849
Szczegóły |
Tytuł |
849 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
849 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 849 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
849 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Paul JOHNSON
HistoriaChrze�cija�stwa
PRzek�AD:
Leszek Engelking, Magdalena Iwi�ska, Andrzej Kaniewski
Piotr Paszkiewicz, Jerzy Prokopiuk
Wydawnictwo Atext Gda�sk 1993
Marigold
Mojej wiernej wsp�pracownicy
m�dremu doradcy
i najlepszemu przyjacielowi
Prolog
Mija ju� prawie 2000 lat od chwili, kiedy narodziny Jezusa Chrystusa
da�y pocz�tek �a�cuchowi wydarze�, kt�ry doprowadzi� do powstania wiary
chrze�cija�skiej i jej rozprzestrzenienia si� na ca�ym �wiecie. W czasie tych dw�ch
tysi�cleci chrze�cija�stwo by� mo�e mia�o wi�kszy wp�yw na kszta�towanie si�
losu cz�owieka ni� jakakolwiek inna filozofia instytucjonalna, ale poniewa� wida�
ju� oznaki, �e okres jego dominacji zbli�a si� ku ko�cowi, przeto nasuwa si�
potrzeba dokonania retrospekcji i bilansu jego dziej�w. W ksi��ce tej podj��em
pr�b� dokonania przegl�du ca�ej historii chrze�cija�stwa i zawarcia go w jednym
tomie. ��czy�o si� to z konieczno�ci� dokonania wielu skr�t�w i selekcji,
ale jednocze�nie przynios�o nowe i pouczaj�ce perspektywy oraz pokaza�o,
jak zr�nicowane motywy chrze�cija�stwa powtarzaj� si� i moduluj� poprzez
stulecia. Ksi��ka ta si�ga do opublikowanych rezultat�w ogromnej ilo�ci bada�,
kt�rych w ci�gu ostatnich dwudziestu lat dokonano nad pewn� liczb� godnych
uwagi wydarze� w historii chrze�cija�stwa, i chce przedstawi� znacz�ce fakty,
tak jak widz� je i interpretuj� wsp�cze�ni uczeni.
jest to wi�c dzie�o historyczne. Czytelnik jednak mo�e zapyta�: czy mo�na
pisa� o chrze�cija�stwie zachowuj�c przy tym potrzebny stopie� bezstronno�ci?
W 1913 roku Ernst Troeltsch argumentowa� przekonuj�co, �e sceptycznych
i krytycznych metod bada� historycznych nie da si� pogodzi� z wierzeniami
chrze�cija�skimi i zgodzi�oby si� z nim wielu historyk�w i wi�kszo�� socjolog�w
religu. Zapewne, mamy tu do czynienia z wyra�nym konfliktem. Chrze�cija�stwo
jest ze swej istoty religi� historyczn�. Swe prawdy opiera na historycznyeh
faktach, na kt�re si� powo�uje. Je�li fakty te si� podwa�y, staje si� niczym.
Czy� wi�c chrze�cijanin mo�e bada� prawdziwo�� tych fakt�w z tym samym
obiektywizmem, z jakim bada�by jakie� inne zjawisko? Czy mo�na si� spodzie-
wa�, �e wykopie gr�b swej w�asnej wierze, je�li, jak si� zdaje, tym w�a�nie
gro�� jego badania? W przesz�o�ci bardzo niewielu uczonych chrze�cija�skich
mia�o tyle odwagi czy te� ufno�ci, �eby w swych badaniach kierowa� si�
przede wszystkim nieskr�powanym d��eniem do prawdy. Niemal wszyscy
z nich wyznaczali sobie pewne granice. Jak�e jednak pr�ne okaza�y si� ich
wysi�ki! Jak�e �mieszn� wydaje si� w retrospekcji ofiara, jak� z�o�yli ze swej
uczciwo�ci! �miejemy si� z Johna Henryego Newmana, kt�ry, aby ochroni�
Historia chrze�cijaristwa
swych student�w, sw� kopi� Wieku rozumu trzyma� zamkni�t� w sejfie. I czujemy
przykro��, kiedy czytamy, co biskup Stubbs, by�y profesor nowo�ytnej historii
w Oksfordzie, z triumfem opowiedzia� na publicznym wyk�adzie o swym
pierwszym spotkaniu z historykiem Johnem Richardem Greenem: "Zna�em
z opisu ten rodzaj cz�owieka, jakiego mia�em spotka�. Rozpozna�em go, kiedy
wsiada� do dyli�ansu jad�cego do Wells, trzymaj�c w r�ku tom Renana. Wtedy
powiedzia�em sobie: "Je�li tylko potrafi�, uniemo�liwi� mu lektur� tej ksi��ki".
Usiedli�my naprzeciw siebie i natychmiast wdali�my si� w rozmow�... P�niej
odwiedzi� mnie w Navestock i ten tom Renana znalaz� si� w moim koszu na
�mieci". Stubbs pot�pi� �ywot ]ezusa Renana nie czytaj�c go, a w ca�ej anegdocie
chodzi tylko o to, �e przekona� Greena, aby zrobi� to samo. W ten spos�b jeden
historyk skorumpowa� drugiego, a chrze�cija�stwo zosta�o zha�bione przez obu.
Albowiem chrze�cija�stwo, uto�samiaj�c prawd� z wiar�, musi uczy� :
- i, w�a�ciwie poj�te, rzeczywi�cie uczy - �e jakiekolwiek manipulowanie
prawd� jest niemoralne. Chrze�cijanin maj�cy wiar� nie mo�e ba� si� fakt�w;
chrze�cija�ski historyk, kt�ry wyznacza badaniom jakiekolwiek granice, uznaje
granice wiary. I oczywi�cie niszczy tak�e istot� swej religu, kt�r� jest post�puj�ce
objawianie prawdy. Tote� w moim rozumieniu chrze�cijanin nawet w najmniej-
szym stopniu nie powinien by� powstrzymywany od pod��ania za prawd�;
w istocie jest on zobowi�zany do jej szukania. W gruncie rzeczy powinien on
mie� wi�ksz� wolno�� od niechrze�cijanina, kt�rego z g�ry ogranicza odrzucenie
przeze� chrze�cija�stwa. W ka�dym razie ja stara�em si� przedstawi� fakty
z dziej�w chrze�cija�stwa tak prawdziwie i bez os�onek, jak tylko potrafi�em.
Reszt� pozostawiam czytelnikowi.
Iver, Buckinghamshire 1975
Powstanie i ratunek
sekty Jezusa
(50 przed Chr. - 250 po Chr.)
Gdzie� w po�owie I wieku naszej ery, najprawdopodobniej w ro-
ku 49, Pawe� z Tarsu wyruszy� z Antiochii na po�udnie, do Jerozolimy, by
tam spotka� si� z ocala�ymi zwolennikami Jezusa z Nazaretu, kt�ry zosta�
ukrzy�owany szesna�cie lat wcze�niej. Ta apostolska konferencja, czyli tak
zwany Sob�r Jerozolimski, jest pierwszym politycznym aktem w historii
chrze�cija�stwa i punktem wyj�cia dla pr�by rekonstrukcji istoty nauk
Jezusa oraz zal��k�w religii i Ko�cio�a, kt�remu da� pocz�tek.
Mamy dwie niemal wsp�czesne relacje dotycz�ce tego soboru.
Jedn�, pochodz�c� z nast�pnego dziesi�ciolecia, podyktowa� sam Pawe�
w swym li�cie do chrze�cija�skich gmin w Galacji w Azji Mniejszej.
Druga jest p�niejsza i ma szereg �r�de� lub relacji naocznych �wiadk�w,
zebranych w �ukaszowych Dziejach Apostolskich. Jest to uprzejme,
quasi-oficjalne sprawozdanie z dysputy w Ko�ciele i jej zadowalaj�cego
rozstrzygni�cia. Najpierw zajmijmy si� t� drug� wersj�. Opowiada
ona o tym, �e w Antiochii powsta� "zatarg i sp�#', poniewa� "pewni
ludzie ' z Jerozolimy i Judei, ca�kowicie wbrew naukom Paw�a, nauczali
nawr�conych na chrze�cija�stwo, �e nie mog� by� zbawieni, je�li nie
poddadz� si� �ydowskiemu rytua�owi obrzezania. Wskutek tego Pawe�,
jego towarzysz Barnaba i inni uczestnicy misji do pogan w Antiochii udali
si� do Jerozolimy, aby naradzi� si� z "aposto�ami i starszymi".
