adaj� jajek. Z tego prostego
faktu wynikaj�
ogromne r�nice.
Dopiero kiedy profesor Duby przypomnia� nam, �e pingwiny to ptaki, �e nie
p�ywaj�.,
ale lataj� w wodzie, dopiero wtedy zoolingwi�ci zacz�li traktowa� morsk�
literatur�
pingwin�w ze zrozumieniem, dopiero wtedy kilometry nagranych ta�m filmowych
mo�na
by�o ponownie przejrze� i w ko�cu nale�ycie oceni�.
Ale wszystkie trudno�ci przek�adu mamy ci�gle przed sob�.
Pewne zadowa!aj�ce post�py odnotowali�my w rozszyfrowaniu dialektu pingwin�w
Adeli. Trudno�ci w utrwaleniu na ta�mie szeregu seans�w kinetycznych w burzliwym
oceanie
o temperaturze poni�ej O stopni i g�stym od planktonu jak groch�wka, s� znaczne,
ale
wytrwa�o�� Ko�a Mi�o�nik�w Literatury Polarnej im. Rossa zosta�a w pe�ni
nagrodzona
takimi fragmentami jak �Pod lodowcem� z �Pie�ni jesiennej� - fragment, kt�ry
zyska�
�wiatowy rozg�os dzi�ki interpretacji Anny Sriebriakowej z Baletu
Leningradzkiego. �adne
t�umaczenie s�owne nie mo�e dor�wna� trafno�ci� wersji Sriebriakowej. Po prostu
nie spos�b
odda� na pi�mie tej istotnej r�norodno�ci oryginalnego tekstu, kt�r� tak
pi�knie odtworzy�
ca�y zesp� Baletu Leningradzkiego, W istocie bowiem to, co nazywamy
�przek�adami� z
dialektu Adeli - albo innej kinetycznej grupy tekst�w - to s�, prawd� rn�wi�c,
zaledwie
szkice, libretto bez opery. Prawdziwym przek�adem jest wersja baletowa. S�owa
nie mog� tu
wyrazi� wszystkiego.
Dlatego, s�dz�, chocia� moja opinia mo�e wywo�a� pomruki gniewu albo wybuchy
�miechu, �e dla zoolingwisty - w przeciwie�stwie do artysty czy amatora -
kinetyczna
literatura morska pingwin�w jest najmniej obiecuj�c� dziedzin� studi�w, a co
wi�cej, dialekt
Adeli mimo ca�ego uroku i wzgl�dnej prostoty, jest mniej obiecuj�c� dziedzin�
studi�w ni�
dialekt cesarski.
Dialekt cesarski! Przewiduj� reakcj� moich koleg�w na t� propozycj�. Cesarski!
Najtrudniejszy, najodleglejszy ze wszystkich dialekt�w j�zyka pingwin�w.
Dialekt, o kt�rym
sam profesor Duby powiedzia�: �Literatura dialektu cesarskiego jest tak surowa i
nieprzyst�pna, jak mro�ne serce Antarktydy. Jej pi�kno by� mo�e jest
nieziemskie, ale my
nigdy nie zdo�amy do. niego dotrze�.
By� mo�e. Nie znaczy to, �e nie doceniam trudno�ci, a jedn� z wi�kszych jest tu
natura pingwin�w cesarskich, znacznie bardziej pow�ci�gliwych i skrytych ni�
inne gatunki.
Ale chocia� mo�e to zabrzmie� jak paradoks, w�a�nie ta ich rezerwa napawa mnie
nadziej�.
Pingwin cesarski nie jest bowiem samotnikiem, ale ptakiem stadnym i kiedy w
porze l�gowej
przebywa na l�dzie, �yje w koloniach, tak jak pingwin Adeli, tyle �e te kolonie
s�
niepor�wnanie mniej liczne i spokojniejsze. Wi�zi pomi�dzy cz�onkami kolonii
pingwin�w
cesarskich s� bardziej osobiste ni� spo�eczne. Pingwin cesarski jest
indywidualist�. Dlatego
wydaje mi si� prawie pewne, �e ich literatura oka�e si� pisana przez
pojedynczych autor�w, a
nie zespo�owo, i dzi�ki temu mo�na b�dzie prze�o�y� j�� na j�zyk ludzki. B�dzie
to nadal
literatura kinetyczna, ale jak�e r�na od przestrzennej, wartkiej, z�o�onej
morskiej tw�rczo�ci
zespo�owej! Wnikliwa analiza i �cis�a transkrypcja stan� si� wreszcie mo�liwe!