Tu spotkali si� z mieszanym przyj�ciem. Przychylnie nastawiony
by� "zb�r oraz aposto�owie i starsi', ale "niekt�rzy ze stronnictwa
faryzeusz�w, kt�rzy uwierzyli ' twierdzili, �e Pawe� si� myli i �e wszyscy
nawr�ceni nie tylko musz� zosta� obrzezani, lecz tak�e nale�y im
nakaza�, �eby przestrzegali �ydowskiego Prawa Moj�eszowego. Dosz�o
12 Historia chrze�cija�stwa
do "d�ugiej debaty ', po czym przemawia� Piotr, kt�ry popar� Paw�a, sam
Pawe� i Barnaba; dyskusj� podsumowa� m�odszy brat jezusa, Jakub*.
Zaproponowa� on kompromis, kt�ry przyj�to "za zgod� ca�ego Ko�cio�a '. #
Postanowiono pos�a� z listem do Antiochii Paw�a i jego towarzyszy, #
a wraz z nimi mia�a wyruszy� delegacja z Jerozolimy. List ten mia�
charakter polubowny: nawr�ceni nie musieli poddawa� si� obrzezaniu, #
lecz jedynie zachowywa� pewne przepisy prawa �ydowskiego dotycz�ce
spo�ywania pokarm�w i obyczaj�w seksualnych. Zawarta w Dziejach ##
Apostolskich relacja �ukasza stwierdza, �e to kompromisowe stanowisko
osi�gni�to "jednomy�lnie' i �e kiedy decyzj� tg przekazano zborowi
w Antiochii, "wszyscy uradowali si�' ni�. Tak wi�c wys�annicy z Jero-
zolimy mogli wr�ci� do swego miasta rozwi�zawszy problem, a Pawe�
ponownie podj�� sw� misj�.
Jest to wi�c relacja dotycz�ca pierwszego soboru Ko�cio�a, kt�ra
przedstawia uzgodniony dokument i kt�r� mo�na by nazwa� wersj�
ireniczn� i ekumeniczn�, maj�c� ukaza� now� religi� jako cia�o mistyczne
o w�asnym uporz�dkowanym i ujednoliconym �yciu, zmierzaj�c� do
nieuchronnych i z g�ry wyznaczonych konkluzji. W istocie Dzieje
Apostolskie stwierdzaj� wyra�nie, �e postanowienie soboru by�o zarazem
"postanowieniem Ducha �wi�tego'. Nic dziwnego wi�c, �e zosta�o
przyjgte "jednog�o�nie". Nic te� dziwnego, �e w Antiochii "wszyscy
uradowali si� zach�caj�c� tre�ci� listu' z jerozolimy.
Jednak�e wersja Paw�a przynosi ca�kiem odmienny obraz. A jego
relacja nie jest jedynie relacj� �wiadka, lecz sprawozdaniem przedsta-
wionym przez g��wnego uczestnika dysputy, by� mo�e jedynego, kt�ry
poj�� znaczenie dyskutowanych problem�w. Pawe� nie chce �agodzi�
sporu. Przedstawia sw� spraw� ludziom, w kt�rych �yciu duchowym
dominuj� problemy, przed jakimi stoj� starsi, zgromadzeni w Jerozolimie.
jego cel nie jest ani ireniczny, ani ekumeniczny, a tym bardziej nie
dyplomatyczny. Jest on cz�owiekiem, kt�ry �arliwie pragnie powiedzie�
prawd� i wrazi� j� niby pi�tno w umys�y swych czytelnik�w. W apo-
kryficznych Dziejach Paw�a, napisanych by� mo�e w sto lat po jego
�mierci, zachowa�a si� �ywo tradycja tak przedstawiaj�ca jego wygl�d
* Jakub aposto�, kt�ry sta� w�wczas na czele Ko�cio�a w Jerozolimie, nazywany
jest "bratem Pa�skim". Interpretacja tego okre�lenia napotyka na niema�e
trudno�ci, poniewa� j�zyk hebrajski nie ma osobnych wyraz�w na okre�lenie
braci rodzonych i krewnych. Teksty biblijne Nowego Testamentu pos�uguj�ce
si� terminem "brat" nawi�zuj� w swej tre�ci do Starego Testamentu, w kt�rym
okre�lenie to wyra�a nie tylko relacje mi�dzy dzie�mi tych samych rodzic�w, ale
tak�e mi�dzy dalszymi krewnymi, a nawet lucl�mi nale��cymi do tego samego
pokolenia lub narodu. Jakub aposto� by� kuzynem Jezusa (przyp. red.).
Pawstanie i ratunek sekty Jezusa 13
fizyczny: "(...) by� to niski cz�owiek o du�ej, wyrazistej g�owie. Mia�
krzywe nogi, ale szlachetn� postaw�. Mia� zro�ni�te brwi i du�y nos. By�
to cz�owiek, kt�ry tchn�� �yczliwo�ci�". On sam stwierdza, �e jego wygl�d
nie rzuca� si� w oczy. Przyznaje, �e nie by� oratorem ani, przynajmniej
zewn�trznie, charyzmatycznym przyw�dc�. Ale autentyczne listy, kt�re
po nim pozosta�y, promieniuj� charyzmatem wewn�trznym: znajdujemy
w nich nieusuwalne pi�tno pot�nej osobowo�ci, �arliwej, awanturniczej,
niestrudzonej, obdarzonej swad�; cz�owieka, kt�ry heroicznie walczy
o prawd�, a potem g�osi j� z nieopanowanym podnieceniem, nie
bacz�c na sw� zdolno�� jej wypowiedzenia. Cz�owieka, z kt�rym
nie�atwo przychodzi wsp�pracowa�, nie�atwo te� pokona� go w sporze,
zmusi� do milczenia czy zawrze� kompromis: niebezpiecznego, trudnego,
niezapomnianego cz�owieka, rzeczywi�cie tchn�cego �yczliwo�ci�, ale
stwarzaj�cego potworne trudno�ci i odmawiaj�cego rozwi�zania ich
kosztem prawdy.
Co wi�cej, Pawe� by� ca�kowicie pewien, �e znalaz� prawd�. Nie
znajdziemy u niego ani s�owa o tym, jakoby Duch �wi�ty aprobowa�
czy nawet popiera� kompromisowe rozwi�zanie przedstawione przez
�ukasza. W Li�cie do Galat�w, zanim przedstawi sw� wersj� soboru
w Jerozolimie, odrzuca niejako jak�kolwiek ide� soborowego systemu
kierowania sprawami Ko�cio�a, jakiekolwiek odwo�ywanie si� do s�d�w
�miertelnik�w zasiadaj�cych w radzie. "A oznajmiam wam, bracia - pisze
- �e ewangelia, kt�r� ja zwiastowa�em, nie jest pochodzenia ludzkiego;
albowiem nie otrzyma�em jej od cz�owieka ani mnie jej nie nauczono,
lecz otrzyma�em j� przez objawienie Jezusa Chrystusa'. Tote� kiedy
dochodzi do opisania obrad soboru i ich skutk�w, robi to tak, jak
czuje, w surowych, konkretnych i niedwuznacznych terminach. Rada,
kt�r� przedstawia, nie jest zgromadzeniem natchnionych charyzmaty-
k�w, dzia�aj�cych pod niezawodnym przyw�dztwem Ducha, lecz nader
ludzk� konferencj� ludzi s�abych i podatnych na ciosy, w�r�d kt�rych
tylko on ma boski mandat. Jak�e, w jego oczach, mog�oby by� inaczej?
Elementy �ydowskie niweczy�y jego misj� w Antiochii, misj�, kt�r�
realizowa� z wyra�nego polecenia Boga, "kt�ry mnie sobie obra�, zanim
si� urodzi�em, i powo�a� przez �ask� swoj�, �eby objawi� mi Syna swego,
abym go zwiastowa� mi�dzy poganami'. Aby zatem zwyci�y� Zyd�w
Pawe� uda� si� do Jerozolimy, "na skutek objawienia (Bo�ego)". Tam
spotka� si� z przyw�dcami chrze�cijan, "kt�rzy cieszyli si� szczeg�lnym
powa�aniem", jak o nich m�wi, robi�c to "na osobno�ci'. M�owie ci
- brat Chrystusa Jakub, aposto�owie Piotr i jan - "uwa�ani za filar#',
sk�onni byli przyj�� ewangeli�, jak jej naucza� Pawe�, i uzna� go za
aposto�a i nauczyciela nauk Chrystusowych. Podzielili mi�dzy siebie
14 Historia chrze�cijaristwa
terytorium misyjne, "aby�my poszli do pogan, a oni do obrzezanych".
Prosili jedynie o to, �eby Pawe� zapewni� finansow� pomoc gmin
greckich dla Ko�cio�a w Jerozolimie, "czym si� te� gorliwie zaj��em
i co stara�em si� wykona�'. Osi�gn�wszy ten kompromis, pisze Pawe�,
"
uwa�ani za filary podali mnie i Barnabie prawic� na dow�d wsp�lnot#'.
W tym sprawozdaniu nie m�wi si� nic o tym, �eby Pawe� poczyni�
jakie� ust�pstwa w sprawach doktryny. Przeciwnie, skar�y si� on, �e
dotychczas domagano si� zmuszania nawr�conych do obrzezania ze
wzgl�du na "fa�szywych braci, kt�rzy po kryjomu zostali wprowadzeni
i potajemnie weszli, aby wyszpiegowa� nasz� wolno��, kt�r� mamy
w Chrystusie'. Ale, jak powiada, "ani na chwil� nie ust�pili�my'.
Zdecydowanie chce, "�eby prawda ewangelii u was si� utrzyma�a".
Niestety, kontynuuje Pawe�, jego pozorne zwyci�stwo w Jerozolimie nie
zako�czy�o sprawy. "Filar#', kt�re obieca�y przeciwstawi� si� �ydowskim
"fa�szywym braciom" w zamian za wsparcie finansowe, nie zrobi�y tego.
Kiedy p�niej Piotr przyby� do Antiochii, zrazu by� got�w traktowa�
chrze�cijan pochodzenia poga�skiego jako r�wnych sobie pod wzgl�dem
religijnym i rasowym i spo�ywa� z nimi posi�ki, kiedy jednak do miasta
przybyli wys�annicy Jakuba, "usun�� si� i od��czy� z obawy przed tymi,
kt�rzy byli obrzezani '. Piotr wyra�nie "okaza� si� winnym '. Pawe�
powiedzia� mu to "otwarcie '. Niestety, inni "r�wnie� post�pili ob�udnie ',
nawet Barnaba "da� si� wci�gn�� w ich ob�ud�'. Pawe� pisze o tym
w sytuacji, w kt�rej walka, bynajmniej jeszcze nie wygrana, trwa dalej
i przybiera na sile, a on sam robi wyra�nie wra�enie, jakby obawia� si�,
�e mo�e j� przegra�.
Pawe� pisze z ca�ym zaanga�owaniem, nalegaj�c, ale jest te� pe�en
niepokoju. Nie godzi si� on z relacj� przytoczon� w Dziejach Apo-
stolskich nie tylko dlatego, �e widzi fakty inaczej, lecz dlatego, �e ma
o wiele bardziej radykalne wyobra�enie o ich wadze. Dla �ukasza sob�r
w Jerozolimie to jedynie incydent w �yciu Ko�cio�a. Dla Paw�a jest on
cz�ci� najwi�kszej walki, jak� kiedykolwiek podj�to. Kryj� si� za tym
dwie nie rozwi�zane kwestie. �zy Jezus Chrystus za�o�y� now� religi�,
wreszcie prawdziw�? Czy, by rzecz wyrazi� inaczej, by� on Bogiem, czy
cz�owiekiem? Je�li Pawe� si� obroni, narodzi si� chrze�cija�stwo. Je�li
zostanie pokonany, nauki Jezusa stan� si� jedynie pogl�dami �ydowskiej
sekty skazanej na znikni�cie w g��wnym nurcie staro�ytnej religii.
Aby pokaza�, dlaczego analiza dokonana przez Paw�a by�a w istocie
s�uszna, a dysputa, w kt�r� si� zaanga�owa�, stanowi�a pierwszy zwrotny
punkt w dziejach chrze�cija�stwa, musimy najpierw zbada� zwi�zek
judaizmu i �wiata w I wieku po Chrystusie. W czasach Chrystusa Repu-
blika Rzymska, kt�ra z ka�dym pokoleniem podwaja�a swe terytorium,
Powstanie i ratunek sekty ]ezusa 15
ogarn�a ca�y �wiat �r�dziemnomorski. Pod pewnymi wzgl�dami by�a ona
imperium liberalnym, nosz�cym pi�tno swych pocz�tk�w. By�a to nowa,
w istocie jedyna w swoim rodzaju zbie�no�� w historii �wiata: imperium,
kt�re ludom swym narzuci�o stabilno�� i wskutek tego umo�liwi�o
wolno�� handlu i komunikacji na ogromnym obszarze, jednak�e nie
stara�o si� w �aden spos�b ogranicza� idei ani hamowa� ich wymiany
i rozpowszechniania. Prawo rzymskie potrafi�o by� brutalne i zawsze
by�o bezlitosne, ale ci�gle funkcjonowa�o na wzgl�dnie ograniczonym
obszarze ludzkich dzia�a�. Wiele dziedzin aktywno�ci gospodarczej
i kulturalnej znajdowa�o si� poza jego zasi�giem. Co wi�cej, nawet
tam, gdzie dzia�a�o, nie by�o w�cibskie. Prawo rzym�kie sk�onne by�o
przymyka� oko na wiele rzeczy, je�li nie pogwa�ci�y go zewn�trzne
przejawy nie�adu: dono�ne skargi, zak��cenia spokoju, rozruchy. Wtedy
ostrzega�o, a je�li jego ostrze�enia ignorowano, wkracza�o z ca�ym
okrucie�stwem, a� przywr�cono spok�j; potem znowu przymyka�o oko
na wiele rzeczy. Pod rz�dami rzymskimi rozs�dny i przezorny cz�owiek,
bez wzgl�du na to, jak liberty�skie mia� pogl�dy, m�g� przetrwa�
i rozwija� si�, a nawet g�osi� swe pogl�dy; by� to jeden z nader istotnych
powod�w, dlaczego Rzym by� w stanie powi�ksza� swe terytorium
i trwa�.
W szczeg�lno�ci Rzym by� tolerancyjny wobec dw�ch wielkich
filozoficznych i religijnych kultur, z kt�rymi styka� si� w �rodkowej
i wschodniej cz�ci �wiata �r�dziemnomorskiego: wobec hellenizmu
i judaizmu. W�asna, republika�ska religia Rzymu by�a staro�ytna, ale
prymitywna i nudna. By�a to religia pa�stwowa, troszcz�ca si� o cnoty
obywatelskie i zewn�trzne obrz�dy. Zarz�dzali ni� p�atni funkcjonariusze
rz�dowi, a jej cele i styl nie da�y si� odr�ni� od cel�w i stylu pa�stwa.
Nie porusza�a serca ani nie narzuca�a ci�ar�w ludzkiej �atwowierno�ci.
Cyceron i inni intelektuali�#ci bronili jej, powo�uj�c si� tylko na to,
�e przyczynia�a si� do zachowania dobrych obyczaj�w publicznych.
Oczywi�cie, b�d�c religi� pa�stwow�, ulega�a modyfikacjom wraz ze
zmianami form rz�dzenia. Z chwil� upadku republiki nowy cesarz sta� si�
z urz�du pontifex maximus. Imperializm by� ide� wschodni�; z nim ��czy�o
si� poj�cie quasi-boskich mocy, kt�rymi obdarzony by� w�adca. Tote� po
�mierci Cezara senat rzymski zazwyczaj g�osowa� za deifikacj� cesarza
przy za�o�eniu, �e odnosi� on sukcesy i by� podziwiany; �wiadkowie
przysi�gali, �e widzieli dusz� zmar�ego wznosz�c� si� do nieba ze
stosu pogrzebowego. Ale system ��cz�cy bosko�� z w�adz� obowi�zywa�
bardziej formalnie ni� faktycznie, a niekiedy nawet nieformalnie. Cesarzy,
kt�rzy za swego �ycia uwa�ali si� za bog�w - Kaligul�, Nerona,
Domicjana - przestawano czci�, kiedy ju� na pewno wiedziano, �e nie
1 h Historia chrze�cijaristwa
�yj�. A przymusowe oddawanie czci �yj�cemu cesarzowi mo�na by�o
wymusi� raczej na prowincji ni� w Rzymie. Nawet w prowincjach jednak
publiczne sk�adanie ofiar by�o po prostu rutynowym uk�onem w stron�
w�adzy; nie obci��a�o ono sumie� ogromnej wi�kszo�ci obywateli Rzymu
i jego poddanych.