Co? - powiedz� moi oponenci. - Mamy pakowa� si� i jecha� na Przyl�dek Croziera,
w
ciemno�ci, burze �nie�ne i 60-stopniowy mr�z, maj�c zaledwie s�ab� nadziej� na
sfilmowanie
problematycznej, poezji kilku dziwnych ptak�w, kt�re siedz� tam w�r�d nocy
polarnej, na
wiecznym lodzie, z jajkiem na nogach?
Moja odpowied� brzmi - tak. Poniewa� instynkt m�wi mi za profesorem Duby, �e
pi�knu tej poezji nie dor�wna nic na Ziemi.
A tym z koleg�w, kt�rzy obdarzeni s� ciekawo�ci� badacza i poczuciem pi�kna,
m�wi�: wyobra�cie sobie: l�d, zadymka �nie�na, mrok, nieustanne wycie i
zawodzenie
wiatru. Na tym czarnym pustkowiu kuli si� grupka poet�w. G�oduj�, nie b�d� nic
je�� przez
wiele jeszcze tygodni. W fa�dzie sk�ry mi�dzy nogami, pod ciep�ym pierzem
pokrywaj�cym
podbrzusze, ka�dy z nich trzyma jajko, chroni�c je w ten spos�b przed
�miertelnym
dotkni�ciem lodu. Poeci nie widz� si� nawzajem ani pie s�ysz�. Wyczuwaj� tylko
swoje
ciep�o. To jest ich poezja, ich sztuka. Jest cicha jak ca�a literatura
kinetyczna, w
przeciwie�stwie jednak do innych literatur kinetycznych jest omal�e nieruchoma,
ledwo
uchwytna. Nastroszone pi�rko, uniesione skrzyd�o, dotkni�cie, lekkie, delikatne
dotkni�cie
s�siada. W niewymownej dr�cz�cej, czarnej samotno�ci - afirmacja �ycia. W pustce
-
przyja��. W �mierci - �ycie.
Dosta�em ostatnio spore stypendium badawcze od Unesco i zorganizowa�em wypraw�
na Antarktyd�. Mam jeszcze cztery wolne miejsca. Wyruszamy w czwartek. Gdyby
kto� z
koleg�w chcia� z nami jecha� - serdecznie zapraszam.
D, Petri
Artyku� wst�pny napisany przez Prezesa Towarzystwa Zoolingwistycznego
Co to jest j�zyk?
Odpowiedzi na to centralne w zoolingwistyce pytanie udzieli�o nam,
heurystycznie,
samo istnienie naszej dziedziny nauki. J�zyk jest to spos�b porozumiewania si�.
To jest
aksjomat, na kt�rym opiera si� ca�a nasza teoria i badania naukowe, z kt�rego
wywodz� si�
wszystkie nasze odkrycia, a ich pozytywne wyniki potwierdzaj� s�uszno��
aksjomatu. Ale na
podobne, cho� nie identyczne pytanie; - co to jest sztuka? - nie uda�o si� nam
jeszcze da�
zadowalaj�cej odpowiedzi.
To�stoj, w ksi��ce pod tym w�a�nie tytu�em, odpowiedzia� zdecydowanie i jasno;
Sztuka to r�wnie� spos�b porozumiewania si�. Odpowied� ta zosta�a przyj�ta przez
zoolingwist�w, o ile wiem, bez �adnych zastrze�e� czy sprzeciw�w. Na przyk�ad:
dlaczego
zoolingwi�ci zajmuj� si� tylko zwierz�tami?
Ale� dlatego, �e ro�liny si� nie porozumiewaj�. Ro�liny nie porozumiewaj� si�,
to
fakt. A wi�c nie rnaj� j�zyka, doskonale, to wynika z naszego podstawowego
aksjomatu. To
znaczy, �e ro�liny nie maj� r�wnie� sztuki. Ale chwileczk�! To ju� nie wynika z
naszego
aksjomatu, tylko z przyj�tego bez zastrze�e� twierdzenia To�stoja. A je�eli
sztuka nie jest
sposobem porozumiewania si�? Albo je�eli pewien rodzaj sztuki jest sposobem
porozumiewania si�, a inny nie jest?
My sami, zwierz�ta czynne i drapie�ne, szukamy (co jest rzecz� naturaln�)
czynnej,
drapie�nej, komunikatywnej sztuki i tak� sztuk� rozpoznajemy, kiedy si� z ni�
stykamy.
Wprawa, z jak� potrafimy j� rozpozna� i oceni�, jest naszym najnowszym i
wspania�ym
osi�gni�ciem.