Tak wi�c przymusowa, ale marginalna obywatelska religia pa�-
stwowa pozostawia�a w cesarstwie szeroki zakres wolno�ci duszy ludz-
kiej. Ka�dy m�g� wyznawa� i praktykowa� jak�� drug� religi�, je�li tylko
tego chcia�. Innymi s�owy, obowi�zkowy kult obywatelski pozostawia�
wolno�� religijn�. A wyb�r by� ogromny. Istnia�y kulty w swej genezie
i stylu specyficznie rzymskie. Ponadto wszystkie ludy, kt�re wch�on�o
cesarstwo, mia�y swych w�asnych bog�w i boginie; cz�sto zdobywali
oni zwolennik�w, poniewa� nie uto�samiano ich z pa�stwem, a ich
rodzime ceremonie i kap�ani mia�y egzotyczny urok. Scena religijna
ulega�a nieustannym zmianom. Wszystkich, a zw�aszcza ludzi zamo�-
nych, zach�ca�a do udzia�u w niej sama natura �ystemu edukacyjnego,
kt�ry nie uto�samia� si� z �adnym kultem, lecz w pewnym sensie by�
schronieniem dla wszystkich. Empiryczne szukanie prawdy religijnej nie
dawa�o si� od��czy� od jakiejkolwiek innej formy poznania. Teologia
stanowi�a cz�� filozofu lub vice versa, a retoryka, sztuka dowodzenia
i obalania dowod�w, by�a s�u�k� obu. Wsp�lnym j�zykiem cesarstwa by�a
greka, w szczeg�lno�ci za� by� to j�zyk �wiata interes�w, wychowania
i szukania prawdy. A j�zyk i kultura grecka poddawa�y przemianie
rzymski pogl�d na do�wiadczenie religijne. Religia grecka, podobnie jak
rzymska, w swej genezie by�a zbiorem kult�w miejskich, publicznych
demonstracji l�ku, szacunku i wdzi�czno�ci wobec ojczystych bog�w
miasta-pa�stwa. Stworzone przez Aleksandra imperium helle�skie prze-
mieni�o zbiorowisko miast-pa�stw w ogromn� jednostk� terytorialn�,
w kt�rej wolny obywatel z regu�y nie bra� ju� bezpo�redniego udzia�u we
w�adzy. W ten spos�b mia� do�� czasu, sposobno�ci, a przede wszystkim
motyw�w, �eby rozwija� prywatn� sfer� swego �ycia i bada� swe w�asne
indywidualne i osobiste obowi�zki. Filozofia zacz�a w coraz wi�kszym
stopniu zwraca� si� ku dziedzinie intymnych zachowa� cz�owieka. W ten
spos�b dzi�ki greckiemu geniuszowi rozpocz�a si� epoka religii osobistej.
Co dotychczas by�o spraw� dotycz�c� jedynie plemienia, rasy, miasta,
pa�stwa, czyli - w najszerszym rozumieniu - dzia�a� spo�ecznych,
teraz sta�o si� przedmiotem troski indywidualnej. Kim jestem? Dok�d
zmierzam? W co wierz�? Co zatem mam czyni�? Pytania te zadawano
coraz cz�ciej, a robili to nie tylko Grecy. Rzymianie przechodzili po-
dobny proces emancypacji od wymagaj�cych obowi�zk�w obywatelskich.
W istocie mo�na by powiedzie�; �e samo imperium �wiatowe uwolni�o
Powstanie i ratunek sekty Jezusa I7
masy ludzi od ci�ar�w trosk publicznych i da�o im wolny czas, by mogli
wpatrywa� si� w swe wn�trza. W szko�ach w coraz wi�kszym stopniu
k�adziono nacisk na nauki moralne, g��wnie pochodzenia stoickiego.
Gromadzono listy wyst�pk�w i cn�t, jak te� obowi�zk�w ojc�w wobec
dzieci, ma��onk�w wobec �on, pan�w wobec niewolnik�w - i vice versa.
Ale oczywi�cie by�a to tylko etyka, nie r�ni�ca si� w istocie od
miejskich kodeks�w obyczajowych. Szko�y nie odpowiada�y - czy nie mo-
g�y odpowiedzie� - na wiele pyta� teraz uwa�anych za fundamentalne
i pal�ce, pyta�, kt�re obraca�y si� wok� natury duszy i jej przysz�o�ci
oraz jej stosunku do wszech�wiata i wieczno�ci. A kiedy pytania takie
zosta�y raz zadane i kiedy je zanotowano w tej w�a�nie postaci, nie
zamilkn� ju� nigdy: cywilizacja dojrzewa�a. W �redniowieczu metafizycy
chrze�cija�scy mieli przedstawia� Grek�w z ostatnich dziesi�cioleci
przed Chrystusem jako walcz�cych m�nie, lecz na �lepo o poznanie
Boga, usi�uj�cych niejako wyczarowa� Jezusa z rzadkiego powietrza
Aten, wymy�li� chrze�cija�stwo w swych biednych poga�skich g�owach.
W pewnym sensie przypuszczenie to jest s�uszne: �wiat by� intelektualnie
got�w na pojawienie si� chrze�cija�stwa. Czeka� na Boga. Jest jednak
nieprawdopodobne, �eby �wiat helle�ski by� w stanie wytworzy� taki
system ograniczaj�c si� do w�asnych zasob�w.
Intelektualne narz�dzia tego �wiata by�y r�ne i pot�ne. Mia� on
pewnego rodzaju teori� natury i kosmologi�. Mia� logik� i matematyk�,
rudymenty wiedzy empirycznej. By� w stanie rozwin�� metodologi�.
Ale brakowa�o mu wyobra�ni na to, by powi�za� histori� ze spekulacj�,
wytworzy� ten zdumiewaj�cy stop realno�ci i idealno�ci, kt�ry stanowi
o dynamice religijnej. Kultura grecka by�a intelektualn� maszyn� do
wyja�niania i transformacji idei religijnych. Wk�ada�o si� w ni� jakie�
teologiczne poj�cie i wychodzi�o z niej ono w wysoce wyrafinowanej
formie, daj�c si� przekaza� ca�emu �wiatu cywilizowanemu. Ale Grecy
nie potrafili sami wytwarza� takich idei, a w ka�dym razie tego nie robili.
Idee te przychodzi�y ze Wschodu, z Babilonii, Persji, Egiptu, najcz�ciej
w genezie swej jako kulty plemienne lub narodowe, p�niej wyzwalane
od czasu i miejsca dzi�ki przemianie w kulty zwi�zane � indywidualnymi
b�stwami. Ci bogowie i boginie zmieniali swe miejsce, zmieniali imiona,
stapiali si� z innymi, ongi� narodowymi czy plemiennymi bogami,
a potem z kolei ruszali na Zach�d i krzy�owali si� z bogami Grecji
i Rzymu: i tak Baal z Dolichenus zosta� uto�samiony z Zeusem i Jowiszem,
Izyda - z Isztar i Afrodyt�. W czasach Chrystusa istnia�y setki takich
kult�w, by� mo�e w tysi�cach wersji. By�y to kulty dla wszystkich ras,
klas i gust�w, kulty dla ka�dego zawodu i sytuacji �yciowej. Po raz
pierwszy w dziejach pojawi�a si� nowa forma religijnej spo�eczno�ci:
Historia chrze�cija�stwa
nie nar�d celebruj�cy sw�j patriotyczny kult, lecz dobrowolna grupa,
w kt�rej zosta�y przekroczone rozr�nienia spo�eczne, rasowe i naro-
dowe: m�czy�ni i kobiety gromadz�cy si� razem po prostu jako jednostki
- przed swym bogiem.
Tak wi�c klimat religijny, cho� niesko�czenie zr�nicowany, nie by�
ju� ca�kowicie chaotyczny: zaczyna� si� klarowa�. W istocie te nowe formy
dobrowolnych stowarzysze� religijnych mia�y sk�onno�� do rozwijania
si� w pewnych szczeg�lnych i znacz�cych kierunkach. W nowych bogach
w coraz wi�kszym stopniu widziano "Pan�w', a ich czcicieli jako s�ugi;
narasta� kult w�adcy, z kr�lem-bogiem jako zbawc� i jego intronizacj�
jako jutrzenk� cywilizacji. Przede wszystkim pojawi�a si� znamienna
tendencja do monoteizmu. W coraz wi�kszym stopniu ludzie szukali nie
tylko jakiego� boga, lecz Boga, Boga samego. W silnie synkretycznym
�wiecie helle�skim, gdzie wysi�ek zmierzaj�cy do pogodzenia religii by�
najbardziej uporczywy i osi�ga� najwi�ksze sukcesy, kulty gnostyckie,
kt�re teraz zacz�y si� wy�ania� i kt�re dawa�y nowe rozwi�zania
zagadki wszech�wiata, opiera�y. si� na konieczno�ci monoteizmu, je�li
nawet g�osi�y, �e �yjemy w dualistycznym kosmosie, w kt�rym dzia�aj�
rywalizuj�ce si�y dobra i z�a. Tak wi�c scena religijna przez ca�y czas
rozwija�a si� dynamicznie. Brakowa�o jej jakiejkolwiek sta�o�ci. Coraz
mniej prawdopodobne by�o, �eby jaki� wykszta�cony cz�owiek popiera�
kult wyznawany przez swych rodzic�w, nie m�wi�c ju� o kulcie
wyznawanym przez swych dziadk�w, a nawet �eby nie zmieni� raz lub
dwa razy w �yciu kultu wyznawanego przez siebie samego. Ponadto,
cho� mo�e mniej rzuca�o si� to w oczy, same kulty ulega�y nieustannej
osmozie. Epoki tej nie znamy w dostatecznym stopniu, �eby da�
ca�kowite wyja�nienie tego nieustannego i wszechobecnego strumienia
�ycia religijnego. Ale wydaje si� oczywiste, �e stare wierzenia miejskie
i narodowe by�y ju� beznadziejnie przestarza�e (poza tym, �e s�u�y�y jako
pomoc do zachowania dobrych obyczaj�w), a orientalne kulty misteryjne,
c�io� uleg�y synkretyzacji i wyrafinowaniu pod wp�ywem machiny helle�-
skiej filozofii, ci�gle jeszcze nie potrafi�y da� zadowalaj�cego wyja�nienia
zagadki cz�owieka i jego przysz�o��i. We wszystkich systemach istnia�y
ogromne luki i anomalie. A rozpaczliwe wysi�ki zmierzaj�ce do ich
wype�nienia poci�ga�y za sob� tylko dezintegracj�, a tym samym jeszcze
wi�cej zmian.
I w�a�nie w tym punkcie wywodu widzimy rozstrzygaj�ce znaczenie
oddzia�ywania �yd�w na �wiat rzymski. Albowiem �ydzi mieli nie tylko
jakiego� boga; mieli Boga samego. Byli monoteistami przynajmniej od
dw�ch tysi�cleci. Z niesko�czonym m�stwem i niekiedy w wielkich
cierpieniach opierali si� pokusom i zniszczeniu przez wschodnie systemy
Powstanie i ratunek sekty Jezusa 19
politeistyczne. To prawda, �e ich b�g by� pierwotnie bogiem plemiennym,
a stosunkowo od niedawna narodowym; w istocie by� w dalszym ci�gu
bogiem narodowym, a poniewa� by� blisko i intymnie zwi�zany ze
�wi�tyni� w Jerozolimie, w pewien spos�b by� tak�e bogiem miejskim. Ale
judaizm by� r�wnie�, i to w du�ym stopniu, religi� wn�trza cz�owieka,
blisk� jednostce i k�ad�c� na jej barki ci�ar mn�stwa swych nakaz�w
i zakaz�w. Praktykuj�cy �yd by� w swej istocie homo religiosus, jak r�wnie�
funkcjonariuszem patriotycznego kultu. Oba te aspekty mog�y si� nawet
k��ci�, o czym �wiadczy fakt, �e Pompejusz by� w stanie wedrze� si� do
Jerozolimy w 65 r. przed Chr. g��wnie dlatego, �e bardziej ortodoksyjne
elementy w�r�d jej �ydowskich obro�c�w odm�wi�y chwycenia za bro�
w szabat.
W istocie mo�na by powiedzie�, �e si�a i dynamika wiary �ydowskiej
przekracza�a militarne zdolno�ci ludu �ydowskiego. Pa�stwo �ydowskie
mog�o ulega� imperiom i rzeczywi�cie im ulega�o, ale jego religia
przetrwa�a, kwitn�c i gwa�townie opieraj�c si� kulturowej asymilacji
lub zmianie. Judaizm by� czym� wi�kszym od sumy swych cz�ci.
Jego uparta wola przetrwania stanowi�a klucz do niedawnej historii
�yd�w. Podobnie jak inne pa�stwa �rodkowowschodnie, �ydowska
Palestyna uleg�a Aleksandrowi Macedo�skiemu, a nast�pnie sta�a si�
nagrod� w dynastycznych walkach, do kt�rych dosz�o po jego �mierci
w 323 r. przed Chr. W ko�cu zosta�a w��czona do grecko-orientalnej
monarchii Seleucyd�w, ale z powodzeniem opiera�a si� hellenizacji.
Pr�ba, kt�r� w 168 r. przed Chr. podj�� kr�l z tej dynastii, Antioch
Epifanes, maj�ca narzuci� Jerozolimie, a w szczeg�lno�ci �wi�tyni,
helle�skie normy �ycia, wywo�a�a zbrojn� rewolt�. W�wczas i przez ca�y
fen okres w�r�d Zyd�w istnia�o stronnictwo prohelle�skie, ch�tne do
podporz�dkowania si� kulturowej greckiej "maszynie przetw�rczej". Ale
nigdy nie stanowi�o ono wi�kszo�ci, a w�a�nie do wi�kszo�ci odwo�ali
si� bracia Machabejczycy, kiedy zwr�cili si� przeciwko Seleucydom,
opanowuj�c Jerozolim� i oczyszczaj�c �wi�tyni� z greckich nieczysto�ci
w 165 r. przed Chr. Ta zaciek�a wojna religijna musia�a w umys�ach
�yd�w wzmocni� zwi�zek ��cz�cy ich histori� i religi�, jak i przysz�e
aspiracje ludu z �yciem jednostki tak, �e zanik�o realne rozr�nienie
przeznaczenia narodu i osobistej wiecznej szcz�liwo�ci. Ale zwi�zek ten
interpretowano r�norako, a w �wi�tych ksi�gach rywalizowa�y ze sob�
r�ne przepowiednie i teorie. Najstarszym z machabejskich pism Starego
Testamentu, przeciwstawiaj�cym si� buntowi prowadzonemu przez braci,
jest Ksi�ga Daniela, kt�ra zapowiada upadek imperi�w spowodowany
przez Boga, a nie cz�owieka: "kto� podobny do Syna Cz�owieczego'
przyb�dzie na ob�okach niebieskich, wcielaj�c w siebie apokaliptyczn�
20 Historia chrze�cija�stwa
nadziej� �yd�w, czemu b�dzie towarzyszy� powszechne zmartwych-
wstanie umar�ych. Przeciwnie, Pierwsza Ksi�ga Machabejska podkre�la,
�e B�g pomaga tym, kt�rzy pomagaj� sobie. Druga Ksi�ga, autorstwa
Jazona z Cyreny*, akcentuje transcendentn� moc Boga i powraca do idei
cielesnego zmartwychwstania i pot�gi cud�w.
�ydzi wi�c jednomy�lnie widzieli w historu odbicie dzia�alno�ci Boga.
Przesz�o�� nie by�a seri� bez�adnych wydarze�, lecz bezlito�nie rozwija�a
si� zgodnie z planem Bo�ym, kt�ry by� r�wnie� projektem i szyfrem
zawieraj�cym instrukcje na przysz�o��. Ale projekt ten by� mglisty, a szyfr
pozostawa� nie z�amany, czy te� raczej istnia�y rywalizuj�ce ze sob�
i nieustannie zmieniaj�ce si� systemy jego �amania. A poniewa� �ydzi nie
potrafili zgodzi� si� co do tego, jak interpretowa� sw� przesz�o�� lub jak
przygotowa� si� �a nadej�cie przysz�o�ci, przeto byli r�wnie� podzieleni
co do tego, co powinni robi� w tera�niejszo�ci. Opinia �ydowska by�a
pot�n� si��, ale wyj�tkowo zmienn� i rozbit�. Polityka �ydowska by�a
polityk� podzia��w i frakcji. Po buncie Machabejczyk�w �ydzi mieli
kr�l�w, kt�rzy byli r�wnie� arcykap�anami, uznawanymi przez rozra-
staj�ce si� imperium rzymskie, lecz rywalizacja w zakresie interpretacji
Pisma prowadzi�a do nieprzejednanych spor�w dotycz�cych polityki,
nast�pstw, roszcze�, dziedzictwa. W �ydowskiej warstwie kap�a�skiej
i w spo�ecze�stwie istnia� element, kt�ry uwa�a� Rzym za najmniejsze
z�o, i to ta frakcja sk�oni�a Pompejusza do interwencji w 65 r. przed Chr.
W wypadku stabilnej. struktury politycznej potencja� �ydowski m�g�-
by by� ogromny. Jednak Zydzi nie potrafili zdoby� si� na stabilno��, a i dla
Rzymian nie by�o to �atwe, g��wnie dlatego, �e nie byli w stanie okre�li�
konstytucyjnego statusu swego nabytku - by� to problem, kt�ry w ich
imperium powraca� nieustannie. Zetkn�wszy si� z podporz�dkowanym
sobie ludem "o twardych karkach" i w�asn� siln� tradycj� kulturaln�,
zawsze wahali si� przed narzuceniem mu bezpo�rednich rz�d�w, chyba
�e in extremis, i zamiast tegoowa� z miejscowym
"silnym cz�owiekiem', osobi�cie zwi�zanym z Rzymem, kt�ry potrafi�
rozmawia� ze swoimi poddanymi w j�zyku rodzimego prawa i obyczaju;
takiego cz�owieka mo�na by�o wynagrodzi� (i hamowa�), je�li mu si�
to udawa�o, a wyrzec si� go i zast�pi� kim� innym, je�li odnosi�
niepowodzenia. Tak wi�c Jude� w��czono do nowej prowincji Syrii,
rz�dzonej przez wielkorz�dc� w Antiochii, a lokaln� w�adz� powierzono
etnarchom, uznawanym za "kr�l�w', je�li okazywali si� dostatecznie
mocni i bezlito�ni. W ramach prowincji syryjskiej Heroda, kt�ry za-
w�adn�� tronem judejskim w 43 r. przed Chr., w cztery lata p�niej
* Autorem Drugiej Ksi�gi Machabejskiej by� nieznany �yd palesty�ski, kt�ry
stre�ci� Pi�� Ksi�g Jazona z Cyreny (przyp. red.).