Ale musz� przyzna�, �e mimo ogromnych post�p�w poczynionych przez
zoolingwist�w w ci�gu ostatnich dziesi�cioleci, jeste�my dopiero u wst�pu
naszego wieku
odkry� naukowych. Nie mo�emy sta� si� niewolnikami naszych w�asnych za�o�e�. Nie
dostrzegli�my jaszcze otwartych przed nami szerszych horyzont�w wiedzy. Nie
stawili�my
czo�a gro�nemu wyzwaniu ro�lin.
Je�eli Istnieje sztuka niekomunikatywna, wegetatywna, musimy przemy�le� raz
jeszcze nasz� nauk� od podstaw i opanowa� zupe�nie nowe i r�norodne metody.
Albowiem nie da si� po prostu zastosowa� naszych metod krytycznych i
dotychczasowych kryteri�w w�a�ciwych przy analizie powie�ci kryminalnych �asicy
czy
liryk�w mi�osnych ropuchy albo podziemnych sag d�d�ownicy - do tw�rczo�ci sekwoi
czy
og�rka.
Udowodni�a to ostatecznie pora�ka - chwalebna pora�ka - jak� poni�s� dr Srivas z
Kalkuty, pos�uguj�c si� fotografi� stroboskopow� w celu u�o�enia s�ownika
s�onecznik�w.
Jego projekt by� �mia�y, ale z g�ry skazany na niepowodzenie, zak�ada� bowiem
kinetyczne
podej�cie do zagadnienia, metod� w�a�ciw�, gdy chodzi o komunikatywn� sztuk�
��wia,
ostrygi czy leniwca. Jedynym problemem, jaki dostrzeg�, by�a wi�c niezmierna
powolno��
ro�lin.
Ale problem si�ga znacznie dalej. Sztuka, kt�rej poszukiwa�, je�eli w og�le
istnieje,
jest sztuk� niekomunikatywn� - i prawdopodobnie niekinetyczn�. Mo�liwe, �e Czas
- ten
najwa�niejszy element, podstawa i miara wszelkiej sztuki zwierz�cej, nie liczy
si� zupe�nie w
sztuce ro�lin. Postuguj� si� one by� mo�e miar� wieczno�ci. Nic o tym na razie
nie wiemy.
Nic na razie nie wiemy. Mo�emy tylko snu� domys�y, �e domniemana Sztuka Ro�lin
jest diametralnie r�na od Sztuki Zwierz�t. Jaka jest - tego nie mo�emy
stwierdzi�, gdy�
jeszcze jej nie odkryli�my. Niemniej mog� chyba przepowiedzie�, �e istnieje
prawie na
pewno, a kiedy j� odkryjemy, oka�e si� nie akcj� ale reakcj�, nie komunikowaniem
si�, ale
percepcj�. B�dzie to dok�adne przeciwie�stwo sztuki, kt�r� znamy i potrafimy
rozpozna�.
Pierwsza znano nam sztuka biernp.
Czy b�dziemy umieli j� pozna�? Czy j� kiedykolwiek zrozumiemy?
Zadanie b�dzie niezwykle trudne, to nie ulega w�tpliwo�ci. Ale nie zniech�cajmy
si�.
Musimy pami�ta�, �e jaszcze w po�owie dwudziestego wieku wi�kszo�� naukowc�w i
wielu
artyst�w nie wierzy�o nawet w to, �� zrozumiej� kiedy� delfina i �� jago mowa
warta jest
rozumienia! Jeszcze jedno stulecie, a mo�e my b�dziemy si� wydawali r�wnie
�mieszni. �Czy
mo�esz sobie wyobrazi� - spyta krytyka sztuki fitolingwista - �e oni nie
rozumieli nawet
bak�a�an�w?� na my�l o naszej ignorancji b�d� z u�miechem politowania wk�ada�
plecaki,
wybieraj�c si� w g�ry, �eby przeczyta� nowo odszyfrowane liryki mchu na
p�nocnej �cianie
Pike Peak.
A z nimi albo po nich znajdzie si� mo�e badacz jeszcze bardziej przedsi�biorczy
-
pierwszy geolingwista, kt�ry omijaj�c delikatne, przejrzyste liryki mch�w
zacznie
odczytywa� pod nimi jeszcze mniej komunikatywn�, jeszcze bardziej biern�,
ca�kowicie
pozaczasow�, zimn�, wulkaniczn� poezj� ska�: ka�de s�owo wypowiedziane przed
milionami
lat przez sam� ziemi� w bezmiarze samotno�ci, w bezmiarze zespolenia z kosmosem.