Pou#stanie i ratunek sekty ]ezusa 21
zatwierdzono jako "kr�la �yd�w' i udzielono mu rzymskiej aprobaty
i protekcji. Herod by� tym typem cz�owieka, z kt�rym Rzym wola� mie� do
czynienia, i to tak dalece, �e zaakceptowa� i popar� zaaran�owany przeze�
podzia� kr�lestwa po jego �mierci mi�dzy trzech syn�w: Archelaosa
kt�ry otrzyma� Jude�, Heroda Filipa i Heroda Antypasa. By� to podzia�
nie ca�kiem fortunny, albowiem w 6 r. po Chr. Jude� trzeba by�o
umie�ci� pod bezpo�redni� opiek� rzymsk�, sprawowan� przez szereg
prokurator�w; w latach sze��dziesi�tych system ten zawali� si� ca�kowicie
w rezultacie nieszcz�snej rewolty i krwawych represji. Cykl ten powt�rzy�
si� w nast�pnym stuleciu, a�ny, star� Jerozolim�
z powierzchni ziemi i odbudowa� j� jako miasto poga�skie. Rzymianie
nigdy nie rozwi�zali problemu Palestyny.
Niemniej, w szczeg�lno�ci w pierwszych dziesi�cioleciach panowania
Heroda Wielkiego, stosunki Rzymu z �ydami przynosi�y owoce. Istnia�a
ju� ogromna �ydowska diaspora, zw�aszcza w wielkich miastach wschod-
niego �wiata �r�dziemnomorskiego - Aleksandru, Antiochu, Tarsie, Efezie
itd. Sam Rzym mia� du�� i bogat� koloni� �ydowsk�. Za panowania
Heroda diaspora rozszerza�a si� i kwit�a. Imperium dawa�o �ydom
r�wno�� w zakresie inicjatyw gospodarczych oraz swobod� w poruszaniu
si� os�b i przep�ywie d�br. Tworzyli oni bogate spo�eczno�ci wsz�dzie
tam, gdzie Rzymianie zapewniali stabilno��. A w Herodzie znale�li szczo-
drego i pot�nego patrona. Wielu �ydom wydawa� si� on podejrzany
i niekt�rzy z nich w og�le nie chcieli uzna� go za �yda - nie z racji jego
zmys�owego i wyj�tkowo bujnego �ycia, lecz z racji jego przywi�zania
do kultury helle�skiej. Ale Herod by� niew�tpliwie hojny wobec �yd�w.
W Jerozolimie odbudowa� �wi�tyni� w skali dwukrotnie przekraczaj�cej
�wi�tyni� Salomona. To ogromne i �wietne przedsi�wzi�cie pozosta�o nie
zako�czone w chwili �mierci Heroda w 4 r. przed Chr.; uko��zono je za
�ycia Jezusa. By�o to dzie�o wielkie (i kosztowne) nawet wed�ug kryteri�w
architektury grecko-rzymskiej i stanowi�o jeden z najatrakcyjniejszych
obiekt�w turystycznych cesarstwa: by�o symbolem gwa�townej, �ywej,
rozprzestrzeniaj�cej si� religii i robi�o wielkie wra�enie. Herod by� tak�e
hojny dla �yd�w z diaspory. We wszystkich du�ych miastach budowa�
o�rodki ich spo�eczno�ci oraz stawia� i wyposa�a� dziesi�tki synagog,
instytucji ko�cielnych tego nowego rodzaju, b�d�ce#o prototypem chrze-
�cija�skiej bazyliki, gdzie �yj�cy w rozproszeniu Zydzi odprawiali swe
mod�y. Spo�eczno�ci �ydowskie zamieszkuj�ce wielkie miasta rzymskie
robi�y wra�enie bogatych, wzrasta�y w si��, zdobywa�y wiar� w siebie
i odnosi�y sukcesy. W ramach# systemu rzymskiego cieszy�y si� nie-
zwyk�ymi przywilejami. Wielu �yd�w z diaspory by�o ju� obywatelami
rzymskimi, a wszyscy �ydzi od czas�w Juliusza Cezara, kt�ry bardzo ich
Historia chrze�cijaristwa
podziwia�, posiadali prawa do stowarzyszania si�. Oznacza�o to, �e mogli
si� spotyka� w celu odprawiania ceremonii religijnych, brania udzia�u
w �wi�tach oraz we wszelkiego rodzaju przedsi�wzi�ciach spo�ecznych
i charytatywnych. Rzymianie uznawali si�� �ydowskich uczu� religijnych,
faktycznie uwalniaj�c ich od konieczno�ci brania udzia�u w obrz�dach
religii pa�stwowej. Zydzi nie musieli oddawa� czci cesarzowi, natomiast
wymagano od nich jedynie okazywania szacunku dla pa�stwa przez
sk�adanie ofiar w imieniu cesarza. By�o to ust�pstwo wyj�tkowe. Dziwne
jest to, �e nie miano im tego za z�e w wi�kszym stopniu. Ale na
og� �yd�w z diaspory raczej podziwiano i na�ladowano ni� im
zazdroszczono. Zreszt� bynajmniej nie usuwali si� w cie�. Mogli, je�li
chcieli, odgrywa� przyw�dcz� rol� w polityce municypalnej, zw�aszcza
w Egipcie, gdzie by�o ich, by� mo�e, ponad milion. Niekt�rzy �ydzi
z diaspory zrobili znakomite kariery w s�u�bie cesarskiej. Nale�eli do nich
�arliwi wielbiciele systemu rzymskiego, tacy jak historyk J�zef czy filozof
Filon. Podczas gdy Zydzi z Judei, a w jeszcze wi�kszym stopniu z na
p� �ydowskich rejon�w, takich jak Galilea, byli raczej ubodzy, zacofani,
obskuranccy, ograniczeni, nastawieni fundamentalistycznie, pozbawieni
kultury i ksenofobiczni, to �ydzi z diaspory byli na og� ekspansywni,
bogaci, kosmopolityczni, przyst�sowani do rzymskich norm i helle�skiej
kultury, m�wili po grecku, byli o�wieceni i otwarci na obce i nowe idee.
Znamienne, �e w przeciwie�stwie do �yd�w z Palestyny ch�tnie
gotowi byli g�osi� sw� religi�. To w�a�nie �ydzi z diaspory nawracali
innych, cz�sto nader �arliwie. W ca�ym tym okresie przynajmniej
niekt�rzy �ydzi mieli cele uniwersalistyczne i �ywili nadziej�, �e Izrael
stanie si� "�wiat�o�ci� pogan". Grecki przek�ad Starego Testamentu, czyli
Septuaginta, kt�ra powsta�a w Aleksandrii i kt�r� szeroko pos�ugiwano si�
w spo�eczno�ciach diaspory, utrzymana by�a w duchu ekspansjonistycz-
nym i misjonarskim, ca�kowicie obcym orygina�owi. Najprawdopodobniej
istnia�y te� katechizmy i podr�czniki dla potencjalnych konwertyt�w,
wyra�aj�ce postaw� liberaln� i tolerancyjn�, jak� Zydzi z diaspory
przyjmowali wobec pogan. R�wnie� Filon przedstawia� w swej filozofii
koncepcj� misji w�r�d pogan i pisa� rado�nie: "Nie ma ani jednego
greckiego czy barbarzy�skiego miasta, ani jednego ludu, w kt�rym nie
pojawi� si� zwyczaj obchodzenia szabatu lub w kt�rym nie obchodzi si�
naszych �wi�t, nie zapala �wiate� czy nie przestrzega naszych przepis�w
dotycz�cych po�ywienia'. Twierdzenie to by�o na og� prawdziwe.
Jakkolwiek nie da si� przedstawi� dok�adnych liczb, jest jasne, �e
w czasach Chrystusa �ydzi w diasporze zdecydowanie przewy�szali
liczebnie �yd�w osiedlonych w Palestynie: by� mo�e nawet w proporcji
4,5 do 1. Wierni zwi�zani w jaki� spos�b z judaizmem stanowili
Powstanie i ratunek sekty )ezusa 23
powa�n� cz�� ca�ej ludno�ci cesarstwa i Egiptu, gdzie byli najmocniej
osadzeni; spo�r�d siedmiu czy o�miu mieszka�c�w jeden by� �ydem.
Du�a cz�� tego ludu nie by�a pochodzenia �ydowskiego. Nie byli
oni te� pe�nymi �ydami w sensie religijnym, to znaczy, �e tylko
nieliczni z nich byli obrzezani i tylko od nielicznych oczekiwano
pos�usze�stwa wobec Prawa we wszystkich jego rygorach. Wi�kszo��
z nich byli to noachidzi, czyli "boj�cy si� Boga". Uznawali i czcili Boga
�ydowskiego i wolno im by�o ��czy� si� z wiernymi w synagodze na
nauce �ydowskiego prawa i obyczaj�w - dok�adnie tak, jak przyszli
chrze�cija�scy katechumeni. Ale w przeciwie�stwie do katechumen�w
na og� nie oczekiwano od nich, by stali si� pe�nymi �ydami; mieli
oni r�nego rodzaju status po�redni. Z drugiej strony wydaje si�, �e
odgrywali pe�n� rol� w �yciu spo�ecznym Zyd�w. W istocie, w�a�nie
to w du�ej mierze stanowi�o o atrakcyjno�ci judaizmu diaspory. �ydzi
maj�cy d�ug� i pewn� tradycj� monoteizmu mieli wiele do zaoferowania
�wiatu szukaj�cemu spolegliwego, jedynego Boga, ale ich etyka by�a
w pewien spos�b jeszcze bardziej atrakcyjna od ich teologu. �yd�w
podziwiano za ich stabilne �ycie rodzinne, za ich przywi�zanie do
czysto�ci, a jednocze�nie unikanie celibatu, za bliskie zwi�zki ��cz�ce
dzieci i rodzic�w, za przywi�zywanie szczeg�lnej wagi do �ycia ludz-
kiego, za odraz�, jak� �ywili wobec kradzie�y i za ich sumienno��
w interesach. Ale jeszcze bardziej uderzaj�cy by� ich system spo�ecznej
dobroczynno�ci. Zawsze byli przyzwyczajeni przesy�a� pieni�dze do
Jerozolimy na koszty utrzymania �wi�tyni i celem wspomo�enia ubogich.
W okresie herodia�skim w wielkich miastach diaspory stworzyli r�wnie�
zorganizowan� opiek� spo�eczn� dla ubogich, n�dzarzy, cho ych, wd�w
i sierot, wi�ni�w i nieuleczalnie chorych. O formach te pieki wiele
m�wiono i nawet je na�ladowano; oczywi�cie sta�y si� one znacz�c� cech�
najwcze�niejszych spo�eczno�ci chrze�cija�skich i g��wn� przyczyn�
rozprzestrzeniania si� chrze�cija�stwa w miastach. W przededniu misji
chrze�cija�skiej przeci�ga�y one na judaizm konwertyt�w ze wszelkich
klas, z najwy�szymi w��cznie: ma��onka Nerona, Poppea, i jej dworski
kr�g byli niemal na pewno "boj�cymi si� Boga", a kr�l Izates II
z Adiabene nad g�rnym Tygrysem wraz z ca�ym dworem przyj�� judaizm
w jakiej� formie. Przypuszczalnie istnieli r�wnie� jacy� inni wysoko
postawieni konwertyci. Z pewno�ci� wielu autor�w, z Senek�, Tacytem,
Swetoniuszem, Horacym i Juwenalisem, �wiadczy o udanej misjonarskiej
aktywno�ci �yd�w w okresie poprzedzaj�cym upadek Jerozolimy.
Czy istnia�a realna mo�liwo��, �eby judaizm sta� si� religi� �wiatow�
w epoce, kt�ra do takiej t�skni�a? Lub te� - by wyrazi� si� inaczej
- gdyby nie interwencja chrze�cija�stwa, kt�re wykorzysta�o wiele
Historia chrze�cija�stwa
z zalet judaizmu i przej�o jego d��enie do pozyskania sobie jak
najwi�kszej liczby wyznawc�w, czy judaizm m�g� rozprzestrzenia�
si� tak, �e ogarn��by ca�e cesarstwo? W tym kierunku z pewno�ci�
chcieli i�� niekt�rzy �ydzi z diaspory; ci sami, oczywi�cie, kt�rzy
przyj�li chrze�cija�stwo, kiedy tylko pojawi�a si� taka sposobno��.
Ale jasne jest, �e judaizm nie m�g� sta� si� religi� �wiatow� bez
bolesnych zmian w swej nauce i organizacji. Nosi� on znamiona swej
plemiennej genezy nie tylko w spekulatywnym sensie. Jego kap�ani
musieli wywodzi� si� z linii potomk�w Aarona, pomocnicy �wi�tynni
- Lewiego, kr�lowie i w�adcy - Dawida itd. Regu� tych nie zawsze
przestrzegano i dok�adne dziedziczenie by�o spraw� przypuszcze�,
wyobra�ni lub wr�cz oszustwa, oburzano si� jednak na jawne ich
naruszanie, co zreszt� cz�sto prowadzi�o do gwa�t�w i spor�w przez ca�e
pokolenia. Przeszkod� by�o tak�e obrzezanie, co do kt�rego w kontek�cie
judaistycznym niemo�liwy by� jakikolwiek kompromis, jak r�wnie�
potworne rozga��zienia systemu prawnego, rozrastaj�cego si� od wielu
pokole�. Pisma �ydowskie, ogromne w swych rozmiarach i cz�sto
niedost�pne w swej niejasno�ci, dawa�y w Palestynie zatrudnienie
wielkiej liczbie cha�upnik�w - pisarzy i prawnik�w - zar�wno amator�w,
jak zawodowc�w, wype�niaj�cych swymi komentarzami ca�e biblioteki,
wik�aj�cych �wiat �ydowski w sie� prawa kanonicznego, obfituj�cego
w wewn�trzne konflikty i wzajemne sprzeczno�ci, zbyt skomplikowanego
dla jednego umys�u, aby m�g� je poj��, b�d�cego codziennym chlebem
dla mno��cej si� elity religijnej i niesko�czon� seri� pu�apek dla sprawie-
dliwych. Ostateczne powodzenie misji w�r�d pogan b�dzie zale�e� od
skali i odwagi zburzenia tego labiryntu moj�eszowej jurysprudencji.
A gdzie zatrzyma si� to burzenie? Czy� nie musi obj�� samej �wi�tyni,
kt�rej samo istnienie, jako geograficznej osi wiary, zakotwiczy�o j� trwale
w jej miejscu i dziejach, a w ten spos�b odebra�o jej uniwersalno��?
Aktualna �wi�tynia w jej wersji herodia�skiej, wznosz�c si� triumfal-
nie nad Jerozolim�, przypomina�a dobitnie, �e judaizm zwi�zany by�
z �ydami i ich histori� - a nie z kimkolwiek innym. Inni bogowie bez
wi�kszej trudno�ci przybywali ze Wschodu poprzez pustyni�, odrzucaj�c
niewygodne i k�opotliwe dodatki ze swej przesz�o�ci, zmieniaj�c jakby
swoje przymioty i obyczaje, jak r�wnie� swe imiona. Ale B�g �yd�w
by� ci�gle �ywy i g�o�ny w swej �wi�tyni, domagaj�c si� krwi i nie
pr�buj�c ukry� swych rasowych i prymitywnych pocz�tk�w. Budowla
wzniesiona przez Heroda by�a elegancka, nowoczesna, wyrafinowana
- faktycznie doda� on kilka helle�skich dekoracji, obra�liwych dla
nastawionych fundamentalistycznie �yd�w, kt�rzy ci�gle starali si� je
zniszczy� - ale nic nie mog�o przys�oni� istoty praktyk uprawianych
Powstanie i ratunek sekty ]ezusa 25
w �wi�tyni, do kt�rych nale�a� rytualny ub�j, spo�ywanie i spalanie
byd�a ofiarnego na gigantyczn� skal�. Miejsce to mia�o wielko�� ma�ego
miasta. Gromadzi�o ono dos�ownie tysi�ce kap�an�w, lewit�w, �o�nierzy
�wi�tynnych i s�ug. Dla nieprzygotowanego go�cia godno�� i �yczliwo��
charakteryzuj�ce �ycie �ydowskiej diaspory, g��bokie komentarze i ho-
milie z aleksandryjskich synagog gin�y ca�kowicie w dymie ca�opalnych
stos�w, ryku przera�onych zwierz�t, widoku �ciek�w sp�ywaj�cych
krwi�, w smrodzie rze�ni, nie skrywanej i nie daj�cej si� ukry� ma-
chinie religii plemiennej, kt�r� nowoczesne bogactwo rozbudowa�o na
skal� przemys�ow�. Wyrafinowanym Rzymianom, kt�rzy znali judaizm
diaspory, z trudno�ci� przychodzi�o zrozumie� wrogo��, jak� �ydom
okazywali urz�dnicy kolonialni, kt�rzy, chronieni przez ci�kozbrojn�
eskort�, widzieli Jerozolim� podczas �wi�t. Judaizm diaspory, liberalny
i otwarty, zawiera� w sobie form� religii uniwersalnej, kt�ra jednak
mog�aby si� zrodzi� tylko wtedy, gdyby mo�na by�o j� oderwa� od
jej barbarzy�skich �r�de�, a jak�powin� tak grub�
i mocn�?
W pewnym sensie ten sam problem i to samo napi�cie mo�na
by�o zauwa�y� w judaizmie palesty�skim. �ydzi zdawali sobie spraw�
z ogromnej dynamiki zawartej w ich wierze i pochodz�cych z prze-
sz�o�ci niemal niezno�nych wi�z�w, kt�re j� kr�powa�y i wyja�awia�y.
Utalentowani, pracowici, bogobojni, czuli si� rozgoryczeni i sfrustrowani
sw� jawn� niezdolno�ci� do rozwi�zania w�asnych problem�w politycz-
nych. Mi�dzy ich religijnymi roszczeniami, historycznymi pretensjami,
pozycj� wybra�c�w z jednej strony a skrzecz�c� rzeczywisto�ci� ub�stwa
i podporz�dkowaniem Kittim*, istnia�a ziej�ca przepa��. Czy nie by�o
czego� potwornie fa�szywego w narodzie, kt�ry gorzko skar�y� si� na
rzymskie podatki i z�e rz�dy, a przecie� obstawa� przy mniemaniu, �e
by�y one czym� lepszym od ba�aganu, do jakiego w tych dziedzinach
doprowadziliby sami Zydzi? W jakim stopniu rozziew mi�dzy �ydow-
skimi aspiracjami a osi�gni�ciami by� skutkiem b��dnej analizy i prognoz
opartych na religii? Te i inne pytania, kt�re nieustannie zadawano i na
kt�re nigdy nie znajdowano zadowalaj�cej odpowiedzi, utrzymywa�y
�wiat �ydowski na kraw�dzi nieustannej reformacji. W pewien spos�b
judaizm by� religi� wysoce niestabiln�. Mia� te� luki. �ydzi sw� teori�
natury przej�li od Grek�w. W Starym Testamencie nie ma w�a�ciwej
kosmologii; dla �yd�w nie by�o ca�kowicie jasne, jaki jest dok�adnie
stosunek mi�dzy Bogiem a cz�owiekiem w przestrzeni lub czasie.
* Kittim lub Kitton, miasto na Cyprze; okre�lenie Kittim odnoszono r�wnie�
do ca�ej wyspy (przyp. red.).
26 Historia chrze�cijaristwa
Poniewa� Szatan w Starym Testamencie pojawia si� rzadko, przeto nie
mo�na go uwa�a� za sprawczy czynnik grzechu, a jedynie nieliczni
�ydzi przyjmowali orientaln� koncepcj� dw�ch bli�niaczych �wiat�w
dobra i z�a, b�d�cych w wiecznej walce. Wszyscy �ydzi uznawali anio�y,
istoty po�rednie, tworz�ce �cis�� hierarchi�. Ale w istocie nie mieli jakiej�
teorii Boga. B�g by� sprawc� rze�zy: stworzy� �wiat, kierowa� nim, wybra�
Izrael, ustanowi� prawo, ale nie by�o jasne, dlaczego istnia� i co by�o jego
ostatecznym celem i ambicj�. Wydawa� si� istot� ekscentryczn�, niekiedy
dzia�aj�c� bez motyw�w. Nie by� te� wszechmocny, poniewa� jako s�dzia
by� skr�powany w�asnym prawem. W pewnym zatem sensie prawo by�o
Bogiem; tak wi�c na �ask� nie by�o miejsca i cz�owiek m�g� si� zbawi�
tylko dzi�ki swym dobrym uczynkom. Zatem jego zwi�zek z Bogiem
mia� charakter czysto legalistyczny. By�oby to do zniesienia, gdyby prawo
by�o jasne. Ale jego wi�ksza cz�� nie by�a prawem pisanym, lecz
prawem zwyczajowym. Nie zawiera�o ono instrukcji odnosz�cych si� do
�ycia codziennego, lecz stanowi�o obszerny zbi�r mo�liwych przyk�ad�w
uzupe�nionych obszernymi om�wieniami. Du�a cz�� prawa odnosi�a
si� do samej �wi�tyni. Niekt�re przepisy by�y archaiczne i nie�yciowe;
wi�ksza cz�� pozosta�ych by�a przedmiotem gwa�townych kontrowersji.
Ze sporami dotycz�cymi r�nych sposob�w podchodzenia do prawa
miesza�y si� rywalizuj�ce interpretacje powsta�e w epoce postmachabej-
skiej. Judaizm palesty�ski nie by� religi� jednolit�, lecz zbiorem sekt:
opieraj�c si� nawet na fragmentarycznych �r�d�ach, mo�na wymieni� ich
a� dwadzie�cia cztery*. Oczywi�cie, wszystkie one by�y monoteistyczne
i wszystkie w jakiej� formie przyjmowa�y Prawo. Ale poza tym nie
by�o mi�dzy nimi zgody. Samarytanie zerwali zwi�zek ze �wi�tyni�
i mieli swe w�asne sanktuarium na g�rze Garizim; wielu w og�le nie
uwa�a�o ich za �yd�w. Z drugiej strony, esse�czycy r�wnie� nie uznawali
�wi�tyni i byli uwa�ani za jedn� z najbardziej czystych i surowych
sekt. Nie by�o panuj�cej ortodoksji, to znaczy, �e w�adzy hieratycznej
* Misja Jezusowa przypad�a na okres intensywnych zmian i zr�nicowania
w obr�bie �wiata �ydowskiego, co znalaz�o wyraz np. w rywalizuj�cych ze
sob� metodach interpretacji Pisma. I tak egzegeza, jakiej dokonywa� Filon,
by�a alegoryczna, saduceuszy - literalna, faryzeuszy za� - hermeneutyczna
i obja�niaj�ca; Ksi�ga Jubileuszy i inne dzie�a pos�ugiwa�y si� metod� narracyjn�,
a w Hymnach Dzi�kczynienia z Qumran znajdujemy metod� na�ladowcz�. Jezus
pos�ugiwa� si� metod� po�redni�, ale by� mo�e pozostawa� pod du�ym wp�ywem
liberalnego faryzeizmu. je�li chodzi o miejsce Jezusa w spectrum �ydowskich
spor�w religijnych z pocz�tk�w I stulecia zob.: John Bowker, Targums and
Rabbinical Literature, Cambridge 1969 oraz tego�, ]esus and the Pharisees,
Cambridge I973.
Powstanie i ratunek sekty ]ezusa
nie identyfikowano z dominuj�c� tendencj�. Arcykap�ani, podlegaj�cy
prokuratorowi, wywodzili si� z arystokracji saducejskiej, kt�ra popie-
ra�a i podtrzymywa�a okupacj� rzymsk�. Arystokraci saducejscy byli
bogaci, konserwatywni, powi�zani mi�dzy sob� z�o�onymi sojuszami
rodzinnymi, posiadali wielkie maj�tki i uwa�ali, �e w�adza rzymska jest
pewniejsz� podpor� tego wszystkiego, ni� narodowa w�adza kr�lewska.
Niewiele wiemy o ich naukach, poniewa� judaizm w du�ym stopniu
zjednoczyli faryzeusze po zniszczeniu �wi�tyni w 70 r. po Chrystusie
i tradycje saducejskie si� nie zachowa�y. Jak si� zdaje; nie wierzyli oni
w �ycie po �mierci ani w dzia�anie opatrzno�ci. Ich religia by�a niepe�na,
a pod pewnymi wzgl�dami trudna w og�le do przyj�cia, poniewa�
Prawo interpretowali dos�ownie, nie uwzgl�dniaj�c historycznych zmian,
tote� nie mogli zdoby� popularno�ci. Saduceusze byli w istocie klas�
kolaborant�w, rz�dz�c� koloni� rzymsk� za po�rednictwem Wielkiej
Rady w Jerozolimie, kt�ra zasiada�a na G�rze �wi�tynnej i nosi�a miano
Sanhedrynu. Rzymianie popierali w�adz� Rady i, kiedy by�o to konieczne,
narzucali �ydowskie regu�y kultowe, takie jak niedopuszczanie pogan
do �wi�tyni. Swe oficjalne listy adresowali do "w�adc�w, senatu i ludu
jerozolimskiego', w ten spos�b przyznaj�c Sanhedrynowi status wybie-
ralnego zar��du du�ego miasta. Faktycznie jednak w ca�ym tym okresie
Rada by�a czym� niewiele wi�cej ni� rodzinnym kr�giem arcykap�ana
Annasza, kt�rego mianowa� prokurator i kt�rego m�g� usun��, kiedy
tylko zechcia�.
W�r�d siedemdziesi�ciu cz�onk�w Rady, kap�an�w, starszych i skry-
b�w, by�o tak